Skocz do zawartości

Malowanie LIberatora w MPW


rwd

Rekomendowane odpowiedzi

Kurczak, jestem ostatni do rzucania w ciebie kamieniem, zreszta i w Muzeum tez. Ja nie widze tak ortodoksyjnie jak G.Cz. (jego prawo) i pewien jestem, ze dobrze sie stalo, ze w Muzeum stoi mniej czy wiecej poprawna replika, a w kiosku mozna kupic modelik. I jesli zadaje jakies pytania, to dlatego, ze chcę wiedzieć, a nie żeby dezawuować. To co zrobilo Muzeum jest godne podziwu, ewentualne kiksy kompletnie nie maja znaczenia - bo istnieje jeszcze coś takiego, jak pryzmat celu. A cel jest osiagniety.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 81
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Pan Qrczak napisał:
A ten nieszczęsny Liberator taki standardowy i najzwyklejszy w świecie też nie był. bo gdzie się podziały jego najzwyklejsze standardowe wierzyczki ogonowa i spodnia? Powiem tylko tyle w dokumentacji do której mam dostęp KG890 jest określony jako ten na którym rozbił się Szostak w okolicy Bochni, nie mam dostępu do logbooków i innych takich rzeczy, a głowy czy czego innego nie dam sobie obciąć czy to był ten samolot czy jakiś inny.



Pan Adam Jońca napisał:
Ja nie widze tak ortodoksyjnie jak G.Cz. (jego prawo)
-----------------------------------------------------------




Panowie,

Samo MPW solennie sobie zasłużyło na to, aby sprawy widzieć wyostrzone, takimi, jakie one są i żeby nazywać je po imieniu. Czy to partia PiS dała obywatelowi Kaczyńskiemu 0,5 mln zł na tę zabawę w dziecinną modelarnię? Na to szyderstwo z historii, z nas wszystkich i w pewnym sensie z ś.p. załogi spod Bochni? Na tę zabawę w zielone kartery silników, gdy są dziesiątki barwnych zdjęć z czasów wojny silników gwiazdowych Pratt & Whitney, aby można było zobaczyć, jak jest malowany karter? Na tę zabawę, w której podstawowa literatura modelarska podaje, jak malowano kartery w tych silnikach? Na tę skandaliczną zabawę, w której na fotografiach jak byk widać, jak bardzo jasny jest samolot kpt. Szostaka, typowy dla frontu MTO, a w ramach politycznego pseudomuzealniczego „pomaluj mi mamo” makieta dostaje kolorek a la Olive Drab 41 zamiast (najprawdopodobniej) Desert Sand ANA 616? Na tę zabawę w samolot bez rurek Pitota na tych tak charakterystycznych wysięgnikach, które jak byk widać na fotografii z kpt. Szostakiem i jego załogą? Na tę zabawę w pomidora w przekazywaniu sobie legendy o B-24J z odrąbanym dziobem i wklejonym na to miejsce dziobem od B-24D „żeby lepiej widzieć miejsce zrzutu”? To ma być „muzeum” czegokolwiek? Jeśli już, to filia Muzeum Karykatury z ulicy Koziej.

Historia budowy tej makiety to jest nie tylko historia skandalicznie zmarnowanych w celu politycznym pół miliona złotych bynajmniej nie partyjnych, lecz społecznych pieniędzy, jak również historia zmarnowanego entuzjazmu budowniczych tej makiety – na pewno bardzo pozytywnych ludzi, których nabito w polityczną butelkę. Ale może się mylę? Może to w stu procentach młodzieżówka PiS zbudowała to coś dla swojego prezydenta bez cienia wstydu za uczestnictwo w politycznym pi-arze?

Do Pana Qrczaka – proszę Pana, przepraszam bardzo, o jakiej Pan pisze „wieżyczce spodniej”? Od wersji B-24D-15-CO usunięto w Liberatorach marną podkadłubową wieżyczkę firmy Bendix i bez wieżyczek podkadłubowych były Liberatory produkowane aż do wersji B-24D-140-CO, kiedy to samolot ten dostał udaną wieżyczkę firmy Sperry.

Czy nie ma racji powstaniec warszawski Roman Bratny, towarzysko skreślony przez PiS, gdy w wywiadzie powiedział kilka tygodni temu: „Te wszystkie huczne uroczystości, łącznie z występami pana premiera czy też jego brata, traktuję jako rodzaj nieodpowiedzialnego happeningu. Te kroczki, te ukłony przed pomnikami. Bardzo drażni mnie infantylizacja powstania. [...]Te zabawy w żołnierzyków, ten majestat braci Kaczyńskich ciągle otwierających lub zamykających coś, o czym nie mają zielonego pojęcia, to wszystko śmieszy mnie jako infantylizacja historii. Reakcją na to jest z jednej strony proces obojętnienia większości młodego pokolenia, a z drugiej – narastanie trywializującej, naiwnej, nacjonalistycznej euforii, zupełnie w stosunku do powstania absurdalnej. Dzielni panowie obnoszący się dziś z obrzędowym patriotyzmem, wpuszczeni w mundurze AK-owskim do piwnicy zostaliby rozszarpani przez rozpaczające kobiety, którym umierały dzieci. O tym oni ani nie wiedzą, ani w to nie uwierzą, bo tak jest ukształtowana ich mentalność, tzw. patriotyczna, która z prawdziwym patriotyzmem ma niewiele wspólnego, jest obrzędowa, kultowa i ksenofobiczna. [...] W miarę oddalania się przeszłości zaciera się jej sens, a zostają dekoracje”.

Częścią tego wszystkiego i tego znakomitego komentarza powstańca warszawskiego jest pudło wartości 0,5 mln zł, będące groteskowym koktajlem z dwóch różnych samolotów, ale zwące się „repliką”.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to partia PiS dała obywatelowi Kaczyńskiemu 0,5 mln zł na tę zabawę w dziecinną modelarnię"

Historia budowy tej makiety to jest nie tylko historia skandalicznie zmarnowanych w celu politycznym pół miliona złotych"

Etc...

Jasne, no to mamy już winnych, ongi był Reagan, dziś bracia. Ja się nawet mogę założyć, że to wredni jątrzyciele z PiSu zakazali montowania pitotów i narzucili kolor farby.
Ochłoń trochę, pliz, nie wiem - woda zimna, cienia nieco... Owszem, można narzekać, że makieta jest taka, a nie inna, można czepiać się detali - a można i kartery przemalować - owszem, etyka ucierpiała w tej sytuacji, ale cudów nie ma, na współczesnym rynku inwestycyjnym jakość prac jest na ostatnim chyba miejscu, a niepodzielnie rządzi ich tempo - ot takie realia, w które liberator wpisał się niestety. A zanim wylejemy kolejny kubeł łez nad owymi nieszczęsnymi rurkami Pitota, uświadommy sobie najpierw, że przeciętny zwiedzający muzeum nie odróżnia Iła-2 od spitfire'a, a Jaka-9 od messerschmitta (sam widziałem, co się działo, jak w MWP zdjęli tabliczki), a w godzinę po wyjściu nie będzie już pamiętał, co to był za samolot i ile miał silników.

Czy ma rację Roman Bratny odsądzając od czci i wiary uroczystości powstańcze? A czy mają rację ci powstańcy, którzy jednak na tych wyśmiewanych przez Ciebie uroczystościach występują, uważają, że trzeba, że to ich obowiązek - i cieszą się jeszcze, że uroczystości te i takie są, że o muzeum nie wspomnę? I dlaczego - skoro już o rozszarpywaniu przez cywili jest mowa - sądzi tak, znany mi osobiście powstaniec, który pod koniec walk niemal zmuszony był do użycia granatu ręcznego wobec napastujących go cywili właśnie - też nie wie, nie zna się, nie był, nie widział, nie uwierzył i patriotyzm obrzędowy go zaślepił? A może to co niektórym nadmiar demokracji w libertynizm się przeradza?
Bo przyznam się, że ukazywanie obojętnienia młodego pokolenia jako reakcji na w/w imprezy trąci mi albo cyniczną manipulacją, albo demencją starczą. Ale to nie na temat tego wątku...

Pzdr

Grzesiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Grzesiu

Robienie na łapu-capu makiety Liberatora z oddechem prezydenta Kaczyńskiego na plecach i wykańczanie po nocach Wisłostrady dla towarzysza Edwarda Gierka, żeby mógł sobie przeciąć wstążkę 22 lipca to jest to samo zjawisko, tylko że kreatorzy tworu zwanego „IV RP” w swoim zaślepieniu i fanatyzmie oczywiście tego nie wiedzą. Jak się chce walczyć z komuną to nie wolno się w nią wpisywać tymi samymi metodami.

Z tego pudła można było spokojnie zrobić prawdziwą perełkę w świecie makiet i dać prezydentowi Warszawy wstążkę do przecięcia za rok po wycyzelowaniu historycznego detalu, a głównie po otwarciu książki A. Morgały i ujrzeniu tego, co tak naprawdę się robi i po skonsultowaniu, czy to jest B-24J, czy może jednak B-24D.

Tylko wie Grzesio, co? Zachodziła obawa, że za rok prezydentem Warszawy będzie ktoś ze złej partii no i co by to było za nieszczęście dopiero...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Andrzeju wcale tego nie odebrałoem jako atak i obrzucanie czymkolwiek, jedynie wyjaśniłem niejasność ;o)

Panie Grzegorzu, tematy polityczne może zostawmy na forach GW itp. śmietnikach.

A wracając do tematu pobocznego mniej więcej związanego z tematem głównym tego wątku.

Chodziło mi o tą wierzyczkę pod spodem samolotu w odróżnieniu od grzbietowej która znajduje się na górze kadłuba i której nie demontowano. Jak już się wziąłem za wyjaśnianie to i to wyjaśnię.

Pytanie pierwsze czemu liberatory używane do zrzutów nie miały tej wierzyczki pod spodem kadłuba, czemu miały zmienioną wierzyczkę ogonową, czemu prawdopodobnie demontowano wyposażenie komór bombowych i czemu obcinano wierzyczkę dziobową (tą z przodu) zastępując ją szklarnią?

Pytanie drugie czy to zdjęcie przedstawia standardowy i najzwyklejszy B-24D?
http://img60.imageshack.us/img60/7042/dscn1334lp2.jpg

Ta nieszczęsna makieta 1:1 ma służyć jedynie celom poglądowym dla kompletnego laika który nie miał styczności z tematem, a który za pół godziny i tak nie będzie pamiętał nic poza tym że nie miał jednego sprzydła.
Temat kolotu pominę bo było już wielu którzy z fotek czarno-białych potrafili wydedukować barwy obiektu na nich uwiecznionego, nawet załogi latające i obsługa naziemna nie pamięta takich szczegółów" jak kolor samolotów.
Nie upieram się który to GR S dla mnie pewne jest jedynie że miał wymalowanego na prawej burcie orła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qrczak napisał:
Chodziło mi o tą wierzyczkę pod spodem samolotu w odróżnieniu od grzbietowej która znajduje się na górze kadłuba i której nie demontowano. Jak już się wziąłem za wyjaśnianie to i to wyjaśnię.
Pytanie pierwsze czemu liberatory używane do zrzutów nie miały tej wierzyczki pod spodem kadłuba,
-----------------------------------------------------------

„Zrzuty” nic do tego nie mają. Dlaczego Pan nie czyta, co się tutaj do Pana pisze? Przecież to już wyjaśniłem. Wieżyczki podkadłubowej nie mają Liberatory od serii B-24D-15-CO aż do serii B-24D-135-CO i ich odpowiedniki z innych fabryk produkujących B-24.




Qrczak napisał:
czemu miały zmienioną wierzyczkę ogonową,
-----------------------------------------------------------

Proszę Pana, co tu mądrego można Panu odpowiedzieć, jeśli – proszę mi wybaczyć – nie jest Pan do tej dyskusji przygotowany choć trochę? Odpowiedź: Bo miały zmienioną wieżyczkę ogonową. Nic mądrzejszego nie da się odpowiedzieć. Bo RAF chciały mieć łatwiejszy serwis i częściowo wymieniały amerykańskie wieżyczki Consolidated A-6 na brytyjskie Boulton Paul. Nie wszystkie Liberatory Mk III miały jednak te wieżyczki wymienione. Nic to nie ma do zrzutów w Polsce.




Qrczak napisał:
czemu obcinano wierzyczkę dziobową (tą z przodu) zastępując ją szklarnią?
-----------------------------------------------------------

Panie Qrczaku – niech Pan przestanie rozsiewać te kosmiczne bzdury o odcinanych wieżyczkach od „J” i dostawianych na Hermol nosach od „D”. Niech Pan sobie kupi plastikowe modele Liberatora „D” i „J” i niech Pan odetnie temu „J” nos i spróbuje dolepić mu nos od „D” to może łaska boska na Pana spłynie i przestanie Pan siać tę propagandę o wymianie nosów. Głupota tego twierdzenia po prostu nie ma granic. Proszę przeczytać mój post „2006-08-22 01:38:00”. Co się dzieje z nadmiarowymi ok. 144 mm pierwszej wręgi siłowej od „J”? Są rozprasowane żelazkiem i ściśnięte na gumkę-recepturkę? Te kosmiczne bzdury rozsiewają ludzie nie mający pojęcia o technice i technologii lotniczej i w ogóle o lotnictwie. Ludzie, którzy na oczy nie widzieli przyrządu montażowego do kadłuba Liberatora – przyrządu wielkości budynku. Żadnego zresztą nie widzieli na oczy, bo ludzie lotnictwa takich bzdur nie będą wygadywać. Trzeba by roznitować kadłub B-24J do centropłata i wymienić na tym odcinku wszystkie wręgi, żeby pierwszą wręgę nosową doprowadzić do kształtu i wymiarów nosa od „D”. Kto rozsiewa te skrajne idiotyzmy? Czy Pan ma zielone pojęcie, jak powstaje kadłub samolotu, w jakim reżimie technologicznym, z jaką osiowością i w jakich gigantycznych ramach montażowych z dodatkiem suwnic? Proszę mi wybaczyć – nie ma Pan najzieleńszego pojęcia. To, o czym Pan pisze, mógłby zrobić tylko producent. Zanim Pan zacznie głosić takie techniczne brednie proszę sobie obejrzeć pracę mgr inż. Tadeusza Wiślickiego pt. „Wprowadzenie w zagadnienia przygotowania produkcji płatowców”. To najlepiej ilustrowana praca tego typu w Polsce. Może wtedy przejrzy Pan na oczy i przestanie wygłaszać te dyrdymały o wymianie nosów. Ma Pan tu poniżej fragment produkcji kadłuba B-24. To już jest etap łączenia modułów. To oprzyrządowanie w tej kubaturze, jakie Pan tam widzi, to jest jeszcze nic w porównaniu do tego, jakie byłoby potrzebne do wykonania tych bzdur z nosami, o jakich Pan pisze.

http://img174.imageshack.us/img174/3898/1af4.jpg




Qrczak napisał:
Pytanie drugie czy to zdjęcie przedstawia standardowy i najzwyklejszy B-24D?
http://img60.imageshack.us/img60/7042/dscn1334lp2.jpg
-----------------------------------------------------------

Wprawdzie na innym forum na takie samo pytanie udzieliłem nieco innej odpowiedzi, ale tam podsunięto to zdjęcie dużo gorszej jakości – teraz dopiero widzę, co to jest. Widać tu rzeczy tak charakterystyczne, że jedyne w swoim rodzaju. Rzeczy charakterystyczne wyłącznie dla RAF w Europie. USAAF tego modelu Liberatora nie używały w Europie, a tylko na Dalekim Wschodzie. Tego modelu Liberatora z niczym się nie da pomylić. Nie jest to „D”, gdyż nie ma on żadnego indeksu literowego po „B-24”. Jest to specjalnie wykonany dla RAF Liberator B Mk II z nosem przedłużonym o 3 stopy (914 mm) w stosunku do RAF-owskiego Liberatora Mk I. Świadczą o tym trzy czynniki z tego zdjęcia. Po pierwsze - układ blach pokryciowych przy samym oszklonym nosie z jednym bardzo szerokim pasem pomiędzy tymi okienkami, w których widać głowę i kolana polskiego lotnika. W Liberatorach „D” układ blach był inny z pasami węższymi i gęściej nitowanymi. Po drugie – ta mała antenka „na północny zachód” od naszej szachownicy. Po trzecie – wielkie oddalenie pionowego wąskiego okienka w kadłubie od oszklonego nosa. We wczesnych B-24D było ono dużo bliżej ramy nosa, bliżej o co najmniej 1,5 swojej szerokości. RAF kupiły 139 takich samolotów a później odkupiły od USAAF jeszcze 23.




Jest jeszcze ciekawostka malowania samolotu kpt. Szostaka. Wyprodukowany w roku 1942 ze stanu USAAF został skreślony 30 listopada 1943 r. Zważywszy ten fakt i tę datę to był ten samolot chyba „second-hand” i być może miał za sobą kampanię afrykańską. Na fotografiach samoloty 1586. eskadry są bardzo jasne. Tu pytanie, co to jest za kolor? Czy brudny ANA 616 Desert Sand, czy bardzo jasny wypłowiały Olive Drab 41? Możliwe jest wszystko, bo USAAF kompletnie nie przejmowały się kolorem Liberatorów i co najmniej do roku 1944, czyli dawno po kampanii afrykańskiej, latały B-24 nawet w barwach pustynnych ANA 616 choćby tylko w 98. Grupie Bombowej

I dlatego na to coś w MPW zmarnowano pieniądze nawet na malowanie tego czegoś. Pseudomakieta jest tak ciemnozielona, jak nie były B-24 chyba nawet opuszczające fabrykę. A dzieje się to w czasach, gdy do mieszalni farb przynosi się próbkę, albo podaje się sygnaturę jego wzorca, i komputer miesza miliony dowolnych odcieni farb. Bardzo mocno wypłowiały Olive Drab 41 to jest FS 34088. Wyjątkowo nie ma wśród specjalistów kontrowersji na ten temat. A co ma na sobie pudło marki „2 w 1” z MPW? Czy nie można było za te same pieniądze zamówić farby FS 34088, jeśli to ona powinna być, bo ciekawe, czy to ktoś badał?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezu chryste! CO za awantura. Najlepiej by bylo gdyby nic nie bylo . Na manekinie opaska biało-czerwona za szeroka a sten ma przewierconą lufe. Na litość jeszcze mieszanie w to wszystko polityki i demonicznego oddechu prezydenta.Jak dla mnie ta makieta ma byc pogladowa a nie super idealna repliką w ktora mozna zatankować wsiasc i odleciec.
MPW nie jest idealnym muzeum ale ma jeden plus - jest nowoczesne, wyznacza nową jakość. Widzałem dzieciaki które na widok tego adziewa" piszczaly z radosci i wyrazały zainteresowanie bo nigdzie indziej czegos podobnego nie zobaczą (chyba ze rozpadającego sie trupy w Muzeum Wojska)
Ale jak wiadomo przcietny zwiedzajacy drze szaty na widok zle pomalowanego kartera , kolor farby powoduje skurcze i drgawki a rurki pilota to najwieksze zmartwienie zycia niedajace spac po nocach.
Do tego Kaczynski wredny skrzat cholerny biegajacy po skrzydle ciagnacy zwiedzajace za wlosy ,wyciagajacy potajemnie kase panom a dzeciom kradnacy cukierki.
a teraz zapytam sie, bo o budowie makiety bylo juz wiadomo od pewnego czasu gdzie byli eksperci wypowiadajacy sie na ten temat i czy próbowali nawiazac jakis kontakt z muzeum jest tak to zwracam honor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domyślam się piekła po Liberatorze B Mk II i domyślam się argumentacji, że to przecież zdjęcie jakoby EV978 z kpt. nawig. Władysławem Krywdą. Tylko skąd to wszystko wiadomo? Czy widać gdzieś ten samolot na jakiejś fotografii w całości od dziobu po rufę i z wyraźnym numerem ewidencyjnym?

Na fotografii z postu Qrczaka, dobrze w końcu znanej z niejednej polskiej książki, jest ta mała antenka, o której wspomniałem. Skoro (niby) Krywda, to by (niby) oznaczało, że to załogant kpt. Michała Goszczyńskiego. I teraz patrzymy na inną fotografię (niby) załogi Goszczyńskiego i (niby) samolotu EV978 – na fotografię od dziobu samolotu (w ww. książce A. Morgały, str. 395). I antenki nie ma. A skoro nie ma antenki – to i nie ma cudów. Coś jest nie w porządku z tymi fotografiami i ich opisami.

A może ktoś ma jeszcze wyraźniejsze zdjęcie tego nosa z Krywdą? Może jest tam wyraźniejszy pas blachy tylko jest dokumentnie zamalowany rzędami bombek?

Nikt tego nigdy porządnie nie zbadał i mamy takie „kwiatki”, jakie mamy, że prawie nic nie wiadomo o sprzęcie 1586. eskadry i skąd zbieraniną on był. PSP nie odróżniały Liberatorów Mk III i Mk VI, Andrzej Morgała – za kancelistami 1586. eskadry – z części z nich nieprawidłowo zrobił Liberatory Mk V i tak to jedzie przez dekady. Taki układ okien/anten/blach poszycia części nosowej, jaki widać na samolocie z kpt. Krywdą (jeśli to on?) podaje Ian Huntley w Aviation News, Vol. 5, No. 21, „The RAF’s B-24 Liberators”. Z kolei Owen Thetford („Aircraft of the Royal Air Force since 1918”) w numerach ewidencyjnych Liberatorów B Mk II niczego nie wspomina o fakcie dokupienia przez RAF 23 z nich, których wcześniej RAF nie chciały i tylko dlatego wzięły je USAAF – pisze o tym operator bazy danych USAAF Joe Baugher. Potem się RAF-owi odwidziało i zapragnął jednak swoich B Mk II, ale numery ewidencyjne już były przyznane wcześniej tylko pod pierwszą partię tych samolotów. Jakie były numery tych dodatkowych 23 samolotów i gdzie one trafiły nikt niestety nie podaje. Może je właśnie „rozparcelowano” po takich różnych mniej typowych eskadrach, żeby nie destandaryzować dywizjonów? Może im nadano numery EV... właśnie od Liberatorów Mk VI?

A wiecie, co jeszcze dodatkowo mogłoby wskazywać na to, że tam, gdzie siedzi (niby) kpt. Krywda to może być nos odkupionego od USAAF Liberatora B Mk II? I to może być wręcz dowód koronny. Pod tą główną długą trójkątną szybą czołową jest nie pomalowana prostokątna blacha. Jest to ewidentnie zaślepka po jarzmie amerykańskiego km-u. Brytyjskie Liberatory B Mk II miały w tym miejscu szybkę – nigdy karabin. Za to Amerykanie w odrzuconych początkowo przez RAF końcowych egzemplarzach B Mk II wstawili sobie w to dolne okienko właśnie półcalówkę i tak wysłali te Liberatory na swoją wojny. Wszystko jest tu logiczne i ma swoje uzasadnienie w tym, co widać. Luki i bałagan są tylko w numerach seryjnych i ewidencyjnych oraz w polskim nazewnictwie wersji Liberatorów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz Czwartosz napisał:
Panie Qrczaku – niech Pan przestanie rozsiewać te kosmiczne bzdury o odcinanych wieżyczkach od „J” i dostawianych na Hermol nosach od „D”. Niech Pan sobie kupi plastikowe modele Liberatora „D” i „J” i niech Pan odetnie temu „J” nos i spróbuje dolepić mu nos od „D” to może łaska boska na Pana spłynie i przestanie.

Modele plastikowe nie są dla mnie miarodajne.

Grzegorz Czwartosz napisał:
Trzeba by roznitować kadłub B-24J do centropłata i wymienić na tym odcinku wszystkie wręgi, żeby pierwszą wręgę nosową doprowadzić do kształtu i wymiarów nosa od „D”.

Owszem, jeżeli ktoś lubi sobie komplikować życie można i w ten sposób, ja dopasował bym szklarnię do kadłuba, ale przecież nie mam o tym zielonego pojęcia. Poza tym nie twierdzę że to jest szklarnia od D.
Na tym zdjęciu które pokazałem widać że łączenie kadłuba ze szklarnią nie wygląda na fabryczne, to tyle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Grzegorzu - jeden mały szczegół. Da się połączyć różne dziwne rzeczy nawet w warunkach polowych" (tzn nie na linii produkcyjnej). Wystarczy zobaczyć hybrydę Liberatora z nosem Fortecy. Nie staje po żadnej stronie, tak tylko chciałem zauważyć, że to jest możliwe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

G.Cz - trochę żeś się rozpędził po mojemu, ale że dawno temu interesowały mnie samoloty i z pewnością nie jestem z wiedzą na bieżąco - polemiki nie podejmę. Na skanie obok masz trochę wyrażniejsze szwy - lepszego skanu ci nie zrobię, bo to z wglądówki, a negatywów nie odszukam w rozsądnej przyszłości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

G.Cz - trochę żeś się rozpędził po mojemu,

I po mojemu. To że się mylisz co do MK.II to niestety możliwe. Maszyny wyprodukowane w 1941 roku. Ich części nosowe były przedłużone nie o 914 mm, ale 790mm...ale w stosunku do Mk.I. Nie miały na znanych mi zdjęciach tych charakterystycznych rurek Pitota.
Antenka" na pn-zach od szachownicy to raczej element uławiajacy zawieszanie osłon oszklenia przez naziemny personel.
Twoja pewność, że trzeba było roznitować pół kadłuba , aby zamiast wieży zamontować oszklenie nie jest do obrony. Roznitowanie połączenia między wręgami i dołączenie w to miejsce drugiej, innej sekcji , nie przekracza możliwości zakładów naprawczych. Liczne modyfikacje dziobów B-24 są dowodem , że było to możliwe.
A na jednym ze zdjęć widać też wyraźnie, że segment za oszkleniem był na nowo malowany, bo jest ciemniejszy niż reszta maszyny. Coś było robione...Tylko co?
Ma typowe rurki Pitota dla wersji J. Ze wspornikami. Kolejny przypadek? Czy może dowód na to, że to nie jest zwykłe D...?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Adamie,

Weszliśmy na poletko tak bagienne, że bez olbrzymiego badania w papierach PSP, RAF i USAAF i tak tego nie rozsądzimy.

Tu się niestety kompletnie nic nie klei. Klei się za to jedno – po tym, jakie numery ewidencyjne RAF podaje Andrzej Morgała widać, jakiego śmietnika używała 1586. eskadra. Andrzej Morgała podaje numery teoretycznie nie istniejących Liberatorów, czyli z numerami przyznawanymi już „na wariata” (bo przecież nie A. Morgała zwariował) i zaraz to pokażę.

Dlatego nikt autorytatywnie nie może twierdzić, że nasza eskadra używała B Mk II, albo że ich nie używała. Ja raportuję tylko to, co widzę i co z czymś jest porównywalne i cztery czynniki zdają się wskazywać na po-USAAF-owskiego B Mk II, być może przez towarzyszy kowbojów zmodyfikowanego, np. poprzez odkapslowanie z zaślepki dziobu i przywrócenie tej małej kopułki na nosie typowej dla B-24D, bo USAAF bez tej kopułki nie mogły żyć. Czynnik piąty to taki, że skoro PSP nie odróżniały Mk III od Mk V to na sto procent za chińskiego boga nie rozpoznałyby takiego rzadkiego Liberatora, jak B Mk II z USAAF-owskiego demobilu. Amerykanie podziękowali w tych samolotach za brytyjskie wieżyczki na grzbiecie kadłuba i dali swoje Martiny, a z kolei RAF dziękował za Martiny. W chwili odkupywania USAAF-owskich B Mk II zwyczajowo być może znowu podziękowano kowbojom za Martiny, ale już nie wstawiono żadnych wieżyczek wiedząc, że te samoloty trafią do egzotycznych eskadr do zadań specjalnych, gdzie używało się minimum broni pokładowej? Taki samolot jest na oko prawie nie do odróżnienia od wczesnego B-24D – podkreślam wczesnego, bo późny B-24D wygląda jeszcze inaczej, ale nasza eskadra używała właśnie raczej tych wczesnych, jeśli zaufać numerom RAF i USAAF.

Andrzej Morgała podaje na wstępie rozdziału o Liberatorach z okolic naszej 1586. eskadry numery tych samolotów, które na froncie MTO/ETO przeznaczono do wspierania wszelkich ruchów partyzanckich. Już tu widać, jakie się dzieją cuda. Andrzej Morgała podaje numery od TT336 do TT343 oraz od TW758 do TW769. Nie ma takich Liberatorów w oficjalnie kupowanych przez RAF w ramach zamówień rządowych, tzn. żaden „oficjalny” RAF-owski Liberator nie ma numerów rozpoczynających się od TT i TW. To już jest jakaś zbieranina po-USAAF-owska. Patrzmy dalej na ten mętlik.

Samolot TT336 to jest wg papierów USAAF B-24J-65-CF. A skoro tak, to raczej powinien nazywać się w RAF Liberatorem Mk VIII. Tymczasem papiery USAAF twierdzą, że RAF nazwały go Mk VI. To jest prestidigitatorstwa odsłona pierwsza.

Samolot TT340 to jest wg papierów USAAF B-24H-20-FO. A skoro tak, to raczej powinien nazywać się w RAF Liberatorem Mk VI. Tymczasem papiery USAAF twierdzą, że RAF nazwały go B Mk IV, gdy normalnie Liberatory B Mk IV to są teoretycznie budowane tylko przez zakłady Forda Liberatory B-24E z zarezerwowanymi dla nich numerami z początkowymi literami TS. To jest prestidigitatorstwa odsłona druga.

Samolot TT343 to jest wg papierów USAAF B-24J-5-DT. A skoro tak, to raczej powinien nazywać się w RAF Liberatorem Mk VIII. Tymczasem papiery USAAF twierdzą, że RAF nazwały go Mk VI. To jest cudów odsłona trzecia.

I tak dalej.

Na końcu Andrzej Morgała podaje numery TW760, TW763, TW766, TW767 z dopiskiem „itd.” Ile było tych „itd.” licho wie, tak samo, jak licho wie, co to za samoloty. Wiadomo tylko, że demobil po USAAF.

I dlatego wszystko jest możliwe w naszej 1586. eskadrze.


:-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po latach, gdy nie pamiętam, a jeszcze czasem nie mogę odczytac sam siebie - maciupkimi literkami napisałem kiedys: koniec pażdż. 2 szt na stanie, niżej 7.XI reorg, nizej: TW760, TW763, TW766, TW767....(wielokropek), a nizej XI: 6 szt. +2-3 zapas. Najciekawsze jest to, ze obok tych TW napisalem od Am". Nie tlumacze tego sobie inaczej, jak że uzupełnienie przyszło wprost od Amerykanów, z pominięciem RAF. Kto wiec nadał te numerki na sposob angielski nawet nie bede zgadywal..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w narożniku innego kartelucha, bez zrodła, napisałem, ale chwała Bogu mogę odczytać: Morze Sródziemne: BZ960-BZ999 (999?), nizej: EV812-EV999, Nizej:EW100-EW322 ( do 322?), niżej: KH100-KH124, nizej : pojed.egz. KG, KK, KL, i niżej: TT336-TT343, TW758-TW769. Nie wiem, czy wam, swiatlejszym, cos to wyjasnia lub podpowiada, ale slużę...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.Przecież ta makieta czy replika to lipa za ogromne pięniądze jak usyszalem że nasz minister obrony pan Radek specialnie się pofatygowal do USA żeby plany tego samolotu dostać od jankesów bo ponoć tajne są to już to zalatywalo smrodem na kilometr. Czytalem na jednym forum modelarskim że jeden modelarz jak zwiedzal te muzeum i się spytal pani przewodniczki o powstancze czolgi typu Panter to pani zrobila wielkie oczy jak stare 5 zloty z rybakiem ale cóż jakie powstanie takie muzeum. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Adamie, zawsze to już coś – dziękujemy! :-)

W takim razie chociaż z grubsza wiemy, czego nasza eskadra używała w jakimś pobieżnym przekroju.


BZ960
B-24J-1-CF Liberator B Mk VI
USAAF s/n 42-64057


BZ999
B-24J-1-CF Liberator GR Mk VI
USAAF s/n 42-64095


EV812
B-24J-1-CF Liberator B Mk VI
USAAF s/n 42-64096


EV999
B-24J-15-CF Liberator B Mk VI
USAAF s/n 42-99757


EW100
B-24J-15-CF Liberator B Mk VI
USAAF s/n 42-99767


EW322
B-24J-35-CF Liberator GR Mk VI
USAAF s/n 44-10325


KH100
B-24J-75-CF Liberator B Mk VI
USAAF s/n 44-10665


KH124
B-24J-75-CF Liberator GR Mk VI
USAAF s/n 44-10689


Pojedyncze egzemplarze KG, KK, KL
Wg O. Thetforda są to samoloty z serii: od KG821 do KG999; od KK221 do KK378; od KL348 do KL689. Gdzieś w tych przedziałach mieszczą się w takim razie nasze samoloty. Są to B-24J-30-CF, B-24J-35-CF, B-24J-40-CF, B-24J-45-CF, B-24J-50-CF, B-24J-55-CF, B-24J-70-CF, B-24J-75-CF, B-24J-90-CF, B-24J-100-CF, B-24J-105-CF, B-24J-20-FO. W takim razie nie można wykluczyć, że być może używaliśmy jeszcze dwóch innych wersji Liberatorów przynajmniej terminologicznie innych – B Mk VIII i GR Mk VIII. Takimi samolotami były B-24J-40-CF (Liberator GR Mk VIII), B-24J-55-CF (Liberator B Mk VIII i GR Mk VIII), B-24J-70-CF (Liberator GR Mk VIII), B-24J-100-CF (Liberator GR Mk VIII) i B-24J-20-FO (Liberator GR Mk VIII).


TT336-TT343, TW758-TW769
Tu jesteśmy na poletku Archiwum X i obywatela Macierewicza z jego ulubionymi „TW”. Czyli nic nie wiemy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aha, a ze to zdjęcia GR-R, EV978 z Neciukiem" podwazyc sie nie da - przynajmniej mnie nie da sie zwariowac, bo mialem oryginalny negatyw (w jednym odcinku) w rekach, a nawet w moim powiekszalniku marki Krokus. Calego samolotu z czytelnym jednoczesnie i dziobem i zadkiem rzeczywiscie nie ma, ale sekwencja zdjec na negatywie jaka byla , taka byla i cudow nie ma.
Mogby ktos zacytowac to zdjecie z Morgaly - bo ksiazki pod reka nie mam i nie wiem o czym mowa..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rysunek ze strony richard.ferriere.free.fr/3vues/3vues.html
http://images.google.com/...ang_pl%26sa%3DN
Zdjęć wersji D jest w sieci taka masa, że każdy znajdzie jakieś lepsze niż to
ze strony http://myaviation.net/
http://myaviation.net/sea...php?id=00086779



Zdjęcie ze strony http://polishairforce.bis.../dyw301zdj.html

http://polishairforce.bis...yw301zdj/24.jpg


Na tym widać, ze polskie Liberatory nie miały pięknej" linii spodu kadłuba...

Na tej stronie jest też świetne zdjęcie samolotu przejętego od Amerykanów , pewnie jednego z tych , który miał serial na TW...ale to już dygresja...

Grzegorz, czas na wytłumaczenie skąd się te różnice biorą. Ja je widzę. I nie jest to żaden Mk.II...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A masz dobre plany B Mk II? Ja mam.

Czy ja się upieram, że nasza eskadra używała B Mk II? Piszę, co widzę. Cztery czynniki wskazywałyby na B Mk II. Dopóki nikt nie dobierze się do papierów trzech państw na ten temat to nic więcej nie da się powiedzieć.

Na marginesie tego wszystkiego trzeba pamiętać o jeszcze jednej pułapce przy analizie płatowców. Kurczowe łapanie się różnych łat, cieni i odcieni na kadłubie, jakichś jasnych szpachlówek, nietypowego układu blach pokryciowych może także być drogą do nikąd a już na pewno nie świadczącą o wymianie nosów J na D. RAF odkupowały samoloty B-24 nie od jednostek USAAF, czyli samoloty nietknięte, ale jak najbardziej tknięte. Kupowały je od „picerni”, czyli od USAAF Maintenance Companies i były to samoloty oczywiście sprawne, ale po gruntownych naprawach, postrzelane i z wieloma łatami płatowca. Takie łaty mogą świetnie wyprowadzać w pole. Wystarczy postrzelanemu w nos B-24D dać pionową łatę blachy przy nosie podobną do układu blach na B-24J (a układ wręg jest tam taki, że można to zrobić) i pseudohistoryczna sztuczka gotowa i rosną zastępy besserwisserów twierdzących, że to samolot J z nosem od D.

Nic tak nie uczy pokory, jak lotnictwo. Lądówka wytrzyma każdą baśn, lotnictwo żadnej. Bez papierów dalej nie ma co gadać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie