Skocz do zawartości

Oręż spod wód--raj archeologa


EMPAI

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Ciekawy artykuł:

http://wiadomosci.onet.pl/1595833,242,1,kioskart.html

27.01.2010 08:38/Polityka, Agnieszka Krzemińska

Oręż spod wód

Duńczykom zazdrościmy Andersena i wiatraków, a archeolodzy – świętych jezior wypełnionych starożytną bronią

Po bitwie wojownicy zbierali się nad brzegiem jeziora. Zdobyte paradne tarcze, rzymskie miecze, włócznie, oszczepy, noże oraz końskie rzędy zgodnie ze zwyczajem niszczyli, łamiąc, tnąc i paląc. Stosy oręża zawijali w płachty, ładowali na łodzie i na środku jeziora wyrzucali za burtę.

Ofiara miała zadowolić bogów – sprawić, że broń nie będzie już służyć wrogom w zaświatach, a na tym padole nikt jej już nigdy nie użyje. Dziś stanowiska bagienne to archeologiczne rarytasy, umożliwiające śledzenie ewolucji broni, organizacji armii, taktyk walki, a nawet ustalenie pochodzenia najeźdźców.

Wotywne ofiary z broni składanej do wody znane były już w epoce brązu, ale masowo pojawiają się w IV w. p.n.e., w zasadzie równocześnie u Germanów skandynawskich i u Celtów (najstarsza ofiara z broni pochodzi z Hjortspring na wyspie Als). – Zwyczaj ten wprawił w zdumienie Rzymian, gdy na przełomie II i I w. p.n.e. zobaczyli Cymbrów i Teutonów, bez żalu zarzynających w ofierze tabuny koni. W V w. historyk Orozjusz nie mógł się nadziwić germańskim wojownikom, którzy topili w rzekach, jeziorach i bagnach wszystkie łupy – zasadniczy cel wypraw wojennych i ich główną rekompensatę – mówi archeolog prof. Andrzej Kokowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Praktycznym Rzymianom takie marnotrawstwo nie mieściło się w głowie, ale mimo drwin światłych sąsiadów Germanie trwali przy swojej tradycji setki lat, przynajmniej do V w. Znając ten celtycko-germański zwyczaj, lepiej rozumiemy motyw z legendy o królu Arturze, w której dostaje on od wyłaniającej się Pani z Jeziora magiczny miecz Excalibur. Nie ma wątpliwości, że to echo prastarego rytuału zatapiania broni w odmętach jezior.

Raj archeologa

Dziś wiele starożytnych jezior i bagien, do których wrzucono broń, wyschło. Już w XIX w. w torfie natrafiano na pierwsze znaleziska. I choć być może podobne praktyki miały miejsce w całej Germanii, nigdzie ziemia nie obeszła się ze spoczywającymi w niej przedmiotami tak łaskawie jak w Danii. I dobrze, gdyż w przeciwieństwie do innych części Europy, gdzie ofiary były zazwyczaj symboliczne, między IV w. p.n.e. a V w. n.e. na terenach dzisiejszej Danii zwycięzcy wrzucali do jezior cały oręż zabrany zabitym wrogom (dzięki czemu można oszacować, że do bitwy stawało nawet tysiąc zbrojnych). – Wybrzeża Małego i Wielkiego Bełtu atakowano bezustannie, gdyż miały ogromne znaczenie strategiczne. To tędy prowadziły szlaki handlowe z Bałtyku do Imperium Romanum, którymi szły transporty niewolników i tkanin – mówi archeolog dr Bartosz Kontny z Uniwersytetu Warszawskiego. – Główne punkty handlowe (Zelandia i Fionia) były jednocześnie centrami skandynawskiej władzy. Monopolizujący tamtejszy handel miejscowi władcy bronili swoich ziem i interesów bardzo zaciekle.

Największym i najlepiej rozpoznanym stanowiskiem bagiennym jest jutlandzkie Illerup Ĺdal. Odkryto je w 1950 r. w idyllicznej dolinie, w której 1800 lat temu było jezioro polodowcowe, stopniowo zasypywane zmywanym z moreny materiałem skalnym. Środowisko zasadowe zakonserwowało przedmioty metalowe, kości i drewno, ale nie skóry i tkaniny, bo te lepiej konserwuje środowisko kwaśne. W ciągu 18 lat wykopalisk wydobyto 15 tys. eksponatów, w tym m.in. 1409 sztuk broni drzewcowej, 150 mieczy, 60 pasów do mieczy, 337 umb tarcz (kolistych wzmocnień z ich środka), 200 monet, 129 zestawów do krzesania ognia, 10 rzędów końskich.

Jak opisuje dr Jřrgen Ilkjćr w książce Illerup Ĺdal. Czarodziejskie zwierciadło archeologii", zabytki rozrzucone były na powierzchni 10 ha wzdłuż dwustumetrowego pasa. Badania wykrywaczami metali i skrupulatna dokumentacja umożliwiły lokalizację czterech rytualnych ofiar złożonych z broni. Dwie pierwsze – z początków III w., jak oceniono na podstawie stylistyki grotów włóczni, monet i dendrochronologii – zatopiono na środku jeziora, dwie późniejsze (z IV i V w.) leżały bliżej brzegu, więc wrzucano je z lądu. Rekonstrukcja mieczy nie była trudna, ale pasy do nich i końskie rzędy, z których zachowały się jedynie setki metalowych elementów, stanowiły nie lada wyzwanie. Po ich ułożeniu okazało się, że na tysiąc wojowników raptem 25 jeździło konno.

Wyczytane z miecza

Analiza znalezisk w Illerup Ĺdal pozwoliła ustalić, skąd przybyli najeźdźcy. Na początku III w. byli to najprawdopodobniej Skandynawowie z terenów dzisiejszej Norwegii. – W późniejszych wyprawach uczestniczyli już mieszkańcy Skanii, Bornholmu, Gotlandii, a nawet Germanie z kontynentu, na co wskazują charakterystyczne dla dzisiejszych ziem polskich krzesiwa sztabkowe – mówi dr Kontny. – Zdaje się, że wojownicy na naszych ziemiach nie tworzyli dobrze zorganizowanych drużyn i aby poznać smak prawdziwej wojaczki, zaciągali się do armii skandynawskich. Tacyt wspomina, że Germanie chętnie wstępowali do sąsiedzkich armii, by zdobyć wojenne szlify. – Już w I w. p.n.e. w związku plemion zwanym swebskim uczestniczyli wojownicy z naszych ziem – mówi prof. Kokowski. – Około pierwszej bitwy w Illerup Ĺdal pojawiły się u nas tarcze z półkulistymi umbami, typowe dla norweskich wojowników. Mogła to być moda panująca w całym Barbaricum, kusi jednak teza, że to trofea wojenne z Jutlandii.

A trzeba przyznać, że armia Germanów skandynawskich, atakująca w III w. mieszkańców okolic Illerup Ĺdal, była doskonale uzbrojona i zorganizowana. Prawie metrowe miecze wydobyte z jeziora wykonano w Imperium Romanum, jedynie rękojeści tych, które należały do dowódców, wykańczali miejscowi złotnicy. Miecze musiały być sprowadzane masowo, co wymagało obejścia funkcjonującego w Imperium zakazu handlu bronią z barbarzyńcami. W znaleziskach z Illerup Ĺdal strukturę hierarchiczną armii widać jak na dłoni. Dowódcy nosili broń dekorowaną złotem i srebrem, oficerowie brązem, a zwykli żołnierze musieli zadowolić się żelaznymi okuciami tarcz. Najwspanialsze miecze stanowią komplet z pasami o zablokowanych sprzączkach, przystosowanych do wymiarów właściciela. Pozostałe pasy miały sprzączki regulowane, wydawane pewnie wojom ze zbrojowni, o których pisze Tacyt.

Znamy nawet imiona niektórych dowódców, gdyż zachowały się runiczne napisy: zrobione dla Wagnijo", a także imiona Nithijo i Laguthewa. Zresztą połowa najstarszych inskrypcji runicznych pochodzi właśnie z Illerup Ĺdal. Znajomość pisma dowodzi, że dowódcy byli na tyle światli, iż rozumieli, jakie korzyści niesie ze sobą ta umiejętność (jedna z teorii mówi, że pismo runiczne wymyślił Germanin, który służył w armii rzymskiej). – Najwyżsi rangą dowódcy mieli konie, choć nie wiadomo, czy przywożono je na swoich łodziach, czy zdobywano na miejscu – tłumaczy dr Kontny. – Koni było za mało, by można mówić o zorganizowanej konnicy, ale doskonałe miecze, długie, trzymające na dystans włócznie i oszczepy oraz zdecydowanie większe niż w innych częściach Barbaricum tarcze sugerują, że żołnierze walczyli w szyku jak hoplici. Prof. Kokowski nie ma wątpliwości, że Skandynawowie tworzyli regularne armie, o wyspecjalizowanych formacjach i ustalonym systemie hierarchii dowódczych. Wojsko skandynawskie dzieliło się na jednostki, liczące tylu ludzi, ilu mieściło się w łodzi (w III w. było to 60–90 osób), i każda z nich miała swoje barwy. Wymagające przepłynięcia morza wyprawy wojenne były pieczołowicie przygotowane i planowane, organizacja dopracowana w szczegółach i podzielona na role, a taktyka przemyślana. Mieszkańcy Jutlandii i Fionii, stale narażeni na ataki tych doskonale zorganizowanych armii, w niczym nie ustępowali napastnikom, budowali zapory w fiordach, punkty obserwacyjne i punkty oporu. O ich skuteczności świadczą wygrane wojny.

Tajemnicze szczątki

W jeziorach i bagnach, wypełnionych po brzegi przedmiotami z pól bitwy, nie było tylko jednego – szczątków pokonanych. Na żadnym ze stanowisk bagiennych nie znaleziono dotąd ludzkich kości, które można byłoby łączyć z ofiarami broni (uwaga! znane z Anglii, Niemiec, Holandii, Danii szczątki z bagien nie mają z nimi nic wspólnego). Archeolodzy od lat zadają sobie pytanie, co Germanie robili z zabitymi wrogami? – Jedni badacze sądzili, że w pobliżu pól bitew i świętych jezior były cmentarze wojenne w postaci dołów z obdartymi ze wszystkiego ciałami. Inni uważali, że być może zwłoki pozostawiano długo na wolnym powietrzu na ołtarzach ofiarnych – ciała niszczały, a dziś mamy znikome szanse na ich znalezienie. Tak czy inaczej, szczątków wojowników należałoby szukać gdzieś w pobliżu starożytnych depozytów broni, ale do tego potrzebne są wyjątkowo korzystne warunki konserwujące kości – tłumaczy prof. Kokowski. W Illerup Ĺdal takie są, ale ani tam, ani przy żadnej innej ofierze z broni nie znaleziono ludzkich kości. Aż do 2009 r.

W czasie wakacyjnych praktyk studenci, kierowani przez Ejvinda Hertza, natrafili niecałe 2 km od Illerup Ĺdal na przemieszane kości 200 młodych mężczyzn. Żaden ze szkieletów nie był kompletny ani zachowany w układzie anatomicznym, a na czaszkach i kościach widać ślady przemocy, świadczące o gwałtownej śmierci. Czyżby byli to właściciele badanego od lat oręża? – Tacyt, opisując bitwę w Lesie Teutoburskim, wspomina, że Germanie zamienili pola bitwy w rodzaj sanktuariów – mordowali rzymskich oficerów, stawiali ołtarze, do pni drzew przybijali czaszki, a wszędzie poniewierały się kości ludzkie i zwierzęce. Jeżeli tak wyglądały pobojowiska, to można sobie wyobrazić, że z czasem zbierano i wrzucano kości do dołu lub jeziora – mówi dr Kontny. Wszystko pięknie by pasowało, ale jest jeden szkopuł – datowanie najnowszego znaleziska. Za pomocą metody radiowęglowej wiek kości ustalono na I w., co nie pozwala łączyć ich z żadnym z depozytów broni z Illerup Ĺdal. Ejvind Hertz jest jednak przekonany, że znalezione w tym roku szczątki to przegrani właściciele broni zatopionej w jeziorze. Badanie izotopów strontu w ich zębach da odpowiedź, skąd pochodzili. Ale nawet jeśli najeźdźcy przybyli z zachodniej Norwegii, nie można wykluczyć, że są to szczątki poległych w jakiejś wcześniejszej wojnie.

– Niezależnie od datowania to pierwszy w historii przypadek znalezienia dużej ilości szczątków ludzkich w pobliżu ofiar z broni – mówi dr Kontny.

Ziemie polskie w początkach I tys. również zamieszkiwali Germanie. Archeologiczna kultura wielbarska łączona jest z Gotami, kultura przeworska – m.in. z Wandalami, którzy z upodobaniem składali do grobów poniszczoną broń. Być może ze względu na niesprzyjające warunki nie znajdujemy u nas tak spektakularnych stanowisk bagiennych, co nie znaczy, że ich nie było. Prof. Kokowski nie traci nadziei: – Może potrzeba nam więcej szczęścia oraz cierpliwości, a świat magicznych zachowań wojowników skandynawskich i germańskich ujawni nam kolejne tajemnice?
Napisano
postawię tezę że to plemiona słowiańskie miały w tradycji takie postępowanie a nie plemiona germańskie, resztę proszę sobie rozwinąć samemu.
Napisano
każdy sobie dopowie co poeta miał na myśli...

...ziemia jest płaska - bo, gdyby była kulą - ludzie na drugiej stronie pospadali by...
-------
hm...
a czy nie szkoda czasu?
do analizy - nie umocowanego w wiedzy (na obecnym poziomie) twierdzenia?
póki co - irracjonalne...
Napisano
znowu coś odkrywczego i cerbery wiedzy /bez obrazy/ chwytają za nogawki ciągnąc do ziemi, płaskiej z punktu widzenia obserwatora.
Napisano
Steell- postawię tezę że to plemiona słowiańskie miały w tradycji takie postępowanie a nie plemiona germańskie, resztę proszę sobie rozwinąć samemu."

Jak słusznie napisał Kopi- podaj cokolwiek. Inaczej jest to wpis z gatunku Ja wiem, że to kopia" w odpowiedzi na pytanie o oryginalność przedmiotu.

Nazywając rzecz po imieniu- taka namiastka trollowania :-(
Napisano
cytat

Śmierć - Słowianie wierzyli, że każdy człowiek posiada duszę (nawie), która po śmierci wędruje do krainy zwanej Nawią. Jest to kraj ukryty gdzieś głęboko pod ziemią, gdzie wszyscy dobrzy ludzie żyją w wiecznej szczęśliwości. Dusze mogły od czasu do czasu wracać na ziemię. W celu ich godnego przyjęcia urządzano różnego rodzaju zabiegi magiczne. Chodzono całymi rodzinami na cmentarze gdzie spożywano posiłki oddając ich pewną część zmarłym przodkom. Palono ogniska w celu ogrzania wędrujących dusz. Dusze złych ludzi mogły wracać na ziemię w celu nękania ludzi.
Człowiek po śmierci był traktowany z należytą czcią. Śmierć zawsze budziła wśród żywych pewien respekt. Zmarłego ubierano w najlepsze szaty, ozdabiano biżuterią, nierzadko wyposażano w różnego rodzaju przedmioty codziennego użytki, czasem nawet w broń. Ciało zmarłego kładziono na stosie, płonęło w oczyszczającym ogniu. Prochy umieszczano w glinianych naczyniach (tzw. popielnicach) i zakopywano w grobach. Czasami były to płaskie, zwykłe groby, a czasami okazałe kurhany usypywane z ziemi. Zmarłymi oraz krainą wiecznej szczęśliwości, Nawią opiekował się Weles."


Proszę zwrócić uwagę na Dusze złych ludzi mogły wracać na ziemię w celu nękania ludzi." logicznym wydaje się ze broń złych ludzi" wrogów najeźdźców została zebrana i ukryta w miejscu niedostępnym patrz głębokie jezioro.

http://free.of.pl/a/adampawlowski/slowian/mity.htm
Napisano
a broń dobrych" ? - co z nią robiono?
bo skoro złych pozbawiano - to dobrym należałoby udostępniać...

__________________
a najważniejsze - czasoprzestrzeń czyli czas i miejsce

jeżeli słowianie" - to Goci-> Wizygoci i Ostrogoci - Afrykańscy Wandale - co z nimi zrobisz? Pustka Osadnicza - ?
Zanik ciągłości kultury materialnej?
Napisano
Na podstawie czego stwierdzamy że tereny zamieszkiwała jakaś kultura np. germańska, odpowiem na podstawie znalezisk, ja osobiście palę papierosy i czasami fajkę lubię popykać, czy jeżeli przy moich zwłokach za powiedzmy 5000 lat znajdą fajkę i ślady tytoniu automatycznie uznają że jestem przedstawicielem Ameryki południowej? oczywiście na podstawie np.jedynego zachowanego przekazu o pochodzeniu tytoniu jako rośliny?
Napisano
okiej - kiepy po klubowych - w 99,9% będą znajdowane na obszarze podstawowej dystrybucji klubowych - reszta to export...

ofiary pobitewne - gdzie są znajdowane?
i w jakiej ilości?
gdzie - w adekwatnym okresie są siedliska słowian?
jakie grupy znajdują się w owym czasie - w okolicy miejsc znalezienia ofiar pobitewnych

____________________________________________
więc - jeżeli miejsca owych stanowisk nie korespondują z lokalizacją słowian - to w jakim celu powstawała organizacja wypraw?
_____________________________________________
i jeszcze raz - popatrz w kalendarz - na sytuację geopolityczną zdarzeń...
Napisano
jeżeli uznać że prawdą jest teoria że słowianie pochodzą z Azji

http://images.google.pl/imgres?imgurl=http://www.staff.amu.edu.pl/~hjp/teksty/PICT0007.JPG&imgrefurl=http://www.staff.amu.edu.pl/~hjp/teksty/czupk1.htm&usg=__YJ3UHmv7XUutWpPY1kFNxrgee1I=&h=640&w=480&sz=65&hl=pl&start=32&sig2=Z3zfp5Y7yRPKgA3S33Xmfg&itbs=1&tbnid=LFN-my3vnDXiEM:&tbnh=137&tbnw=103&prev=/images%3Fq%3Dplemiona%2Bpras%25C5%2582owia%25C5%2584skie%26start%3D18%26hl%3Dpl%26sa%3DN%26ndsp%3D18%26tbs%3Disch:1&ei=xHmCS5eXLoW2sAajuomzBA


i przy założeniu że zasięg migracji był trochę dalszy na zachód niż pokazują mapki z wyżej wymienionej strony można uznać że postawiona przeze mnie teza jest prawdopodobna

/celowo nie przytaczam całego tekstu, za duże posty by się zrobiły/
Napisano
NIE...
500 AD..


Dendrochronology of the shield boards shows that the deposition was soon after 205 AD

zabrakło ci 300 lat...
i pozostałych procesów które się w międzyczasie wydarzyły...
Napisano
Widzę że temat się rozmywa. Miało być o broni, a temat zszedł na wierzenia i zasiedlania Europy środkowo - wschodniej.
Nawiązując do artkułu który zapoczątkował ten wątek, a więc składania ofiar z broni zdobytej na wrogach, to chciałbym bardzo żeby archeo pochwalili się jakie faktycznie dokonali odkrycia badając Kulturę Pomorską, jak też już późniejszy okres z ok. III - V w. n.e. z okolic Wolina i Dziwnowa.
Napisano
Jak najbardziej zrzutowisko być może ofiara, może jedni i drudzy się mylą w datowaniu? może broń jest pozostałością po zwycięskiej walce o opanowanie terenu? wiem sporo tego może, ale obecnie uznawaną historię europy pisali naukowcy europy zachodniej więc jest to historia jednostronna i jako taka nie jest dla mnie wykładnią niewzruszoną prawdy objawionej.
Dobry przykład śląska i tendencji do przywracania nazw miejscowości z przed powstania PRL tylko dlaczego jak już nie sięgnąć głębiej o parę lub nawet paręnaście wieków, może lepiej przywrócić nazwy z czasów założenia osad będących obecnie miastami? na coś takiego nawet bym się zgodził chociaż nie koniecznie były by to nazwy polskie czy nawet słowiańskie. Moim zdaniem historia europy i to nie tylko środkowej jest mocno poprzekręcana ze względów politycznych, no ale to już całkiem offtop więc do brzegu.
Napisano
skoro:
Moim zdaniem historia europy i to nie tylko środkowej jest mocno poprzekręcana ze względów politycznych,..

to - opieranie się na może:
Jak najbardziej zrzutowisko być może ofiara, może jedni i drudzy się mylą w datowaniu? może broń jest pozostałością po zwycięskiej walce o opanowanie terenu? wiem sporo tego może, ale obecnie uznawaną historię europy pisali naukowcy europy zachodniej więc jest to historia jednostronna i jako taka nie jest dla mnie wykładnią niewzruszoną prawdy objawionej.

jest najmniej zasadne...

jak też stawianie tez - na książce życzeń...

_____________________
póki co archeologia jest nauką - i rozwija się jak każda - na podstawie badań...
Napisano
Jak wcześniej zauważył kol. Traper - uciekamy od sedna sprawy...
Rozmawiamy o rytualnym niszczeniu broni najeźdzcy.
Nie można wykluczyć że na terenach nas obejmujących , takie zdażenia miały miejsce...ale były to przypadki odosobnione !
Tam - były jak się zdaje regułą ...
Skoro w miejscowości S" , nieopodal Łowicza znajde rzymską monete - nie oznacza to automatycznie że jest ono centrum Rzymskiego Imperium...
Napisano
Mam pytanie. Skad się Wam wzięli ci Słowianie? Może nieuważnie przeczytałem tekst, ale nie natknałem się na żadne wzmianki o Słowianach...
Cała ta teoria o bagiennym zrzutowisku broni i powiązaniu tej broni z cmentarzyskiem jest baaaaardzo naciągana. Traktowanie germanów jako jednego spójnego świata wartości i wierzeń jest niczym innym jak wyrazem ignorancji. Może po prostu ci z Illerup mieli nietypowe hobby i wywalali broń do bagna (byc może miało to cel kultowy- choć archeolodzy wszystko co dziwne i nietypowe uwielbiają tłumaczyć jako kultowe"- sporo jest żartów na ten temat).
Kilka perełek z tekstu:

Dowódcy nosili broń dekorowaną złotem i srebrem, oficerowie brązem, a zwykli żołnierze musieli zadowolić się żelaznymi okuciami tarcz"
- gdyby wszystko było takie proste... Z pewnością dowódcy eksponowali swą zamożność odpwiednim strojem i uzbrojeniem, ale robić z tego jakąś regułę pachnącą komunałem to trochę nie przystoi.

Prawie metrowe miecze wydobyte z jeziora wykonano w Imperium Romanum"
- to co, chodzi o gladiusy? Prawie metrowej długości...- nie wiem czym się podniecać, to standardowa długość miecza jednoręcznego, w późnośrednioweicznej Europie też miały taką długość.

Potem autor po lekturze inskrypcji na mieczach (zrobione dla Wagnijo"), dochodzi do wniosku, że ich właściciele potrafili czytać i pisać.
Bardziej prawdopodobne, że mieczownik, który je wykonał potrafił pisać i czytać- choc to tez nie jest pewne do końca.

Wymagające przepłynięcia morza wyprawy wojenne były pieczołowicie przygotowane i planowane, organizacja dopracowana w szczegółach i podzielona na role, a taktyka przemyślana."
- a wcześniej pan prof. Kokowski uważał, że raptem przerywali ciskanie toporami w swoje żony, raz dwa budowali snekkary i żeglowali za najbliższy fjord napadając przygodnie wybrane osiedle?

Tak czy inaczej, szczątków wojowników należałoby szukać gdzieś w pobliżu starożytnych depozytów broni, ale do tego potrzebne są wyjątkowo korzystne warunki konserwujące kości – tłumaczy prof. Kokowski. "

- co jak co, ale kości zachowują się w ziemi nieźle. Trzeba mieć prawdziwego pecha, żeby natrafić na warunki glebowe sprzyjające szybkiemu rozkładowi kości.

Co artysta miał na mysli popełniając ten artykuł- nie wiem. Z pewnością jednak nieuważnie słuchał swoich rozmówców, bo nie wierzę, żeby wygadywali takie pseudo- naukowe głupoty.

Kolejna sprawa, że może nie mamy do czynienia z rytualnymi ofiarami, tylko bronią utopioną w trakcie... bitwy, jak to miało miejsce na Ostrowie Lednickim- tam tez mamy setki toporów, włóczni, miecze a nawet kolczugę.
Nie ma za to szkieletów (ludzkich)- tak samo jak w Illerup...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie