Skocz do zawartości

Willa Hoessa rozebrana...


Rekomendowane odpowiedzi

Miejsce pamięci zrównane z ziemią. To barbarzyństwo"


- To barbarzyństwo - mówią mieszkańcy Międzybrodzia Bialskiego. Właśnie rozebrano tu ośrodek wzniesiony przez więźniów Auschwitz dla niemieckich żołnierzy. Została po nim tylko sterta desek. A urzędnicy są w szoku
O ośrodku w Kotelnicy, niewielkim przysiółku Międzybrodzia Bialskiego na Żywiecczyźnie, zrobiło się głośno kilka lat temu. Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie wystawiło wtedy ponad sto niepublikowanych wcześniej zdjęć świetnie bawiącej się załogi Konzentrationslager Auschwitz. Uśmiechnięci obozowi oprawcy odpoczywają na leżakach albo słuchają muzyki, towarzyszą im młode dziewczyny ze służby pomocniczej SS. Można wśród nich dostrzec m.in. znanego z okrutnych eksperymentów medycznych Josefa Mengele czy dowódcę oświęcimskiego garnizonu SS Rudolfa Hoessa.

Fotografie zostały zrobione w 1944 roku właśnie w domu wypoczynkowym w Kotelnicy wzniesionym przez więźniów obozu. Album ze zdjęciami należał do Karla Hoeckera, esesmana z Auschwitz. Został przekazany do muzeum przez byłego oficera amerykańskiego wywiadu, który go znalazł.

Po wojnie w okolicy zaczęło przybywać kempingów. Dawny pensjonat esesmanów znalazł się na terenie ośrodka kempingowego Złoty Stok. Wszyscy znali jego historię, nazywany był willą Hoessa. Jacek Kozak, zastępca wójta gminy Czernichów, na której terenie leży Międzybrodzie, opowiada, że jednej z pracownic urzędu udało się nagrać rozmowę z kobietą, która tam pracowała. To kilka godzin poruszającej opowieści.

- Dlatego byliśmy wszyscy w szoku, gdy dziennikarz lokalnej Kroniki Beskidzkiej" zadzwonił z pytaniem, dlaczego ośrodek został rozebrany - opowiada Kozak.

Na miejsce od razu pojechał jeden z urzędników. Niestety, z ośrodka została już tylko sterta desek. - Ale nawet wtedy trudno nam było uwierzyć, że doszło do czegoś podobnego. Jeden z mieszkańców, który był świadkiem rozbiórki, opowiadał, że była błyskawiczna - dodaje Kozak.

Ludzie są wstrząśnięci. Mówią, że to barbarzyństwo.

Jak do tego doszło? Willa stała na prywatnym terenie. Krzysztof Fiołek, rzecznik prasowy żywieckiego starostwa, tłumaczy, że do urzędu trafił wniosek o pozwolenie na postawienie budynku wielofunkcyjnego wraz z remontem utwardzonych powierzchni. Znajdowała się w nim informacja o planowanej rozbiórce stojącego tam budynku. Willa nie była wpisana do rejestru zabytków, nie chroniły jej też odpowiednie zapisy w planie miejscowego zagospodarowania przestrzennego. Ewidencja Miejsc Pamięci Województwa Śląskiego, na której znajdował się obiekt, nie jest dokumentem, do którego urzędnicy mają obowiązek zajrzeć, wydając w takiej sytuacji pozwolenie, a w planie zagospodarowania przestrzennego nie było informacji o takim zapisie. Biorąc pod uwagę fakt, że do starostwa nie wpłynęły żadne zastrzeżenia, urzędnicy musieli wydać pozwolenie na budowę. Inaczej byłoby to niezgodne z prawem.

Adam Siwek, naczelnik Wydziału Krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, mówi, że faktycznie przepisy dotyczące ochrony miejsc pamięci są nieprecyzyjne. - Brakuje dokumentu o randze ustawy czy rozporządzenia, które by to regulowało - mówi naczelnik.

Na mocy ustawy chronione są cmentarze wojskowe, budynki, które są równocześnie zabytkami. - Jeśli to jest inny obiekt, to, niestety, zdarzają się takie właśnie sytuacje - mówi Siwek. W dodatku w majestacie prawa. Siwek dodaje, że gdy rada wie o sprawie odpowiednio wcześniej, zawsze może próbować negocjować, przekonywać do innego rozwiązania. - Teraz jest na to za późno - mówi Siwek.

Inwestorem w Kotelnicy jest Warszawska Szkoła Reklamy. Od Anny Kot, jej rzeczniczki, próbowaliśmy się dowiedzieć czegoś na temat inwestycji. Odesłała nas do wicedyrektora szkoły, który miał jednak wyłączoną komórkę.

Obyczajowe barbarzyństwo - komentuje Ewa Furtak

Trudno uwierzyć, że warszawska firma nie zdawała sobie sprawy z tego, jaka była historia zburzonego budynku. O zdjęciach z Kotelnicy było przecież głośno nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie. Dlatego tak trudno pojąć, dlaczego ktoś podjął taką, a nie inną decyzję. W Międzybrodziu słychać głosy, że to obyczajowe barbarzyństwo i trudno się z nimi nie zgodzić.

Nawet jeśli budynek na terenie ośrodka przeszkadzał w jakichś inwestycyjnych planach, to może dałoby się go np. przenieść w jakieś inne, bezpieczne miejsce?

Najgorsze jest to, że sytuacja w Międzybrodziu to niejedyny taki przypadek, co niestety bardzo źle o nas świadczy. Ludziom brakuje wyczucia, wyobraźni. Przypominam sobie, jak kilka lat temu na cieszyńskim cmentarzu na grobie jednego z legionistów zawisła kartka Brak prolongaty grobu". Stało się to dlatego, bo nikt za niego nie zapłacił. Sprawę nagłośniły media, grób oczywiście zlikwidowany nie został, ale niesmak pozostał.

Smutny jest tak powszechny brak szacunku dla naszej przeszłości, dla ludzi, którzy odeszli. Żyjemy tylko tym, co dzieje się tu i teraz, wykazujemy się kompletnym brakiem jakiejkolwiek refleksji. Gdyby było inaczej, mimo braku prawnej ochrony ośrodek w Kotelnicy po prostu nie zostałby rozebrany.


http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10410228,Miejsce_pamieci_zrownane_z_ziemia___To_barbarzynstwo_.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

warszawka " , krawat wykupił " , Rwanda "... etc.
Gratuluje myślenia ... a raczej nieudolnej próby.

Gdyby w/w obiekt k t o ś wpisał do rejestru zabytków - sprawa byłaby oczywista. Inwestor by przynajmniej przemyślał. Warto zadzierać - czy nie.
Wszyscy patrzymy na takie działania przez pryzmat naszej pasji.
Niewielu ją podziela i rozumie.

Jeśli ktoś wygrzebie w piasku nieśmiertelniki i zacznie nimi rzucać kaczki" na jeziorze - jest bydlakiem ?
Nie... on nie wie co robi.

A gdzie przez tyle lat był konserwator ?
Urlop , zwolnienie . niedyspozycja ?

Nic z tych rzeczy - bardziej medialne jest dorwanie poszukiwacza który chce ocalić od zapomnienia choćby okruchy historii...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, poniżej mogą Państwo przeczytać oświadczenie Prezesa Zarządu Warszawskiej Szkoły Reklamy w sprawie rozbiórki ośrodka w Międzybrodziu Bielskim:

Oświadczenie Zarządu Warszawskiej Szkoły Reklamy
w sprawie rozbiórki ośrodka
wybudowanego w czasie II wojny światowej dla żołnierzy niemieckich
przez więźniów obozu w Auschwitz


Własność
Właścicielem terenu, na którym usytuowany był rozebrany obiekt (Międzybrodzie Bialskie, Kotelnica 51), jest od 2006 roku osoba prywatna - Krzysztof Budzowski. Warszawska Szkoła Reklamy jest dzierżawcą terenu i głównym inwestorem w modernizowanym tu ośrodku wypoczynkowym „Złoty Stok”.

Zainteresowanie obiektem
Właściciel, przez 5 lat użytkowania ośrodka (a wcześniej m.in. Towarzystwo Miłośników Międzybrodzia) starał się zainteresować obiektem media, władze lokalne i muzeum w Auschwitz. Rozmowy z dyrekcją muzeum obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu nie przyniosły żadnych rezultatów. Stan techniczny budynku, koszty jego utrzymania i konserwacji oraz jego dalsze losy były wszystkim obojętne.

Rewitalizacja terenu
Ze względu na przestarzałą infrastrukturę i zły stan techniczny wszystkich obiektów w ośrodku (w tym przede wszystkim historycznego baraku) był on deficytowy i w 2010 roku właściciel zdecydował się na jego wydzierżawienie. Warszawska Szkoła Reklamy wiedząc, że budynek nie jest zabytkiem, zdając sobie sprawę z jego katastrofalnego stanu i wynikającego stąd niebezpieczeństwa, zdecydowała się na jego rozbiórkę i postawienie w jego miejscu nowoczesnego ośrodka wypoczynkowego.

Rozbiórka
Jeszcze przed rozbiórką Warszawska Szkoła Reklamy wraz z właścicielem ośrodka próbowała przekonać muzeum w Auschwitz do przeniesienia w/w budynku w inne miejsce - bez rezultatu. Początkowe obietnice znalezienia środków finansowych nie zostały spełnione, a potem ostatecznie zarzucone. Wbrew temu, co podaje Gazeta Wyborcza, rozbiórka w/w obiektu nie została dokonana w pośpiechu ani w tajemnicy. Decyzja budowlana została wydana dnia 28/06/2011. Rozbiórka rozpoczęła się dwa miesiące później i trwała cztery tygodnie. Była całkowicie legalna i zgodna z prawem.

Izba pamięci
Zarząd Warszawskiej Szkoły Reklamy nie zgodził się na rozbiórkę budynku przy użyciu ciężkiego sprzętu. Budynek rozebrany został ręcznie deska po desce, ponieważ WSR z własnej inicjatywy i bez jakichkolwiek nacisków postanowiła odbudować jego część (lub charakterystyczne fragmenty) i zorganizować Izbę Pamięci poświęconą pracującym w tym miejscu więźniom. Zachowano oryginalne okna, ramy, drzwi, lampę, piec kaflowy, legary fundamentowe, stropowe i szalunki ścian oraz gazety, którymi uszczelnione były framugi okienne.

Prawdziwa historia budynku
Budynek nie był willą komendanta obozu koncentracyjnego Rudolfa Hoessa. Obiekt taki stał na terenie usytuowanym nieopodal, przy ulicy Kalinowej 27, poza obszarem ośrodka „Złoty Stok”. Natomiast budynek, który został rozebrany, był przeznaczony dla personelu pomocniczego obozu Auschwitz - esesmani i esesmanki po "ciężkiej pracy wypoczywali tutaj bawiąc się, pijąc, tańcząc czy np. jedząc jagody (co można zauważyć na zachowanych zdjęciach z okresu wojny). Określanie tego budynku mianem „miejsca pamięci narodowej” wydaje się więc co najmniej dyskusyjne. Więźniowie obozu, którzy budowali ten obiekt, a potem być może w nim pracowali, byli przetrzymywani w betonowym bunkrze, znajdującym się na terenie ośrodka i zachowanym w stanie nietkniętym. To właśnie tutaj ma zostać upamiętniona ich historia. Także muzeum w Auschwitz rozważa umieszczenie na ścianie bunkra tablicy informacyjnej.

Jawność informacji
O swoich zamiarach stworzenia Izby Pamięci prezes spółki informował w sierpniu 2011 roku pracownika muzeum w Auschwitz w rozmowie telefonicznej (który zwrócił się z prośbą o przekazanie ewentualnie znalezionych eksponatów), a także obecnego na placu budowy w czasie całego procesu rozbiórki przedstawiciela amerykańskiego Muzeum Holokaustu, Jody’ego Russell’a Manninga. Przede wszystkim jednak o planach tych powiadomiona została firma dokonująca rozbiórki i wszyscy jej pracownicy, którzy z wielkim przejęciem przynosili każdy znaleziony kawałek papieru. Warszawska Szkoła Reklamy sporządziła też filmową i fotograficzną dokumentację procesu rozbiórki.

Konserwacja znalezisk
We wrześniu 2011 roku Warszawska Szkoła Reklamy zwróciła się do rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie z prośbą o pomoc w restauracji i konserwacji drukowanej i rękopiśmiennej części przygotowywanej ekspozycji.

Apel o wsparcie prac historycznych
Niezależnie od tego jak niefortunne było naświetlenie tej sprawy przez media wierzymy, że będzie to przyczynek do odnalezienia rodzin osób, które wiedzą coś o losach więźniów pracujących na tym terenie w czasie wojny. Chcemy do nich dotrzeć i z należytą troską przedstawić ich historie w Międzybrodziu Bialskim. Dotychczas media nie interesowały się tym miejscem, dlatego teraz jest niepowtarzalna okazja, aby o nim przypomnieć. Mamy nadzieję, że artykuł w Gazecie Wyborczej nie zaprzepaścił tej szansy.


Prezes Zarządu Warszawskiej Szkoły Reklamy Sp. z o.o.

/-/ Artur Waczko "
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie