Skocz do zawartości

stomatologia wojskowa


sadyk

Rekomendowane odpowiedzi

he he... kiedyś oglądałem rosyjski film w którym wykorzystywano taką maszynkę. Zwróćmy uwagę na sposób wykonywania zabiegu - koleś trzyma głowę żołnierza najwyraźniej po to aby się nie wyrywał.
Mnie fascynuje jedna rzecz - widziałem wiele czaszek z wykopków archeo i co uderza że w średnowieczu ludziska miały fenomenalnie zdrowe zęby. jak rozmawiałem z antropologiem to powiedział że w pewnym momencie rozpoczął się jakiś proces antropologiczny" po którym widać ze ludzie zęby mieli słabsze. To się nazywało jakos krótkogłowienie" czy jakoś tak. A potem wynaleziono cukier , węglowodany itd no i efekty dziś mamy. Ktoś sobie wyobraża dziś zdrowe zęby bez dentysty?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakis czas temu czytalem artykul, autorstwa pewnego dentysty z Wlk. Brytani, ktory potem przekwalifikowal sie na archeologa, dotyczacy stomatologi w starozytnym Egipcie. Z tego co pisal wynikalo, ze w zasadzie jako taka to nie istniala, poza paroma zakleciami, co jest dosyc dziwne, jako ze chirurgia jako taka stala na dosc wysokim poziomie (trepanacje, protezy, itd.). Natomiast choroby zebow byly nagminne i to do tego stopnia, ze byly jednym ze znaczacych powodow zgonow zwiazanych z zapaleniami i zatruciami organizmu.
Podobniez w wykopaliskach natknac sie mozna na czaszki z dziurami wyzartymi w rzuchwach. Spowodowane to bylo glownie dieta (zwlaszcza wyzej urodzeni spozywali makabryczne ilosci slodyczy) oraz chlebem, ktorym przed przybyciem rzymian wypiekany byl z nieoczyszczonej maki i byl na tyle twardy, iz powodowal szybkie scieranie sie zebow.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do wżerów w szczękach to i dziś można takowe spotkać. Ot choćby ja. Kiedyś łapiduch zakleił mi brudne kanały zębowe. Efekt? Dwa tygodnie nieprzespanych nocy i zapalenie okostnej. Facet musiał mi rozcinać to dziąsło i wyczyścić kość - mam teraz takie wgłębienie tam.Ja natomiast mam inne spostrzeżenia. Owszem zapalenia były ale jak oglądałem czaszki wikingów i generalnie ludzi z północy to zdarzały się takie bez jednego draśniecia. Za to miały dziurę w czole. A co do różnych wynalazków które kiedyś ponoć ratowały zdrowie to jeszcze niedawno przecież powszechny był pogląd że białe zęby to żaden efekt cudownych specyfików tylko czyszczenia zębów węglem. Efekt? Połowa jak nie wiekszość naszych dziadków i pradziadków nosi szczęki bo miał węglowy ścierał makabrycznie szkliwo. Jak bie było szczotek to używano zwykłych szmatek. O czym takim jak czyszczenie przestrzeni zębowych nikt nie słyszał. A jeszcze dawniej to były takie specjalne kompelty higieniczne które oprócz łyżeczek do wydłubywania woskowiny z uszu miały coś w rodzaju wykałaczek do czyszczenia zębów.
No ale to dla bogatszych. Pospólstwo to żyło mniej więcej tak jak to można widzieć w imię róży" gdzie kura nasrała seniorce do oka. Życie zresztą było krótkie ale jak ktoś zył długo to i był zdrowy jak rydz i jak umierał to nie na jakieś pospolite choróbstwo tylko na coś poważnego . Ot choćby HenrykVIII - jak pamiętam to coś miał z nogami ale on po prostu chyba miał wylew i go sparaliżowało ale zył bodaj 70 lat (jak kopernik zresztą). Trzeba pamietać ze kiedyś każda rana to potencjalne zakażenie. Nie mówię już o ranach odniesionych w boju bo tu taka rana zadana usyfionym narzędziem zwykle oznaczała powolną śmierć w męczarniach ale zwykłe skaleczenia często kończyły się infekcją.
Co do tego jak odżywiali się bogaci? Znane są w Polsce przypadki gdzie na dworach podawano ciasta gdzie na kilo mąki dawano do 30 jaj i do tego miodu. Wyobraźmy sobie taką bombę kaloryczną po posiłku złozonym z na wpół zgniłego mięsiwa zapijanego winem, okowitą albo miodem którego celem było zdezynfekowanie żołądka. Zresztą wiem że w gdańsku kiedyś nawet dzieciom podawano rozcieńczony alkohol bo czystej wody nikt wtedy pić nie chciał.
A od miesa o umierali i najwieksi. I św Tomasz z Akwinu i Mozart i wielu wielu o których nawet nie wiemy. Miesa nikt nie badał a tasiemiec czy włosień były równie powszechne co dziś (mało kto sobie zdaje sprawę ile dzików jest zakażonych)
A na koniec to przyszło mi do głowy.. Na kiego ch.ja matka natura sprezentowała nam unerwione zęby . Ząb jest bodaj jedyną koscią człowiek która jest unerwiona w miazdze kostnej. Reszta jest unerwiona w okostnej cyli na wierzchu. Nie kumam tego. No mogli nas zmajstrować tak żeby ząb wypdał i odrastał. Para zębów dla egzemplarza który ma ponoć zyć ok 100 lat to zdecydowanie za mało.
Moze jakąś petycję napisać w tej sprawie albo co? Ino do kogo?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)) Na poczatek do PTS ( polskie towarzystwo stomatologiczne); oni maja ponoc wejscia na samej gorze:)
A wracajac do tematyki unerwienia zebow to bol jak wiadomo jest mechanizmem obronnym i wskazuje nam iz cos jest nie tak albo nawet bardzo nie tak.W przypadku zeba niestety osobnik z tym problemem zdany jest tylko i wylacznie na fachowa pomoc ( dawniej kowal).Faktem jest rowniez ze na zeby sie umieralo m.in Ktoras z zon faraona godnosci nie pomne bom zabyl:)Pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie chorob spowodowanych zepsutymi zebami, to we wspomnianym przeze mnie artykule opisano przypadek faraona, ktory mial na tyle powazne komplikacje zwiazane z jama ustna iz praktycznie nie byl w stanie sie schylac (nie pamietam teraz szczegolow).

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

w kwestii leczenia kanałowego zębów i paraliżującego,
Pamiętam jak chłopaki na poligonie patentowali metodę kwasu z akumulatora stara w dziurę w zębie, jakoś zapałką i nitką. Martwotę zębą ponoć powodowało to w 200%. I ból miał mijać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

he he... cóż za metoda. mało praktyczna. Żeby zatruć zęba to trzeba otworzyć kanały a jak otworzysz kanały to ząb i tak jest już w połowie destruktem. jak zatrujesz miazgę i tkankę nerwową w korzeniu to zab jest martwy całkowicie. więc ta metoda to dobijanie rannego w zasadzie bo tę zapałkę to wkładało się najpewniej do kanału a kwas robił swoje. Tyle ze nie chciałbym być w skórze tego u którego zostanie kawałek zapałki w kanale.
Tak czy siak taki zab jest do wyrwania w przeciagu paru godzin bo sorry - kwas w kanałach to jak nic kłopoty. na poligonach to się rózne dziwne rzeczy działy. ja pamietam jak kiedyś opowiadał mi znajomy że w latach 80 na ćwiczeniach tankowyja załoga coś namieszała z mapami i przez pomyłkę walnęli z działa akurat w miejsce w którym miał się znajdować ktoś bardzo ważny. Jakiś generał czy ktoś tam. Szczęściem nikogo nie było akurat. Ale i tak to nic w porównaniu do Włochów. Jakieś dwa lata wstecz jeden stranieri wypadł ze śmigłowca na poligonie a drugi zgubił ię w terenie i załogę wozu pancernego zdumieni mieszkańcy zobaczyli na rogatkach wsi. To był ubaw.
Kiedyś też widziałem kilkanaście śmigłowców Apache które przeleciał mi nad głową. Było czego posłuchać i na co popatrzeć. Amerykanie to są jednak profesjonaliści. Cicho - dyskretnie i bez sensacji. Grzecznie i bez wałesania się po miastach. Tylko raz oficerom zachciało się panienek. Pojechali do agencji ale pech chciał zę zabrali ze sobą wojskowego laptopa w którym mieli jakieś natowskie plany tudzież inne dokumenta. No i w burdelu jak to w burdelu. Ktoś buchnał komputerek a afera była niezła. Zodzieja wzięło sumienie bo kompa dyskretnie podrzucił właścicielom.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, na szczęście z zębami kłopotów nie miałem.
Dalej za to pamiętam słynne posiłki" poligonowe z kuchni z piachem który strzelał w zębach. Tu dobre wspomnienia to słonina w puszkach. Niestety nigdy później jej nie uświadczyłem.
No i te zastrzyki pod łopatkę.

pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam olbrzymią dziurę w zębie i jak mi pani dentystka zajrzała wcześniej, (jak była mała dziurka i mnie trochę bolał), to stwierdziła, że tam nic nie ma. I mnie na razie nie boli, ale dziura olbrzymia. Natomiast boli mnie od gorących napoi ząb, który ona robiła kanałowo i mnie nie bolał, niestety miałem potem poważny wypadek i chyba coś się naruszyło lub pękło, na RTG nic nie wyszło. Stwierdziła, że tam jest w porządku, a i tak boli. Proszę o poradę.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajdź chłopie dobrego kowala. taką dam ci radę. Pierwszego zęba możesz śmiało dać mu do zoperowania. Drugiego za czas jakiś. A jak już pozbędziesz się obu to pojmiesz e trza dbać o trzońce i zmienić dętystę na dentystę.
Pierwszy ząb jest martwy (jak ma dziurę do kanału). Dziura to tylko droga do tego zeby zasyfić się dokumentnie. Poza tym będzie zarażał inne zęby. Drugi to albo rozszczelnienie wypełnienia albo albo źle zrobiony zab. Ząb leczony kanałowo to nie ma prawa boleć bo jest martwy. Zeby leczone kanałowo bolą wtedy jak zgorzelina nie jest wyleczona do końca. Może być tak że jakieś gazy jeszcze się wydobywają i boli w okolicach korzeni. Ale od zimnego to nie ma prawa boleć. Może to sąsiedni ząb?
Jak kanałowo leczysz zęby to otwierasz kanały ( zreguły są już otwarte ;-)) a jak nie to zatruwasz i usuwasz unerwienie. Potem czyścisz i leczysz ze zgorzeliny. jak już wyleczysz to kanały zapełniasz gutaperką a potem odtwarzasz koronę. tak zrobiony ząb to skorupa w której nie ma prawa nic boleć. Czasem są tacy co nie zapełniają kanałów - efekt to bąbel wpierw i wyrwany ząb potem. może twoja dentyska coś takiego schrzaniła
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pierwszy to nie był leczony, bo mi nie chciała leczyć, a ten drugi to ciekawa sprawa, może faktycznie niedoleczony dobrze kanałowo (boli jak coś piję gorącego i w ogóle jest jakiś dzwny), dzięki, trzeba więc zmienić dentystkę.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do dawnych sposobów leczenia, to przypomniało mi się, że był jakiś taki płyn na bolące zęby przed wojną, co pomagał, tylko, że od niego psuły się sąsiednie i szybko się traciło uzębienie (z opowieści babci).
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A niech cholera weźmie kanałowe leczenie zębów, trucizny i inne metody z wkładaniem pręcików i odwijaniem odtrutego nerwa. Brat ostatnio dostawał hiszpańskiej furii przez zęba.
Rob słyszałeś coś o olejku różanym wkrapianym w dziury w zębie na mocne bóle
Bo jak już w temacie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jedyna metoda zby w domowy sposób zaleczyć zęba to dla mnie mocny wierdul w szczękę. Po naukowemu ekstrakcja. jeśli nie ma otwartych kanałów a tylko ubytek w którym widać miazgę ( z reguły to czarna. zdrowa miazga ma kolor czerwonawy) a boli to trza wacikiem umoczonym w spirytusie (a nie w wódce bo za słaba) posmarować dokładnie zepsutego zęba. Efekt będzie taki ż espirytus pięknie zęba sparaliżuje na jakiś czas ale i tak trzeba albo do dentysty albo gdie do ciemnej bramy z osiłkiem.
To i tak lepsze od zaklejenia brudnych kanałów.
na moją wiedzę - łapiduchem nie jestem, ale coś tam wiem, to martwy ząb może boleć przy nagryzaniu. Wtedy kiedy dalej trwał proces gnilny. Bakterie beztlenowe gdzieś przetrwały i wytwarzają gaz. A jak jest gaz to wiadomo że żaden balon nie wytrzyma w pewnym momencie ciśnienia i jak gryziesz takim niedoleczonym zębem to tak jakbyś naciskał balon mocno nadpompowany.
Czasem jest tak że żywy ząb niby prawidłowo zaleczony i wypełniony boli w nocy. Wtedy znaczy to tyle że w miazdze zęba dalej są syfy a w nocy ze względu na poziome ułożenie szanonej głowizny wzrasta w niej ciśnienie krwii no i stąd te 90 % nocnych problemów z zębami. W dzień bola zwykle mniej.
Temperatura to zwykle albo demineralizacja szkliwa albo ubytki w zębie. Ale w żywym zębie. Może być tak jeszcze że odsłoniete są szyjki zęba - wtedy też ponoć ząb reaguje na zimno/gorąco. Ale w martwym? Co niby tam ma boleć. jak ktoś ci walnie choćby i młotkiem w protezę ręki to chyba nie będziesz darł się z bólu? Nie wiem czy możliwa jest taka sytuacja że tylko jeden kanał się maltretuje a drugi jest zdrowy. Wtedy byłoby tak że zęba masz zdrowego choć jeden kanał masz wypełniony. Dla mnie to niemożliwe więc obstawiam ze boli cie sąsiedni ząb. kiedyś rozmawiałem z dentystą na ten temat i mówił że martwe zęby to różne cuda potrafią wyczyniać. Śmierdzą, swędzą, szczypią itp, ale w 90% przypadków okazyje się że to sąsiednie zęby coś niedomagają.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.
Tak to już jest w Polsce, że od zawsze wszyscy wiedzą najlepiej jak budować kadrę piłki nożnej, od paru lat jak się powinno skakać na skoczniach narciarskich a w leczeniu to już jesteśmy mistrzami. Ale nadal zadziwia mnie fakt, że po porady z sprawie problemów z zębami nie udajemy się do różnych stomatologów tylko szukamy pomocy na forum internetowym dotyczącym szeroko pojętej pasji odkryć i militariów (aż tak szeroko to chyba nie obejmuje).
Temat wg. mnie ciekawy bo problem zębów nie znika w czasie działań wojennych a jednak niewiele jest dokumentów z nim związanych.
Ale co do tematu:
Pewien polski lekarz stomatolog po doświadczeniach wojennych postanowił skostruować kleszcze do ekstrakcji, które zastąpiłyby zestaw tzw. anatomicznych" kleszczy Bertena-każda para do konkretnego zęba. Tych było około 20 a do tego dochodzą dźwignie proste i boczne Bein'a-w sumie spora skrzynka żelastwa. Alfred Meissner, bo o nim mowa, skonstruował kleszcze (nazwane potem jego nazwiskiem), które nie dość, że mogą służyć do ekstrakcji każdego zęba to jeszcze po rozłożeniu stanowią substytut dźwigni. W warunkach wojennych wręcz są niezastąpione: uniwersalne, proste w obsłudze i łatwe do transportu czy przechowywania.
Do dziś preferowane przez wielu dentystów.
Jeszcze jeden przykład na to jak wojna potrafi wymusić potrzebę prostych rozwiązań...i skutecznych ;)
Pozdrawiam. Hubert
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

drogi HU13ERT - nie masz racji. Kleszcze Meissnera to historia, nie nowość. Fakt, że w warunkach wojennych to jest jakieś substytut kleszczy. Ale powiem ci: nie chciałbyś mieć nimi rwanych zębów. Spustoszenia po nich są ogromne. Niemniej: dzięki za info historyczne, o narodzinach tej metody nie wiedziałem

Michał
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Michale zalogowany :)
Nigdzie nie wspomniałem, że kleszcze Meissnera to nowość. Profesor Meissner zmarł w 1952r. także nie mógł wymyślić ich niedawno i najnowszym osiągnięciem chirurgii stomatologicznej ich nazwać nie można :)
Ale fakt faktem,że do dziś są używane przez wielu stomatologów...równocześnie przez innych nazywane łamaczami koron".
Pozdrawiam. Hubert.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie