Skocz do zawartości

Wykrywacz z punktu widzenia dystrybutora


Rekomendowane odpowiedzi

Do Człowieksniegu...Pozdrawiam! Kolego nadal uważam,że wystarczy uważnie czytać ten dział na tym forum(oczywiście ze zrozumieniem).Sądzę,że wiem,co Kolega miał na myśli pisząc swój post i nawet podzielam zdanie z zastrzeżeniem,że mamy do czynienia z nowym lub prawie nowym poszukiwaczem.Tutaj faktycznie często jakieś posty typu super cena i jakość za polski sprzęt i do tego z super serwisem,plus ileś korzystnych komentarzy robi swoje.Ale to dotyczy tylko nowych forumowiczów i poszukiwaczy...potem idą w swoją stronę.Nie rozwijam dalej tematu....

Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dziwne wrażenie że to ciąg dalszy tego wątku:
http://odkrywca.pl/jaki-kupic-lepiej-na-glebsze-szukanie-sloik-z-monetami-zlotymi,683526.html#683526
Kolego Brzęczyszczykiewicz z twoich wypowiedzi wywnioskowałem że nie nie jesteś dystrybutorem takiego czy innego sprzętu (przynajmniej na razie) i powinieneś być obiektywny,więc doradz nam jakie wykrywacze powinniśmy wybierać aby nie wpaść w sidła dystrybutorów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zdanie jest takie, że po pierwsze nie należy przepłacać. Nie mam nic przeciwko wszelakim wykrywaczom, tylko przeciwko ich cenom, które są wzięte z sufitu mniej lub bardziej. A już najbardziej wkurza mnie wciskanie ludziom ciemnoty, że TAK MUSI BYĆ.
Osobiście uważam, że najlepsze jakie są na świecie VLF-y, ze wszystkimi duperelami które w nich zamontowano, z uwzględnieniem że nie jest to wielkoseryjna produkcja i uwzględnieniem ew daniny dla dystrybutora (są potrzebnie przy większej skali sprzedaży, ale wtedy produkcja jest tańsza) powinny kosztować absolutnie poniżej 3500zł. Dolna granica opłacalności prostych sprzętów to około 700-800zł. O ile dolna granica się zgadza, bo jest to czysty ekonomiczny rachunek (ACE, HS3, Armandy), to górna granica niejednokrotnie jest przekraczana pod pozorem oferowania zekomego nie-wiadomo-czego".
I 3500zł właśnie moim zdaniem powinno się maksymalnie płacić za V3 czy Deusa. Za dobre, ale prostsze i o mniejszych możliwościach sprzęty odpowiednio mniej, za dobre ale proste - poniżej 2000zł.
Ale oczywiście nie jesteśmy dziećmi - nie jest tak. Więc np ja sobie radzę w ten sposób, że nie kupuję nowych zachodnich wykrywaczy, choć mnie na to stać. Esencja wykrywacza to elektronika. Jeśli jest dobra, jest tak samo dobra 5-letnia jak i ta prosto z półki. Ona się NIE ZUŻYWA WCALE. Z krzywej usterkowości urządzeń czysto elektronicznych jasno wynka, że największa usterkowość jest w sprzętach zupełnie nowych, potem szybko spada do bardzo małej wartości charakterystycznej dla konkretnego urządzenia, i dopiero po co najmniej kilkunastu latach zaczyna ponownie powoli rosnąć.
To, co się zużywa, to mechanika i sonda (jeśli ktoś o nią nie dba zupełnie). A teraz - ile może być warta nowa rurka do wykrywacza? Niech nikt mi nie mówi że 2000zł, a tak to właśnie wygląda Jeśli więc ktoś potrafi zadbać o lekko sfatygowana mechanikę, żeby ją doprowadzić do stanu pełnej funkcjonalności, to kupując używany wykrywacz za 50 czy 35% ceny nowego, dostaje to samo co by nabył w sklepie za pełną kwotę.
Dlatego, uważam, nie należy się bać używanej elektroniki. Tylko trzeba upewnić się, że jest w momencie zakupu sprawna lub posiada tylko usterki elektromechaniczne. Wykrywacz to nie samochód a jednak ludzie masowo kupują używane samochody i wpędzają się w koszty napraw. W przypadku wykrywacza coś takiego praktycznie nie grozi.
Co innego w przypadku sprzętów krajowych i innych, których ceny nie zostały wzięte z sufitu i są jak najbardziej do przyjęcia. Jeśli ktoś np kupi nowego Rutusa za 1500zł albo używanego za 1200zł, to praktycznie na jedno wychodzi. Różnica w cenie usprawiedliwiona jest sfatygowaniem mechaniki. Ale np zakup nowego XLT za 3200zł albo używanego za 1600zł to już nie jest drobna różnica. Po co przepłacać? Gdyby ten XLT kosztował nowy, tyle ile powinien, czyli 2500zł, to wtedy cena byłaby adekwatna. No ale... tyle to kosztuje gwizdek" typu Omega :)))
Kolejna rzecz: kto lubi być królikiem doświadczalnym? Chyba nikt. Wiadomo jak się produkuje większość dzisiejszego sprzętu. Byle szybciej, byle taniej. Podobnie z wejściem na rynek - byle przed konkurencją. Efekt? Masowe akcje serwisowe. czy to samochodów, czy wykrywaczy. Tak było w przypadku V3, i tak było w przypadku Deusa. Płacić krocie za to że się jest testerem? Za to się co najwyżej DOSTAJE.
Na zdjęciach wszystko ładnie wygląda. Producent sprawnie zatai niedostatki sprzętu. A my szczęśliwi odbieramy kosztowną zabawkę, która po krótkim czasie okazuje się droższą, ładniejszą wersją tego co już mamy.
Ja zdaje sobie sprawę, że jest wiele profili psychologicznych kupujących i to co dla jednych będzie nie do przyjęcia lub wręcz głupotą, dla innych będzie wystarczająco uzasadnione. Tak już jest. Jadnak my, Polacy, nie żyjemy w Arabii Saudyjskiej. O pieniądze zarobione jest ciężko. Po co się ich bezmyślnie wyzbywać? Trzeba też pamiętać, że pieniądze wydane w Polsce w pewnym sensie do nas wracają. Ponieważ krążą w gospodarce jak krew budując kolejne zmiany w kraju. Pieniądze wydane za granicą, szczególnie wydane w ilości niewspółmiernej do tego co się dostaje (tak jest w przypadku większości drogich wykrywaczy) wrócą do nas w takim samym stopniu jak te wrzucone do wychodka i spłukane wodą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie +zakwestionować pewne aspekty Twojej wypowiedzi.
Pierwsza sprawa;
Elektronika się zużywa z zasady. Ponadto kupując od kogoś np. pięcioletni wykrywacz, nie wiesz, jak był użytkowany. Niektóre elementy elektroniczne (np układy scalone ) mają podana temperature pracy od 0-do np. 50 st. Jeżeli przez te pięć lat wykrywacz używany był przez cały rok ( również zimą ) to mogło to negatywnie wpłynąć na dalszą pracę tych elementów.
Sprawa druga.
W jakim sensie pieniadze wydane w Polsce do nas wracaja ????
....jakie zmiany w kraju ??? Chyba nie piszesz o Polsce ???
Zmiany są widoczne, ale raczej nie pozytywne.
Nasi politycy, codziennie szukają nowych oszczędności...kosztem społeczeństwa. I pomyśleć, że w którymś z państw skandynawskich politycy nie biorą za swoją pracę ANI GROSZA.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madmax, elektronika się NIE zużywa z zasady. Uwierz mi jako elektronikowi z wykształcenia. Jeśli są zachowane właściwe parametry pracy, układy elektroniczne i ich podzespoły są niemal wieczne. Nie ma kategorii klimatycznej 0-50C. Jest 0-70C i oznacza, że w tym zakresie temperatur producent gwarantuje określone parametry, a nie że poza tym zakresem układ scalony będzie żył krócej.
Zużywają (starzeją w przyspieszonym tempie) następujące elementy:
- przegrzane (nie przechłodzone!) półprzewodniki
- przeciążone oporniki
- kondensatory przez których zaciski przepływają duże ładunki
- kondensatory elektrolityczne niskiej jakości
- układy cyfrowe typu eeprom (flash) bardzo agresywnie zapisywane
Nic z tych przypadków nie występuje w wykrywaczach. Usterki związane z przedwczesnym starzeniem są charakterystyczne dla zasilaczy impulsowych, kompaktowych modułów dużej mocy. A więc z popularnych sprzętów: telewizory, płyty główne komputerów, lasery czytników płyt.
Półprzewodniki się z czasem degenerują co objawia się pogorszeniem parametrów analogowych w szczególności wzrostem szumów śrutowych, ale to niezmiernie powolny proces i jeśli nie przyspieszać go temperaturami parzącymi" nie dożyjesz śmierci swojego wykrywacza :)
To co się i starzeje i psuje od używania, to elementy elektromechaniczne. Czyli włączniki i przełączniki, potencjometry, gniazda i wtyki, głośniki, mechanizmy napędowe. Tyle że można je łatwo wymienić nawet na inne i urządzenie nie straci swoich właściwości. Może za wyjątkiem mechanizmów napędowych, dlatego nie warto kupować używanych magnetofonów albo kamer a kasety".

Co do drugiej sprawy, to jest kwestia zasad i rozumienia makromechanizmów. Nie ma się co dziwić, że Polacy taką słabą maja świadomość i umiejętność dbania o własne interesy, w porównaniu z innymi nacjami. W każdym zachodnim kraju ludzie przede wszystkim starają się używać swojego, bo wiedzą że to gdzieś się tam odbija i do nich wraca. Świadomość Polaka jest w tej kwestii zerowa, zresztą podobnie w przypadku innych demoludów". 40 lat prania mózgów zrobiło swoje.
W każdym razie ja np przede wszystkim szukam tego co potrzebuję w swojej gminie, potem w swoim województwie, potem w reszcie Polski i dopiero za granicą. Jeśli coś kupię za granicą, nie ma żadnej szansy że za podatki z tego zakupu gdzieś w moich okolicach powstanie kilka cm drogi albo kawałek latarni czy wodociągu.
Przez kupię" mam na myśli to gdzie zostaną zapłacone podatki, a nie fizyczne miejsce zakupu. Jeśli kupię np drogi wykrywacz u polskiego dystrybutora, to oczywiście on zapłaci podatek od swojej doli w Polsce. Ale przede wszystkim dochód i podatek od dochodu powstanie za granicą. W tym momencie lepiej jest kupić 2x tańszy wykrywacz również za granicą, ponieważ dochód i podatek z niego już został kiedyś lokalnie odprowadzony, a ja biorę na siebie pośrednio tylko jego połowę. Czyli strata w postaci kasy wyprowadzonej za granicę jest i tak dużo mniejsza. A jeszcze lepiej kupić używany sprzęt od kogoś kto go sam wcześniej kupił w Polsce.
Piszesz, że to bez znaczenia. Tymczasem to właśnie funty szterlingi wyprowadzone z W. Brytanii do Polski przez miliony naszych rodaków tam pracujących sprawiły, że praktycznie nie odczuliśmy skutków kryzysu, który w samej Europie wywrócił parę gospodarek na lewą stronę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja kupuję na allegro. Nie szukam nawet we własnej miejscowości bo często koszt dojazdu po towar jest większy niż wysyłka pocztą. Do tego dochodzi stracony czas, mniejszy wybór itd.

A T2LTD kupiłem w ... :) . Było tysiaka taniej niż w PL. Jak się spieprzy to zapłacę 70zł za wysyłkę do serwisu i poczekam tydzień-dwa dłużej na naprawę albo przy następnej wizycie oddam osobiście. A i tak po 10 zepsuciach nadal będę do przodu. I przynajmniej będę traktowany jak normalny klient. Bo to co się dzieje w Polsce to jakaś parodia. Ochrona konsumenta poza wysłaniem pisemka może niewiele zrobić. Serwisy robią wszystko żeby sprzętu nie naprawić itp.

Jedynym wyjątkiem są zakupy bezpośrednio u producenta (ukłony w stronę Armanda, Smętka i Rutusa) którzy jakoś najmniejszego problemu nie robią. A nawet więcej, serwisują sprzęt w stylu zachodnim i chwała im za to. Jednak jeśli wybiera się sprzęt zagraniczny" to polscy dystrybutorzy prezentują naprawdę niski poziom.

Ale ja głupi jestem więc mnie nie słuchaj.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do podatków, to bardzo bym chciał, żeby moje pieniądze '' wracały do mnie'', oczywiście w postaci trafionych i potrzebnych inwestycji....niestety. Podatki zasilające budżet państwa, są roztrwaniane w karygodny sposób. Polityka ''taniego państwa'' się nie sprawdziła :)) Ja nie oczekuję od Państwa cudów, ale minimum tego co mi się USTAWOWO NALEŻY.
Chcę, żeby z moich podatków, były opłacane służba zdrowia, policja i edukacja. Jak to wygląda w tej chwili ??? ...Przykład;
Kiedy urodził sie mój synek, należało zrobić badanie ortopedyczne. Miałem dwa wyjścia....czekać 3 tygodnie w kolejce, albo przyjść do tego samego lekarza PRYWATNIE i w takim wypadku nie ma żadnej kolejki. Rozumiem, że sprzęt szpitalny, został zakupiony również z moich podatków i mam prawo z niego korzystać....oczywiście że mogę, ale jak dopłacę.
Policja... Dwa lata temu, kupiłem rower górski za ok 2500 zł. Nacieszyłem się nim ok 3 tygodnie...rower został skradziony. Miałem podejrzenia, gdzie jest, ale wezwana na miejsce policja.....nie mogła wejść do garażu złodzieja, bo nie mieli nakazu. Musiałem błagać, żeby załatwili ten nakaz. W tym czasie, jak radiowóz odjechał, złodziej oczywiście próbował ''przetransportować'' rowerek w inne miejsce, i w tym momencie został złapany, ale nie przez policje, tylko przy udziale moim i mojego szwagra. Policjanci z nakazem nie dotarli przez 4 dni. Po tym czasie sam zgłosiłem odzyskanie roweru.
Płacę podatki na policje, która jest nieefektywna.
Co do edukacji.... podstawówka do której chodziłem ( oddalona o ok 2 km ode mnie ) została zamknieta, a syna muszę teraz dowozić 8 km dalej. Jakie cywilizowane państwo zamyka szkoły ???
To tyle o wykorzystywaniu pieniędzy w naszej gospodarce....

Co do elektroniki, to zgadzam się, że jeżeli urządzenie jest ''skazane na śmierć'' to padnie na początku użytkowania. Jednakowoż, dochodzą jeszcze czynniki, których nie uwzględniłeś. Najważniejszą z nich jest wilgoć. Jako elektronik, wiesz chyba, co dzieje sie z elementami elektronicznymi, narażonymi na działanie wilgoci.
Reasumując....jest duża różnica pomiedzy wykrywaczem nowym a używanym ( szczególnie w niesprzyjających warunkach ) Ja osobiście wolałbym kupić wykrywacz nowy, niż z drugiej ręki. Jeżeli trafi się wadliwy egzemplarz, to zawsze można oddać go na gwarancję : ))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też wolę kupić nowy. Pod warunkiem że nowy nie oznacza 2-3x droższy. Swojego XLT kupiłem za 1270zł z przesyłką z Anglii, podczas gdy za nowy w Vikingu musiałbym zapłacić 3x więcej. Sprzęt jest dobrze zabezpieczony przed wilgocią. Jedynie LCD na dłuższa metę tego nie wytrzymuje (np wilgoci w powietrzu nad morzem wieczorem) i nie ma jak go zabezpieczyć. Ale LCD kosztuje 50zł.
Ostatnio kupiłem na Allegro używany ROCZNY Vaquero. I tu, faktycznie. Mimo, że był bardzo zadbany, w puszcze na elektronikę sporo kurzu i ślady nie tyle wilgoci co wody. Bo ten wykrywacz jest zupełnie nie zabezpieczony przed deszczem. Producent nie zadbał nawet o choćby częściowe zabezpieczenie płytki elektroniki lakierem w sprayu, jak to robi każdy przyzwoity radioamator wiedząc, że urządzenie będzie działać na dworze.
Należycie zabezpieczona elektronika złej pogody się nie boi. Po prostu trzeba kupować sprzęty, które są z głową zaprojektowane i zabezpieczone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie