Próbowali na początku szybkich akcji i taktykę, na całe szczęście, szybko zmieniono. Głównym hamulcem jest pierdylion min, więc w skrócie wygląda to tak:
Wyłączają drugą linię, odcinając pierwszą od zaopatrzenia. Dręczą ją, aż się wycofają lub zostanie garstka i czyszczą okopy. To musi trwać.
Do tego widać, że akcja kontrbateryjna (minimum 50 jednostek dziennie wyeliminowanych) jest wciąż priorytetem. Powoli dożynają dzicz. Najważniejsze, że nie nastąpił impas. Codziennie słychać o wyzwalanych miejscowościach.