Skocz do zawartości

ARNHEM 1944 - 2006


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 231
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Ale na czym miałby polegać taktyczny kunszt Sosabowskiego?

Miał rozkaz wylądować na pewnym polu pod Driel. Wylądował okopał się i odpierał ataki (czy ktoś wie jakich grup niemieckich dokładnie czy w sile kompanii czy większych?)
Kazano przeprawić mu trochę żołnierzy przez rzekę, przeprawił przy dużych stratach.
Kazano mu podzielić brygadę tak że artyleria była w innym miejscu i działała na korzyść 1 Dyw Urquharta, to podzielił. Kazano osłaniać odwrót to osłaniał.
Kazano mu się wycofać to się wycofał.

Nie zdobył mostu, nie atakował Niemców, nie zdobył terenu (Driel to mała kropka na mapie).

Czy walczył z przeważającymi siłami przeciwnika, czy chaotycznymi natarciami małych grup? Czy wymyślił jakiś chytry plan przeprawienia się na drugi brzeg bez strat i czy się przeprawił? Nie, Nie Nie.

W CIĄGU TEJ KRÓTKIEJ BITWY NIE MIAŁ SZANS WYKAZAĆ SIĘ ZDOLNOŚCIAMI nawet jeśli je miał (a tego ja nie wiem czy miał). Czy jednostka bez niego nie dokonałaby tego samego? Czy sukcesem jest że brygada w ogóle uszła z życiem? Jeśliby śmiało i skrycie podszedł do mostu, zdobył go, wygonił Niemców z Elst i spowodował że wojska pancerne zajmują Arnhem a w wyniku operacji Market Garden III Rzesza poddaje się na Boże Narodzenie to rozumiem, byłby bohaterem i uratowałby operację. A tak wykonał niewiele znaczące zadanie, i razem ze swoimi spadochroniarzami zakończył karierę.


według mnie o ty miał być ten wątek + pytanie czy brytyjczycy powinni dawać dobą emerytyrę wszelkim cudzoziemskim oficerom.
Napisano
Francja, Polska, Wielka Brytania antyniemiecka."

Oczywiście Belgia, Holandia juz nie, bo Hitler nie zgłaszał oficjalnie chęci przywrócenia Luttichu do macierzy itd. A zagrabione ziemie" - Poznań+Wielkopolska, Górny Śląsk itd. przejawiaja się w literaturze niemieckiej od końca I wojny. Trudno nie być anty" w takich okolicznościach.

ak to sobie policzyłem mniej więcej i chyba widać że dla wielu krajów (także sąsiadujacych) sojusz z Rzeszą nie był czymś niemożliwym a wiele krajów nie miało zamiaru być przeciwko Rzeszy."

No tak, ale Hitler nie zgłaszał pretensji terytorialnych do Rumunii, nie chciał przyłaczenia części Węgier do Rzeszy, nie postulował eksterytorialnej autostrady do Sidmiogrodu, nie mówił o niemieckości Vaasy itd.

Gdyśmy się zamienili z Rumunia na położenie geograficzne to pewnie też dla nas sojusz nie byłby czymś niemożliwym, a w pewnym okresie nawet porządanym.

W 1939 roku nie mogliśmy już zawrzeć sojuszu, nasza pozycja przetargowa stanowczo spadła."

Na dodatek w marcu 1939 r. mogliśmy zaobserwować przejawy typowo tautońskiej gościnności przy podejmowaniu Hachy w Berlinie, jak też traktowanie przez Hitlera własnych zobowiązań międzynarodowych.

Ale, jak zauważył Krzysiek, jest to głęboki OT
Napisano
a czy Belgia i Holandia nie były neutralne? Ja bym powiedział więcej nawet , Francja i Polska były anty (nawet mimo paktu) natomiast reszta w zalezności czy sie to im opłacało i w zdecydowanej większości albo neutralna albo proniemiecka. Piszac o roszczeniach terytorialnych zwazcie na to że po I wojnie takie roszczenia mieli wszyscy do wszystkich prawie albo w europie albo w koloniach. Ale to nie ta dyskusja oczywiście. Nadmieniłem o tym przy okazji nazwiska Wieczorkiewicza. Dal mni ejego argumenty w wywiadzie co go czytałam sa bardzo sensowne. Ale jak ktos pisze że w jakiejś kwetii pisze bzdury to mógłby napisac dlaczego się myli to bym wiedział wtedy jak podchodzić do jego wypowiedzi.
Napisano
reszta w zalezności czy sie to im opłacało i w zdecydowanej większości albo neutralna albo proniemiecka."

No właśnie - czy się opłacało. Czy mozna być proniemieckim w sytuacji gdy Niemcy przez cały czas odgrażają się że nam odbiorę ziemie które im zagrabiliśmy" po I wojnie.

W tamtej kwestii (owego wywiadu) bzdurą jest stwierdzenie że pomaszerowalibyśmy od razu na Moskwę wspólnie. Nikt nam tego nie proponował. Proponowano nam przystąpienie do paktu antykominternowskiego tylko, ale za taką przyjemność to nawet Petain podziękował.

Hitler zamierzał uderzyc na Francję, a my mielibyśmy pełnić rolę ufora" wobec najprawdopodobniejszego w danej sytuacji odrócenia sojuszu" porozumienia sowiecko-francuskiego. Czy wyszło by nam to na zdrowie - kwestia dyskusyjna bardzo.

Kolejną bzdurą było stwierdzenie że armai radziecka była tak słaba, że po tygodniu bylibyśmy w Smoleńsku (czy jakoś tak... - cytuję z pamięci). Oczywiście Linia tzw. Stalina przełamała by się sama a ofensywa prowadzona przez Kutrzebę czy jeszcze lepiej Dęba-Biernackiego zmiotła by sowietów z powierzchnii ziemii.
Napisano
nie był to wywiad dla gazety o tematce historycznej więc pewne uproszczenia musiały się tam znaleźc. Napewno profesor mógłby przedyskutować z tobą Forteco wszelkie stawiane tam.
A to nie problem słabosci sowietów w tym czasie tylko słabosci niemców raczej by powstrzymał szybkie postępy. Zauwaz jednak ze granica wschodnia polski była troche bliżej smoleńska niz granica na Bugu.
Nie sadzę aby taka Rumunia drzała codziennie z powodu grożby agresji niemieckiej. A to jest uproszczenie że państwa opowiadały się po stronie III Rzeszy ze strachu. Teraz 1/3 Polski to przedwojenne terytorium Niemiec i nikt jakos nie bierze pod uwagę nawet teoretycznie agresji.
Może powrócmy do spraw Sosabowskiego itp.
Napisano
E tam zaraz ze mną... Po prostu większość (niestety) historyków traktuje wszelkie zagadnienia z pominięciem fortyfikacji, jakby te w ogóle nie istniały. Ale to na marginesie.

Nie sadzę aby taka Rumunia drzała codziennie z powodu grożby agresji niemieckiej. A to jest uproszczenie że państwa opowiadały się po stronie III Rzeszy ze strachu." Nie niemieckiej, a radzieckiej. Oczywiscie nie tylko ze strachu, niektóre zostaly wmnaewrowane - patrz Finlandia czy Węgry. Zresztą, stopiń sympatii do Niemiec (Niemiec Hitlera, nie współczesnych) rośnie wraz z odległością od granicy Niemieckiej. Nawet taka Szwajcaria zawarła sobie - na wszeli wypadek - tajne wojskowe porozumienie z Francją.

Teraz 1/3 Polski to przedwojenne terytorium Niemiec i nikt jakos nie bierze pod uwagę nawet teoretycznie agresji."

Tylko że nie mamy psychopaty Hitlera naczelerządu Niemiec.


Co do Sosabowskiego - właśnie Ty dałeś chyba kończącą dyskusje ocenę generała i działń brygady. Po prostu wykonywał rozkazy jakie dostal. Ani się specjalnie nie skompromitował, ani szczególnie nie wykazał. Nie ma wiec powodu aby go jakoś szczególnie wyróżniać, ani specjalnie potępiać. Jak napisałeś:

W CIĄGU TEJ KRÓTKIEJ BITWY NIE MIAŁ SZANS WYKAZAĆ SIĘ ZDOLNOŚCIAMI nawet jeśli je miał

pytanie czy brytyjczycy powinni dawać dobą emerytyrę wszelkim cudzoziemskim oficerom."

Nie, o ile nie byli oni na brytyjskiej służbie jak żołnierz najemni. A Sosabowski zdaje się najemnikiem brytyjskim nie był. Już boję się wspominać jak II RP potraktowała oficerów sojuszniczych formacji białoruskich i ukraińskich w wojnie 1920 roku...
Napisano
Los wyższych oficerów polskich po zakończeniu służby w PSZ był nie do pozazdroszczenia, ale z drugiej strony chyba oni sami czegoś takiego się spodziewali.

To byli zawodowi żołnierze, w zasadzie ich jedyny fach to prowadzenie wojny i służba w wojsku. Jak to wyczytałem w jakiś wspomnieniach: kiedy upada państwo, kończy się świat zawodowych oficerów tego państwa.

Mogli tylko próbować dostać się na kontrakty gdzieś do różnych armii i służyć jako najemnicy. Rząd na Uchodźctwie nie był w stanie płacić im emerytur, a to był obowiązek tego rządu, a nie W. Brytanii czy USA.

To, że Sosabowski pracował jako robotnik w porcie, a Maczek jako portier w hotelu, to niestety jest konsekwencja Jałty, Pocztdamu itp...

Mieli oczywiście wybór - mogli stawić się do służby w PRL... i wtedy robiliby to co robić umieli - byliby zawodowymi żołnierzami. Oczywiście o ile nie zostaliby zabici zaraz na początku, albo w czasie czystek.

Pozdrawiam
Krzysiek
Napisano
Piloci mieli prosciej- Pakistan, Kanada, RPA czy Rodezja.
Angole nie mieli co robic ze swoimi oficerami- Ci jednak byli najczesciej troszke bardziej bogatymi obywatelami korony wiec sobie poradzili.
Wyobrazasz sobie co by czekalo Maczka, Sosabowskiego, Andersa czy innego wysokiego oficera?
Osobiscie jest mi ich zal bo to nasi polscy bohaterowie- pomimo tego co niektorzy wypisuja na nich.
Echhhh...
Napisano
k.....wa, generał portierem w Hotelu.....

Ktoś kiedyś wystawiał na allegro stary portret Piłusdskiego na kasztance na skraju lasu i było podpisane :

Gajowy na koniu polujący na dzika"

Tak od razu mi się skojarzyło...
Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.....

Dlaczego od razu zostali by zabici....

Postać oficera II Korpusu Gen. Bolesława Szareckiego temu przeczy.
Napisano
Obrońca Twierdzy Modlińskiej Gen. Thomme po wojnie pracował jako dozorca kamienicy w Gdyni...dopiero w 1956 roku przyznano mu emeryturę i mieszkanie...

ale podziękowano obrońcom ojczyzny......
Napisano
Ale wspomniany Anders potrafił zamienić II korpus w nieźle prosperujące przedsiębiorstwo, dzięki czemu nie musiał portierowac itp. - oczywiście teraz jest to zarzut wobec jego osoby.
Napisano
O tym słyszałem - czarny rynek, różnice kursów walut, itp.

Na mraginesie - wiadomo z czego utrzymywał sie gen. Anders do końca życia ?

Do końca chyba nie handlował ?

Czy tyle uhandlował, że starczyło ?

I co tu porównywać takiego Thomme, dozorcę w kamienicy.....
Napisano
No właśnei nie to jest przykre że generałom i oficerom nie płaciła W. Brytania (bo nie miała takiego obowiązku), tylko to że nie mieli należytego szacunku i pozycji w Polsce.Thomme to przecież nie wyjątek, a reguła.
Napisano
Inny wrzesniowy generał został po wojnie pomocnikiem magazyniera.....

Jak nisko można upaść.....Czy w innych krajach tak kończyli weterani ? Nie wspomnę o wielkich przegranych Niemcach. Generał Galland pracował w firmie lotniczej wielkiego biznesu, miał potężne pieniądze i podróże lotnicze po całym świecie.....na emeryturze razem z Hartmannem brali sportowo udział w zawodach lotniczych....

A u nas...........................

Chyba tylko jeden generał a wrześniowy oficer został potem ministrem czy wiceministrem ds. łowiectwa - Berling.......

A inni ?.......
Napisano
Ale acer, o czym Ty mówisz?

To co się stało to zwykła konsekwencja rzeczy... Ci ludzie woleli być biedakami niż służyć zdrajcom Ojczyzny. Niż służyć Sowietom. To źle? To był ich wybór. I ten wybór był świadectwem ich honoru.

Tak już się stało. Gdyby Polska po wojnie była niepodległym krajem, ludzie Ci budowaliby współczesne Wojsko Polskie i dosłużyliby się zaszczytów. Niestety...

Pozdrawiam
Krzysiek
Napisano
Bolesław Szarecki z II Korpusu Polskiego, wyszedł z Andersem, był zdrajcą bo wrócił do Polski i służył w LWP ?

Jak jednak widać, bez względu czy wrócili do kraju Bieruta, czy zostali na emigracji, w większości marnie kończyli - W Polsce byli dozorcami kamienic, obok tych kamienic westerplaczycy zamiatli ulice, byli pomocnikami magazynierów.......A na zachodzie byli portierami hotelowymi, barmanami, stróżami w dokach....

K...wa, ale jako Polacy sięgneliśmy dna.......

Jak chyba nikt.
Napisano
Uwazasz wszystkich ktorzy sluzyli w LWP za zdrajcow?
Tata byl w wojsku?
Czyli jestes synem zdrajcy?
Lokuciewski zdrajca? Skalski zdrajca? Romanowski zdrajca?
Milego dnia zycze...


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora woytas 11:29 23-09-2006
Napisano
Moim zdaniem nie można nazywać wszystkich, którzy wrócili zdrajcami - kogo zdradzili, że wrócili ? Aliantów, którzy nas wcześniej przehandlowali ? Czy wszyscy po powrocie służyli potem w WP - NIE. Po prostu wrócili do swojego kraju, ot co.

Polska tylko jedna ......
Napisano
No właśnie, a wszyscy odbywający zasadniczą służbę wojskową za PRL - to też wychodzi, że zdrajcy.

Skoro już w majestacie prawa IPN uznaje LWP za organizację przestępczą....
Napisano
von Teuto napisał:
...obelg nie zauważyłem...
-----------------------------------------------------------

Ano widzi Pan, ale jeśli się Panu wydaje, że coś tu się wydarzyło przypadkowo, to tak nie jest. Pan „obiektywny” moderator „woytas”, wyznawca kultu Franciszka Skibińskiego, nie tolerujący mnie od bardzo dawna, otrzymał wreszcie od losu długo oczekiwany wspaniały dar dokopania mi tutaj żółtą kartką za naszą szorstką znajomość sprzed kilku lat na innym forum, gdzie był niepomiernie oburzony na mnie, jak ja mogę twierdzić, że jedyne, co jest prawdą w książkach Skibińskiego o kotle Falaise to nazwiska, nazwy geograficzne i daty, a reszta to baśn dla półgłówków nie znających ćwierci innej książki lub dokumentu o kampanii normandzkiej. A kłócił się tam ze mną obywatel „obiektywny” moderator „woytas”, a kłócił, a obrażał się na mnie, a tu teraz wreszcie na innym forum taka wspaniałość mu się trafiła, jak przydział kartek. To się wreszcie człowiek odgazował za dawne lata, co sobie będzie żałować, nie ma się co dziwić, musiałby być anielską Florence Nightingale, żeby tego nie zrobić. Takie to są internetowe gry i zabawy towarzyskie oraz czkawka zza grobu starych spraw. Esteta słowa się znalazł. Kisiel mówił o Korwinie-Mikke „to idiota, choć porządny człowiek” i panowie ani do sądu nie poszli, ani kontaktów nie zerwali, a ten mi tu będzie dyrdymały wypisywać o rzekomym obrażaniu hochsztaplerów i historycznych prestidigitatorów.




von Teuto napisał:
Przeciwnicy pana Czwartosza, takie odniosłem wrażenie, dryfują bardziej w kierunku powiedzonka przypisywanego Wałęsie: „Miała być demokracja, a tu każdy wygaduje co mu się podoba”. [...] Na szkoleniu spadochroniarzy się nie znam, interesowały mnie argumenty, a te które mnie przekonały wytoczył Pan Czwartosz - i tak trzymać!
-----------------------------------------------------------

Za dobre słowo dziękuję. A bo to widzi Pan żałosna nacjonalistyczna ekstrema nie ma innej „oferty” niż plwocina i jad i tylko czytelnik musi na to tracić czas oraz jeszcze za to zapłacić. Taki obywatel Rozdżestwieński wypisuje tu swoje typowe głupoty, że on poczeka na to, co ja jeszcze opublikuję w „Marsie” o maczkowcach w Normandii – wówczas pewnie kolejną kabaretową postać do polemik wyciągnie mi z rękawa. A tu od bardzo dawna nie ma na co czekać, bo leżą inne moje artykuły z innych czasopism z podaniem źródeł i nie ma ani jednego chętnego do zmierzenia się z nimi,... no przepraszam – jeden się znalazł. Napisał mi list, że jestem idiotą, bo on wie lepiej, jak to było z operacją „Totalize”, a wie to po pierwsze z samochodowej mapy Francji, po drugie (uwaga!) – od dowódcy 10. Pułku Strzelców Konnych gen. Michała Gutowskiego. I to jest proszę Pana oferta „publicystyczna” nacjonalistycznych oszołomów. Ja mam wszystkie, jakie do dziś odtajniono, oryginalne mapy sztabowe operacji „Totalize”, ale „przegrywam” z nawiedzonym panem, który ma współczesną samochodówkę, na której nie ma dziś wielu miejscowści rozjeżdżonych czołgami latem 1944 r. na terenie tej operacji, które to miejscowości już się nie odrodziły. A jak to Michał Gutowski był rzekomo dowódcą 10. PSK to może Pan sprawdzić w książkach, albo tu zaraz owsiany besserwisser się zgłosi. Mój wydawca uruchomił mechanizm sprawdzania, czy ten list to nie prowokacja osoby nienawidzącej gen. Michała Gutowskiego, ale niestety osoba taka istnieje, ma prawdziwe personalia i nawet można się z nią kontaktować. Gdyby się Panu nie chciało szperać po książkach to informuję, że Michał Gutowski no niestety za chińskiego boga nie był dowódcą 10. PSK ani przez minutę II wojny światowej, chociaż może swoim znajomym opowiadał, że był, bo pan, który mnie wyzwał od idiotów powołuje się na znajomość ze ś.p. gen. Gutowskim. I taki to jest, widzi Pan, folklor, egzotyka i kabaret bogoojczyźnianych megalomanów i mitomanów. Ale żeby zacząć obalać mapy sztabowe i dokumenty, z jakich korzystam, co to, to nie. „Ofertą publicystyczną” w ramach „polemiki” jest tylko to, że jestem brzydki. W najnowszym paszkwilu na mnie obywatela J. S. Tyma jest nie inaczej – nie ma tam ani jednej prawdziwej informacji, bo i skąd ma być, skoro obywatel nie ma żadnych materiałów poza przeświadczeniem, że może sobie zaistnieć nie mając nic do powiedzenia, za to nawet sobie biedak nie wyobraża, jak skompromitował gen. Maczka zacytowanym tam dokumentem, który mu do walki ze mną podsunięto. Takie to są, widzi Pan, oszołomione patosem kabarety „historyczne”.




Badylarz napisał:
Nie podważam Pana kompetencji i wiedzy odnośnie, jeśli chodzi o szybowce, ale proszę mi powiedzieć, jaka inna książka ukazała się o szybowcach 1 SBS, bo zdaje się, że to dopiero pierwsza. Dlaczego Pan, jeżeli Pan wie więcej i lepiej, nie napisał jej? Zaraz Pan powie, że nie wpadło Panu to głowy albo to albo tamto. To w takim razie niech Pan napisze nową, swoją książkę. Ciekawe ile błędów Pan popełni, bo niestety nie ma człowieka popełniających błędów.
-----------------------------------------------------------

Proszę Pana, czy Pan myśli, że ja piszę o książce wydanej w 1950 roku? To jest książka z nowej wolnej Polski, gdzie nie ma przeszkód badawczych poza jedną – połączonymi w zlepek lenistwem, ignorancją, tchórzostwem i konformizmem. Ja piszę o książce z roku 2003. Pan mi tu sugeruje, że ja się z czymś w tej książce nie zgadzam. Proszę Pana, ja nawet nie mam szansy z czymś się nie zgodzić, bo w tej książce nic nie ma poza rzeczywiście ciekawym 6-stronicowym załącznikiem nr 2. Gdyby ją wrzucić do wiadra z wodą to po sedymentacji na dnie byłoby może 20 proc. jakiegoś konkretu o szybownictwie 1. SBS. Trzeba cierpieć na całkowity zanik wstydu, żeby taką książkę opublikować w roku 2003. Ja się osiem lat przygotowywałem do napisania zaledwie jednego artykułu o zaledwie jednej operacji spadochronowo-szybowcowej. To, co stanowi treść tej „książki” to polski dziennikarz wojskowo-historyczny napisałaby w tydzień po wypożyczeniu od kolegów dwóch dokumentów. Ale to wszystko nieważne – „ISBN” zaliczone i liczy się do „dorobku naukowego”. A że nie znam reenactora 1. SBS, który nie śmiałby się z tej książki to już jest proszę Pana detal, bo poczucie wstydu u polskich historyków PSZ to jest pojęcie ze słownika wyrazów obcych. Zaledwie nam jeden doktor historii niedawno przecież opublikował, że maczkowcy walczyli w Afryce i dostawali tam łupnia od Afrika Korps. Trzeba jeszcze czegoś lepszego? W rozpatrywanej książce jakoby o szybownictwie 1. SBS jest zero koncepcji pozyskiwania polskich pilotów szybowcowych, zero opisu choćby prób ich pozyskiwania, zero analizy, zero wniosków, zero komentarza, zero konstatacji dlaczego tych pilotów nie było. Jednego tylko nie jest zero, oczywiście dyżurnego bełkotu z polskich dokumentów, że 1. SBS jest przeznaczona „na kraj” bez cienia komentarza pana doktora, że jest to kłamstwo. To z czym ja mam się tutaj nie zgadzać? Z książkami śmiesznymi niech się nie zgadzają satyrycy. Ja się mogę co najwyżej nie zgadzać z istnieniem takich śmiesznych książek. W książce rzekomo o szybowcach polskiej 1. SBS zabrakło już tylko opisu pionierskiego szybowca Otto Lilienthala oraz opisu pierwszego światowego finału Miss World, bo tam jest wszystko, tylko nie o szybowcach 1. SBS, skoro jest o spadochroniarzach (nie szybownikach wojskowych) ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii, a nie ma ani słowa o tym, o czym ja tu piszę – jakim cudem nie było polskich pilotów szybowcowych w tym oceanie obłudy, że to jest rzekomo jednostka do desantu w Polsce. To się wszystko da bardzo łatwo napisać oraz chłodno, rzeczowo i bardzo logicznie uzasadnić tylko konformistyczny pan autor-doktor musiałby rzucić w twarz rękawicę całej sociecie historyków PSZ oraz AK i podważyć ich dorobek „naukowy”. Musiałby się pan autor-doktor stać „doktorem Ratajczakiem pe-es-zetu” i natychmiast przejść, jak Ratajczak, na 600-złotowy etat w zieleni miejskiej lub kanalizacji. Ale że pan doktor brudzić się w kanałach nie będzie to 1. SBS jest „na kraj” i basta, a Sosabowski wizjonerem wielkim był. „Ta co w ostrej stoi bramie” na pewno jakoś brygadę nad Polską wydesantuje spod swoich szat.




Badylarz napisał:
Odnośnie tego czy można było czy nie można było mieć polskich pilotów szybowcowych, powiem tylko: gdyby oni byli, to pomogłoby w jakiś sposób wygrać pod Arnhem?
-----------------------------------------------------------

Ale my tu przecież nie o tym rozmawiamy, tylko o zakłamaniu i nieuctwie polskich pseudodoktorów pseudohistorii, którzy do dziś twierdzą, jakoby 1. SBS była szkolona do desantu w Polsce. Ani przez ćwierć sekundy nigdy nie była do tego szkolona i można to na bazie nauki oraz alianckich dokumentów udowodnić na dziesiątki sposobów. Tylko że kto to napisze i opublikuje spośród środowiska historycznego ten się natychmiast stanie „doktorem historii Ratajczakiem PSZ” i jak on pracę za 600 zł w zieleni miejskiej ma zagwarantowaną, bo zakłamana konformistyczna societa go zniszczy. Wie Pan, ile pseudodoktoratów na temat PSZ i AK trzeba by wtedy ludziom negatywnie zweryfikować? Nie do zrobienia proszę Pana, nie w tym patologicznym kraju. W demokratycznej (podobno) Polsce, za którą (podobno) bili się żołnierze PSZ, nie ma dziś miejsca na trudne pytania o tę formację w sytuacji, gdy historia tej formacji nie trzyma się logicznej kupy i jest szyderstwem z wiedzy o historii II wojny na Zachodzie. Nie było polskich pilotów szybowcowych pod Arnhem i nie byłoby ich nawet w 1946 roku, bo programowo ich być nie miało, a nie że ktoś „geniuszowi” Sosabowskiemu rzucał kłody pod nogi, żeby ich nie było. Na tym właśnie polega podwójna hipokryzja – hipokryzja tworzenia 1. SBS, a dziś hipokryzja konformistycznych polskich pseudohistoryków biorących historię PSZ taką, jaka wyje z propagandy tej formacji, a następnie sprzedających tę informacyjną pulpę.




Badylarz napisał:
Nie uwzględnia Pan warunków panujących wówczas, bo Pana tam nie było, nie żył pan wtedy. Łatwo krytykować z innego czasu i z innej pozycji...
-----------------------------------------------------------

Niech się Pan na mnie nie gniewa, ale absolutnie nie ma Pan racji. Historia 1. SBS to jest ten kuriozalny a zarazem unikatowy przypadek, że tak samo się go krytykuje w kapciach przed komputerem, jak i w mundurze w 1944 roku. Dlaczego Pan nie zauważa, że nikt z aliantów nie traktował 1. SBS poważnie z jej planami najechania Polski z powietrza? Umysłowa aberracja twórców brygady była widoczna tak samo ostro w 1944 r., jak i jest dziś. Czy Pan ma z kolei aliantów za idiotów? Czy Pan myśli, że alianci nie zauważyli i nie obliczyli, że Polscy spadochroniarze musieliby lecieć do Polski powyżej wysokości stosowania aparatów tlenowych, których wtedy dla spadochroniarzy nie robiono poza jednostkowymi eksperymentami? Czy Pan myśli, że nie zauważyli, że Polacy wyssali sobie z palca desant na szczeblu strategicznym, jaki nie był możliwy nawet w wojnie koreańskiej nadal z braku odpowiednich samolotów i tzw. systemów podtrzymywania życia spadochroniarzy? Niech Pan nie pisze takich rzeczy, jeśli się Pan na tym nie zna. Nawet desant brytyjski w konflikcie sueskim z 1956 r. tylko minimalnie i tylko pod niektórymi względami można porównać z głupimi mrzonkami salonowych twórców 1. SBS. Jeszcze w wojnie wietnamskiej ciągle nie było takich desantów, jak polska mrzonka z Londynu. Dopiero amerykański desant na Grenadę z 1989 r. jest w stu procentach porównywalny z tymi idiotyzmami, które sobie wymyślili salonowcy PSZ i ich „wizjoner” wojsk spdochronowo-szybowcowych. Rozumie Pan teraz o co chodzi? :-)




Krzysiek napisał:
Nazywanie wszystkich mających inne zdanie „pseudohistorykami pseudohistorii” nie jest rzucaniem obelg?
-----------------------------------------------------------
von Teuto odpowiedział:
Pseudohistorycy - to fakt, z tej racji to „wyzwisko” nie można zaliczyć do obelg.
-----------------------------------------------------------

Aktem już nie nieuctwa i bezczelności, ale wręcz publicystycznego chuligaństwa było to, co pan pseudodoktor pseudohistorii (bo można się domyślać, kto to napisał) przygotował jako komentarz do cytowanych na wstępie tego wątku „Wiadomości” TVP z 16 bm. Żeby takie brednie wmawiać ludziom w Polsce roku 2006 to trzeba być już naprawdę publicystycznym rozbójnikiem, bo co innego walka z PRL za pomocą PSZ-owskiego pi-aru, a co innego III RP w 16 lat po demontażu komuny. Pierwsza SBS przez ani jedną sekundę swojego istnienia nie była szykowana do desantu w Polsce (vide: brak pilotów szybowcowych i pathfinderów z systemami Eureka/Rebecca), a jeśli kłamaca-nieuk pan pseudodoktor pseudohistorii twierdzi inaczej to w swoim następnym programie telewizyjnym będzie musiał swoim wiernym telewidzom i znajomym z tego forum odpowiedzieć na następujące pytania:

- Gdzie i kiedy gen. Sosabowski rzekomo poznał jedynego alianckiego naukowca pracującego nad dalekodystansowymi desantami na szczeblu strategicznym?;

- Jak ten naukowiec się nazywał i jakiej był narodowości?;

- Jakie ten naukowiec reprezentował specjalności, bo miał ich kilka?

- Kiedy polski rząd rzekomo wynajął tego naukowca do rzekomego przygotowania 1. SBS do desantu w Polsce, bo tylko jeden ów człowiek był do tego zdolny, jako były szef stosownej grupy badawczej?;

- Od kiedy ów naukowiec rzekomo rozpoczął pracę dla 1. SBS?;

- Które dywizjony RAF Transport Command rzekomo ofiarowały Polakom 158 samolotów C-47 do gruntownej modernizacji wymaganej do desantu dalekodystansowego według projektu takiej modernizacji autorstwa specjalnej brytyjsko-amerykańskiej grupy badawczej pracującej nad tym w roku 1942? (do typowego alianckiego desantu 1. SBS potrzebowałaby tylko ok. 79 samolotów);

- Gdzie, kiedy i z jakim skutkiem rząd londyński rzekomo wynegocjował z aliantami obsadę 158 Dakot co najmniej 474 członkami nie polskich załóg?;

- Jeśli punkt powyższy się nie powiódł - gdzie, kiedy i z jakim skutkiem rząd londyński rzekomo pozyskał w PSP obsadę 158 Dakot złożoną z 474 lotników PSP?;

- Gdzie, kiedy i w jakiej firmie lotniczej rozpoczęła się rzekoma modernizacja 158 samolotów C-47 rzekomo ofiarowanych PSZ przez RAF (a może USAAF?) do gruntownej przeróbki na potrzebę rzekomego desantu w Polsce?;

- Gdzie, kiedy i w jakiej firmie lotniczej rozpoczęła się rzekoma modernizacja 45 szybowców Horsa rzekomo ofiarowanych PSZ przez Wielką Brytanię do gruntownej modernizacji na potrzebę rzekomego desantu w Polsce i które z opracowanych w roku 1942 doświadczalnych tzw. systemów podtrzymywania życia w desantach dalekodystansowych z dużej wysokości polskie władze rzekomo zamówiły do instalacji na pokładzie tych szybowców?;

- Który z wzorów doświadczalnych kombinezonów termoizolacyjnych opracowanych w 1942 r. dla spadochroniarzy desantu strategicznego rzekomo zakupiły polskie władze dla spadochroniarzy 1. SBS?;

- Który z wzorów doświadczalnych kombinezonów termoizolacyjnych opracowanych w 1942 r dla załóg szybowcowych desantu strategicznego rzekomo zakupiły polskie władze dla szybowników 1. SBS?;

- Który wzór masek tlenowych rzekomo zdecydował się kupić polski rząd dla wszystkich żołnierzy 1. SBS w myśl ówczesnych badań naukowych nad desantami na szczeblu strategicznym?;

- Gdzie i kiedy, zgodnie z alianckimi badaniami nad desantami strategicznymi z 1942 r., wszyscy żołnierze 1. SBS rzekomo przeszli badania medycyny lotniczej w komorze barycznej w celu rzekomej selekcji ludzi zdolnych do lotów na dużych wysokościach w samolotach pozbawionych ciśnieniowych kadłubów?;

- Gdzie, kiedy i pod czyim kierunkiem wszyscy żołnierze 1. SBS rzekomo przeszli szkolenie w komorze barycznej na okoliczność posługiwania się indywidualną aparaturą tlenową?;

- Gdzie, kiedy i pod czyim kierunkiem, zgodnie z alianckimi badaniami nad desantami strategicznymi z 1942 r., wszyscy spadochroniarze 1. SBS rzekomo przeszli szkolenie w posługiwaniu się kombinezonem termoizolacyjnym wraz z treningiem czynności fizjologicznych podczas lotu na dużej wysokości, bo kombinezon taki był dla spadochroniarzy opracowany?;

- Gdzie, kiedy i pod czyim kierunkiem, zgodnie z alianckimi badaniami nad desantami strategicznymi z 1942 r., wszyscy szybownicy 1. SBS rzekomo przeszli szkolenie w posługiwaniu się kombinezonem termoizolacyjnym wraz z treningiem czynności fizjologicznych podczas lotu na dużej wysokości, bo kombinezon taki był dla szybowników opracowany?;

- Jaką trasę dolotową opracowano dla desantu 1. SBS, bo przecież pseudodoktor pseudohistorii twierdzi w „Wiadomościach” TVP, że „komandosi zdolni zabijać gołymi rękami byli przeznaczeni do desantu w Polsce”? Proszę podzielić się tym jakże długo oczekiwanym swoim odkryciem „naukawym”, a nie wymagajmy od pseudohistoryka zbyt wiele – może to trasa na bazie ortodromy?; może to trasa na bazie loksodromy?; może to trasa łamana? Pan doktor sobie coś wybierze, proszę doktora, i ogłosi to wreszcie światu po 62-letnich oczekiwaniach na to „odkrycie”. Misja Forum „Odkrywcy” chociaż raz się spełni na miarę epokową.





Z olbrzymią częścią Państwa było mi miło poprowadzić przez chwilę pogawędkę. Pozdrawiam i pozostaję z poważaniem.

G. Cz.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie