Skocz do zawartości

Mordercy bunkra!


kibic

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 92
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Spieszę się okrutnie, więc szybciutko, bez zbędnych komentarzy postaram się pokazać gdzie Pan Krzysztof kłamie:

1. Stwierdzenie Mogą mnie cmoknąć w dupę. Po pierwsze to nie są zabytki, po drugie nie mają właściciela" zostało wypowiedziane przez Pan Krzysztofa na zakończenie bardzo burzliwej wymiany zdań z Panem Lewym w trakcie konferencji TPF Zielona Góra zorganizowanej tamże w 2004 roku. Jej tematem były zarzuty postawione Panu Krzysztofowi przez Pana Lewego, które dotyczyły kontrowersyjnej akcji członków TPF" na terenie schronu 411 wchodzącego w skład Oderstellung. Pan Lewy zakończył wspomnianą rozmowę zapewnieniem, że powiadomi o wszystkim odpowiednie czynniki (głogowskie muzeum, władze miasta, TZG, konserwatora zabytków, redakcję Odkrywcy, członków innych TPF-ów) celem poznania ich opinii w tej sprawie. Pan Krzysztof już wtedy skłamał, że wszyscy o wszystkim wiedzieli" i zakończył rozmowę cytowaną przeze mnie wypowiedzią.
Wspomniana rozmowa była rezultatem niefortunnego niedopatrzenia ze strony człowieka, który przygotowując multimedialną prezentację działalności TPF na rozpoczęcie konferencji, zamieścił w niej kilka zdjęć z niesławnej już wówczas akcji na 411. Pokazanie tych właśnie zdjęć wywołało spięcie wśród niektórych uczestników spotkania. Pan Andrzejewski na wieść o tym, że informacje o całym wydarzeniu można znaleźć w internecie, pobladł i powtarzał przejętym glosem: Mówiłem, że się wyda". Pan obok niego nerwowo tłumaczył wpadkę Panu Mateuszowi, a Pan Krzysztof szybko wyprowadził rozmowę do pomieszczenia obok, kłócąc się po drodze z Panem z TZG, który twierdził, że o niczym nie wiedział.
W dalszym ciągu rozmowy Pan Lewy zarzucił Panu Krzysztofowi:

- ogołocenie 411 z najcenniejszych elementów wyposażenia,

- kompletny brak jakiejkolwiek zgody kogokolwiek na tego typu działania, czy nawet tylko powiadomienia czynników urzędowych, co mogłoby nadać całej akcji choćby pozory legalności,

- samowolkę w podejmowaniu tego typu decyzji bez konsultacji z kimkolwiek i uzasadnianie tego ratowaniem fortyfikacji,

Pan Krzysztof już wtedy klamał, opowiadając o w pełni legalnej akcji, która odbyła się ze względu na dobro fortyfikacji, za zgodą i wiedzą wszystkich, którzy powinni byli o tym wiedzieć. Całe zajście, po wymianie jakże zrozumiałych w tej sytuacji wyrazów na K..., CH..., G... i S..., zakończyła się w sposób opisany na początku tego punktu.

2. Towarzystwo Ziemi Głogowskiej do dzisiaj nie posiada żadnej dokumentacji związanej z akcją na schronie 411, w tym także fotograficznej. Pan Krzysztof znów kłamie twierdząc, że osobiście ją wysłał, bo nie zrobił tego, mimo złożonych po fakcie obietnic. Pan Lewy był kiedyś bardzo zainteresowany zdjęciami pokazanymi w Zielonej Górze, ale jak się dowiedział przez TZG, takich zdjęć nigdy nie było, bo oficjalnie one nie istnieją".

3. Pokazanie fantów" z 411 kilku członkom TZG i zastępcy prezydenta Głogowa w trakcie konferencji w Głogowie w czerwcu 2004 roku trudno uznać za oficjalne powiadomienie odpowiednich czynników o planowanej akcji, gdyż jak łatwo dostrzec odbyło się to już PO FAKCIE. Twierdzenie Pana Krzysztofa: auważę, że Towarzystwo Ziemi Głogowskiej doskonale wie co, i kiedy zdemotowaliśmy", jest również kłamliwe, bo poinformowano o tym w ten sam sposób, czyli PO ZAKOŃCZENIU akcji, a nie przed jej podjęciem.

4. Pan Krzysztof, z całym szacunkiem dla niego samego i jego ogromnej wiedzy, nie jest osobą uprawnioną do samodzielnego podejmowania decyzji w kwestii co jest ratowaniem zabytków, a co nim nie jest. Prawa do tego nie daje mu również ani ta wiedza ani sprawowana przez niego funkcja prezesa TPF Zielona Góra. Jest to oczywiście tylko i wyłącznie moje zdanie, z którym Pan Krzysztof może się nie zgadzać, tak samo ja nie zgadzam się z jego zdaniem.

5. Pan Krzysztof niestety myli się wspominając o źródłach wiedzy Pana Lewego. Są nimi dobrzy ludzie", zarówno ci z internetu jak i nie. I to właśnie od nich wypłynęły informacje o tym, że Pan Krzysztof ańczył" również w Głogowie.

6. Pan Lewy zauważył zniknięcie 2 sztuk drzwi pancernych 14P7 i dowiedział się o tym z tego samego źródła co Pan Krzysztof. Jest natomiast pod ogromnym wrażeniem wiedzy Pana Krzysztofa, który jak się okazało ustalił w międzyczasie, że sprawcami tej kradzieży byli ieznani Głogowianie".

I na koniec tak już całkiem na marginesie. Rozmawiałem na temat opisywanego atowania" schronu 411 i innych obiektów z różnymi osobami z całego kraju i celem tych rozmów nie było poskarżenie się na niedobrego, moim zdaniem, Pana Krzysztofa, ale chęć poznania ich opinii, co miało mi pomóc w ukształtowaniu właściwego poglądu na całość zagadnienia. Reakcje były bardzo różne, poczynając od niedowierzających, a kończąc na bardzo nerwowych. Część z tych osób zna Pana Krzysztofa, choćby z wielu publikacji, których jest autorem i byli naprawdę nieprzyjemnie zaskoczeni. Dlatego mam taką, a nie inną opinię na ten temat, nie ukrywam jej od samego początku i dalej jestem zwolennikiem tego co napisałem, bo argumenty Pana Krzysztofa ani do mnie nie trafiły ani mnie nie przekonały.

PAN LEWY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Określenie mianem mordercy bunkra złomiarzy jest jak najbardziej na miejscu. Sam wielokrotnie udaremniałem kradzierz pancerzy na Oderstellungu, min z TPF zielona Góra z którym współpracuję na wolnej stopie.

Sprawy były kierowane do odpowiednich służb.

Natomiast awantura w sprawie wyposażenia które TPF zabezpieczył jest conajmniej dziwna, z tego powodu gdyż będąc kilka krotnie w Głogowie na obiektach nie widziałem jakich kolwiek działań pozytywnych, prowadzonych przez miejscowych pasjonatów fortyfikacjami.

Panowie powiedzcie szczerze że sami nic nie robicie a jak Wam ktoś sprzed nosa coś wyciagnie to Wam gul skacze.

Albo My albo złomiarze.... innej drogi ratunku nie ma. Z tym, że powinno sie informowac konserwatora zabytków i muzea ze sie posiada takowego fanta i z kąd pochodzi.

Na MRU tez masowo giną" elementy wyposażenia, znaleźć je potem można w 694 w Lubrzy 717 w Kaławie i na złomie w M-czu.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swego czasu zaproponowałem współpracę przy zabezpieczaniu fortyfikacji{w szerszym niż tylko Oderstellung znaczeniu},min.koledze LEWEMU.Ponieważ nie mam zwyczaju upubliczniać prywtnej korespondencji ani prywatnych rozmów nie będe przytaczał tonu odpowiedzi.Szkoda słow.
Wstępną koncepcję dla głogowskich fortyfikacji{bardzo ogólną} z pewną dozą krytyki dotychczasowych działań wysłałem do paru osób w tym do TZG - w sumie do profesjonalistów w tej dziedzinie.I co? Nic.Zero komentarza.Chyba lepiej krytykować niż robić.Wolałbym nawet negatywne opinie niż kompletne milczenie,bo milczenie oznacza brak zainteresowania pozytywnym programem dla fortyfikacji.Agresję natomiast wzbudza czyjeś działanie pozytywne.Kolegom zatroskanym o los fortyfikacji zalecam odrobinę dystansu do samych siebie.
Dla zainteresowanych losem głogowskich fortyfikacji mogę przesłać moją analizę sposobów rozwiązania zagadnienia.{Na maila}
Powiem tylko tak:z uwagi na rozproszenie obiektów na dużym terenie nie ma możliwości zabezpieczenia ich pojedynczo,bez stworzenia większego programu generującego środki na sfinansowanie zabezpieczenia dla elementów niekomercyjnych.
Jestem menedżerem przedsięwzięć generujących zysk.Zysk który min. jest niezbędny na finansowanie działań pro publico bono".
pozdrawiam pekar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej! Ale się narobiło !!!
Kibicowi bardzo dziękuję za podanie lokalizacji schronu. Postaram się tam byc niebawem i zrobić kilka fotek do kolekcji.
Widzę, że dyskusja zrobiła się bardzo zażarta i jednocześnie śmieszna. Lewy, wielki krytykant czyiś dokonań sam nie zwrócił uwagi na swe akcje. Tu wszystkich odsyłam do Odkrywcy", numer chyba lutowy. Tam to właśnie jest opisywana nielegana akcja odkopywania bunkra, pozyskiwania z niego fantów i pianie na temat ratowania fortyfikacji - jakaś Komisja ds Badań Terenowych i puste deklaracje. Opisywanie historyjki z romowy z zielonogórskiej sesji, która odbyła się rok temu uważam za żart. Nie będę się rozwodziła natym bo to jest żenujące... I te barwne opisy Lewego: Andrzejewski pobladł, itp.
Panowie prawda jest taka: Głogowianie nic nie robią by ratować bunkry. Koniec i basta! Lewy to zazdrośnik i złośliwiec.
Co do działalności Pana Motyla i TPF - uważam, że jest to godne podziwu i chwały.
Pekar - wyślij mi e-maila!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety (no, powiedzmy...) nie mamy prezydenta Łukaszenki który by sypnął groszem na fortyfikacje i ich ratowanie, nie mamy przezydenta Clintona który jedną ustawą mógłby KAŻDY obiekt fortyfikacyjny (ew. poszczególnymi pozycjami) uznać za dziedzictwo narodowe - prosto łatwo i przyjemnie, bez całej procedury wpisywania do rejestru. W takiej sytuacji i przy tych cenach złomu jedyną szansą ratunku takich elementów jest ich demotażi umieszczanie w placówkach gwarantujących, że nie zostaną urotowane poprzez wywiezienie" - a taką placówką jest muzeum w Drzonowie. I tu pytanie, dlaczego nikt tych elementów nie zdemotował, aby zrobić ekspozycję w głogowskim muzeum ?

Tak więc panu Motylowi należało by raczej podziękować niż wiesza na nim psy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... tak też myślałem, że nie doczekam się odpowiedzi. Poprostu znowu jacyś życzliwi inaczej" nie warci naszego zainteresowania. Niech sobie pisza i krytykują, a co nas to obchodzi ? Róbmy swoje !

Pozdrowienia dla TPF Zielona Góra

d007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serdecznie przepraszam za błąd w nazewnictwie. Biję sie w piersi!
Ale przyznać trzeba że ekspozycja plenerowa w/w elementów jest usytuowana gdzieś pod ścianą..." Zwiedzający, powiedzmy że ja, widząc tą ekspozycję prawdopodobnie nie ma pojęcia co to i skąd to jest? Do czego służyło? Nie wszyscy odwiedzający są specjalistami" od fortyfikacji, ja napewno.
Pomijając uwagi dotyczące nazewnictwa miejscowości, nie otrzymałem odpowiedzi na moje wcześniejsze pytanka :)
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja jest bardzo zażarta i ciekawa , choć psują ja wzajemne oskarżenia. Dużo chodze po MRU i jak patrze jak bezpowrotnie tracimy to co jeszcze w nich pozostało bierze mnie złość. Dlatego p o p i e r a m niektóre działania zmierzajace do zachowania najcenniejszych elementów. Nie obstawi sie wszystkich wejśc do bunkrów, ani ich nie zamuruje, nie zaspawa i nie postawi ochroniarza. Dlatego skoro mozna uchronić drzwi, zbiorniki , fitlry itp to nalezy to zrobic , nawet poprzez ich demontaż. Nie jestem zwolennikiem umieszczania ich w muzeum , gina tam wśród innych eksponatów itp. Nalezy je umieścic w skansenach nap. takich jak 717 [ Pniewo] Tam mają sznsę na zachowanie. Zobaczcie jak działaja złomiarze. Hala maszynowni w Pz.W. 713 MRU luty 2005

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jest z innymi obiektami. Np. na WG Shill wykuto ze ścian prawie wszystkie rury, i inne metalowe części. W sirrpniu widziałem tam jeszcze metalowe stojaki do wieszania prycz, ale dwudzielne pancerne drzwi leżące przy magazynie na amunicje do M19 zniknęły. Idac dalej . Popularny 775 - zwany bunkrem Hitlera . W ciągu 30 dni [ od 29-09 do 28-10 ] wycięto drzwi - kilka sztuk, zbiorniki na paliwo i wodę, tablicę rozdzielczą z maszynowni, szyny na których umieszczone zostały zbiorniki. A stosowano tam zarówno palniki jak i szlifierki kątowe tzw. oszki" . Tak więc złomiarze dysponuja tez agregatami prądotwórczymi i dotarcie do odległego zakątka i dokonanie tam kradzieży i dewastacji nie stanowi dla nich problemu. Mu tu sobie dyskutujemy , skaczemy do oczu , a oni kradna , pewnie nawet w tej chwili ....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem.
Odnośnie zabezpieczeń pancerzy przez TPF i LMW z nim współpracujacych lub odwrotnie i ich usytuowanie pod ścianami hangaru lub powiedzmy wyeksponowanie na powietrzu zależy tylko od finansów muzeum. A te jak wiemy, państwowe zawsze mają niedofinansowanie.
Na załączonej fotce jest wnętrze schronu z wystawy w LMW Schron 1945", które zapewne było niezłym szarpnieciem finansowym. Jest tam pare rzeczy, które zapewne pozyskane zostały z różnych miejsc fortyfikacyjnych. A przez to mogły zaistnieć jako orginał. Zważywszy na fakt, iż wystawione wnętrze schronu było wewnątrz muzeum i tak jest niezłą prezentacją.
Być może w niedalekiej przyszłości owe pancerze pozyskiwane, zanim uderzą chopaki z palnikami, wypłyną w jakimś skansenie, choćby Leśna Góra bo tak na logike to patrząc na Linie Odry jest to jedyne miejsce gdzie można je zamontować powtórnie i utrzymać przy życiu". Reszta odcinka jest stracona przez rozproszenie.
Pozdrawiam
Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, ale jaki kosz byłby opisania tych pancerzy w taki sposób jak innych eksponatów? Do tego może jakiś rysunek z lokalizacją tych elementów w obiekcie? Jak znam talent p.Krzysztofa to wykonanie takiego rysunku nie powinno być problemem.
Same pancerze stojące sobie pod ścianą nie stanowią dla osób niezwiązanymi z fortyfikacjami dużej wartości poznawczej. Co innego z konkretnymi informacjami.
Czołgiem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ponawiam moje pytanie: czy w razie potrzeby fanty" głogowskie wrócą do Głogowa? Czy prowadzona jest konserwacja takich elementów? Czy prowadzona jest ewidencja pozyskiwanych" rzeczy z terenu (np. te drzwi są z Głogowa z 411, ten filtr ze Skierniewic)???
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 Listopada 2005 Gazeta Lubuska
Bunkier taki, jak kiedyś

Rozpoczęła się rekonstrukcja wyposażenia poniemieckiego bunkra koło wsi Pniewo. Turyści będą się mogli poczuć, jak prawdziwi żołnierze.


W pomieszczeniach załogi zamontowano prycze i stojaki z replikami karabinów, a znajdujące się kilka pięter niżej koszary można zwiedzać na drezynie. W pawilonie przy wejściu do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego zgromadzono wiele eksponatów z okresu drugiej wojny światowej, m.in. karabiny i żołnierskie hełmy. – Dzięki eksponatom w bunkrze i na wystawie turyści mogą poznać warunki życia żołnierzy, ich ekwipunek i broń. Do tej pory oglądali gołe ściany – mówi historyk i przewodnik po MRU Przemysław Witwicki.
Przewodnicy zabezpieczają pancerne płyty, drzwi i resztki wyposażenia, które są montowane w bunkrze nr 717 koło Pniewa. Podkreślają, że ratują je w ten sposób przed złomiarzami i kolekcjonerami, którzy od kilku lat szabrują metalowe urządzenia z labiryntu podziemnych korytarzy MRU. – W bunkrze mamy doskonale zachowany moździerz, który potrafił wyrzucać 120 granatów na minutę. Obiekt jest zabezpieczony pancernymi drzwiami, zatem nie musimy się obawiać, że ktoś go zdemontuje i wywiezie do Niemiec – mówi Tomasz Błochowicz.
W pawilonie przy zaporach przeciwczołgowych i skansenie ciężkiego sprzętu bojowego są ogromne terraria, w których jeszcze kilka dni temu fruwały nietoperze. Na zimę zostały wywiezione do poznańskiego ogrodu zoologicznego. – Wrócą do Pniewa na wiosnę i będą nie lada gratką dla turystów – zapowiada Ewelina Osada
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BVS:doskonały sposób na zagospodarowanie bunkra,bardzo bym nawet powiedział szlachetny.dobrze by tylko było, aby gdzieś w tej obecnie kaplicy prawosławnej umieszczono informację o pierwotnym przeznaczeniu bunkra,może również zdjęcia.swoją drogą rzecz służąca wojnie będzie terz służyć miłości bliżniemu,czyli happy end
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie