Skocz do zawartości

Wkręcił pocisk w imadło... i go detonował


Zone51

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli na chłopski rozum jak nabój znajduje się w komorze otoczony ze wszystkich stron wewnętrzną powierzchnią lufy to po wystrzale cała energia skupia się w najsłabszym miejscu czyli na połączeniu łuski z pociskiem - pocisk leci. Jak nabój pozostawiony sam sobie to po wystrzale prawdopodobnie łuska tego nie wytrzyma i się rozerwie.
Ps. Panowie i Panie ile to razy kopaliście w lesie porozrywane łuski mniej więcej w połowie?? Kiedyś prawdopodobnie ten las się palił lub palił się składzik amunicji.

Jeśli coś pokręciłem to proszę mój post usunąć
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 67
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Prawie dobrze, choć energia gazów prochowych praktycznie oddziałowuje we wszystkich kierunkach (ścianki łuski, a za nimi ściany komory nabojowej, deno łuski, a za nim czółko zamka oraz dno pocisku). Przy czym pracę" w broni powtarzalnej wykonuje tylko w jednym możliwym kierunku (w przypadku broni samopowtarzalnej dochodzą jeszcze inne zagadnienia, ale nie o nich tu mowa). Przy czym prędkość spalania (deflagracji) prochu jest tak dobrana, by tę pracę wykonać jak najefektywniej, ale w granicach bezpieczeństwa dla samej broni i jej konstrukcji.

Imadło jak widać nie zapewnia takich warunków. :)

Panowie i Panie ile to razy kopaliście w lesie porozrywane łuski mniej więcej w połowie??" Ano, nie raz i nie dwa. :) Z tym że czasem łuski sfragmentowane są tak jak to opisujesz, a czasem jedynie rozgięte szyjki lub wydmuchnięta miseczka spłonki. Tego niestety nie da się przewidzieć. Kolega z artykułu miał nieco mniej szczęścia...

I jeszcze dla miłośników" detonacji prochu strzelniczego załączam link do innego forum:

http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=55&t=124434
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm pierwsza zasadą amunicji jest to, że nie ulega defragmentacji podczas wybuchu... z tego co wiem łuski są tak robione aby np podczas pozaru i wybuchu mat prochowego łuske rozerwało ale wszystkie elemnety były razem (brak odłamków)
a tu widac ze urwało prawie cały przód łuski.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w łusce z 1943 roku (czy nawet z 1935 roku) w 1945 roku, czyli od 2 do 8 lat później) też nastąpiły te zmiany fizyko-chemiczne"? Bo kiedyś odkopywałem schron z II wojny, w którym pożar miał miejsce w 1945 r. po ewakuacji Niemców z Torunia, sfragmentowanych na kawałki łusek 7,92x57 Mausera i 20x80 RB do MG-FF było w nim pełno. Czyżby nie spełniały tej pierwszej zasady amunicji"? ;)

PS. Pomijam już to, że wykonując materiał na łuski przede wszystkim zwraca się uwagę na inne czynniki mające zapewnić bezpieczne i skuteczne działanie amunicji, a nie to, czy sfragmentuje w pożarze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nitrocelulozowy proch strzelniczy odpowiednio sflegmatyzowany i o właściwie ukształtowanym ziarnie przechodził w czasie strzału samoistnie w detonację, to z punktu widzenia technicznego, byłby bezwartościowy i szkodliwy dla broni strzeleckiej i artyleryjskiej"

Ręca opadają,ale po wypiciu wiadra melisy spróbuje jeszcze raz: Deflagracja w odpowiednich warunkach, głównie poprzez wzrost ciśnienia przez nią wywołanego, może przechodzić w eksplozję lub nawet detonację"
Oczywistym więc jest,że przytoczony tu niezbyt przemyślany przykład przechodzenia w detonacje podczas strzału zachodzić nie może,zwyczajnie nim poziom ciśnienia osiągnie wartość określaną jako detonacja - wszystko ulatuje przez lufę.I nie ważne jak będziesz cudował z właściwościami prochu,gdyby zaspawać wylot lufy ciśnienie osiągnie poziom który z deflagracją ma już niewiele wspólnego.

Według Twojego toku rozumowania pocisk wylatujący z lufy np98k z prędkością 860 m/s,a która jest przecież prędkością wypychającej go fali uderzeniowej(ciśnienia) jest deflagracja pomimo tego,że mowa jest o niej tylko dla wartości poniżej 400 m/s ?
I nie uczepiał bym się tak tej skrajnej detonacji bo przed tym jest jeszcze eksplozja.


Łuska została rozerwana z powodu, który podał kolega marcjew - nie znajdowała się w komorze nabojowej"

Doprawdy błyskotliwe spostrzeżenie:) łuska wcale nie musiała się rozerwać,zależy to od wytrzymałości zacisku/połączenia łuski z pociskiem i materiału.Na foto przypadki z jednego doła po paleniu amunicji.Pisałem w pierwszym poście - Skąd wiesz,że nie detonował lub eksplodował,stałeś przy chłopie i mierzyłeś ciśnienie w łusce?" a to dlatego,że nie wiadomo do jakiej wartości doszło ciśnienie nim rozerwała się łuska,patrząc na jej resztki z pewnością nie było małe.

Proch nitrocelulozowy (wbrew powszechnej opinii) nie detonuje, bowiem nie zamknięty w obudowie rozprasza się szybciej, niż zapala, a zatem nie dochodzi do kumulacji spalin prochowych. Aby uzyskać efekt wybuchu trzeba zamknąć proch w obudowie. Wtedy, dzięki tym samym własnościom, powstaje w prochu regularna fala wybuchu"

Cytaty z netu,skopiowane wcześniej z publikacji wiec wiarygodne.Oczywiście dalej możecie takowe negować swoimi wymysłami,na to już rady nie mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę lekką napinkę i próby wciśnięcia komuś swoich stresów,charakterystyczną dla osobników którzy zaczynają się motać ze swoimi myślami.Nie obrazę się.

Czy nie zauważyłeś na jaki temat powstał mój spór z kol marcjew? Rozchodzi się o nietypową możliwość przejścia deflagracji w eksplozje lud detonacje.Nie o to,że proch w każdych warunkach od razu eksploduje/detonuje.Chodzi o możliwość przejścia,że spalania do eksplozji itd! trudne do zrozumienia?
I coś się tak chłopie przylepił do tej detonacji? pewnie dlatego,że na forum absolwentów wat-u" (którzy jak sami wspominają wykłady mieli lataaa temu...)niewiele o eksplozji to i nie ma czego skopiować)

Podałem http://pl.wikipedia.org/wiki/Deflagracja do tej pory nie dostałem dowodu który by jasno obalał takową możliwość.


I co z tego, że ciśnienie nie było małe, skoro dalej nie była to detonacja? To czy łuska się rozerwie czy też nie, zależy od kilku czynników - przyrostu ciśnienia, sposobu obsadzenia pocisku w łusce, wytrzymałości mechanicznej łuski. Przy czym wcale ciśnienie w łusce nie musi grać kluczowej roli"
Po co wypisujesz mi rzeczy które opisałem post wyżej?


Natomiast na pewno ciśnienie nie rośnie do granicy, w której deflagracja mogłaby przejść w detonację"

Potrafisz to wiarygodnie udowodnić? czy mam się opierać na słowie harcerza?

Gdyby, ale przy normalnym strzelaniu luf się nie zaspawuje, tak samo jak ten nabój znajdował się w imadle a nie w zaspawanej lufie" skoro już podałeś tak małolotny przykład to takowy też otrzymałeś.

Pocisk wylatuje (zazwyczaj) z prędkością większą od prędkości dżwięku w powietrzu (w warunkach normalnych na poziomie morza to jest 340 m/s czy coś koło tego)"

Z większa? ile większą? bo w okolicach tej wartości to jedynie mowa o broni krótkiej,szkoda że już tego na forum nie dopisali.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę lekką napinkę i próby wciśnięcia komuś swoich stresów,charakterystyczną dla osobników którzy zaczynają się motać ze swoimi myślami.Nie obrazę się."

Psychoanalityk, metaloznawca, konserwator i pirotechnik w jednym, w Zakonie Krzyżackim dostałbyś zaszczytny tytuł Wielkiego Wszechznawcy Wszechrzeczy. :D

Większość tego bełkotu pominę, ograniczę się do jednego:

\"Natomiast na pewno ciśnienie nie rośnie do granicy, w której deflagracja mogłaby przejść w detonację

Potrafisz to wiarygodnie udowodnić? czy mam się opierać na słowie harcerza?"

Skoro w normalnych warunkach (czyli w komorze nabojowej broni palnej z wolną (niezatkaną) lufą nie rośnie do takich wartości, to i w imadle nie urośnie. Ciśnienie gazów ma nawet mniejsze szanse na osiągnięcie wysokiej wartości ze wzlędu na to, że może ujść przez kanaliki ogniowe spłonki i wypychając spłonkę, od strony denka łuski. Pomijam już oczywistą możliwośc oddziaływania na ścianki łuski, które oczywiście nie wytrzymają tego ciśnienia, bo nie do tego zostały stworzone. To jest tak oczywiste, że nie tylko harcerz, ale nawet zuch (czy jak się ten stopień nazywa) by to zrozumiał.

pewnie dlatego,że na "forum absolwentów wat-u (którzy jak sami wspominają wykłady mieli lataaa temu...)niewiele o eksplozji to i nie ma czego skopiować)"

To nie jest forum absolwentów WAT-u, ale stosując takie argumenty ad hominem", tym samym pokazałeś swój właściwy poziom, czyli sięgnąłeś bruku i dalsza dyskusja z Tobą staje się bezcelowa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mojego znajomego na podwórku wybuchł w 1939 r. polski wóz amunicyjny, takich kwiatuszków" jak pokazał Voucur kiedyś wyzbieraliśmy 3 duże wiadra..

Znam też dwa inne miejsca gdzie wybuchały polskie wozy, więc jak widać nie tylko niemieckiej amunicji to dolegało" ;-)

Poza tym warto pamiętać, że dostająca się przez mikroszczeliny na brzegu szyjki wilgoć, powoduje to, iż pokrywające się tlenkiem żelazo zwiększa swą objętość i przez to pocisk mocniej siedzi".
Mogą też o ile pamiętam poprzez wilgoć pomiędzy dwoma metalami pojawiać się tzw. ogniwa pasożytnicze (galwaniczne), które powodują potocznie mówiąc spawy", czy zapieczenia". Pocisk więc ma dzięki wilgoci milion powodów aby przykleić się" do szyjki od wewnątrz, tak jak by był przyspawany.
Po zbiciu spłonki szybciej pęknie łuska i będzie razić odłamkami, niż wyleci z niej pocisk..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korozja bimetaliczna
Podczas kontaktu różnych metali ze sobą w obecności wilgoci istnieje ryzyko wystąpienia korozji bimetalicznej elementów.
Jeżeli dwa różne metale będą znajdować się w środowisku elektrolitu to istnieje możliwość przepływu prądu elektrycznego od metalu mniej szlachetnego (anody) do metalu bardziej szlachetnego (katody), a metal anodowy będzie korodować w szybszym tempie niż gdyby metale się nie stykały.

Więc na pewno nie będą się lepiej trzymać bo będą skorodowane - a rdza jak powszechnie wiadomo zbytnio się nie trzyma i osłabia metal(e).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Voucur,jest niezmiernie mi miło z nadania tak zaszczytnego tytuły,jednak mając na uwadze Twoje skłonności do udzielania się w każdym temacie,na zasadzie kopiuj-wklej z naciskiem na naukowy ton(wiem,wiem pozory muszą być) - nie mogę się z Tobą równać.

Jako,że reszta ełkotu" Cię przerosła,odwołam się do tego przytoczonego.

Otóż,nie upieram się i się nie upierałem,że w tym naboju koniecznie doszło do eksplozji(co do detonacji to się zgodzę,że wątpliwe) bo nikt fali uderzeniowej chwili rozerwania łuski nie zmierzył.Jednak jest to możliwe wnioskując z stanu łuski i pokiereszowania pacjenta.

Odpalając nabój w imadle siła napiera we wszystkie strony a adymająca" się łuska może wytrzymać wystarczająco długo aby ciśnienie wzrosło do eksplozji.
Pewnie w swej nieomylności wiesz o szybkości spalania prochu i jej szybkiego wzrostu w zamkniętej przestrzeni.
Wiec czy to takie oczywiste zuchu?

Skoro w normalnych warunkach (czyli w komorze nabojowej broni palnej z wolną (niezatkaną) lufą nie rośnie do takich wartości" wiec podaj mi do jakich rośnie.

Pozdrawiam z bruku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w temacie uciekania gazów przez kanaliki ogniowe.Tak się składa,że rozerwane łuski z mojego zdjęcia mają w większości miseczkę spłonki na miejscu(mam zrobić zdjęcie czy uwierzysz na słowo harcerza?)

To tyle w tej kanalikowej teorii,wnioski oczywiste.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jest z łatwością dostępne w necie,wiec wycieczka na biblioteki zbędna.Widać nie masz zadatków nawet na erudyte googlowego:)
Poza tym,nie możesz oczekiwać,że zinterpretuje coś równie pokrętnie jak ty i dojdziemy do konsensusu,wiec proszę o uświadomienie konkretnym cytatem z książki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybkosc palenia prochu czarnego jest ogolnie mowiac duza-wieksza niz prochu bezdymnego"

Proch czarny pobudzony silnym detonatorem wybucha z predkoscia liniowa ok. 400m/sek. co odpowiada eksplozji nie detonacji"

Urbanski Wstep do technologii materialow wybuchowych"


Szybkosc detonacji prochu czarnego jest niewielka.Zdetonowany w grubosciennej stalowej rurce o sr. 35 mm daje szybkosc detonacji 420m/s."

Ludomir Heger Encyklopedia MW.

Jak widzisz zeby proch eksplodowal lub detonowal trzeba go pobudzic za pomoca detonatora po to aby juz na samym poczatku nadac mu odpowiednia predkosc spalania.

Wszystko jest z łatwością dostępne w necie,wiec wycieczka na biblioteki zbędna"
Masz absolutna racje trzeba pozamykac biblioteki ignorancie!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby kolega vis internet poczytywał jako ultymatywne źródło wiedzy? Zabawne, bo ja jakoś nie wyobrażam sobie linków do google w bibliografii.

Internet to miejsce, gdzie każdy może walić takie głupoty, jakie tylko chce - ten wątek jest tego przykładem, panie vis.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zasadniczo to jak ktoś podaje konkretną bibliografię czy przypisy, nie ważne czy publikuje w sieci czy na papierze, robi w sumie to samo.
Ważny jest zasób źródłowy jaki reprezentuje sobą dany artykuł czy publikacja.

Internet może być wartościowym źródłem wiedzy, pod warunkiem że podaje się odnośniki do źródeł.
Są książki w których nie ma za grosz warsztatu naukowego i to że są książkami, nie czyni ich w żaden sposób lepszymi od internetu.

Nephilimer, wiele jest książek, w których podaje się w przypisach i bibliografii strony internetowe, tylko trzeba rozpoznać czy strona jest wartościowa.

To samo jest z wikipedią, jeden artykuł jest tam wyssany z palca, bez przypisów i bibliografii, a jeden ma przypisy, bibliografię i dobrze obrazuje temat.
To od czytelnik ma być wymagający, a autor ma szanować siebie i innych.

ps. nie zgodzę się z teorią że w internecie jest wszystko, w internecie nie ma nawet połowy z tego, co zalega w archiwach i bibliotekach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie