Skocz do zawartości

Hitlerowska enklawa w Polsce?


wachmistrz

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Witam. Rok temu Odkrywca" wydrukował mój artykuł o, wydaje mi się, intrygującym temacie na którego trop wpadłem podczas lektury raczej mało znanej w Polsce książki (Mason P. – Pozwolenie na zabijanie", wyd. Magnum Warszawa 2000). Artykuł przepadł" pośród innych w tym numerze, bo nie był ilustrowany, a i może jest nieciekawy (?). Niemniej jednak spodziewałem się, że może jakaś ciekawa dyskusja się pojawi albo komentarze, nic takiego się nie stało. A szkoda. Będę jednak upierdliwy, bo temat chyba warty dyskusji, więc umieszczam ten artykuł na forum, zmieniając/uaktualniając jedynie ostatnie zdanie (artykuł z przyczyn technicznych jest bez przypisów).
Przyjemnej lektury. wachmistrz

===========================================================

Czy naziści posiadali w Polsce tajną enklawę, która jeszcze w latach 50-tych służyć mogła jako baza do przerzutu za granicę ukrytych przez nich w Polsce skarbów?

^^^^ HITLEROWSKA ENKLAWA NA DOLNYM ŚLĄSKU? ^^^^

Kapitan Peter Mason, komandos SAS, brytyjski agent MI5 i MI6, pod koniec II wojny światowej, jak i po wojnie (działając także za żelazną kurtyną"), ścigał niemieckich zbrodniarzy wykonując na nich wyroki śmierci i likwidując w ten sposób ok. trzydziestu nazistów, z których większość zginęła od strzałów z bliskiej odległości. Jego przygody są tak niewiarygodne, że Discovery Channel przygotował film biograficzny o kapitanie Masonie. Jest on także autorem fascynującej biograficznej książki Official AsSASsin" , której prawa do sfilmowania zakupił jeden z poważnych producentów z Hollywood.

W książce tej można natrafić na opis jednej z tajnych operacji kpt. Masona, podczas której miał on rozpoznać kanał przerzutowy IRA, spenetrować struktury tej organizacji i jej komórki, która przemycała broń i materiały wybuchowe z Czechosłowacji, jej powiązania ze STASI i STB oraz rozpoznać źródła finansowania. Działo się to pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku. W czasie tej operacji Mason pod zmienioną tożsamością przedostał się do NRD wraz z kilkoma członkami IRA, ukryty w samochodzie z transportem koni przeznaczonym dla niemieckiego cyrku. W cyrku tym Mason został zatrudniony jako pomocnik tresera koni i spędził w nim kilka tygodni zanim z kolejną dostawą broni powrócił do Irlandii. Dyrektorem cyrku był niejaki Max Grendel. W czasie wojny SS-Untersturmführer, oficer 8. SS-Kavallerie Division Florian Geyer", a po wojnie aktywny członek Die Spinne", niemieckiej siatki przerzutowej, która wywoziła m.in. do Ameryki Południowej zrabowane przez III Rzeszę kosztowności.

Pewnego dnia Mason został poproszony przez Grendela, by towarzyszył mu w jego podróży do Polski, gdzie czekał na niego szczególnie ważny pokaz konnej jazdy. Występ ten miał się odbyć w dawnej szkole jazdy. Masona bardzo irytowało, że nikt nie informował go dokładnie o celu i charakterze podróży oraz, że nie ma kontaktu ze swoją centralą. Para koni, którą wieźli na pokaz, należała do hrabiny von Habsburg, córki SS-Oberführera, która towarzyszyła transportowi koni do Polski. Jej ojcem chrzestnym był sam Himmler.

Po dojechaniu na miejsce Mason musiał się przebrać do uroczystej kolacji (jak się później okazało z okazji rocznicy urodzin Hitlera), podczas której miał spotkać wielu wysokich rangą byłych członków SS, o czym poinformowała go, jako wtajemniczonego, hrabina von Habsburg. Mason znalazł się w dużej sali, w której wokół areny stało ok. 30 pięćdziesięcioletnich mężczyzn ubranych w niemieckie mundury SS i austriackie stroje narodowe. Po wzajemnej prezentacji najważniejsi goście zajęli miejsce na trybunie honorowej, pozostali zasiedli wokół areny. Muzyczne trio, znajdujące się na małej galerii nad salą zagrało wojskowy marsz. Był to sygnał dla jeźdźców, by rozpoczęli wstępny pokaz konnej jazdy, który dosłownie zapierał dech w piersiach" jak opisał go Mason. Po nim na arenie pojawił się jeździec, który miał rogatywkę ozdobioną herbem starej polskiej szkoły kawalerii". Taki sam herb zdobił też jedną z wysoko umieszczonych lóż. Jego występ skomentował entuzjastycznie jeden z Niemców: Schulen über der Erde!" (szkoła najlepsza na świecie). Pokaz jazdy zaprezentowany przez Polaka niczym nie odbiegał od pokazów szkoły jazdy w Saumur we Francji, czy Hiszpańskiej Szkoły Jazdy w Wiedniu. Następnie na sali, gdzie znajdowało się już około 70 mężczyzn i kobiet rozstawiono bufety z jedzeniem. Wino i szampan podawali kelnerzy. Serwety, które mieli przewieszone przez ramię, nosiły haftowany znak SS oraz napisane w gotyku motto SS: Mein Ehre Heisst Treue". Na sali znajdował się też długi stół, który skojarzył się Masonowi z „pchlim targiem”. Na stole znajdowały się różne przedmioty związane z SS. Zauważył też, że nie wszyscy Niemcy bez żalu rozstają się ze swoimi pamiątkami". Jeden z weteranów", dał Masonowi pistolet Walther. Był to jeden z nielicznych egzemplarzy wykonywanych wyłącznie dla wybitnych nazistów. Kapitan Mason był namiętnym zbieraczem wojennych pamiątek i ze swoich akcji jeszcze w SAS przywoził ze sobą całe worki wypełnione zdobyczami", stąd niespodziewany prezent bardzo go ucieszył. SS-Obergruppenführer miał go pod Stalingradem. To dla pana wielki honor" jak dodał w chwilę później asystent darczyńcy".

Uroczystości przeciągały się. Mason opuścił salę udając się do swojej sypialni zastanawiając się cały czas jak to możliwe, by w komunistycznym kraju nadal kontrolę nad zamkiem sprawowali naziści i odbywały się w nim spotkania hitlerowskiej elity. Szedł długim korytarzem wypełnionym halabardami, pikami i hełmami, co upewniło go, że znajduje się na zamku.

Następnego dnia w czasie śniadania naziści prowadzili pogawędki w rodzaju en i ten mieszka w Paragwaju, w Argentynie lub w Hiszpanii". Okazało się też, że członkowie tej elity pracują w różnych zawodach i zazwyczaj na wysokich stanowiskach. Wkrótce na sali, wieziony na wózku, pojawił się starszy mężczyzna, na którego widok wszyscy wstali, a spora część obecnych oddało mu honory hitlerowskim pozdrowieniem. Po nim pchany przez ordynansów wjechał wózek, na którym znajdowała się ozdobna kasetka. Z kasetki tej wyciągnięto z wielkim ceremoniałem zdjęcie Hitlera i umieszczono ją na ozdobnej serwecie. Do sali weszło więcej osób i wszyscy razem wznieśli toast za Führera. Następnie wszyscy, poza Masonem, oddali cześć krzesłu Hitlera" przechodząc obok niego i dotykając go lub pochylając głowę (!). Przez oparcie krzesła był przewieszony sztandar Wodza III Rzeszy, sztućce i srebrne kielichy na stole miały wygrawerowaną swastykę, a serwety wyhaftowaną gapę" i napis Der Führer".

Kiedy skończyła się uroczystość" przed zamkiem rozpoczęły się zawody jeździeckie. Na menażu pojawiło się 38 jeźdźców, w tym Polacy z końmi z Janowa Podlaskiego. Zawody obserwowało ok. 200 widzów. Radość po zawodach trwała do późna, mimo że wielu gości rozjechało się do domów.
Kolejnego dnia Mason rozmawiał z SS-manem, który wcześniej podarował mu Walthera. Niemiec zaproponował mu odwiedzenie zamkowego archiwum i biblioteki. Ściany archiwum pokryte były hitlerowskimi sztandarami i proporcami, pod nimi znajdowały się obrazy olejne i fotografie nazistowskich dygnitarzy. W szklanych gablotach umieszczone były medale, ordery, odznaki, paradne sztylety i oficerskie szable. Część gablot zawierała listy gończe gestapo i żandarmerii, opaski na rękawy oraz około trzystu hitlerowskich klamer od pasów. Na manekinach zawieszone były mundury najwyższych rangą nazistów. Gablota po środku archiwum zawierała egzemplarze broni strzeleckiej III Rzeszy. Na zdjęciach pokazano ich użycie w walce. Eksponaty zajmowały 75% archiwum, pozostałą część zajmowały gazety, czasopisma, akta i książki. Jak się wkrótce dowiedział, książki pochodziły z kolekcji w Wewelsburgu . W nocy Mason przedostał się do archiwum i za pomocą szpiegowskiego aparatu fotografował przez godzinę wszystkie ważne dokumenty z archiwum. Mason natrafił też na zamku na odlewnię, gdzie przetapiano złoto w sztaby opatrzone pieczęciami mennic europejskich, a także amerykańskich.

Czwartego dnia pobytu na zamku Mason przysłuchując się rozmowom elity weteranów SS, odkrył, że dla niektórych z nich zamek jest czymś w rodzaju bezpiecznego przytułku, który niechętnie chcą opuszczać, mając tu zapewnione bezpieczeństwo opłacone zrabowanym złotem i biżuterią. Mason obserwował też jak z pobliskiego pastwiska startują dwa lekkie samoloty zabierając po 4 pasażerów oraz samolot Cessna z ciężkim ładunkiem (złotem), który z trudem oderwał się od ziemi. Miał też okazję zwiedzić garaże, w których stało 10 przedwojennych aut, w tym m.in. Horch 853. W samochodzie sztabowym leżały jeszcze mapy z kampanii w Rosji, a proporczyk dowódcy schowany był w pokrowcu. Teren zamku był patrolowany przez uzbrojonych strażników z psami.


Opis pobytu Masona w hitlerowskiej enklawie w Polsce zajmuje w jego książce 40 stron. Nie można więc przedstawić tu wszystkich szczegółów.

Gdzie dokładnie znajdował się opisywany zamek? Mason podaje trochę informacji przybliżających nieco lokalizację zamku, ale są one niewystarczające. Na jednym z postojów w powrotnej drodze zauważył drogowskaz „Nowa Sól 32km”. Pozostaje zagadką, czy rzeczywiście historia ta wydarzyła się naprawdę, tak jak opisał to Mason? Czy bezpieczeństwo mieszkańców zamku oraz ich nietykalność przez UB było zapewnione sowicie płaconym złotem? Czy Niemcy wywozili samolotami zrabowane złoto i dzieła sztuki ukryte na terenie Polski? Jeśli tak, to może się okazać, że np. część skrytek z listy Grundmanna jest już od dawna pustych, a enklawa została ewakuowana w chwili, kiedy wywieziono już z Polski wszystko co dało się wtedy wywieźć z tzw. depozytów. Reszta, która została, być może po naszym przystąpieniu do UE i otwarciu zachodnich granic już dawno opuściła Polskę...

===========================================================

Napisano
tez czytalem masona ale jakos niechce mi sie wierzyc w ten akurat fragment ksiazki- jest to poprostu malo prawdopodobne by taka enklawa istniala.
Niepatyczkowano sie z niemcami wiec dlaczego Ci mogli byc na wolnosci?
Okradziono by ich a potem las, dziura, kompania ckmow...
Napisano
Wachmistrzu cenię Cię za inne Twoje prace ale proszę nie wciskaj kitu że Ty to tak na poważnie.Rozumiem ze ma być to temat Twojego nowego komiksu i sondujesz czy to chwyci.
Pozdrawiam
Napisano
Uważam że nie należy sprawy od razu wyrzucać do kosza na zasadzie - bo mi sie nie chce wierzyć. W końcu Manson nie wyssał sobie wszystkiego z palca. Myślę że należy to zweryfikować, najpierw należałoby określić które zamki leżą w granicy ok. 150 km od Nowej Soli, które z nich posiadają stadninę koni, które leża na w miarę płaskim terenie, na podstawie takich szczegółów dalej dokonaywać dyskryminacji. Podejrzewam że wtedy mógłby wyjść potencjalny jeden zamek.
Napisano
No właśnie wyssało sobie z palca. Choć czuję że dywagowanie na temat istnienia takiej enklawy uwłacza wogóle rozumowi, to jednak pozwolę zadać sobie pytanie: Bezpieka pozwalała przechowywać byłym SSmanom wielkie ilości złota zamiast i zamiast wejść i je skonfiskować to łaskawie godzili się na to co im wydzielali hitlerowcy???
Napisano
Czyzby to nie z ktoregos James Bonda? Cos takiego sobie przypominam:). Nie odrzucalbym tego zupelnie, mogl facet zmienic kraj faktyczny na Polske w celu zakamuflowania tego ze rzecz sie dziala w jakims kraju przyjaznym Anglii np. Bo trudno mi uwierzyc by w SSowskim theme-parku byly honorowane insygnia polskie.
Napisano
Osobiście czytając ten fragment w książce to uznałem, że przekroczenie granicy w Polsce jest chwytem" autora na to, by dodać jeszcze jeden sensacyjny epizod do i tak grubej książki. Taki zamek osobiście bym gdzieś umiejscawiał np. w NRD, nie wspominając o RFN - jak pisze Gebhardt.
Poddałem temat do dyskusji. Osobiście nie lekceważybym opowiastki" Mansona, bo może wiele on ubarwił w tym epizodzie (polscy kawalerzyści itp.), ale może coś jest na rzeczy" jednak? Nie ukrywam, że rzeczywiście treść tego epizodu w książce jest taka, że Manson jawi się jako wcielenie 007 i J-23 (zresztą przygody Manson miał rzeczywiście takie, że Bond mógłby mu co najwyżej ładować magazynki :)
Skłaniałbym się do analizy i najpierw rozebrania na części tej opowiastki, jak słusznie pisze Mac, a potem ewentualnie możemy się wspólnie obśmiać (lub nie) z Mansona. Epizod ten w książce liczy ok. 40 stron, ja zacytowałem parę urywków. Może to bajka, a może coś można jednak znaleźć między wierszami. Pozdrawiam. wachmistrz
Napisano
Nieważne. Ja mam na myśli umiejscowienie epizodu poza granicami Polski nawet np. w Czechach, a dla koloru przypisanie go do jakiegoś zamku w Polsce.
Napisano
Ciekawy wątek,
Wszystko jest możliwe. Baliszewski w Rewizji nadzwyczajnej, przedstawił pewną bardzo interesującą informację, a mianowicie, że władze komunistyczne, handlowali zbrodniarzami hitlerowskimi, którzy byli osadzeni po wojnie w polskich więzieniach. Bardzo go to bolało, Ak-cy siedzieli i byli mordowani, natomiast oprawcy byli sprzedawani za informacje i złoto. Bardzo ciekawa sprawa. Może ktoś coś o tym wie, proszę o informację.
Napisano
Katani: oczywiscie - na 'umiejetnosci' tych panow byl duzy popyt, wiec mieli wartosc rynkowa. O co komu byl wart taki co tylko wiedzial jak walczyc o Polske Niepodlegla? Chyba najslynniejszy przypadek to ten gostek (nazwisko na smierc zapomnialem) co byl jednym z glownych pracownikow programu rakietowego USA po wojnie. O takich z 'innymi' umiejetnosciami to na ogol sie nie pisze ale zapotrzebowanie na nich bylo jeszcze wieksze!

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie