Skocz do zawartości

Wojna na Wschodzie vol. 1/12


Rekomendowane odpowiedzi

No proszę wynalazki Państwa Islamskiego z Syrii i Iraku dotarły 10/13  lat później do cywilizowanej Europy. To jak z daszkiem nad rosyjskimi czołgami - gdy jeździli z tym Rosjanie to był obciach i śmiech. Gdy pojawiły się daszki na Merkavach IV o to już było zachodnie, cacy.

Fajny sprzęt a'la ISIS, w środku brakuje tylko "Smiertczika"...

Edytowane przez Utylizator złomu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.11.2023 o 12:56, bjar_1 napisał:

Warto to „case study” obserwować, ponieważ to pierwszy taki przypadek w historii. Jest to bitwa dwóch wrogich sobie państwowych systemów wojskowego public affairs. Światowe duże, wiarygodne, prestiżowe media głównego nurtu milczą na temat tego rzekomego wydarzenia. Nawet ta część amerykańskich mediów, które są wrogie idei pomagania Ukrainie nie informują na bazie tego rzekomego przypadku, że „nie warto” jej pomagać, bo tam są „zdrajcy spraw Ukrainy i Zachodu”.

A Rosja (tak jak Białoruś) może sobie dowolnie mówić wszystko – dokładnie tak, jak w ostatnim okresie o rzekomych dwóch naruszeniach białoruskiej przestrzeni powietrznej jakoby przez polskie śmigłowce – bez dowodów fotograficznych, filmowych lub utrwalonych radiolokacyjnych. Nikt normalny nie robi z tego sensacji, oczywiście poza kreacją na Białorusi na tamtejszy użytek.

Ta informacja lub fake żyje wprawdzie w USA i Europie, ale albo w mediach społecznościowych, albo w propagandowych, albo też w mało znaczących, a chcących podejmować tematykę wojskowości. Jakieś doniesienia rosyjskie podtrzymują informację o ucieczce ukraińskiego pilota, natomiast Ukraina oficjalnie temu zaprzecza. Dopóki nie będzie wywiadu z tym rzekomym uciekinierem w Su-27 wraz z pokazaniem jego twarzy to należy tę informację traktować jako ruski fake. Gdyby taki wywiad się ukazał to tylko ukraińskie MON, koledzy z jednostki lotniczej, organizacja rodzin wojskowych itp. mogłyby zweryfikować informację o tej ucieczce po rozpoznaniu twarzy pilota.

Gdyby to jednak była prawda o tej ucieczce to przypadku tego nie da się prosto porównywać z przypadkami uprowadzeń do wroga relatywnie nowoczesnych (na miarę czasów) myśliwców odrzutowych m.in. przez No Kum-soka, Lee Ung-pyonga, Jaźwińskiego, Bielenkę, Zujewa, czy Bassema. W tamtych przypadkach myśliwce nie były uprowadzane ani podczas wojen „kinetycznych”, ani nie były to myśliwce unikatowe pod względem technicznym, a wyłącznie standardowe.

Gdyby ukraiński pilot faktycznie wyciął numer, o jakim piszą mało wiarygodne niszowe media to byłby to pierwszy w historii przypadek, gdy uprowadzono by myśliwca skonstruowanego przez jeden z dwóch głównych światowych sojuszy wojskowych a doposażonego i uzbrojonego przez inny z głównych światowych sojuszy wojskowych, wrogiego wobec tego pierwszego, co więcej, miałoby to miejsce podczas regularnej wojny. Wszystko to byłoby unikatem i byłoby po raz pierwszy w historii wojskowości, więc tym bardziej takie różne „The New York Timesy”, „Washington Posty” itp. powinny o tym trąbić, ale nie trąbią. I właśnie to jest podejrzane. Bo nie trąbią tylko z dwóch powodów – albo z przerażenia, że to się wydarzyło naprawdę, a sprawa jest na tyle gruba, że Pentagon o niczym mediów nie informuje, ponieważ poszłyby do dziczy cenne rzeczy awioniczne Zachodu, albo jest to kompletna ściema i ruska operacja PsyOps, której nie należy nagłaśniać. Czy się to jednak podoba, czy nie, informacja (lub fake) stały się publiczne i żyją swoim życiem.

Tak, czy inaczej, jest to duża ciekawostka mająca miejsce po raz pierwszy w historii wojskowości, jak wiele innych zjawisk podczas tej wojny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie