Skocz do zawartości

kindzal

Użytkownik forum
  • Zawartość

    4 879
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Zawartość dodana przez kindzal

  1. Wydaje mi sie, ze wehramchtowcy raczej nie nosili orzelkow w koronie i ryngrafow:)
  2. Nareszcie: [*b]W Starym Grodkowie na Opolszczyźnie Instytut Pamięci Narodowej odnalazł ludzkie szczątki – najprawdopodobniej żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flamego, pseudonim Bartek. Żołnierze z tego oddziału, który działał na Podbeskidziu, zostali zamordowani przez bezpiekę. Miejsce pochówku ponad stu osób do tej pory było nieznane. Żołnierzy NSZ zamordowano w wyniku podstępu we wrześniu 1946 roku. Ślady prowadziły do trzech miejscowości – Barutu koło Gliwic oraz podopolskich Łambinowic i właśnie Starego Gródkowa. IPN wyjaśnia tę sprawę od lat 90.[*/b] http://katowice.tvp.pl/24474373/ludzkie-szczatki-w-w-starym-grodkowie-ipn-na-tropie-oddzialu-bartka
  3. Fajnie, ze Odk. zajmuje sie tematem;)
  4. Dobiega końca kolejny etap poszukiwań miejsca pochówku żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flame ps. „Bartek”. Zostali zamordowani we wrześniu 1946 roku przez komunistyczną bezpiekę w okolicach Barutu na Opolszczyźnie. Oddział „Bartka” był największym, liczącym kilkuset żołnierzy, antykomunistycznym oddziałem działającym na Górnym Śląsku i w Beskidach. We wrześniu 1946 roku UB wywiozło i zamordowało na Opolszczyźnie około 200 partyzantów. Od kilkunastu lat trwają badania nad zlokalizowaniem miejsca kaźni: – Nie ma żadnych dokumentów, które wprost takie miejsca by nam wskazywały. My tak naprawdę tę prawdę musimy wydrzeć z ziemi. Musimy to zrobić tak, jak to robimy, własnymi rękoma. Nie ma innej możliwości – tłumaczy prof. Krzysztof Szwagrzyk kierujący badaniami z ramienia IPN. Prowadząc śledztwo, do tej pory udało się ustalić na podstawie zeznań okolicznych mieszkańców, że akcja była dokładnie zaplanowana, a ślady po niej zacierane. – Ustaliliśmy, że 37 ten barak tutaj stał. Jest drugie miejsce. Tu prawdopodobnie zginęła pierwsza grupa, bo oni tu zostali wysadzeni. Natomiast druga grupa została prawdopodobnie zastrzelona po drugiej stronie asfaltu – mówi Witold Szczęśniak, mieszkaniec Grodkowa od 1949 roku. W prace poszukiwawcze na terenie Starego Grodkowa zaangażowało się wielu wolontariuszy. – Jest to niesamowite uczucie. Na przykład wczoraj udało mi się znaleźć tak kopiąc, 2 duże klucze i trzeci mały. Te klucze były jeszcze na kółeczku. To było niemal symboliczne, bo był to klucz do miejsca, którego właściwie nie ma – zaznacza Łukasz Orycki z grupy eksploracyjnej miesięcznika „Odkrywca”. Pieczę nad dokumentacją stanowią archeolodzy. – Archeologia to przede wszystkim jest porządek: taśmy, szpile naciągnięte sznurki, namierzanie i tak dalej. Moim głównym problemem jest utrzymywanie porządku, żeby było wiadomo, gdzie dany przedmiot leżał, żeby to potem można było nanieść na mapę – wyjaśnia Dr Tomasz Borkowski z Muzeum Archeologiczne we Wrocławiu. Mimo, że nie odkryto jak dotąd szczątków ludzkich, każda znaleziona rzecz jest na wagę złota: – W wyniku niewielkich wykopów jak i przeszukiwania detektorem metali znaleźliśmy nieco rozerwanej amunicji, a także fragmenty umundurowania jak i wyposarzenia, żołnierzy niemieckich, czy też jeńców, którzy się tutaj prawdopodobnie znajdowali – mówi Łukasz, student archeologii. Choć kolejny etap prac na Opolszczyźnie dobiega końca, badania mające na celu odkrycie prawdy historycznej nadal będą trwały – zapewnia prof. Krzysztof Szwagrzyk: – Działania poszukiwawcze tutaj, na terenie Starego Grodkowa, Barutu i innych miejsc na Opolszczyźnie, będą kontynuowane do skutku. Taki jest nasz obowiązek – podkreśla profesor. http://www.radiomaryja.pl/informacje/konczy-sie-kolejny-etap-poszukiwan-zolnierzy-z-oddzialu-bartka/
  5. http://www.radio.opole.pl/2015/kwiecien/wiadomosci/ipn-pierwsze-odkrycia-w-lasach-kolo-starego-grodkowa.html
  6. - Już mamy pierwsze, wykopane przedmioty, min. spalone szczątki baraku, kolbę od pepeszy, łuski, fragment maszynki do golenia - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk , naczelnik Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN. Dodaje, ze na razie to za mało, aby potwierdzić przebieg tragedii. Poszukiwania będą prowadzone przez kilka dni, uczestniczą w nich zarówno eksperci, jak i wolontariusze. Pomagają także leśnicy.
  7. IPN: Pierwsze odkrycia w lasach koło Starego Grodkowa W lasach koło Starego Grodkowa ruszyły poszukiwania szczątków kilkudziesięciu partyzantów z oddziału Bartek", zamordowanych we wrześniu 1946 roku. Z zeznań nieżyjącego już funkcjonariusza UB wynika,że do zbrodni doszło w tym właśnie miejscu, na byłym lotnisku. Wykopano już pierwsze przedmioty, które mogą świadczyć o tej tragedii. Prof.Krzysztof Szwagrzyk z wykopanymi przedmiotamiProf.Krzysztof Szwagrzyk z wykopanymi przedmiotami © (fot. Dorota Kłonowska / AFRO) Poszukiwania zbiorowej mogiły, czy też szczątków partyzantów z oddziału „Bartek” przeniosły się z miejscowości Barut do Starego Grodkowa. O przypuszczalnym przebiegu tragedii sprzed lat IPN dowiedział się od jednego z oficerów UB, który zmarł w 1990r, lecz wcześniej złożył zeznania w tej sprawie w prokuraturze. Miał być jedną z osób uczestniczących w mordzie na ok. 40 – 60 partyzantach. Według jego relacji, zostali zakwaterowani w barakach, pod które podłożono sowieckie miny. Podano im kolację i alkohol ze środkiem usypiającym, a nad ranem baraki wysadzono w powietrze.
  8. W tym tygodniu pod Barutem, a w przyszłym pod Starym Grodkowem na Opolszczyźnie badacze będą szukać szczątków żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flame, ps. Bartek, zamordowanych w 1946 r. To kolejny etap poszukiwań, które od lat prowadzi IPN. Pracami kieruje zespół naczelnika Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN prof. Krzysztofa Szwagrzyka, który we wtorek zorganizował konferencję prasową na tzw. polanie śmierci pod Barutem (Opolskie). Poinformował, że prace rozpoczęte w tym tygodniu odbywać się będą właśnie w pobliżu polany śmierci, na pobliskiej polanie gajowego i w znajdujących się tuż obok stawach - z udziałem nurków. We wtorek w miejscach tych pracowało w sumie ok. 30 osób – badaczy IPN, archeologów, studentów archeologii i młodych wolontariuszy. Prof. Maciej Trzciński z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, które włączyło się w prowadzone w Barucie prace, wyjaśniał, że wykorzystywane są w nich m.in. georadar czy magnetometr, dzięki którym badana jest m.in. struktura ziemi w miejscach wytypowanych do poszukiwań. Wykonywane są także - co metr-półtora - odwierty, które mają pomóc odnaleźć masowe mogiły albo wykluczyć dany teren z dalszych poszukiwań. Prof. Szwagrzyk wyjaśniał, że trzy lata temu takich odwiertów w pobliżu polany śmierci wykonano ponad 1,5 tys. Mówił, że na podstawie zrealizowanych dotychczas pod Barutem prac można „w sposób absolutnie pewny potwierdzić, że to jest miejsce wymordowania ok. 60 ludzi z oddziału Bartka”. Odnaleźliśmy tu co najmniej kilkanaście fragmentów kości ludzkich, na których były ślady postrzału albo były one rozerwane. Znaleźliśmy fragmenty oprzyrządowania wojskowego, ryngrafy. Nie mamy wątpliwości, że to jest miejsce mordu. Ale do dziś nie udało się niestety odnaleźć (…) ani jednej czaszki; ani jednego fragmentu kręgosłupa, żadnej miednicy, żadnej kości długiej— wyliczał i tłumaczył, że to oznacza, iż sprawcy – funkcjonariusze UB – zebrali szczątki i przenieśli w inne miejsce. Polana śmierci k. Barutu, położona na granicy województw opolskiego i śląskiego, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem, to symbol mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 160-200 żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału „Bartka”. Zdaniem badaczy IPN ok. 60 z nich zostało zamordowanych k. Barutu, a pozostali w pobliżu Starego Grodkowa - także na Opolszczyźnie. Według ustaleń IPN żołnierzy Bartka – wśród których nie było jego samego - przewieziono we wrześniu ’46 roku pod pretekstem organizowanego przerzutu na Zachód właśnie na Opolszczyznę. Miały to być w sumie trzy transporty liczące po ok. 60 osób. Jedną z trzech grup umieszczono w budynku w pobliżu polany śmierci, gdzie żołnierzom podano kolację, alkohol ze środkami nasennymi, a nad ranem rozbrojono, umieszczono w niewielkim budynku, tzw. baraniarni, i wysadzono w powietrze. Resztki fundamentów baraniarni są do dziś na polanie śmierci. Jak zapowiedział we wtorek prof. Szwagrzyk, prace w Barucie potrwają ok. tygodnia. Potem badacze przeniosą się w okolice Starego Grodkowa, by tam też prowadzić poszukiwania. Być może jesteśmy w przeddzień odnalezienia tych ludzi, a być może jest tak, że spotkamy się na tej polanie za kilka lat i będziemy mówić o kolejnych działaniach, które podejmujemy — dodał Szwagrzyk i podkreślał, że poszukiwania pomordowanych mają być prowadzone „do skutku”. Zapewniał, że są kolejne sygnały i szanse na ich odnalezienie. Gdyby ich nie było, nie podejmowalibyśmy tych działań — dodał. Mówił np., że ciekawych czasem informacji dostarczają np. tzw. detektoryści, którzy prowadzą różne poszukiwania na własną rękę.[\\b] Wcześniej czy później musimy odnaleźć partyzantów oddziału Bartka, w to wierzę — podsumował Szwagrzyk. W październiku 2012 r. zespół pod jego kierownictwem odnalazł już k. miejscowości Dworzysko niedaleko Łambinowic (opolskie) masowy grób. Jak powiedział PAP we wtorek Szwagrzyk, były to szczątki co najmniej 25 osób, m.in. z przestrzelonymi głowami, znalezione w szambie przy pałacu dawnej posiadłości Scharfenberg. Nie zidentyfikowano ich jeszcze, badania trwają. Dodał, że podobne działania jak w Barucie czy Starym Grodkowie będą w tym roku prowadzone w wielu miejscach Polski – np. na Lubelszczyźnie, na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie czy w Gdańsku. Oddział „Bartka” był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach. Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na zachód. W ten sposób w trzech transportach we wrześniu 1946 r. wywieziono i zamordowano w okolicach Starego Grodkowa i Baruta co najmniej 167 partyzantów. Była to jedna z najkrwawszych egzekucji UB. Sam Flame ujawnił się w 1947 r. Zginął 1 grudnia 1947 w Zabrzegu, zabity przez miejscowego milicjanta. AM/PAP http://wpolityce.pl/historia/240922-ipn-na-tropie-szczatkow-zolnierzy-nsz-z-oddzialu-kpt-henryka-flame-ps-bartek ------------------------------------------------------------------------- W koncu ktos na poziomie pozytywnie sie wyrazil o detektorystach";)
  9. Zbrodnia w Barucie. Archeolodzy znów szukają śladów. - Starsi mieszkańcy, którzy pamiętają lata powojenne, nadal z wielkim strachem opowiadają o tym miejscu - przyznaje prof. Krzysztof Szwagrzyk, naczelnik Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN. - Utarło się tutaj nawet powiedzenie: o cię wywiozą na Barut”. Oznaczało ono, że jeśli ktoś manifestował swój sprzeciw wobec władz PRL, mógł zniknąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Właśnie w taki sposób "zniknęła” jedna z grup żołnierzy Henryka Flame, pseudonim Bartek, którzy w latach powojennych byli wrogami władz komunistycznej Polski. Według śledczych z IPN, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zamordowali w 1946 r. w okolicy Baruta (powiat strzelecki) około 60 żołnierzy Bartka”. Ubecy zwieźli ich tutaj ciężarówkami. Następnie podali środki nasenne i stłoczyli w stodole, którą wysadzili w powietrze. - Do zbrodni doszło bez wątpienia w tym miejscu - dodaje Szwagrzyk. - Podczas wcześniejszych poszukiwań znaleźliśmy tutaj kilkanaście fragmentów ludzkich kości. Niektóre z nich były postrzelone lub rozerwane. Znaleźliśmy także fragmenty oprzyrządowania wojskowego i ryngrafy. Do tej pory nie udało się jednak odnaleźć masowego grobu partyzantów. Dlatego wznowiliśmy poszukiwania. Śledztwo w sprawie zamordowania żołnierzy "Bartka” prowadzone jest od 1990 roku. Ziemia w tym miejscu była przeszukiwana wielokrotnie. Dzięki temu udało się zlokalizować m.in. miejsce, w którym stała niegdyś stodoła. Teraz badania archeologiczne będą wykonane ponownie, przy użyciu najnowocześniejszego sprzętu. Ziemię przeczesuje 30 osób, które mają do dyspozycji m.in. wykrywacze metalu i sondę geologiczną działającą do głębokości 8 metrów. Pobliski staw przeszukuje ponadto dwóch płetwonurków. - Wiemy, że funkcjonariusze UB zorganizowali ten mord bardzo dokładnie, a częścią planu było zamaskowanie wszelkich śladów - mówi Dariusz Gabrel, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. - Właśnie dlatego zlokalizowanie miejsca pochówku jest tak trudne. http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150415/POWIAT10/150419706
  10. Autobus z Wojtkiem wzbudza duże zainteresowanie. Jego wizerunek przypomina, że niedźwiedź pomagał między innymi przy transportowaniu amunicji podczas bitwy o Monte Cassino. Tu jest jeszcze filmik: http://wpolityce.pl/lifestyle/221737-niedzwiedz-wojtek-wraca-do-miasta-edynburg-oddaje-hold-niezwyklemu-zolnierzowi-andersa-wideo ------------------------------------------------------------------------- A tak sie sklada, ze bylem wczoraj u zalozyciela fundacji Wojtek". Rodowitego Holendra zreszta;)
  11. Chyba za lyskacza" :)
  12. „Nie będzie wojskowej asysty honorowej na pogrzebie generała Tadeusza Pietrzaka” – napisał na Twitterze rzecznik MON, Jacek Sońta. Posądzany o udział w zabójstwie 30 Żołnierzy Wyklętych generał spocznie dziś na Powązkach Wojskowych. – Na podstawie obowiązującego prawa nie mogliśmy odmówić – powiedziała rzeczniczka Dowództwa Garnizonu Warszawa ppłk Joanna Klejszmit-Bodziuch odnośnie pochówku z asystą Pietrzaka. Wyjaśniała, że zgodnie z ceremoniałem wojskowym prawo do asysty mają m.in. kawalerowie Virtuti Militari, a odznaczenie to posiadał komunistyczny generał. http://www.pch24.pl/pogrzeb-komunistycznego-generala-bez-asysty-wojskowej,21717,i.html#ixzz2vxaBM9C1 Chociaż tyle...
  13. Zmarł gen. Tadeusz Pietrzak, komunistyczny generał, komendant wojewódzki MO w Poznaniu w trakcie wydarzeń czerwca 1956 r., później zastępca szefa zbrodniczej Informacji Wojskowej, w latach 1968-1978 wiceminister spraw wewnętrznych. W grudniu 1970 r. uczestniczył w naradzie w gabinecie I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, podczas której podjęto decyzję o użyciu broni wobec protestujących na Wybrzeżu. Jego zdegradowania do stopnia szeregowca i odebrania odznaczeń państwowych, w tym Orderu Virtuti Militari domagał się od prezydenta RP Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. W apelu żołnierze NSZ przypomnieli, że Tadeusz Pietrzak brał udział w zamordowaniu we wrześniu 1946 r. 30 żołnierzy podziemia antykomunistycznego z oddziału kapitana Henryka Flame, ps. „Bartek”. Przez kilka ostatnich miesięcy Bronisław Komorowski nie odpowiedział na prośbę. Gdyby się do niej przychylił, Pietrzakowi nie przysługiwałby państwowy uroczysty pochówek na Powązkach. W nekrologu rodzina napisała jedynie: „Dla Ojczyzny zasłużył się, walcząc z hitlerowskim okupantem w Oddziałach Partyzanckich”. Teraz, jako kawaler Krzyża Virtuti Militari i generał brygady WP zostanie pochowany na Powązkach Wojskowych. Z udziałem kompanii reprezentacyjnej WP. Bo taki pogrzeb przysługuje mu z urzędu – właśnie jako zasłużonemu, odznaczonemu generałowi. Bo takie mamy w III RP przepisy. Państwo polskie odda mu hołd za jego „zasługi”. Przygotowany dla Pietrzaka grób, w którym w 2004 r. pochowano jego żonę, znajduje się tuż obok kwatery „Ł”. A tu, w dołach śmierci wciąż znajduje się około 100 zamordowanych katyńskim strzałem w tył głowy Żołnierzy Wyklętych. Jeszcze w tym roku ma tu stanąć Panteon Polskich Bohaterów... http://wpolityce.pl/artykuly/76263-ujawniamy-skandal-kolejny-komunistyczny-general-spocznie-na-powazkach-zolnierze-wykleci-z-ktorymi-walczyl-wciaz-spoczywaja-obok-w-dolach-smierci-na-laczce
  14. 18 listopada 2013 r. staraniem Związku Żołnierzy NSZ Okręg Podbeskidzie, z udziałem przedstawicieli wojewody śląskiego i wójta gminy Brenna, oddziału IPN w Katowicach, archeologa z Muzeum w Cieszynie oraz przedstawicieli Muzeum 4 Pułku Strzelców Podhalańskich z Cieszyna wykonano ekshumację. Uroczystości pogrzebowe w Mazańcowicach planowane są na grudzień b.r. Edward Biesok urodził się w 1927 roku w Mazańcowicach. W czasie okupacji Edward Biesok został usunięty ze szkoły za manifestowanie niechęci do Niemców. Z powodu odmowy podpisania Volkslisty przez rodziców w wieku 13 lat został wywieziony na roboty do III Rzeszy, skąd uciekł. Ukrywał się w rodzinnym domu. Od lata 1945 roku miał kontakty z partyzantami z oddziału por. Henryka Flame „Bartka”, którzy walczyli w okolicach Czechowic. Od września 1945 roku poszedł do gimnazjum w Bielsku, lecz został z niego usunięty, prawdopodobnie w wyniku interwencji działaczy PPR oraz funkcjonariuszy UBP w związku z podejrzeniami o udział w NSZ. Dołączył do oddziału „Bartka”. W styczniu i lutym 1946 r. na rozkaz Flamego organizował własną grupę, która rozpoczęła działalność wiosną. Liczyła osiem osób. Przeprowadzili kilkanaście akcji. Upominali członków PPR i zajmowali się aprowizacją na rzecz całego Zgrupowania. Oddział „Bartka” był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 roku Wisły w Beskidach. Funkcjonariusze MO i UB byli tak zaskoczeni, że zabarykadowali się na posterunkach. http://niezlomni.com/?p=1770
  15. Żołnierz Wyklęty z legendarnego oddziału „Bartka” odnaleziony w Beskidach. Oprawca był później wiceministrem PRL 18 listopada 2013 r. na Błatniej, gmina Brenna ekshumowano z leśnego grobu doczesne szczątki plut. Edwarda Biesoka, pochodzącego z Mazańcowic grupowego Narodowych Sił Zbrojnych ze Zgrupowania Partyzanckiego „Bartka”. 13 maja 1946 r. w starciu między dwudziestoczteroosobowym osobowym plutonem operacyjnym KWMO, wykonującym zadania związane ze zwalczaniem partyzantki niepodległościowej, a 10-osobowym oddziałem NSZ doszło do walki, w wyniku której śmierć poniósł niespełna 19-letni partyzant Edward Biesok oraz dziewięciu funkcjonariuszy. Pozostali milicjanci wraz ze swym dowódcą kpt. Tadeuszem Pietrzakiem zbiegli w stronę Skoczowa.Tadeusz Pietrzak w 1956 roku był komendantem wojewódzkim MO w Poznaniu, następnie zastępcą szefa Głównego Zarządu Informacji WP, komendantem głównym MO (1965-1971) i wiceministrem spraw wewnętrznych PRL (1968-1978).
  16. Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych Okręgu Podbeskidzie zwrócił się do szefa MON o zdegradowanie Tadeusza Pietrzaka, generała brygady Ludowego Wojska Polskiego do stopnia szeregowca. Pietrzak brał udział w operacji UB o kryptonimie „Lawina” w 1946 r., podczas której zostali zamordowani żołnierze oddziału NSZ pod dowództwem kapitana Henryka Flame ps. „Bartek”. Pietrzak początku września 1946 został dołączony, jako jedyny funkcjonariusz MO, do grupy ok. 70 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego podległych Wojewódzkiemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach, którzy na Opolszczyźnie dokonali mordu na żołnierzach NSZ ze Zgrupowania Partyzanckiego „Bartka”. Brał udział w likwidacji pierwszej grupy, około 30 partyzantów. W czasie dokonywania zbrodni przez funkcjonariuszy został ranny. Wcześniej dowodził oddziałem milicji, który został rozbity podczas potyczki. Nie można wykluczyć, że jego udział w akcji przeciwko żołnierzom „Bartka” był dla Pietrzaka swego rodzaju karą dyscyplinarną – uważa Bogdan Ścibut ze Związku Żołnierzy NSZ. Uczestnik zdarzeń, funkcjonariusz UBP Józef Pytel w publicznym wystąpieniu „Walka z reakcyjnym podziemiem 1944-1947” wspominał, że w czasie popełniania zbrodni Tadeusz Pietrzak rzucał granaty do budynku, gdzie zakwaterowano partyzantów. Do zbrodni na żołnierzach NSZ doszło we wrześniu 1946 roku. Egzekucja żołnierzy z oddziału „Bartka” była dokładnie zaplanowana przez funkcjonariuszy UB. Według ustaleń śledczych, w Barucie zginęło co najmniej 150 partyzantów. UB dokładnie zatarło ślady akcji. Operacją dowodził oficer UB Henryk Wendrowski. Skontaktował się z oddziałem „Bartka” w rezultacie perfidnej gry operacyjnej Urzędu Bezpieczeństwa – jako „kapitan Lawina z Centrali”. Śledztwo w sprawie zamordowania partyzantów z oddziału kpt. Henryka Flame prowadził przez 9 lat pion śledczy IPN w Katowicach. W 2010 roku zostało umorzone. Śledztwo zostało umorzone, bo ustaleni przez nas sprawcy zbrodni nie żyją. Mimo zakrojonych na dużą skalę poszukiwań nie udało się nam odnaleźć grobu pomordowanych – twierdził wówczas prokurator Piotr Nalepa z IPN. Jednak z akt sprawy wiadomo, że Pietrzak, przesłuchiwany kilka lat temu przez prokuratora IPN jako świadek w sprawie tej zbrodni przyznał, że brał udział w tej akcji. Wszystko doskonale pamiętał, miał jedynie problem z przypomnieniem sobie nazwisk. Mamy nadzieję, że IPN powróci do jego zeznań i wyjaśni jego udział w tej zbrodni – dodaje Bogdan Ścibut. Od lipca 1946 roku w oddziale „Bartka” działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na ziemie zachodnie, skąd żołnierze rzekomo mieli być przerzuceni do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Henryk Flame zdołał uciec. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się w marcu 1947 roku w Cieszynie. 1 grudnia 1947 roku został zabity przez milicjanta Rudolfa Dadaka w Zabrzegu koło Czechowic-Dziedzic. Podczas śledztwa IPN udało się ustalić zleceniodawców zbrodni. Byli wśród nich Roman Romkowski - wiceminister ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i szef UB, oraz wysoko postawieni funkcjonariusze UB: Władysław Śliwa; Leon Wajntraub; Włodzimierz Ossowski i Jerzy Iwański. Jednym z funkcjonariuszy odpowiedzialnych za mord był też - według ustaleń IPN - Czesław Gęborski, który w 1945 r. był komendantem obozu dla przesiedlanych po wojnie Ślązaków w Łambinowicach na Opolszczyźnie. Był oskarżony o spowodowanie śmierci 48 więźniów obozu. Zmarł przed zakończeniem swego procesu. Oddział „Bartka” był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 roku miejscowości Wisła w Beskidach. Kim jest Pietrzak? Tadeusz Wacław Pietrzak s. Szymona (ur. 27.08.1926 w Pacynie powiat Gostynin, woj. warszawskie ) – funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa PRL, generał brygady Ludowego Wojska Polskiego, komendant główny MO, wiceminister spraw wewnętrznych PRL. Kim jest Tadeusz Pietrzak? Z zawodu elektromonter. Od 1942 w Gwardii Ludowej a następnie Armii Ludowej w Warszawie – „Batalion Czwartaków”. Opuścił Warszawę w lipcu 1944 r. i przeszedł na sowiecką stronę. Objął dowództwo Kompanii Polityczno-Wychowawczej MO w Otwocku. W połowie października 1944 r. przerzucony wraz z grupą rozpoznawczą tzw. Sztabu Partyzanckiego, z którą rozpoznawał struktury polskiego państwa podziemnego w Sochaczewie i okolicach. Od czerwca 1945 r. służył w Milicji Obywatelskiej. W latach 1945-1947 dowódca kompanii operacyjnej KWMO w Katowicach. 1949-1954 na kierowniczych stanowiskach w MO – był nawet komendantem wojewódzkim MO w Warszawie. Od 1954 r. do 1956 r. był komendantem wojewódzkim MO w Poznaniu. Pod koniec 1956 r. przeszedł do wojska i pełnił obowiązki zastępcy szefa Głównego Zarządu Informacji WP, a następnie zastępcy szefa Wojskowej Służby Wewnętrznej. W kolejnych latach był zastępcą szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego LWP oraz dowódcą podległych MSW Wojsk Wewnętrznych (1963-1965). Jesienią 1963 mianowany generałem brygady. Rok później uzyskał tytuł doktora nauk wojskowych. W latach 1965-1971 był komendantem głównym Milicji Obywatelskiej, a od 1968 do 1978 r. - wiceministrem spraw wewnętrznych PRL. W grudniu 1970 r. uczestniczył w naradzie w gabinecie I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, podczas której podjęto decyzję o użyciu broni wobec protestujących na Wybrzeżu. W latach 1978-1983 był ambasadorem PRL w Budapeszcie. W latach 1969-1976 i 1983-1990 był prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego. Ordery i odznaczenia Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Grunwaldu III klasy, Orderem Sztandaru Pracy I klasy (1964) dwukrotnie Krzyżem Walecznych, radzieckim Orderem Czerwonego Sztandaru, Medalem 10-lecia Polski Ludowej, Medalem 30-lecia Polski Ludowej, Medalem 40-lecia Polski Ludowej, Złotym Medalem Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny i Złotym Medalem Za zasługi dla obronności kraju. http://wpolityce.pl/artykuly/68166-zdegradowac-generala-pietrzaka-bral-udzial-w-operacji-ub-w-ktorej-zamordowano-zolnierzy-nsz-z-oddzialu-bartka
  17. Ekipa IPN znalazła zapalniki do min przeciwczołgowych, którymi zabito partyzantów z oddziału Bartka". Ekipa archeologów i antropologów Instytutu Pamięci Narodowej po raz kolejny przekopała Polanę Śmierci koło wsi Barut, w gminie Jemielnica. Tym razem wykorzystano tzw. sondę Ferstera, która wskazuje miejsca pod ziemią przekopywane przed laty. Znaleziono pierwszy materialny dowód, potwierdzający relacje świadków, że w tym miejscu doszło do masowego mordu. - Udało się nam odnaleźć dwa zapalniki min przeciwczołgowych - mówi dr Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN do poszukiwań szczątków ofiar totalitaryzmów. - Mamy podstawy, aby sądzić, że tych min użyto do wysadzenia budynku, w którym spali partyzanci Bartka". We wrześniu 1946 roku Urząd Bezpieczeństwa zorganizował prowokację wobec antykomunistycznego oddziału Narodowych Sił Zbrojnych Bartka - Henryka Flame, działających w rejonie Żywca i Podbeskidzia. Wcześniej partyzanci, wspierani przez miejscowych, skutecznie unikali obław. Agent UB - Henryk Wenderowski vel kapitan Lawina namówił “Bartka” do zorganizowanej ucieczki na Zachód. Trzy grupy partyzantów, w sumie prawie 200 osób załadowano na ciężarówki. Dojechali tylko na Opolszczyznę. Zginęli w czasie pierwszego noclegu, w jakiś odosobnionych zabudowaniach dworskich i leśniczówkach. Dwie grupy wysadzono w powietrze razem z budynkami, w których spali. Członków trzeciej tylko ogłuszono i wyłapano, a potem rozstrzelano nad wykopanymi dołami. Różne śledztwa w tej sprawie, prowadzone od 1990 roku, nie doprowadziły do postawienia sprawców przed sądem, ani do ustalenia miejsca pochowania partyzantów. - Na terenie Polany Śmierci w Barucie odnaleźliśmy teraz rzecz wyjątkowo cenną: ryngraf, należący bez wątpienia do jednego z partyzantów oddziału Bartka - opowiada dr Szwagrzyk. - To tak, jakbyśmy znaleźli relikwię. Ryngraf to metalowy znak, zazwyczaj z postacią orła lub Matki Boskiej, szczególnie chętnie noszony na mundurze przez polskie podziemie patriotyczne po 1945 roku. Ten odnaleziony należał do jednego z poległych, ale dziś już nie ma szans na ustalenie właściciela. Archeolodzy okopali także przedmioty należące do kobiety: mały pierścionek, obrączkę i zapięty kolczyk. Z ustaleń historyków wiadomo, że w trzeciej grupie uciekały na Zachód dwie kobiety. Biżuteria musiała należeć do jednej z nich. W czasie kilkudniowych poszukiwań zakończonych we wtorek ekipa badawcza sprawdziła jeszcze raz teren dawniej leśniczówki Kroner oraz Luk koło wsi Wierzbie w gminie Łambinowice. Duży obszar sprawdzono sondami, wykrywaczami metalu i przekopano koparkami. To ostatecznie wyklucza oba miejsca z listy dalszych poszukiwań. Badania zakończono też na samej Polanie Śmierci. W sąsiednich lasach będą jednak kontynuowane. - Niestety, samych mogił nie znaleźliśmy - mówi dr Krzysztof Szwagrzyk. - Będziemy szukać tak długo, aż znajdziemy. W Barucie i na terenie dawnego majątku Scharfenberg w Dworzysku koło Łambinowic archeolodzy IPN odkopali także dwa charakterystyczne medaliki z wizerunkiem św. Anny z Przyrowa koło Kielc. W tej miejscowości znajduje się czczone lokalnie sanktuarium świętej. To wskazuje, że w obu miejscach, oddalonych od siebie o 60 kilometrów, zabito członków tego samego oddziału. Nadal nie udało się zidentyfikować kości kilkunastu osób, odkopanych przez IPN we wrześniu ub. roku w Scharfenbergu - Dworzysku. Historyk dr Krzysztof Szwagrzyk namawia rodziny wszystkich zamordowanych i potajemnie pochowanych, aby oddawali swój materiał genetyczny do polskiej bazy obejmującej ofiary totalitaryzmów. Wystarczy się skontaktować, IPN przesyła wszystkie instrukcje pocztą. Ta baza danych genetycznych jeśli nie dziś, to w przyszłości pozwoli zidentyfikować znajdowane w całej Polsce szczątki ofiar UB. Historycy szacują, że komunistyczne władze zamordowały i ukryły ciała nawet 50 tysięcy osób. Ekipa poszukiwawcza IPN przenosi się teraz do Warszawy, aby kontynuować badanie masowych grobów w kwaterze Ł cmentarza na Powązkach. Może tu leżeć ok. 200 osób. Jeszcze w tym roku mają jednak wrócić na Opolszczyznę, żeby sprawdzić kilka kolejnych lokalizacji mogił żołnierzy “Bartka”. Te miejsca na razie nie będą ujawniane. - Obawiamy się poszukiwaczy skarbów, ludzi z detektorami - mówi Krzysztof Szwagrzyk. - Zwłaszcza tych, którzy szukają zdobyczy za wszelką cenę, przy okazji niszcząc miejsca pochówku ofiar terroru komunistycznego. Nawet nieświadomie likwidują ślady, które nas mogą doprowadzić do celu. http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130417/POWIAT10/130419441 Szkoda, ze szanowny Pan Doktor tak szybko zapomniał kto mu wskazał nienaruszone miejsce gdzie UBecja wyrzucała zwłoki swoich ofiar w Scharfenbergu... Jakby nie ludzie z detektorami", to zapewne do dzisiaj by krążył po okolicy i nie miał się czym chwalić przed mediami!
  18. W najbliższych tygodniach IPN zwróci się do rodzin żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z Żywiecczyzny z prośbą o oddanie próbek materiału genetycznego. Poszukiwania masowych mogił, w których spoczywają partyzanci, IPN prowadzi na Opolszczyźnie. Szczątki co najmniej 5 ludzi, zamordowanych po wojnie, odkopała w Dworzysku w powiecie nyskim ekipa badawcza Instytutu Pamięci Narodowej. We wrześniu 1946 r. funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zamordowali na terenie dzisiejszego województwa opolskiego co najmniej 158 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania Henryka Flamego ps. Bartek", którzy walczyli na Żywiecczyźnie. - Musimy zdobyć materiał DNA jak najszybciej, ponieważ mamy świadomość, że bliscy żołnierzy odchodzą - powiedział PAP naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu dr Krzysztof Szwagrzyk. Zabezpieczone kody DNA od członków rodzin zamordowanych partyzantów będą pomocne przy identyfikacji szczątków, jeśli uda się odkryć masowe mogiły. Ich poszukiwania IPN prowadzi w ramach projektu badawczego Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956". W ramach tego projektu prowadzono już prace ekshumacyjne na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu i warszawskich Powązkach Wojskowych. W październiku 2012 r. zespół badaczy pod kierownictwem dr Szwagrzyka odnalazł w miejscowości Dworzysko niedaleko Łambinowic masowy grób, w którym natrafiono na szczątki kilkunastu młodych mężczyzn. Odkrycia dokonano na terenie dawnego majątku Scharfenberg, gdzie po wojnie mieściła się siedziba urzędu bezpieczeństwa. Czytaj też W Dworzysku odkryto szczątki ofiar komunistycznej zbrodni [zdjęcia] - Znaleźliśmy szczątki 13 młodych mężczyzn. Z pewnością spoczywało ich w tym grobie więcej, ponieważ mamy jeszcze wiele pojedynczych kości, które nie pasują do tych szkieletów - tłumaczył Szwagrzyk. Ofiary zamordowano tzw. metodą katyńską, na co wskazują ślady po kulach w czaszkach. Fragmenty wojskowego obuwia informują zaś - zdaniem IPN - o tym, że zabici nie byli cywilami. - Grupa, na którą natrafiliśmy, nie miała jednak związku ze sprawą oddziału Bartka", a pochodziła z Lubelszczyzny lub Rzeszowszczyzny i należała prawdopodobnie do WiN lub formacji poakowskich. Wskazują na to dokumenty, do których dotarliśmy, mówiące o tym, że w tym samym czasie, latem lub wczesną jesienią 1946 r., kilkunastoosobowe grupy przerzucono z tamtych terenów na Opolszczyznę, gdzie ślad po nich zaginął – powiedział PAP Szwagrzyk. Do zgrupowania Bartka" latem 1946 r. przeniknął agent UB o pseudonimie Lawina". W rzeczywistości nazywał się Henryk Wendrowski. Podszywając się pod przełożonego Bartka" z dowództwa NSZ w Gliwicach, nakłonił partyzantów do rzekomego wyjazdu do Europy Zachodniej, by ratować się przed aresztowaniami ze strony UB. Partyzanci wyjechali we wrześniu, w kilkudziesięcioosobowych grupach. Takich transportów było od 3 do 6. Pierwszy nocleg mieli zaplanowany na Opolszczyźnie. Tam, w okolicach Grodkowa, Łambinowic i Baruta pod Strzelcami Opolskimi, zostali podstępnie zamordowani. Zabijano ich przy pomocy materiałów wybuchowych w trakcie snu lub strzałami w tył głowy. IPN ustalił, że UB zamordowało co najmniej 158 żołnierzy Bartka". Jednak do dziś mogił, w których spoczywają, nie udało się odnaleźć, mimo że miejsca, w których doszło do egzekucji, są w miarę sprecyzowane. - Nie ustajemy w poszukiwaniach i prowadzimy je nadal. Na ten rok mamy zaplanowane konkretne badania, ale ich szczegółów na razie nie mogę zdradzić – powiedział PAP Szwagrzyk. http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130208/REGION/130209555
  19. Tak @Infaco wiem, że czytanie ze zrozumieniem sprawia niektórym użytkownikom wiele trudności, powiem wiec wprost: uważam ze jedyne właściwe miejsce dla zarówno brunatnych jak i czerwonych ideologii znajduje na śmietniku historii...
  20. W niebyt powiadasz? Ehh tam, znajdzie się lepsze miejsce na UBolskich donosicieli... @infaco, mam oczywiście na myśli różnej maści czerwonych.
  21. Rzeczywiście wspaniali idole" ... Ale z drugiej strony barykady tez sobie wybierają niezłych gagatków na owych idoli": http://wpolityce.pl/wydarzenia/43625-skandal-panstwowy-instytut-ksiazki-z-fundacja-wislawy-szymborskiej-przyznaja-nagrody-imienia-konfidenta-ub
  22. Jeszcze w tym roku IPN pobierze materiał genetyczny od krewnych żołnierzy z oddziału kpt. Henryka Flamego ps. Bartek" - dowiedział się Nasz Dziennik". Jak zaznacza dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z wrocławskiego IPN, pozwoli to na sprawdzenie, czy odnalezione w zeszłym tygodniu na Opolszczyźnie szczątki mogą należeć do żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. - Na pewno w tym roku pobierzemy materiał genetyczny od rodzin mieszkających na Podbeskidziu, to stworzy nam jakąś szansę na identyfikację - mówi Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Rzecznik wrocławskiego oddziału IPN Katarzyna Maziej-Choińska wyjaśnia, że celem Instytutu jest potwierdzenie, czy odnalezione w Dworzysku szczątki należą do poszukiwanych żołnierzy NSZ, czy też są to ofiary działań lokalnego Urzędu Bezpieczeństwa. Szczątki trafią do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Ale potrzebne są fundusze na dalsze badania. - Nie policzyliśmy jeszcze wszystkich kości. Na pewno mamy tutaj kilkanaście szczątków ludzkich, mężczyzn, młodych ludzi, głównie 19-20-letnich - wskazuje Krzysztof Szwagrzyk. - Na pewno mamy do czynienia z ofiarami systemu komunistycznego, z jakąś grupą młodych partyzantów, z Polakami - podkreśla. - Były przy nich rzeczy z wyposażenia wojskowego, typu buty, amunicja, fragmenty pasów, czaszki są popękane i w kilku miejscach mamy ślady po kulach, po takiej metodzie katyńskiej - wylicza historyk, dodając, że udało sie odnaleźć dwa medaliki z Matką Bożą. Wśród znalezisk brakuje jednak takich, które by jasno wskazywały, z jakim oddziałem mamy do czynienia. IPN deklaruje, że poszukiwania oddziału Bartka" będą trwały. - Poszukiwań żołnierzy Bartka" na pewno jeszcze nie skończyliśmy. Będę teraz szukał pieniędzy, by jeszcze w tym roku móc wrócić do Wierzbia, gdzie prowadziliśmy badania, i w okolice Starego Grodkowa - relacjonuje Szwagrzyk. http://www.naszdziennik.pl/wp/12214,ipn-szuka-dalej.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie