Skocz do zawartości

Książki Piekałkiewicza


JanW

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Janusz Piekałkiewicz powinien być znany Kolegom ze swoich książek. Ostatnio zauważyłem w księgarni dwie nowe pozycje : o samolocie JU-52 i Armata przeciwlotnicza 88m" Ta druga pozycja zawiera dużo ciekawych zdjęć popularnej acht-koma-acht". Ksiązki Piekałkiewicza nie są zbyt drogie w granicach 31-35 zł. Ciekawa jest ksiązka o Arnhem i Romlu . Polecam.
Napisano
Piekałkiewicz jest bardzo ciekawy.

Jego książki są pełne opisów, reprintów gazet i innych dokumentów. Zdjęć hektolitry.
Nie tylko Arnhem ale też
Moskwa, Stalingrad, Kursk i Monte Cassino.
Pondto Wojna na morzu, Wojna w powietrzu, wojna pancerna i o kawalerii. Też o wrześniu 1939. O acht koma acht" hm, to musi być super interesujące. Ciekawe czy w ksiegarniach internetowych.

pozdro,
acer
Napisano
Jako student historii mogę powiedzieć, że wśród zawodowych historyków publikacje Piekałkiewicza nie cieszą się zbyt wielkim uznaniem (recenzent książki T.Koneckiego pt. Stalingrad, Warszawa 2003 - dr Tomasz Głowiński - napisał wprost o ikłej wartości merytorycznej" publikacji Piekałkiewicza Stalingrad - anatomia bitwy"). Ponadto Piekałkiewicz pisał przede wszystkim pod czytelnika niemieckiego.

Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
Leuthen, nie chodzi o doktoranckie recenzje, moim zdaniem książki te zawierają mnóstwo materiału poglądowego czyli zdjęć. Np. Książka Piekałkiewicza o wrześniu 1939 pod względem jakości merytorycznej i informacji nie wytrzymuje porównania z książką Leszka Moczulskiego Wojna polska 1939. Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i działania obronne we wrześniu-październiku 1939" Wydawnictwo Poznańskie 1972. Lepszej książki o wrześniu od tej nie widziałem. Chyba że są jakieś specjalistyczne skrypty akademickie. Natomiast jeżeli chodzi o materiał fotograficzny Piekałkiewicz jest tu górą.

Pozdro,
acer
Napisano
Wszystko zależy od podejścia. Jak ktoś lubi oglądać obrazki to spoko - niech bierze Piekałkiewicza do ręki i się nie zawiedzie. Dla mnie jednak obrazki są tylko dodatkiem do treści, a nie na odwrót.

Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
Cóż Leuthen, widać nie zrozumiałeś. Dla mnie też obrazki są dodatkiem do treści. Niestety lepiej przemawiają do odbiorcy rzetelne fakty w treści potwierdzone jednakże również obrazami tamtych zdarzeń. Takich książek jest jednak niewiele. W twojej odpowiedzi widzę jednak wymierzone szyderstwo.
Napisano
W twojej odpowiedzi widzę jednak wymierzone szyderstwo."
Wow, naprawdę? Historycy mówią o czymś takim adinterpretacja faktów" :-))) A oświecisz mnie jeszcze, w kogo jest ono wymierzone :> ?
Niestety lepiej przemawiają do odbiorcy rzetelne fakty w treści potwierdzone jednakże również obrazami tamtych zdarzeń." Jak widać z mojej wypowiedzi, nie dla wszystkich potwierdzenie obrazkami jest konieczne dla zobrazowania jakichś zdarzeń - Piekałkiewicz zaś, wg mnie, przegina w drugą stronę, bo jego książki są bardziej iblią pauperum" niż kompendium wiedzy.

Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
Mam książkę Pana Piekałkiewicza Arnhem". Kupiłem ją ze względu na wspaniałe zdjęcia (swoją drogą ciekawy jestem skąd on je bierze), natomiast treść, cóż czytałem wiele innych o wiele ciekawszych opracowań. I nie jet to tylko moja opinia, wszyscy moi koledzy którzy mieli tę książke w rękach są ze mną zgodni.
Napisano
Leuthen,
Czy ja napisałem że książki Piekałkiewicza są kompendium wiedzy?
ie dla wszystkich potwierdzenie obrazkami jest konieczne dla zobrazowania jakichś zdarzeń"
Tylko że niestety fotografia /nie cyfrowa/ ma akurat walor dowodu. Przykład z życia:
Byłem świadkiem zdarzenia (akurat przestępstwa kradzieży drewna). Rozumując twoimi kryteriami, przy sporządzaniu aktu oskarżenia, Wysokiemu Sądowi powinien wystarczyć rzetelny, jasny, zwiezły i logiczny opis historii zdarzenia. I niestety, byłoby to dla sądu zwykłe pomówienie, za które można by było samemu odpowiadać. Chłop-złodziej bezczelnie wyśmiałby mnie i miałby za ostatniego. Natomiast kilka dobrych fotografii mojego skromego autorstwa wystarczyło by złodziej został skazany, pomimo obrony. Po prostu Wysoki Sąd uznał obrazek" za fakt bezdyskusyjny i niepodważalny dowód.

Nie chodzi tu Leuthen o propagowanie" Piekałkiewicza, tylko o to iż te obrazki" z epoki wnoszą bardzo dużo i niejako same tworzą historię. Znany jest np. opis walki i rozbicia w 1939 roku niemieckiej jednostki SS Germania". I odnalazł się nie tak dawno album ze zdjęciami z września i zdjęciami tamtych zdarzeń. I moim zdaniem te obrazki" w parze wraz ze wszelkimi wspomnieniami tamtych zdarzeń dają w konfrontacji rzeczywistą historię zdarzenia.
Takich przykładów jest wiele.
Za klasyczne uważa się dzieła Żywczyńskiego czy Mantteuffla. Ale sam pamiętam podręczniki - tomy historii z lat 70' gdzie w tekście oprócz bardzo szczegółowo opisanych wydarzeń z okresu lat 1848 - 1870 , wpleciono znakomite szkice i obrazki Daumiera obrazujące epokę.

Pozdrawiam,
acer
Napisano
Czy ja napisałem że książki Piekałkiewicza są kompendium wiedzy?" Nie, napisałeś za to: Jego książki są pełne opisów" - pytanie: opisów czego? Sprzętu czy wydarzeń?
Chcicałbym też skromnie zauważyć, że nie debatujemy tu nad przydatnością fotografii w rozprawach sądowych, ale w publikacjach historycznych. Nie będę negował, że fotografia bywa przydatna dla historyka - niekiedy jest wręcz niezbędna (nawet w podręcznikach akdemickich, których używam przy nauce do egzaminów z historii, są różne ilustracje), jednakże dla Piekałkiewicza to ona jest główną formą przekazu, a ja uważam że takową powinna być treść.
Piszesz o albumie zdjęć, obrazującym to, co stało się z SS Germanią. Niektóre ze zdjęć z tego albumu były publikowane w Odkrywcy. moim zdaniem te "obrazki w parze wraz ze wszelkimi wspomnieniami tamtych zdarzeń dają w konfrontacji rzeczywistą historię zdarzenia." Logicznie rozumując, przed opublikowaniem zdjęć same relacje dawały ierzeczywisty" (bałamutny?) obraz rozbicia (jednego tylko - spośród 3 - batalionu) SS Germanii? Rozwiń proszę, co w/w fotografie wniosły nowego do naszej wiedzy o wiadomym zdarzeniu - jestem niezmiernie tego ciekaw (zdjęcia oglądałem i nie doszukałem się żadnych rewelacji).
Jeśli jesteś zapatrzony w fotografię jak w święty obrazek - proponuję wyobrazić sobie mały eksperyment. Otrzymujesz zadanie napisania syntezy dotyczącej historii Wehrmachtu.
Co byś wybrał, przygotowując się do napisania takiej publikacji - dostęp do wszystkich fotografii o tej tematyce, czy dostęp do archiwów i bibliotek (możesz wybrać tylko jeden wariant)? Ja osobiście sądzę, że wariant nr 2 da o wiele lepsze rezultaty.

W dzisiejszych czasach panuje wszechogarniająca moda na obrazki. Magia obrazka niszczy słowo pisane - a moim zdaniem jest to złe, bo ludzie odzwyczajają sie od czytania, nastawiają się natomiast jedynie na oglądanie.


Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
Leuthen,
Primo:
Nie będę negował, że fotografia bywa przydatna dla historyka - niekiedy jest wręcz niezbędna"
Chodziło mi o takie stwierdzenie.

Secondo:
Co wniosły zdjęcia ? - moim zdaniem plastyczny", chociaż pewnie to niezbyt precyzyjne określenie, obraz zdarzenia.
I uważam, że powstające (tu rozważanie teoretyczne)szczegółowe opracowanie na temat ww. walk powinno opierać się na wszelkiej dostępnej bibligrafii, spisanych relacjach, (oczywiście obu stron). Zdjęcia zaś POWINNY znaleźć się w tej pozycji wyłącznie JAKO JEJ UZUPEŁNIENIE - coś w rodzaju dokumentacji fotograficznej. Tak samo opracowanie publikacji dotyczącej historii Whermachtu. No pewnie że skorzystałbym ze wszelkiej dostępnej bibliografii. A nawet starałbym się odszukać materiałów których jeszcze nie publikowano, by praca nie była jakąś kolejną kopią i nikt nie nazwał jej odtwórczą" (to chyba określenie literackie i akademickie). I tu również powinny się znaleźć zdjęcia nawiązujące jako oczywiście uzupełnienie do słowa pisanego. Może z nigdzie nie publikowanych dotychczas zdjęć można wyłowić jakieś istotne szczegóły (to pewnie dla kolekcjonerów), o których istnieniu wiedziano tylko z istniejących instrukcji, rozkazów itp. ?

Terzo:
Magia obrazka niszczy słowo pisane - a moim zdaniem jest to złe, bo ludzie odzwyczajają sie od czytania, nastawiają się natomiast jedynie na oglądanie"
I kolejny raz zgoda. Nieustanne pogłębianie znajomości literatury (nawet i tej specjalistycznej) poszerza horyzonty i światopogląd człowieka.
Niemniej jednak samą fotografię uwieczniającą historyczne zdarzenie, która ma być pamiątką o czymś świadczącą powinno się szanować i nie traktować jak jakiś obrazek". Zakładam że i ty traktujesz z poszanowaniem album z zdjeciami z epoki np. swej rodziny, protoplastów. Bo dla mnie osobiście wiekowe zdjęcia moich protoplastów są świętymi obrazkami". Do których mam całą biblioteczkę równie wiekowych dokumentów rodzinnych.
Pozdrawiam,
acer
Napisano
Widzę, że myślimy w podobny sposób, tylko się początkowo nie zrozumieliśmy :-))) Podzielam Twoje poglądy, choć zapewne mój sceptycyzm do formy publikacji Piekałkiewicza mi to przysłonił. A więc PAX :-)

Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
Lubie ksiazki Piekałkiewicza za sposób narracji. Rozumiem obiekcje zawodowych historyków. Ae tez jego ksiązki z zamierzenia nie mialy mieć charakteru prac naukowych. Piekałkiewicz zmarł w 1988 roku. Pamietajmy że wiekszosc jego ksiazek była pisana w latach 70 tych i 80 tych. wiele archiwów nie było wowczas dostępnych ( mam na mysli sowieckie) i mozna by pewnie teraz pewne fakty nieco uściślić ( dot w szczegolności działan na froncie wschodnim).
Napisano
wulfgar - archiwa rosyjskie i dzisiaj są trudno dostępne (przynajmniej dla polskich historyków) - w zeszłym roku miałem okazję wysłuchać opowieść na ten temat doktora Smolińskiego z UMK, który badał akta konarmii Budionnego.

Pozdrawiam
Leuthen
Napisano
Z aktami w Rosji to jest tak, że wbrew powszechnej opinii są one w miarę dostępne (tzn. - nie gorzej niż np. brytyjskie), z tym że trzeba za to zapłacić - dostęp bez funduszy, na piękne oczy" bywa rzeczywiście utrudniony.
Napisano
moim zdaniem książki te zawierają mnóstwo materiału poglądowego czyli zdjęć" - owszem, ale i tu trzeba ciut uważać.
W książce o 8,8 cm Flaku na przykład, na 66 podpisów pod zdjęciami, w których zidentyfikowane są wersje dział, 41 jest błędnych, a 2 kolejne zdjęcia w ogóle nie przedstawiają flaku.

Pzdr

Grzesiu
  • 4 weeks later...
Napisano
Witam,
Piekałkiewicz wykonał olbrzymią robotę udostępniając szerokiemu odbiorcy troszkę więcej, niż to co w gazetach i książkach do hsitorii do gimazjum czy technikum gastronomicznego tak w Niemczech, Francyi czy Polszcze."
I tak trzeba zbierać jego pozycje - ikonografia i mało trudny komentarz.

Archiwa sowieckie są dostępne chociaż, jak zauważył Forteca za odpłatnością". Jednakże, jeśli można dzisiaj zakupić taką pozycję, która niestety wyszła właśnie jedynie w 500 egzlemplarzach a pdt.: 3.Armia Sowiecka w agresji na Polskę 1939r. dokument sprawozdawczy" czyli 400 stron ściśle tajnych sowieckich materiałów, kserowanych w 1993 roku w Moskwie i właśnie udostępnionych, to warto wydać te parę groszy dla naszych dyskusji i poznawania historii w końcu".

Dokument ten szczegółowo, sorry za off topic, prezentuje przygotowanie i przebieg agresji przez związki taktyczne, służby i jednostki wsparcia 3. Armii, o czym bradzo drobiazgowo informuje także jego spis treści.

A dlaczego w temacie, w ten sposób? Gdyż, aby więcej czytało takie tam jak właśnie podałem, trzeba poznać Piekałkiewicza i jemu równych, chociaż nie znam równego mu popularyzatora lepszej" wiedzy o II wojnie.

Pozdrowienia :)
  • 3 months later...
Napisano
Jeżeli o mnie chodzi, to przeczytałem Wojnę Pancerną", Stalingrad - anatomia bitwy", Arnhem", niedługo zacznę Armatę plot 8,8 cm" i muszę stwierdzić, że mnie książki Piekałkiewicza bardzo wciągały i były wspaniale pisane (szczególnie Stalingrad). Duża ilość zdjęć i map to dla mnie zaleta. Może jego książki nie są napakowane informacjami, szczegółami, lecz ja czytam książki dla przyjemności a nie dla zapamiętania szczegółów (bo od tego myślę są encyklopedie i inne źródła), a pozycje tego autora są wg. mnie godne uwagi.
Napisano
Kilka książek tego autoraprzerzuciłem" - nie wstrząsnęły mną. Natomiast trochę dokładniej przyjrzałem sie książce o motocyklach BMW R-12 i R75. Mogę jedynie stwierdzić, że człowiek, który nie ma pojęcia o tematyce nie powinien się nią zajmować... . Ogromna większość opisów to przedruki z instrukcji obsługi, czyichś wspomnień a ys historyczny" z wieloma błędami merytorycznymi. Źle podpisane zdjęcia. Zdjęcia innych sprzętów (ok.10-15 %) niż zapowiadane w tytule. Faktem jest, że jest tam kilka ciekawych zdjęć ale ... to nie zasługa autora tylko źródeł z których je otrzymał (własnych miał bardzo niewiele).
Napisano
faktycznie , zagadzam sie poniekad z przedmowca" ksiazka o motocyklach zalicza sie raczej do jego slabszych pozycji. opisy do zdjec schematyczne , a czasem wrecz bledne. tresc b.slaba.
Napisano
Zgadzam się z przedmówcamia , książka BMW R 12/75 , zawiera sporo błędów .Pamietajmy że , nie jest to literatura specjalistyczna , a osoba nie mająca większego " pojęcia o motocyklach BMW ,raczej zyska niż straci czytając tą pozycję ,ja znalazłem w niej , sporo interesujących zdjęć.Pozdrawiam.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie