Wymyślili tę bzdurę oczywiście głupi i odrealnieni politycy, bo na pewno nie ludzie nauki i techniki lotniczo-wojskowej. Jak mianowicie rząd Belgii wyobraża sobie całą telemetrię i monitoring tego, czy eks-belgijskie F-16 w barwach Ukrainy nie przekroczą granicy rosyjskiej?
Co, będą za sobą ciągnąć – jak samoloty na pokazach – flagi belgijskie, żeby było wiadomo, że to właśnie eks-belgijski np. goni ruskiego Su-25 i zapędził się za nim do Rosji? Albo co, eks-belgijskie F-16 w rękach Ukraińców pozostaną z namalowanymi belgijskimi znakami przynależności państwowej? Albo co, eks-belgijskie F-16 w służbie ukraińskiej nie będą miały w transponderach usuniętych znaczników belgijskiej przynależności państwowej, a sprawdzać położenie tych transponderów będą dwa AWACSy E-3?
Dwa (za gigantyczne pieniądze, nie wiadomo czyje i w imię czego?), bo jeden by nie wystarczył, ponieważ jest za cienki. Żeby skontrolować Ukraińców, czy w eks-belgijskich F-szesnastkach nie przekraczają granicy FR to jeden E-3 musiałby latać wokół Białej Podlaskiej (jak na poniższej mapie), a drugi wokół Suliny w Rumunii. Jeden E-3 latający po granicy polsko-ukraińskiej nie łapie już obwodów charkowskiego, kawałka, ługańskiego, dniepropietrowskiego, zaporoskiego, donieckiego, chersońskiego i kawałka połtawskiego, kawałka sumskiego oraz kawałka mikołajowskiego. Nie łapie też całego Krymu.
A może na ukraińskich DOLach, gdzie będą stacjonowały te eks-belgijskie F-16 będą jacyś belgijscy nadzorcy po każdym locie bojowym sprawdzający pilotom komputery misji, czy aby nie przekroczyli granicy rosyjskiej? A jeśli przekroczyli to co… sankcje? A może komputery misji tych eks-belgijskich F-16 będą miały wmontowane dyskryminatory sprzężone z GPS, że jak pacjent przekroczy granicę FR to dyskryminator wyłączy mu radar i komputer misji?
Takie są idiotyzmy wymyślane przez belgijskich polityków, bo nie przez ludzi lotnictwa.