Skocz do zawartości

Niemcy upominają się o kolekcje Göringa


Rekomendowane odpowiedzi

TEKST Z RZECZPOSPOLITEJ"

Berlin chce odzyskać kolekcję samolotów

Niemcy domagają się zwrotu nie tylko księgozbioru Biblioteki Pruskiej, czyli słynnej Berlinki, która po wojnie trafiła do Biblioteki Jagiellońskiej. Chcą też, żeby do Berlina powróciły zabytkowe samoloty znajdujące się w krakowskim Muzeum Lotnictwa Polskiego


Niemiecki Halberstadt CL II w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
PIOTR GUZIK
Chodzi o część tzw. kolekcji Göringa, która przed wojną znajdowała się w berlińskich Deutsche Luftfahrt Sammlung (Niemieckich Zbiorach Lotniczych) i po wojnie trafiła do Krakowa.

Ponad20 samolotów z tej kolekcji można dziś oglądać na dawnym lotnisku w Czyżynach. Prezentowane są na dwóch wystawach: osobno maszyny odrestaurowane, osobno w stanie, w jakim je odnaleziono. Oprócz maszyn niemieckich, prezentowane są także francuskie, rosyjskie, angielskiej i polskie z pionierskiego etapu awiacji, I wojny światowej oraz z dwudziestolecia międzywojennego.


Rarytas na skalę światową

- Obok Damy z łasiczką" Leonarda da Vinci w Muzeum Czartoryskich kolekcja ta jest drugim rarytasem na skalę światową, jaki można zobaczyć w Krakowie - tak określa wartość zbioru dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego Krzysztof Radwan. -Wszystkie maszyny to pojedyncze egzemplarze, których nie ma już nikt na świecie. Z wyjątkiem samolotu Sopwith F. Camel. Tego zachowało się pięć sztuk - dodaje Krzysztof Mroczkowski z krakowskiego muzeum.


Porzucone w Kuźnicy Czarnkowskiej

Pomysłodawcą i opiekunem kolekcji był marszałek Hermann Göring, który sam był pilotem podczas I wojny światowej. Zgromadził w Berlinie fantastyczny zbiór starych maszyn, które uzupełniał o zdobycze wojenne. Do berlińskich zbiorów trafiła m.in. polska maszyna PZL P-11c z 1935 roku, stacjonująca na krakowskim lotnisku w Czyżynach.

Zbiory Göringa zostały częściowo zniszczone podczas alianckiego nalotu bombowego w listopadzie 1943 roku. Samoloty wydobyte spod gruzów sal wystawowych Niemcy zapakowali do trzech pociągów i ewakuowali na Wschód.

Co się stało z dwoma transportami, nie wiadomo. Wagony trzeciego transportu polscy żołnierze odkryli w 1945 roku na bocznicy w Kuźnicy Czarnkowskiej koło Poznania. W 1963 roku samoloty te trafiłydo powstającego w Krakowie Muzeum Lotnictwa.


Niemieckie starania

Od lat 80. Niemcy zabiegają o przejęcie kolekcji. W 1986 roku Muzeum Komunikacji i Techniki w Berlinie podpisało umowę z ówczesną dyrekcją krakowskiego muzeum. Do Niemiec miały być przewożone parami samoloty z kolekcji. Po wykonanych przez Niemców remontach, jeden miał wracać do Krakowa, a drugi jako „stały depozyt” zostać w Berlinie. Pierwsze dwie maszyny pojechały do Niemiec w 1987 roku. Powrócił kiepsko wyremontowany Albatros L30 z 1919 roku , a pozostał o wiele cenniejszy Jeannin Stahltaube z 1913 roku. Eksponowany jest nadal w Berlinie, ale bez zaznaczenia, że to polski depozyt. Po 1989 roku polskie władze zerwały umowę Powód? Mogła doprowadzić do utraty połowy kolekcji

-Te samoloty są i będą w Krakowie - twardo stawia sprawę Krzysztof Radwan. Tłumaczy, że należą się nam jako mienie porzucone podczas II wojny światowej. Tym bardziej że odnaleziono je na terenach, które jeszcze przed 1939 roku należały do Polski.

- Jeśli do kogoś nie trafia ten argument, to kolejnym jest tzw. restytucja zastępcza za polskie zbiory lotnicze utracone w wyniku działań wojennych - mówi Radwan. Przypomina, że Niemcy zniszczyli bardzo cenne kolekcje znajdujące się w Poznaniu, Lwowie i Warszawie.

Dr Holger Steinle z niemieckiego muzeum technicznego jest innego zdania. Według niego samoloty powinny wrócić do Berlina. -Nie chcę konfliktów. Jestem jednak bardzo zasmucony stanem rządowych negocjacji. Moim zdaniem można w tej sprawie znaleźć kompromis -mówi.

Według niego jedną z możliwości mogłaby być wymiana eksponatów. Ale uniemożliwia to ezkompromisowa" postawa niemieckiego rządu w sprawie zrabowanych dzieł".

-Berlin uważa, że jeśli uda się znaleźć porozumienie z Polską, to będzie możliwe także z Rosją. A negocjacje z Rosją w tej sprawie są wiele trudniejsze -mówi Steinle.

Na szybkie rozwiązanie sprawy niemieckich zbiorów lotniczych na razie nie liczy. -Rozmowy toczą się od 14 lat. W latach 80. wyglądało na to, że zbiory wrócą do Berlina. Teraz powoli tracę nadzieję - dodaje.

Postawy dyrektora krakowskiego muzeum nie rozumie. - Musimy ze sobą rozmawiać. Upartość do niczego nie doprowadzi -uważa Steinle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A niech się udadzą na drzewko.
Ale kilka eksponatów [bardzo wartościowych dla nich, a zupełnie niezwiązanych z naszą historią]to bym wymienił, ale tylko na równorzędne wartością dla nas np. tego He-5 wymieniłbym na orginalnego Fw-190 [z Norwegii].
Dlaczego na Fw-190, a bo stacjonowały w czasie wojny w Rakowicach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W II RP mieliśmy trzy kolekcje zabytkowych samolotów:
1. W Poznaniu na lotnisku Ławica
2. We Lwowie
W tych zbiorach znajdowały się samoloty Gotha GV, DRW C-V, FBA 17 HE2, Vision Typ 5, Fokker EV, sportowy samolot Stelmaszczyk S-I Bożena, Żabuś, szybowiec skonstruowany w roku 1923.
3. W Warszawie były konstrukcje Czesława Tańskiego z jego helikopterem i pionowzlotem, a także PWS i PZL P-1.

Wszystko to Niemcy zniszczyli. Należy się rekompensata...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie mało kto wie o tym, ale Niemcy w czasie okupacji wymyślili sobie taką akcję... skup makulatury.
Makulaturą" były polskie ksiązki - wyceniane drożej i polskie gazety, czasopisma - wyceniane niżej. Co Niemcy oferowali w zamian? Bony na wódkę czystą. Tak to za gorzałę mieliśmy przehandlować naszą kulturę, ale był jeden taki wesołek", który legalnie wydrukował grę logiczną z ruchem konika szachowego", która jak raz po pocięciu po kratki" dała mu niemieckie kupony z akcji makulatura" i te wymienił za ową gorzałę. Niemcy drugi raz nie próbowali...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.Mnie najbardziej zaciekawiło zdanie-Co się stało z dwoma transportami, nie wiadomo".Wydaje mi się,że te pozostałe dwa transporty,tak mocno się rozpędziły w kierunku wschodnim,że niestety,nie udało się ich zatrzymać (u nas).Chociaż z drugiej strony patrząc , przecież byłyby jakieś przecieki,informacje ze wschodu o późniejszych losach tych transportów.A może wjechały w nasze góry i czekają na odkrycie,oby miały tam dobre warunki i za mocno nie zostały zniszczone, w tych podziemiach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę jeszcze dodać coś,co może się niektórym kolegom wydać śmieszne.Mianowicie zastanawia mnie dlaczego do tej pory nie została zorganizowana jakaś porządna akcja,łącznie z ogólnonarodową zrzutą na szczytny cel -penetracji terenu np.Gór Sowich i innych terenów.Wynajęcie odpowiednich firm,specjalistów ,sprzętu kosztowałoby krocie,jednak oprócz dofinansowania państwa(przecież wszystko zostało by przekazane do muzeów takich jak te opisywane) ,ja i na pewno wielu kolegów poszukiwaczy, kolekcjonerów i ogólnie wszystkich zakręconych tym tematem nie żałowało by grosza ,jak i pomocy w inny sposób w celu odzyskania tych ukrytych dóbr.Chyba ,że były prowadzone już takie akcje zakrojone na szeroka skalę i nic nie znaleziono.Wydaje mi sie ,że już mamy w kraju,parę naprawdę dobrych klubów eksploracji różnych stowarzyszeń,i dlatego po połączeniu sił nie zabrakło by mądrych i uczciwych ludzi do przeprowadzenia takiej operacji.A może się mylę?Jeżeli uważacie,że za mocno odbiegłem od tematu ,to przepraszam,ale zdanie o tych dwóch zaginionych transportach,nie daje mi spokoju.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co mnie najbardziej martwi to że wcześniej czy póżniej trafi się jakiś rządowy głupek który im je odda w ramach pojednania Polsko-Niemieckiego.
Z drugiej strony skoro chcą tak bardzo tego co kiedyś należało do nich to może zabiorą też swoje rozrywki,a i może by tak oddali to co Goring zakolekcjonował sobie u nas w czasie wojny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak przyjdą to się stanie z perkunem w reku żeby bronić tego co nasze ;-)
Ja tam się mogę łancuchem przypiąć do Rolanda, podobają mi się te klepki. Jak będzie zajęty to zaklepuje miejsce przy Siemensie Schutkercie :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Landszaft, piszesz o MLP. Jeśli zobaczymy, jak wygląda obecnie eksponowana część kolekcji Goeringa i połączymy to z tym, co piszesz o kwestii budżetu placówki, to nam wyjdzie ile pasji i czasu musiano włożyć w to, żeby okazy cieszyły oko zwiedzających. Oczywiście, że możnaby to wszystko pokazać w sposób bardziej nowoczesny, ale nie ma za co. W każdym razie decydenci zamiast liczyć ile to euro nam Niemcy mogą obciąć w 2012 roku przy tworzeniu nowego budżetu UE, powinni wreszcie popatrzeć na tych ludzi, którzy zarabiając marne grosze i dysponując niewielkim budżetem doprowadzili eksponaty do tego stanu, w jakim możemy je oglądać. Wg mnie to, co jest nam sugerowane, to usiłowanie dokonania chamskiego i prymitywnego szabru na naszym muzealnictwie. Nie dość, że prywatni kolekcjonerzy (lub wynajęci przez nich specjaliści) buszują po Polsce z super nowoczesnym sprzętem i wywożą wbrew prawu właściwie nie niepokojeni przez nikogo, wszystko co znajdą i chcą zabrać, to teraz rząd naszego ponoć sojusznika stawia jakieś irracjonalne i pozbawione podstaw prawnych roszczenia. I do tego ucieka się do szantażu, bo te roszczenia czy to odnosnie biblioteki berlińskiej, czy zbiorów Goeringa wpisują się świetnie w czarny PR" jaki się realizuje wobec Polski. Kreuje się nasz kraj na złodzieja, czy w najlepszym przypadku pasera, nawiązująć do najczarniejszych stereotypów z Polnische Witze...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Landszaft1, w zasadzie pełna zgoda z tym co napisałeś.

Co do He 5 to faktycznie pewnie ma większą wartość muzealną [i materialną] niż jeden Fw 190 [sam zresztą pisałem na tym forum, że wymiana DH 9 za Spitfir'a to była porażka, bo był wart całej eskadry tych samolotów]. Co do Ił-ów 2 to orginalne zachowały się [jeżeli dobrze pamiętam] chyba tylko dwa - w tym ten nasz, a dwa pozostałe to wyremontowane wraki. To jeden wielki skandal, że gnije pod chmurką i przez tyle lat nie wybudowano nawet prymitywnego zadaszenia nad samolotami. To prawdopodobnie efekt nie tylko notorycznego braku pieniędzy, ale i tzw. niskiej kultury technicznej u nas. Natomiast Alexxg słusznie zauważył, że w MLP widać pasję ludzi tam pracujących, którzy zrobili naprawdę dużo w sytuacji, gdy czasem nie mieli pieniędzy nawet na zakup paczki gwoździ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą. Sprawa kultury technicznej w naszym kraju stoi na żenująco niskim poziomie. Co prawda siedzę w trochę innym temacie - samochody zabytkowe, ale doskonale rozumiem, o co chodzi. Przykłady o braku zrozumienia dla niejednokrotnie unikatowych zabytków mozna mnożyć.
W Warszawie na Saskiej Kępie zabytkowe kamienice stają w płomieniach, podpalone przez 'nieznanych sprawców' albo są bezczelnie rozbierane na oczach wszystkich. Przyszłemu inwestorowi/deweloperowi o wiele bardziej opłaca się zburzyć 'ruinę' i zapłacić karę niż wykonac remont zgodnie z wytycznymi konserwatora. Na miejscu wyburzonych kamienic powstają apartamentowce niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego - zamiast trzech, czterech kondygnacji mają siedem, osiem i więcej. Wszystko dla kasy.

Dalej: znana niektórym forumowiczom kolekcja pojazdów z Grodziska Mazowieckiego - były tam takie rarytasy jak np. Mercedes 540K. Na Zachodzie za każdą śrubkę z tego samochodu płacą krocie. Samochód zniknął w 'tajemniczych okolicznościach'. Tam było więcej ciekawych samochodów - większość poszła w kosmos. Kiedy jeszcze za PRLu właściciel chciał oddać kolekcję w depozyt Muzeum Techniki, tamtejsi urzędnicy wypięli się na niego.

Następny przykład: warszawskie Muzeum Kolejnictwa. Podam tylko jeden przykład. Wagon samobieżny SD-80 znany wszystkim stołecznym miłośnikom zardzewiałego złomu. We Włoszech kupiono na początku lat 50. zeszłego wieku trzy takie wagony. Eksploatowano je do połowy lat siedemdziesiątych. Nie wiem, co się stało z dwoma pozostałymi - pewno poszły do huty. Ocalał jeden, który gnije na bocznicy opodal Muzeum Kolejnictwa. Warto dodać, że jest to eksponat tego muzeum. Silniki zostały jkuż dawno rozkradzione, w środku rosną drzewa, a wszędzie rdza, graffitti i butelki po tanich winach.

No i wreszcie Muzeum Norblina, rownież Warszawa. Było doskonałe miejsce na ekspozycję, są eksponaty. Co z tego, skoro większość samochodów od lat dopomina się remontu. Działają tam hobbyści, którzy robią co mogą, ale to kropla w morzu potrzeb. Hale dawnej fabryki mają dziury w dachu, zimą na pojazdy i maszyny kapie śnieg z deszczem. Na dodatek, jak zapewne wiecie, kompleks budynków kupiła firma, której współudziałowcem jest znany wszystkim Lew Rywin. Do tej pory nie do końca wiadomo, jakie mają plany wobec fabryki. Niby jest to zabytek, ale dzisiaj wszystkiego można się spodziewać.

W tym kontekście nie warto nawet wspominać o przeóżnych dworkach, pałacach, młynach, bunkrach, schronach, których tak naprawdę mamy bardzo dużo w Polsce.

Z wielkim żalem stwierdzam, że źle się dzieje z zabytkami technicnzymi w naszym kraju. To co przetrwało wojnę jedną czy obydwie, powoli przepada na naszych oczach.

Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, w których eksponaty mają się dobrze i można się nimi pochwalić przed zwiedzającymi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie