Skocz do zawartości

Walkiria - czyli Tom Cruise jako Claus von Stauffenberg


Kaczor82

Rekomendowane odpowiedzi

Zobaczylem film i bylem niestety zawiedziony. Jaki bedzie final to przeciez wszyscy od poczatku wiemy wiec zadnego suspense z tego sie nie wycisnie. Za to jaka byla motywacja ludzi ktorzy do tego spisku nalezeli jest wogole pominieta. I historia spisku takze. Wyskakuja postacie jak Filip z konopi i znikaja bez zadnego wyjasnienia ich roli i w spisku i w strukturze sil zbrojnych. Nagle ot tak sobie nieznany pulkownik Schtauffenberg zostaje wodzem calego spisku i generalowie mu sie poslusznie melduja?

No i szersze tlo calej sprawy takze pominiete - przeciez spisek mial czlony w wielu miastach calej Rzeszy. A w filmie wychodzi ze niby sukces lub porazka zalezaly od tego jak dlugo mozna otumanic majorzyne, dowodce jednego baonu piechoty?????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nawet jeszeli ma to byc historia wylacznie Schtauffenberga - to tez dlaczego zdecydowal sie na ten akt? I druga sprawa to rodzina - przeciez napewno spodziewal sie ze jezeli spisek upadnie to rodzina w najleszym wypadku zostanie zamordowana a w najgorszym zakatowana. Tu jest jakis moment psychologiczny ktory warto rozwazyc....i nic.

Po prostu typowy blad - albo mozna zrobic film pol-dokumentarny ktory stara sie jakos ogarnac calosc zagadnienia (jak filmy wojenne Battle of Britain, Longest day, Bridge too far etc) gdzie przezycia jednostek sa malymi punktami ktorych rola jest przyblizenie rzeczywistosci (chwyt czesto stosowany w programach dokumentarnych, gdzie wywiady ze swiadkami uzupeniaja tekst). Albo mozna zrobic film of jednostce na tle historycznym. Tu wybrano cos pomiedzy, i jak zwykle, jest malo zadawalajacy. Osoba ktora wie bardzo malo wychodzi z kina nie wiele wiecej wiedzac ani o Walkyrii ani o Schtauffenbergu. A szkoda.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W najnowszym Toiowo" aktor TC wypowiada w udzielonym wywiadzie następujące słowa:

A wracając do "Walkirii, to czytając scenariusz, pomyślałem: "Superhistoria na trzymający w napięciu thriller, coś z gatunku political fiction. Wchodzę w to!. Nie masz pojęcia, jak zdziwiła mnie potem informacja, że to wszystko wydarzyło się naprawdę! Nie mogłem uwierzyć, że nigdy wcześniej o tym nie słyszałem".

Ufffff... brak słów by skomentować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bylem na filmie wczoraj w kinie .W filmie bylo malo akcji, efektow ale tego moglismy sie spodziewac.Wiekszosc filmu aktorzy spiskowali ale mimo to film mi sie bardzo podobal podobiensto aktorow (poza Tomem Cruise) byla idealna jak i fabula.Tylko brakowalo akcentu Hitlera:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spiskowcy knują, Tante Ju lata w tę i nazad. Chwilami wydaje się że ten sfuszerowany od początku do końca zamach miał szansę powodzenia. Przeciwnicy cnych spiskowców są daleko w tle i nikt za bardzo nie zawraca sobie nimi głowy. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Pogadanki Toma C., kiedy otwarcie krytykuje nazistów nieco śmieszne na tle funkcji jakie sprawuje. I tak wogóle dlaczego TC biega w tym mysim waffenrocku? Żeby wyróżniać się pośród innych oficerów?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja recenzja filmu:

Święci Pańscy! Co to za bzdura! Hollywood ostatnio popełnia kolejne filmy „historyczne”, które aż kipią od głupoty, przekłamań i fałszu. Po ostatnio zekranizowanej bzdurnej bzdurze, okraszonej pompatycznym tytułem Opór nasi dzielni filmowcy zza wielkiej wody wzięli się za stworzenie dzieła o niemieckim „ruchu oporu”. Żeby było bardziej szałowo dali mu tytuł Walkiria. Drżyjcie dzieci i starcy. Oto król scientologów, niezrównany Tom Cruise pokaże Wam jak to prawdziwi Niemcy walczyli z Hitlerem.

Walkiria opowiada historię oficera niemieckiego Wehrmachtu, hrabiego Clausa von Stauffenberga, który jest honorowym porządnisiem, katolikiem i przystojniakiem. Ma kochającą żonę, gromadkę dzieciaczków, żołnierze go lubią, on nie lubi SSmanów, złego Adolfa i nie lubi jak strzela się do cywili. W Afryce alianci, używając śmiercionośnych samolotów, urywają mu dłoń i jedno z dwóch pięknych ocząt. Claus ze złości wkurza się na niedobrego Hitlera i postanawia mu też coś urwać, żeby „Święte Niemcy” nie musiały dalej podbijać Europy i świata, a panowie, którzy bawią się w wojsko mogli jechać do swych matek, żon i kochanek.

Film maluje obraz bohaterskiego Stauffenberga. Ten, niczym mityczny tytan postanawia złożyć swe życie i honor oficera na ołtarzu ofiarnym. Aż zęby bolą od nagromadzenia patetycznych kawałków godny amerykańskiego patriotyzmu, w których nie ma za grosz refleksji, doświadczenia, tradycji i znajomości historii.

Obraz (co w amerykańskich produkcjach jest ostatnio czymś naturalnym) absolutnie fałszuje prawdziwą historię. Luźno opiera się na faktach, a motywy, które mogłyby mieć walory edukacyjne i uczyć społeczność międzynarodową, spłyca do prostej i niewzruszonej, taniej rozrywki dla mas.

Claus von Stauffenberg, na co wskazują jego listy i najnowsze badania historyków, bohaterem nie był wcale. Gardził Żydami i Polakami. Podpisywał rozkazy, czyli tym samym sam rozstrzeliwał jeńców i cywili. Cała akcja z zamachem na Hitlera i ograniczeniem władzy SS miała wyłącznie na celu dopchanie się do koryta innych świń niż te, które przy korycie były. I raczej nie miało większego znaczenia, które świnie były większymi draniami.

Kogo ten temat interesuje, tego odsyłam do książki Operacja „Walkiria”, autorstwa Tobiasa Kniebe wydanej w tym roku przez W.A.B. Naprawdę warto przeczytać!

Wiemy już, że film niewiele ma wspólnego z realiami. Ale żeby było śmieszniej, czas ocenić pozostałe jego elementy.

Muzyki tak naprawdę w nim nie ma. Żaden motyw nie zatrzymuje się w uchu. Żaden dźwięk nie zwraca uwagi. Ścieżka dźwiękowa w żaden sposób nie buduje nastroju. Tak jak by jej nie było. Dosłownie przez kilkanaście sekund słychać coś, na co widz zwraca uwagę. Chodzi oczywiście o Wagnera, który sączy się z gramofonu w czasie bombardowania.

Gra aktorska jest przyzwoita. Tu raczej nie można się do nikogo przyczepić. Inna sprawa, że nie sposób nie dostrzec scientologicznego obłędu w niezasłoniętym oku Toma Cruisa. Wybaczcie, ale przynajmniej ja dostrzegam go we wzroku wyznawcy międzygalaktycznego morsa.

Lećmy jednak dalej. Zdjęcia są dobre, ale nie rewelacyjne. Prowadzenie kamery zwraca na siebie uwagę niestety tylko przy początkowej scenie lądowania samolotu z Hitlerem i eskortujących go myśliwców. Wygląda to naprawdę dobrze. Później widać już tylko zwykłą rzemieślniczą robotę. Szalenie brakowało szerokiego ujęcia afrykańskiej pustyni z pobojowiskiem po zniszczonych niemieckich oddziałach. Widocznie budżetu nie starczyło... za dużo dolarów trzeba było pewnie wrzucić Tomkowi. Efektów specjalnych też jest tyle co kot napłakał. Gołego tyłka też w ogóle nie pokazali. Hollywood się kończy?

Cóż więcej mogę o tym filmie napisać? Tradycyjnie premiera w stosunku do reszty cywilizowanego świata była opóźniona. Tradycyjnie spodziewałem się czegoś dobrego, lecz dostałem miałką papkę, która smakuje jak zepsuty ser, a tak naprawdę jest zrobiona ze zdechłej ryby.

Przyznać muszę jednak, że na filmie bawiłem się świetnie. W dość pustej sali kinowej mogłem wraz z kolegami krytykować to „dzieło” ile wlezie i okraszać go kretyńskimi komentarzami. Hitem wśród nich było zdanie wypowiedziane przez Hitlera do Clausa: „...gdzie są kur#$%@a moje bateryjki do łokmena...” oraz monolog chirurga do żony Stauffenberga: „...operacja się udała, ale muszę panią ostrzec, że musieliśmy przeszczepić pani mężowi jądra od owczarka niemieckiego...”.

Żeby jednak zakończyć jakoś poważniej tę recenzję sparafrazuję wypowiedź Marszałka Komorowskiego na temat wizyty Kaczyńskiego w Gruzji: „...jaki film, taka recenzja...”.

Aaaa... i jeszcze jedno. Skandalem jest, że twórcy nie raczyli dodać jakiegoś rozsądnego wstępu i zakończenia do filmu. Skandalem jest, że nie pokazano scen „wizyt” „honorowych” żołnierzy Werhmachtu w polskich miastach i wioskach. Skandalem jest, że nie pokazano bombardowań, rozstrzeliwań i obozów koncentracyjnych. Skandalem jest to, że nie pokazano tłumów Niemców „hajlujących” Adolfowi. Skandalem jest, że grupę kombinatorów i politycznych przekrętasków, którzy chcieli zorganizować przewrót polityczny i wojskowy, by dobrać się do władzy nazywa się w Walkirii uwaga... RUCHEM OPORU.

Życzyłbym sobie, żeby twórcy tego filmu odwiedzili Polskę i zobaczyli co to znaczył ruch oporu w czasie II wojny światowej. Życzyłbym sobie, aby spotkali się z tymi, co naprawdę opierali się narodowemu socjalizmowi począwszy od żołnierzy, leśnych partyzantów i warszawskich powstańców, poprzez pracowników fabryk, którzy sabotowali produkcję, a kończąc na harcerzach i najmłodszych dzieciach malujących symbole Polski Walczącej na murach.

Uczcie się hollywoodzkie tępaki historii, by później nie wciskać ludziom głupot do filmów! Boję się, że wielu ludzi wróci później z kina i będzie święcie przekonanych, że wojnę prowadzili tajemniczy Naziści, którzy przylecieli z planety Mars i przy użyciu telepatii opanowali mózgi biednych i niewinnych miłośników piwa i wurstów, a ci przy użyciu tajemnych praktyk szybko się opanowali i stworzyli... pardon za ten oksymoron... niemiecki ruch oporu.

Ocena końcowa: 30%

http://valkiria.net/index.php?type=review&area=1&p=articles&id=14823
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skandalem jest, że nie pokazano scen „wizyt” „honorowych” żołnierzy Werhmachtu w polskich miastach i wioskach. Skandalem jest, że nie pokazano bombardowań, rozstrzeliwań i obozów koncentracyjnych."

A pamiętasz film Upadek"? Tam też tego nie było. Skandal! ;)

Jak twórcy silą się na takie wstawki to wychodzi gniot z poszatkowaną fabułą w stylu Karol: człowiek który został papieżem" a tak jest tylko gniot ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro film jest o Stauffenbergu to chyba trudno że film pokazywał obozy konentracyjne, w któych pułkownik się nawet nigdy nie pojawił, tak samo jak nie musiał brać udziału w ulicznej egzekucji i td. Pokazanie jego rzeczywistych poglądów na Polaków i Słowian to jedno, ale wymyślane scen to drugie.

Z tego wsyztskiego to przynajmniej niemiecki film Stauffenberg" z 2004 przynajmniej pokazuje krótką scenę, w której cytowany jest jego pamiętnik i właśnie poglądy o dobrej sile roboczej". No ale cóż - Amerykanie zrobili Opór" i inne gnioty więc cudów nie oczekujcie tutaj:).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. ARTUT- pragnąć możesz, ale chyba coś ci się pomyliło. Film był zrobiony z myślą o szerokiej widowni, gdzie większość wie, że 2 Wojna Światowa była....i tyle.
Toma dano żeby ludzi przyciągnąć do kina.
To hollywoodzkie kino westernowe, czyli są źli i oczywiście są ci dobrzy i szlachetni. I tylko to będzie zrozumiałe dla widowni, tematu Polski nikt nie porusza bo i po co??
Gra aktorów jest naprawdę dobra, Tom też się dobrze spisuje.
Świetne tempo akcji i ostatnia scena sprawiająca, że w kinie jest cisza..... nie oszukujmy się, ten sam numer zrobił Wajda w dziele" Katyń".
Pozdrawiam.liha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem Walkirię i nie mam nic przeciwko niej. Ot - zwyczajny hoolywoodzki produkcyjniak, akurat o II WŚ. Cruise gra nieźle, film jest emocjonujący, dobre rekwizyty, sporo broni, sporo pojazdów itd. Niczego więcej nie można się spodziewać bo takim filmie amerykańskim....

Przy okazji - mam pytanie - co oficerowie mają na swoich mundurach nad lewą kieszenią? Generałowie mają tak kilka pionowych nitek - około 5 do 8 (w poziomie), Cruise - Staufenberg ma jakieś dwie nitki - co to takiego, bo nie widziałem wcześniej?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji - mam pytanie - co oficerowie mają na swoich mundurach nad lewą kieszenią? Generałowie mają tak kilka pionowych nitek - około 5 do 8 (w poziomie), Cruise - Staufenberg ma jakieś dwie nitki - co to takiego, bo nie widziałem wcześniej?"
Są to przelotki, pętelki do wpięcia baretki. Takie przelotki były również na kieszeni do innych odznaczeń, jak EK1 itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
LIPA. Poszedłem na film wojenny,niestety wojenny to on był jakieś 5 min(nalot na pustyni).
p.s.
Może ktoś mi odpowiedzieć na pytanie, czy przy rozstrzeliwaniu spiskowców w końcowych scenach filmu, możliwe by było( w rzeczywistości), aby rozstrzeliwany żołnierz miał mundur z odznaczeniami i pagonami?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź na twoje pytanie zna każdy kto obejrzał film. Jest dosyć oczywista. Jednak dla ciebie specjalnie cytat:

generał Fromm rozkazał pochować oficerów z oddaniem należytych honorów, z odznaczeniami i medalami, jednakże następnego dnia po pogrzebie ciało Stauffenberga zostało wydobyte z grobu, został pozbawiony medali i odznaczeń. Szczątki spalono."

http://pl.wikipedia.org/wiki/Claus_von_Stauffenberg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie