yorik Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Tylko moja uwaga. Gdyby hełmy nie były potrzebne, nie produkowano by ich w tylu milionach sztuk, w tylu państwach i w tylu odmianach.Przecież to proste.
Benny Hill Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Panie Palacz. Przedewszystkim trzeba chciec czegos sie nauczyc. Kocur sam napisal co Go obchodzilo w wojsku czyli, spanie i jedzenie. Jestem chorazym w rezerwie i przeszedlem szlak od Lenino do Berlina". Tak mowilismy o ludziach, ktorzy startowali od szeregowca.Nie mialem nigdy zadnego garba", zeby mi pomogl w mojej karierze. Wszystkiego dosluzylem sie sam, BO TEGO CHCIALEM!W mojej niemal 11 letniej sluzbie spotkalem ludzi madrych i glupich, z cala pewnoscia zdecydowanie wiecej od Kocura chociazby dlatego, ze sluzylem dluzej.Nie mam zamiaru licytowac sie ilu widzialem idiotow, a ilu profesjonalistow bo wyobraz sobie, ze tacy tez byli i sa w wojsku.Jeste pewien, ze zaden z moich bylych podwladnych nie wspomina mnie zle. Kto jest czlowiekiem, zawsze nim pozostanie.Zareagowlem w ten sposob, bo nie uznaje stereotypow. Pamietajmy, ze armia to tez czesc spoleczenstwa i sa tam ludzie i klamki" jak wszedzie.Z zolnierskim pozdrowieniemBenny
Lokomotywa Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 BennyHill jeste pewien, ze zaden z moich bylych podwladnych nie wspomina mnie zle. Kto jest czlowiekiem, zawsze nim pozostanie"To nie ma znaczenia w pracy oficera zawodowego ,inzyniera szefa,kierownika- jezeli ktos szuka milosci blizniego tej samej płci to raczej powinien wybrać seminarium duchowne -oficerowie w wojsku nie są od tego aby ich kochać
Boruta Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 O tak, pokazywali ostatnio takiego zawodowca jak młodym zasuwał kopy z buta w brzuch.
kocur Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Panowie - dajcie już spokój. Uważam, że Benny ma sporo racji. Mówiąc o TREPACH miałem na myśli typów, którym wojsko życie uratowało i których na początku mojej służby przyszło mi spotkać na swej drodze. Założę się że na unitarce nikomu nie jest lekko, więc nawet Ty Benny myślałeś w tym czasie o tych trzech rzeczach sam będąc na początku drogi. Nie dałem z siebie zrobić SZWEJA, a w wojsku sporo się nauczyłem. ( Znałem też takich co to z wojska wiele WYNIEŚLI -hehe). Po prostu służyłem w Żandarmerii Wojskowej. Jako podoficer prowadziłem pomniejsze sprawy- samowolki, pobicia, kradzieże, narkotyki, znęcanie się itp. Wiadra pomyj jakie musiałem każdego dnia mieszać naprawde przyprawiały o ból głowy.To naprawdę wyrabia zdanie o WP. O złych, dobrych, mądrych, głupich, odpowiedzialnych i dziecinnych. Niestety nasze drogi z wojskiem rozminęły się i teraz nie narzekam na cywilną posadę ale mimo wszystko cieszę się jak mnie biora do rezerwy.Oto scenka rodzajowa :Osoby - prowadzący szkolenie Chorąży WP, pluton rezerwistów.miejsce - teren jednostki, plac przed magazynemczas - kwiecień 2005r.Chor: Uwaga !Tematem dzisiejszego szkolenia będzie maskowanie i pozorowanie działań mające na celu zmylenie wroga.Ja w tej jednostce jestem odpowiedzialny za rozwinięcie maskowania sztabu, czyli tworzę w miejscu oddalonym od faktycznego miejsca postoju sztabu dywizji zamaskowane i okopane ugrupowanie mające na celu zmylenie przeciwnika. Czynię zamieszanie w eterze, tworzę całą pozorację, rozkałdam sztuczne anteny, stawiam sztuczne urządzenia pozorujące sprzęt sztabowy głos z plutonu : No to faktycznie panie chorąży ma pan przesrane najbardziej, bo mając pana na widelcu od razu wróg w pył rakietami rozpieprzy panu cały interes. Może dla nas pan coś zrobić ? Niech nas pan nie bierze pod uwage w przydziałach mobilizacyjnych ok ?chorąży: hmmm no tak ... Ale wiecie co ? Chciałbym jeszcze raz, tak jak kiedyś na ćwiczeniach rozstawić ten cały sprzęt ... ehhh ... / w tym miejscu pokazuje nam w magazynie leżące różne tyczki i linki mające imitować anteny/P.s. Niech mnie szlag trafi tu i teraz jak to nie jest prawdziwa historia.;-)pozdrawiam - kocur !P.s. pod koniec stycznia ide do WKU zglosić się znowu do rezerwy - nie odpuszczę ;-)
martin280 Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Wracając do wojska to potwierdzam poziom wykładowców bo mnie wciskali że kaliber to najminiejsza średnica lufylub największa pocisku, trochę mi to nie pasowało bonp. w kał. w/g pól to 7,62 a pocisk to 7,85 oczywiściejeszcze tolerancja wykonania + - 0,05,(oczywiście system oznaczania 7,62 ale niech nie wciska bzdur o pocisku i powie że 7,62 to sposób oznaczania i są jeszcze faktyczne wymiary) co do przestrzelin to na pytanie czy pocisk może przebić z 10m ścinkę wagonu osobowego wykładowca się pukał w czoło, ciekawe bo pewnie o przestrzelinach nawet nie czytał albo nie miał dostępu do materiałów a powinien widzieć i coś takiego jak przestrzeliny różnych materiałówz różnych odległóści zademonstrować zwykłym szaraczkom co mogą nic nie wiedzieć tylko że czasami to widzieli więcej niż wykładowca.
Lokomotywa Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Boruta i luger -patrzycie na to z poziomu układacza połek sklepowych . Oficer to nie ksiądz emanujacy dobrocią" Czy myslicie że ja nie myslę i nie myslałem podbnie widząc niektórych oficerów ,podoficerów ,chorązych granatem oderwanych od pługa" - jeżeli ktos nie potrafi wypracowac sobie autorytetu to konczy tak jak zaczynał czyli jako zero .
Lokomotywa Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Zresztą za moich czasów szkoleniem żołnierzy mlodego rocznika zajmowali się raczej kaprale którzy pracowali nad tym w.g. opracowanego programu szkolenia który był ukierunkowany na jednakowe wyszkolenie absolwenta szkoly pomaturalnej i absolwenta 3 klas szkoly podstawowej także .Te metody szkolenia to nie my wymyslilsmy tylko zrobiono to co najmiej kilkaset lat wczesniej w wielu armiach swiata
luger Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Mój poziom postrzegania obywateli zawodowych" ukształowało np. dzwiganie ich, zapijaczonych i zażyganych, do domu na własnych plecach lub obserwowanie jak organizują" sobie wszystko na terenie jednostki (głównie paliwo) przypisując powstanie strat czynnej służbie. Przykłady mógłbym mnożyć. Naoglądałem się przez dwa lata. Nie chcę nikogo obrażać i z reguły unikam pyskówek ale dostaję alergii jak czytam jaka to kadra jest cacy. Oficera-człowieka poznałem przez dwa lata jednego. Takie doświadczenia mają wpływ na powstawanie stereotypów możliwe, że nie do końca prawdziwych. Ale czyż nie jest stereotypem, świadczącym o małej orientacji w zagadnieiu, uważanie wszystkich Polaków zza wielkiej wody za zbieraczy azbestu?? Zapewniam że jest. Sorry za osobistą wycieczkę:)Pozdrawiam wszystkich również zawodowców" ;)Luger
vonadamski Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Witam!!!Wychodze na ulice spotykam i widze Henka jak zaglada do kosza - moze cos wyrzucil a nie chcial. Heniek od dziesieciu lat codziennie pije wodke i zyga gdzie popadnie. Za rogiem Slawka wiaze buta. Slawek tez nie stroni od wodki ale co gorsza jak wraca do domu bije Zoske. Zoska to ta co kiedys jadac samochodem potracila pieszego. Pijana byla ale to byly inne czasy i jakos jej sie udalo. Jej ojciec jest strazakiem, oficerem. Twardy facet - a raczej leb ma twardy bo nic do niego nie dociera. Gania tych strazakow na gore i na dol, na gore i na dol. Nikt nie wie dlaczego.Idac dalej spotykam Czeska. To dobry chlop. Co tydzien chodzi do kosciola i modli sie. On chyba nigdy muchy nie skrzywdzil. Troche mu wszyscy dokuczaja. Tak juz bylo w szkole. Nie wiem slyszalem ze dwa razy w tygodniu ma wizyte u psychologa. Kiedys chcial sie wieszac ale zona weszla i ... gdyby byla sama toby se poradzila ale byla z jakims gachem co go odcial. O idzie Zenek. Zenek to jest gosc. Zbudowany i wogole. Laski na niego leca ale jakos jest sam. Nie wiem dlaczego. Moze lubi zmieniac panienki a moze ... oj tam jego sprawa. Czy nie znacie takich ludzi? Czy oni sa zolnierzami zawodowymi?Z powazaniem vonadamski po lentkim piwku ;)
yorik Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Miało być o przestrzelinach w hełmie a jest o trepostwie. Dajcie sobie trochę luzu.
palacz Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Kiedys dostalem kosiarke i rozkaz rozpracowania trawnikow. No i szalejac na tej zabytkowej maszynie dokonalem jej uszkodzenia. Nie wiem jak to zrobilem ze dwa kolka na raz poszly sie... No wiec trepy patrza na te kosiarke i wpadaja na pomysl zebym wyskoczyl na miasto na smietniki poszukac dzieciecego wozka bo kolka od wozka na pewno beda pasowac (w sumie byly bardzo podobne) No wiec poczatkowo przyjalem ich pomysl z rozbawieniem ale po pewnym czasie stwierdzilem ze oni mowia serio i ze nie maja zamiaru sie poddac. No przeciez zolnierzu dostaliscie rozkaz" Widzac, ze nie mam szans i ze oni sa jacys dziwni powiedzialem ze ide. Oczywiscie po zadnych kublach nie grzebalem tylko pochodzilem sobie po Opolu. Dodam ze w przyplywie swojej bezmyslnosci wpadli chociaz na pomysl ze mam wyjsc w cywilkach. Ale i tak jak wyobrazam sobie te sytuacje, jak jakis postronny czlowiek obserwuje wychodzacego z jednostki kolesia ktory skreca na smietniki i zaczyna nurkowac w pierwszym kuble przyprawia mnie o usmiech przechodzacy w zazenowanie. Jako ze kolek nie zalatwilem po dwoch dniach jeden z trepow sam je przyniosl.
gvb Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Witam serdecznie!Słów kilka odnośnie zadanych powyżej pytań:- pocisk z kałasznikowa (z rdzeniem stalowym) przy trafieniu prostpadłym z odległości 100 przebija szynę kolejową - to fakt,- hełm, jak słusznie wcześniej zauważono nie musi wcale chronić przed przebiciem przy trafieniu bezpośrednim i przebicia się zdarzają - to normalne. Większa część tajemnicy tkwi w kształcie hełmu, a konkretnie w jego krzywiznach, ograniczających możliwość trafienia prostopadłego i tym samym zwiększających prawdopodobieństwo rykoszetu. Nawiasem mówiąc hełmy WP są pod tym względem na dobrym poziomie.- teraz łopatologicznie: w lufie na ogół jest gwint, gwint składa się z pól (to wystające) i bruzd (to wgłębione). Z definicji: kaliber jest to średnica przewodu lufy mierzona między polami!!! Tym samym średnica max. pocisku będzie zawsze większa niż kaliber lufy, bo musi on (lub jego pierścienie wiodące) po prostu werżnąć się w gwint aby uszczelnić przestrzenie w bruzdach podczas strzału (nie dot. broni gładkolufowej)I na koniec od siebie: 21 lat służby, teraz emerytura, ale aktywna zawodowo. Obrażony się nie czuję, różne rzeczy widziałem, a prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku albo z boku.Pozdrawiam - gvb.
macsurf Napisano 30 Styczeń 2006 Napisano 30 Styczeń 2006 Tutaj ciekawy tekst na temat obrazen roznymi pociskami i kilka innych ciekawostek ktore pachna scince-fiction :)http://www.polska-zbrojna.pl/artykul.html?id_artykul=732
Klaus BOLS Napisano 31 Styczeń 2006 Autor Napisano 31 Styczeń 2006 tekst warty przeczytania, polecam. O tym wykrwawianiu się dużo pisał leon Degrelle we froncie wschodnim". wiele razy pisał jak widział trupy zołnierzy z opatrunkami w rękach, czasem nieotwartymi, którzy nie zdąrzyli zatamowac upływu krwi.
cobra Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 przebywalem w pewnej jednostce pod granica przewaznie u kadry bylo picie nie raz jako podoficer na slozbie odstawialem delikwentow ktorzy nie wiedzieli o bozym swiecie mialem propozycje zostania na nadterminowego podziekowalem jako kapral dosc sie napatrzylem wojsko powinno byc zawodowe
kutno Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 Polski hełmiki tam był the best ..wytrzymywał strzał z lugera przystawionego do niego ...;] ...jest jakiś lepszy hełm ?? oczwiście to zasługa blachy ...
polsmol Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 Polski hełm wz. 31 był chyba najlepsza konstrukcją w tamtym czasie i pierwszym nowoczesnym hełmem stalowym. Wytrzymywał strzał z VIS-a (9mm para) oddany z odległości 2 m i strzał z mausera oddany z 600 metrów. Jeśli chodzi o przyczynę wprowadzania hełmów to u nas na podstawie doświadczeń wojny z sowietami stwierdzono, że olbrzymia część poległych (nie pomnę liczby) straciła życie w wyniku trafienia w głowę odłamkiem. Tak więc podstawowym zadaniem hełmu była ochrona przed odłamkami a wz. 31 świetnie się sprawdzał w tej roli.
mietek Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 Jednak tez w czasie wojny 1920 zolnierze ponoc masowo wywalali helmy w czasie odwrotu.Pamietajmy tez ze motywacja do wprowadzenia helmow w czasie ww1 byly pociski artyleryjskie szrapnele, przed nimi to wlasnie mial chronic helm, a nie przed pociskiem karabinowym.
ubenfurer Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 i trzeba było uciekać..??Dostał kulką w tył nad rantem a od góry poprawił mu odłamek i zostało tylko po odłamku wgięcie te uderzenia łączy pęknięcie -szkoda.pozdrawiam
Piorek Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 Ten slad chyba zostawil odlamek :/ Sadzac po peknieciu z glowy tego rosjanina chyba niewiele zostalo...
ariks Napisano 2 Maj 2006 Napisano 2 Maj 2006 ja mam hełm m 42 z tarczą i ma postrzał tuż pod nią kula przesżła przez (głowę ?) i wybulila z tyłu na nakarczku metal !
tomdar Napisano 4 Maj 2006 Napisano 4 Maj 2006 mam polski hełm z 1976 albo 1972 roku (jak wrócę do domu po jutrze mogę wkleić kilka zdjęć) postrzelany jak sito i mający kilka wgłębieńblachy po pociskach. Od czoła są dziurki, od tyłu strzępy blachy w miejscu wylotu. Najprawdopodoniej strzelano do niego z kałachów. Wnioskuję, że po takim postrzale, człowiek nie ma tylnej połowy głowy, która spod hełmu wypłynie :)
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.