Skocz do zawartości

Po 60 latach sąd zrehabilitował Korzenia"


Rekomendowane odpowiedzi

Po 60 latach sąd zrehabilitował Korzenia"


Nasz Dziennik": Za zorganizowanie akcji porwania lub w razie konieczności wykonania wyroku śmierci na Władysławie Gomułce, 60 lat temu żołnierz Armii Krajowej mjr Antoni Wiszowaty ps. Korzeń" wyrokiem Wojskowego Sądu Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego został skazany na karę śmierci. Wczoraj sąd unieważnił to orzeczenie.
Gazeta przytacza szczegóły jednej z najbardziej brawurowych powojennych akcji AK. Antoni Wiszowaty, w czasie II wojny światowej osoba zaufana najwyższego dowództwa AK, w 1945 r. otrzymał bardzo tajną misję zorganizowania porwania lub w razie konieczności zabicia Władysława Gomułki, wtedy wicepremiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.

M.in. Wiszowatemu udało się wprowadzić do Pułku Ochrony Rządu swojego zaufanego człowieka Aleksandra Obuchowskiego, a ten dobrał kilkunastu funkcjonariuszy, którzy mieli wykonać zadanie. Niestety, na trop spisku wpadła Informacja Wojskowa. Wszyscy uczestnicy spisku zostali aresztowani. Wojskowy Sąd KBW skazał Wiszowatego i Obuchowskiego na karę śmierci, a wyrok wykonano.

Dopiero po 60 latach Sąd Okręgowy w Białymstoku unieważnił ten niesprawiedliwy wyrok.

Więcej w Naszym Dzienniku".

http://wiadomosci.onet.pl/2198872,11,po_60_latach_sad_zrehabilitowal_korzenia,item.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wnuk żołnierza Armii Krajowej wywalczył przed sądem unieważnienie wyroku komunistycznego sądu wojskowego dla swojego dziadka mjr. Antoniego Wiszowatego
Sąd rehabilituje Korzenia"


Po sześćdziesięciu latach przestał obowiązywać wyrok Wojskowego Sądu Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, skazującego żołnierza Armii Krajowej mjr. Antoniego Wiszowatego ps. Korzeń" na karę śmierci. Dostał go za zorganizowanie akcji porwania lub w razie konieczności wykonania wyroku śmierci na Władysławie Gomułce. Sąd Okręgowy w Białymstoku unieważnił wczoraj orzeczenie komunistycznych sędziów. Fakty dotyczące tej, owianej tajemnicą, jednej z najbardziej brawurowych powojennych akcji AK dopiero teraz wychodzą na jaw.

O unieważnienie haniebnego wyroku komunistycznego sądu wniósł Wiesław Wiszowaty, wnuk bohaterskiego dowódcy AK. Wcześniej starał się o to (długo gromadził potrzebne dokumenty) jego ojciec Kazimierz, lecz sprawy nie pozwoliła mu dokończyć śmierć w 2003 roku. Sędzia Sądu Okręgowego w Białymstoku w uzasadnieniu wyroku unieważniającego niesprawiedliwy werdykt sądu KBW z roku 1946 powiedział, iż przedstawione dokumenty zebrane przez IPN pozwalają mu uczynić to bez żadnych przeszkód i wahania.
Obecni podczas ogłoszenia decyzji sądu członkowie rodziny Wiszowatych mieli łzy w oczach. Mówili, że są szczęśliwi, iż po kilkudziesięciu latach ich bohaterski przodek został oczyszczony z haniebnego wyroku, na mocy którego został przez komunistów zamordowany. - Komunistyczny sąd w powojennej Polsce uznał mego dziadka za wroga Polski, cieszę się ogromnie, że dziś ta obelga została z niego zdjęta. Nie był on wrogiem, a prawdziwym przyjacielem Polski, co potwierdził, oddając za nią życie - powiedział nam wzruszony Wiesław Wiszowaty.
Jego dziadek Antoni Wiszowaty urodził się we wsi Wiązowate (obecnie woj. podlaskie) w roku 1897, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w roku 1920. Za bohaterstwo w walce był uhonorowany kilkoma odznaczeniami. Podczas II wojny światowej jako doświadczony żołnierz brał udział w organizowaniu centrali Armii Krajowej w Warszawie. Był osobą zaufaną najwyższego dowództwa AK. Prawdopodobnie właśnie stamtąd w roku 1945 otrzymał bardzo tajną misję zorganizowania porwania lub w razie konieczności zabicia Władysława Gomułki, wicepremiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, który powołał Bolesław Bierut. Za porwanego Władysława Gomułkę miano zażądać wymiany na aresztowanych przez NKWD w roku 1945 kilku wysokich rangą oficerów AK. W razie niemożności porwania Gomułki plan przewidywał wykonie na nim wyroku śmierci.
Akcja była prowadzona w ścisłej tajemnicy. Do jej organizacji i przeprowadzenia wyznaczono kpt. Antoniego Wiszowatego ps. Korzeń". Choć cel zamachu, czyli Rząd Jedności Narodowej, rezydował w tym czasie w Warszawie, Wiszowaty został zakonspirowany w nieodległej od Białegostoku wsi Pisanki, na jego rodzinnym terenie. Zamieszkał tu ze swoją żoną i sześciorgiem dzieci. Razem prowadzili gospodarstwo rolne. Nikt nie podejrzewał, że wiodący spokojne życie zwykły gospodarz jest w rzeczywistości bardzo wysoko postawionym w strukturach dowódczych AK żołnierzem podziemia, który organizuje siatkę konspiracyjną w najwyższych kręgach komunistycznej bezpieki.
Podczas prowadzenia tej poważnej akcji potwierdził się duży talent organizatorski kapitana Korzenia". Najpierw udało mu się wprowadzić w szeregi Pułku Ochrony Rządu swojego zaufanego człowieka Aleksandra Obuchowskiego. Ten, mając wpływ na dobór funkcjonariuszy POR, wybierał tych, którzy byli gotowi przeprowadzić zamach na kierowany przez Moskwę rząd. Z dokumentów KBW wynika, że w ten sposób dobrał kilkunastu funkcjonariuszy, którzy pod kierownictwem Antoniego Wiszowatego i Aleksandra Obuchowskiego mieli doprowadzić do porwania bądź - w razie konieczności - wykonania wyroku śmierci na Gomułce.
Akcja była na poważnym etapie realizacji, kiedy na trop spisku wpadli funkcjonariusze Informacji Wojskowej, organizacji powołanej do wyławiania żołnierzy AK zakonspirowanych w strukturach Ludowego Wojska Polskiego. Aresztowano wszystkich uczestników spisku. Zatrzymania Antoniego Wiszowatego na terenie jego gospodarstwa rolnego we wsi Pisanki 24 listopada 1945 roku dokonało około stu funkcjonariuszy bezpieki. Aresztowanych poddano okrutnemu śledztwu. Z protokołów przesłuchań wynika, że kpt. Antoni Wiszowaty, pomimo okrutnych tortur, nikogo nie zdradził, nic nie wydał. Cały czas podczas śledztwa utrzymywał, iż całą akcję wymyślił i organizował sam, bez wiedzy dowództwa AK, a nawet członków najbliższej rodziny. Dzięki temu ocalało wielu dowódców AK oraz jego dzieci. A wiedział bardzo wiele, dowodem na to jest kartka papieru z zeszytu, którą odnalazł niedawno jego wnuk Wiesław. Była bardzo dobrze ukryta pod jedną z drewnianych bel domu rodzinnego w Pisankach, który kilka miesięcy temu rozebrano. Na tej kartce - będącej obecnie w posiadaniu rodziny - widnieje kilkadziesiąt pseudonimów i numerów, m.in. wysokich dowódców Armii Krajowej.
Aresztowanych sądził w Warszawie Wojskowy Sąd KBW. Jego wyrokiem 15 stycznia 1946 roku na karę śmierci skazano kpt. Antoniego Wiszowatego oraz st. sierż. Pułku Ochrony Rządu Aleksandra Obuchowskiego. Innych żołnierzy POR zamieszanych w spisek zdegradowano, a w późniejszych latach represjonowano. Wyroki śmierci wykonano 23 lutego 1946 roku, najpewniej na terenie Dolinki Służewieckiej w Warszawie. Antoni Wiszowaty zginął w randze kapitana WiN, po śmieci dowództwo armii podziemnej podniosło jego wojskową rangę do stopnia majora. Ten wysoki awans może świadczyć o tym, jak wysoko go ceniono i jak poważną akcją do chwili śmierci kierował.
Do dziś nie ma pewności, co uczyniono z ciałami zabitych. Światło na tę tajemnicę rzucają słowa nieżyjącego już Faustyna Grzybowskiego, ochroniarza Bolesława Bieruta (który odrzucił prośbę Antoniego Wiszowatego o ułaskawienie). Faustyn Grzybowski m.in. towarzyszył Bierutowi w jego drodze do Moskwy, skąd przywiózł już tylko jego ciało. Był więc świadkiem wielu tajnych akcji bezpieki. Kiedy Stalin kazał zamordować wszystkich ochroniarzy Bieruta, Grzybowski znalazł bezpieczny azyl w Białymstoku. Po śmierci Stalina i odwilży mianowano go dyrektorem Ceramiki Budowlanej Białystok. Tu właśnie w latach 70. pracował Ryszard Wiszowaty, krewny kpt. Korzenia". - Któregoś razu Grzybowski wezwał mnie do siebie i spytał, kim dla mnie był Antoni Wiszowaty. Powiedziałem, że kuzynem. Wówczas ściszonym głosem powiedział mi: Nie szukajcie go. Jego ciało rozpuszczono w sodzie kaustycznej i wylano do Wisły" - relacjonuje Ryszard Wiszowaty.
Proces organizatorów zamachu na członków Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, wykonanie na nich wyroków śmierci zostały przez bezpiekę szczególnie mocno utajnione. Udało się to jej tak dobrze, iż do dziś niewiele jest dokumentów dotyczących tej sprawy i świadków, którzy nie boją się o niej mówić. W materiałach złożonych do sądu przez wnuka mjr. Korzenia" w celu jego rehabilitacji mamy dokumenty pozyskane przez białostocki oddział IPN. Są to m.in. wyrok Sądu Wojskowego KBW na uczestnikach spisku i protokół z wykonania wyroku śmierci na Antonim Wiszowatym. Według relacji członków rodziny Wiszowatych, którzy przez kilkadziesiąt lat szukali śladów po zaginionym Antonim, bezpieka bardzo wstydziła się faktu, iż dopuściła do zorganizowania siatki AK pod swoim nosem, w Pułku Ochrony Rządu. - Sprawę tuszowano, jak można było najdokładniej, bo wstydzono się i obawiano reakcji Moskwy na takie zaniedbanie - powiedział nam Wiesław Wiszowaty. Dodatkowo zasłonę tajemnicy spuszcza na te historyczne wydarzenia bardzo ścisła konspiracja, w której prowadziła tę akcję AK. Najpewniej wiedzieli o niej jedynie najwyżsi dowódcy armii podziemnej. Dziś, jak sprawdzaliśmy, na jej temat nawet IPN ma tylko znikome informacje. Najwięcej o tej jednej z najśmielszych akcji AK przeprowadzonych po zakończeniu wojny wiedzą potomkowie Antoniego Wiszowatego, szczególnie jego wnuk Wiesław oraz krewny Ryszard Wiszowaty, którzy od wielu lat z wielką pasją badają losy swojego bohaterskiego przodka oraz zbierają informacje i relacje świadków na temat niezwykłej akcji, którą on kierował.
Adam Białous
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100717&typ=po&id=po01.txt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie