fraktal Napisano 19 Lipiec 2008 Autor Napisano 19 Lipiec 2008 Kiedyś była na forum dyskusja na temat artykułów na tlenie. Moim zdaniem ludzie którzy tam piszą chcę zrobić żałosną sensację, albo są kretynami. Tu nazywa się nas frajerami. Sami przeczytajcie:o2.pl: Mam w d...e zabytki 2008-07-18 15:01Polska jest fajna!", Największe tajemnice historii Polski!", Przewodnik po najciekawszych miejscach w Polsce!" - latem wszystkie gazety i portale pełne są takich tytułów, mają one zachęcić potencjalnych turystów do obejrzenia sobie naszego kraju, który jest ponoć piękny i ciekawy. Tylko czy to prawda?dalej » A to ciekawe... Pomysły, by reklamować Polskę ze względu na jej rzekomo atrakcyjne obiekty architektoniczne lub z powodu jej pięknej przyrodę, wynika z tego, że ludzie, którzy to robią, w ogóle nie rozumieją, czym jest turystyka. Kiedy zbliża się lato i trzeba wybrać się na urlop, człowiek marzy o jakimś atrakcyjnym miejscu, gdzie będzie miał coś, czego nie ma u siebie w domu. Urlopowicz taki interesuje się morzem lub górami tylko dlatego, że przyjemniej jest patrzeć na góry i morze niż na parking przed blokiem czy na osiedlowy skwer. Cały urlop będzie ów turysta spędzał z rodziną, jeśli ją ma, lub z nowo poznaną przyjaciółką. Z przyjaciółką będzie najchętniej przebywał w barach i dyskotekach. Samotni mężczyźni natomiast poszukają sobie nad morzem lub w górach klubu go-go i tam będą siedzieć każdego wieczora, wciskając dziewczynom pieniądze za gumkę od majtek. Kiedy skończy się urlop, skacowani, ale szczęśliwi powrócą do swych biur, a na pytanie, jak było w górach, odpowiedzą, że fajnie. Ludzie, którzy dają się nabrać na to, by latem zwiedzać stare zamki, gdzie poza omszałymi kamieniami nic nie ma, lub odpicowane pałace, w których mieszkał jakiś książę czy hrabia, to frajerzy. Nie dość, że trzeba za to płacić, to jeszcze się człowiek zmęczy chodzeniem. Nikogo interesującego nie można tam poznać, bo na imprezy takie jeżdżą jakieś szare myszki z wiejskich bibliotek, których nie stać na coś lepszego. To, co opowiada stetryczały przewodnik albo jakiś kustosz, jest beznadziejne i głupie. Nie ma w tym nic atrakcyjnego, a anegdoty o tym, że jakiś król zdradzał królową z pokojówką, są po prostu żenujące. Gorsze są tylko próby uratowania tej bzdurnej imprezy za pomocą historii o duchach i ukrytych skarbach. Nie wiem, po co ludzie organizują takie rzeczy w Polsce, zamiast na serio zająć się rozwijaniem infrastruktury turystycznej. W Polsce jest słaba baza turystyczna, żaden region, z wyjątkiem takich pewniaków jak Wybrzeże czy Tatry, nie ma solidnego PR, nawet Dolny Śląsk i Mazury. Lansowane są rzeczy nieatrakcyjne, które nikogo nie obchodzą. Miasteczka w górach i nad morzem są szczytem tandety. Jest za mało dobrych hoteli, większość pensjonatów to ponure nory, za które właściciele liczą sobie tak, jakby to były apartamenty w Hiltonie. Z każdego głośnika na wszystkich deptakach, jak Polska długa i szeroka, leci tandetna muzyka dla wieśniaków. Właściciele myślą widocznie, że im głośniej ktoś gra, tym większa szansa, że przywabi klientów, ale to się sprawdza tylko na rykowiskach jeleni: ten byk, który ryczy najgłośniej, ma szansę na zapłodnienie łani. W gastronomii ta zasada nie działa. Kiedy człowiek wchodzi, żeby coś zjeść, nie słyszy nawet własnego głosu, bo zagłusza go wycie zespołu Zakopower. Formacja ta lansowana jest we wszystkich pasmach górskich leżących w Polsce, nie tylko w Tatrach. Nie da się od tego uciec. Nad morzem nie ma już muszelek. Jeśli chcesz, turysto, wykopać dołek w piasku, masz stuprocentową pewność, że w jednej garści piachu znajdziesz co najmniej cztery niedopałki. Plaże są pełne petów, niestety mewy nie nauczyły się jeszcze ich zjadać. Zabytki na śmietnik Nikt już nie chce oglądać tak zwanych ciekawych miejsc; nikt poza dziennikarzami, którzy próbują każdego lata opublikować w różnych periodykach artykuły na temat fascynujących i tajemniczych miejsc w Polsce". Kłopot w tym, że oni ciągle opisują te same miejsca. Są to, z grubsza rzecz ujmując: meczet w Kruszynianach, zamek w Malborku, pałace w Łańcucie i Kurozwękach (bo są najlepiej utrzymane), Międzyrzecki Rejon Umocniony. Czasem lista ta poszerza się o kilka obiektów, ale wymienione wyżej są na niej każdego roku, można jej nawet nie czytać, bo i tak wiadomo, co będzie w tekście - to samo, co zeszłego lata. Tego rodzaju opisywactwo świadczy o tym, że autor poważnie traktuje to, czym karmiono nas w PRL - tezę, że ludzie są zainteresowani przeszłością i kulturą materialną narodu. Tymczasem, proszę państwa, upiorna dla niektórych prawda jest taka, że ludzie zarówno wtedy, jak i teraz mają w d***e zabytki i kulturę materialną narodu i po prostu chcą się zabawić albo przeżyć coś niezwykłego. Człowiek, który pojedzie do Kruszynian, żeby obejrzeć tamtejszy meczet, bardzo się rozczaruje - zobaczy drewnianą, pomalowaną na zielono chałupkę stojącą na polu, mułłę, który nie rozumie języka, w jakim odprawia nabożeństwo, i coraz mniej wiernych. Nie ma tam nic ciekawego. Ludzie, którzy mają stanowić o atrakcyjności tego zakątka Polski, czyli nasi rodzimi muzułmanie, są zmęczeni ciągłymi najazdami turystów i głupimi pytaniami. Najchętniej pojechaliby w jakieś ciekawe miejsce, na przykład na Ibizę. Nie lepiej jest z obiektami, które są na samym szczycie kulturowego dziedzictwa UNESCO, z takim pałacem w Łańcucie na przykład. Oprowadzani po pałacu turyści umierają z nudów - wszystko, co się tam pokazuje, aby było atrakcyjne, wymaga atrakcyjnej anegdoty, dobrego komentarza i solidnego obiadu w przerwie. Tego niestety nie zapewni zamek-muzeum, bo musi przepuszczać przez siebie tysiące turystów miesięcznie, żeby zarobić na utrzymanie. Ludzie, którzy tych turystów oprowadzają, nie utrzymaliby się ze swojego opowiadania nigdzie poza Polską, bo tu są na etacie i przynudzają za państwowe, czyli nasze, pieniądze. - To wszystko prawda - mówi Jacek, historyk sztuki. - Te opowieści o dziedzictwie kulturowym, które musisz znać, musisz zobaczyć, bo coś tam, coś tam, to jest nędza. W Polsce nie ma nawet porządnego katalogu zabytków sztuki. Nie wiem, które już pokolenie historyków sztuki zajmuje się inwentaryzacją obiektów zabytkowych w Polsce. Robią to chyba z pięćdziesiąt lat. Zachowują się przy tym tak, jakby nie istniała cała zachodnia Polska, są tam jeszcze takie powiaty, gdzie od wojny nie była przeprowadzona inwentaryzacja zabytków. Gdyby wynajęli do tego prywatną firmę i solidnie jej zapłacili, sądzę, że po trzech, góra pięciu sezonach mielibyśmy znakomite katalogi sztuki, przewodniki z interesującym tekstem, które można by było tłumaczyć na obce języki, w których byłoby trochę więcej informacji niż standardowe ględzenie o Chopinie i Koperniku. Kiedy weźmiesz jakąś popularną książkę o obiektach architektonicznych w Polsce, to zobaczysz, że najwięcej zabytków jest w byłym województwie kieleckim, a to nieprawda - wystarczy obejrzeć kraj z okna szybko jadącego autobusu, żeby się o tym przekonać. Niestety instytucje zajmujące się inwentaryzacją i publikacją informacji na temat obiektów architektonicznych w Polsce same niedługo staną się zabytkami i będzie można oglądać pracujące tam osoby wykupiwszy wcześniej bilet. Otoczka tego wszystkiego jest zmurszała i nie pasuje do dzisiejszego świata. Ludzie nie wiedzą, dlaczego mają oglądać jakiś obiekt, a to, co im się podaje jako atrakcję, działa na nich usypiająco, jak jakaś mantra. W wielu muzeach, pałacach i zamkach panuje wręcz wrogie nastawienie do zwiedzających, bo zakłócają przecież spokój pracownikom, którzy są tutaj na etatach. Dziś turysta ruszający w Polskę szuka czegoś zgoła innego niż detal architektoniczny, który jest i tak naśladownictwem detalu włoskiego. Wytrawny znawca i koneser pojedzie sobie do Włoch, a jeśli interesuje go średniowiecze, to do Francji. Tam przynajmniej pokażą mu coś ciekawego. Czego pragną turyści Prócz przemożnej chęci rozerwania się i zabawienia turyści pragną czegoś jeszcze - chcą przeżyć coś niezwykłego. Ta potrzeba leży u podstaw sukcesu turystyki pielgrzymkowej. Ludzie zbierają się w grupy modlitewne i jadą od jednego sanktuarium do drugiego, śpiewając i modląc się po drodze. Daje im to poczucie wspólnoty i uczestnictwa w czymś niezwykłym, czego nie może doświadczyć nikt, kto nie ma głębokiej wiary. - Można się z tego śmiać - mówi Wojtek, pracownik biura organizującego takie wyjazdy - ale ludzie, którzy jeżdżą na takie wycieczki lub całe turnusy, są szczęśliwi i szczerzy w tej swojej pasji. Nikt nikogo nie zmusza do modlitwy i wspólnych śpiewów. Jeśli ktoś nie chce, nie musi przecież jechać. To, co jest w tym istotne, to autentyczna potrzeba takich wyjazdów. Oczywiście, ludzie jadą na przykład o Lichenia i tam nabijają kabzę księżom administrującym sanktuarium, to prawda, ale to ich kasa i mogą ją wydawać, na co chcą. Przecież nie można im tego zabronić. Na pewno jest w tym więcej prawdziwych emocji niż w szkolnych wycieczkach na Wawel, które wszyscy mają w nosie i tylko patrzą, jak by tu się urwać i iść na piwo. Inną grupą turystów poszukujących niezwykłych i niedostępnych innym przeżyć są poszukiwacze śladów pozostawionych przez obce cywilizacje. W miarę jak wzrasta zainteresowanie takimi sprawami, przybywa miejsc, w których lądowali kosmici, przybywa pogańskich kamiennych kręgów i miejsc pierwotnego kultu, przybywa także kręgów w zbożu. Dorobiliśmy się nawet polskiego Roswell w miejscowości Wylatowo w Wielkopolsce, gdzie co roku pojawiają się nowe kręgi w zbożu. - Nie można odmówić malowniczości tym miejscom - mówi Andrzej, który zajmuje się penetracją podziemi z czasów drugiej wojny światowej. - Ja co prawda interesuję się czymś innym, ale wielu ludzi wrzuca nasze wojenne pasje do tego samego worka, razem z kosmitami i magicznymi miejscami mocy. Ludzi to interesuje i w takich okolicach chcą spędzać czas. Gdybym miał kawałek ziemi i pieniądze na rozwój turystyki, to na pewno postarałbym się o jakiś kamienny krąg z właściwościami magnetycznymi lub o lądowisko kosmitów - sukces murowany. Nie każdy jednak zmuszony jest spędzać wakacje w Polsce i zastanawiać się, gdzie bardziej się zmęczy - szukając petów w nadmorskim piasku czy słuchając Zakopower przy kotlecie w Karpaczu. Wielu z nas może odpuścić sobie wszystkie atrakcje ojczyzny, z lądowiskiem kosmitów w Wylatowie włączenie, i wyruszyć na wyprawę choćby na Wyspy Zielonego Przylądka - czego wszystkim czytelnikom serdecznie życzę. Michał Radoryskihttp://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=11371
kokesh Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 O Jezu ,gość chyba powinien się położyć i poczekać na tą z kosą ,bo cały świat wokół niego to jeden wielki nudny syf ,no może z wyjątkiem Wysp Zielonego Przylądka .Takie opinie piszą ludzie którzy zazwyczaj w d.... byli i g.... widzieli ,a jak już gdzieś pojechali to akurat padał deszcz bolał ich ząb i jeszcze na dodatek zapieprzono im bagaż . Bardzo obiektywny i rzetelny artykuł, niema co .Pozdro...
Kurt Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 Klasyka i cóż za poziom.pozdrawiam i współczuję Kurt
Maniek7_2006 Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 W Polsce nie ma nic ciekawego??? Już ja bym go spotkał to by biedny był, Zamki:Książ, Czocha, Malbork, Wawel i wiele innych, moim zdaniem jest warto wydać pieniądze na zwiedzanie zamku czy pałacu, niż siedzieć na dysce i przechlać całą kasę, owszem zabawa musi być, ale nie cały czas, zobaczyć i dowiedzieć się coś trzeba, później pojedzie się z potomstwem i się będzie opowiadać, i żaden przewodnik niepotrzebny.PozdrO
Czlowieksniegu Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 Z tymi petami przesadził. W środę wróciłem znad naszego pięknego-inaczej morza. Oprócz czterech niedopałków masz pewność, że trafisz na kapsel lub zawleczkę od piwa, opakowanie po batoniku, nakrętkę po pecie.
Maniek7_2006 Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 tak tylko na plaży powinny być kosze, a ja ich nie widziałem, nic dziwnego, że każdy wypieprza ot tak, zresztą jakby był kosz to by było tak samo, bo ludziom się nie chce iść 50m do kosza, moim zdaniem więźniowie w taki sposób sprzątając plaże, ulice itp itd, powinni zarabiać na swoje utrzymanie, a nie ukradł, zabił i my musimy na takiego pracować, i do tego powinna być kara śmierci, za zabójstwa a nie on dostaje dożywocie, co mu po tym jak w więzieniu ma jak król, oddzielna cela, kibelek, bo niebezpieczny i telewizorek do tego, ma lepiej niż na wolności, i pracować nie musi.PozdrOPS. sorki ze zszedłem z tematu.
Czlowieksniegu Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 OT ciąg dalszy- muszę Cię zaskoczyć. Na wszystkich plażach w Darłowie ( również na dzikich ) stoją co 20-25 metrów kosze ( i to wersja lux- osiatkowany pojemnik z workiem wewnątrz ). Tyle, że trzeba d... ruszyć z grajdołka. Podobnie jak z butelką po piwie- łatwiej rzucić w krzaki lub rozbić niż podejść do kosza. Ilość szkła jest porażająca. A jest trochę bardziej niebezpieczne niż papierek, butelka typu pet, czy opakowanie po papierosach. Dziwne, że mój Syn robił taniec murzyna, bo nie miał co z gumą do żucia zrobić a dorośli" potrafią śmiecić dokoła.
Swiety82 Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 Właśnie wróciłem znad morza, zwiedziłem muzea i inne, w Gdańsku jak wszyscy wchodziliśmy na wieżę w Bazylice, wszyscy otwierali japy ze zdziwienia jaki to potężny i ogromny budynek, a nad morze zajrzeliśmy tylko 3 razy...... fakt, lepiej przechlać te pieniądze na dyskotece niż zwiedzać odpicowane pałace, nie ma co.......Czyżby o2 stawało się portalem dla dresów i nowoczesnych inaczej?????
Maniek7_2006 Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 widzę, że Darłowo europejskie się staje;) za takie śmiecenie na plaży powinny być surowe grzywny, i Ci co naśmiecili powinni sprzątać razem z więźnami do których to powinno należeć, a nie leżą do góry kołem a my na nich pracujemy.PozdrOPS. O2 to portal dla tych niechcianych przez społeczeństwo, a ten co pisał ten artykuł, to jakiś chłopek zza Urala:)
Erih Napisano 19 Lipiec 2008 Napisano 19 Lipiec 2008 No cóż widocznie system wartości autora artykułu zawiera się w trzech słowach kiełbasa wóda laska". Tylko współczuć.
fraktal Napisano 20 Lipiec 2008 Autor Napisano 20 Lipiec 2008 Dopiero teraz zauważyłem, że wkleiłem przeredagowaną wersję artukułu. Nie widzę tu już tekstów, że jakieś tam miejsce ma być atrakcyjne bo u sr.ł Zygmunt III" i opini faceta który był bardzo zadowolony z wakacji gdyż miał okazję zaznajomić się z d...ą jakiejś studentki. Główna strona dużego portalu. Dno.
wujekblacha Napisano 21 Lipiec 2008 Napisano 21 Lipiec 2008 Zawsze można zalogować się na forum Odkrywcy i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza ;)
Pyra75 Napisano 21 Lipiec 2008 Napisano 21 Lipiec 2008 Moi znajomi maja się za światowców", bo co roku jeżdżą do Egiptu, stale ten sam hotel. Bo nawet na plaże nie idą o tam nudy". Piramidy widzieli, owszem, ale z okna autokaru bo tłok taki, i jeszcze okraść mogą".Kiedyś się wqwi...em i zabrałem ich do Poznania na cały dzień ( mamy tylko 60km), pokazałem im katedrę, cytadelę, kilka fortów. Po powrocie stwierdzili że ak blisko a oni nic o takich zabytkach nie wiedzieli".Prawda jest taka że jeśli my, grupa miłośników historii, nie zaczniemy ludzi zarażać pasją, to żaden pismak tego nie zrobi, w taki czy inny sposób.Mój 5cio letni syn już wie że mieszka w mieście gdzie w 1848 roku była bitwa, może jeszcze tego nie rozumie, ale kiedyś zacznie drążyć temat. I na to czekam, tak się rodzą pasje.
wujekblacha Napisano 21 Lipiec 2008 Napisano 21 Lipiec 2008 Bo wielbłądy śmierdzą i pierdzą :)))A co do uroków naszego kraju to niestety wina naszych władz samorządowych, że miejsca pamięci narodowej" są olewane i nieoznakowane. Brak tablic, map, wyznaczonych tras itd. Ale skąd na to brać pieniądze?
huk 100 Napisano 21 Lipiec 2008 Napisano 21 Lipiec 2008 ale panowie po co sie szarpać -trza przytaknąć jesteśmy frajerami i już nie sie śmieją i pletą -a robić swoje - bo szkoda energii heheheh
Maniek7_2006 Napisano 22 Lipiec 2008 Napisano 22 Lipiec 2008 dobrze powiedziane, mieć w... co o Nas myślą, róbmy swoje i cieszmy się tym.PozdrO
Erih Napisano 22 Lipiec 2008 Napisano 22 Lipiec 2008 Jeżeli dla takiego człowieka jak autor artykułu jestem frajerem , to oki. Rozumiem że on jest tym cwanym , a więc jesteśmy z innej bajki. Bardzo mnie to cieszy. I nie , nie powiem głośno dlaczego - chronię swój rewir łowiecki ;)
longwood Napisano 24 Lipiec 2008 Napisano 24 Lipiec 2008 tekst oczywiście na dennym poziomie, ale koleś ma troche racji z tym, że takie rzeczy jak MRU czy ruiny zamków to zajawka dla niszowej grupy ludzi.Szeroka publika, po dawnemu >motłoch<, do której i autor wypowiedzi się zalicza niewątpliwie preferuje chlanie na plaży i rollercostery.Tym lepiej dla nas,luźniej-)
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.