Skocz do zawartości

operacja kręgosłupa a kopanie


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Witam wszystkich użytkowników.
Chciałbym uzyskać informację czy wśród grona użytkowników są osoby po operacjach kręgosłupa. Najprawdopodobniej czeka mnie wstawienie implantu w odcinku lędźwiowym, i zastanawiam się czy będę musiał porzucić pasję poszukiwań czy są może osoby po takim zabiegu tutaj i mógłby wypowiedzieć się na ten temat..


Pozdrawiam serdecznie
Napisano
kurnia panie :) ja już 6 lat po operacji L4-L5 po centralnolewobocznej dysplazji jądra miażdżystego i sporym ucisku na rdzeń kręgowy :) wiadomo ze po samej operacji min pół roku wstrzemięźliwości od kopania ale jak już wszystko ładnie się pozrasta to jest ok :)
pozdrawiam
szczurek
Napisano
kolego szczurek_1979 trochę mnie pocieszyłeś, wiadomo po operacji długa przerwa jak najbardziej wskazana, a powiedz mi czy nie masz problemów z dłuższym chodzeniem? niektórzy mówią że po takich operacjach po 30minutach spacerów nie mają sił chodzić, rozumiem że miałeś wstawiony implant i śruby?
Napisano
Witam
Ja jestem po operacji kręgosłupa. Zrobiona stabilizacja na odcinku C4 do H3 po zwichnieciu przednim C6/C7. Operacja w lipcu a w grudniu juz z wykrywka łaziłem. Nic się nie przejmuj najważniejsze to aby zaraz po operacji się nie nadwyrężać i mieć dobrych rehabilitantów.
Napisano
implant bez śrub :) zamiast dysku międzykręgowego mam amortyzator silikonowy DIAM :) byłem po wypadku w pracy, wszystko było na świeżo bez deformacji i zmian w strukturach kostnych także obyło się bez śrub :) z długim chodzeniem nie mam problemów ;) w sumie kręgosłup mam mocno obciążony bo wzrostu mam 198 cm no i wagi trochę po nad 130 kg ;)po operacji jest ważna dobra rehabilitacja, sumiennie trzeba się do tego zabrać i nie oddawać się w ręce pseudo specjalistów.... bądź dobrej myśli :) trzymam za Ciebie kciuki i szybkiego powrotu do zdrowia życzę :)
pozdro
szczurek

ps.
Yeti :) z ożenkiem ponownym to ja po nad 7 lat czekałem ;) musiałem być pewien że nie będzie jak poprzednio ;)
Napisano
Ja jestem po czterech operacjach kręgosłupa odcinka lędżwiowego ze stałym uciskiem nerwu strzałkowego na stopę lewą tzn:stopa całkowicie mi opadła z zanikiem mięśni od kolana w dół.Ostatnia operacja w 2005 roku.Chwilami jest ciężko ale daję radę.Tylko muszę uważać żeby się nie potknąć.A gdy to nastąpi(niestety i to bardzo często a wynika to z braku stabilizacji stawu skokowego)lecę jak długi.W podobny sposób zniszczyłem wykrywacz łamiąc podłokietnik.Są dni że w terenie spędzam od pięciu do siedmiu godzin.A następstwa tak długiego chodzenia są bardzo bolesne nocne skórcze i oczywiście bóle w okolicy lędżwia,które są wynikiem zwyrodnienia tego odcinka.I być może czeka mnie jeszcze jedna tym razem odcinka szyjnego.Już padła propozycja.Co się nie robi dla pasji.Trzymaj się.Pozdrawiam
Napisano
Yeti nie chciał byś mnie w terenie spotkać ;) uwierz mi ;) a były przypadki spotkań z raczej nie przychylnymi autochtonami :) przeważnie jeździmy we dwóch i to przeważnie kumpel ma szczęście wleźć na tubylca ;)i wyobraź sobie jak taki niedźwiedź jak ja ruszam na pomoc kumplowi z saperką ew. szpadlem ostrym jak brzytwa i błyszczącym w słońcu do takiego tubylca ;) w jednym przypadku tubylcowi spadł łańcuch w rowerze marki ukraina i w tedy pierwszy raz widziałem tak szybko uciekającego gościa z rowerem na plecach ;)
Napisano
Ja też miałem operacje L4/L5 we wrześniu 2013 a w styczniu 2014 tak się podnieciłem ciepłą zimą, że poleciałem do lasu z łopatą co szybko zakończyło się łzami. Teraz ja kopię to nie przekraczam około 3 godzin i staram się nie kopać 2 metrowych dołów a i tak na drugi dzień mi przypomina, że młodość fizyczna już minęła.
Napisano
Witam!L4-L5 po koablacji jądra miażdżystego w 2006r,wynik nadwagi,przy 182 wzrostu ważyłem 120 kg.Po zabiegu dieta cud,nie żreć,zszedłem do 80 kg.Po pół roku już biegałem po skibach.Do dzisiaj nie jest super,ale biegać się da.Czeka mnie jeszcze S1-S2 prawdopodobnie to samo,bo jest gorzej,czasami ręce drętwieją bez powodu i łupie w klacie jak przed zawałem,ale póki co biegam nadal.Pozdrawiam!
Napisano
Dla kolegów,których czeka grzebanie" w kręgosłupie,nie pozwólcie robić tego byle komu,najczęściej naprawdę dobry spec nie ma umowy z NFŻ, bo stać go na to,żeby się nie denerwować.Znam kilka przykładów, źle zrobionych kręgosłupów,tragedia dla człowieka.Dobry neurochirurg to obecnie w Polsce wielka rzadkość.Pozdrawiam!
Napisano
A czy to nie jest tak, że po operacji lekarz Wam powie, iż o jakimkolwiek wysiłku będziecie mogli zapomnieć do końca życia?
Tak było w przypadku mojego ojca oraz znajomego - mechanika pojazdowego, który, po operacji musiał przejść w stan spoczynku". Obaj usłyszeli, że mogą co najwyżej podnieść 1,5kg i to ostrożnie. I obaj tego nie przestrzegali. W konsekwencji czego znajomy mechanik wylądował na kolejnej operacji, która mu już nie pomogła. Za to ojciec już nie doczekał kolejnego terminu. Ja bym się dziesięć razy zastanowił nad taką operacją, bo kiedyś, w szpitalu przysłuchiwałem się pewnej dyskusji pacjenta z ortopedą, gdzie ten drugi sugerował temu pierwszemu, iż lepiej będzie, jeśli porządnie schudnie zamiast dać się kroić na kręgosłup.
Napisano
W moim przypadku operacja byla konieczna (L5) ponieważ dysk sie rozwali i wlał w kanał kręgowy i uciskał na nerw co skutkowało zdrętwieniem nogi. Neurochirurg zabronił uprawiania sztuk walki i kazał całe życie się oszczędzać. Siedem lat po operacji a noga nadal z tyłu zdrętwiała. W tej chwili czasami boli kręgosłup, zwłaszcza jak dźwignę coś ciężkiego, zwłaszcza (dwa razy w roku) silnik do łódki który waży 40 kg.
Napisano
Operacja to ostateczność ja próbowałem się przed nią uchronić i przez około dwa lata przed nią stosowałem różne działania typu pływałem na basenie, ćwiczyłem mięśnie brzucha i pleców ( według zaleceń) chodziłem na specjalistyczny masaż, zmieniłem styl siedzenia w aucie i w pracy, mam specjalny materac w łóżku. Niestety nic to nie dało i podczas spaceru z psem musiałem co 30 metrów klękać bo nie mogłem dalej iść ból zaczynał się od pośladka dalej biegł pod kolanem aż do stopy. Jak stałem w kolejce do kasy w sklepie to musiałem się zawiesić na wózku. W nocy każde przekręcenie się na drugi bok powodowało obudzenie się z powodu bólu. Teraz jest o wiele lepiej ale trzeba na siebie uważać bo każdy wysiłek typu długie kopanie, noszenie ciężkich rzeczy, podnoszenie przedmiotów z ziemi na prostych nogach kończy się bólem. Fakt jest taki, że do 40 -tki nie wiedziałem co to jest kręgosłup i o niego nie dbałem. W myśl zasady : jak sobie pościelisz tak się wyśpisz.
Napisano
Jak widze nie tylko ja mam problemy z kregosłupem , z tym że u mnie jest zmasakrowany odcinek szyjny C-3 C-4 C-5 C-6 (nie miałem wypadku-tak samo z siebie). Osiem lat temu po pierwszym rezonansie lekarz i dwaj kolejni sugerowali natychmiastową operacje , dopiero znajomy chirurg-ortopeda doradził mi konkretną rehabilitacje ,powiedział że jeśli nie pomoże to on osobiście mnie pokroi" .Po rehabilitacji cwiczenia Mckenziego i 6 lat spokoju , jesienią znowu kregosłup dał o sobie znac wiec kolejna rehabilitacja i tak mineło 8 lat od natychmiastowej operacji.
Brałem od lekarza skierowanie do szzpitala (sanatorium) na pobyt dzienny czyli przychodzi sie tylko na zabiegi- nie jest sie hospitalizowanym wtedy na zabiegi czeka sie około tygodnia a nie dwa lata taki myka przez NFZ należy nam sie dwa razy do roku jak psu buda
Napisano
ja nabawiłem się dość sporego kręgozmyku L5-S1, niestety chyba jedyny ratunek dla mnie to stabilizacja śrubami.

Zawsze byłem okazem zdrowia, potrafiłem chodzić w terenie po 8 godzin.

Teraz mam juz obawy ze juz nigdy nie wyjdę w teren
Napisano
Albo śruby albo implant, ja też miałem odcinek L5 S1, ale mi tylko wyczyścili rozlany kręg i nie stabilizowali, ze mną leżał gościu który czekał już na 5 zabieg i dopiero mu zakładali śruby. Ja na szczęście jakoś funkcjonuję, są dni kiedy odczuwam ból, a ją dni że nic nie czuję, ale na każdym kroku trzeba się kontrolować. Mówią że sport to zdrowie (ale chyba zrujnowane), dzięki karate załatwiłem sobie biodra a dzięki kulturystyce kręgosłup. Żeby można było cofnąć czas...
Napisano
Zależy jaki sport - bieganie, pływanie(w sensowych dawkach) - jak najbardziej. Mordobicie? A co to za sport? Najkrótsza droga do inwalidztwa. Dwadzieścia lat uprawiałem judo, jiu-jitsu i shotokan. Dzisiaj ciągle strzyka mnie w lędźwiach. Zdarzają się dni, że wstaję z łóżka, stękając jak stara babcia. :<
Jest to konsekwencja walenia własnym cielskiem o twarde podłoże, noszenia w ramach rozgrzewek a barana" ciężkich kolesiów i niestety smutnej jesieni życia (po czterdziestce). :))
Ale bywa, że jest OK. Na pewno na polepszenie samopoczucia ma (znaczny) wpływ pogubienie nadmiaru masy. Po zimie, gdy człowiek nagromadzi sporo tłuszczu jest najgorzej. Ale już latem, gdy można zgubić parę kilo, jeżdżąc na rowerze, czy pływając jest całkiem OK.
Niestety ideałów nie ma i paradoksalnie, choć w późniejszym wieku zapotrzebowanie na kalorie spada, to jednak żreć się chce coraz bardziej. W konsekwencji tego, biedny kręgosłup ma co dźwigać; zwłaszcza, że w młodości dało mu się popalić. :(

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie