Skocz do zawartości

Saper cd., dywagacje Polityki"


Rekomendowane odpowiedzi

Blog z pierwszej strony Polityki"

Agnieszka Krzemińska

Kolejna mądra nie mająca pojęcia o zyciu na prędce- kilka dni po poprzednim artykule zaponzła się pobieżnie z problematyką i ije pianę" tzn. próbuje zarabiać pieniądze naszym kosztem:).
Nazywa rabusiami skromnych pozostałości po przodkach- to już świadczy że nie ma pojęcia o naszej działaności i zasobie archeologicznym, zresztą zapraszam do lektury...



Na łamach GW przeczytałam tekst o najsławniejszym polskim poszukiwaczu zabytków, od lat współpracującym z archeologami. Artur Troncik, zwany Saperem, jest utalentowanym detektorystą, który przeszedł na „jasną stronę” i nie po raz pierwszy pojawia się w mediach. Kilka lat temu sama pisałam o nim i jego planach dotyczących oddania zgromadzonych przez niego zabytków (znalezionych lub kupionych za własne pieniądze na targach staroci) do jednego z muzeów. Gdy Troncik zabytki w końcu oddał, dyrektor muzeum, który najpierw przyjął jego zbiór, szybko zgłosił na policję doniesienie o przestępstwie. Przyznaję, że było to dość paskudne posunięcie ze strony urzędnika (choć zgodne z prawem), nie znaczy to jednak, że popieram sam proceder, jakim jest chodzenie po polach z wykrywaczami metali, bo Saper i grupka mu podobnych poszukiwaczy, współpracujących z archeologami, to zdecydowana mniejszość wśród ok. 60 tys. grasujących po Polsce rabusiów skarbów.

W toczonym od lat sporze między archeologiami a poszukiwaczami skarbów nigdy nie będzie porozumienia. Ci pierwsi chcą za wszelką cenę chronić to, co jest w ziemi jako dobro wspólne i świadectwo przeszłości; ci drudzy, twierdzą, że wszystko, co jest w ziemi jest wspólne więc powinno należeć do tego, kto dany „fant” znalazł. Archeolodzy jeśli już rozkopują stanowiska archeologiczne, to dokładnie, bo wiedzą, że wykopaliska na zawsze je zniszczą; poszukiwacze wydłubują jedynie metalowe przedmioty kompletnie nie zawracając sobie głowy kontekstem, w którym się znajdowały.

Środowisko od lat głowi się jak postępować z poszukiwaczami. Niektórym mówią o całkowitym zakazie prywatnych poszukiwań, z tym, że jest to nierealny pomysł, bo nie sposób postawić policjanta na każdym polu, by pilnował czy nie chodzi po nim nikt z wykrywaczem. Ratunkiem wydawał się pomysł części środowiska archeologów, którzy wciągnęli niektórych poszukiwaczy do współpracy. Problem w tym, że większość poszukiwaczy nie jest zainteresowanych udziałem w wykopaliskach (nie ma ich zresztą tak wiele, by można było zatrudnić wszystkich zainteresowanych), bo chodzenie z wykrywaczem jest bardziej seksowne niż żmudna praca pod okiem archeologa, a co najważniejsze stanowi sposób na dorobienie do pensji. Detektoryści lubią przy tej okazji powoływać się na prawo brytyjskie, które zezwala na szukanie skarbów, jeśli zgodzi się na to właściciel ziemi. Gdy uda się na coś natrafić, muzea odkupują zabytek czasami za duże sumy. Problem w tym, że my mamy inne prawo, a nagrody za odkrycie dostają tylko ci, którzy przez przypadek natrafia na jakieś artefakty. Póki co współpracujący z policją konserwatorzy zabytków starają się namierzać wypływające z Polski zabytki archeologiczne i ścigać handlarzy. Efekty są, ale w porównaniu ze skalą zjawiska, mało spektakularne.

Dlaczego o tym piszę? Otóż wiosna to dla poszukiwaczy czas żniw i zawsze przy tej okazji z zastanawiam się nad tym ile nowych stanowisk zostanie rozkopanych i zniszczonych, ile umknie nam ciekawych informacji o przeszłości i czy można coś z tym fantem zrobić. Wiem jednak, że walka z wykrywaczowcami to walka z wiatrakami, a właściwie z inną mentalnością i innym systemem wartości. Pewnie niewielu to pocieszy, ale to nie jest tylko polski problem. Rabusie grasują wszędzie, a u nas mają nawet gorzej, bo niestety nie należymy do krajów gdzie można natrafić na groby wypełnione po brzegi złotem, jak to jest w Bułgarii, czy na Ukrainie. Szkoda tylko, że te skromne pozostałości po naszych przodkach jeśli wpadną w ich ręce nic nam już nie powiedzą o naszej przeszłości i przepadną na zawsze.

http://naukonauci.blog.polityka.pl/2014/03/27/sezon-na-skarby/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rabusie grasują wszędzie" :) słyszałem, że gdzieniegdzie ten rodzaj złodziejstwa jest legalny. biedni, naiwni Brytyjczycy...

tekst na poziomie wczesnego ogólniaka, wpisujący się w formułę Mickiewicz wielkim poetą był".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie. Najlepiej niech sobie wszystko leży w ziemi i czeka, aż się archeolog zlituje, albo kasę na badania zbierze. Jak się rozsypie w proszek, to nie posklejają i nic nie będą wiedzieli.
Zwykle archeolodzy szukają w konkretnym miejscu wyznaczonym na podstawie analizy źródeł, albo... we wskazanym przez wykrywaczowców", którzy penetrują znacznie większe tereny, na które nikt zapewne by się nie zapuścił.
Ciekawe co powie o operatorach koparek, którzy też niezłe żniwo zbierają i często nikomu o tym nie mówią, bo nie wiedzą z czym mają do czynienia?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały problem polega na tym, że za ekspertów od tego co w ziemi uznaje się archeologów, zapominając, że to tylko jedna z zainteresowanych grup i nie ma podstaw żeby ich opinie przedstawiać jako prawdy objawione (szczególnie w zakresie prawa). Autorka artykułu jest archeologiem. Cynizm polega na tym, że strona sporu ubiera się w pióra sędziego, który wskaże co dobre, a co złe i powie kto ma rację. A to wszystko pod płaszczem troski o dobro wspólne i wiedzę o przodkach, a z takimi argumentami się nie dyskutuje. Prawda jest jednak bardziej banalna. Tym lobbystom chodzi zwyczajnie o zachowanie monopolu w dostępie do zasobów. Czy się to komu podoba, czy nie archeologia jest w społeczeństwie mało obecna i raczej w masie mu obojętna. To taki chów wsobny. Wynikami badań są zainteresowani tylko archeolodzy, a target muzeów archeologicznych to wycieczki szkolne. Opinia publiczna słyszy o archeologach tylko w kontekście sensacyjnych znalezisk", czegoś co bije po oczach, ale często jest bez znaczenia dla tzw. stanu badań. To towarzystwo jest odklejone od społeczeństwa i działa na swoją, a nie jego korzyść. Jakoś przez lata wszyscy się do tego przyzwyczaili. Trwaj chwilo, jesteś piękna! A tu bęc... Ci poszukiwacze chcą coś zmieniać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I o to chodzi. o monete i monopol, o zapewnienie pracy na lata do przodu dla kasty dlatego archeolog jest tym dobrym a wszyscy inni będą tymi złymi.Granty na badania, prywatne firmy archeologiczne zakladane przez wykładowców akademickich, nadzory ect.W
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie