Skocz do zawartości

Polacy W Armii Niemiec


Sebastian p

Rekomendowane odpowiedzi

Mauser - ale Górny Śląsk to była III Rzesza, więc była krótka piłka, albo volkslista III lub wyższa albo wypad wraz z rodziną do obozu. Idąc Twoim tokiem myślenia, to po wojnie trzeba by było rozsztrzelać wszystkich mieszkających na Śląsku ludzi, bo wszyscy tu mieszkający musieli mieć volkslisty a co za tym idzie - mężczyźni musieli iść do armii, czy chcieli czy nie, prócz małych wyjątków. Poza tym pamiętaj o tym, że Górny Śląsk to nie Mazowsze czy Małopolska, tutaj pomieszanie nacji miało swój wpływ przed wojną. Ślązacy przed wojną też byli podzieleni - na tych, ktorym bliższa była III Rzesza i na tych, którym bliższa była Rzeczpospolita. Jeszcze jest inny aspekt, o którym się zapomina. Otóż gdy mój dziadek jeszcze żył, mówił mi, że za Polski było ciężko żyć, bo wiele razy do garnka nie było co włożyć, a gdy nastała Rzesza - było lepiej. To są fakty, które miały miejsce. Ten problem jest bardzo złożony i każdemu jest teraz łatwo oceniać, gdy ma pełny brzuch, jest syty, jest mu ciepło, nikt mu nie zagraża, że zabiją jego rodzinę, gdy czegoś nie zrobi... Wtedy to nie było takie proste jak się nam wydaje teraz. I tu nikt się, jak to okresliłeś - nie chwali swoimi przodkami, ale tutaj po prostu każdy opisuje faktyczny stan rzeczy. To miało miejsce i to był fakt, że jeden czy drugi przodek służył dla Hitlera. Ten, kto wstydzi się swych przodków nie zasługuje na to, by go szanować. Trzeba znac swa historię, znac przeszłość, umiec czerpać z tego siłę i wyciągać wnioski na dalsze swe życie. Ja osobiście mam fotografie swych dziadków w mundurach niemieckich na ścianie - i co z tego! To są moi przodkowie, to było ich życie, nie oni prosili sie o tą wojnę, nie oni ją spowodowali... ale oni musieli w tych czasach życ i przeżyć. Oni byli zmuszeni zapewnić byt swym dzieciom i żonom. Ten, kto wypiera sie swej historii jest dla mnie nikim... a ostatnio mieliśmy medialny przypadek niewiedzy pewnego polityka, który rzekomo nie wiedział o tym, że jego przodek służył w niemieckiej armii. Takie sytuacje sa dla mnie żałosne i szkoda mi takich ludzi... Pozdrawiam forumowiczów;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 104
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
O problemie Volkslisty już dawno tu pisaliśmy.

Nie można jednak poominąć tematu faktycznych zdrajców - którzy podpisali Volkslistę nie z przymusu ale z goręcej chęci i miłości do Adolfa, żeby zemścić się niejednokrotnie na sąsiadach.

Ludzie, którzy podpisywali Volkslistę tylko i wyłącznie celem przewegetowania wojny i wybrania mniejszego zła to całkiem inna bajka.

A nie wszyscy ze Śląska mówiący też po polsku tak chętnie oddawali się do niewoli alianckiej i zmieniali mundur na polski.

Widać to było po emigracji do NRF - dzięki wierności do końca dostawali pełną opiekę socjalną i nowe obywatelstwo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Acer napisał:
A nie wszyscy ze Śląska mówiący też po polsku tak chętnie oddawali się do niewoli alianckiej i zmieniali mundur na polski."
Oczywiście masz rację. Z wielu powodów. To,ze używali języka polskiego
nie świadczyło o ich przynależności narodowej.Tak jak Szwajcar posługujący się jezykiem niemieckim nie jest Niemcem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kolego mauser29 oceniasz ostro nie znając śląska jak widać. A starczyło by pogadac z kilkoma weteranami, których jeszcze u nas nie brakuje, bo bardzo czesto mam okazję do rozmowy z nimi. Po za pewnym procentem mało kto sie do wermachtu prosił. Najwiekszymi tragediami były powołania synów powstańców śląskich-a i takie przypadki mialem okazje spotkać

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadza się nie znam Śląska i tamtych realiów. Znam bardzo dobrze moje realia. w moich stronach nie do pomyślenia było aby wstapić do niemieckiej armii. podpisanie Volkslisty było rzecza naganną i bardzo tępioną.

Natomiast co do zwrotu
Ten, kto wypiera sie swej historii jest dla mnie nikim"
to moze sprecyzujmy jak to rozumiesz kolego THOMEKK? Bo poznanie historii, wiedza o przodkach to tak ale chwalenie się ze dziadek był w WH i bycie z tego dumnym to dla mnie niezrozumiałe! Bardzo dużo było zdrajców(nie tylko z II WŚ)i ich czyny należy znać ale je ganić.

Co do wstąpienia do WH to nie można ocenić tego globalnie bo jak każdy tutaj wspomina było to spowodowane róznymi rzeczami więc tego nie da się uogólnić! Dlatego teraz większosć ludzi jak miała przodka w armii niemieckiej to tłumaczy się przymusowym wcieleniem". Ciekawe jak było naprawdę?? ale tego już nikt nie ustali...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie było we Francji z alzatczykami. Albo do wojska - oczywiście niemieckiego - albo cała rodzina do obozu. Jednostki do których w/w byli wcielani miały dodatkowo takie szczęście", że lądowały na najgorszych odcinkach i ponosiły statystycznie dużo większe straty, niż zwykłe niemieckie jednostki.

Ciekawy wątek. To po prostu nasza historia. Czy to nasza wina, że taka pokręcona?

