Skocz do zawartości

ARNHEM 1944 - 2006


Rekomendowane odpowiedzi

Do administratora

Wnoszę wniosek formalny o przeniesienie wątku do działu morskiego.

Uzasadnienie:
Mamy tutaj do czynienia z epokowym odkryciem, że gen. Sosabowski szkolił nie spadochroniarzy, jak się do tej pory przez pomyłkę wszystkim zdawało, ale MARINES szykowanych do desantu z okrętów w Lublinie.

Gdyby wniosek został rozpatrzony negatywnie wówczas sugeruję przeniesienie do działu: Kulinaria, czas wolny, apteczka domowa".

Gdyby i ten wniosek padł proszę o utworzenie działu Roboty w toku P. Rozdżestwieńskiego". Znajdą się tam opisy budowy pomnika tak wielbionych przez niego Polaków na garnuszku Hitlera zabijających w Normandii żołnierzy PSZ, jak również nowy projekt podciągnięcia kanałem żeglownym Bałtyku pod Lublin - tak na wszelki wypadek, gdyby coś złego III RP się stało to do desantowania w tym porcie polskich spadochroniarzy ze statków.


Pozdrawiam administrację
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 231
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
W tej walce Tytanów niechętnie zabieram głos...
Historia pokazała nam ostatnią, dużą operację desantu powietrznego FJ na Krecie.
Z powodu, że ostatnia powietrzna, nikt nie rozwiązywał FJ, nie zmieniał im podległości wobec LW. Co więcej - brali udział w walkach. Byli wożeni. Czego to dowodzi? Niczego -oprócz zrozumienia związków pomiędzy kierunkami szkolenia, typem jednostki a jej potencjalnym sposobem wykorzystania w istniejących warunkach.
Pow. przykład proszę sobie przełożyć..
Ataki ad persona, i piana zaciemniają pański wykład.
Niestety, dyskusja już dawno się skończyła...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie - idąc tokiem rozumowania pana Czwartosza, większymi idiotami od Sosabowskiego było z pewnością niemieckie OKH. Otórż utrzymywało ono pancerno-spadochronową dywizję - ciekawe czy szkolono w niej pathfinderów" , czy szkolono pilotów szybowcowych dla szybowców zdolnych uniść ygrysy" itd. itp. Było coś takiego w dywizji HG czy nie, panie Czwartosz ?

BTW
=====
Mamy tutaj do czynienia z epokowym odkryciem, że gen. Sosabowski szkolił nie spadochroniarzy, jak się do tej pory przez pomyłkę wszystkim zdawało, ale MARINES szykowanych do desantu z okrętów w Lublinie.
=====

Proszę wskazać cytat, gdzie Jazłowiak coś takiego sugeruje ? Gdzie pisze o porcie MORSKIM Lublin ? Pan tutaj nadinterpretowuje i czyta nie to, co ktoś napisał, tylko to co Pan chce wyczytać.

Jazłowiak npaisła tylko to:
=====
Gdyby Aliantom zależało na tym, żeby 1 SBS walczyła w Polsce, a Stalin chciałby mieć u siebie walczące jednostki PSZnZ to może być Pan pewien, że znaleziono by statki, samoloty i lotniska w miejscu odpowiednim do załadowania Brygady w Polsce. Choćby w okolicach Białegostoku i Lublina Szanowny Panie.
=====

Nic więcej, ani mniej - statki do przewiezienai brygady do ZSRR, a w okolicach Lublina czy Białegostoku lotniska i samoloty - tak trudno przeczytać ze zrozumieniem ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorzu – pozwalam sobie tak pisać, bo chyba starszy jestem – czy nie mógłbyś sobie tak, dla odmiany, darować?

Bo, bez ironii i złośliwości to piszę, naprawdę szkoda Twojego talentu i zacięcia publicystycznego, na obronę tez, w które sam chyba nie wierzysz.

Nie sądzę, byś poważnie traktował swoją tezę o tym, że decyzja o tworzeniu oddziałów spadochronowych na początku 1941 roku, w sytuacji braku odpowiedni środków transportu, była głupotą. Jeśli była – to taką samą głupotą byłoby szkolenie kierowców wobec braku odpowiedniej liczby pojazdów, mechaników czołgowych – wobec praktycznego tychże czołgów braku, a masowe przed wojną szkolenie szybowcowe już za skrajny absurd uznać by należało. Debilami byli też Guderian i de Gaulle, bo jakże to – marnować czas na bajdurzenie o wielkich związkach pancernych, skoro czołgów po pierwsze mało jest, a po drugie to przecież tylko takie ruchome bunkry, co to piechotę wspierać będą!

Nikt, ale to NIKT nie pisał o realności bezpośredniego lotu z Anglii do Polski, a już bez wywalczenia przewagi w powietrzu zwłaszcza. Po co więc wciąż atakujesz tezę, której nikt nie stawia? Ludzie grzecznie (i mniej grzecznie) starają się Ci wyjaśnić, że chodziło o desant w Polsce w „sprzyjającej sytuacji politycznej i militarnej”, że niekoniecznie z Anglii i że pod koniec 1940, a i długo potem JEDNOZNACZNE i BEZBŁĘDNE przewidzenie rozwoju sytuacji nie było możliwe – a Ty swoje!

Kpisz z Sosabowskiego, a koronnym Twoim argumentem na jego „aberrację umysłową” ma być przekazana przez jedną osobę anegdota o pomyśle desantowania grającej orkiestry.
Latałeś – z pewnością duuużo więcej, niż ja. Czy nie słyszałeś rozważań, jak to fajnie by było przelecieć pod mostem czy drutami tramwajowymi? Na pewno słyszałeś. Czy jest to fanfaronada i niebezpieczny, bezcelowy idiotyzm? Jest. Czy ci, którzy takie pomysły na popisywanie się mają próbują je realizować? Owszem, tak. A Czy Sosabowski tę orkiestrę desantował?

Dość dawno temu pisałem, że w Twojej publicystyce historycznej razi mnie, że najpierw stawiasz tezę (najlepiej maksymalnie kontrowersyjną – co rodzi skojarzenie z prostymi chwytami marketingowymi), a potem starasz się ją na siłę udowodnić. Bardzo łatwo rzucasz przy tym oskarżenia, a każdą wątpliwość rozpatrujesz na NIEKORZYŚĆ przez Ciebie oskarżonego.

Uwierz – nie uwiarygodnia to twoich tez.

Pozdrawiam, Darda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Darda :-)

Jakie moje tezy? :-)

To jest ta wyjątkowa i wspaniała historia, gdzie nie ma żadnych tez. To unikat na polu historii. Tu jest na szczęście siedem mierzalnych dziedzin nauki i wojskowości. Tu nie ma żadnych tez. Kto miałby tu jakiekolwiek tezy ten musiałby zacząć pisać nową matematykę i fizykę. Jeśli czegokolwiek ja tu bronię to wyłącznie tabliczki mnożenia, bo dla oszołomionych apologetów Sosabowskiego ona nie istnieje.

Po pierwsze - spójrz na stronę 74 „Rozdartego narodu”. Nie będę tu przedstawiać dokładnych obliczeń nawigacyjnych pod to, co tam jest napisane, bo muszę je zachować na inną okoliczność. Masz tam opis jednostki chorobowej, jednej z dziesiątków na polu 1. SBS. Wraca Sosabowski z USA i jest nastawiony entuzjastycznie do możliwości Dakoty, choć wszystko wyniesione z oparów whisky. Sikorski wysłał Sosabowkiego tylko w jednym celu do USA – dla sprawdzenia, czy ludzka myśl skonstruowała samolot zdolny do desantu w Polsce i masz to napisane ręką Sosabowskiego we „Freely I Served”. Z rozkazu Sikorskiego uczynił Sosabowski kpinę. Całą, dosłownie całą wizytę w USA Sosabowski zmarnował zachwycając się bez sensu dwuholem i zasobnikiem A-5 zamiast odwiedzać w tym czasie trzech producentów samolotów transportowych kluczowych dla 1. SBS w jej stanie urojeń o desancie z terenu Wielkiej Brytanii. Żadnego nie odwiedził. Na temat „rewelacyjnych” możliwości Dakoty umiesz sobie chyba zrobić te same obliczenia, co ja. Masz wyraźnie opisany przez Cholewczynskiego „brak trzeźwego osądu” u Sosabowskiego i jest to prawda, choć żadne odkrycie roku 2006, bo wiadomo to od zawsze.

Jest pierwszy kwartał roku 1944 - prawie całe MTO stoi otworem dla każdego alianta, można sobie tam pływać, latać. Czy jest tam przerzucona 1. SBS do jej rzekomej „najkrótszej drogi”? Wraca Sosabowski z USA, a 1. SBS nie jest przerzucana na MTO i wszystkie urojenia o desancie w Polsce toczą się wyłącznie na bazie startu z Wielkiej Brytanii. Dlatego Ty mi kochanieńki tu nie pisz o „najkrótszych drogach”, bo to są polskie absurdy takie same, jak istnienie 1. SBS z jej „utalentowanym” dowódcą. Było OSS w Jugosławii? Było. Byli Brytyjczycy w Jugosławii? Byli. Latały szybowce CG-4A pilotowane przez Amerykanów i Brytyjczyków do Jugosławii? Latały. Latały tam alianckie Dakoty? Latały. Czy zauważył to ktoś z PSZ? Czy zabiegał kiedykolwiek ktoś z PSZ o przerzucenie 1. SBS do Jugosławii? Czy mogła tam brygada spokojnie czekać na „najkrótszą drogę”, gdyby to nie była kosmiczna bzdura taka sama, jak desant z Wielkiej Brytanii? Czy nie mogły się SG i dyplomacja polska za to wziąć? Ano widać nie mogły, bo ktoś jednak kompromitację istnienia 1. SBS i jej „myśli woskowej” dostrzegał.

Dlatego nie pisz mi o jakichś „najkrótszych drogach” – tej polskiej fikcji i marzycielstwie. Faszeruje Sosabowski swoich żołnierzy kłamstwami i bzdurami o desancie wyłącznie z Wielkiej Brytanii do tego stopnia, że 13 sierpnia 1944 r. wybucha w brygadzie strajk głodowy na tle braku desantu w Polsce – desantu z Wielkiej Brytanii. Szeregowy żołnierz jest poddany takiemu praniu mózgu przez Sosabowskiego, iż jest przekonany, że siedzi już i tylko czeka na sygnał do skoku w Polsce. Jedynym winowajcą strajku jest Sosabowski z jego indoktrynacją żołnierzy niczym sowiecka – indoktrynacją, że są szkoleni do desantu, gdy na polu siedmiu dziedzin nauki i wojskowości i na dziesiątki sposobów udowadnia się, że przez ani jedną sekundę swojego istnienia 1. SBS nigdy nie była szkolona do żadnego desantu w Polsce. W normalnej armii już za sam ten bunt, wyłącznie przez niego wywołany, Sosabowski dawno by wyleciał z wojska, ale nie z PSZ.

Po drugie – Ty mi kochanieńki nie sugeruj, że jest gdzieś mowa o „najkrótszej drodze”, bo to jest pustosłowie salonowców PSZ. Gdyby była walka o „najkrótszą drogę” to by trwały wysiłki wojskowo-dyplomatyczne o przerzucenie 1. SBS na MTO. Zatem bez dowcipasów wojskowych, bo tych już mamy aż nadto na organizmach konsumentów „publicystyki historycznej” takiej jak 16 września w „Wiadomościach”. Bez dowcipasów o „wariantach bałkańskich”. Cały czas żyje sobie w PSZ urojenie o wyłącznym desancie z Wielkiej Brytanii. Brygada nie opuszcza Wielkiej Brytanii, nie toczą się o to żadne zabiegi dyplomatyczne, a Sosabowski pompuje w żołnierzy ten swój fanatyzm co do desantu z Wielkiej Brytanii.

Po trzecie – nawet popuszczając wodze fantazji co do desantu od południa, czy południowego zachodu, to weź sobie mapę fizyczną, popatrz sobie na ukształtowanie terenu, na wysokość wzniesień i gór a potem – ponieważ masz pojęcie o lataniu – wyobraź sobie dolot naszych ludzi do Polski znad tego terenu. Wyobraź sobie niewyobrażalne – nocny lot Horsą na holu za Dakotą ze zgaszonymi światłami nawigacyjnymi w warunkach górskiej termiki i fali oraz na zawodnej zrywającej się brytyjskiej linie holowniczej, bo „geniusz” polskich DPD, jak był w Ameryce to nawet o liny DuPonta nie dopytał US armistów, ale za to „pathfinderów dętych” jest ojcem i pionierem i tego nikt nigdy mu nie odbierze.


Pozdrawiam Cię Darda serdecznie :-)

G.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie