Skocz do zawartości

Wojna w Dolinie Kwisy-ocalone od zapomnienia cz.5


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Zostało tak niewiele, że za pierwszym razem nie znalazłem nic. Już myślałem, że chyba chłopu coś się pomyliło, gdy miejscówkę potwierdził kolega Queis. I potem jeszcze paru. Trzeba było iść jeszcze raz i tym razem już coś wyszło. Jak się okazuje, wszyscy tam już byli :) Mnie przynajmniej pozostała rola identyfikatora i samolotu i załogi.

  • Odpowiedzi 447
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano

Właściwie już pierwsza owocna wizyta pozwoliła ustalić rodzaj samolotu. Kawałki pancerza wskazały na chyba jedyny opancerzony środek powietrzny z tamtego okresu latający nad Lubaniem - oczywiście kolejny Ił-2. Rozerwane łuski 12,7mm mogły pochodzić od innych maszyn. O dziwo pierwsza i zaledwie jedna z dwóch łuska 23mm, po eksplozji oczywiście (bo strzelonych w okolicy pełno) wyszła chyba dopiero za czwartym razem.

Napisano

Koledzy skutecznie oczyścili teren, właściwie nie było co zbierać, ale kto szuka, zawsze znajdzie coś interesującego. Na zdjęciu wskaźnik ciśnienia doładowania – nadduw.

Napisano

Szukam w terenie ale i szukam w sieci. Chociaż właściwie już nie szukam, ale wiem na 90%. Pozostaje potwierdzić informację. Potrzebny jak zawsze numer samolotu bądź silnika. Znajdowane tabliczki znamionowe to jedynie numery technologiczne elementów wyposażenia samolotu.

Napisano

Teren w ogóle ciężki do poszukiwań. Wszystko zarośnięte gęstym jeżynowym podszytem i samosiewem. Leśnicy dawno tam nie zaglądali. Dół gdzie spadł samolot ledwie widoczny wśród krzewów, choć przy drodze.

Napisano

Strzelano z samolotów w tym rejonie intensywnie. Niedaleko pozycje niemieckie. O dziwo obok dołka resztki pocisków od 37mm i kawałek dalej łuska Szwak 20mm. Przez moment myślałem, że może spadł tu Ił-2 wyposażony w działka NS-37 (a to rzadkość), jednak znaleziona kawałek dalej rozdęta, nie strzelona łuska 23mm rozwiała wątpliwości. Resztki pocisków 37mm to widocznie efekt ostrzału z Jak-9T.

Napisano

Kończę poszukiwania w terenie. Jak widać raczej z mizernym skutkiem.Rzeczy po zgrubnym oczyszczeniu. Trzeba to robić. Na każdym z grubszych elementów np. od silnika może być jakiś numer.

Napisano

Pora rozwikłać zagadkę.
W dniu 05.03.1945r. z lotniska w Legnicy, miejsca stacjonowania 141. Gwardyjskiego Szturmowego Pułku Lotniczego startuje grupa samolotów Ił-2M3, wśród których leci załoga w składzie pilot – mł. lejt. gw. Witalij Michajłowicz Martynowicz i strzelec pokładowy mł. sierż. gw. Grigorij Kondratowicz Pokutin. Cel dnia dla pułku - niszczenie czołgów, samochodów i siły żywej przeciwnika m.in. w rejonie wsi Hennersdorf. Jako osłona szturmowików leci grupa samolotów Jak-9 (stąd pociski?) ze 152. GMPL. Nad celem szturmowce zostają ostrzelane przez artylerię przeciwlotniczą. Samolot Martynowicza zostaje trafiony przypuszczalnie w tylną część pociskiem z „tanka” jak piszą Rosjanie. Prawdopodobnie strzelec zostaje śmiertelnie ranny, ponieważ spada razem z maszyną 2 km dalej. Nie próbuje skakać ze spadochronem, jak czyni to pilot, który ląduje pod bukowym wzgórzem niedaleko wsi.

Napisano

Jak sądzę próba lądowania wśród wysokich i gęsto rosnących drzew kończy się tragicznie. Pilot również ginie. A może zostaje zastrzelony przez Niemców? Spadł w końcu na tereny świeżo zajęte przez wroga po odbiciu Lubania. Nie wiem. W każdym razie nigdy nie wraca do bazy.

Napisano

Jak powiadają miejscowi, którzy co nieco pamiętają z tamtych czasów, zaraz po wojnie na wzgórzu była samotna mogiła w której pochowany był lotnik. Dziś nie pozostał po niej ślad. Choć na szczycie jest rozgrzebany, jakby po ekshumacji dołek, ale czy to resztki mogiły? W latach 90-tych na tych terenach Rosjanie dokonywali ekshumacji swoich poległych. Mogiła była znana, ponieważ jakiś czas po wojnie opiekowali się nią harcerze. Więc może jednak?

Napisano

Próbuję trochę poszperać wokół góry. Trafiam w sam środek polowania.
-Halo, proszę pana zaraz będziemy strzelać.
-To ja pójdę w tamtą stronę.
-Tam nie bo tam właśnie będziemy strzelać.
-To może w drugą.
-Tam też nie, za duże ryzyko.
-To co mam robić?
-Niech pan stanie koło kolegi. To tylko pół godzinki.
I zaczęło się. Kanonada jak na wojnie. Natłukli kilkanaście szt. Ale to kropla. Mój opiekun stwierdził, że nie dają rady z odszkodowaniami. Tak się dzicze plemię mnoży.

Napisano

Z pół godziny zrobiła się godzina. Ale cośmy sobie z sympatycznym panem pogadali, to nasze.
-Panie, przyjedź pan do mnie. Wiem że na pewno w ogrodzie jest coś zakopane. Podzielimy się po połowie.
-Jakby dzik ruszył, to chowaj się pan za drzewem, bo nie ręczę.
-A są tu jelenie?
-Tak, są, 34 byki.
-A wilki?
-Oczywiście. Przeszły przez Nysę z Niemiec i zadomowiły się. Idą za jeleniami. Wychodzą z puszczy i w nocy potrafią dojść przez Lubań do Świeradowa i z powrotem. Jest ich coraz więcej. Tak że trzeba uważać!!!
Przyznam, że doznałem szoku. A kilka dni później na potwierdzenie trafił się piękny zrzut.

Napisano

No ale wracamy do samolotu. Spada wraz ze strzelcem 2 km dalej. Musiało dojść do wybuchu. Jak twierdzą świadkowie, jeszcze w latach 90-tych szczątki można było zbierać w promieniu kilkudziesięciu metrów. W końcu pozbierali i pochowali. Choć chyba nie do końca …
Gdzie? Nie wiadomo.

Napisano

Na koniec dla przypomnienia dwa słowa o załodze. Niestety zdjęć brak.
1. Pilot - mł. lejt. gw. Witalij Michajłowicz Martynowicz, ur. 1922r. w Krasnojarskim Kraju (wg innych danych Białorusin), w wojsku od 1941r.
2. Strzelec pokładowy - mł. sierż. gw. Grigorij Kondratowicz Pokutin, ur.1924r. w woj. Kijowskim (Ukrainiec?) , w wojsku od 1944r. , odznaczony „Medalem za odwagę” - za odbycie 14 efektywnych lotów bojowych samolotem Ił-2 podczas atakowania siły żywej i techniki bojowej przeciwnika. Ogniem karabinu zlikwidował 18 nieprzyjaciół i 1 baterię przeciwlotniczą.
W dniu 05.03.1945r. nie wrócili z lotu bojowego z rejonu 6-7 km na Pn-Z od Lubania.

Napisano

Dzięki Panowie.
W niedalekim Węglińcu (serce Puszczy Zgorzeleckiej) ostatnio coraz częściej widywane są wilki. Choć spędziłem tam pierwsze 25 lat mojego życia to nigdy przyjemności nie miałem i dlatego nie wierzyłem do niedawna w takie opowieści. Teraz zmieniłem zdanie.
A co najśmieszniejsze - jak stwierdził myśliwy - nikt do wilka nie strzeli. Kary są okrutne. Watahy raczej nie należy się obawiać, nie zaatakuje człowieka. Najgroźniejsze są stare samce, wyrzucone ze stada, które nie dają rady nic upolować. Człowiek jest dla nich stosunkowo łatwą zdobyczą.

A dzików, jak widać na fotce co niemiara. Praktycznie za każdym razem wypłaszam z chaszczy jakieś stado czy pojedyncze sztuki. Tylko widać jak przemykają wśród drzew bure cielska.

Napisano
ikt do wilka nie strzeli. Kary są okrutne" myśliwy z koła łowieckiego raczej nie ale kłusol nie ma takich obiekcji,niejeden bufon który strzelby w ręku nie miał pewno sporo zapłaci żeby mieć wilczą skórę przy kominku.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie