Skocz do zawartości

prof. Nałęcz a 400 lat hołdu ruskiego


shadowN

Rekomendowane odpowiedzi

Nałęcz, zapytany przez Rzeczpospolitą" o przyczyny milczenia w rocznicę Hołdu Szujskich, odpowiedział:

Co mamy przypominać? Fatalną politykę wobec Rosji? Kto chce, to pamięta, ale nie sądzę, żebyśmy musieli organizować państwowe obchody. [...] nie sądzę, by prezydent Bronisław Komorowski chciał wpisać tę datę do naszego ścisłego panteonu, bo to jest data związana z zachowaniami Rzeczypospolitej, których na piedestał wynosić nie powinniśmy.

http://niepoprawni.pl/blog/425/bojne-ruskie-pacholki
______________




PZPR reaktywacja ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hołd Ru­ski


Ro­syj­ski car u nóg pol­skie­go kró­la, czy­li za­ka­za­na hi­sto­ria zwy­cię­stwa nad Ro­sją


Ma­in­stre­amo­we me­dia przy oka­zji każ­dej rocz­ni­cy hi­sto­rycz­nych wy­da­rzeń za­rzu­ca­ją Po­la­kom, że świę­tu­je­my tyl­ko klę­ski a w na­szej hi­sto­rii nie ma zwy­cięstw. To nie­praw­da. Są. I nie cho­dzi tyl­ko o bi­twę pod Grun­wal­dem czy Cud nad Wi­słą. Są jesz­cze dwa wy­da­rze­nia, z któ­rych o jed­nym tro­chę w szko­le uczą, o dru­gim - wca­le. A szko­da, bo oba mo­gą być przy­czy­ną kom­plek­sów na­szych są­sia­dów. Mo­wa o dwóch hoł­dach - pru­skim i ru­skim. Tak - ru­skim, bo­wiem nie tyl­ko nie­miec­ko­ję­zycz­ny wład­ca klę­czał przed pol­skim kró­lem. Przed po­tę­gą Rze­czy­po­spo­li­tej na twarz upadł tak­że car Ro­sji. By­ło to rów­no czte­ry­sta lat te­mu - 29 paź­dzier­ni­ka 1611 ro­ku. Przez la­ta za­bo­rów i PRLu wy­da­rze­nie to by­ło wy­ma­zy­wa­ne z kart pol­skiej hi­sto­rii a i dziś lo­kaj­ski sto­su­nek wo­bec Ro­sji naj­wy­raź­niej za­bra­nia o nim przy­po­mi­nać. A szko­da, bo za­rów­no sam hołd jak i po­prze­dza­ją­ce go wy­da­rze­nia na­le­ża­ły do naj­więk­szych pol­skich try­um­fów. Try­um­fów, któ­rych Ro­sja ni­g­dy nam nie prze­ba­czy­ła.

Car­ski sztan­dar

La­ta 1598-1613 to w hi­sto­rii Ro­sji okres Wiel­kiej Smu­ty (Smut­no­je Wrem­ja), czy­li ogrom­ne­go pań­stwo­we­go kry­zy­su, za­koń­czo­ne­go dwu­krot­ną uda­ną in­ter­wen­cją wojsk Rze­czy­po­spo­li­tej. Po raz pierw­szy Po­la­cy wkro­czy­li do Mo­skwy w 1605 ro­ku, osa­dza­jąc na ro­syj­skim tro­nie Dy­mi­tra Sa­mo­zwań­ca, któ­ry rok póź­niej po­ślu­bił cór­kę pol­skie­go ma­gna­ta – Ma­ry­nę Mnisz­chów­nę, ko­ro­no­wa­ną na ca­ro­wą Ro­sji. War­to wie­dzieć, że Po­la­cy po­ja­wi­li się na Krem­lu i wkro­czy­li do cer­kwi z bro­nią, co dla Ro­sjan by­ło naj­więk­szą ob­ra­zą. Ty­dzień po ślu­bie i tej ko­ro­na­cji wy­bu­chło an­ty­pol­skie po­wsta­nie, w wy­ni­ku któ­re­go Dy­mitr Sa­mo­zwa­niec zo­stał za­mor­do­wa­ny. No­wy car Wa­syl IV Szuj­ski ka­zał po­ćwiar­to­wać je­go zwło­ki, na­stęp­nie je spa­lić, a pro­chy wy­strze­lić z ar­ma­ty na Za­chód – w kie­run­ku Pol­ski. Sam roz­po­czął pa­no­wa­nie na Krem­lu. Ze stra­chu przed Pol­ską za­warł układ ze Szwe­cją, od­da­jąc jej Inf­lan­ty. To z ko­lei nie spodo­ba­ło się Zyg­mun­to­wi III Wa­zie. Woj­sko pol­skie znów wy­pra­wi­ło się do Mo­skwy. 4 lip­ca 1610 r. pod Kłu­szy­nem (mię­dzy Smo­leń­skiem a Mo­skwą) het­man Sta­ni­sław Żół­kiew­ski, dys­po­nu­ją­cy nie­speł­na sied­mio­ty­sięcz­ną jaz­dą roz­bił w proch trzy­dzie­sto­pię­cio­ty­sięcz­ną po­łą­czo­ną ar­mię do­wo­dzą przez bra­ta ca­ra – Dy­mi­tra Szuj­skie­go i Ja­co­ba Pon­tus­so­na De la Gar­die ze Szwe­cji. Wo­dzo­wie prze­gra­nej ar­mii zdo­ła­li uciec ale nie ustrze­gło ich to przed kon­se­kwen­cja­mi – Pon­tus­son np. zo­stał po swo­jej uciecz­ce przez Ro­sjan ob­dar­ty do­słow­nie do ko­szu­li i wy­pę­dzo­ny ki­ja­mi z zam­ku Ocze­pow, gdzie usi­ło­wał się schro­nić. Po­la­cy zaś zdo­by­li ro­syj­sko-szwedz­ki obóz, a w nim ogrom­ne bo­gac­twa – zło­te i srebr­ne na­czy­nia, sza­ty, so­bo­lo­we fu­tra oraz set­ki wo­zów peł­nych pie­nię­dzy na żołd dla cu­dzo­ziem­skich żoł­nie­rzy. Zdo­by­li tak­że uzbro­je­nie Szuj­skie­go – szy­szak, sza­blę i bu­ła­wę, je­go ka­re­tę, licz­ne ko­la­sy a tak­że ro­syj­skie sztan­da­ry, w tym ten naj­waż­niej­szy – ada­masz­ko­wą cho­rą­giew ca­ra ob­szy­tą zło­tem. Żół­kiew­ski już 12 lip­ca 1610 ro­ku po­cią­gnął pod Mo­skwę, któ­rej miesz­kań­cy sa­mi otwo­rzy­li mu bra­my mia­sta, 27 sierp­nia ob­wo­ła­li ca­rem sy­na Zyg­mun­ta III Wa­zy – kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa a 9 paź­dzier­ni­ka 1610 ro­ku wy­da­li w rę­ce zwy­cię­skie­go pol­skie­go het­ma­na ca­ra Wa­sy­la IV Szuj­skie­go oraz je­go bra­ci – Dy­mi­tra (do­wo­dził pod Kłu­szy­nem) i Iwa­na (na­stęp­cę mo­skiew­skie­go tro­nu) Szuj­skich a tak­że żo­nę Dy­mi­tra – Ka­ta­rzy­nę (Je­ka­te­ri­nę).

Car­ska ro­dzi­na na ko­la­nach

Rok póź­niej Żół­kiew­ski przy­wiózł car­skich jeń­ców do War­sza­wy. 29 paź­dzier­ni­ka 1611 ro­ku przy bi­ciu ko­ściel­nych dzwo­nów, wo­bec se­tek lu­dzi gro­ma­dzą­cych się na uli­cach mia­sta, w otwar­tym po­wo­zie (tak by wszy­scy mo­gli po­pa­trzeć na jeń­ców) prze­wiózł ich w praw­dzi­wym try­um­fal­nym wjeź­dzie na Za­mek Kró­lew­ski i po­sta­wił przed kró­lem Zyg­mun­tem oraz po­sła­mi i se­na­to­ra­mi. W Sa­li Se­na­tor­skiej Zam­ku Kró­lew­skie­go zna­leź­li się tak­że bi­sku­pi, naj­waż­niej­si po­li­ty­cy oraz do­wód­cy woj­sko­wi. Obok tro­nu Zyg­mun­ta III za­sie­dli pry­mas oraz wiel­ki kanc­lerz ko­ron­ny. Wa­syl IV Szuj­ski car Ro­sji z od­kry­tą gło­wą schy­lił się do sa­mej zie­mi, do­ty­ka­jąc pra­wą dło­nią pod­ło­gi, a na­stęp­nie po­ca­ło­wał śro­dek wła­snej dło­ni. Po­tem zło­żył przy­się­gę, ko­rząc się przed ma­je­sta­tem Rze­czy­po­spo­li­tej, uznał się za po­ko­na­ne­go i obie­cał, że Ro­sja już ni­g­dy wię­cej na Pol­skę nie na­pad­nie. Do­pie­ro po tej przy­się­dze król Zyg­munt po­zwo­lił mu na po­ca­ło­wa­nie rę­ki, co by­ło ko­lej­nym wy­ra­zem pod­da­nia się Ro­sji. Kniaź Dy­mitr upadł na twarz i ude­rzył czo­łem przed pol­skim kró­lem i Rze­czą­po­spo­li­tą, po czym zło­żył ta­ką sa­mą przy­się­gę jak car. Wiel­ki kniaź Iwan upadł na twarz i pła­cząc trzy ra­zy bił po­kło­ny, ude­rza­jąc czo­łem o po­sadz­kę Zam­ku Kró­lew­skie­go, po czym zło­żył przy­się­gę tej sa­mej tre­ści co je­go bra­cia. Przed pol­skim tro­nem le­ża­ły wte­dy zdo­by­te pod Kłu­szy­nem i na Krem­lu ro­syj­skie sztan­da­ry, w tym ten naj­waż­niej­szy – car­ski sztan­dar Wa­sy­la Szuj­skie­go. Ce­re­mo­nia hoł­du ru­skie­go za­koń­czy­ła się uro­czy­stą Mszą Świę­tą w są­sia­du­ją­cym z Zam­kiem ko­ście­le św. Ja­na (dzi­siej­sza Ar­chi­ka­te­dra).

Znisz­czyć pa­miąt­ki, po­de­ptać pa­mięć

Car Wa­syl Szuj­ski, je­go bra­cia oraz bra­to­wa po tym wy­da­rze­niu zo­sta­li prze­wie­zie­ni do nie­wo­li i osa­dze­ni naj­pierw w pa­ła­cu na war­szaw­skim Mo­ko­to­wie a po­tem w Go­sty­ni­nie, gdzie wszy­scy zmar­li w prze­cią­gu kil­ku dni wrze­śnia 1612 ro­ku, naj­praw­do­po­dob­niej na sku­tek sza­le­ją­cej wów­czas za­ra­zy. Zo­sta­li po­cho­wa­ni w War­sza­wie, w spe­cjal­nie w tym ce­lu wy­bu­do­wa­nej ka­pli­cy, zw. Ka­pli­cą Mo­skiew­ską. W 1635 ro­ku król Wła­dy­sław IV od­sprze­dał Ro­sja­nom ko­ści car­skiej ro­dzi­ny, dzię­ki cze­mu ich szcząt­ki spo­czę­ły w Mo­skwie.

Po tym try­um­fie w War­sza­wie po­zo­sta­ło kil­ka pa­mią­tek, z któ­rych więk­szość już nie ist­nie­je. Pierw­szą by­ły dwa ob­ra­zy przed­sta­wia­ją­ce hołd, na­ma­lo­wa­ne na zle­ce­nie kró­la przez To­ma­sza Do­la­bel­lę i eks­po­no­wa­ne na war­szaw­skim zam­ku. Dru­gą – wła­śnie Ka­pli­ca Mo­skiew­ska. Znaj­do­wa­ła się ona w oko­li­cy dzi­siej­sze­go pa­ła­cu Sta­szi­ca, na sa­mym po­cząt­ku Kra­kow­skie­go Przed­mie­ścia. By­ła to dla Ro­sjan szcze­gól­nie upo­ka­rza­ją­ca lo­ka­li­za­cja, bo­wiem każ­de ro­syj­skie po­sel­stwo mu­sia­ło przy­cho­dzić obok te­go sym­bo­lu pol­skie­go zwy­cię­stwa, co naj­wy­raź­niej sta­ło Mo­ska­lom ością w gar­dle do te­go stop­nia, że już w 1647 ro­ku po­pro­si­li, by Wła­dy­sław IV ją zbu­rzył. Król od­mó­wił ale wy­mon­to­wał na­grob­ny ka­mień i prze­słał do Mo­skwy. Osta­tecz­nie ka­pli­ca zo­sta­ła jed­nak zbu­rzo­na i to tak sku­tecz­nie, że hi­sto­ry­cy do dziś wio­dą spór o jej do­kład­ną lo­ka­li­za­cję.

Ro­sja­nie za­żą­da­li też… spa­le­nia dzieł in­for­mu­ją­cych o hoł­dzie, któ­ry zło­ży­li Pol­sce oraz su­ro­we­go uka­ra­nia pi­szą­cych o tym. (Jak wi­dać ro­syj­ska bez­czel­ność nie jest wy­na­laz­kiem Pu­ti­na.) W 1650 ro­ku istot­nie spło­nę­ło kil­ka kar­tek I (nie­ste­ty, nie tyl­ko Tusk za­cho­wu­je się jak lo­kaj Mo­skwy, kie­dyś też mie­li­śmy ta­kich tchó­rzy) lecz ni­ko­go nie uka­ra­no. Mo­ska­le by­li w swej nie­na­wi­ści bar­dzo wy­trwa­li – w 1678 ro­ku za­żą­da­li zwro­tu wy­mie­nio­nych dwóch ob­ra­zów To­ma­sza Do­la­bel­li, przed­sta­wia­ją­cych Hołd ru­ski i wi­szą­cych w Zam­ku Kró­lew­skim w War­sza­wie. Osta­tecz­nie Au­gust II Moc­ny zwró­cił je ca­ro­wi Pio­tro­wi Wiel­kie­mu bądź dzie­ła te zo­sta­ły znisz­czo­ne. Oca­la­ła ko­pia jed­ne­go z nich ale jest ona tak sku­tecz­nie ukry­wa­na, że ma­ło kto wie, jak wy­glą­da ten ob­raz.

Pa­miąt­ki oca­la­łe

Na szczę­ście pol­ski try­umf zo­stał też uwiecz­nio­ny na dwóch ob­ra­zach Ja­na Ma­tej­ki. Pierw­szy to na­ma­lo­wa­ny w 1853 ro­ku ob­raz „Ca­ro­wie Szuj­scy wpro­wa­dze­ni przez Żół­kiew­skie­go na sejm war­szaw­ski przed Zyg­mun­ta III” (Ma­tej­ko miał wów­czas tyl­ko 15 lat!) oraz dru­gi – „Hołd ru­ski” – czę­ściej okre­śla­ny ja­ko „Ca­ro­wie Szuj­scy na Sej­mie War­szaw­skim”. Pierw­szy ob­raz znaj­du­je się w Mu­zeum Na­ro­do­wym we Wro­cła­wiu, dru­gi, na­ma­lo­wa­ny w 1892 ro­ku – w do­mu ar­ty­sty w Kra­ko­wie. Co cie­ka­we – „Hołd ru­ski” w 1954 ro­ku zo­stał okre­ślo­ny ja­ko ob­raz o ni­skiej war­to­ści ar­ty­stycz­nej z za­le­ce­niem aby go nie eks­po­no­wać. Za­pew­ne nie bez przy­czy­ny – w koń­cu „Wiel­ki Brat” mógł po­czuć się ob­ra­żo­ny… W efek­cie – ma­ło kto wie, jak wy­glą­da­ją oba dzie­ła a ha­sło „Hołd ru­ski” w Wi­ki­pe­dii po pro­stu… nie ist­nie­je.

La­ta ukry­wa­nia praw­dy o pol­skim try­um­fie spra­wi­ły, że nie­wie­le osób wie tak­że, iż po­mi­mo mo­skiew­skich roz­ka­zów, w sa­mym cen­trum War­sza­wy znaj­du­je się pa­miąt­ka hoł­du, zło­żo­ne­go Pol­sce przez ca­ra. W 1644 ro­ku na za­chod­niej stro­nie co­ko­łu Ko­lum­ny Zyg­mun­ta umiesz­czo­no ła­ciń­ską in­skryp­cję, któ­ra gło­si: „Zyg­munt III na mo­cy wol­nej elek­cji król Pol­ski, z ty­tu­łu dzie­dzi­cze­nia, na­stęp­stwa i pra­wa – król Szwe­cji, w umi­ło­wa­niu po­ko­ju i w sła­wie pierw­szy po­mię­dzy kró­la­mi, w woj­nie i zwy­cię­stwach nie ustę­pu­ją­cy ni­ko­mu, WZIĄŁ DO NIE­WO­LI WO­DZÓW MO­SKIEW­SKICH, STO­LI­CĘ I ZIE­MIE MO­SKIEW­SKIE ZDO­BYŁ, WOJ­SKA ROZ­GRO­MIŁ, OD­ZY­SKAŁ SMO­LEŃSK, zła­mał pod Cho­ci­miem po­tę­gę tu­rec­ką, pa­no­wał przez czter­dzie­ści czte­ry la­ta, w sze­re­gu czter­dzie­sty czwar­ty król, do­rów­nał w chwa­le wszyst­kim i przy­jął ją [chwa­łę] ca­łą”.

Naj­wy­raź­niej za­rów­no car­scy, jak i sta­li­now­scy cen­zo­rzy nie zna­li ła­ci­ny (wy­kształ­ce­nie ni­g­dy nie by­ło moc­ną stro­ną tych „szcze­ka­czek”) i za­po­mnie­li usu­nąć na­pis, któ­ry przez la­ta przy­po­mi­nał (i na­dal przy­po­mi­na) Po­la­kom, że za­nim Mo­skwa za­czę­ła wy­sy­łać na Sy­bir pol­skich pa­trio­tów, za­nim Ro­sja­nie wy­mor­do­wa­li nam eli­tę na­ro­du w Ka­ty­niu i za­nim przy­sła­li nam czer­wo­ną ho­ło­tę w cha­rak­te­rze rzą­du w 1944 ro­ku, upa­dła na twarz przed pol­ską po­tę­gą. Być mo­że sto­su­nek Ro­sji do Pol­ski przez ostat­nie czte­ry set­ki lat nie był tyl­ko wy­ni­kiem „mo­car­stwo­wej po­li­ty­ki” a zwy­kłą ze­mstą za upo­ko­rze­nie, któ­re­go do­zna­ła po­przez wła­śnie Hołd ru­ski, po­wtó­rzo­ne na­stęp­nie 15 sierp­nia 1920 ro­ku. Był ze­mstą za to, że Ro­sja­nie sa­mi pod­da­li Po­la­kom swo­ją sto­li­cę a Po­la­cy ni­g­dy ta­kie­go ge­stu wo­bec nich nie do­ko­na­li. Być mo­że za „lo­ka­li­za­cją” mor­du pol­skich ofi­ce­rów wła­śnie w Ka­ty­niu stoi też klę­ska pod Kłu­szy­nem i od­bi­cie są­sia­du­ją­ce­go z nim Smo­leń­ska.

Czte­ry­sta lat ukry­wa­nia praw­dy zro­bi­ło swo­je i nie­wie­le osób dziś wie o Hoł­dzie ru­skim a zda­rza się, że je­śli na­wet po­wsta­je na je­go te­mat ar­ty­kuł, to zna­cze­nie te­go wy­da­rze­nia jest ba­ga­te­li­zo­wa­ne. Tak jak­by­śmy się uspra­wie­dli­wia­li, że kie­dyś zdep­ta­li­śmy py­chę Ro­sji. Szko­da, że dziś pol­skie wła­dze są tak tchórz­li­we, że na­dal nie ma­ją od­wa­gi przy­po­mnieć świa­tu o tym fak­cie, po­mi­mo, że dla Ro­sji na­ro­do­wym świę­tem jest wy­pę­dze­nie Po­la­ków z Krem­la. Je­dy­nym po­cie­sze­niem po­zo­sta­je w tej sy­tu­acji fakt, że przez to „świę­to” w pe­wien spo­sób Pu­tin sam przy­zna­je, że Po­la­cy na Krem­lu jed­nak pa­no­wa­li.

http://www.warszawskagazeta.pl/polityka/35-polityka/949-hod-ruski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolo marian zdradzę ci pewną tajemnicę: Wikipedia to nie jest jedyne miejsce, w którym zdobywa się wiedzę. Jest też coś takiego co nazywa się książka. Jak chcesz zobaczyć jak to wygląda to idź do takiego miejsca, które nazywa się biblioteka lub księgarnia i tam zapytaj się co to takiego ta książka. Są jeszcze archiwa ale ten etap polecam ci jak już zobaczysz co to jest takiego książka. Może nawet uda ci się jakąś przeczytać???
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie