conan Napisano 22 Lipiec 2012 Autor Napisano 22 Lipiec 2012 Od ponad pół wieku pokutuje obiegowa opinia, że sprawcą tragedii Powstania był Stalin, który zdradził, nie udzielając Warszawie pomocy. Otóż Stalin Warszawy nie zdradził, bo niczego nie obiecywał. Zachował się jak należało się spodziewać – urządził drugi Katyń.Odpowiedź na pytanie kto był rzeczywistym sprawcą tragedii natrafia na przeszkody. W świadomości społeczeństwa jest to ciągle niezabliźniona rana. I dlatego wszelkie dyskusje na ten temat – aby nikogo nie urazić – kończą się tak zwanym “owijaniem w bawełnę”. Bohaterstwo żołnierzy Powstania i prześladowanie ich po wojnie spowodowało, że Powstanie weszło do Panteonu Pamięci Narodowej i tym samym jego dowódcy pozostają do dziś poza wszelką krytyką.POWSTANIE WIDZIANE Z BLISKA (oczami 10-letniego chłopca)Mieszkaliśmy na Flory nr 7. Pierwszego sierpnia o 5-tej z sąsiedniego domu Flory 9 (róg Bagateli) wybiegło 98 chłopaków z rewolwerami w ręce, aby zaatakować gmachy SS na Szucha. Tam były bunkry, zasieki i czołgi. Rozpętała się strzelanina i zaraz do naszej piwnicy zaczęli napływać ranni. Pamiętam ich do dziś, jakby to było wczoraj. Układano ich na węglu lub na stole w pralni, moja mama dawała poduszki. Jeden miał w trzech miejscach przestrzelone lewe płuco, ale żył. Przyszedł dozorca, pan Wakuliński i powiedział z zachwytem, że “nasi jak koty skaczą po dachach”. Ja miałem tylko 10 lat, ale zrozumiałem, że jest źle, bo znaczy, że nie opanowali nawet Bagateli. Ruch powstańców i sanitariuszek odbywał się piwnicami, przez przebite w murach otwory. Po godzinie strzelanina zaczęła cichnąć. Wtedy oficer, do którego zwracano się “panie rotmistrzu” (był to Lech Gluchowski, d-ca dywizjonu Jeleń) – zapytał moją mamę (sic!): “Czy pod 9-ką są już Niemcy?” – wykazując tym kompletny brak rozeznania sytuacji. Zrozumieliśmy co się dzieje i uciekliśmy na 5 piętro. Po ulicy zaczął jeździć niemiecki samochód, z którego przez megafon zapowiadano, że jeśli z jakiegoś domu padnie strzał, to wszyscy mieszkańcy będą rozstrzelani. Ale pojedyncze już strzały padały nadal, choć dowódca musiał zdawać sobie sprawę, że atak się załamał, kończy się amunicja i dalsza walka jest bez sensu. Z nastaniem zmroku weszli Niemcy, zabrali i rozstrzelali tylko mężczyzn, w tym dwóch synów dozorcy (16 i 18 lat). Nas 5-go sierpnia wyprowadzili na Szucha. Siedząc na placu na Rozdrożu byliśmy świadkami jak uformowali kolumnę z kobiet i popędzili je przed czołgami w kierunku Piusa, gdzie próbowali zdobyć powstańczą barykadę. Potem trzymali nas dobę bez jedzenia i picia na podwórku gestapo, gdzie leżały zwęglone zwłoki powstańców. Dozorczyni przebrała trzeciego 14-to letniego syna za dziewczynkę. Rozpoznali, zabrali i rozstrzelali. Drugiego dnia przegnali nas płonącą Marszałkowską do barykad powstańczych na placu Zbawiciela. Idąc Marszałkowską, pod apteką na Oleandrów widzieliśmy stos trupów rozstrzelanych mężczyzn, a na placu Zbawiciela leżały trupy, przez które należało przeskakiwać. Po przeskoczeniu barykady powstańczej udaliśmy się do rodziny na Hożą 47.Na tym skrawku miasta, oswobodzonym od Niemców, mimo że pociski spadały na głowę, panowała niepowtarzalna atmosfera jakiejś euforii. Wisiały polskie flagi, działały różne polskie organizacje, kolportowano prasę powstańczą. Niestety ten nastrój euforii pomału gasł, w miarę jak na podwórku przybywało mogił, a domy zamieniały się w sterty gruzów.Po powstaniu dowiedziałem się, że z atakującego Szucha dywizjonu Jeleń (przedwojenni Ułani Lubelscy) na 98 żołnierzy ocalało siedmiu. Przed wycofaniem się w nocy na Mokotów, zrobili jeszcze zasadzkę na Niemców wchodzących do domu Flory 5, zabijając kilku. W efekcie Niemcy rozstrzelali natychmiast wszystkich mieszkańców Flory 9 i Flory 5, w tym moich 9-letnich kolegów ze szkoły. Dobili bagnetami wszystkich rannych i zastrzelili pozostałe z nimi sanitariuszki. Myśmy ocaleli przez przypadek. Już po wojnie dowiedziałem się, że w dniach 5-6 sierpnia Niemcy przebijali się przez Wolę, torując sobie przejście do mostu Kierbedzia i mordując masowo mieszkańców (5 sierpnia rozstrzelali 38 tysięcy ludzi). 5-go sierpnia dowództwo przejął generał SS Bach-Zelewski który zauważył, że masowe rozstrzeliwania połączone z rabunkami odrywają żołnierzy od walki i powodują nadmierne zużycie amunicji. Rozkazał więc rozstrzeliwać tylko mężczyzn i młodzież męską od lat 14. Nas wygarnęli z domu 5 sierpnia, gdy obowiązywał już nowy rozkaz.Okazało się też, że rejon Szucha, gdzie stacjonowało około 1500 uzbrojonych po zęby Niemców, atakowało z różnych stron około 500 powstańców, uzbrojonych głównie w rewolwery i granaty własnej produkcji. Około stu żołnierzy Dywizjonu Jeleń, atakujących od Bagateli, za uzbrojenie miało kilkanaście własnych rewolwerów, kilkanaście granatów zaczepnych, dwa granaty obronne angielskie, jeden sten z magazynkiem i 200 sztuk amunicji bez urządzenia do ładowania magazynków.Zginęło ponad 400 powstańców, w tym cała kompania, której udało się zdobyć Kasyno Oficerskie. Na Polu Mokotowskim zginęła Krystyna Krahelska (kompozytorka pieśni powstańczych). Z ulic Bagatela, Flory, Chocimska, Marszałkowska, Oleandrów, Litewska – Niemcy wygarnęli i rozstrzelali w ogródku jordanowskim na Bagateli, koło apteki na Oleandrów i w ruinach GISZ-u ok. 3000 mieszkańców. Taka była cena tej fanfaronady.To tyle wspomnień i ujawnionych potem faktów.I potem przez lata gnębiło mnie pytanie, jak można było dopuścić do takiego szaleństwa. Co było tego przyczyną i kto za to jest odpowiedzialny?POWSTANIE WIDZIANE Z DALEKA (po latach)Latami śledziłem wszystkie dostępne mi publikacje na temat Powstania. Te krajowe były zakłamane, a nawet te w miarę obiektywne (Borkiewicz, Kirchmayer) posądzałem o tendencyjność. Wydania londyńskie też wydawały mi się nie w pełni szczere. Opis powstania przedstawiony przez Bora-Komorowskiego w jego książce Armia Podziemna (Londyn 1951) przypomina bardziej pamiętnik postronnego obserwatora niż dziennik dowódcy.Wreszcie zapoznałem się z opracowaniem Jana Ciechanowskiego, będącym jego pracą doktorską obronioną w Londynie w 1968 roku. Praca ta bazuje na setkach dokumentów źródłowych, głównie pochodzących z polskich zbiorów archiwalnych przechowywanych w Londynie oraz na rozmowach Autora z żyjącymi jeszcze sprawcami dramatu. Praca ta pozwoliła mi wreszcie sformułować własny pogląd na to wydarzenie, które zmieniło moje życie i życie wielu tysięcy Polaków. Cenne też były wyznania pułkownika Iranka-Osmeckiego, szefa wywiadu KG AK oraz raport kuriera Tadeusz Chciuka (“Celt”), który wrócił z Warszawy do Londynu na kilka dni przed wybuchem powstania.Tymi wnioskami chciałbym podzielić się z Czytelnikami, gdyż wydaje mi się, że emocje związane z tym problemem opadły, większość uczestników tych wydarzeń oraz ich najbliższe rodziny nie żyją i można wreszcie obalić pewne mity bez narażania się na zarzut szargania świętości narodowych, czy wtórowania propagandzie komunistycznej.Najpierw trzeba przyjrzeć się sylwetkom ludzi, którzy wpływali wtedy na rozwój wydarzeń.AKTORZY PIERWSZOPLANOWI:Gen. Sikorki — Premier i Wódz Naczelny (do śmierci w 1943). RealistaPo podpisaniu układu Grabski- Majski wydał w listopadzie 1941 rozkaz, że Armia Krajowa walczy z Niemcami, ale ma stawić zbrojny opór Armii Czerwonej, gdyby bez zezwolenia Rządu Polskiego wkroczyła na ziemie polskie. Jednak w marcu 1942 po spotkaniu ze Stalinem oświadczył podwładnym, że jeśli Rosjanie wkroczą do Polski w pościgu za Niemcami, to stawianie im oporu byłoby szaleństwem. AK ma manifestować swoją suwerenność i jednocześnie pozytywny stosunek do Rosji Sowieckiej. Ukrycie organizacji uważał za niemożliwe, bo niektórzy polscy oficerowie byli na usługach NKWD. Zalecał nie szafowanie ludźmi potrzebnymi do powojennej odbudowy, która będzie możliwa tylko przy dobrej woli Rosji.W grudniu 1941 przegapił jednak ostatnią szansę ułożenia się ze Stalinem w sprawie granic, gdy ten mu zaproponował “niewielkie korekty graniczne”. Wtedy Rosja była śmiertelnie zagrożona, Niemcy byli pod Moskwą, prawdopodobnie Stalin zgodziłby się na pozostanie Lwowa, a może nawet i Wilna przy Polsce.Gen. Grot-Rowecki — dowódca AK (do aresztowania w 1943). FantastaWyznawał niezachwianie tylko teorie walki z dwoma wrogami. Snuł takie pomysły, jak żądanie podporządkowania się partyzantki sowieckiej dowództwu AK, a w wypadku wkraczania Rosjan – opóźnianie ich ruchu przez dywersje a następnie przesuniecie sił AK na Pomorze i stworzenia tam “reduty obronnej”, gdzie przybędą wojska emigracyjne a potem i desanty anglosaskie. W długich, utrzymanych w pompatycznym stylu depeszach radiowych, żądał od Sikorskiego zapewnienia desantów lotniczych Anglosasów, nie wiedząc, że byłoby to niewykonalne choćby ze względów technicznych (brak samolotów o takim zasięgu). Wielu żołnierzy AK przypłaciło życiem nadawanie przez radio takich “dezyderatów” i “memoriałów”.Stanisław Jankowski — Delegat Rządu na Kraj. NawiedzonyWedług niego (memoriał przesłany do Londynu w styczniu 1944) — polskim celem wojennym na wschodzie jest utrzymanie granicy z 1921 roku — przy włączeniu Litwy do Polski i maksymalne osłabienie Rosji przez odłączenie od niej Ukrainy i Białorusi i powiązanie ich politycznie i wojskowo z Polska (sic!).Stanisław Mikołajczyk — Premier Rządu Emigracyjnego. Nieugięty.Polityk o silnym charakterze i zdolności przewidywania. Niestety żądano od niego akrobatyki niemożliwej do wykonania. Stalin jako warunek ponownego nawiązania stosunków dyplomatycznych (zerwanych po ujawnieniu zbrodni katyńskiej) żądał zaakceptowania granicy według linii Curzona (na Bugu), w zamian za rekompensaty na zachodzie i usunięcia z rządu osób, które publicznie demonstrowały swój wrogi stosunek do Rosji (gen. Sosnkowski, ministrowie Kot i Kukiel). Na przyjęcie tych warunków nalegał usilnie Churchill. Mikołajczyk zdawał sobie sprawę jak silną ma pozycje Rosja wśród Aliantów i że należałoby pójść na ustępstwa, aby wytargować cokolwiek, bo inaczej Polska będzie całkowicie zdominowana przez Rosję, zsowietyzowana a nawet może i włączona do ZSRR. Niestety na ustępstwa nie mógł pójść, bo wyrażając zgodę na utratę Kresów, straciłby wiarygodność czynników krajowych i spowodowałby ferment w wojsku, w którym większość żołnierzy pochodziła z Kresów. Na dobitek Alianci nie zgadzali się na ogłoszenie przewidywanych dla Polski rekompensat na zachodzie, aby nie wzmacniać oporu Niemców. Paradoks polegał na tym, że cały ten spór był już “musztardą po obiedzie”, bo utrata Kresów była już wcześniej przesądzona na konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie, tylko Roosvelt prosił, aby tego nie ujawniać nikomu, gdyż bał się stracić 7 milionów głosów Polaków w zbliżających się wyborach.http://www.detektorysci.fora.pl/glowne,3/powstanie-warszawskie-bez-niedomowien,287.html#627
ReAl Napisano 22 Lipiec 2012 Napisano 22 Lipiec 2012 Przepraszam, ze zapytam ale w jakim celu przeklejasz ( niepełny zresztą ) tekst Sidorowicza, który wisi w necie co najmniej 5 lat ?
szwejk4 Napisano 22 Lipiec 2012 Napisano 22 Lipiec 2012 Od pewnie po to byśmy się troszkę poszarpali miedzy sobą:)
maxym97 Napisano 22 Lipiec 2012 Napisano 22 Lipiec 2012 Dążąc we wszelakich dyskusjach do coraz bardziej obiektywnego oceniania Powstania Warszawskiego 1944r, proponuję zapoznać sie z takimi pozycjami jak:1-Kulisy katastrofy Powstania Warszawskiego 1944 - wybrane publikacje i dokumenty. Praca zbiorowa z okazji 65 rocznicy wybuchu PW.2-Armia Krajowa - nie tylko za i przeciw. Opowieści oficera kontrwywiadu AK. Autor Juliusz Wilczur-Garztecki.3-Jan Kurdwanowski - Wspomnienia żołnierza Powstania Warszawskiego 1944.Są to wiadomości o PW znacznie różniące się od książkowej sztampy. Pochodzą od samych uczestnikó, którzy znajdowali sie wówczas bardzo blisko decydentów /m.in. dowódców/ albo osób, które taką wiedzę posiadły.
Nightmartio Napisano 28 Lipiec 2012 Napisano 28 Lipiec 2012 a ja uzupełnił bym o Konstantego Rokossowskiego - „Żołnierski obowiązek”;)10-cio letni chłopak zna stany osobowe oddziałów i ich uzbrojenie? Dość dziwne...Tymi wnioskami chciałbym podzielić się z Czytelnikami, gdyż wydaje mi się, że emocje związane z tym problemem opadły, większość uczestników tych wydarzeń oraz ich najbliższe rodziny nie żyją i można wreszcie obalić pewne mity bez narażania się na zarzut szargania świętości narodowych, czy wtórowania propagandzie komunistycznej."SIC!SIC!SIC! większość uczestników tych wydarzeń oraz ich najbliższe rodziny nie żyją i można wreszcie obalić pewne mity"... A to, już bardzo dziwne, gdyż historycy najbardziej cenią relacje świadków!Tendencyjność charakterystyk postaci również daje do myślenia...
pustertal Napisano 28 Lipiec 2012 Napisano 28 Lipiec 2012 Witam,w dzisiejszym PLUS-MINUS", sobotnim dodatku Rzeczpospolitej"jest ciekawy wywiad z prof. Andrzejem Nowakiem nt. Powstania.Pozwolę sobie zacytować jego niektóre fragmenty, poprzedzone moimi pytaniami/komentarzami (p-l). Z tezami prof. Nowaka można polemizować, ale moim zdaniem nie będzie to łatwe.Cały wywiad w następnym wpisie.Najpierw proste pytanie (p-l):...Zanim ktoś potępi powstanie, niech odpowie na proste pytanie: kto zniszczył miasto i wymordował jego mieszkańców? Czy zrobili to generałowie Okulicki, Bór-Komorowski, Pełczyński – czy może jednak wyłączna odpowiedzialność za tę tragedię spoczywa na Niemcach i asystujących im swą morderczą bezczynnością Sowietach? Stawianie powstańcom zarzutów, że doprowadzili do zniszczenia Warszawy, wydaje mi się wyrazem głębokiego kompleksu..."Jaki to kompleks (p-l)?...To kompleks strachu przed silniejszym, którego trzeba byłoby oskarżyć o zbrodnie na Polsce – i przeciwstawić mu się. Zamiast tego łatwiej obwinić rodaków o wszelkie nieszczęścia. Idąc tropem tego kompleksu, należałoby się godzić na obce panowanie, siedzieć cicho i liczyć na to, że jakieś niezależne od nas siły historii łaskawie zwrócą nam utraconą wolność. W 1939 roku zagarnęły Polskę dwa najbardziej zbrodnicze reżimy w historii, gotowe zrobić wszystko, żeby zniszczyć Polskę. Hitler wielokrotnie formułował ten cel, od września 1939 roku poczynając..."Czy Niemcy zniszczyliby Warszawę, gdyby nie doszło do wybuchu powstania (p-l)?...Na pewno nie było żadnych gwarancji, że nie zrobiliby tego, gdyby nie było powstania. Po klęsce stalingradzkiej Hitler ogłosił wojnę totalną. U schyłku 1944 roku był gotów zniszczyć nawet własny naród, tym bardziej chciał dokończyć dzieła zniszczenia Polski. Powstanie Warszawskie było podobne do zachowania kobiety zaatakowanej przez gwałciciela. Zaciekła obrona przed napastnikiem może spowodować większe obrażenia, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie tłumaczyłby później, że kobieta jest sama sobie winna, bo się broniła..."Kto miałby wyzwolić Stolicę (p-l)?...W końcu lipca 1944 roku na próg stolicy podeszła Armia Czerwona. Dla ogromnej większości Polaków zaniechanie działania byłoby w tym momencie czymś niezrozumiałym. Tym bardziej że do działania już szykowane były oddziałki wiernej Stalinowi Armii Ludowej. Stalin i Armia Ludowa mieli wyzwolić stolicę Polski? Armia Krajowa miała okazać się siłą całkowicie bierną? Tysiące żołnierzy AK chciało walczyć. Spór o powstanie wybuchł dopiero po jego upadku, jakby abstrahując od tej wyjściowej sytuacji..."Fetung Warschau a aresztowanie" K. K. Baczyńskiego (p-l):...Powtórzmy jednak: szafarzami polskiej krwi nie byli generałowie powstania, tylko Hitler i Stalin. Jedną z przesłanek decyzji o wybuchu powstania był wydany przez Niemców nakaz stawienia się 100 tys. mężczyzn do prac fortyfikacyjnych: Festung Warschau mogło być bronione do ostatniego Polaka... Stalin z kolei zastawił na Polskę pułapkę: gdyby nie doszło do powstania, żołnierze Armii Czerwonej wkroczyliby do Warszawy w roli wyzwolicieli, a Stalin oskarżyłby Armię Krajową o bezczynność i kolaborację z Hitlerem. Sowieci prześladowaliby i mordowali żołnierzy AK oraz wszystkich tych, którzy chcieli wolnej i niepodległej Polski. Przypomnijmy charakterystyczny przykład: jeszcze w styczniu 1949 roku UB chciało aresztować... Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, tak jak aresztowało najdzielniejszych żołnierzy batalionu „Zośka", oskarżonych o próbę obalenia ustroju.A teraz bardzo ciekawa hipoteza (p-l):...Bogdan Musiał opublikował w 2007 roku w „Rzeczpospolitej" szkic mapy, na której Stalin z końcem lipca 1944 roku wytyczał granicę zachodnią Polski – bez większości Dolnego Śląska i bez Szczecina. W połowie października w rozmowie z Churchillem i Mikołajczykiem w Moskwie generalissimus dał już wyraźnie do zrozumienia, że Polska ma dostać cały Dolny Śląsk i Szczecin. Zastanawiam się, czy ta zmiana nie była związana z faktem, że Stalin jednak nie wystąpił w roli wyzwoliciela stolicy Polski i prawowitego jej gospodarza – zarówno wobec Zachodu, jak i wobec samych Polaków – gdyż przeszkodziło mu w tym powstanie? Stracił tę legitymację dla swej władzy nad Polską – i znalazł inną: więcej ziem dla Polski na zachodzie...Racjonalne powody wybuchu Powstania a polski romantyzm (p-l):"...Decyzja o wywołaniu powstania była oparta na racjonalnych przesłankach, ale ma ono także inny sens, który można odczytywać w kontekście polskiej kultury romantycznej. Francuski dziennikarz Jean-Francois Steiner, który przeprowadził po wojnie wywiady ze świadkami powstania, w ten sposób podsumował rozmowę z generałem Tadeuszem Pełczyńskim, zastępcą generała Bora-Komorowskiego: „Powstanie było światłem, które trzeba było zapalić przy wejściu do czarnego tunelu. Zapaliliście stos, którego płomień nigdy nie zgaśnie. Te słowa, wypowiedziane nie przez Polaka [...]polskie powstania mają bardzo ważny wspólny mianownik. Od czasów konfederacji barskiej, która przecież także może się wydawać na pierwszy rzut oka zrywem beznadziejnym, który przyniósł wiele ofiar i zakończył się pierwszym rozbiorem, Polacy regularnie pokazywali, że nie zejdą do grobu bez walki i nigdy nie pogodzą się z utratą wolności. I to właśnie mobilizowało kolejne pokolenia do walki i do „pracy na niepodległość Polski..."Na podsumowanie (p-l);...Ronald Reagan powiedział w swym najważniejszym przemówieniu politycznym przed brytyjskim parlamentem w 1982 roku, że Polska nie jest ani wschodem, ani zachodem, ale jest centrum cywilizacji europejskiej, do której Polacy wnieśli razem ze swoją kulturą przede wszystkim „wspaniałą niezgodę na zniewolenie"..."...Wykpiwana dzisiaj tak łatwo „martyrologia tworzy najwspanialsze rozdziały w historii ludzkości, a Polska zaznaczyła w niej swoją obecność, podejmując w II wojnie walkę z dwoma najbardziej zbrodniczymi reżimami w dziejach..."
pustertal Napisano 28 Lipiec 2012 Napisano 28 Lipiec 2012 Cały tekst wywiadu:Jeśli odrzemy polskość z tradycji romantycznej, to zostanie nam krzątanie się wokół ciepłej wody w kranie – mówi historyk Andrzej Nowak Adamowi TycnerowiZbliża się kolejna rocznica Powstania Warszawskiego i jak co roku ożywa spór o jego ocenę. Krytycy zrywu powtarzają te same argumenty: stolica została zrównana z ziemią, zginęło 150 tysięcy ludzi, a polityczne i militarne cele, które stawiało sobie dowództwo, nie zostały zrealizowane. Można odpowiedzieć na te zarzuty?Jestem krakusem i trudno mi bronić decyzji o wywołaniu powstania wobec warszawiaków, którzy mieszkali w stolicy w 1944 roku. Mam jednak zaszczyt znać powstańców warszawskich i wiem, że oni z udziału w tej bohaterskiej walce są oczywiście dumni. Kto ma prawo ich zawstydzać? Zanim ktoś potępi powstanie, niech odpowie na proste pytanie: kto zniszczył miasto i wymordował jego mieszkańców? Czy zrobili to generałowie Okulicki, Bór-Komorowski, Pełczyński – czy może jednak wyłączna odpowiedzialność za tę tragedię spoczywa na Niemcach i asystujących im swą morderczą bezczynnością Sowietach? Stawianie powstańcom zarzutów, że doprowadzili do zniszczenia Warszawy, wydaje mi się wyrazem głębokiego kompleksu.Co to za kompleks?To kompleks strachu przed silniejszym, którego trzeba byłoby oskarżyć o zbrodnie na Polsce – i przeciwstawić mu się. Zamiast tego łatwiej obwinić rodaków o wszelkie nieszczęścia. Idąc tropem tego kompleksu, należałoby się godzić na obce panowanie, siedzieć cicho i liczyć na to, że jakieś niezależne od nas siły historii łaskawie zwrócą nam utraconą wolność. W 1939 roku zagarnęły Polskę dwa najbardziej zbrodnicze reżimy w historii, gotowe zrobić wszystko, żeby zniszczyć Polskę. Hitler wielokrotnie formułował ten cel, od września 1939 roku poczynając.Uważa pan, że Niemcy zniszczyliby Warszawę, nawet gdyby nie doszło do wybuchu powstania?Na pewno nie było żadnych gwarancji, że nie zrobiliby tego, gdyby nie było powstania. Po klęsce stalingradzkiej Hitler ogłosił wojnę totalną. U schyłku 1944 roku był gotów zniszczyć nawet własny naród, tym bardziej chciał dokończyć dzieła zniszczenia Polski. Powstanie Warszawskie było podobne do zachowania kobiety zaatakowanej przez gwałciciela. Zaciekła obrona przed napastnikiem może spowodować większe obrażenia, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie tłumaczyłby później, że kobieta jest sama sobie winna, bo się broniła.Kardynał Stefan Wyszyński bardzo dobrze ujął kiedyś sens polskiego oporu. W 1963 roku, gdy w setną rocznicę powstania styczniowego „postępowi katolicy ze środowiska „Więzi" nawoływali do potępienia go jako wyrazu bezrozumnej „antyrosyjskiej fobii, prymas wygłosił kazanie, w którym polskie powstania porównał do zachowania ptaka zamkniętego w klatce. Próbując wydostać się na wolność, ptak miota się i rani skrzydła, ale za rany ptaka odpowiada ten, kto go więzi i prześladuje – a nie ptasie dążenie do wolności.Sens powstania kwestionowali endecy, potępiali je między innymi Jędrzej Giertych i Wojciech Wasiutyński. Uważali, że decyzja o wybuchu powstania była lekkomyślna.W końcu lipca 1944 roku na próg stolicy podeszła Armia Czerwona. Dla ogromnej większości Polaków zaniechanie działania byłoby w tym momencie czymś niezrozumiałym. Tym bardziej że do działania już szykowane były oddziałki wiernej Stalinowi Armii Ludowej. Stalin i Armia Ludowa mieli wyzwolić stolicę Polski? Armia Krajowa miała okazać się siłą całkowicie bierną? Tysiące żołnierzy AK chciało walczyć. Spór o powstanie wybuchł dopiero po jego upadku, jakby abstrahując od tej wyjściowej sytuacji. Ten spór wpisywał się w ostre podziały polityczne na wychodźstwie. Jedni uważali, że trzeba było siły podziemia oszczędzić do walki przeciw wkraczającym Sowietom. Inni – że trzeba było mierzyć zamiary podług sił i ostrożniej szafować polską krwią. Powtórzmy jednak: szafarzami polskiej krwi nie byli generałowie powstania, tylko Hitler i Stalin. Jedną z przesłanek decyzji o wybuchu powstania był wydany przez Niemców nakaz stawienia się 100 tys. mężczyzn do prac fortyfikacyjnych: Festung Warschau mogło być bronione do ostatniego Polaka... Stalin z kolei zastawił na Polskę pułapkę: gdyby nie doszło do powstania, żołnierze Armii Czerwonej wkroczyliby do Warszawy w roli wyzwolicieli, a Stalin oskarżyłby Armię Krajową o bezczynność i kolaborację z Hitlerem. Sowieci prześladowaliby i mordowali żołnierzy AK oraz wszystkich tych, którzy chcieli wolnej i niepodległej Polski. Przypomnijmy charakterystyczny przykład: jeszcze w styczniu 1949 roku UB chciało aresztować... Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, tak jak aresztowało najdzielniejszych żołnierzy batalionu „Zośka", oskarżonych o próbę obalenia ustroju. Odrzuca pan tezę, że powstanie było zaprzeczeniem Realpolitik?Bogdan Musiał opublikował w 2007 roku w „Rzeczpospolitej szkic mapy, na której Stalin z końcem lipca 1944 roku wytyczał granicę zachodnią Polski – bez większości Dolnego Śląska i bez Szczecina. W połowie października w rozmowie z Churchillem i Mikołajczykiem w Moskwie generalissimus dał już wyraźnie do zrozumienia, że Polska ma dostać cały Dolny Śląsk i Szczecin. Zastanawiam się, czy ta zmiana nie była związana z faktem, że Stalin jednak nie wystąpił w roli wyzwoliciela stolicy Polski i prawowitego jej gospodarza – zarówno wobec Zachodu, jak i wobec samych Polaków – gdyż przeszkodziło mu w tym powstanie? Stracił tę legitymację dla swej władzy nad Polską – i znalazł inną: więcej ziem dla Polski na zachodzie. Narodowi demokraci nie mogli tego wiedzieć w 1945 roku, ale my dziś możemy zapytać: może to dzięki powstaniu Polska ma takie, a nie inne granice zachodnie?Ale bardzo ostro obszedł się z powstaniem również piłsudczyk Władysław Pobóg-Malinowski, który w swojej „Najnowszej historii Polski" pisał, że było ono największym nieszczęściem w historii kraju.Po wrześniu 1939 roku piłsudczycy zostali brutalnie odsunięci od udziału w emigracyjnym układzie władzy. Walcząc o rząd dusz, który utracili po klęsce wrześniowej, gotowi byli krytykować każde posunięcie ekipy Sikorskiego, a potem Mikołajczyka. Wyolbrzymiali wszystkie ich błędy. Władysław Pobóg-Malinowski był raczej zaangażowanym publicystą niż historykiem. Czytając jego „Najnowszą historię Polski, trzeba pamiętać, że nie mamy do czynienia z autorem bezstronnym.W czym tkwiła różnica między krytyką powstania dochodzącą z niektórych środowisk emigracyjnych a tą, którą w kraju uprawiali komuniści?Krytykowanie powstania przez władze PRL i zohydzanie go społeczeństwu przez komunistów było prostą konsekwencją zdrady polskości. Cała komunistyczna retoryka sprowadzała się do tego, że powstanie było złe, gdyż pogorszyło nasze stosunki ze Stalinem – było wyrazem „antyrosyjskiego kompleksu". W tej komunistycznej opowieści, która, niestety, dziś odżywa, wszystkiemu winni są Polacy. Jeszcze raz powtórzę: to ohydne kłamstwo. To nie polska walka o wolność zniszczyła Polskę. Robią to ci, którzy chcą wymazać ją z mapy.Jarosław Marek Rymkiewicz w swojej książce „Kinderszenen odrzuca jakiekolwiek próby racjonalnej oceny powstania. Nazywa je fundamentem polskości i stara się nadać mu metafizyczny sens.Decyzja o wywołaniu powstania była oparta na racjonalnych przesłankach, ale ma ono także inny sens, który można odczytywać w kontekście polskiej kultury romantycznej. Francuski dziennikarz Jean-Francois Steiner, który przeprowadził po wojnie wywiady ze świadkami powstania, w ten sposób podsumował rozmowę z generałem Tadeuszem Pełczyńskim, zastępcą generała Bora-Komorowskiego: „Powstanie było światłem, które trzeba było zapalić przy wejściu do czarnego tunelu. Zapaliliście stos, którego płomień nigdy nie zgaśnie". Te słowa, wypowiedziane nie przez Polaka, jak najbardziej współbrzmią z wizją Rymkiewicza. Ten sposób myślenia jest być może jakimś odblaskiem żydowskiej mistyki, którą zapożyczyliśmy w epoce romantyzmu. Trzeba jednak zauważyć, że to także „odblask odnawiającej się od XVIII wieku sytuacji historycznej: polskie powstania mają bardzo ważny wspólny mianownik. Od czasów konfederacji barskiej, która przecież także może się wydawać na pierwszy rzut oka zrywem beznadziejnym, który przyniósł wiele ofiar i zakończył się pierwszym rozbiorem, Polacy regularnie pokazywali, że nie zejdą do grobu bez walki i nigdy nie pogodzą się z utratą wolności. I to właśnie mobilizowało kolejne pokolenia do walki i do „pracy na niepodległość Polski".Romantyczna tradycja jest często prezentowana jako polskie przekleństwo, które nakazuje rzucać się do straceńczej, beznadziejnej walki i prowadzi do klęsk. Takie podejście do sprawy jest nieuczciwe. To właśnie kultura romantyczna, zapisany w niej tak bezkompromisowo etos walki o wolność przyciągał w XIX wieku do polskości, w czasie kiedy polskie państwo nie istniało. Kto tego nie rozumie, niech posłucha Etiudy Rewolucyjnej Chopina albo „Do Matki Polki Mickiewicza. Ronald Reagan powiedział w swym najważniejszym przemówieniu politycznym przed brytyjskim parlamentem w 1982 roku, że Polska nie jest ani wschodem, ani zachodem, ale jest centrum cywilizacji europejskiej, do której Polacy wnieśli razem ze swoją kulturą przede wszystkim „wspaniałą niezgodę na zniewolenie". To jest właśnie istota polskiej obecności w Europie, zwłaszcza w wieku totalitarnych imperiów. Jej potężnymi akordami były powstanie warszawskie i „Solidarność, które Reagan umieścił w kontekście wiecznych symboli dążenia do wolności: wyjścia Izraela z Egiptu, walki 300 Spartan, powstania Spartakusa... Wykpiwana dzisiaj tak łatwo „martyrologia" tworzy najwspanialsze rozdziały w historii ludzkości, a Polska zaznaczyła w niej swoją obecność, podejmując w II wojnie walkę z dwoma najbardziej zbrodniczymi reżimami w dziejach.Pozostaje jeszcze popularny argument czeski. Czesi nie wywoływali powstań, nie wykrwawiali się, a dziś też mają swoje niepodległe państwo. Może powinniśmy iść ich drogą?Bardzo lubię Czechów i czeską kulturę, ale po prostu różni się ona zdecydowanie od polskiej. Od czasów wojny trzydziestoletniej Czesi przez czterysta lat żyli w innym rytmie historycznym niż Polacy, którzy w XIX wieku mieli w świeżej pamięci swoją własną, niedawno utraconą wielką i niepodległą kulturę republikańską. Polska musiała walczyć nie z jednym habsburskim zaborcą, ale z trzema potęgami jednocześnie. To pobudzało polski odruch dramatycznej niezgody na zniewolenie: od XVIII wieku, od konfederacji barskiej właśnie – przez kolejne powstania – aż do „Solidarności. Nie da się ahistorycznie od tego abstrahować. Polacy nie mogli zachować się jak Czesi, bo to wymagałoby wymazania kilku wieków naszej tradycji i kultury. Musiałaby to być Polska bez Mickiewicza, Chopina, Wyspiańskiego, Malczewskiego. Warto też zastanowić się nad inną kwestią. W roku tysięcznym, u początków polskiej i czeskiej państwowości, liczba ludności obu państw była porównywalna. Minęło tysiąclecie i Polska nie dość, że obroniła swoją niepodległość w naj- trudniejszym geopolitycznie położeniu w Europie, to liczy dziś blisko 40 milionów mieszkańców. Czechów jest około 10 milionów. Pozostali w tym samym miejscu jako małe państwo (o wspaniałej cywilizacji i kulturze). Polska nie pogodziła się z taką rolą, szarpała się „romantycznie" i „martyrologicznie – i wygrała dla siebie więcej miejsca na mapie Europy, z inną, nie mniej wspaniałą kulturą.Potęga I Rzeczypospolitej narodziła się jednak przed powstaniem naszej tradycji romantycznej. Przypadła w renesansie i bazowała na innym zestawie wartości. Czy wobec tego rzeczywiście aż tak dużo zawdzięczamy właśnie romantyzmowi? Może to właśnie do tych wcześniejszych wzorców powinniśmy nawiązywać?Romantyzmowi zawdzięczamy odnowienie naszej wolności. W 1795 roku, po trzecim rozbiorze, dominowały nastroje końca – nie tylko państwa, ale narodu, kultury i języka. Można było wtedy zaakceptować wyrok historii i pogrążyć się w niebycie. Wielkość Polaków w XIX wieku polegała jednak na tym, że ostatecznie nie pogodzili się z tym stanem rzeczy. Polski romantyzm i czyn legionowo-powstańczy był odpowiedzią na zniewolenie. Do dziś żywimy się tym, co niesie ten właśnie nurt naszej kultury, wokół niego toczą się polskie spory.W XIX wieku też mieliśmy do czynienia z całą gamą postaw. Było stronnictwo białych, którzy nie chcieli wybuchu powstania styczniowego, bo uważali walkę zbrojną za przeciwskuteczną. Byli pozytywiści...Dróg do niepodległości było wiele. Żadnej z nich nie można lekceważyć. Gdy powstania przegrywały, trzeba było rozwijać pracę organiczną. Masy chłopskie udało się przekonać do polskości dzięki pracy tysięcy ludzi i setek tajnych oraz jawnych stowarzyszeń. Wszystkie te działania nie przyniosłyby jednak skutku, gdyby nie zrywy niepodległościowe, które uświadamiały, że Polska jest tyle warta – warta tak wielkich poświęceń, opiewanych w porywających (i trafiających pod strzechy) dziełach kultury. Nie udało się to jeszcze w 1846 roku, gdy doszło do rabacji galicyjskiej, nie udało się w 1863 roku w czasie powstania styczniowego, ale w 1920 roku polscy chłopi nie poszli już za hasłami zemsty klasowej. Podjęli walkę z Armią Czerwoną o wolną Polskę. Tym różnili się wówczas od Białorusinów, Ukraińców i Rosjan, w których masach słabość poczucia narodowego okazała się tragiczna w skutkach. W XIX-wiecznej Polsce nurty zwolenników walki zbrojnej i pracy organicznej wytworzyły synergię. Misja podnoszenia cywilizacji uzupełniała się, a nie kłóciła, z szerzą- cym się poczuciem niezgody na niewolę. W 1918 roku i zaraz potem, w czasie wojny polsko-bolszewickiej, okazało się, że efekt tej synergii był dla kraju zbawienny. Stawia pan dziedzictwo romantyzmu w centrum polskości?Z polskiej tradycji nie można wyjąć żadnego elementu. Różne nurty przeplatają się, odwołujemy się do każdego z nich. Zdecydowanie sprzeciwiam się tylko tak silnej dziś tendencji do wyrzucenia tradycji romantycznej na śmietnik historii. Jeśli odrzemy polskość z tej tradycji, z wpisanej w nią wierności imponderabiliom, takim jak wolność, narodowa duma ze wspólnej historii, z dziedzictwa kultury – to zostanie nam krzątanie się wokół ciepłej wody w kranie. To ważne, ale to nie wystarczy, żeby być Polakiem. Gdyby do takiej tylko krzątaniny zredukować polskość, to nic przecież nie zatrzymałoby nas w kraju: gdzie indziej są wszak lepsze drogi, lepsze krany, czystsza i cieplejsza w nich woda.Czy romantyzm się nie zdezaktualizował? Być może potrzebujemy jakiegoś nowego zestawu wartości? Żyjemy w dość bezpiecznym otoczeniu, wydaje się, że żadna wojna nam nie grozi.Często stawia się dziś tezę, że wolność jest wartością już niezagrożoną, że tradycja walki o nią jest anachronizmem. A ja się zastanawiam, czy choćby ostatnie tak liczne protesty przeciwko ACTA nie są kolejnym przejawem żywotności i aktualności polskiej tradycji romantycznej? Tak samo jak jej częścią są nie mniej liczne protesty uliczne ludzi demonstrujących w obronie telewizji Trwam. Spoiwem tych ruchów jest walka o wolność. Może kiedyś się porozumieją? Myślę, że mimo zaklęć krytyków polskiej martyrologii tradycja tej walki nigdy u nas nie zginie, a Polacy nie zrezygnują z obrony swojej tożsamości.Andrzej Nowak jest historykiem, publicystą, profesorem nauk humanistycznych, wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego i redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Arcana".
coe Napisano 28 Lipiec 2012 Napisano 28 Lipiec 2012 ...Zanim ktoś potępi powstanie, niech odpowie na proste pytanie: kto zniszczył miasto i wymordował jego mieszkańców? Czy zrobili to generałowie Okulicki, Bór-Komorowski, Pełczyński..."W WARSZAWIE MURY BĘDĄ SIĘ WALIĆ I KREW POLEJE SIĘ STRUMIENIAMI, AŻ OPINIA ŚWIATOWA WYMUSI NA RZĄDACH TRZECH MOCARSTW ZMIANĘ DECYZJI Z TEHERANUGen. Leopold Okulicki – wypowiedź na naradzie Komendy Głównej AK w lipcu 1944
Weteran-39 Napisano 30 Lipiec 2012 Napisano 30 Lipiec 2012 Ciekawe spojrzenie na Powstanie Warszawskie rzuca w swoim artykule ''Infiltracja'' Waldemar Łysiak w tygodniku ''Uważam Rze''.Mapę całej struktury Armii Krajowej znała Abwehra jak również datę wybuchu powstania.Autor rzuca dużo nazwisk agentów .Fikcja czy szeptana historia?
hipolit-O4 Napisano 31 Lipiec 2012 Napisano 31 Lipiec 2012 Jaki był cel powstania?Demonstracja polityczna?Tu Okulicki się pomylił,opinia publiczna nic nie wymusiła.Powstanie było planowane przez dowództwo AK od przynajmniej roku.Co przygotowano?Jakie cele należało opanować?Czy coś z planów wyszło?Stalin generałów którym niewyszło"stawiał pod ścianą.Podobnie Hitler,szczególnie pod koniec wojny.Naszych nieudaczników wyniesiono na piedestały.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.