Skocz do zawartości

Bolesław Bierut - jak zginął?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!
Jak w temacie. Jak naprawdę zginął Bolesław Bierut? Śmiercią naturalną, czy może jednak z czyjąś pomocą"?
Ciekawie napisał na ten temat Dariusz Baliszewski w tygodniku Wprost" - Klęska Stalinka" (Wprost" Nr 10 z 12 marca 2006, ss. 72-74.
Pozdrawiam
wars98
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Ja tam tylko jednego nie bardzo rozumiem. ;) Rosjanie mieli ponoć tylu wybitnych kardiologów. A tu proszę! Co przyjeżdżał jakiś znamienity towarzysz z demoludów to schodził na serce... :D :D :D
Co zaś tyczy się Bieruta, to szczerze wątpię by przejrzał na oczy. Teza, że pomogli" mu Polscy towarzysze wydaje się godna uwagi.
Pozdrawiam
wars98
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wiadomo klimat w ZSRR w tamtych czasach był bardzo zdradliwy. Tow. Tomasz pojechał, i zachorował na ... pamięć. To taka odmiana grypy, grypa polityczno/historyczna. Ni cholery nie mógł biedak zapomnieć co się działo w latach 1944 - 1953 w Polsce. To taka skaza genetyczna mózgu, która błyskawicznie prowadzi do zawału serca. Co do metody, to wystarczy przeczytać kilka publikacji (autorów zachodnich) na temat używek" specjalnego laboratorium na usługach KGB. Zbychu Święch też by miał coś do powiedzenia - Klątwy, mikroby i uczeni".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Ot chociażby taki Georgi Michajłowicz Dymitrow (ur. 18 czerwca 1882, zm. 2 lipca 1949) - bułgarski działacz komunistyczny.
W 1933, jako jeden z podejrzanych o udział w podpaleniu Reichstagu, został w Niemczech aresztowany i osądzony. Zwolniony w 1934 wyjechał do ZSRR, gdzie przebywał do 1945. Następnie powrócił do ojczystej Bułgarii, gdzie pełnił funkcje sekretarza generalnego KC Bułgarskiej Partii Robotniczej i premiera.
Pojechał (o ile mnie pamięć nie myli) do Moskwy i koniec... :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Tak czytam wasze wypowiedzi i widzę jedno - słowem brednie i brak wyobraźni i znajomości gry wywiadów.
Naprawdę wydaje się wam, że Moskwa byłaby tak głupia żeby coś dosypywać komuś w tak idiotyczny sposób by zgon nastąpił na swoim terenie i mieć z tego potencjalny kłopot?
Ludzie, trochę szacunku dla wywiadu i kontrwywiadu i osobowo dla samego KGB czy GRU, tam i nie tylko tam nie pracowali i nie pracują idioci. Daleko bardziej podejrzana jest każda niewinnie wyglądająca śmierć niż taka na wyjeździe.
Pomiajm już fakt, że od setek lat są znane trucizny działąjące z określonym opóźnieniem jak i takie działające powoli trudne a czasami praktycznie nie do wykrycia, więc nie kłopot było dosypać coś kilka dni wcześniej.
Żadnym ale to żadnym kłopotem nie było by, dla obeznanych służb by odpowiednie środki dosypał np agent CIA dokładnie tak by zgon nastąpił właśnie w czasie wyjazdu do Moskwy a o którym to pewnie wcześniej wiedziano szeroko.
Wywiady mają do perfekcji opanowane zagrywki by upiec swoją pieczeń a zgniłe jajo podrzucić innym pichcąc przy okazji kolejną pieczeń.
Zresztą Polacy też nie święci i nawzajem się truli, odstrzeliwali i wyrzynali co zdarzałao się nawet w AK choć daleko mniej subtelnie a nagłaśnianiem czego nikt zainteresowany nie jest.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam wasze wypowiedzi i widzę jedno - słowem brednie i brak wyobraźni i znajomości gry wywiadów.
Naprawdę wydaje się wam, że Moskwa byłaby tak głupia żeby coś dosypywać komuś w tak idiotyczny sposób by zgon nastąpił na swoim terenie i mieć z tego potencjalny kłopot?

A drogi kolego, skąd wiesz co było celem Moskwy?
Z kim wywiad moskiewski miał prowadzić grę", ze swoimi wasalami sterowanymi przez własnych ludzi?
Demonstracja brutalnej wschodniej siły, z zachowaniem pozorów dla maluczkich. Eliminacja za silnych elementów, aby nadać nowym władzę i tym samym jeszcze bardziej ich uzależnić.
A tak w ogóle, czego najbardziej obawiał się radziecki szpieg? Powrotu do centrali...
Moskwa nie dowierijajet sljozam...
Zawsze
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt. Wezwanie dla agenta sowieckiego NKWD czy GRU do Centrali to większości wypadków 100 % wyrok śmierci.
A nawet jeżeli odmawiali powrotu to i tak ich likwidowano za granicą. Jeden w tą czy w tamtą co za różnica.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okoliczności śmierci na miejscu w Moskwie łatwiej było zataić. Atak serca i już. Kto tam to sprawdzi. Zero informacji poza oficjalnym komunikatem.

Dym to się robił jak likwidowano właśnie za granica -
Trockiego czekanem w łeb, Walter Kriwicki zastrzelony w hotelu w Waszyngtonie (!), Ewhen Konowałe przypadkiem wypadł z 6 piętra w Amsterdamie (!!!), a jeszcze inny dostał w prezencie bombonierkę z ładunkiem kumulacyjnym.
Stiepan Bandera też przypadkiem dostał ataku serca.
Georgii Markowa ukłuto parasolką w nogę i też umarł.
Potem wyszło że zaaplikowano śmietrtelną i wyjątkowo silną truciznę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak grypa, uroczystości trwały wiele godzin, pogoda była fatalna, towarzysze przywykli do cieplarnianych warunków. A poza tym, kto by miał wtedy głowę do jakiś gierek, gdy cały świat im się zawalił" - do bezpardonowej walki o władzę na kremlu doszło znacznie później. Pamiętajmy też, że w czasie tych uroczystości samych moskwian zatratowało się na śmierć kilka tysięcy, a ile było samobójstw, w Polsce podobno też się zdarzały...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Markow, to późniejsza sprawa. Dostał dawkę rycyny.

Natomiast Bierut, czy jak on się tam nazywał zmarł w okresie niesprzyjającym dla towarzyszy z KDLi.
Wspomniany wcześniej Gottwald oraz Wilhelm Pieck padli chyba ofiarą tej samej grypy.

Ironrat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie