Skocz do zawartości

Nasze wędkowanie


dago2

Rekomendowane odpowiedzi

Ja20, łowienie na samą żyłkę z haczykiem" to też w świetle Regulaminu PZW kłusownictwo, acz wydaje się zupełnie niegroźne w porównaniu do tego sieciowo/agregatowego...

Kokesh, muszę się z Tobą nie zgodzić, bo doświadczonemu wędkarzowi prawie nigdy nie zdarza się cyt. wyrywać skrzel z kichami bo tak głęboko połknęła". No ale jak się łowi na żywca , albo na rosówy i czeka aż ryba połknie przynętę do żołądka... Aby być zupełnie obiektywnym, to powiem, że przez ostatnie kilkanaście lat to tak góra dwa razy mi się zdarzyło abym musiał z tego powodu zabijać ryby. Inna sprawa, że wolę czasem zaciąć zbyt wcześnie niż pozwolić rybie połknąć zbyt głęboko przynętę, no i już bardzo dawno temu przestałem łowić na żywca, bo to wyjątkowo niehumanitarna metoda.

Dwa słowa o sobie, kartę wędkarską posiadam już od przeszło 40 lat, a wcześniej to zaczynałem jeszcze bez karty na kijaszka z leszczyny. Ryb za Gomułki, a i za Gierka [tak gdzieś do połowy lat 70-tych] było wszędzie w brud. W wędkarstwie przeszedłem wszystkie etapy, tzn. najpierw zabierałem wszystko co było wolno zgodnie z regulaminem, ale po jakimś czasie zrozumiałem, że uszczęśliwiam na siłę sąsiadów i znajomych, a więc postanowiłem się sam ograniczyć dodając do regulaminowych wymiarów te swoje 10 cm [miałem wtedy nawet własną wędzarenkę]. Później, gdy z dużymi rybami zrobiło się krucho postanowiłem wypuszczać te, które spełniały normy medalowe. A na koniec, gdy w wielu wodach kiedyś obfitych w ryby [kto pamięta lustrzące" świnki, których było chyba więcej niż kamieni w wodzie] zrobiła się pustynia, to postanowiłem wypuszczać wszystko co złowię. To zresztą mój wybór i nikogo nie zamierzam tu przekonywać, że należy wszystkie ryby wypuszczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 265
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

No jeszcze za Jaruzela można było trochę połowić, vide slajdy z lat 80-tych [na poprzednim boleń na brąz złowiony na jez. Rożnowskim].

A wracając do tematu, znam smak własnoręcznie złowionej ryby z czystej wody, a szczególnie smak tej pieczonej na ognisku...
Ale jeżeli chcecie i w przyszłości mieć takie przyjemności to sugerowałbym przemyśleć tych kilka moich uwag:

1. Zabierajcie tylko tyle ryb, ile wystarczy wam na kolację, a nie tyle na ile pozwala Wam regulamin, a później śmietnik.
2. Wypuszczajcie rekordowe ryby, czyli te które są bankiem najlepszych genów dla przyszłych pokoleń. Tym bardziej, że wielkie ryby są przeważnie praktycznie niejadalne [acz jak mawiali starożytni Rosjanie: człowiek nie świnia i zje wszystko"]. Czy ktoś z Was próbował konsumować np kilkunasto kilogramowego karpia, czy kilkudziesięcio kilogramowego suma? Acz i tu są wyjątki, bo np duży sandacz, czy węgorz z czystej wody to delikates.
3. Wypuszczajcie wszystkie ryby, które są wprawdzie atrakcyjne sportowo, ale wyjątkowo podłe w smaku. Dotyczy to przede wszystkim boleni, ale i np kleni podczas tarła gdy ich mięso jest wodniste i ijakie". Jak przeglądam prasę wędkarską i widzę dumnych łowców" rekordowych boleni na zdjęciu zrobionym gdzieś w łazience z parokilowym boleniem, to się zastanawiam czy to tylko głupia pazerność, czy już czysty debilizm...

Pozdrawiam
balans

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja spinning, jak się okazało, że nawet okonia brakuje w wodach to żeby niepotrzebnie nie kaleczyć małych drapieżników zakładałem wirówki 4- 5. Nie jadałem i starałem się wypuszczać wszystkie prawie ryby. Rekord okonek 43 cm Pilica.
Kiedy zacząłem z wykrywką na razie rybki mają spokój z mojej strony od 2 lat.
Ale słyszałem nad Zalewem Sulejowskim takie bajania od starych sprężynowców": Panie kiedyś to była ryba człowiek nałowił, tyle, że już kotu i znajomym zbrzydły; 30 40 szt, a teraz co nie ma ryby chemia i kłusownicy panie....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie panowie wiele racji ,ale z tego waszego wypuszczania ryb nie przybędzie .Kłusownictwo i bandycka gospodarka wyłowi te wasze wypuszczane z całusem na porzegnanie rekordowe sztuki ,i nie ma co bić piany i wspominać dawne czasy PZW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w zeszłym roku dzieliłem wolny" czas na pół (spinning-piszczała) , ale ostatnio dużo częściej biegam z łopatką w ręku. Każdy ma swoje zasady i to jego sprawa co robi a debili i złodziei trzeba tępić w każdej dziedzinie , ja po ryby jeżdżę do sklepu :)
Chodzi mi jednak o to czy też zauważyliście tę banalną zależność między tymi dwoma zboczeniami" - i ryb i fantów niestety nie przybywa :( !!

Pozdrawiam B.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mowie ze wszystkie ryby wypuszczac, tylko chodzi mi o to aby zachowac umiar. Zgadzam sie tez ze jak ryba wezmie gleboko i nie da sie jej odhaczyć nie nalezy jej wypuszczac bo i tak nie przezyje taki tzw. NO KILL też jest szkodliwy (sam mialem juz takie przypadki ze musialem szczupaki ubic bo kotwica byla gleboko ale teraz wiem ze mozna je wypuszczac po szczupak strawi kotwice). Jestem za tym aby wprowadzic gorne wymiary dla ryb. Bo np co komu po karpiu 5kg jak to mieso jest nie dobre tylko po to zeby go zabic? Albo sum czy szczupak badź kazda inna duza ryba.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mati$, oczywiście że powinien obowiązywać górny wymiar ochronny, czyli że ryby powinny mieć wymiar widełkowy". Dodałbym jeszcze do tego całkowity zakaz zabierania gatunków atrakcyjnych sportowo, ale zupełnie iezjadliwych", takich jak np boleń.
Ja do tej idei przekonałem swoich znajomych [na początku mieli trochę oporów, teraz już nie], dlatego ta piękna samica szczupaka złowiona w ubiegłym roku przez mojego kolegę wróciła z powrotem do wody. Bo ważniejsza o góry niedobrego mięsa była świadomość, że to na przyszłą wiosnę miliony narybku w najlepszym gatunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno zdjęcie tego pięknego szczupaka [zbyt piękny aby go złowić tylko raz]. Do zdjęcia pozuje nastoletni syn mojego kolegi.
I jeszcze dodam, że najwyższy już czas aby zakazać przemysłowych odłowów rybackich na wodach otwartych, w czym celuje niestety nasz PZW. Ta cała acjonalna gospodarka rybacka" to jeden wielki skandal! Bo najpierw się sieciami i agregatami czyści wody z ryb prawie do zera, a później te same, tyle że już tylko wirtualne ryby sprzedaje za ciężkie pieniądze naiwnym wędkarzom. Tak to nawet za komuny nie było.
A to co zrobiła prywatyzacja z Mazurami, to nawet już słów brak...

Pozdrawiam
balans

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby widok miejscowych z siatami" przeszedł do historii, to należałoby im ściągać spodnie przez głowę", tak jak np robią to w Czechach [inna sprawa, że tam społeczeństwo dużo bardziej zdyscyplinowane, jak na Europę przystało jest, a nie jak u nas czyli gdzie raczej więcej Azji niż w Europy]. I tak mamy z jednej strony iską szkodliwość społeczną", a z drugiej strony prawdziwy wyścig: kto wytarga z wody więcej, tzn. czy acjonalna gospodarka rybacka", czy kłusownicy, czy wędkarze etyczni inaczej".

Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
mieszkami pracuje przy dobrym lowisku suma, amura i karpia...
Wracalem sobie o poranku z pracy i przedemna zawijasami wracla klient na rowerku - zwolnilem coby mi nie wpadl pod kolka i co zobaczylem? Facet mial na plecach przymocowanego suma ktorego ogon wlokl mu sie po asfalcie :) - i jazda na rowerku byla bardzo utrudniona - aczkolwiek moze po nocnych lowach uraczyl sie dopalaczem - tego niestety nie wiem...
Slyszalem o sposobie klusowania na sumy - moze koledzy potwierdza albo zaprzecza - miejscowe elyta" lapie na specjalne kotwice spawane z drutu zbrojeniowego na ktorym wieszaja takie okragle chlebki - czyms naszpikowane (oprocz kotwicy oczywiscie....)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie