Skocz do zawartości

9.kompania


Parowóz

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Właśnie leci na 1-ce...
W 2007 roku, gdy czytałem pierwszy raz ten wątek muł poszedł w ruch i miałem film. Był to zupełnie inny i wspanialszy film od tego który puściła nasza telewizja.
Ale mimo tej cenzury warto go obejrzeć.
Napisano
Nie do uwierzenie jest historia opisana w filmie. Wysyłanie na trzeci dzień po wylądowaniu w Afganistanie kompanii nieostrzelanych nowicjuszy do walki mało prawdopodobne. To nie była II wojna światowa z okrutnymi i bezmyślnymi generałami wysyłającymi masy wojska na rzeź.

Z tego co wiem, ogólne przygotowanie sierżantów i specjalistów przed wysłaniem do Afganistanu trwało sześć (6) miesięcy i odbywało się w ośrodkach szkoleniowych działających w regionach przy granicy z Afganistanem, by tam zapoznać się z warunkami geograficznymi, klimatycznymi podobnymi do Afganistanu. Szkolenie odbywało się w rejonie Ałma-Aty, Aszchabadu, Kuszki. Desantowcy trenowali w Dolinie Fergany.

Potem po wylądowaniu w Afganistanie program szkoleniowy przewidywał jeszcze uzupełniający kurs 10-12 dniowy w przygotowujący do warunków lokalnych w posługiwaniu się bronią, poruszniem się pojazdami wojskowymi zwykłymi i opancerzonymi w kolumnie i przede wszystkim radzeniem sobie podstawowym zagrożeniem tj. z minami i wszelkiego rodzaju wybuchowymi pułapkami.

Nie bardzo mogę uwierzyć, że ktoś rzuca cała kompanię świeżynek" do wykonania ważnego zadania i zaraz o tym na wszystkim śmierć zapomina.

Rosjanie podają w swoich opracowaniach, że w 1988 skończyło się wysyłanie rekrutów i uzupełnienia z wiosennego i jesiennego poboru. Armia w trakcie operacji wycofywania jest narażona na wiele zagrożeń, dlatego nie może polegać na dzieciakach, które nie powąchały prochu, bardziej licząc na starych weterananów i ochotników ze starego poboru. I tak Rosjanie zrobili, bo wielu Afgańczyków chciało na nich zemścić się i dać im nauczkę na odchodnym.
Napisano
A ja nie wiem o czym był ten film :-(
Jeśli narzekaniem ( na co może wskazywać lektor na koniec filmu ), że ZSRR znikło z mapy, to jakoś mało przekonywujące. Jeśli ukazaniem, jak okrutna jest wojna- to jedna pacyfikacja wioski tudzież atak na wzgórze, to jakoś mało. Jeśli ukazaniem, że cała wojna była bez sensu- to nikt o decyzjach KC nie wspomina. Jeśli chcieli ukazać, jaki chaos i bałagan był w Armii, to historia kałacha tudzież kradzież" prowiantu jest mało przekonywujące.

Taki bigos im wyszedł, choć miło się ogląda.

PS A po czemu wszystkie duchy ( również ochotnicy z zagranicy ) byli w hamerykańskich kurtkach wojskowych?
Napisano
kol.woytas ma rację to propagandowa papka. Z kol.grba się zgadzam co do wyszkolenia wojsk sowieckich. Tak się składa,że rozmawiałem o wojnie w Afganistanie z ukraińskim weteranem spod Żytomierza. Na początku interwencji generałowie wysyłali wojaków nieprzygotowanych do wojny partyzanckiej stosowanej przez mudżahedinów co było głupotą. Sowieci po początkowych potyczkach i stratach szybko wdrożyli program szkoleniowy realizowany w ZSRR i na miejscu w Afganistanie. Wg Andrieja przyniosło to pozytwne skutki. Żołnierz był szkolony przez starych wyjadaczy i przygotowany do walk w górach. Wojska Sowieckie zaczeły odnosić sukcesy kierowane przez młodych doświadczonych oficerów na co niechętnym okiem patrzyła góra zralomałych generałów pamiętających wielką wojnę Ojczyżnianą.Sukcesy zostały zahamowane przez dostawy z Pakistanu rakiet Stinger i broni z Chin. Śmigłowce Mi-24 były doskonale opancerzone i załogi czuły się bezpiecznie póki partyzanci afgańscy stosowali broń maszynową a rakiety Stinger zmieniły wojnę i całą taktykę walki. Andriej latał jako operator uzbrojenia w Mi-24, używał rakiet niekierowanych i działek przymocowanych do boku śmigłowca. Działka były bardzo celne i stąd nazywano je Singerami. A wielolufowy karabin maszynowy kalibru 12,7 mm był używany rzadko ze względu na zacięcia systemu zasilającego i strzelano krótkimi seriami. Pozdro.
Napisano
Na przełomie lipca i sierpnia 1989 roku odbywałem praktykę studencką w dawnym NDR-owie, w malowniczej miejscowości Graal-Muritz (Meklemburgia-Pomorze Przednie), kilkanaście kilometrów do Rostocku. W ówczesnym kampusie przebywało z nami kilkudziesiąciu studentów z moskiewskiego Uniwersytetu Rolniczego. Jeden z nich o imieniu Andriej (Andrzej) opowiadał traumatyczne przeżycia swoich kolegów pełniących służbę w Afganistanie. Andriej mimo, że był studentem przekroczył limit wiekowy i otrzymał powołanie do wojska. Znalaz się w jednostce wojskowej, w Cootbus gdzie szkolono ich przed wylotem do Afganistanu. CIężko ranni Afgańcy z jednostki Cootbus wracali na leczenie do miejscowego szpitala wojskowego. Andriejowi upiekło się. Miał wyjeżdżać pod koniec lutego 1989 roku, a 15 lutego wojska radzieckie zaczęły wycofywać się z Afganistanu. Na pamiątkę pozostał mu duży tatuaż na prawym ramieniu - olbrzymia czasza spdochronu, pod nią trupia główka i skrzyżowany kałasznikow z bagnetem. W maju powrócił na studia. Oto takie zasłyszane opowieści...
Napisano
Poza wszystkimi wymienionymi przez Kolegów aspektami zawartymi w tym filmie najbardziej poraził mnie atak Duszmenów. Jeden przy drugim, bez żadnego krycia (wojska napoleońskie???) na przeciw zmasowanego ognia sovietów. Przecież żaden by nie przeżył takiego ataku!!! Porażka filmowa.
Napisano
Prawdziwy zastępca dowódcy prawdziwego pułku podpułkownik Łapszyn w dzienniku prowadzonym na bieżąco zanotował:

O 16:30 7 kwietnia 1988 r. zaczął się ostrzał 9 Kompanii broniącej Wzgórza oznaczonego 3234. Do podobnego ostrzału byliśmy przyzwyczajeni, ale ten był z każdą minutą coraz ostrzejszy.

W czasie przerwy ostrzału prowadzonego z wszelkiej broni, moździerzy granatników, broni strzeleckiej „duchy” przeszli do ataku. Nacierający odziani w czarne kurtki podnosili się powoli do postawy wyprostowanej. Szli, nie zwracając uwagi na ogień artylerii i straty, przyczyną było narkotyczne otumanienie. Wykorzystując terasy i ukryte podesty, przeciwnik podchodził coraz bliżej i bliżej do pozycji 9 Kompanii. Z wielu stron zaczęły padać granaty. „Duchy” atakowali z okrzykami „Allach akbar!”, „Moskwa poddaj się!” Nasi rzucali granaty z okrzykami w odpowiedzi „Za Fiedotowa!”, „Za Kujbyszew!”, „Za Borysów!”, „Za Mohylew!” Każdy krzyczał nazwę swojego rodzinnego miasta. W drugiej godzinie walki, na pozycjach obronnych pozostał tylko młodszy sierżant W.A. Aleksandrow osłaniający odwrót towarzyszy, który dostał się pod ogień z trzech granatników. Zginął bohatersko. Przedstawiliśmy go pośmiertnie do orderu Bohatera Związku Sowieckiego.

Niezwłocznie kompania zwiadu została wysłana na pomoc bohaterskiej 9 Kompanii. Dowódca kompanii Tkaczew dowodzi pewnie, ale w jego głosie wyczuwa się trwogę. Trzymają się, ale amunicji ubywa. Żeby przyśpieszyć odsiecz zwiadowcy utworzyli grupę, która wzięła z sobą tylko niezbędne granaty i amunicję, resztę sprzętu zostawiając. Grupa szybko pięła się w górę. Po krótkiej przerwie znowu atak. Położenie stało się krytyczne.

Granaty kończyły się. Zginęli szeregowy A.W. Mielnikow, A.J. Kużniecow. Na pomoc 9. Kompani przyszła czołówka batalionowego zwiadu na czele ze starszym lejtnantem Smirnowem. Sytuacja kompani poprawiła się. Wzorowo pracuje obserwator artyleryjski starszy lejtnant Babienko. Artyleria wali w atakujących „duchów”, przynosząc im zniszczenie, ale kompanii zwiadu śpieszącej z odsieczą zostało jeszcze dwie godziny by dotrzeć na szczyt.

O pierwszej godzinie nocą 8 kwietnia zaczyna się nowy atak, jak się potem okazało, najokrutniejszy, ale i ten załamał się. W 9 Kompani wielu jest rannych, mało naboi."

CDN
Napisano
„Duchy” obrzucają nasze pozycje granatami. Nie zapomnę, kiedy po skończonej walce wynosili szeregowca O.W. Krisztonienkę, który cały czas szeptał, że nie dał radu odrzucić granat- swojej śmierć. Świtu nie dożył. Oglądaliśmy potem te lekkie plastikowe granaty amerykańskiej produkcji. Po wycięciu części ich korpusu zobaczyliśmy, że są wewnątrz wypełnione 3 milimetrowymi kulkami. Z dwieście takich było w ciele młodszego sierżanta K.N. Ogniewa, potem amputowano mu…Całe doby przeżył ciężko ranny szeregowiec A.P. Cwietkow, by potem umrzeć. W wielkim trudem utrzymaliśmy Wzgórze 3234. Mieliśmy 6 zabitych, rannych – 10. Trzech rannych nie nadawało się do szybkiej ewakuacji. Zanim w ciągu trzech dni ściągnęliśmy ich na dół, rany ich zdążyły zaropieć.
Według naszych wyliczeń przeciwko 39 ludziom z 9 Kompanii nacierało około 2-3 sotnie „duchów”, a jakie mieli straty, tego nie dowiedzieliśmy się, bowiem wszystkich rannych i zabitych wynieśli z pola walki. Po kilku dniach oddział wywiadowczy naszej armii poinformował, że przeciwko nam walczył doborowy pułk komandosów pakistańskiej armii „Czechatbał”…

Koniec
Napisano
Na temat z listą strat
http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%91%D0%BE%D0%B9_%D1%83_%D0%B2%D1%8B%D1%81%D0%BE%D1%82%D1%8B_3234
Napisano
ktos odswierzył temat sprzed dwóch lat-niech będzie

Pytanie zasadnicze :
Czy wszyscy koledzy którzy porównuja ten film do Full Metall Jacket" rzeczywiscie oglądali film Kubricka ??- gdyby tak bylo to nie wypisywaliby głupot

bezpośredni atak bambusów na ruskich - tak bulwersujący wszystkich teoretyków realiów filmowych w rzeczywistości był mozliwy i na dodatek często stosowany przez naszprycowanych haszem afganców
Wymuszały to realia - amunicji mieli mało ,broni także ,koszernego żarcia jeszcze mniej -czyli wszystko co mogli unieśc na grzbiecie - nie stać ich było na długotrwałe potyczki (patrz film O jeden most za daleko")

Sam otwarty atak morze niezbyt dokładnie pokazany w filmie i trochę rozciągnięty w czasie dla potrzeb kinomatografi nie był wcale aktem straceńczej desperacji ale logicznie zaplanowanym działaniem -polegał na skrytym podejściu na pozycje wyjsciowe i natarciu na krótkim odcinku równocześnie z dwóch stron (frontalnie i skrzydłowo )na ruskie pozycje - młodzi zołnierze nie wytrzymywali nerwowo takiego natarcia ,strzelając pudłowali i cofali sie na dalsze pozycje a o to tylko chodziło atakującym

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie