Skocz do zawartości

Bliskie spotkanie 3-go stopnia...


pokemon

Rekomendowane odpowiedzi

Witam kolegów (i koleżanki :)) i w związku ze swoim szczególnie wczorajszym doświadczeniem mam do was pytanie jak przeżywacie swoje bliskie spotkania 3-go stopnia z nieznajomymi, jakimiś służbami itd. Wracacie w to samo miejsce? Śpicie spokojnie? Przeżywacie dzieląc się emocjami z bliskimi? Macie dość? Czy nic sobie nie robicie z tego? Jestem ciekawy opinii zwłaszcza kolegów z bagażem doświadczeń w spotkaniach 3-go stopnia :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zalerzy od samego spotkania. Ja dorej pory i dzieki Bogu miałem raczej i zdecydowanie miłe spotkania. Ale ty jak podejżewam przerzyłeś traumę.
Trzeba sobie wbic i innym ze nie robisz nic złego i niebezpiecznego. No i nie robić nic takiego ! Resztę załatwi zwykła ludzka ciekawość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kilka spotkań 3 stopnia, mnie ratowała zawsze pokora i kultura, bez uciekania, bez nerwów, spokojna dyskusja. Gdzie była możliwość to zawsze pytaliśmy o zgodę szczególnie na prywatne pola. Gdy nie było możliwości o zapytanie a przyjeżdżał właściciel zawsze sam do niego spokojnie szedłem i tłumaczyłem dlaczego i po co. Oczywiście może tak być że trafi się na desperat i nic nie pomoże oprócz wycofania się na z góry upatrzone pozycje obronne. Zauważyłem też że człowiek im częściej się tłumaczy ze swojego hobby tym mniej się boi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z kol. majros.
Przy spotkaniu spokojnie- dzieńdobry"(nawet jak odrazu zaczyna pokrzykiwać, to ich dziwnie uspokaja:)

Wytłumaczyć(z młodymi nie ma problemu).

Gdy się nie idzie dogadać, przeprosić i spokojnie odejść.
Bez pysków, to teren prywatny jest w końcu:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokoj i opanowanie to podstawa.W tym roku spotkalem;
-Straz Lesna(Kampinos)nogi za pas...Udalo sie!
-lesnika(ok.Legionowa) na samym poczatku rozladowalem atmosfere pytaniem czy nie wie gdzie jest zloto.Poinformowal nas jedynie zebysmy z kolega zakopywali dolki i nie zostawiali pociskow na wierzchu.
-policje(Warszawa)siedzielismy w rezerwacie czekajac az odjada od mojego autka(wzywali wlasciciela przez megafon)w koncu wyszlismy poddajac sie w rece policji,okazalo sie ze
chodzilo o nie zamknieta szybe w aucie.
-policje nastepnego dnia w tym samym miejscu z tym ze po drugiej stronie ulicy(las)Porozmawialismy w milej atmosferze nt.wykopkow.
-funkc.z SG(Piaski)
Ma ktos podobne doswiadczenia?
Uf... bylo tych spotkan troche chcecie wierzcie lub nie wierzcie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten gościu wypatrzeć musiał mnie z daleka przez lornetkę. Zajechał z drugiej strony i podszedł jak zwierzynę. Pole nie było jego własnością- może co najwyżej był opiekunem pobliskiego terenu leśnego. Podszedł z dubeltówą przełożoną przez łokieć i mówi Przyszedłem zobaczyć co robicie". Kiedy zorientował się co i jak, rozczarowany zapytał: A dlaczego teraz?" Był już wieczór i w zasadzie kierowaliśmy się z powrotem. Dodatkowo nawijał głupoty o niewypałach i że broń można znaleźć...no takie durackie spytki...
A kiedy już skończył zabierając z 15 minut czasu stwierdził Kopcie dalej" stojąc nad nami z fuzją. Stwierdziliśmy że już późno i poszliśmy. Ale dureń co nie?
Najbardziej zdenerwowało mnie to, że poletko jest nawet dosyć fantonośne, a powrót w to miejsce niestety może powodować kolejne namierzenie przez lornetkę i kolejne spotkanie z ciekawskim...pewnie sam sobie teraz kupi wykrywkę :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He he pokemon :) Trzeba było zapytać a co Pan taki ciekawy? :) Ja zawsze rozpoczynam rozmowę - aaa skarbu szukam, to Pana pole? Pytałem ludzi, ale nie wiedzieli. Mogę tutaj pokopać? ... zawsze jak do tej pory Wszystkie odpowiedzi były POZYTYWNE. Jeden właściciel KONIECZNIE chciał, żebym potem wpadł do niego do domu i pokazał mu co wykopałem. Oczywiście zgodziłem się. Poczęstował herbatą. Podpowiedział ciekawsze miejsca. Jedyny MINUS to to że tak się napalił, że tez chce kupić wykrywacz :P Oczywiście poleciłem mu MD hahaha :) W przypadku upierdliwego ataku na pewno nie będę sie kłócił. Przeproszę, powiem, że nie wiedziałem, jeszcze raz przeproszę i spokojnie odejdę - to nabezpieczniejsze rozwiązanie. Pozdrawiam.
.
.
.
CirrusCX
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki kolego, ale to wie każdy czytający to forum. Nie bardzo zrozumiałeś tej sytuacji. Bedąc poszukiwaczem, jesteś niejako łowcą. W takich sytuacjach stajesz się niestety zwierzyną...
Mówisz do właściciela na herbatę? Chodził kiedys taki po mojej działeczce jak jeszcze nie wiedziałem co to wykrywacz i specjalnie się nie interesowałem co nawyciągał. Dziś myślę sobie, że miałbym sam teren do przeszukania, więc...czy ja wiem z tą herbatką... :)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz wszedłem na zaorane pole po żniwach bo ugór obok już przeszukałem. Po paru minutach chodzenia podjechał maluch" a w nim cztery osoby prawdopodobnie cała rodzina dwie kobiety i dwóch facetów(dwa pokolenia). Jeden z nich krzyczy z daleka, że to jego pole i złota tu nie ma, bo już wiele razy orał.
Na to ja grzecznie odpowiedziałem dzień dobry i spytałem a gdzie jest". Powiedziałem, że nie zostawiam po sobie śladów i szukamy pamiątek po bitwach które się tam rozegrały np łusek, monetek, guzików. Traf chciał, że wcześniej znalazłem ładny stary krzyżyk. Wyjąłem i pokazałem, mówiąc czy taki krzyżyk ma gnić w ziemi, przecież lepiej go uratować". Właściciel zgodził się ze mną i w dalszej rozmowie powiedział o innych miejscach gdzie coś się działo i gdzie warto jechać..
Rodzina właściciela też była ciekawa co znalazłem.
A jeszcze dodam, że chyba mieli złe doświadczenia z kopaczami bo ugór był pełen wcześniejszych niezasypanych dołów...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś miałem dwa bardzo bliskie spotkania. Jeszcze jak
sobie przypominam to jeszcze mam jeszcze mi ciarki po krzyżu chodzą. Wjechaliśmy ze szwagrem w boczną polną drogę w kierunku ciekawych terenów. Fakt droga była asfaltowa, ale żadnego ruchu i wąska na jeden samochód. Po bezowocnym łażeniu wsiedliśmy i delikatnie, żeby czegoś nie urwać zacząłem wyjeżdżać z pola. Widoczność była ok 100 m do zakrętu. Gdy wyjechałem na 1/3 asfaltu kontem oka dostrzegłem białego busa który omijając częściowo mnie po polu z prędkością ok 80 km, przemknął w odległości 5 cm od maski mojego auta. Nawet się nie zatrzymał ani nie zwolnił i pojechał dalej. Bez gestów czy obelg dziwne raczej. Zdążyłem tylko zakląć z wrażenia i nad własną nieostrożnością, a tu obok zatrzymuje się granatowy polodek" z białymi ozdobami i z iluminatorem na dachu. Panowie policjanci poprosili o dokumenty i coś mówili o 9 pkt. i jakichś widełkach 500 pln. Spisali dane. Pytali co tu robimy. Powiedziałem , że na grzyby i takie tam hobbystycznie łażenie. Poproszono mnie o otwarcie bagażnika. Pan policjant powiedział do kolegi O panowie saperzy"...
Spytał tylko czy coś znaleźliśmy i czy nie zostawiamy niebezpiecznego badziewia, które oni muszą zabezpieczać, na wierzchu. Odpowiedziałem, że my tylko monetek i guzików...
Skończyło się na pouczeniu, a oni widzieli całą akcję.
Dwa farty: cały samochód i gotówka.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehe,

Sam siebie jeszcze nie legitymowałem - To by były początki chyba schizofrenii :)

Ogólnie Panowie, nie ma takiej sytuacji, żeby wyjście się nie znalazło - sami piszecie jak wyszliście z twarzą ze spotkań.

No chyba, że ktoś was będzie trzymał na muszce :P ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem Służba Leśna :)

Jak by się okazało że wypisałem sobie sam mandat, za to że sam siebie złapałem w lesie, to znaczyłoby że musieliby by mnie wysłać na leczenie.

Na szczęście ja jestem i staram się być wyluzowany i rzadko kiedy paraduje w mundurze, normalnie to koszulki adidasa lubie :P ;) co prawda muszą być zielone :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się coś domyślałem z wątku Przedmioty związane z leśnictwem". Życzę więcej szanujących środowisko poszukiwaczy (bo te wyrwy to mnie wk... nie mówiąc o śmieciach). Jednemu z drugim to chce się tachać zgrzewkę piwa lub wody do lasu, a pustych opakowań to już nie mają siły z powrotem do domu, czy do najbliższego śmietnika donieść.
A sobie życzę więcej mundurowych z podejściem takim jak twoje.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie