grba Napisano 11 Lipiec 2007 Autor Napisano 11 Lipiec 2007 Czytając nasze forum można zauważyć fascynację bronią strzelecką, pancerną i lotnictwem: a co z innymi nie mniej spektakularnymi rodzajami broni? Dlaczego mało kogo fascynuje, dlaczego rzadko rozmawia się o miotaczach ognia?Proponuję porozmawiajmy na ten temat, oczywiście chłodno, bez zacietrzewienia...
grba Napisano 11 Lipiec 2007 Autor Napisano 11 Lipiec 2007 Dzisiaj robiłem porządek i w starym służbowym kalendarzu znalazłem notatkę, którą wynotowałem z jakiejś niemieckiej ksiązki.26 lutego 1916 roku pod Verdun (znany mi osobiście weteran tej bitwy – stary opa Bernard mówił Ferdun) użyto, po raz pierwszy, skonstruowanych w 1914 miotaczy ognia. Niemieccy inżynierowie zbiorniki wypełnili olejem (pytanie jakim?); wrzący olej miał razić francuskie załogi fortów. Zadanie wykonywał 3. Bataillon Pioniere rekrutujący się z zawodowych strażaków pod dowództwem dyrektora lipskiej straży pożarnej majora Reddemanna.
grba Napisano 11 Lipiec 2007 Autor Napisano 11 Lipiec 2007 Poszukamy w sieci Branddirektora Reddmanna z Leipzig...
tombspider Napisano 11 Lipiec 2007 Napisano 11 Lipiec 2007 Myślę że sprawa przemilczania" miotaczy ognia na forum wiąże się z tym że była to wyjątkowo wredna broń. Kula wystrzelona z karabinu przeważnie zabija szybko czasem ofiara nie wie że ginie, natomiast miotacz... to powolna i straszna śmierć w płomieniach. To działa na wyobraźnie, dlatego myślę że użytkownicy tego forum po prostu wolą o miotaczach nie pisać...
aegirsson Napisano 12 Lipiec 2007 Napisano 12 Lipiec 2007 okropne wrażenie robią np kroniki z działań na pacyfiku - walka tą bronią z Japończykami ukrytymi w dziuplach, jaskiniach
Speedy Napisano 14 Lipiec 2007 Napisano 14 Lipiec 2007 HejBo m.o. to taka iszowa" broń, przydaje się z rzadka w jakichś bardzo szczególnych warunkach, przy szturmowaniu jakichś pozycji umocnionych, fortyfikacji...Poza efektem psychologicznym miotacze już tak bardzo skuttecznie nie są. Głowną ich wadą (tych klasycznych, strumieniowych, czyli wyrzucającycch strumień płonącego paliwa) jest mała donośność rzędu kilkudziesięciu m. W konfrontacji z przeciwnikiem uzbrojonym w karabin, z którego można bezproblemowo trafić w człowieka z co najmnjiej 300-400 m no to nie jest za wesoło. A nie da się już wiele więcej wykrzesać. Nie można wyrzucić strugi cieczy ze zbyt dużą prędkością, bo w powietrzu ulegnie rozpyleniu i nigdzie nie poleci. A poza tym część paliwa wypaka się po drodze i nie dociera w ogóle do celu.Dlatego współcześnie widać pewne odejście od takich miotaczy na rzecz różnego rodzaju wyrzutni pocisków zapalających (niekiedy nazywa się je akietowe miotacze ognia").
herbstnebel Napisano 14 Lipiec 2007 Napisano 14 Lipiec 2007 No to przecież adi miał niespełnione marzenia wypalić na plażach desant anglo-amerykańsko-kanadyjski 06.06 miotaczami, które miały być w każdym wychodku w 5tys-kilometrowym pasie atlantyckim chyba :PTo już lepiej milczeć o tej broni - jeszcze ktoś się dowali bardziej, że propagujemy marzenia adiego (albo ki diobeł - w tym państwie niczego pewnego być nie może).
grba Napisano 15 Lipiec 2007 Autor Napisano 15 Lipiec 2007 Nie obraź się; u nas w Polszcze odwaga jest już bardzo taniutka, a za to rozum niebywale drogi.Byłem na Kabaretonie w Opolu, nie tym festiwalowym, tylko późniejszym. Z naszych obecnych wodzów przelewano ile wlezie, ale mrugano też do nas pytając o miejscowe więzienie, że artystów zamkną za takie gadanie... Na męczenników straszne zapisy ostatnio się porobiły, najlepiej na męczennictwo bezobjawowe.
Rumburak Napisano 15 Lipiec 2007 Napisano 15 Lipiec 2007 Hmmm, miotacze ognia widziałem na rekonstrukcji w Poznaniu, którą zorganizowano z okazji 87 rocznicy powstania 7 PSK. Wklejam jeszcze raz linek, nie żebym spamował, ale jest tu zdjecie Rosjana z miotaczem ognia: http://www.tutej.pl/cms.php?i=24443
acer Napisano 15 Lipiec 2007 Napisano 15 Lipiec 2007 Miotacze ognia..broń znana od starożytności, flota wojenna greków znała takie wynalazki - spalić okręt wroga z odległości....Później tak samo płonące płyny często używano zwłaszcza przy prowadzeniu obleżeń i przy obronie twierdz.Paskudna broń jak napisano powyżej....Tak samo paskudna dla posługującego się miotaczem jak i dla rażonego płonącą cieczą....W filmowym remaku Na Zachodzie bez zmian" jest scena jak kończy francuska grupa z miotaczem - odstrzeleni w pierwszej kolejności od razu wszyscy zginęli w płomieniach z rozbitego kulą miotacza. Paskudna śmierć.Żołnierz rażony miotaczem - o ile nie zginął był już potem absolutnie niezdatny do służby. Oprócz trudnych do wyleczenia poparzeń, cierpiał na szczególny uraz psychiczny.Na pacyfiku Amerykanie to już szli na całość - oprócz masowego wykorzystywania miotaczy często masowo zalewali albo wpompowywali ropę do ufortyfkowanych pozycji z których nie dało się wyciągnąć Japończyków i podpalali.Paliło to się ileś dni, rzecz jasna nic nie miało prawa przeżyć - ci co uciekali - uciekali od razu pod lufy jak to widać na kronikach, inni zamieniali się w węgiel....
grba Napisano 15 Lipiec 2007 Autor Napisano 15 Lipiec 2007 Pierwszy oddział Flammenwerfer Abteilung został utworzony 18 stycznia 1915 pod dowództwem kapitana Landwery Reddemanna, który w cywilu był strażakiem. Bazując na doświadczeniach wojny rosyjsko-japońskiej od 1907 prowadził on badania nad miotaczami ognia. W wyniku tych badań zaprojektował: Grosses Flammenwerfer – duże miotacze ognia i Kleines Flammenwerfer – małe miotacze ognia. Pierwsze były nieporęczne i wymagały licznej obsługi, która przed bitwą, musiała ulokować miotacz w pobliżu linii wroga (zasięg miały 40m); mniejszy miotacz - działał zasadniczo tak jak współcześnie używane; zakładany na plecy, mógł być używany przez małe grupy żołnierzy łatwe do ukrycia przed wrogiem. Po sukcesie w czasie ataku w lutym 1915 pod Malancourt na płn. od Verdun, kronprinc Wilhelm rozkazał utworzyć w Gwardii 3. Bataillon Pioniere z 6 kompaniami wyposażonymi w 20 dużych i 18 małych miotaczy, mający sztab dowodzenia, warsztaty i sekcję badań. W tym czasie w innych armiach na froncie zachodnim, do podobnych zadań, wyznaczano oddziały w sile kompanii.W niemieckiej wikipedii artykuł jest ilustrowany przykładami użycia miotaczy przez … Amerykanówhttp://de.wikipedia.org/wiki/Flammenwerfer
tombspider Napisano 15 Lipiec 2007 Napisano 15 Lipiec 2007 Użycie miotaczy ognia możemy taż zobaczyć w filmie: Kiedy ucichną działa. Pewnie każdy oglądał... ale przypomnę że tam miotaczem przypieczono obsługę 88-ki.Tak z ciekawości, słyszał ktoś może o atakowaniu miotaczami stanowisk artylerii, czy to tylko fikcja filmowa?
Klaus BOLS Napisano 15 Lipiec 2007 Napisano 15 Lipiec 2007 widziałem kilka razy filmik, rosjanie chyba podczas szturmu berlina. Odpalili jakis miotacz ognia z odległości który był na kółkach, i podpalał jakiś budenek.film byl niewyraźny wiec ciezko mi stwierdzić jak to wyglądalo dokładnie, ale nie wyglądało na miotacz do noszenia na plecach.
R51 Napisano 15 Lipiec 2007 Napisano 15 Lipiec 2007 Pewnie jakiś patent polowej rusznikarni. Lepiej takie ustrojstwo ciągnąć na kółkach niż na plecach- wtedy można podpiąć cięższy, czyli pojemniejszy zbiornik z substancją zapalajacą, tudież większą butlę ze sprężonym powietrzem do miotania- czyli teoretycznie większe ciśnienie w tej butli i większy zasięg, który zawsze był mankamentem tej strasznej broni... Rosjanie wiedzieli że przyjdzie im zdobywać Berlin a w walkach miejskich miotacz płomieni świetnie eliminuje siłę żywą przeciwnika"Film kiedy ucichną działa" jest tak kiepsko zrobiony (szkoda bo temat ciekawy) że nie ma sensu podawać go jako żródła do czegokolwiek...Pozdrawiam
Speedy Napisano 16 Lipiec 2007 Napisano 16 Lipiec 2007 HejCo do tego filmiku z Berlina. Miotacze te strumieniowe bazują ogólnie na dwóch zasadach konstrukcyjnych - mogą być pneumatyczne lub pirotechniczne (z rosyjska fugasowe"). Pneumatyczne no to wiadomo, mieszanka wyrzucana jest przez ciśnienie sprężonego powietrza (a ściślej zwykle azotu, bo niepalny - sprężanie powietrza nad łatwopalną mieszaniną węglowodorów nie jest do końca dobrym pomysłem). W pirotechnicznych natomiast mieszanka wyrzucana jest przez ciśnienie gazów ze spalającego się ładunku pirotechnicznego (prochowego). Zwykle między ładunkiem a mieszanką jest jeszcze tłok, który popchnięty przez wystrzał" ładunku miotającego wypycha mieszankę z wielką siłą. Wynalazek jest rosyjski z 1916 r. Całość nie wygląda zanadto bezpiecznie, wiadomo, ładunek prochowy, może się zdarzyć jakieś nieszczęście, skok ciśnienia, rozerwanie zbiornika i mała skucha. Dlatego takie miotacze najczęście występowaŁy jako stacjonarne tzw. fugasy ogniowe - ukryte na przedpolu pozycji obronnych, skierowane wylotem w stronę oczekiwanego natarcia przeciwnika i zdalnie odpalane w odpowiednim momencie. Zaletą miotaczy pirotechnicznych w porównaniu z pneumatycznymi jest wielka siła miotania (duża donośność), wadą możliwość oddania tylko 1 strzału z pełnym opróznieniem zbiornika. O ile wiem jedyny istniejący przenośny miotacz strumieniowy typu pirotechnicznego to rosyjski LPO-50 (ma on 3 zbiorniki z mieszanką i nabojem miot. może więc oddać 3 strzały, na odległość do 90 m; typowe przenośne miotacze pneumatyczne rzadko mają donośność większą niż 40 m). Znany mi jest też ten film z walk w Berlinie, tam właśnie występuje fugasowy miotacz FOG-2 zainstalowany na prowizorycznym wózku jako roń szturmowa". Najwyraźniej Rosjanie wyciągneli z tego wnioski, że coś takiego jest potrzebne, skonstruowany później przez nich fugasowy miotacz TPO-50 składał się z 3 modułów ogniowych" zamontowanych już fabrycznie na takim dwukołowym wózeczku.
grba Napisano 16 Lipiec 2007 Autor Napisano 16 Lipiec 2007 Na zdjęciu jeden z bohaterów serii filmów z de Funes o żandarmie, Marechal des Logis (czyli sierżant) Lucien Fougasse czytaj Fugas.Fugas to prowansalski placek z oliwkami lub skwarkami, robi się go tak samo szybko jak pizzę.Daczego Fancuzi miny podziemne przygotowane z czarnego prochu tak nazwali? A potem inne doraźne środki wybucho, zapalająco, chemiczne?
pnz59 Napisano 18 Lipiec 2007 Napisano 18 Lipiec 2007 Ten wątek już był. proponuję poczytać PHW nr 4/2006.P.Z.
chemicznyali Napisano 2 Wrzesień 2007 Napisano 2 Wrzesień 2007 ma ktoś może fotki miotacza niemieckiego wz 41. Mam taki ale w stanie wykopkowym, nie wiem jak wyglądał w rzeczywistości - chodzi o aniaki" (wąż też udało mi się kiedyś wykopać>z góry dziękuję.
chemicznyali Napisano 2 Wrzesień 2007 Napisano 2 Wrzesień 2007 Oto jedna z fotek :(nie mam wprawy we wstawianiu zdjęć!!- może mi się nie udać - z góry przepraszam)
chemicznyali Napisano 2 Wrzesień 2007 Napisano 2 Wrzesień 2007 Jak ktoś chcę zobaczyć ten miotacz to proszę wpisać na Fotosiku" w szukam" - miotacz ognia - mój nick - alichemik
the_tuna Napisano 2 Wrzesień 2007 Napisano 2 Wrzesień 2007 czołem chemicznyali" chciałbym się z Tobą jakoś skontaktować..prosiłbym o jakiś namiar na Ciebie mój adres e-mail the_tuna@op.pl pozdrawiam i liczę na odzew
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.