Ironrat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano to miałem na myśli ;-) kolego Mauser, że nie znac swej historii to tak jakby być pozbawionym przeszłości, a szanuje ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, znają historię swych przodków i umieją o tym rozmawiać... W latach socjalistycznej utopii PRL-u i w Związku Sowieckim starano się właśnie stworzyć nowego człowieka pozbawionego przeszłości, pozbawionego korzeni - czyli tego skąd się wywodził, a więc ojca i matki (nie mówiąc już o tym, że za czasów Lenina i Stalina donoszenie na swych własnych rodziców aparotowi terroru było nagradzane). Wszyscy doskonale wiemy jaką klapą" to się skończyło, a cenę tego pokolenia płacą w naszym kraju do dziś.
Uważam, że poznanie historii swej rodziny, przodków zawsze ubogaca człowieka i sprawia, że jest on lepszym niz gdyby wogóle tej historii nie znał, lub nie chcial poznać. Jeszcze raz powtarzam, że nikt z nas na tym forum się tym nie chwali, że czyjś dziadek służył w armii niemieckiej, ale jak sama nazwa wskazuje - jest to forum, a więc ma tu miejsce wymiana myśli, informacji, wiadomości, faktów... czy ja jako potomek moich dziadków służących w Wehrmachcie i Kriegsmarine mam się zakopać pod ziemie i winić za to, że historia postawiła ich przed takimi wyborami? Nikt z potomków nie jest winien czynów i działań swych przodków, bo nie byliśmy w stanie o tym decydować. Uwierz mi Mauser, że jako Ślązaka bardzo boli mnie to, że w Katowicach 3, 4 września 39r. zabijano ludzi walczących o II Rzeczpospolitą, że Ci, którzy stawiali tu opór praktycznie samotnie - a więc byli powstańcy śląscy, harcerze, zwykli ludzie - bez żadnych praw byli potem rozstrzeliwani bez sądów byle gdzie i tak było na całym Śląsku. Nie było już wojska, które mogło by ich obronić, a jednak Ci ludzie, mimo tego, że nikt im nie kazał, strzelali do Niemców, walczyli z nimi, choć doskonale wiedzieli, że nie obejmuja ich żadne konwencje i zostaną zlikwidowani, gdy zostaną złapani. Wielokrotnie zastanawiałem się jakbym się ja zachował, gdybym stanął przed takimi faktami. Gdybym w piękne słoneczne, niedzielne popołudnie 3 września zobaczył pierwsze oddziały rozpoznawcze Wechrmahtu na ulicach swego miasteczka... i odpowiedź brzmi - nie wiem... bo tego nikt nie może być do końca pewny, jeśli sie naprawdę w takiej sytuacji nie znajdzie. Cała reszta to gdybanie.
Historię swoją, swoich przodków, miejsca, w którym się zamieszkuje trzeba znać - bo uważam, że człowiek taki będzie w pełni wartościowy, a tym samym wyciągnie odpowiednie wnioski na swe dalsze życie.
Faktem jest, że III Rzesza wcielała wybranych" obywateli II Rzeczpospolitej do swej armii i tego faktu nie zatrzemy, a juz kiedys byli ludzie, którzy chcieli przemilczać pewne sprawy związane z naszą historią, a mimo to prawda i tak wychodziła na jaw...
W pełni rozumiem Twoje podejście do sprawy, bo jest ono uwarunkowane miejscem, w którym się wychowałes i okolicznościami historycznymi. Tak to było w Twoich stronach i jest to oczywiste... ale w naszych stronach wyglądało to inaczej i tez to jest oczywiste. O każdym takim przypadku patrzenia na ten sam problem z każdej ze stron trzeba rozmawiać i dzielić się tym, co się wie. Po to jest to forum i po to tu własnie piszemy ;-)
Gwoli sprawiedliwości i ja dodam fotkę mego dziadka Josefa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Czy ktoś zarzuca:
- Czechom
- Węgrom
- Rumunom
- Słowakom
- Bułgarom
- Austryjakom

że kolaborowali z niemcami?
Czy ktoś ich rozlicza za eksterminację żydów?

Przestańmy brać na siebie hańbę tej wojny. To nie my żeśmy ją rozpętali. Mozna było być po jednej lub drugiej stronie. Ale co by było, gdyby Beck podpisał układ z Hitlerem i polacy byli by w sojuszu z Niemcami?
Czy wtedy walka po stronie niemieckiej byłaby słuszna?
Czy walka z bolszewizmem w latach 20-tych była słuszna?
Tak samo Hitler musiał walczyć ze Stalinem, ale bez Polski.
Do 1939 roku wypowiadał się z wielkim uznaniem o polskich żołnierzach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.ioh.pl/artykuly.php?Wypisz=154
A Ioh Nawet ciekawie opisanie.
W Armi Niemieckiej służyło 400 tysięcy osób narodowości polskiej. Mieszkanców Śląska, Wielkopolski, Kaszubów i Mazurów.
I nie tylko w jednostkach pomocniczych.
2 000 żołnierzy Afrika Korps - narodowości polskiej zostało wcielonych w skład 1 Dywizji Pancernej gen Maczka.
Generał był zachwycony poziomem wyszkolenia tych żołnierzy.
Łącznie w ręce PSZ na zachodzie dostało się:
83 000 żołnierzy Wehrmachtu narodowości polskiej / o tylu wspomina gen. Kuropieska /.
z których
32 000
wcielono w skład PZS na zachodzie.
Jeżeli chodzi o wschód to brak danych. Mówi się tylko o tym że 3 DP w większości składała się z byłych jeńców.

Do dzisiaj nie jest znany los ok. 20 000 tysięcy żołnierzy narodowości polskiej którzy dostali się do niewoli aliantów zachodnich, a nie zostali przechwyceni przez PSZ na Zachodzie. Chodzi o jeńców z marca kwietnia i maja 1945r.
Zachodzi obawa że podzielili los
1 400 000 jeńców niemieckich którzy zmarli w brytyjskich, amerykańskich i francuskich obozach dla jeńców wojennych w latach 1945-47.

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sebastian p napisał:
Do dzisiaj nie jest znany los ok. 20 000 tysięcy żołnierzy narodowości polskiej którzy dostali się do niewoli aliantów zachodnich, a nie zostali przechwyceni przez PSZ na Zachodzie. Chodzi o jeńców z marca kwietnia i maja 1945r"
Nie zostali przechwyceni przez PSZ, ponieważ nie wyrazili zgody na wstąpienie do PSZ. Pozostali w obozach jenieckich np.na terenie Anglii a po wojnie pozostali na terenie Anglii, Niemiec lub wyjechali za ocean. Część, która powróciła na Śląsk była weryfikowana, a pewnych przypadkach wywożona/deportowana na wschód. Ślad po tych ludziach zaginął.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polish Volunteers in the German Wehrmacht and Auxiliary Forces during WWII

History Of all the Nations Germany overran during WWII, the Poles admittedly suffered what was the most harsh and brutal occupation of the entire conflict, the only equal being the occupation of the Eastern regions of the Soviet Union between 1941 and 1944.

When Poland was conquered after the Invasion of 1939, its territory was divided into three distinct regions, none of which were to be allowed any notion of the former nation. The western region of Poland was annexed into the German Reich and became Gau Danzig-West Preussen and Gau Posen (later Gau Wartheland). These areas annexed into the German Reich also came under Wehrmacht and Waffen-SS territorial organization, becoming respectively Wehrkries XX and XXI and SS-Oberabschnitte Warthe and Weichsel. The central portion of Poland came under the civilian control of the Generalgouvernement, and the eastern portion of Poland came under Soviet control begining on September 17th when the Soviet Union attacked Poland from the east, and was offically handed over when all German forces pulled back to the demarcation line of the Bug River. When Germany later attacked the Soviet Union in June of 1941, the eastern region of Poland previously occupied by the Soviets was added to the control of the Generalgouvernement and later came under the Reichskommissariat Ostland and Reichskommissariat Ukraine. Thus, by the summer of 1941, Poland was completely occupied by Germany.

Their is no question that the fate of Poland under German and Soviet occupation was harsh. Of all the nations of Europe, Poles suffered the highest per-capita losses, with 1 in every 5.9 persons being killed as a result of the conflict, most under the brutal rule of the German security and police forces. Along side this cruel reality, Poles pride themselves on the fact that their nation was the only one not to collaborate with the enemy. Although this is true to a degree, if one looks closely at the issue there were in fact a few select cases of Polish foreign volunteers during WWII.

There existed in Poland, as in nearly every other region of Europe during the time of WWII, a distinct group that was ripe for voluntary or conscripted service within or alongside the Reich. This group was known as the Volksdeutsche. Volksdeutsche were historic ethnic enclaves resident beyond the German boarder that for political and/or traditional reasons were considered a part of greater Germany. It was from among these groups that the Germans first gathered volunteers from Poland. Although they are not technically thought of as Poles by the Germans, the ethnic German Volksdeutsche were in reality from Poland and can thus be seen as Polish volunteers.

Initial milita groups and the Selbschutz

The first such instance of ethnic German Volksdeutsche from Poland being formed into units to support Germany was in September of 1939 with the attack on Poland. Upon the entrance of German troops into the regions of Western Poland, small groups of Volksdeutsche came together and formed local milita groups. These Volksdeutsche milita aided the German attack in many areas, and became so useful that shortly after the German Invasion, between September 8th and 10th, it was decided to reorganize the milita groups into Self-Protection units, otherwise known as Selbschutz. The Selbschutz was therefore formed in the early days of the German attack on Poland from ethnic German-Poles between the ages of 17-45 in the regions of Western Poland. The Selbschutz came under the control of the SS, being organized into three regions known as Südlicher Bereich, Mittlerer Bereich and Nördlicher Bereich. Each region was itself divided into districts known as Kreise, and each Kreise into a locality or Ort. The southern and central regions came under the direct control of the SS-Hauptamt, while the northern region came under the control of the RSHA. As September 1939 came to an end, the Selbschutz was reorganized and came under the operational control of Ordungspolizei or Order Police. Throughout its existance, the Selbschutz was entrusted with various rear-area security and support operations, and in many cases earned for itself an infamous reputation - so much so that it was therefore requested that the Selbschutz be disbanded. An order was later placed directing that the Selbschutz be disbanded as of November 8th, 1939, with effect from the 30th of November, 1939. A select few units of the Selbschutz would go on to serve until April of 1940 when all unit were finally and permanently disbanded. It is thought that a total of 45,000 ethnic German-Poles served in the Selbschutz before it was ordered to be disbanded.

The Sonderdienst

Upon the

SA Wehrbereitschaften

NSKK Einheit Generalgouvernment
Forstschutzkommando

Baudienst im Generalgouvernment

Polish Police Forces

Źródło: Feldgrau.com
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Although they are not technically thought of as Poles by the Germans, the ethnic German Volksdeutsche were in reality from Poland and can thus be seen as Polish volunteers.

może ktoś sprawniejszy to przetłumaczy...




...Zachodzi obawa że podzielili los
1 400 000 jeńców niemieckich którzy zmarli w brytyjskich, amerykańskich i francuskich obozach dla jeńców wojennych w latach 1945-47...(?)


daj źródło...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym zdaniu nie ma mowy o Polakach ochotnikach w armii niemieckiej.Mowa jest o Niemcach, obywatelach polskich(okreslanych mianem Volksdeutsch), którzy wstąpili do Selbschutzu, nota bene organizacji paramilitarnej. Stworzono związek: polscy ochotnicy = polscy obywatele -etniczni Niemcy.
W równym stopniu polscy obywatele, Ukraińcy służyli w SSGalizien".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę.
kopijnik2 Niekturo iNFO znajduje na inych Forach co ciekawsze daje tu
W Polsce pisze o tym Grzegorz Czwartosz. Proponuje wycięzców nikt nie sądzi"
W samym obozie w Bretzenheim zgineło 18 tysięcy jeńców.
Z obcych żródeł - proponuje Konrada Adenauera i Bacque - Other losses" i kolejną Crimes and Mercies: The Fate of German Civilians Under Allied Occupation 1944-1950"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żołnierze mimo woli

- Mój brat zginął w Wehrmachcie - mówi znany reżyser Kazimierz Kutz. - Hitlerowcy wcielili go tam siłą, pomimo tego, że był synem powstańca śląskiego. Dlatego krew mnie zalewa, kiedy słucham takich ludzi jak Kurski.

Podłe, haniebne - tak Ślązacy określają próbę pogrążenia przed wyborami Donalda Tuska poprzez kolportowanie informacji, że jego dziadek służył w Wehrmachcie. Na Opolszczyźnie, gdzie do Wehrmachtu wcielano siłą tysiące nastolatków, ten akcent negatywnej kampanii autorstwa Jacka Kurskiego z Prawa i Sprawiedliwości szczególnie zabolał.


REKLAMA Czytaj dalej



- Nie znam nikogo, kto by się rwał na tę wojnę na ochotnika - mówi Eryk Szmidt z Gogolina, były opolski żołnierz Wehrmachtu. - My, młodzi wtedy chłopcy, nie mieliśmy wyboru, bo za dezercję była jedna kara - kulkę w łeb. Przeszedłem piekło na froncie wschodnim, a po powrocie do domu kolejne piekło, męczony przez stalinowców. Moje pokolenie zostało tak potraktowane przez historię. Czy to jest nasza wina, żeśmy się urodzili w tym miejscu i w tym czasie? Józef Kochanek z podopolskiego Folwarku, przed wojną obywatel III Rzeszy, w niemieckim mundurze walczył na Wschodzie i Zachodzie. Przeżył inwazję amerykańską w Normandii, przypomnianą głośnym filmem Stevena Spielberga Szeregowie Ryan". Mówi, że amerykańscy żołnierze skakali mu dosłownie na plecy.

- Ja sobie takiego losu nie wybierałem - mówi. - Moją małą ojczyzną zawsze był Śląsk, dlatego po wojnie przyjąłem obywatelstwo Polskie. Pięciu moich synów wcielono do armii polskiej i gdyby wtedy wybuchła wojna, walczyliby za Polskę. Trzeba nie znać historii albo być podłym człowiekiem, żeby robić komuś zarzut z tego, że był w Wehrmachcie, a tym bardziej, że już miał tam ojca czy dziadka.

W imię ojca

Alojzego Lysko z Bojszowa pod Gliwicami czarna propaganda Prawa i Sprawiedliwości szczególnie zabolała. Ten zasłużony Śląski działacz społeczny został trzy tygodnie temu posłem PiS. Lysko jest synem żołnierza Wehrmachtu. Nigdy nie widział ojca, bo ten zginął na froncie wschodnim, kiedy on miał kilka miesięcy. Lysko jest autorem książki pt. To byli nasi ojcowie".

- Po wojnie pytałem, czemu tata nie przychodzi, jak już inni wrócili - wspomina. - Siedziałem na słupku i patrzyłem w las, czy nie widać taty. Mama opowiadała mi, jak ojciec i jego koledzy szli na wojnę, jak bardzo nie chcieli i jak bardzo się bali. Jak była msza święta, jak całowali próg, mówili zostańcie z Bogiem, jak brali ze sobą zaszyte hostie, obrazki św. Barbary, zdjęcia rodziny. 300 chłopaków z Bjoszowa wcielili siła do Armii, choć mówili w domach po Polsku, śląską gwarą. Tylko jeden uciekł przed poborem, ale w 1944 roku Niemcy go dopadli i rozstrzelali.

Jedną z ostatnich pamiątek Alojzego Lyski po ojcu - żołnierzu Wehrmachtu - jest list z frontu, pisany śląską gwarą. Leża w ruskim polu, w dziurze i piszam tyn list z wielkiym strachym, bo mi kule nad łbym gwizdajom. Niy gorsz sie Moja Żono, że ci mało piszam, bo jo musza maszyrować kożdy dziyń 20 kilometrow. Tela mie ino cieszy, że maszeruja bliżyj chałupy. Jakbyś mnie tera widziała, to byś nie poznała. Od bagna żech jest parszywy jak ropucha. Myć się i golić niy ma kaj i czasu, bo nos goniom. Kochana Żono, wszystkiego nojlepszego od Pana Jezusa Miłego. Zostań z Bogiem. A ciebie, mój Alojzku, zasyłom kusika..."

Nie było wyjścia

Dr Norbert Honka z Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego: - Na Śląsku, podobnie jak na Pomorzu, gdzie żyła rodzina Tusków, sytucja była podobna - panował powszechny obowiązek służby wojskowej, przywrócony w Niemczech w latach 30. Młodzi chłopcy, nawet jak należeli do mniejszości polskiej, czy np. serbsko-łużyckiej, byli obywatalmi III Rzeszy i z tego tytułu mieli określone obowiązki. Wybuch wojny jeszcze zaostrzył sprawę - zaczęło obowiązywać prawo wojenne i nie było mowy o odmowie służby w Wehrmachcie. Wcielano nawet członków Związku Polaków w Niemczech. Teoretycznie, za odmowę można było trafić do kompanii karnej Wehrmachtu, ale w praktyce, w nielicznych wypadkach odmowy służby, realizowano tylko jeden scenariusz - kula w głowę.

Eryk Szmidt: - To Niemcy zaatakowały Polskę, a my, chłopcy ze Śląska, padliśmy ofiarą wielkiej polityki. Nasze pokolenie przeżyło katastrofę. Myśmy nie mieli młodości, wyszarpali nas z domów jeszcze przed wejściem w dorosłość, ja mialem 17 lat, jak poszedlem na front. Przeżyłem ruską niewolę, którą można opisać dwoma słowami: głód i zimno. Potem, w ramach akcji wyłapywania rąk do pracy, skierowano mnie z powrotem na Śląsk, choć wcale nie chciałem tu wracać. Nie umiałem ani słowa po polsku, tu przeżyłem drugi dramat. Dr Norbert Honka: - Po gehennie obozów jenieckich w ZSRR wielu byłych żołnierzy Wehrmachtu ze Śląska trafiało do stalinowskich obozów, np. do Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie. Jeszcze bardzie podejrzliwie byli traktowani ci, którym udało się zbiec z Wehrmachtu do polskiej armii na Zachodzie. Oni bywali przez stalinowską bezpiekę traktowani jako potencjalni podwójni szpiedzy.

Z Wehrmachtu do Andersa

Według Adama Dziuroka z katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, około 10 tysięcy Ślązaków, wcielonych wcześniej siłą do Wehrmachtu, trafiło później do armii polskiej na Zachodzie - II Korpusu generała Władysława Andersa. Część z nich uciekła, część zgłosiła się tam na ochotnika po dostaniu się do niewoli alianckiej. Pod Monte Cassino, niczym pod Górą Świętej Anny, strzelali do siebie po dwóch stronach barykady nierzadko koledzy ze śląskich wiosek. Ślązacy walczący po polskiej stronie po powrocie na Śląsk przeżywali gehennę, bo byli uznawani za Niemców.

godnie z ówczesnym prawodawstwem byli pozbawiani majątków i osadzani w obozach pracy, a swoją niewinność mieli udowadniać przed sądami" - pisze Adam Dziurok w opracowaniu a mało niemieccy, za mało polscy", zamieszczonym w biuletynie krakowskiego IPN. Krzysztof Ogiolda, dziennikarz NTO", który wychował się w Pyskowicach, zetknął się w młodości z Józefem Masoniem, który przed wojną mieszkał po polskiej stronie granicy. Tam w 1939 roku został wcielony do armii.

- Kiedy wybuchła wojna, zaledwie po dwóch godzinach obrony Polski przed hitlerowcami został ranny i trafił do szpitala - mówi Ogiolda. - Kiedy się podkurował, wcielono go siłą do Wehrmachtu. On w przypływie czarnego humoru opowiadał kolegom, że niezależnie od tego, kto wygra tę wojnę, będzie się mógł chwalić, że walczył w zwycięskiej drużynie. Wielu wcielonych do Wehrmachtu młodych Ślazaków nie mówiło ani słowa po niemiecku. Dowódcy dbali jednak o to, by w ich odziałach byli Ślązacy z zachodniej strony granicy, którzy znali niemiecki ze szkoły, a polski, w wydaniu gwarowym - z domu.

15 lat minęło...

Czarna kampania przeciwko Donaldowi Tuskowi rozpoczęła się od kilku zdań wypowiedzianych przez Jacka Kurskiego, sztabowca Lecha Kaczyńskiego, w tygodniku Angora". Rodzice Tuska byli gdańszczanami i mówili po niemiecku - zdemaskował konkurencyjnego kandydata Kurski. - Jest natomiast półmrok niedomówień i tajemniczości na temat dziadka Donalda Tuska. Poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu".

Kurski, by wzmocnić negatywny efekt, zestawił tę historyczną informację z opinią, że Tusk prezentuje niemiecki punkt widzenia i czyni proniemieckie gesty. Te informacje miały być politycznym zabójstwem Tuska, niczym sprawa Jaruckiej dla Włodzimierza Cimoszewicza.

- Nie udało się, ludzie wyczuli lipę i to jest chyba najbardziej pocieszające - mówi senator Kazimierz Kutz, syn powstańca śląskiego i brat żołnierza Wehrmachtu. - Zastanawiam się nawet, czy nie należałoby podziękować Kurskiemu. Bo przy tej okazji w mediach występują ważni ludzie, którzy tłumaczą złożoną problematykę pogranicza polsko-niemieckiego. W nasze społeczeństwo, zindoktrynowane przez PRL-owską propagandę, wpuszczono sporą dawkę wiedzy historycznej. I to jest bardzo cenne.

Henryk Kroll, lider opolskich Niemców, syn żołnierza Wehrmachtu: - Ja się bardzo bałem, że ta czarna kampania może Tuskowi zaszkodzić, bo przecież Polacy wiele wycierpieli od Niemców w II wojnie światowej. Ale zwykli Polacy nie kupili tej demagogii. Pokazali, że są mądrzejsi od wielu polityków. Wytężona praca PRL-owskiej propagandy, w tym opolskiego Instytutu Śląskiego w czasach PRL, poszła na marne.

- Gdyby taka sytuacja wydarzyła się u progu III Rzeczpospolitej, to kandydat Tusk byłby już skończony - zauważa dr Norbert Honka. - Ale spojrzenie polskiego społeczeństwa na stosunki polsko-niemieckie przeszły przez te 15 lat ewolucję. Różnimy się w wielu sprawach ale pojednanie zostało osiągnięte, co widać szczególnie w młodym pokoleniu. To pocieszające, że coraz trudniej się gra w Polsce na antyniemieckiej nucie.

Krzysztof Zyzik

Źrudło
http://wiadomosci.wp.pl/kat,17771,wid,8051825,prasaWiadomosc.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masowe deportacje ludności cywilnej z zaplecza Armii Czerwonej w ostatnim okresie II wojny światowej miały miejsce na terenie całej środkowo-wschodniej Europy zajmowanej przez ACz. Już jesienią 1944 r. objęły one teren Rumunii, Węgier i Jugosławii, skąd zgodnie z postanowieniem Państwowego Komitetu Obrony ZSRR z 16 XII 1944 r. wywieziono 118 tys. osób, w tym 50,4 tys. kobiet. W założeniu wywozowi podlegali obywatele Rumunii, Węgier i Jugosławii narodowości niemieckiej. W rzeczywistości część tych osób nie była Niemcami. Deportacjami objęto także w tym okresie ziemie wcielone do ZSRR oraz ‘Polskę lubelską’, gdzie główną represjonowaną grupą byli uczestnicy lub tylko podejrzani o działalność niepodległościową. Deportacje przeprowadzono także w pierwszych miesiącach 1945 r. po wielkich sukcesach ofensywy styczniowej, gdy masowymi aresztowaniami objęte zostały pozostałe regiony Polski oraz ziemie niemieckie. Według radzieckich zestawień, z pewnością niepełnych, deportowano wówczas z tych terenów ok. 170 tys. cywilów, głównie Niemców i Polaków.

Wspomniane wyżej ziemie polskie były w znacznej mierze terenami, które w 1939 r. zostały wcielone do Rzeszy. Jedną z istotnych konsekwencji niemieckiej polityki wobec Polaków na tych ziemiach było wpisanie znacznej części ludności do III grupy niemieckiej listy narodowej (Deutsche Volksliste - DVL). Nastąpiło ono w efekcie różnorodnych działań władz niemieckich, odbywających się generalnie w warunkach wykluczających rzeczywistą i pełną dobrowolność decyzji. W 1943 r. liczba Polaków wpisanych na DVL sięgnęła łącznie 2,3 mln osób. Największą grupę stanowili mieszkańcy Górnego Śląska. Na Pomorzu, a ściślej na obszarze Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy-Zachodnie, do 1944 r. do III grupy wpisano 725 tys. osób, czyli ok. 60% mieszkańców. Najpoważniejszym następstwem wpisu była służba Polaków z III grupą w Wehrmachcie. Wcieleni do armii okupanta płacili za to normalną cenę służby na froncie: ginęli, odnosili rany, trafiali do niewoli. Łącznie, na terenie wszystkim ziem wcielonych przymusowa mobilizacja do Wehrmachtu objęła ponad 250 tys. Polaków, większość na polskim Śląsku oraz ok. 80 tys. na Pomorzu. Ci z nich, którzy trafili do niewoli na Zachodzie byli przekazywani władzom polskim i prawie 90 tys. Polaków służących w Wehrmachcie zasiliło Polskie Siły Zbrojne. Odmiennie wyglądała sytuacja na froncie wschodnim. Stalin pomimo usilnych starań władz polskich w latach 1942-1943 odmówił odmiennego potraktowania Polaków z Wermachtu niż jeńców niemieckich. Tylko 2 tys. spośród ok. 50-60 tys. niewoli skierowano do dywizji im. T. Kościuszki, resztę razem z Niemcami umieszczono w obozach jenieckich.

Do początku 1945 r. najpoważniejszą konsekwencją niemieckiej polityki narodowościowej wobec Polaków na ziemiach wcielonych była wspomniana służba Polaków w Wehrmachcie. W relacjach z ZSRR konsekwencją tego było znalezienie się w niewoli radzieckiej wspomnianych ok. 50-60 tys. Polaków z III grupą, którzy na froncie wschodnim trafili do radzieckiej niewoli. Krótko po ofensywie styczniowej okazało się, że kolejną konsekwencją stały się masowe aresztowania, a następnie deportacje do obozów pracy ponad trzydziestu tysięcy Polaków z Pomorza i Górnego Śląska, w większości wpisanych do III grupy DVL.

Wkrótce po rozpoczęciu ofensywy styczniowej tuż za oddziałami liniowymi pojawiły się także struktury NKWD. Operowały one na szerokim zapleczu frontów, przeprowadzając akcje policyjne i przejmując jeńców wojennych wziętych do niewoli. Nadzór nad tymi działaniami sprawowały nie organy wojskowe, ale kierownictwo NKWD. W celu zabezpieczenia \\oczyszczania tyłów\\" mianowano specjalnych pełnomocników NKWD przy frontach. Zostali nimi członkowie kierownictwa NKWD-NKGB oraz Kontrwywiadu ACz \\Smiersz\\". Przy 1 FB funkcję pełnomocnika objął najaktywniejszy dotąd w sprawach polskich enkawudysta, komisarz bezpieczeństwa państwowego 2 rangi Iwan Sierow. Zastępcami mianowano gen. Aleksandra Wadisa i gen. Zimina. Przy 2 FB pełnomocnikiem został komisarz 3 rangi Ławrientij Canawa, zastępcami - gen. Jakow Jedunow i gen. Rogatin. Przy 1 FU pełnomocnikiem mianowano gen. Pawła Mieszika, jego zastępcami gen. Nikołaja Osietrowa i gen. Zubariewa. Przy 4 FU pełnomocnikiem został gen. Nikołaj Seliwanowski, zastępcami - gen. Kowalczuk i gen. Fadiejew. Pierwsi zastępcy pełnomocników byli zarazem szefami kontrwywiadu \\Smiersz\\" danego frontu, drudzy szefami wojsk ochrony tyłów NKWD.

Pod względem formalnym deportacje motywowane były względami politycznymi, co znalazło wyraz w rozkazie z 11 I 1945 r. wydanym przez Berię. W ramach \\oczyszczenia tyłów ACz z wrogich elementów\\" NKWD miało przeprowadzić \\aresztowania szpiegowsko-dywersyjnej agentury, terrorystów, członków różnych wrogich organizacji, grup bandycko-powstańczych\\". W odniesieniu do ludności polskiej jedną z bardzo dogodnych przesłanek do aresztowań okazały się następstwa niemieckiej polityki narodowościowej, czyli przede wszystkim powszechność III grupy niemieckiej listy narodowej na zajmowanym w 1945 r. Śląsku i Pomorzu.

Szczegółowe zadania pełnomocników polegały na przeprowadzeniu aresztowań kilkudziesięciu kategorii osób. które na zapleczu frontu stanowiły w ocenie władz ZSRR zagrożenie. Jednym z najpojemniejszych określeń kategorii osób do aresztowania byli członkowie wrogich organizacji, w tym faszystowskich. Pełnomocnikom NKWD przydzielono znajdujące się już przy frontach wojska ochrony tyłów w liczbie 31 099 oraz dodatkowo 27 900 żołnierzy NKWD. Przysłano im także 1050 \\doświadczonych czekistów\\", czyli oficerów kadrowych NKWD.

Działania te przygotowały grunt pod oddzielenie operacji internowania cywilów od brania do niewoli jeńców wojennych. Pełnomocnicy tworzyli na zajętych terenach własną sieć obiektów, chociaż czasem korzystali także z obiektów frontowych oddziałów NKWD ds. Jeńców Wojennych i Internowanych (dalej cyt. Oddz. NKWD ds JWiI). Grupy operacyjne NKWD oraz \\Smiersz\\" posiadające już od drugiej połowy 1944 r. duże doświadczenie w operacjach na ziemiach polskich, po prostu na nowych terenach zajmowanych w 1945 r. kontynuowały, na szerszą skalę, działania oczyszczające owocujące tysiącami deportowanymi do obozów w ZSRR.

Kolejna decyzja związana z deportacjami ludności cywilnej z zajmowanych przez ACz obszarów została wydana 3 II 1945 r. Rząd ZSRR polecił deportować do ZSRR Niemców określonych jako \\zmobilizowanych\\" z terenów Górnego Śląska i Prus Wschodnich. Od lutego do kwietnia 1945 r. wywieziono 77,7 tys. osób określonych tym mianem, w tym tylko 682 kobiety. Pojęcie \\Niemiec\\" było kwestią umowną i w grupie tej znaleĽli się także Polacy, najwięcej z Górnego Śląska. Zmobilizowanych (a także internowanych na Bałkanach), sformowano w bataliony robocze i przekazano do prac w przemyśle ZSRR. Wśród zmobilizowanych bardzo nieznaczną grupę stanowili aresztowani na Pomorzu, w tym osoby z południowo-zachodnich powiatów woj. pomorskiego. Głównym aktem regulującym sprawę losu aresztowanych na Pomorzu było postanowienie PKO ZSRR nr 7467 z 3 lutego 1945 r., zatytułowane \\o aresztowaniu Niemców\\", które dawało podstawę do wywozu ich w głąb ZSRR. Na podstawie tej decyzji deportowano 94,6 tys. osób. Liczba ta obejmowała zarówno Niemców, jak i Polaków, przede wszystkim z ziem wcielonych do Rzeszy oraz pobliskich ziem niemieckich. Udział Polaków wynosił - nie licząc tzw. zmobilizowanych - z pewnością więcej niż 20 tys., gdyż 15,5 tys. Polaków uwięzionych w obozach na podstawie decyzji z 3 II 1945 r. w póĽniejszym terminie zwolniono. Jak wynika z innych dokumentów, tę kategorię internowanych, o której była mowa w postanowieniu z 3 II 1945 r. oznaczano dodatkowo literą \\B\\", najpewniej dla odróżnienia od internowanych z Bałkanów. W dokumentach NKWD stosowano zamiennie określenie \\aresztowani\\" i \\internowani\\", z tym, że dodawano literę \\B\\". Kategorię \\B\\" w świetle dotychczasowych ustaleń, stanowiła cywilna ludność obojga płci zatrzymana na terenach należących do Niemiec, w tym także na polskich ziemiach wcielonych do Rzeszy. Już w okresie trwania aresztowań ludności cywilnej na Mazowszu oraz w południowo-wschodniej części woj. pomorskiego i w Prusach Wschodnich wydano rozkaz NKWD z 6 II 1945 r., nakazujący \\surowo rozprawiać się z osobami podejrzanymi o stosowanie terroru i dywersji, poprzez bezlitosną likwidację na miejscu przestępstwa\\". Zgodnie z nim niemieccy mężczyĽni w wieku od 17 do 50 lat, zdolni do noszenia broni podlegali zatrzymaniu. Ci z nich, którzy wcześniej służyli w Wehrmachcie lub Volkssturmie byli kierowani do obozów filtracyjnych, gdzie miano ich sprawdzać, pozostali do batalionów pracy. Już 7 II 1945 r. przygotowano wzór rozkazu, nakazującego Niemcom w wieku 17-50 lat poddać się mobilizacji do pracy. Nałożono na nich obowiązek zabrania obuwia, 2 par bielizny i żywności na 2 dni oraz zgłoszenia się do powiatowych lub gminnych komendantur ACz. Rozkaz ten był rozszerzeniem rozkazu o oczyszczeniu tyłów.

Powyższe decyzje, spowodowały, że w systemie obozów GZdsJWiI obok jeńców wojennych pojawiła się, licząca około 300 tys. osób, grupa ludności cywilnej z Europy Środk.-Wsch., którą w większości wyróżniało albo obywatelstwo niemieckie, albo narodowość niemiecka, ewentualnie jedno i drugie. Jako obywatelstwo niemieckie uznawano także zmiany statusu dokonane w czasie wojny, czyli np. III grupę DVL na ziemiach polskich.

Już w okresie pierwszego tygodnia po rozpoczęciu ofensywy styczniowej grupy operacyjne NKWD 2 FB aresztowały 1014 osób. W tej grupie, zatrzymanych głównie na północnym Mazowszu, było wg NKWD \\83 agentów wywiadu i kontrwywiadu przeciwnika, 8 dywersantów, 3 spadochroniarzy, 194 członków wrogich organizacji, 76 volksdeutschów, 58 żołnierzy Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej, 194 zdrajców Ojczyzny, sprzedawczyków i wspólników okupantów, 398 innego wrogiego elementu\\". Polacy znajdowali się głównie w kategorii \\innego wrogiego elementu\\". 3 dni póĽniej, 27 I 1945 r., aresztowanych było już 2 tys. osób. Określonych jako \\inny wrogi element\\" było 815, jako volksdeutschów 76, jako członków organizacji faszystowskich - 47, jako członków innych wrogich organizacji - 302.

W tym samym okresie na południe i zachód od kierunku działania 2 FB operował 1 FB, który czasowo zajął południowo-zachodnią część woj. pomorskiego, m.in. Włocławek, Inowrocław i Bydgoszcz. Na zapleczu 1 FB aresztowano do 26 stycznia 2219 osób. Kategorie zatrzymanych były inne niż na 2 FB. Było np. znacznie więcej żołnierzy AK, gdyż obszar działania frontu objął ziemie z bardziej rozbudowanymi strukturami podziemia. Poza tym Sierow swoimi działaniami obejmował także odległe zaplecze, np. Lubelszczyznę i wykazane dane dotyczyły też styczniowych aresztowań na tamtym terenie. Skala aresztowań na dopiero co zajętych terenach była na zapleczu 1 FB wyraĽnie mniejsza, co było związane z faktem, że front nie objął większych obszarów z dużymi grupami Polaków z III grupą. W miarę postępów frontu grupy operacyjne NKWD \\oczyszczały\\" kolejne miejscowości Pomorza oraz sąsiednich regionów. Liczba zatrzymanych na 2 FB sięgnęła pod koniec marca 68 tys. Poza niezbyt liczną grupą żołnierzy Wehrmachtu i formacji pomocniczych, dominowała ludność cywilna. Podkreślić należy, że żołnierze Wehrmachtu tylko wyjątkowo trafiali do grupy zatrzymanych przez grupy operacyjne pełnomocników NKWD, gdyż generalnie jeńcami wojennymi zajmowały się frontowe Oddziały NKWD ds. Jeńców Wojennych. Skala aresztowań na 1 Froncie Ukraińskim obejmującym swoim zasięgiem obszar Górnego Śląska była wówczas znacznie mniejsza i wg raportu Berii z 29 marca aresztowano tylko 13 557 osób, w tym 7 tys. osób określonych jako Niemcy i 2,4 tys. Polaków

Techniczna strona aresztowań przeprowadzanych przez NKWD na zajmowanych w 1945 r. terenach zawierała wyraĽne cechy planowej operacji, w której władze NKWD wykorzystywały na dużą skalę radziecką administrację wojskową oraz lokalną polską milicję. Szczególnym ułatwieniem dla grup operacyjnych NKWD była sieć komendantur, gdyż były one rozmieszczane we wszystkich większych miejscowościach i dysponowały bardzo szerokimi uprawnieniami. Organizowały one tymczasową milicję lub podporządkowywały ją sobie, gdy powstała samorzutnie. Po przeprowadzeniu aresztowań rozpoczynała się kolejna faza deportacji, czyli transport do więzień operacyjnych lub do innych obozów, skąd wyruszały transporty do ZSRR. Na zapleczu 2 FB wyodrębnione z pozostałej sieci obiektów NKWD więzienia operacyjne pełnomocnika NKWD przy froncie utworzono w Ciechanowie, Działdowie i Grudziądzu. Czwarty obóz, przez który wywożono Pomorzan i inne osoby aresztowane na zapleczu 1 FB zlokalizowano w Poznaniu. We wszystkich obozach panowały bardzo złe warunki związane m.in. z przepełnieniem. Np. w Ciechanowie przy pojemności ok. 3 tysięcy miejsc, wg ustaleń kontroli z Moskwy normy przekroczono ponad dwukrotnie i trzymano tam nawet 7 tys. więĽniów. Podobne obozy były organizowane także w innych częściach kraju, w tym na OpolszczyĽnie i na Górnym Śląsku, m.in. w Łabędach. Właśnie przez obozy górnośląskie wywieziono co najmniej kilkanaście tysięcy Ślązaków z III grupą DVL oraz liczniejszą najpewniej grupę Polaków z niemieckiej części Śląska.

Zakończenie większych ilościowo deportacji na ziemiach wcielonych nastąpiło w kwietniu 1945 r. wynikało to, m.in. ze zmiany polityki Stalina wobec Niemców. W dyrektywie z 20 IV 1945 r. zauważalne było zmniejszenie represyjności zadań NKWD. Nadal należało aresztować \\wrogi element\\", ale aresztowaniu podlegać mieli \\przywódcy organizacji faszystowskich\\", a nie \\członkowie organizacji faszystowskich\\". Miało to też znaczenie dla Polaków z III grupą DVL. Zakończenie aresztowań wynikało też z faktycznego przeprowadzenia \\oczyszczenia\\" zajętych obszarów. Być może jakiś wpływ miały doniesienia o sytuacji w obozach, w tym o bardzo wysokiej śmiertelności i nie przygotowaniu części łagrów do przetrzymywania deportowanych oraz potrzeby sektora gospodarczego Acz na zajętych terenach.

Należy podkreślić, że równocześnie z wywozem cywilów nastąpiło gwałtowne zwiększenie liczby jeńców. Liczba ta rosła z każdym dniem ofensywy. Jeszcze 25 XII 1944 r. wszystkich jeńców w obiektach Zarządu NKWD ZSRR ds. JWiI było 700 tys. W ciągu 6 miesięcy, do 1 VII 1945 r., jeńców i internowanych, zarząd przemianowano w styczniu na Główny Zarząd, było już 2,6 mln osób. Sytuacja ta miała znaczący wpływ na problemy techniczne w funkcjonowaniu obozów, kłopoty z taborem kolejowym itp. Tylko w kwietniu 1945 r. wywieziono z frontów 110 tys. jeńców w 58 eszelonach, w tym z terenu 2 FB - 10 eszelonów z 21 tys. jeńców. Z 1 FB - 12 eszelonów, 24,5 tys. jeńców, z 4 FU 2 eszelony, 5 tys. jeńców, z 1 FU 7 eszelonów, 12,5 tys. jeńców. W początku maja 1945 r. czasowo przenoszenie łagrów frontowych oraz wysyłkę jeńców na tyły zatrzymano z powodu przepełnienia łagrów w ZSRR.

Częściowe podsumowanie działalności NKWD na zapleczach frontów zamieszczono w meldunku Berii z \\oczyszczania\\" wg stanu na 28 III 1945 r. Na zapleczach frontów działających w Polsce i w Niemczech aresztowano 171 229 \\wrogiego elementu\\". Liczba ta nie obejmowała żołnierzy niemieckich. Wśród aresztowanych miało być 101,2 tys. Niemców oraz 34,7 tys. Polaków. Na zapleczu 1 FB zatrzymano 36 tys. osób, w tym 18,2 tys. Niemców oraz 11,2 tys. Polaków. Na 1 FU - 13,6 tys. osób, na 4 FU - 11,5 osób. Największą grupę osób, 68,4 tys., aresztowano na 2 FB. W grupie tej było 42 tys. Niemców i 18,1 tys. Polaków. Najpewniej jedną z przyczyn tak wielkich, w porównaniu z innymi frontami, aresztowań na zapleczu 2 FB była specyfika sytuacji narodowościowej, czyli właśnie konsekwencje III grupy. Wątpliwości budzi cyfra aresztowanych na zapleczu 1 Frontu Ukraińskiego. Najprawdopodobniej w związku z trwającymi jeszcze wywózkami nie podsumowano tam znacznej części aresztowań, potwierdza to zresztą sytuacja na zapleczu 2 FB, gdzie pod koniec kwietnia, pochodzące z 29 marca ustalenia podwyższono do 114 tys. aresztowanych, z tego 57 tys. określono jako przefiltrowanych, a w tym 42 tys. jako aresztowanych.

Źrudło
http://historicus.uni.torun.pl/modules/wfsection/article.php?articleid=11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jo się niy prosił do tego wojska
Alojzy Lysko

Listy Górnoślązaków przymusowo wcielonych do Wehrmachtu na podstawie listów, wspomnień i dokumentów (fragment większej całości)

Problem Górnoślązaków służących podczas drugiej wojny światowej w Wehrmachcie był i nadal jest tematem kontrowersyjnym zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. W polskim systemie myślowym Górnoślązacy w niemieckich mundurach - to zdrajcy niegodni pamięci, w niemieckim - to Polacy, którzy przez fakt służby w Wehrmachcie i posiadania folkslisty chcą zapewnić sobie prawo do stałego pobytu i przywilejów socjalnych.

Tragiczne lata wojny bardzo głęboko poraniły wiele polskich rodzin i pamięć o tym jest nadal żywa, stąd też opory w przywracaniu pamięci o setkach tysięcy Górnoślązaków, którzy służby w Wehrmachcie wcale nie traktowali jako obowiązku, a tym bardziej zaszczytu. Nadszedł jednak czas, aby spokojniej i już w pełni obiektywnie przedstawić ten fragment przeszłości.

Moja droga do poznania prawdy o tragicznych doświadczeniach Górnoślązaków wcielonych do Wehrmachtu prowadziła przez poznanie ich przeżyć i opinii zawartych w listach, wspomnieniach i dokumentach osobistych.

Pobór do Wehrmachtu

Pobór trwał na Górnym Śląsku przez wszystkie lata wojny. Pierwszą rejestrację rozpoczęto w marcu 1940 r., gdy w Katowicach powstało Wehrbezirkskommando (Okręgowa Komisja Wojskowa). Objęła ona 33 roczniki, od 1894 do 1926 r. Nikt dotąd nie ustalił, ilu Górnoślązaków uznano za zdolnych do służby wojskowej.

Można tylko szacować, że z obszaru Górnego Śląska w granicach historycznych do Wehrmachtu powołano 250Đ300 tys. mężczyzn. Komisje wojskowe, poza zdrowiem i ogólną sprawnością fizyczną, zwracały szczególną uwagę na znajomość przez poborowych języka niemieckiego.


Pisem do Wos tyn list i daja znać, żem posłoł Wom 50 marek. To ta bydziecie Mamo mieli do sklepu. Ale niy żebyście skowali kajś! Jak jich mocie śporować, to jich lepij spolcie, abo potargejcie, bo i tak z tych szmot wiela niy ma. Se co lepij kupcie dla siebie do zjedzynio. Jakbych tak z tyj wojny niy powrócił, to tela bydziecie mieć pamiątki po mnie...

W 1940 r. do rejestracji wojskowej nie stawili się ci Górnoślązacy, którzy nie przyznawali się do narodowości niemieckiej. Po 4 marca 1941 r., kiedy ostatecznie weszły w życie przepisy folkslisty, zdawało się, że problem został jednoznacznie uregulowany, bowiem obowiązkiem służby wojskowej objęci zostali posiadacze tylko trzech pierwszych grup DVL (Deutsche Volksliste). Przytoczony poniżej fragment innego listu wspomnianego już Franciszka Saternusa ze stycznia 1942 r. nie potwierdza tego:
Zapytuja Wos, Tato, jak z tom volkslistą? Mocie jom, czy niy? Bo jak żeście dostali draj", to Wyście som Polok i jo jest Polok. Jak Wy i jo momy draj", to jo jim wystąpia z tego wojska. Tu sie jedni odwołują, to i jo sie odwołom. Tato, jak niy wiycie, kiero mocie klasa, musicie iść na gmina i sie dowiedzieć. Jak sie dowiycie, to mi zaroz odpiszcie. Uwijejcie sie z tym, żeby niy było za niyskoro. Bo tu już pierzynem dudni...

Osoby spoza folkslisty, czyli osoby narodowości polskiej, których liczbę historycy szacują na 100Đ120 tys. Đ również nie były zwolnione ze służby w Wehrmachcie. Ich losy dobrze przedstawiają wspomnienia Teofila Biolika ze Świerczyńca, [1926]:

W styczniu 1944 roku za pomoc w ukrywaniu konspiratorów zostało aresztowanych około stu mieszkańców Bierunia i Bojszów. Z matką i ciotką również i ja znalazłem się w pszczyńskim więzieniu


(brat w tym czasie był we Francji w Wehrmachcie). Najgorsze były przesłuchania. Okropnie nas tam bito.
Lecz wtedy byłem siedemnasto- latkiem i to bicie jakoś wytrzymałem. Matka siedziała pół roku. Mnie po trzech miesiącach wypuszczono, bez żadnego pytania wpisano na volkslistę ČtrzyÇ i wcielono do Wehrmachtu...

Nieprzerwany pobór do Wehrmachtu trwał na Górnym Śląsku pięć lat: 1940-1944.

Pożegnania

Wezwanie do Wehrmachtu było jak wyrok, trudno było się od niego odwołać. Na wojnę musieli iść wszyscy uznani przez komisję wojskową za zdolnych do jej pełnienia. Kochające matki i żony zaszywały do świętych szkaplerzy Komunię św., wręczały różańce, obrazki z modlitewnikami do św. Barbary, św. Tadeusza Judy, do Panienki Piekarskiej. Narzeczone darowały wyszyte chusteczki, pamiątkowe fotografie, prosiły o listy. Powołani uczestniczyli w pożegnalnych nabożeństwach w kościołach, gdzie modlili się o szczęśliwy powrót, żegnali z najbliższymi w różny sposób. Opuszczając swoje mieszkania, całowali progi rodzinnych domów, żegnali się krzyżem świętym, wymawiali stare śląskie: ostońcie z Bogiem".

W niedzielę 22 marca 1942 roku z dworca kolejowego w Pszczynie odjeżdżało nas setki. Orkiestra wojskowa grała nam ČparadenmarszeÇ, lecz chyba tej muzyki nikt nie słyszał. Każdy się trzymał blisko swoich i chciał być z nimi do ostatniej minuty. Co się tam wtedy łez wylało! Tam przyszły mi takie myśli: Đ Ilu z nas powróci w rodzinne strony? Dlaczego to nieszczęście przytrafiło się naszemu pokoleniu... (wspomnienia Józefa Sosny z Miedźnej [1924-1994]).

Źrudło
http://www.alfa.com.pl/slask/200501/s10.html
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie