Skocz do zawartości

Na terenie obozu w Auschwitz Niemcy zakopali złoto.


Rekomendowane odpowiedzi

W latach 60siątych służyłem w wojsku w Oświęcimiu.Koszary nasze stykały się bezpośrednio z byłym obozem śmierci.Dwukrotnie w trybie alarmowym otaczaliśmy obóz bo była informacja o hienach cmentarnych,które próbowały coś odkopać na tym terenie.Milicja chwaliła się potem że kogoś złapali nad rzeką Sołą,szczegółów nie znam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec lat 70tych były więzień Auschwitz przekonywał mojego ojca, że na terenie obozu Niemcy ukryli znaczne ilości złota i kosztowności. Pan ten prosił o pomoc w zorganizowaniu cichego wydobycia". Pamiętam, że rysował dokładne szkice i ojciec był tym poruszony i najwyraźniej przekonany o prawdziwości tej opowieści, ale sprawą się nie zajął.

Pozdrawiam

VW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to się mówi ... każda legenda ma ziarenko prawdy. Co do tego,że opisał to Fakt to pewnikiem jest,iż nie są to rzetelne info.
Sądzę,że każde źródło powinno się sprawdzić nie spisywać od razu na straty i wyśmiać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kindzal - dlaczego od razu idioci? Pod koniec wojny Niemcy zakopywali depozyty na potęgę, cywile i wojsko, więc nie widzę niczego dziwnego w tym, że w miejscu gdzie o złoto się wręcz potykano, trochę tego zakopano. Tym bardziej, że mogła to być indywidualna akcja kilku esesmanów a nie jakiś odgórny prikaz.
Dodam, że człowiek który opowiedział o tym ojcu był jak najbardziej poważnym i tzw. szanowanym" obywatelem, także raczej bez sensu byłoby wymyślanie przez niego takiej historii. Ja w każdym razie bardzo bym się zdziwił gdyby na terenie każdego z obozów nie chowano zrabowanych kosztowności.

Pozdrawiam

VW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VW, ciezko sie niezgodzic z teoria, ze SSmani mogli sobie troszke zlota na lewo skrobnac i zakopac. Takie cos moglo miec miejsce, jednak zycie nauczylo mnie aby w wypadku takich rewelacji byc wyjatkowym sceptykiem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co wioska w centralnej Polsce można usłyszeć o carskiej kasie pułkowej zakopanej;) Ale w lasach z dala od wścibskich oczu... Nie mówiąc już o zatopionych czołgach... A nie taki ekshibicjonizm i na dodatek miejsce...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest powiedziane że nie był to fundusz emerytalny" kilku esesmanów,słyszałem o podobnej historii-połowa lat 90,woj.lubelskie,średniej wielkości wioska L. ok.80 km. na PN. od Lublina.Pan W. z dziada pradziada mieszkaniec wioski trudnił się tzw.biznesem granicznym,kursy wachadłowe granica wschodnia-zachodnia,jakoś wiązał koniec z końcem ale w opinii miejscowych-golec,i nagle dosłownie w kilka tygodni likwiduje swój biznes,zakłada hurtownię używanej odzieży,otwiera trzy sklepy-dwa spożywcze i odzieżowy jednocześnie inwestuje w firmę zajmującą się handlem wyposażeniem z bloków dawnego NRD,Niemcy wtedy wymieniali wszystko stare na nowe,drzwi,okna piecyki etc.Miejscowi wszyscy znający się dosłownie od podszewki,nie wierzyli własnym oczom,w totka wygrał czy jak? Z pana W.nie wyciągnęli ani słowa,ale zaczęli podlewać jego brata i po kilku imprezkach od słowa do słowa złożyli historię.Pan W. gdzieś na Śląsku poznał dziadka jednego ze swoich kontrachentów,dziadek dowiedziawszy się że pan W. pochodzi z Lubelskiego zaczął go rozpytywać i wyczuwać, a po pewnym czsie wprost zaproponował interes.W czasie wojny był kapem na Majdanku, zajmował się krematoriami.W trupach które trafiały z komór gazowych można było znależć jeszcze sporo kosztowności,jako kapo miał cichy układ z esesmanami część dla nich,część na jedzenie,wódkę a część na fundusz emerytalny" w tym przypadku do solidnego kawałka żeliwnej rury kanalizacyjnej,zebrało się tego podobno dobre trzy kilo,zadołował to w pobliżu krematoriów.Mówił otym synowi ,ale ten nie chce się tym zająć,więc on proponuje prosty dill.Pan W. z wnukiem dziadka wykopią depozyt i podzielą pół na pół.Dziadek z prostego powodu nie mógł się tym zająć,po wojnie szabrował na Sląsku i pewnego razu wlazł tam gdzie nie trzeba,mina urwała mu nogi.Krótko mówiąc pan W. z wnukiem dziadka pojechali,wykopali, podzielili i koniec historii.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie