martian. Napisano 11 Wrzesień 2008 Share Napisano 11 Wrzesień 2008 Linda ma przecież w dorobku wiekopomne mundurowe role np w złoto dezerterów", może nie zna historii nie kojarzy co to jest Westerplatte i myślał, że coś podobnego się kroi jak w tamtym historycznym dziele.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gebhardt Napisano 11 Wrzesień 2008 Share Napisano 11 Wrzesień 2008 He, he jak ja lubie jak juz nie ma jak tandety historycznej wybronic to zwartym chorem pieja o film fabularny nie dokumentalny"O kurcze, a ja myslalem ze major Sucharski, kapitan Dabrowski, kpt Kleikamp etc to byly historyczne postacie, ze Westerplatte to jakies faktyczne miejsce ktore moze nawet mozna obejrzec i ze nawet naprawde byla tam jakas bitwa, a tu okazuje sie ze to eszystko bajka. Ale rozczarowanie :))))) No i czy zaplacili autorowi za prawa autorskie i czy zgodziol sie na takie przekrecanie jego opowiesci??? :) Albo panowie artysci zrobcie sobie minimum wysilku i wymyslcie sobie inne pole bitewne i inne postacie zeby lansowac swoje poglady (tylko dlaczego jezeli to jest film 'fabularny' to bredzicie ze odkrywacie jakies tajemnice??) albo zrobcie film historyczny. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
martian. Napisano 11 Wrzesień 2008 Share Napisano 11 Wrzesień 2008 I tak dobrze, że w scenariuszu nie ma, że zgwałcił kilku Niemców na polu walki. Ale daję to pod rozwagę Chochlewowi może zmieni scenario enty raz.. i zaprawionemu w materii Lindzie.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bjar_1 Napisano 14 Wrzesień 2008 Share Napisano 14 Wrzesień 2008 http://film.onet.pl/0,0,1824799,wiadomosci.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
acer Napisano 14 Wrzesień 2008 Share Napisano 14 Wrzesień 2008 Ta, jeszcze Peszek...główny odtwarzający u Wołoszańskiego rolę Fuhrera (oprócz Frycza) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bjar_1 Napisano 14 Wrzesień 2008 Share Napisano 14 Wrzesień 2008 A to peszek... ;] Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
martian. Napisano 14 Wrzesień 2008 Share Napisano 14 Wrzesień 2008 Jak oni wszyscy doskonale wiedzą jak było, jakie były zachowania ludzi, jakie relacje między kadrą oficerską. Podejrzewam, że Cho chlew, linda, peszek tam byli i bronili placówki przed Niemcami tak definitywnie stwierdzają fakty. Smutne, ale dziś raczej ludzie z zagranicy promują naszą historię, a my" sami ją zohydzamy. Można dywagować na temat roli jaką odegrali poszczególni oficerowi, ale na forum historycznym, a nie puścić w świat takie pomyje. Masochizm narodowy, lub celowa robota. Może ci odbrązawiacze historii, kalkują własny charakter na tamte postacie... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KZ Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Każdy ma swoje Westerplatte„Każdy znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte” – mówił Jan Paweł II do młodzieży w czerwcu 1987 r. Pewnie chodziło mu o to, że każdy lubi się nawalić, zlizywać wódkę z kart pornograficznych, sikać na portrety przełożonych i uciekać z pola walki. Tak przynajmniej wynika ze słynnego już scenariusza filmu „Tajemnica Westerplatte”. Przez wiele lat młodzi Polacy, którzy zasadniczo wolą grać w „Call of Duty” niż uczyć się historii, zastanawiali się, co też papież miał na myśli. Po premierze dzieła Pawła Chochlewa nie będą już mieli wątpliwości.Reżyser-debiutant, dotąd znany głównie z aktorskich epizodów w sitcomie „13 posterunek”, postanowił bowiem „odbrązowić” kawał polskiej historii. Czyli przedstawić go tak, żeby nie miał nic wspólnego z ustaleniami historyków. Ci ostatni natychmiast przerzucili się z historii na histerię, oskarżając Chochlewa o fałszowanie faktów. Jedynie profesor UW Tomasz Nałęcz trzeźwo zauważył w TVN 24, że scenariusz filmowy to autonomiczne „dzieło literackie”, którego nie należy poddawać naukowej weryfikacji.Co za tym idzie, nawet jeśli historia jest brązowa, twórca filmu ma prawo ją odbrązawiać. Taki Boguś Linda czy inny Robert Więckiewicz nie zagra przecież jakiegoś łajzowatego bohatera, który w kieszeni munduru nosi święty obrazek i rodzinną fotografię. Poza tym żeby film się sprzedał, musi działać na wyobraźnię. Muszą się w nim pojawić wątki alkoholowe i seksualne, bo inaczej widzowie nie będą się mieli z kim utożsamić.Nie sposób zresztą wykluczyć, że załoga Westerplatte miała dostęp do wódki. A skoro tak, to można z tego zrobić leitmotiv. Nieważne, czy było to pół litra na dziesięciu chłopa, pite nocą przy czyszczeniu broni, czy trochę więcej. Z żołnierzy trzeba zrobić alkoholików, żeby na ekranie coś się działo.Podobno Chochlew napisał już dziewięć wersji scenariusza. W ostatniej miłosiernie złagodził najbardziej drastyczne sceny, żeby nie odebrano mu dotacji z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Niepotrzebnie, bo czyż prawdziwemu artyście godzi się iść na kompromisy? W żadnym wypadku. Rozumieją to koledzy Chochlewa z branży, którzy podpisali list otwarty przeciwko „cenzurze prewencyjnej”. Wśród jego sygnatariuszy znaleźli się Filip Bajon, Jacek Bromski, Jan Dworak, Feliks Falk, Robert Gliński, Janusz Głowacki, Agnieszka Holland, Sławomir Idziak, Andrzej Jakimowski, Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze, Michał Kwieciński, Maciej Strzembosz i Jerzy Stuhr. Nazwiska godne zapamiętania. Sami wybitni artyści, traktujący kręcenie filmów jak pisanie wierszy. Liczy się tylko licentia poetica i wara wam, grubiańscy historycy, od mojej artystycznej wizji!Tyle że – mówiąc bardziej serio – kino jest dość specyficznym rodzajem twórczości. To sztuka, ale też zakorzenione w popkulturze narzędzie kształtowania masowej wyobraźni. Jeżeli także wśród poetów zdarzają się tacy, którzy za swoje główne zadanie uznają wypowiedzenie prawdy o świecie, to co powiedzieć o powinnościach scenarzystów i reżyserów, którzy posługują się obrazem, a nie słowem, a poza tym biorą od państwa ciężką kasę?Szczerze mówiąc, od większości sygnatariuszy listu nie spodziewałem się innej reakcji. Środowisko filmowców jest tak rozpieszczone, że straciło już poczucie jakiejkolwiek odpowiedzialności. Zastanawia mnie tylko obecność na tej liście małżonków Krauze. Ich filmom trudno zarzucić abstrahowanie od rzeczywistości. Czyżby więc chodziło o pieniądze? O gest solidarności z uciskanym kolegą, żeby w przyszłości nie było problemów z dotacją na własne dzieło?Tak czy inaczej, Chochlew nie powinien robić filmu o Westerplatte, choćby zaproponował pięćdziesiątą wersję scenariusza, całkowicie wyczyszczoną z kontrowersyjnych scen. Po tych fragmentach, które zostały upublicznione przez media, facet jest dla mnie skończony. Ktoś, kto nie rozumie sztuki i nie ma szacunku dla prawdy historycznej, nie mówiąc już o micie i jego duchowych konsekwencjach, niech lepiej dalej gra w sitcomach.Paradoksem jest fakt, że w homilii na Westerplatte Jan Paweł II przestrzegał właśnie przed relatywizowaniem prawdy. I wzywał do walki z egoizmem: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie”. Może dla dzisiejszych filmowców te słowa niewiele znaczą. Dla mnie – absolwenta gdańskiego III Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Westerplatte – wciąż są jednak bardzo ważne. Podobnie jak sam półwysep przy ujściu Martwej Wisły, na którym we wrześniu 1939 r. młodzi polscy żołnierze odnaleźli ducha walki, a nie skrzynkę wódki.Wojciech WencelPoeta, eseista, felietonista tygodnika Wprost". Współpracuje także z Rzeczpospolitą", Gościem Niedzielnym" i Frondą". Opublikował osiem książek, ostatnio poemat Imago mundi" (2005). Laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich. Mieszka w Gdańsku. http://www.wprost.pl/blogi/wojciech_wencel/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pzkf Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Panowie, może trochę szacunku dla innych. Oceniacie coś czego żeście na oczy nie widzieli ani nie czytali. Inne spojrzenie na Westerplatte? Czy prawdziwe, bliższe prawdzie tego nie wiem, i Wy tego też nie wiecie, że nie wyidealizowane? Nie pasuje Wam do mitu, który przez 50 lat komuna głosiła w podręcznikach historii i do którego tak się przyzwyczailiście, że za nic nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, że mogło być inaczej. Przypomina mi to sytuację i dyskusję na temat artykułu o szukaniu przez Polaków kosztowniości w grobach pogrzebanych Żydów w którymś z obozów ( nie pamiętam w którym). Podobnie dyskusje o mordowaniu Żydów, Niemców pod koniec i tuż po wojnie przez Polaków, dyskusję na temat książki Grosaa. Od razu pojawiły się komentarze, że kłamstwo, nagonka, że Polacy nigdy czegoś takiego nie mogliby zrobić, że Wyborcza, Zydzi, ze......Rozumiem, ze szacunek do historii, narodu.Ale chyba kazdy z was mieni sie po trochu milosnikiem historii, poszukiwaczem historii (tej materialnej i tej niematerialnej)dlatego nawet prawda, drazliwa, niewygodna, hanbiaca powinna wyjsc na swiatlo dzienne nawet kosztem upadku mitu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Irke Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Tylko dlaczego za moje" pieniądze ma być realizowana wizja Pana Reżysera"???? Skoro taki wspaniały scenariusz i temat to sponsorzy powinni lecieć jak, no właśnie pszczoła do miodu" czy mucha do g..." :-))) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
herrmateuss Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Pzkf - przykro mi to mówić ale niestety takich nazywano kiedys pozytecznymi". Niektorzy z piszacych negatywnie o tym scenariuszu mieli go w rękach i zdazyli sobie wyrobic odpowiednia opinie. Jesli chodzi o szacunek do innych to niewiem czy objawem szacunku jest mieszanie twórczości czlowieka który ma dziwne ciagoty do słowa mocz" z faktami miejscami i prawdziwymi ludzmi. Niestety pozytecznym" do głowy nie moze przyjść ze np. taki Gross do swoich ksiazek wpisywał także bzdury ,że pan rezyserek ma głeboko w powazaniu prawde a chce zrobic tanią sensacje bo to mu napedzi pozytecznych" wytresowanych przez telwizje i gazety do kin ,że przez 40 lat komuny zrobiono z 10 razy wiecej dobrych filmów niz przez 20 lat po niej.Niewiem tylko czemu np.Czesi nie chca sr.ć we własne gniazdo choc u nich w czasie wojny i po niej działo sie ostro. Jesli mienisz sie milośnikiem/poszukiwaczem historii to powiedz co ma wspolnego łażenie nawalonej załogi z butelkami wódki- bieganie na golasa pod ostrzałem przykladanie sobie pistoletów do głowy, sikanie na obrazy czy lizanie kart z gołymi babami i inne wizje rezyserskie do prawdy historycznej.Do szukania prawdy historycznej potrzebne sa badania, przewalenie kilku ton papierów a nie jakiś film ktory bedzie stał na poziomie Demonów wojny". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pzkf Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Potwierdzasz tezę że nie masz pojęcia o tym co jest w scenariuszu. Powtarzasz brednie, które pojawiły się w gazetach by wywołać oburzenie. Sytuacje wyrwane są z kontekstu (dziwne żeby kompać się morzu w mundurach, nie każdy nosił w klapie obrazek Matki Boskiej). Sikanie, wódka, dezercja. Widać autorzy wymyślili taką koncepcję. Widocznie nie chcą robić kolejnego poprawnego filmu o heroiźmie, w którym Polacy są tak strasznie rozkochani. Kanał, Eroica, Dzień Apokalipsy, Pluton, czy te filmy nie pokazywały prawdy, obdartej z szat ale prawdy. Przytoczę jeszcze jedno zdanie... Na wojnie nie ma złudzeń, są pot, krew, łzy, gówno i syf, cokołowe legendy tworzy się i czci w czasach pokoju" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
acer Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Jak wymyślili taką chorą koncepcję to niech ją zachowają dla siebie i robią to za prywatne pieniądze. - Na co dzień toniemy w zalewie telewizyjnej i filmowej szmiry, tandety, wulgarności, brutalizmu i dewiacji. Komuś tu się marzy skrzyżowanie Wajdy z Pasikowskim i Szulkinem . Dobrze, ale kłamstwa i bzdury nie za państwowe pieniądze. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pzkf Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Reżyser, scenarzysta akurat są od tego, żeby swoje koncepje przedstwaiać innym, a inni ocenią ale dopiero jako całość a nie na podstwaie kilku scen wyrwanych z kontekstu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
acer Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Przynajmniej jak dla mnie, to pomysł takich scen" dezawuuje cały projekt. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
herrmateuss Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 Pluton, Dzień Apokalipsy-(takiego akurat nie znam jest za to CZAS APOKALIPSY), Pluton - To oczywiscie filmy o prawdziwych ludziach znanych z historii i uważanych za bohaterów narodowych USA - W całej ameryce sa ulice Kapitana Benjamina Willarda a na Hawajach szkoły surfingu im. podpułkownika Kligore'a. A atak helikopterów przy muzyce Wagnera to udokumentowany fakt. Czy tacy ludzie jak ty juz nawet nie widza róznicy miedzy filmową fikcją a prawdziwymi wydarzeniami i ludzmi? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
martian. Napisano 15 Wrzesień 2008 Share Napisano 15 Wrzesień 2008 pzkf. Cytuję twoje wypociny:Oceniacie coś czego żeście na oczy nie widzieli ani nie czytali"A ty widziałeś byłeś naocznym świadkiem, to musisz być bardzo wiekowy i pewnie w składnicy służyłeś, w 1939....Tak samo Cho chlew pewno zna z autopsji i ocenia w scenariuszu coś co widział... Ma to tyle z historią wspólnego co piernik do wiatraka. Niech sobie zrobi film abstrakcyjny o wojnie bez historycznych postaci i miejsc, oderwany od naszej historii. Tam może dać popis swemu wyuzdanemu odbrązawianiu" i innym zboczeniom. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Darda Napisano 16 Wrzesień 2008 Share Napisano 16 Wrzesień 2008 Panowie – w tym wątku kilka problemów się ze sobą miesza, a chyba należy je jednoznacznie nazwać.1. Scenariusz Chochlewa i jego intencje – scenariusz kilku z nas zna, intencji możemy się jedynie domyślać.2. Ocena moralna postępowania osób, które są (lub będą) zaangażowane w dyskusję nad projektem tego filmu i wezmą ewentualnie udział w jego realizacji.3. Sprawa źródeł finansowania.Ad 1 – scenariusz oceniam bardzo krytycznie, a intencje Chochlewa wydają mi się niskie (delikatniej tego ująć nie umiem).Ad 2 – Nie mam do końca wyrobionego zdania, choć mam wiele wątpliwości - dotyczą one przedstawicieli obu stron.Ad 3 – Gdyby doszło do dofinansowanie tej akurat produkcji ze środków publicznych, byłby to skandal.Pomijając już ocenę moralną uważam, że przyznanie projektowi Chochlewa dofinansowania z PISF-u byłoby po prostu BEZPRAWNE.Przypominam: USTAWA z dnia 30 czerwca 2005r. o kinematografiiArt. 22 ust.3:Dofinansowanie przedsięwzięcia udzielane jest w oparciu o następujące kryteria:1) walory artystyczne, poznawcze i etyczne;2) znaczenie dla kultury narodowej oraz umacnianie tradycji polskiej i języka ojczystego;3) wzbogacenie europejskiej różnorodności kulturalnej;4) przewidywane skutki planowanego przedsięwzięcia;5) warunki ekonomiczno-finansowe realizacji.Zwracam uwagę, że ustawodawca nie wspomniał o dowolności wyboru jednego z powyższych kryteriów – spełnione więc powinny być wszystkie. Chciałbym usłyszeć od obrońców tego projektu wyjaśnienie, w jaki sposób powyższy USTAWOWY wymóg jest przezeń spełniony – interesują mnie szczególnie kryteria 2 i 4.Może zostanę przekonany? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
martian. Napisano 16 Wrzesień 2008 Share Napisano 16 Wrzesień 2008 Bingo! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
yorik Napisano 17 Wrzesień 2008 Share Napisano 17 Wrzesień 2008 Jakoś w TVN24 nikt nie powołał sie na ustawę. Zdrojewski także. Podobno żyjemy w państwie prawa. Tak mówią. Ciekaw jestem, czy PISF odwiedzili ludzie z NIK? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KZ Napisano 17 Wrzesień 2008 Share Napisano 17 Wrzesień 2008 Na bohaterów popyt nie minął Rzeczpospolita" Piotr Semka 18-09-2008 W czasie ostatniej wizyty w Czechach wybrałem się na film „Tobruk”, wielce nad Wełtawą reklamowany. W Polsce niewiele osób wie, że w 1941 roku w obronie tej afrykańskiej twierdzy przed hitlerowskim Afrika Korps, obok żołnierzy Imperium Brytyjskiego i Polaków, walczył oddział czechosłowacki. Jak zaznaczają autorzy filmu – dokładnie 779 żołnierzy. Obraz nie jest może porywający, ma wiele dłużyzn i mętnych metafor, ale traktuje swoich bohaterów z szacunkiem. Czescy i słowaccy ochotnicy zmagają się z lękiem, ale całość nie jest humoreską. Podkreślam to, bo nasi narodowi szydercy uwielbiają powoływać się na czeskie wzory. Sto lat za Czechami W „Tobruku” jest pokazane okrucieństwo wojny, ale też film przypomina, że tamta walka miała sens. Że Czesi – których w oblężonym Tobruku było siedem razy mniej niż Polaków – też mieli swój udział w ostatniej wojnie. Autorzy filmu nie unikają delikatnych tematów. Jeden z bohaterów przedziera się przez pół Europy do czechosłowackiego obozu szkoleniowego w Palestynie, bo wstydzi się własnego ojca – fabrykanta w hitlerowskim Protektoracie Czech i Moraw, który zbija pieniądze na produkcji dla Wehrmachtu. Bez taryfy ulgowej pokazane są antysemickie resentymenty, które w finałowej scenie prowadzą do tragedii. Polskiego widza nie mogą nie ujmować pozbawione patosu, ale sympatyczne sceny polsko-czeskiego braterstwa broni. Oficerowie – czeski i polski – współodpowiedzialni za obronę jednego odcinka wznoszą toast: „śmierć wszystkim nazistom”. Naiwne? Arcypolskie? A może po prostu normalne? Przy nieporównanie mniejszym udziale w wysiłku zbrojnym drugiej wojny, Czesi mają już na swoim koncie ciekawy film „Ciemnoniebieski świat” o pilotach walczących w bitwie o Anglię, a teraz przypominają rodakom o żołnierzach z Tobruku. Tchórze z Westerplatte Wracam do Polski i czytam o sporach na temat filmu o Westerplatte. Słyszę, że krytyka projektu Pawła Chochlewa to zachęta do porzucenia kina ambitnego na rzecz schematów z filmów Bogdana Poręby. Inni z marsowymi minami pouczają, że krytycy „Tajemnicy Westerplatte” atakują film, choć nie znają jego scenariusza. Zadałem sobie zatem trud, aby do niego dotrzeć. Jestem po lekturze i nie potrafię przestać się zdumiewać, że tak kiepski projekt zdobył uznanie tuzów Instytutu Sztuki Filmowej. Scenariusz Chochlewa to jakaś dziwaczna psychodrama rozgrywająca się między dwoma dowódcami – z których jeden wariuje ze strachu, a drugi – jako fanatyk – chce terrorem zmusić podwładnych do wytrwania w walce. Wódka leje się strumieniami, ubarwiając pasmo kłótni i awantur. Autor hojną ręką okrasza to wszystko drastycznymi akcentami – psy majora Sucharskiego wygrzebują z ziemi kawał ciała poległego żołnierza. Ptaki rozdziobują trupy hitlerowców, odpędzając roje much. A prości żołnierze umierają ze strachu. Niemców – poza ciągłym ostrzałem – w tej grotesce nie ma. Doklejone na siłę na końcu filmu cytaty Jana Pawła II o Westerplatte pasują do całości jak kwiatek do kożucha. Czytałem ten scenariusz ze zdumieniem. Tak sobie wojnę wyobraża mały Jasio zakochany w kreskówkach MTV i filmikach typu „Włatcy móch”. Gdzieś w tle pobrzmiewają odległe echa filmów szkoły polskiej, wyśmiewających bohaterszczyznę, gdzieś indziej doszukamy się fascynacji drastycznością w stylu obrazoburczych sztuk Sarah Kane. Teraz już rozumiem, dlaczego na łamach „Gazety Wyborczej” kłami i pazurami Chochlewa bronił Roman Pawłowski – obrońca wielu artystycznych chał, które nagromadzeniem wulgaryzmów maskują rozpaczliwy brak talentu i indywidualności. Najważniejsza jest prowokacja – głoszą na łamach Wyborczej" kuratorzy polskiego pawilonu na weneckim biennale, gdzie Sanktuarium w Licheniu zamienia się w aquapark. Paweł Chochlew podąża tym samym ambitnym szlakiem, zamieniając w swoim scenariuszu Westerplatte w dom wariatów. Dogmat wolności twórczej Krytyk filmowy Zdzisław Pietrasik wyśmiewa w „Polityce” „lęk przed zburzeniem mitu niezwyciężonego Westerplatte”. Zadajmy więc pytanie, czy obrońcy Westerplatte byli herosami bez skazy i lęku? Na pewno nie, ale byli dostatecznie bohaterscy, byśmy teraz pokazywali ich z odrobiną szacunku. Bo nic nie zmieni faktu, że wytrzymali napór Niemców przez siedem długich dni. W scenariuszu Chochlewa zaś więcej jest o szamotaniu się żołnierzy z sobą samymi niż o walce z Niemcami. I na tym polega problem – kwestia proporcji. Zwykła opowieść o tym, jak trudno było bronić atakowany ze wszystkim stron półwysep, nie wydała się autorom „Tajemnicy Westerplatte” na tyle ciekawa, aby wokół niej zbudować fabułę. Znów słyszę zaklęcia: albo absolutna wolność twórcy, albo patriotyczna czytanka. A czemu nie sięgać po dobre wzorce? „Szeregowiec Ryan” Stevena Spielberga nie był czytanką, a jednak potrafił mądrze opowiedzieć językiem współczesnego kina o zwykłym bohaterstwie żołnierzy. Autorzy „Tajemnicy Westerplatte” zapominają, że nawet twórcy rozprawiający się z bohaterszczyzną filmów z lat 50. i 60., oszczędnie szafowali autoironią czy drastycznością. I nie dlatego, że bali się bogoojczyźnianej cenzury, ale dlatego, że rozumieli, jak łatwo taki temat „przesolić”. Teraz są przywoływani, by bronić scenariusza, który poraża prymitywizmem. Ale dogmat obrony wolności twórczej jest święty. I w jego imię kiepskiego scenariusza Chochlewa długo jeszcze będą bronić rozmaite sławy z artystycznego panteonu. Platforma w obronie normalności Przy okazji dyskusji nad filmem, część środowiska filmowego zdumiała się słowami ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego: „nie podważa się racji stanu za państwowe pieniądze”. Natychmiast rozległy się egzaltowane oskarżenia o wprowadzanie cenzury. A rząd Donalda Tuska zaczęto porównywać do władz PRL. Aby zrozumieć wyczulenie platformersów, trzeba pamiętać, jak wiele wysiłku obecna ekipa wkłada w przygotowanie przyszłorocznych obchodów rocznicy 1 września. W planach polityków PO film o Westerplatte miał być wyrazistym akcentem obchodów 70-lecia wybuchu II wojny światowej. I trudno się temu dziwić. Fakt, że Polacy – jako pierwsi – zagrodzili drogę ambicjom Hitlera, słabo tkwi w pamięci dzisiejszego świata. Jako datę wybuchu ostatniej wojny podaje się często rok 1941 – datę agresji na ZSRR, ataku na USA i rozpoczęcia na masową skalę Holokaustu. Co więcej, na nowo odżywają poglądy o sprowokowaniu wojny przez polski upór. Na łamach „Niezawisimoj Gaziety” rosyjski historyk Aleksander Szyrokrad pisze, że w 1939 roku Polska prześladowała niemiecką mniejszość, upierała się przy swoich prawach do Gdańska i prowokowała Hitlera do wojny grupowaniem wojsk, mających uderzyć na Berlin. Politycy Platformy z Donaldem Tuskiem na czele chcieli zatem, by film o Westerplatte przypominał, że to Polska rozpoczęła walkę z niemieckim nazizmem. Ale zamiast dzieła godnego tej rocznicy urzędnicy Kancelarii Premiera dostali dziwaczny scenariusz, który Piotr Zaremba z „Dziennika” słusznie nazwał receptą na autokompromitację. Problem w tym, że PO przez ostatnie dwa lata puszczała oko do salonu we wspólnym obrzydzeniu polityką historyczną. Teraz wpadła we własne sidła. Bo co innego potakiwać w obronie wolności artystycznej, a co innego wyobrazić sobie dzień 1 września 2009 roku z dziwacznym dziełem Chochlewa. Dzień, w którym Donald Tusk miałby zaprezentować politykom z całej Europy zgromadzonym w Gdańsku film o skłóconych, pijanych Polakach z Westerplatte z oszalałym dowódcą na czele. Polska specjalność Kazimierz Kutz, chcąc dogryźć swoim kolegom z Platformy Obywatelskiej tak wypowiadał się na łamach „GW”: „W Polsce trwa zażarta walka między PiS i PO, również o pomniki. Pierwsi mają Muzeum Powstania Warszawskiego, drudzy chcą Muzeum Westerplatte”. Te słowa, choć wypowiedziane z ironią, ja akurat przyjmuję z uznaniem. Podobnie jak z szacunkiem przyjąłem słowa Sławomira Nowaka, szefa gabinetu politycznego premiera, że istnieje coś takiego jak szacunek dla bohaterów i honor polskiego żołnierza. Rozumiem to i szanuję, bo to jest normalność. Jest miejsce na artystyczne eksperymenty, ale jest też miejsce dla filmu, który mądrze spuentuje ważną narodową rocznicę. Który uszanuje bohaterstwo, nie zamykając oczu na ludzką słabość czy dylematy wojny. Ale do tego potrzeba doświadczonego i dojrzałego reżysera, a nie twórcy, który dotąd słynął z komediowych show w rodzaju „13. posterunku”. A Bogdan Chrabota, który na łamach „Newsweeka” ręczy, że „Tajemnica Westerplatte” to „kawał dobrej roboty”, niech chwyta okazję w lot i wyłoży na kontrowersyjne dzieło pieniądze Polsatu, oszczędzając przy tym pieniądze podatników.Ale żarty na bok. Obawiam się, że kiks z Chochlewem sparaliżuje powstanie wartościowego filmu o Westerplatte. Albo Platforma złamie się i dopuści do produkcji istniejący już projekt oczyszczony z największych absurdów, albo nie powstanie żaden film – bo może być już za późno na inną produkcję na ten sam temat. Żaden reżyser nie zechce podjąć spapranego przez Chochlewa tematu. Będzie się bał, że salon uzna to za kapitulację przed politykami, Chochlew zaś będzie chodził w glorii ofiary nowej cenzury. A żeby choć w paru scenach zobaczyć odważnych polskich żołnierzy, trzeba będzie pojechać do Pragi na czeski film o Tobruku. Une specialité polonaise. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
martian. Napisano 18 Wrzesień 2008 Share Napisano 18 Wrzesień 2008 Podpisuję się pod tym. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KZ Napisano 18 Wrzesień 2008 Share Napisano 18 Wrzesień 2008 Terroryści z Westerplatte. Po lekturze scenariuszaTeraz już wiemy, kim w rzeczywistości byli obrońcy Westerplatte. To protoplaści terrorystów z Al-Kaidy, prowadzący na rzeź niewinnych żołnierzy w imię prawdy. A Franciszek Dąbrowski to pewnie polski Osama bin Laden. Chroń nas, Panie Boże, przed takimi patriotami!Jestem świeżo po lekturze scenariusza Pawła Chochlewa do filmu „Tajemnica Westerplatte”. W wersji, która wpadła mi w ręce, nie ma już lizania kart pornograficznych, a pijany żołnierz oddaje mocz na portret „jakiegoś generała w galowym mundurze”, a nie Śmigłego-Rydza. Reszta zgadza się z doniesieniami mediów.Według Chochlewa, na Westerplatte upijali się wszyscy: Sucharski i Dąbrowski, oficerowie i szeregowi. Jak to było możliwe przy nieustannym ostrzale z morza, powietrza i lądu? Przecież żołnierze mieli co robić. Walka z przeważającymi siłami wroga była tak intensywna, że z pewnością wielu z nich odczuwało ten tydzień jak jeden dzień. Prawdopodobne jest, że przed wyjściem na stanowisko ktoś wypił kielicha na odwagę. Ale skąd w scenariuszu tylu „zataczających się” żołnierzy?Chochlew rozwiązał to zaskakująco: Polacy mieli po prostu słabe głowy! Po trzech kieliszkach wódki byli „wstawieni”, a po ćwiartce „odlatywali w swój świat”. Dąbrowski jest „mocno pijany”, „zatacza się” i dialoguje z błyskawicą na niebie po opróżnieniu półlitrowej butelki, z której jeden z żołnierzy odlał wcześniej co najmniej setkę do własnej szklanki. Pytanie: co pili obrońcy Westerplatte, że tak nimi rzucało? Spirytus? Śliwowicę? Przecież każdy szanujący się alkoholik wie, że aby się upić wódką, potrzeba kilku godzin metodycznej konsumpcji. Jednym wystarczy pół litra, innym litr, ale kto słyszał, żeby dorośli faceci zataczali się i bełkotali po ćwiartce?No tak, ale skąd tu wytrzasnąć kilka godzin, skoro Niemcy ciągle atakują? A przecież żołnierzy trzeba przedstawić jako pijaków. Bez tego będą niewiarygodni jak postaci z cokołu. Należy im nadać ludzkie rysy, a te stają się wyraźniejsze w miarę upojenia.A swoją drogą, ciekawe, dlaczego Chochlew tak bardzo się uparł na wątek alkoholowy, który ewidentnie odbiera jego scenariuszowi wiarygodność. Po pierwsze, obrońcy Westerplatte pobierali inne lekcje obyczajów, niż my dzisiaj. Trudno sobie wyobrazić, by elitarna, zdyscyplinowana jednostka podczas błyskawicznych działań wojennych upijała się do nieprzytomności. Po drugie, scenarzysta wykazuje zupełną nieznajomość psychologii alkoholików. Alkoholik pije po to, żeby odreagować stres, ale już po traumatycznym doświadczeniu. Podejrzewam, że gdyby na Westerplatte naprawdę byli żołnierze uzależnieni od alkoholu (co jest mocno wątpliwe), akurat w trakcie tygodniowych zmagań powstrzymaliby się od picia. Porwani przez prąd walki woleliby się skoncentrować na strzelaniu. Co najwyżej, mogłaby im świtać w głowach myśl, że odbiją sobie abstynencję, kiedy skończy się piekło.Ale Chochlew miał jeszcze jeden powód, żeby zrobić z bohaterów pijaków. Pijaństwo pasowało mu do wizerunku awanturników symbolizowanych przez postać kapitana Franciszka Dąbrowskiego. W eksplikacji poprzedzającej scenariusz Chochlew pisze: „Kto ma rację? Patrioci gotowi za wszelką cenę poświęcić życie nie licząc się z niczym? Walcząc w imię miłości do ojczyzny w samurajskim stylu? Czy postawa pełna pokory, codziennego budowania kamień po kamieniu, chronienia tego co najcenniejsze, ludzkiego życia? Czy ta druga postawa to tchórzostwo? Kto ma rację? Serce czy rozum, romantyzm czy pozytywizm?”I choć zdanie później reżyser zarzeka się, że nie rozstrzyga tak postawionego dylematu, jego sympatia wyraźnie stoi po stronie „pozytywistów”. „Pytania zawarte w tym filmie są ważne i dziś, szczególnie we współczesnej Polsce, która dopiero uczy się pozytywistycznych zachowań. Polsce, która jeszcze zbyt często spogląda na swoją umęczoną, bohaterską przeszłość jako na coś ze wszech miar ekscytującego. Patriotyzm jest rzeczą ważną. Ale w dobie zmian jakie zachodzą na świecie może należało by przedefiniować to pojęcie, na użytek przyjaźniejszej przyszłości” – przeczy swojej deklaracji o bezstronności w zakończeniu eksplikacji.A więc o to chodzi? Przedefiniować patriotyzm. Wyprać go z krwi poległych i odwagi dowódców. Ucywilizować historię. Przyznać rację tym, którzy w chwili próby myśleli przede wszystkim o sobie.Nic dziwnego, że w scenariuszu „romantycy” ukazani są jako niezrównoważeni fanatycy, którzy tłuką się między sobą, nie zważając na działania Niemców (żałosna scena bójki w Wartowni nr 1). Natomiast na zrozumienie i współczucie mogą liczyć dezerterzy. To przez rozkaz ich rozstrzelania pijany żołnierz sika na portret dowódcy, a później rozkłada na stole fotografie pozostawione przez biednych zbiegów. Tu „chłopak spod Kielc”, który osierocił żonę i dziecko, tam „pocztowiec z Łodzi”, który „planował popłynąć do Ameryki”. „Za młody, aby żyć?” – dramatycznie pyta pijany żołnierz. A kapitan Dąbrowski bez słowa chwyta butelkę i ciągnie z gwinta.Dezerterzy są fajni. Mają życie uczuciowe, młodość, marzenia. Ich jedyną winą jest to, że się przestraszyli potężnego wroga, z którym ktoś nieodpowiedzialny kazał im walczyć. A przecież wszyscy jesteśmy ludźmi i nie wiadomo, jak zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji. Co innego „romantycy”. Ci nie mają uczuć ani marzeń. Chochlew ostatecznie zdradza swój stosunek do nich w eksplikacji: „Jak czuje się człowiek który jest zmuszony zabijać swoich? Do czego może się posunąć ktoś zaślepiony, ktoś w kogo wtłoczono pewne idee? Nasuwa się analogia do postawy współczesnych terrorystów wysadzających siebie i wielu innych w imię prawdy”.No, no, mocne słowa. Teraz już wiemy, kim w rzeczywistości byli obrońcy Westerplatte. To protoplaści terrorystów z Al-Kaidy, prowadzący na rzeź niewinnych żołnierzy w imię prawdy. A Franciszek Dąbrowski to pewnie polski Osama bin Laden. Chroń nas, Panie Boże, przed takimi patriotami!Pod względem filmowym „Tajemnica Westerplatte” ma szansę spodobać się młodzieży. W filmie będzie sporo pirotechniki, subiektywnych ujęć kamery nawiązujących do poetyki gier komputerowych, efektownych zwolnień tempa i stopklatek. Pomysły reżyserskie Chochlewa zaczynają się na powtórzeniu inicjalnej sceny „Szeregowca Ryana”, a kończą na zapożyczeniach z „Matrixa”. Niby nic nowego, ale jeśli ekipa się przyłoży, może z tego powstać niezła (jak na polskie warunki) strzelanka. Z czytelnym przesłaniem, że lepiej było się poddać od razu zamiast walczyć przez tydzień.PS. Styl i ortografię eksplikacji Pawła Chochlewa pozostawiam bez zmian. Rozumiem, że pan reżyser postanowił zaoszczędzić na korekcie.Wojciech WencelPoeta, eseista, felietonista tygodnika Wprost". Współpracuje także z Rzeczpospolitą", Gościem Niedzielnym" i Frondą". Opublikował osiem książek, ostatnio poemat Imago mundi" (2005). Laureat Nagrody Fundacji im. Kościelskich. Mieszka w Gdańsku. http://www.wprost.pl/blogi/wojciech_wencel/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kaczor82 Napisano 2 Październik 2008 Share Napisano 2 Październik 2008 Cytat z wywiadu z Tuskiem w Polityce":Mój pogląd jest taki że robienie za publiczne pieniądze filmu, który by udowadniał że Westerplatte było pijacką meliną jest absurdalne" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
martian. Napisano 3 Październik 2008 Share Napisano 3 Październik 2008 Ciekawe jest to, że ci co tak bardzo bronią wolności twórczej chochlewa i innych mu podobnych, w temacie o Wałęsie mają na wskroś odmienne zdanie... Rozdwojenie jaźni czy interesów czy coś jeszcze??? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.