Skocz do zawartości

Dzike zwierzęta,spotkania


vojtaz2

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 364
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Z 15 lat temu byłem w terenie mocno nasiąkniętym militarką.
Idę prze las i przechodzę przez sporą powierzchnię krzewów jagód. Złapałem duży mocny i płytki sygnał... giwera ?
Włożyłem rękę w jagodziny żeby zerwać mech i coś mnie ukuło w nadgarstek. Ki diabeł myślę. W tym miejscu latały owady wyglądające jak małe pszczoły, pomyślałem że jedna z tych łajz mnie dziabnęła. Ponawiam próbę i znowu ukłucie... Rozchyliłem jagodziny i zobaczyłem francę jak sssssspierniczała. Kolor siwawy i w ciemno brązowe zygzaki.
Maleństwo, takie z 12 - 15 cm (rosówki większe widziałem). Nie przejąłem się tym, bo co taki obal" mi zrobi. Sprawdziłem sygnał, były 2 metalowe kliny do rozłupania drzew, poszlajałem się jeszcze kilka godzin po lesie i wróciłem do domu zapominając o całym zajściu.

Obudziłem się ok. 1 w nocy, bo jakoś niewygodnie mi się spało, coś z ręką było nie tak. Zapaliłem światło i się przeraziłem. Moja ręka od nadgarstka po łokieć zwiększyła swoją objętość o 100%, tak mi spuchła. Pomyślałem - żarty się skończyły. Zapakowałem dupsko w auto i w środku nocy wio do szpitala we Wrocławiu na dział toksykologi.

Zaaplikowali mi w dupala jakąś szprycę i pani doktor pocieszyła mnie że w Polsce nie ma gatunku żmij po których ukąszeniu człowiek umiera, no chyba że ktoś miał zwierzątko" z importu, znudziło mu się i wypuścił na wolność....
Opuchlizna mi zeszła po 3-ech dniach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie