Skocz do zawartości

Pomnik KL Warschau.


Rekomendowane odpowiedzi

Artykuł, jak artykuł, ale czy w Warszawie istniał obóz koncentracyjny?

Czterysta osób dziennie, 200 tys. zamordowanych, komory gazowe i piece, prochy do Wisły - skandowali we czwartek przez trzy godziny, krzycząc, płacząc i tupiąc zwolennicy budowy pomnika ofiar KL Warschau. Sterroryzowali radnych Warszawy, obiecali, że nie odpuszczą, i że to dopiero pierwszy spektakl

[...]

Znacznie więcej uwagi poświęcili zwolennikom budowy pomnika ofiar KL Warschau. Szybko okazało się, że nie chodzi tylko o monument. Przybyli na sesję seniorzy mieli własną wersję wojennej historii Warszawy. Przekonywali, że w rejonie Dworca Zachodniego w latach 1942-44 działał nazistowski obóz zakłady, a zamkniętych w nim warszawiaków gazowano w tunelu obecnej trasy al. Prymasa Tysiąclecia.

Żaden z liczących się historyków oraz instytutów badawczych (z IPN włącznie) nie potwierdza tego faktu. - To przecież nieprawdopodobne. Musiałyby istnieć potwierdzone relacje rodzin tak dużej liczby zamordowanych, a takowych nie ma. Po wojnie władze PRL nie miały żadnego powodu, by ukrywać istnienie nazistowskiego obozu zagłady - mówili w kuluarach radni Platformy.

Jednak na sali obrad z pokorą znosili kierowane pod swoim adresem inwektywy: Hańba, Targowica, rozwiązać radę!".

Za to naprzeciw żądaniom zwolenników budowy pomnika KL Warschau wyszedł opozycyjny PiS. - Właśnie składamy wniosek o odwołanie przewodniczącej rady [Ewy Malinowskiej-Grupińskiej z PO] - mówił Michał Grodzki, radny PiS. - Już nie pierwszy raz lekceważy przybyłych na sesję warszawiaków. Gdyby szef rady był inny, zapewne dopuściłby państwa do głosu.

To jeszcze bardziej rozgrzało tłum. Do mównicy pospieszyły starsze panie. Prowadząca obrady zarządziła przerwę. Rada nie miała w planie debaty nad pomnikiem i nie chciała na ten temat dyskutować.

Widząc, że nic nie da się wskórać, po trzech godzinach krzyków i płaczów tłum skierował swoją agresję na PiS. - Dziś dajemy wam żółtą kartkę. Następna będzie czerwona. A jeśli i to nie pomoże, damy wam czarną! Wiecie, co to znaczy! - krzyczał pod adresem radnych PiS starszy pan, przedstawiany jako oficer Wojska Polskiego.

- To polski Holocaust! Nie odpuścimy, przyjedziemy na kolejne obrady - obiecali na odchodne zwolennicy budowy pomnika KL Warschau i osobliwej wersji wojennej historii Warszawy.

Pełny śnurek ( bo Tybet pominąłem ):

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7052551,Wspolczesny_terror_KL_Warschau.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Wikipedii nie ma jeszcze artykułu pod taką nazwą. Możesz wykonać jedną z poniższych czynności:
Crystal Clear app kedit.svg

* utworzyć nowy artykuł Warschau (KL

→ przeczytaj najpierw, jak utworzyć hasło, jeśli jeszcze tego nie robiłeś/aś

* umieścić to hasło w propozycjach tematów nowych artykułów

→ najlepiej dopisać propozycję tutaj

* poszukać tekstu „Warschau (KL” w innych artykułach
* zobaczyć, w których hasłach znajdują się odnośniki do tego tematu
* Poszukaj hasła o tym tytule na jednym z siostrzanych projektów Wikipedii:

Ale za to:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Warschau


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 12:42 18-09-2009
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KL Warschau

Z sędzią Marią Trzcińską rozmawia Jarosław Szarek
Mimo upływu ponad pół wieku nie została jeszcze utrwalona pamięć o pomordowanych 200 tys. Polaków w niemieckim obozie koncentracyjnym w Warszawie, a wielu neguje nawet jego istnienie. Przeprowadzone przez Panią śledztwo w latach 1973-1994 pozwoliło zebrać poważny materiał dowodowy w tej sprawie. W jakim celu hitlerowcy założyli obóz koncentracyjny w samym centrum stolicy Polski?



Maria Trzcińska: Założenie obozu koncentracyjnego w Warszawie nie było dziełem przypadku. 6 lutego 1940 roku przedłożono generalnemu gubernatorowi Hansowi Frankowi plan urbanistów z Würzburga, zwany planem Pabsta", przewidujący in fine zlikwidowanie Warszawy jako stolicy Polski i zbudowanie na jej miejscu owego niemieckiego miasta Warszawy". Himmler w rozkazie z 16 lutego 1943 roku, dotyczącym dalszej rozbudowy obozu koncentracyjnego w Warszawie, korespondującym z powyższym planem Pabsta", polecał: ałożenie obozu koncentracyjnego jest konieczne, gdyż inaczej nigdy nie spacyfikujemy Warszawy".
- Kiedy zatem powstał obóz KL Warschau i czy można odtworzyć jego strukturę?
- Obóz koncentracyjny w Warszawie założony został na podstawie trzech rozkazów Himmlera: z 9 października 1942 roku, 16 lutego 1943 oraz 11 czerwca 1943. Działał przez dwa lata - pomiędzy główną likwidacją getta warszawskiego a Powstaniem Warszawskim, tj. od 1942 do 1944 roku. W dniach od 28 do 31 lipca 1944 roku został ewakuowany do obozów koncentracyjnych w Dachau, Ravensbrück i Gross-Rosen. Ze zdjęć lotniczych przekazanych przez Sztab Generalny Wojska Polskiego, odczytanych w Głównym Urzędzie Geodezji i Kartografii, udało się odtworzyć strukturę obozu. KL Warschau był kompleksem złożonym z pięciu lagrów rozlokowanych w pięciu dzielnicach Warszawy: na osiedlu Koło w forcie Bema (jeden lager), w Warszawie Zachodniej za dworcem PKP (dwa lagry, przy ulicy Bema i Skalmierzyckiej) oraz na terenie zlikwidowanego getta (dwa lagry przy ul. Gęsiej i Bonifraterskiej). Wszystkie lagry połączone były wewnętrzną bocznicą kolejową, podłączoną do torów ogólnych na odcinku Warszawa Zachodnia - Warszawa Gdańska, tworząc zwarty kompleks pod jedną komendanturą. Do zespołu obozu koncentracyjnego w byłym getcie wchodziły ponadto: przedwojenne więzienie wojskowe przy ul. Gęsiej, róg Zamenhoffa; więzienie Pawiak przy ul. Dzielnej włączone do KL Warschau rozkazem Himmlera z 11 czerwca 1943 roku oraz podobóz dla Żydów między ulicami Nowolipki i Nowolipie. W części dawnego więzienia wojskowego działał okresowo tzw. wychowawczy obóz pracy policji bezpieczeństwa. Przenoszono do niego więźniów z Pawiaka i zatrudniano m.in. na terenie obozu koncentracyjnego. Jesienią 1943 roku przeniesiony został na ulicę Litewską, a jego zabudowania i pomieszczenia w całości przejął KL Warschau.
- Jaki obszar zajmował obóz i ilu więźniów w nim przebywało?
- Zajmował on powierzchnię ok. 120 hektarów, na których zbudowano 119 baraków dla więźniów. Z raportu Delegatury Rządu z 3 grudnia 1942 roku wynika, że obóz przeznaczony był dla Polaków i miał pomieścić jednorazowo 40 tys. więźniów. Podobną liczbę podał księgowy kuchni obozu warszawskiego M. Fleischer, urzędnik niemiecki przesłuchany przez Amerykanów w Dachau, 4 października 1945 roku. Nie zdołano ustalić, ilu więźniów ogółem przeszło przez KL Warschau z powodu ogromnej ilości transportów nie rejestrowanych przez ruch oporu.
- Jaki był los więźniów KL Warschau?
- O losach więźniów decydowali głównie szef warszawskiego gestapo, Ludwig Hahn oraz dowódca policji i SS w Warszawie, w ostatnim okresie był nim Otto Paul Geibl, w którego siedzibie na rozkaz Hessa urzędował komendant obozu. Geibl na procesie przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie, 25 maja 1954 roku zeznał, że w Generalnej Guberni ginęło na dobę przeciętnie 40 Niemców. W odwecie hitlerowcy tracili 10-krotną liczbę Polaków w Warszawie, czyli 400 na dobę. Eksterminacja na taką skalę nie mogła być realizowana tylko przez egzekucje uliczne. Wymagała rozwiązań systemowych, urządzeń masowej zagłady. KL Warschau takie urządzenia posiadał, były nimi komory gazowe i krematoria. Komory gazowe Niemcy urządzili w zaadaptowanym, przedwojennym tunelu w ciągu ulicy Bema w Warszawie Zachodniej. Krematoria zbudowano w lagrze w byłym getcie, nazywanym przez warszawian, Gęsiówką. Tam też znajdowały się magazyny z gazem. Świadek Andrzej Janusz D. zeznał 16 lutego 1989 roku na ten temat: wiosną 1946 roku chodziłem z kolegą po terenie byłej Gęsiówki. W więzieniu przy ul. Gęsiej wiedzieliśmy 20 lub ponad 20 cel wymalowanych olejną farbą na brudnoburaczkowy kolor kojarzący się z krwią (...) Za budynkiem więzienia, jakby na dziedzińcu, stał budynek z kominem, który - według mnie był krematorium. Przy nim był zespół pomieszczeń. W jednym z tych pomieszczeń zobaczyliśmy puszki, które były puszkami z gazem. Puszek tych na Gęsiówce widzieliśmy tysiące". Dwie komory w tunelu w Warszawie Zachodniej, zajmujące ok. 630 m kw. dawały Niemcom warunki do zabijania nawet po kilkaset osób jednorazowo.
- W jaki sposób oprawcy pozbywali się tak wielu zwłok mordowanych więźniów?
- Ciała ludzi zagazowanych i rozstrzelanych zwożono ze wszystkich miejsc i spalano w znajdującym się na terenie lagru Gęsiówka krematorium. Z uwagi na to, że miało ono pojemność na 200 zwłok, a tracono w ciągu doby 400, uzupełniająco spalano zwłoki na stosach drewna w wyludnionych podworcach dawnego getta przy ul. Nowolipki 25-31, Nowolipie 32-36 oraz na dawnym boisku Skry", naprzeciwko obozu przy ul. Okopowej. Nadto na cele kremacji zaadaptowano pomieszczenie w pożydowskiej fabryce przy ul. Smoczej oraz w dawnym więzieniu wojskowym od strony Zamenhoffa 19. W 1944 roku zbudowano dwa nowe krematoria, w tym jedno elektryczne. Spalaniem zwłok zajmowało się specjalne komando obozowe. Komisja międzyresortowa przeprowadzająca po wojnie ekshumacje porównała ten badany w KL Warschau do rzeczywistości obozu w Treblince. Mordując po 400 osób na dobę, hitlerowcy zlikwidowali w ciągu dwóch lat funkcjonowania obozu co najmniej 200 tys. mieszkańców Warszawy. Obok Polaków, w warszawskim obozie poniosło też śmierć kilka tysięcy osób innych narodowości: Żydów, Cyganów, Białorusinów, Greków, Węgrów oraz 150 włoskich oficerów.
- Czy wybuch Powstania Warszawskiego położył kres istnieniu obozu?
- Po ewakuacji obozu w ostatnich dniach lipca 1944 roku, w tunelu w Warszawie Zachodniej mordowano jeszcze ludność powstańczej Warszawy. Trwało to do 8 sierpnia, kiedy to, na interwencję Rządu Polskiego w Londynie, przybyła do stolicy Komisja Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Wówczas mordów w tunelu zaprzestano. Natomiast lagry w byłym getcie wyzwolili żołnierze Armii Krajowej Batalionu ośka". Należy tu uzupełnić, że Niemcy, obawiając się połączenia więźniów z powstańcami, przed wybuchem Powstania ewakuowali obóz zgodnie z rozkazem dowódcy policji i bezpieczeństwa w rządzie GG Wilhelma Koppa. Przed ewakuacją większość więźniów polskich zagazowano. Pozostały ich nieliczne grupy, które ewakuowano do wymienionych już obozów.
- W czasie II wojny światowej Warszawa straciła 800 tys. mieszkańców (500 tys. Polaków i 300 tys. Żydów). Jak wykazało przeprowadzone przez Panią śledztwo, 1/4 tych globalnych strat zamordowano w KL Warschau...
- Śledztwo dało odpowiedź, gdzie podziało się 200 tys. mieszkańców Warszawy, których nie mogły doliczyć się powojenne spisy ludności. Dało też odpowiedź, gdzie się podziewały znikające bez śladu ransporty niewiadome", warszawian z łapanek i obław. Dzisiaj wiemy, że miejscem ich kaźni był właśnie KL Warschau.
- Śledztwo w sprawie tego obozu było już wstępnie prowadzone w 1945 roku, lecz od razu zostało przerwane, gdyż w obiektach obozu zorganizowano obóz pracy NKWD. Śledztwo wznowione przez Panią po 30 latach też było przerywane i utrudniane, ale ostatecznie udało się je zakończyć. Materiały dowodowe zostały też przekazane prokuraturze niemieckiej w Monachium, która prowadziła w tej sprawie własne śledztwo na terenie Niemiec. Nadszedł chyba czas na upamiętnienie ofiar KL Warschau?
- Samorzutnie powstał Komitet Budowy Pomnika Ofiar KL Warschau. Na jego wniosek, dzięki pomocy Prymasa Polski ks. kard. Józefa Glempa, Ojciec Święty Jan Paweł II poświęcił kamień węgielny pod pomnik ofiar tego obozu. Sejm RP w podjętej 27 lipca 2001 roku Uchwale w sprawie upamiętnienia ofiar KL Warschau" oddał im hołd oraz wezwał do wzniesienia pomnika. Uchwała została przyjęta przez aklamację. Poseł ziemi śląskiej, Tomasz Wójcik wystąpił z dramatycznym apelem w tej sprawie: powstaje więc pytanie, dlaczego hitlerowski KL Warschau, którego celem była eksterminacja stolicy nie został do dziś upamiętniony jako jeden z obozów koncentracyjnych na terenie Polski. Stan ten musi budzić niepokój i bije na alarm. Doszło bowiem do tego, że hitlerowcy dla wymazania Warszawy z mapy Europy założyli obóz koncentracyjny, a my zamiast przekazania i utrwalenia tego faktu dla historii uczyniliśmy z tej bezprecedensowej zbrodni na narodzie polskim największą białą plamę w Europie. Niech sumienie i otrzeźwienie przywoła do bezzwłocznego działania odpowiedzialnych za tę sprawę, której już dłużej odkładać się nie da. Apeluję do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Instytutu Pamięci Narodowej oraz prezydenta miasta Warszawy o dokonanie jeszcze w tym roku upamiętnienia ofiar martyrologii stolicy wyrządzonej przez KL Warschau".

/oryginalny tekst - wywiad z Sędzią Marią Trzcińską/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

KL Warschau oczywiście istniał, utworzony rozkazem Himmlera z lutego 1943. Natomiast kontrowersje dotyczą liczby ofiar i zakresu działania tego obozu.
Wg takiej ogólnie przyjętej wersji tzw. poważnych historyków (rzecznikiem tego kierunku jest B.Kopka z IPN), do któraj i ja bym się skłaniał, obiekty obozu znajdowały się w rejonie ulic Gęsiej, Dzielnej, Zamenhofa, krótko mówiąc na terenie dawnego getta. Później włączono doń także więzienie na Pawiaku. Obóz założono z myślą o uporządkowaniu terenów zburzonego getta, odzyskaniu zeń złomu, rur, przewodów, usunięciu zwłok itd. Pracowali w nim głównie Żydzi z Europy zachodniej ale nie tylko. W późniejszym okresie zadania obozu rozszerzono o zacieranie śladów innych zbrodni niemieckich: zwłoki z rozmaitych wcześniejszych egzekucji pochowane w różnych miejscach były wydobywane i palone. Prace te wykonywali żydowscy więźniowie którzy następnie sami byli likwidowani. Liczbę ofiar obozu ocenia się na 20 tys.
Wg M.Trzcińskiej i jej zwolenników obóz KL Warschau istniał już od 1942 i był obozem zagłady, z licznymi komorami gazowymi i krematoriami do palenia zwłok. W skład obozu, poza wspomnianym rejonem getta miały wchodzić baraki w lasku na Kole i na terenie stacji kolejowej Warszawa Zachodnia. W szczególności miejscem zagłady miały być komory gazowe w tunelach pod torami Dw.Zachodniego. Obóz miał pochłonąć 200 tys. ofiar, głównie polskich mieszkańców Warszawy. Wszystkie te stwierdzenia wydają się bardzo mało wiarygodne. Nie są bowiem poparte żadnymi dokumentami, nie ma wiarygodnych zeznań świadków, nie rakuje" 200 tys. zabitych w bilansie strat ludności stolicy, a z kolei są świadkowie, podważający wiele elementów tej wersji. Np. wskazywane przez p.Trzcińską elementy rzekomych komór gazowych w tunelach dworca okazały się elementami instalacji wentylacyjnej zamontowanej w latach 60-70-tych, jak stwierdzili projektanci owych urządzeń; relacje mieszkańców Koła nie potwierdzają obecności tam niemieckiego obozu, ani krematorium (jest to kotłownia wybudowana w 1951) itd.itp.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...
http://www.zw.com.pl/artykul/363168,666709-Na-tropie-KL-Warschau.html

Na tropie KL Warschau

Śledczy ustalili dane osób służących w obozie koncentracyjnym, jaki podczas 
II wojny światowej stworzyli w Warszawie Niemcy. Być może część z nich żyje.

Dane personelu nazistowskiego obozu KL Warschau ustalił pion śledczy warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Prokuratorzy chcieli sprawdzić, czy ktoś z załogi żyje, dlatego o pomoc poprosili niemiecki Centralny Krajowy Zarząd Wymiaru Sprawiedliwości do Badania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Otrzymali jednak odpowiedź odmowną.

Braki kadrowe?

SS założyła Konzentrationslager Warschau latem 1943 r. Jego pierwszymi więźniami byli Żydzi z getta, a potem także z innych krajów, oraz Polacy. Niemcy kazali im m.in. poszukiwać kosztowności w ruinach.
Obóz zlokalizowano na obszarze zlikwidowanego getta 
– ograniczony był ulicami: Gęsią (stąd nazwa Gęsiówka, dzisiaj to ul. Anielewicza), Zamenhofa, Karmelicką, Lewartowskiego. Otaczał go wysoki mur z wieżami wartowniczymi.
Wystąpienie IPN do centrali w Ludwigsburgu dotyczyło 208 funkcjonariuszy z KL Warschau oraz 58 z podobozu obozu koncentracyjnego na Majdanku (warszawska placówka została przekształcona w podobóz w kwietniu 1944 r.).
– Dysponujemy ich nazwiskami, imionami, stopniami, danymi o pełnionych przez nich funkcjach, a także szczątkowymi informacjami o ich powojennych losach – mówi „Rz" Marcin Gołębiewicz, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Z danych IPN wynika, że w grupie tej byli nie tylko Niemcy, ale także volksdeutsche: węgierscy, polscy, rumuńscy, chorwaccy i słowaccy.
Instytut wystąpił do Ludwigsburga o przesłanie kart ewidencyjnych funkcjonariuszy, ich aktów zgonów, a także dokumentów o prowadzonych przeciwko nim przez niemieckie sądy postępowaniach. Założyli, że co najmniej 30 członków załogi obozu może jeszcze żyć. Tylu urodziło się w latach 1920–1926.
IPN otrzymał z Niemiec odpowiedź, z której wynika, że zakres pytań jest tak duży, że centrala w Ludwigsburgu nie jest w stanie tych danych w ogóle udostępnić. Powodem mają być jej problemy kadrowe.
Pracownicy niemieckiego urzędu przesłali jedynie informacje o kilkunastu postępowaniach prowadzonych wobec personelu obozu.
– Trudno przyjąć tłumaczenie o małych zasobach kadrowych. Przejawem dobrej woli byłoby stwierdzenie np., że w ciągu miesiąca są w stanie ustalić losy kilku osób. IPN nie powinien odpuszczać, tylko dążyć do uzyskania tych danych przy wsparciu polskiej dyplomacji – mówi Sebastian Bojemski, historyk zajmujący się Warszawą z czasów okupacji. – Być może decyzja ta wynika z polityki państwa niemieckiego. Jej wyrazem są też propagandowy film „Nasze matki, nasi synowie i pojawiające się w mediach określenia o polskich obozach koncentracyjnych.

Ilu zamordowali

Śledztwo dotyczące zbrodni ludobójstwa popełnionych w KL Warschau prowadzono jeszcze w latach 70. Teraz prowadzi je IPN. Jak ustalili jego prokuratorzy, w miejscu tym Niemcy dokonywali masowych egzekucji, m.in. więźniów Pawiaka. Nie wiadomo jednak, ile osób więziono w obozie, a także ile zamordowano. Z zeznań świadków wynika, że znajdowało się tam krematorium.
Przed wybuchem powstania warszawskiego rozpoczęła się ewakuacja KL Warschau. 
5 sierpnia wyzwolili go żołnierze Batalionu „Zośka", uwalniając 348 więźniów.
Po wojnie w miejscu obozu przeprowadzono ekshumację – wydobyto wtedy ok. 2 ton prochów ludzkich. Prace jednak przerwano, bo Sowieci i polskie organy bezpieczeństwa stworzyły tam nowy obóz, m.in. dla jeńców wojennych.
Sebastian Bojemski mówi, że prawda o KL Warschau wciąż nie może się przebić do zbiorowej pamięci. – O Gęsiówce pamiętamy tylko w kontekście wyzwolenia jej przez żołnierzy „Zośki. Po wojnie jednak o miejscu tym już się nie wspomina, bo utworzono tam obóz, w którym oprócz Niemców więzieni byli także żołnierze podziemia niepodległościowego. Dzisiaj nie ma żadnego śladu po tym obozie, nie istnieje on w sensie materialnym, tak jak Auschwitz czy Majdanek – dodaje historyk."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.zw.com.pl/artykul/363168,666706-Dzieje-KL-Warschau-byly-zaklamywane.html

Dzieje KL Warschau były zakłamywane

Rozmowa z Bogusławem Kopką, historykiem z Politechniki Warszawskiej

Rz: Wokół KL Warschau, czyli obozu koncentracyjnego, który znajdował się w latach 1943–1944 na terenie Warszawy, narosło wiele zagadek i nieporozumień. Tym razem mamy problemy z ustaleniem, czy niektórzy funkcjonariusze tego obozu żyją i czy można ich pociągnąć do odpowiedzialności...

Prof. Bogusław Kopka: Wśród samych badaczy nie ma kontrowersji. Dotyczą one natomiast pamięci historycznej polskiego społeczeństwa. W okresie PRL historia była zakłamana, jedni mieli prawo mówienia o niej, inni – jak żołnierze Armii Krajowej walczący w powstaniu warszawskim – nie. Komuniści instrumentalnie traktowali pamięć historyczną. Pokłosiem tego jest problem KL Warschau.

To znaczy?

W historiografii PRL KL Warschau został opisany jako obóz pracy dla Żydów położony na terenie getta. Monopol na ten temat miał Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie, który był ściśle związany ideologicznie z KC PZPR. Władze instytutu były spokrewnione z rodzinami funkcjonariuszy partyjnych. Natomiast śledztwo Marii Trzcińskiej, które rozpoczęło się z inicjatywy wymiaru sprawiedliwości RFN, spowodowało, że Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, będąca częścią ówczesnego Ministerstwa Sprawiedliwości, podjęła śledztwo w tej sprawie. Kwestią racji stanu było ustosunkowanie się do dokumentów niemieckich. Z przesłanych materiałów wynikało, że część funkcjonariuszy żyje i że postawiono im konkretne zarzuty. Z kolei w Polsce były dokumenty dotyczące części z tych funkcjonariuszy, którzy służyli w innych obozach, np. w KL Lublin, czyli na Majdanku, czy w Dachau. Pojawiło się pole wspólnej dyskusji. Do 1988 r. śledztwo miało duży wpływ na zmianę postrzegania funkcji KL Warschau – ustalono, że to nie tylko obóz pracy, ale też, że represjonował Polaków na terenie Warszawy w latach 1943–1944.

Co się zatem stało?

Zwrot nastąpił w połowie roku 1988. Jeden ze świadków zaczął mówić o okolicach Dworca Zachodniego jako lokalizacji obozu. Pojawiły się też zeznania, że gdzieś ktoś widział komory gazowe. W efekcie od 1988 r. śledztwo Głównej Komisji przeniosło się z terenu byłego getta warszawskiego na tereny, których ten obóz nie obejmował. Dokumentacja powstała po roku 1988 nie miała nic wspólnego z rzeczywistością i dokumentami historycznymi.

Do dzisiaj są różnice w szacunkach liczby osób, które zostały tam zamordowane...

Sam obóz pochłonął około 
20 tys. ofiar, co jest i tak ogromną liczbą jak na skalę jego funkcjonowania.

Gdzie zatem znajdował się obóz?

Ostatnie zdanie raportu Juergena Stroopa mówi o tym, by założyć na terenie byłego getta obóz koncentracyjny. Stroop postulował, żeby był to Pawiak. Ale Pawiak był wtedy zajęty przez więzienie gestapo. Obóz powstał więc na terenie byłego getta, a konkretnie – byłego więzienia wojskowego zwanego Gęsiówką, w budynku, który istniał przy dzisiejszej ulicy Zamenhofa. Na przełomie lat 1943 i 1944 rozrósł się, został rozbudowany rękami węgierskich Żydów aż 
do ulicy Okopowej. Wyzwolili 
go żołnierze Armii Krajowej 
5 sierpnia 1944 roku.

— rozmawiała Agnieszka Kalinowska"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...
- Podczas II wojny światowej obok Dworca Zachodniego nie było komory gazowej - powiedział historyk Zygmunt Walkowski. W zeszłym tygodniu zaprezentował nowe ustalenia w kwestii lokalizacji i zasięgu KL Warschau.

Sprawa rzekomej komory gazowej usytuowanej przy Dworcu Zachodnim pojawiła się na początku lat 70., po publikacji tygodnika Perspektywy". Przez lata pojawiały się ekspertyzy i kontrekspertyzy dotyczące lokalizacji dwóch ceglanych cylindrów, które miały stać nad tunelem w osi alei Prymasa Tysiąclecia (pomiędzy torami kolejowymi). Ponieważ w tunelu odnaleziono urządzenia nawiewne, zwolennicy teorii usytuowania tam komory gazowej udowadniali, że to niemiecki system wtłaczania cyjanowodru z Cyklonu B.

Obalenie mitu

16 kwietnia 1952 roku władze komunistyczne wydały wyrok śmierci na generała Augusta Emila Fieldorfa Nila" - organizatora i szefa Kedywu,... WIĘCEJ »
Prezentacja nowych ustaleń dotyczących lokalizacji, zasięgu działania KL Warschau, jego krematorium, sieci obozów na terenie całej Warszawy w okresie II wojny światowej oraz domniemanych komór gazowych przy dworcu Warszawa-Zachodnia odbyła się w Archiwum Akt Nowych w ostatni wtorek.

Podczas konferencji prasowej historyk Zygmunt Walkowski zaprezentował materiał, który 7 grudnia 2016 roku przekazał do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN. Są to nowe ustalenia w kwestii lokalizacji i zasięgu KL Warschau, dzięki którym obalił powielany przez lata mit o istnieniu komór gazowych na terenie przylegającym do Dworca Zachodniego.

- Podstawą badań były niemieckie zdjęcia lotnicze robione podczas wojny przez Luftwaffe. Dzięki wizycie w Stanach Zjednoczonych udało mi się przywieźć z tamtejszego archiwum do kraju kilka tysięcy skanów tych fotografii - wyjaśnił.

Odnosząc się do planu KL Warschau sporządzonego w 1990 roku przez doktora Piotra Kijkowskiego, badacz udowodnił, że główną część obozu koncentracyjnego zlokalizowano przy ul. Gęsiej (obecnie Anielewicza). Tam przetrzymywano więźniów, greckich i węgierskich Żydów, których zatrudniano do pozyskiwania materiałów i elementów architektonicznych z budynków na terenie getta.

Z kolei porównanie zdjęć Lufftwaffe z powojenną dokumentacją fotograficzną pozwoliło Walkowskiemu na oszacowanie wysokości komina jedynego krematorium w Warszawie (położonego przy ul. Karmelickiej 17a) na 15 metrów wysokości.
Nowe ustalenia

W dalszej części prezentacji badacz wskazał, że przez całą II wojnę światową tunel przy Dworcu Zachodnim był przejezdny, a na obszarze przylegającym do tego dworca nie było żadnej niemieckiej infrastruktury obozowej. Podobnie teren Lasku na Kole nie był częścią obozu niemieckiego, a jedynie obszarem, na którym zakwaterowano pracowników instytucji komunalnych w Warszawie (m.in. magazynierzy, pracownicy gazowni, tramwajarze).

- Ta ekspertyza będzie miała brzemienne skutki. Sądzę, że dzięki niej w Instytucie Pamięci Narodowej powstanie dokument, który będzie stanowił wytyczną i pozwoli upamiętnić ofiary - podsumował swoją prezentację Walkowski, znany varsavianista, ekspert do spraw wojennych fotografii lotniczych.
Spór o komory gazowe

W 2008 roku doktor Bogusław Kopka z Instytutu Pamięci Narodowej stwierdził, że pod Dworcem Zachodnim komory gazowej nie było. Podkreślał, że nie istnieją żadne dokumenty w tej sprawie, a Niemcy w ostatnich latach nic nie znaleźli w swych archiwach. Innego zdania była Maria Trzcińska, sędzia z dawnej Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, która nagłośniła sprawę w latach 70. Badacz z IPN twierdzi jednak, że KL Warschau nie był tak wielki, jak sądzono w latach 70. Powstał w lipcu 1943 roku i działał do 5 sierpnia 1944 roku, kiedy zdobyli go powstańcy warszawscy (ocalając blisko 400 żydowskich więźniów).

Zygmunt Walkowski odnalazł powojennych polskich producentów urządzeń nawiewnych, które miały być umieszczone w tunelu pod al. Prymasa Tysiąclecia. Były to m.in. silniki (z fabryki Celma Indukta) oraz głowice, które wykonał w 1972 BIS-POL z Bielska-Białej. Udowadniał, że niemieckie dokumenty, jak i doniesienia wywiadu AK, nie potwierdzają istnienia komory gazowej przy Dworcu Zachodnim. Na czterech seriach zdjęć wykonanych przez grupy rozpoznawcze Luftwaffe (od października 1943 do listopada 1944) także nie ma śladu cylindrów.

Warszawski obóz koncentracyjny (w różnych okresach) zajmował teren więzienia na Pawiaku przy ul. Pawiej (jest tam dziś muzeum), teren Gęsiówki, czyli nieistniejącego wojskowego więzienia przy Gęsiej oraz okoliczne ulice. Niektórzy historycy (m.in. prof. Włodzimierz Bojarski) włączali dotąd w obszar KL Warschau także różne obozy pracy zlokalizowane na obrzeżach miasta, co okazało się błędem. Zdaniem ekspertów z IPN, w KL Warschau zginęło nie 200, a 20 tysięcy ludzi.


http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,sprawa-kl-warschau-nie-bylo-komory-br-gazowej-przy-dworcu-zachodnim,229626.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie