Skocz do zawartości

Rosyjskie naloty na Warszawę?


a.korbaczewski

Rekomendowane odpowiedzi

Albowiem, jak mówi pismo (K. Cieślak, Samolot bombowy SB-2, Warszawa 1980), pierwszy nalot miał miejsce nie 23, a 22 czerwca, kiedy samotny SB-2 który z jakiegoś powodu nie odnalazł swojego własciwego celu, zrzucił bomby na naszą stolicę. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 75
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Panowie, spokojnie...

Po pierwsze fakt nalotów radzieckich bombowców taktycznych na polskie miasta w czerwcu 1941 jest chyba najlepiej znany, ale wiązało się to oczywiście z chęcią kontrakcji na Barbarossę (no i trochę z wypełnieniem własnych, upadłych 22 VI, planów ofensywnych). Były to jednak działania taktyczne, które siłą rzeczy jesienią 1941 roku zamarły.

Teraz dochodzimy do głównego zagadnienia, czyli tych nieco przyćmionych historycznie nalotów z lat 1942-43, kiedy to front był tysiące kilometrów na wschód od Warszawy. Trzeba:
1. Ustalić ich faktyczną liczbę
2. Ustalić liczebność radzieckich bombowców i ich pochodzenie
3. Ustalić faktyczne straty ludzkie i materialne

Jeśli istotnie szczyt nalotów przypadł na sierpień-wrzesień 1942 i w największym nalocie nocnym było to ok. 100 samolotów, mamy do czynienia z całkowicie nieefektywnymi i czysto propagandowymi nalotami. Nie kwestionuję naszych, Polskich doświadczeń z tych nalotów. Przyjmuję je. Mogły one, choć z wojskowego punktu widzenia nieefektywne, istotnie zapaść ludziom w pamięci, bo od 27 IX 1939 aż do wiosny 1944 były to JEDYNE naloty na Warszawę.
Niemniej w działalności niemieckiego przemysłu w Warszawie, z najważniejszymi zakładami Ursusa na czele, oraz w sposobie bazowania Luftwaffe w naszej stolicy, nie widać dosłownie nic, co sugeruje, że Niemcy w latach 1942-43 się tymi nalotami jakoś specjalnie przejmowali.
Uwzglęniając stan zabudowy Warszawy na koniec lipca 1944 także nie widać specjalnie wpływu nalotów z lat 1940-43 na miasto!
A chyba nie jest możliwe, aby to co Polacy postrzegali jako ciężkie naloty i nawet rymowali to w piosenkach, było przez Niemców prawie zupełnie olewane!
Tak. Niemcy nawet rozlepiali plakaty o zaciemnieniu i ostro pilnowali owego zaciemnienia. W 1944 sprowadzili do Warszawy sporo wojsk opl, ale wtedy front był już za Bugiem.
Natomiast np. jeszcze wiosną 1943 nie mieli takich obaw.

Dla mnie najważniejsze w tej dyskusji jest ustalenie tych trzech punktów, o których wspomniałem. Bo to, że naloty były, zgadzamy się wszyscy. Pytanie, czy nie sprowadzało się to do kilku bombowych podrygów, nie tylko bez znaczenia dla Niemców, ale także bez znaczenia dla życia miasta.

pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.. czyli od kiedy wprowadzono w Wawie zaciemnienie?

... z tym biednym SB-2 - ciekawostka! trudno to chyba jednak uznać za nalot .. Co najwyżej sprytne niemce mogły wykorzystać ten epizod jako pretekst do uruchomienia całej Barbarossy - że to całe zamieszanie to tak naprawdę w obronie ludności Warszawy bestialsko zaatakowanej przez latających bolszewików.. :)

A teraz - ACHTUNG! - excljuzif dla fanów ciężkich bombardowań! Oto garść kolejnych radzieckich nalotów na Warszawę:

1. 14 grudnia 1941 - któryś z dworców W-wy - samoloty z 750 pułku 17 Dyw. Bomb. Dal. Zasięgu

2. 1/2 września 1942 - ta sama jednostka, z tym, że w międzyczasie przemianowano ją na 3 gwardyjski pułk bomb. dal. zasięgu. (TO JEST TEN NALOT, z którego są te wstrząsające relacje z getta!)

3. 12/13 maj 1943 - m.in. bombiono kolej; 108 Pułk bomb. dalek. zas. z 36 Dyw. Lotn.

4. jeszcze znalazłem relację bez dokładnej daty - ale z wiosny 1943 - z nalotu 2. gwardyjskiego pułku lotn. bomb. dal. zas. (ten sam co bombił W-wę 23 VI '41 z tym, że miał wtedy na imię 212 pułk).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz Duncam ale Twoje uwagi stoją w jawnej sprzeczności z faktami, które już powyżej zostały przedstawione. Na ten przykład uważasz, że cytat z książki K.Satory to co, błąd drukarski?
Argumentu, że to była propaganda bo z wojskowego punktu widzenia naloty te nie miały znaczenia nie będę komentował. Pogadaj z łaski swojej z warszawiakami, którzy pamiętają te czasy to Ci powiedzą co myślą o tej propagandzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysiek, moje uwagi nie stoją w sprzeczności z faktami.

Bo jak na razie, to nasza bardzo ciekawa dyskusja sprowadza się wyłącznie do takich faktów" (bo trzeba je jeszcze potwierdzić) jak:

Warszawa
1. Czerwiec-lipiec 1941 - naloty taktyczne, znane i dobrze w historiografii udokumentowane.

A potem...
2. Kolejna wzmianka jest o ataku 750 pułku bombowców (tylko jeden pułk!) z 14 XII 1941. Brak danych o zniszczeniach.

3. Potem 6/7 stycznia 1942 - ulotki...

Potem osiem miesięcy nic i dopiero późnym latem" 1942 coś się zaczyna dziać. Coś, czyli:
4. Nalot na Żoliborz z 20/21 VIII 1942 - ginie kilka osób", dostają też tramwaje
5. Nalot 1/2 IX 1942, ponoć bardzo silny nalot, duży rozrzut po całym mieście, zostaje trafionych 50 budynków. Ataku dokonuje znów tylko jeden pułk - 3 Pułk Gw. Ten nalot wspominany jest we wspomnieniach mieszkańców, widać zrobił duże zamieszanie, ofiary ludzkie możemy uznać za znaczne.Znowu dostają tramwaje.
6. Nalot 20/21 IX 1942, brak dokładnych danych

Potem znów mamy czarną dziurę przez 8 miesięcy
7. Ponoć naloty na wiosnę - brak danych
8. Nalot 12/13 V 1943
Potem znowu czarna dziura i ponoć pod koniec 1943 naloty się wzmagają, ale brak konkretów

Podsumowując, na lata 1942-43 JAK NA RAZIE mamy namierzone zaledwie PIĘĆ nocnych nalotów (na 730 nocy), z czego jeden z ulotkami i tylko jeden (1/2 IX 1942) klasyfikowany jako silny - choć straty materialne to ułamek procenta kubatury miasta (50 budynków). I to są fakty. Muszę pogadać ze znajomymi, specami od ruskich pułków, wtedy może coś się wyjaśni. Jednak teraz fakty są takie, że do największego nalotu na Berlin, z 29 VIII 1942 roku Rosjanie zdołali zebrać zaledwie 104 samoloty, więc Warszawa atakowana przez jeden pułk była szarpana przez góra 30-40 maszyn.

Kwestia bombowców - ZSRR miał tylko jeden czteromotorowy bombowiec, Pe-8, którego wyprodukowano zaledwie 90 sztuk. Reszta, nawet stosunkowo ciężki Ił-4, to maszyny taktyczne. Naloty na Berlin, Królewiec czy Warszawę nie miały znaczenia militarnego tylko propagandowy (i to jest fakt, choć od nalotów propagandowych też giną ludzie), a Luftwaffe specjalnie się tymi masowymi nalotami na Warszawę" najwyraźniej nie przejmowała, skoro na Okęciu stało w równych rzędach w 1942 roku nawet po sto samolotów jednocześnie (za meldunkami AK).

I wybacz Krzysiek, ale moja rodzina przeżyła w Warszawie okupację, wiele o tym rozmawialiśmy, ale jakoś naloty nikomu w pamięci nie zapadły.

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowe dane, które wydłubałem z sieci:
1. W tym z 20/21 sierpnia 1942 uczestniczyła 45. Dyw. ADD (awiacji dalek. zas.). Na pewno 746 pułk tej dywizji (w tym czasie latali gł. na Pe-8), być może 747. AP (Jer-2) i - też na pewno - 421. AP (także na Jer-2),

2. 1/2 września bombiły takźe samol. z 432. pułku ciężkich bomb. z 45. dywizji ciężkich bombowców (nie mam pojęcia czy jest to ta sama 45. AD co powyżej)

3. W te enigmatyczne naloty wiosną 1943 był również zaangażowany powyższy 421. AP, z tym, że latał wtedy także na B-25.

Jeśli chodzi o nudną statystykę, to jeden ruski pułk bombowców dalekiego zasięgu powinien się teoret. składać z 27 samolotów, dywizja - nie wiem, a korpus ze 108. Na początku powstania w marcu 1942 ADD składała się z 8 korpusów po 4 pułki każdy.
Stan ADD na 1 maj 1942 to 319 Iłów-4 co stanowiło 90 proc. wszystkich maszyn.
W każdym razie, powyższe cyferki dają jako takie wyobrażenie o możliwej skali tych nalotów (jak widać po numerologii, nie były to naloty pojedyńczego pułku - lecz wyprawy lepiono" z kilku jednostek).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwoli ścisłości: były jeszcze czterosilnikowe TB-3. Co najmniej do roku 1942 był w nie wyposażony 1 Awiacjonnyj Połk Dalniewo Diestwija (APDD, dow. A. Sawuszkin, jednocześnie w użyciu były też Zwieno SPB. Podobno utrzymały się w linii do 45 roku.

Zasięg tych pierwszych wynosi 3120km, Takt. promień działania (wg. różnych źródeł) od 970 do 1355km.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duncam -> Zakładam, że wszyscy umieją czytać i staramy się używać w miarę precyzyjnego języka.
1. Jeśli piszesz Były to jednak działania taktyczne, które siłą rzeczy jesienią 1941 roku zamarły." to by znaczyło, że później już ich nie było a przecież były. A kwestia taktyki ...
2. Piszesz Mogły one, choć z wojskowego punktu widzenia nieefektywne, istotnie zapaść ludziom w pamięci, bo od 27 IX 1939 aż do wiosny 1944 były to JEDYNE naloty na Warszawę." Ja na to patrzę inaczej. Jeśli warszawiakom utkwiły w pamięci te naloty pomimo tego co się działo w drugiej połowie 1944 tzn., że trzeba się temu bliżej przyjrzeć a wojskowy punkt widzenia niewiele mnie, a podejrzewam, że warszawiaków również, interesuje.
3. Piszesz: Niemniej w działalności niemieckiego przemysłu w Warszawie, z najważniejszymi zakładami Ursusa na czele, oraz w sposobie bazowania Luftwaffe w naszej stolicy, nie widać dosłownie nic, co sugeruje, że Niemcy w latach 1942-43 się tymi nalotami jakoś specjalnie przejmowali."
A dlaczego się mieli przejmować? Co to ich miasto było? Przecież z tych relacji, które tu zostały przytoczone wynika, że wcale nie chodziło o wybieranie celów gdzie byli Niemcy gdyż do tego trzeba mieć sprawny wywiad, a o bombardowanie miasta prowadzone z wysokości kilku tysięcy metrów, najlepiej w środek.
4. Piszesz:Pytanie, czy nie sprowadzało się to do kilku bombowych podrygów, nie tylko bez znaczenia dla Niemców, ale także bez znaczenia dla życia miasta."
Jak możesz pisać, że Niemcy nie zauważali tych nalotów skoro podjęli konkretne działania organizacyjne tworząc obronę plot i angażując do niej Polaków? Mnie zupełnie nie interesuje jakie te naloty wywarły wrażenie na Niemcach ale co o nich myślą i wiedzą Polacy.
Jak widać ten sam tekst a rozumienie inne.
Oczywiście, że trzeba te wszystkie informacje zweryfikować bo po to ten temat został wywołany a widać gołym okiem, że wiedza o nim nie jest powszechna.
Trochę jednak, jak dla mnie, dziwnie brzmią Twoje słowa: Co to za nalot, skoro brało w nim udział tylko 30-40 samolotów :-( a ostatniej uwagi o Twojej rodzinie, która nic nie pamięta nie podejmuję się komentować bo w świetle źródeł, które zostały przytoczone powyżej nie wiem co o tym myśleć. To chyba bardziej Twój problem niż mój.
Pozdrawiam,
Krzysztof
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztof, na początku powiem (znaczy napiszę), iż nie rozumiem powodów Twej agresji wobec mnie (zakładam, że wszyscy umieją czytać" - odebrałem to w ten sposób, może za nerwowy jestem, ale jak wiesz, w mojej pracy łapanie wszelkich aluzji to podstawa).

A teraz przejdźmy do nalotów i tego, jak ja to widzę. Generalnie naloty dzielą się na takie, które mają znaczenie i takie, które choć same z siebie okrutne i niosące śmierć, znaczenia nie mają. Naloty, które mają znacznie to takie przyczyniające się do wyniku wojny, do wyniku bitwy, do osłabienia produkcji przemysłowej, niszczące linie komunikacyjne, zmuszające wroga do kapitulacji itp. Naloty bez znaczenia, to akcje propagandowe, naloty pozbawione realnych efektów militarnych bądź społecznych, akcje szarpane bez wpływu na wypadki wojenne.

Do tych pierwszych można zaliczyć np. ataki na Warszawę w 1939, Bitwę o Anglię, strategiczne bombardowania niemiec, rajdy na Japonię, amerykańskie naloty nuklearne. To tylko kilka przykładów akcji lotnictwa, które miały wpływ na przebieg wojny, wręcz kształtowały jej charakter. Z tej drugiej beczki podam właśnie przykład radzieckich nalotów na Warszawę, które MILITARNIE nie miały znaczenia. Tymczasem odniosłem wrażenie, że zaczynamy tu pisać o jakiś zapomnianych, ba, w w latach 1945-89 zakazanych, historiach o ogromnym znaczeniu i że to faktycznie Rosjanie zburzyli swymi bombowcami niezły kawał Warszawy i potem to się stało super tajemnicą. A taka postawa wydaje mi się nadinterpretacją i przeciwko temu, i tylko temu protestuję. Ponadto uważam, iż mając w pełni szacunek dla ofiar tych nalotów, iż niektórzy w swych wspomnieniach czy relacjach opisują bardzo przesadnie te radzieckie akcje, ba, nawet uwieczniają je w piosenkach, podczas gdy ich skala nijak się ma do tego, co choćby działo się właśnie nad Warszawą w 1939 roku (zwłaszcza 25 IX), o tym, co działo się np. nad Hamburgiem w lipcu 1943 czy Cean w lipcu 1944 nie wspominając.
I to mam na myśli, gdy piszę, co to za nalot z 30-40 samolotami". Bo to jest słaby nalot, małymi siłami. I tyle. Operacyjnie BEZ ZNACZENIA. To może dość zimna postawa, zwłaszcza iż dotyczy mego rodzinnego miasta, a e kilka bomb" mogły zabić i np. moją babcię, ale w kontekście historii wojskowości tak to właśnie wygląda.

A teraz już bardziej pojednawczo. Wyciągnięcie informacji, że w siekiera, motyka..." jest mowa o Rosjanach, jest samo w sobie kapitalne. Faktycznie radzieckie naloty na Warszawę to generalnie temat słabo znany i zapomniany. Co bynajmniej nie oznacza, iż o nim nie pisano. Myślę, że krok po kroku opiszemy je wszystkie i jakby a nowo" odkryjemy ich historię. Jeśli dojdziemy, że Rosjanie zburzyli nam powyżej 5% kubatury Warszawy, to nawet powiem, że to jest dla historii mego miasta coś zupełnie nowego i zjem swój kapelusz (albo coś innego).

Zatem zaczynajmy (a raczej już zaczęliśmy)
Źródłem, które nam w tym pomoże jest konspiracyjny Biuletyn Informacyjny" jaki tydzień po tygodniu okupacji w specjalnej rubryce Warszawa" (w dziale Kraj") opisywał najważniejsze sprawy stolicy i jej mieszkańców. Jak wszystkie pisma bywa nieścisły, jest też oczywiście naszą narodową propagandą, ale to źródło cenne.
Zatem zaczynajmy.

Rok pierwszy 22 VI 1941 - 22 VI 1942
22 VI 1941 - BI nie odnotował nalotów radzieckich na miasto. Może ta historia o pojedynczym" bombowcu jest zmyślona?
23 VI 1941 - tego dnia, jakby powiedział Owsiak, działo się. Kilka bombowców radzieckich zaatakowało Most Kierbedzia i Okęcie. A raczej chciały. Bomby trafiły w wóz tramwajowy (!) koło kościoła Św. Floriana, w Wisłę, Krakowskie Przedmieście, ruiny Teatru Narodowego, dom niemiecki przy Focha 6, na tor służewiecki (gdzie, tak jak na Okęciu i na mostach, była niemiecka opl). Ponoć na Okęciu zniszczono jeden samolot hitlerowski. BI ocenia nalot jako silny, ale całkowicie spartaczony, to samo zresztą pisze o kontrakcji niemieckiej. Wytyka obu stronom kłamstwa - Rosjanie ogłosili bowiem zniszczenie w Warszawie wielkich składów materiałów pędnych, zaś Niemcy zestrzelenie 48 samolotów. Wedle BI nalot kosztował życie 34 osób cywilnych, Niemców zabitych ok. 50 (z czego ponoć 40 z opl na Służewcu). Dodam od siebie - nalot operacyjnie bez znaczenia.
24 i 25 VI pojedyncze samoloty" atakują głównie cele pod Warszawą, choć bomby idą także w kierunku Towarowej (składy kolejowe) i mostu kolejowego. Celność mała".

A potem następuje wielka cisza. Już 10 VII BI pisze, że po nalotach pierwszego tygodnia wojny nad Warszawą panował nieprzerwany spokój". Odnotowano nawet, iż ok 20 lipca Niemcy zabrali z mostów działa plot.

W sierpniu cisza...
We wrześniu cisza...
W październiku cisza...
Totalny luz" plot panuje do tajemniczego nalotu z 13 XI, z godziny 11:00 w dzień. Ponoć jeden samolot, który był tak wysoko iż go nawet nie zobaczono, zrzuca 8 bomb na Towarową. Bomby lecą jednak na Srebrną i Miedzianą, uszkadzają trzy domy, a zabijają 50 i ranią 100 ludzi. Ponoć okna idą w drobny mak w promieniu parku kilometrów, co BI odnotowuje z oburzeniem, wywołuje zrazu podwyżki cen okien.
W grudniu cisza...
W styczniu też jest spokojnie, ale 21 I o godz 11:00 ogłoszono alarm bombowy. Nalotu jednak nie było.
W lutym cisza...
W marcu cisza...
W kwietniu cisza...
W maju cisza...
Do 22 VI 1942 roku cisza...

Łącznie, wedle informacji BI, pierwszy rok wojny niemiecko-radzieckiej dał efekt w postaci 4 dni bombardowań. Zginęło od bomb m.in 84 Polaków, ale nie znamy liczby ofiar z 24 i 25 VI 1941. Nalot z 13 XI był najtragiczniejszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem po ruskiej stronie nieco inny opis tego nalotu z 13 listopada '41. Bombardowały samoloty z 421. DBAP (pułk bombowców dalekiego wiadomo co) - jak napisano - w sile całego pułku (może ten pułk miał wtedy na stanie tylko jeden samolot? :), oraz - ACHTUNG! - nie był to:
Ani TB-3...
Ani DB-3...
Ani DC-3...
Ani Li-2...
Ani B-25...
Ani A-20...
Ani Pe-8...
Ani Ił-4...
...TYLKO Jer-Dwa!
Moskale twierdzą, że było to nocne bombardowanie, którego celem - ponownie ACHTUNG! - był pociąg, w którym miał się znajdować Adolf H. :) W związku z tym zbombardowano stację W-wa Praga.

psssst! pewnie łatwo sprawdzić czy Firer miał tego dnia pociąg do Warszawy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzielny Zeligu, jak widzisz informacje radzieckie dość często mijają się z polskimi. Polacy z konspiry odnotowali jeden samolot, ale go nie widzieli, choć słyszeli. Moja teoria - nad Warszawę doleciało kilka maszyn (tak ze 2-4), reszta nie znalazła celu i potem tylko zameldowała, że zadanie zostało wykonane. Praga nie była bombardowana 13 XI, tylko atak poszedł na Wolę. Mamy sporo szczegółów - 11:00 i 8 bomb (czytaj osiem trafień, bomb mogło być trochę więcej). Jer, powiadasz, ciekawe!

I większa zagwostka. Polacy nie odnotowali nalotu z 14 XII, choć powodu do jego przemilczenia nie było. Czyżby kolejna radziecka mistyfikacja meldunkowa? Ja traktuję go tak właśnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle Duncam, jak Cię wkurzyć to coś zaczyna się dziać, mobilizujesz się :-)
Żartuję oczywiście, celowo tego nie zrobiłem (a i nic złego na myśli też nie miałem).
Pozorne nieporozumienie między nami bierze się stąd, że patrzymy na te same fakty z różnych punktów widzenia, Ty chłodno, jak wojskowy analityk, ja powiem wprost - emocjonalnie. Zgadzam się z Tobą całkowicie, że z militarnego punktu widzenia te naloty nie miały żadnego znaczenia ale właśnie dlatego, może wręcz paradoksalnie, budzi to we mnie sprzeciw. Właśnie dlatego, że te naloty miały czysto propagandowy charakter to nazwę je wprost - to były naloty terrorystyczne. Jak nic pasują do sowieckiego stylu, nic i nikt się nie liczy, najważniejszy jest wydźwięk propagandowy. OK, Warszawa była ważnym węzłem komunikacyjnym, było sporo administracji niemieckiej ale nie trzeba wielkiej wyobraźni by przewidzieć praktyczne skutki tak prowadzonych nalotów. W końcu to było gęsto zaludnione miasto!

Dzięki zatem Tobie i innym za to co już i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, no to skrobiemy.

Wydaje mi się, że tym razem trochę tych radzieckich ludzi będą bronił, ale tylko trochę. Cele mieli wojskowe: mosty, Okęcie, składnice, zwłaszcza zaś upodobali sobie te na Towarowej (czyli bombili rejon mojej pracy...). Tylko z takiej wysokości było jasne, że trafią w nie tylko fartem. Więc musieli wiedzieć, że walną w naszych. Dlatego bronię ich tylko trochę, terrorystami nie nazywam, ale faktycznie bezduszne, a wojskowo głupie były te naloty. Masz rację Krzysztof, jak nic pasują stylem do czerwonych gwiazd.

A teraz dlaszy ciąg historii, choć teraz bardzo mały (skończymy w poniedziałek). Ale niestety bardzo krwawy.

Przez resztę czerwca 1942 nadal cisza
Lipiec 1942 - cisza trwa
Tymczasem nadchodzi sierpień. Niemcy idą na Stalingrad i Kaukaz, sytuacja ZSRR jest mocno kryzysowa. Rosjanie przechodzą więc do akcji propagandwych" - bombią tyły niemieckie. W Warszawie w tym czasie Niemcy żyją sobie spokojnie, opl szczątkowa, nie ma wygaszania miasta (a nad Niemcami już w IV 1942 ponad 1000 angielskich bombowców bombiło Kolonię...). Do czasu...
Nadchodzi owa noc z 20 na 21 sierpień 1942. BI odnotowuje aloty radzieckie tej nocy na całą Polskę" (!).
Warszawa dostaje najmocniej, zwłaszcza zaś ul. Marszałkowska. BI odnotowuje, że na miasto zrzucano bomby, a cele podświetlano flarami na spadochronach, co zrobiło na mieszkańcach duże wrażenie (i wywołało strach). Niemcy zostają całkowicie zaskoczeni nalotem i w mieście ogarnia ich panika". BI podaje, że zrzucono 200 bomb kruszących. Zniszczyły one bądź uszkodziły w różnym stopniu 130 budynków i wywołały 40 pożarów (dla porównania nalot z 25 IX 1939 wywołał 200 pożarów). Ginie szacunkowo 200 cywili, a 800 zostaje rannych. Niemcy mają 60 zabitych i 300 rannych. Cele militarne pozostają bezpieczne...

Po tym nalocie w Warszawie Niemcy organizują pierwszy raz bierną opl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reszta sierpnia mija spokojnie...

Kolejny nalot to noc z 1 na 2 IX 1942. Jak odnotowuje nasz konspiracyjny BI, jest to drugi nalot sowiecki".

BI podaje, że bombowce nadlatywały w kilku falach, i że razem było ich około 20-30". Tym razem zrzucono 300 bomb burzącach (zapomniałem napisać, iż w nalocie z sierpnia zrzucano bomby 50 i 100 kg, natomiast teraz akże dominowały takie bomby, ale odnotowano także większe wagomiary"). Cel - znów Towarowa. Efekt - Wola w ogniu. Wedle BI nalot zniszczył, spalił lub poważnie uszkodził ok. 100 budynków. Zginęło ok. 200 Polaków, rannych i strat Niemców nie podano.

Informacja bardzo ciekawa - nalot całkowicie zniszczył osławiony w czasie okupacji bazar na pl. Karcelego, gdzie miało spłonąć 1000 straganów. Straty materialne towarów z bazaru oszacowano na 300 000 000 złotych!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzymajmy się przy tych nalotach. Jak widać nasze dotychczasowe informacje nieco różnią się od tych, jakie teraz mamy z BI.
21 VIII - celem właściwie nie wiadomo co było, chyba centralna linia kolejowa. Jak wiemy z naszych wczesniejszych relacji, bomby padły nie tylko na Marszałkowską, dostał też Żoliborz i tramwaje. Ale Żolborz nie był głównym celem.

Straty były spore - 1000 Polaków i 360 Niemców (co do strat polskich, BI jest źródłem pewniejszym niż do niemieckich, które raczej pokrzepiająco" zawyża), 130 budynków. Jak dodamy kolejny, czyli ten drugi nalot, wychodzi nam 400 zabitych cywilów i zapewne ok. 1600 rannych. Te dwa naloty zrobiły w mieście wielkie wrażenie i wywolały zrozumiałe oburzenie". To było mocne wejście wujka Joe, niemniej statystyka jest potworna (dosłownie). W tym czasie jednego dnia w gettcie umierało ok. 1000 osób, a 6 IX ruszyła wielka akcja likwidacji słabych" w dzielnicy żydowskiej". Bomby wydawały się więc faktycznie mieszkańcom getta wybawieniem... (to do tego cytatu, w pełni jak widać potwierdzonego historycznie). Niemcy skończyli" 12 IX.

Zelig, zobacz co masz o 91 Dywizji, ponoć tylko ona stosowała Pe-8.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością nie tylko. Jak wyciągam z sieci te informacje, to co chwila przelatuje mi nad głową jakiś Pe-8, co i rusz z innej formacji, ale sprawdzę.

A jak dolecieliśmy do 1 września, to jeszcze dwie kwestie. Pierwsza, to zaciemnienie, o które tak się dopytywałem, czyli jesteś pewien, że go nie było? W takim razie hitlerowskie bestie wykazały się dużą niefrasobliwością zważywszy, iż ruscy zbombili stolicę 10 dni wcześniej... Oprócz tego dlatego tak dociekałem, bo znalazłem relacje pilotów z nalotu z 1 IX i faktycznie mówią one o oświetlonych ulicach i normalnym na nich ruchu. Nie wiem... trudno uwierzyć, że Wawa była tak rozhahana we wrześniu 1942 roku, i na dodatek kwitło w niej życie nocne..

Druga kwestia - duża ciekawostka! - niemiecka relacja z tego bombardowania. Jest to frgm. listu niejakiego Willego Krafta do kumpla. Z grubsza mówi o tym, że wizyta, którą ruscy złożyli w Warszawie była straszna, że na zawsze zniknęła iluzja miejsca bezpiecznego azylu na tyłach, itp itd.. Wylicza, że bomba trafiła w 7-piętrowy hotel na przeciwko dw. Głównego (Polonia"? - to chyba niemożliwe? może był tam jakiś inny hotel?), mnóstwo ofiar - m.in. padł w nim trupem jakiś pułkownik ze sztabu generalnego, że uszkodzono jakieś SS-mańskie baraki (?) dw. Zachodni i hm.. fort (?)

Czyli nawet jeżeli nie wszystkie bomby trafiły w cel, to ten nalot musiał mieć duże znaczenie psychologiczne. Skończyła się sielanka" i Niemcy stali się ostrożniejsi..?

pssst! wklejam to do poczytania w oryg. (jako obrazek - bo chyba nie uda mi się wkleić ruskiego txtu)

Fajny temat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle nie było 91 Dywizji (ani w ADD, ani w normalsach). Pewnie miałeś na myśli 81 AD - oni mieli Pe-8. Także 17sta i 45ta (wszystkie nawiedzały Wawę). Jednak podejrzewam, że do Polski latały tylko dwusilnikowce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas kończyć, Woyski już gra...

Zatrzymaliśmy się na 1/2 IX 1942 roku. Dla ścisłości, Niemcy po nalocie z 20 VIII nakazali zaciemnienie i powiększenie kadr straży pożarnej i jak podaje BI, przywieźli do miasta kilka działek plot" (bo nalotowi na 21 VIII nie towarzyszyła kontrakacja). Niemniej nie dysponowali w Warszawie ani radarami, ani nocnymi myśliwcami, więc i tak nie mogli ani ostrzegać wcześniej o nalotach, ani skutecznie im przeciwdziałać. Uznali, że Rosjanie szybko odpuszczą i mieli rację. Niemniej jak podaje BI, atak z 20 VIII spowodował już, że 1 IX drobną ilość strzałów oddały nieliczne działa plot". Mimo tego 1 IX Warszawa nie była zaciemniona!

Tymczasem nalot 1/2 IX, w połączeniu z wcześniejszym z sierpnia, wywołał w mieście prawdziwą panikę, zarówno u Niemców jak i u Polaków (dodam w uzupełnieniu, iż nalot z 1 IX uszkodził także Dworzec Wileński, dworzec pocztowy przy Żelaznej i gmach ministerstwa komunikacji). Ludzie uciekali z miasta! BI z oburzeniem pisał do rodaków: zjawiskiem, które chcemy szczególnie mocno podkreslić jest niespodziewana nerwowość naszej ludności". BI nawoływał do spokoju i pokazu polskiej siły i niezłomnego ducha.

Nalot był więc silny, choć miasto pozbierało się szybko. Pod koniec września Karcelak znów żył pełną gębą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosjanie szli we wrześniu 1942 siłą rozpędu. Jak podaje BI, do końca miesiąca w Warszawie ogłoszono jeszcze dwa alarmy lotnicze, w tym jeden dzienny (oba między 17 a 24 IX, więc data 20/21 IX pasuje). Jednakże tym razem były to już podrygi pojedynczych samolotów, bo BI odnotowuje z nich wyłącznie atak pojedynczego samolotu" na kolejowy most średnicowy, uszkodzenie przez niego torów i wyłącznie linii kolejowej na 10 godzin.

I tak się ta ofensywa bombowa skończyła...
W X 1942 cisza... choć nocą z 7 na 8 X AK zrobiła wielką akcję wysadzania torów w Warszawie. Niemcy, zaskoczeni akcją, uznali ją początkowo za nalot, wprowadzili więc zaciemnienie i ogłosili alarm bombowy (czy zatem pod koniec września znieśli zaciemnienie? Tego nie wiem, ale wciąż byli dość iefrasobliwi", a żyło ich w Warszawie wtedy 20 tys cywilów plus garnizon. Luzaki, no luzaki...). Tu dochodzimy do istotnej kwestii pamięciowej. Od jesieni 1942 nocne akcje sabotażu AK zwiększały się znacznie - płonące składy było widać w całym mieście. Ludność cywilna często brała je za efekty nalotów, ale TO NIE BYŁY NALOTY. Jednak jako takie zapadały w pamięć lajkonikom"...

W listopadzie cisza...
W grudniu cisza...
W styczniu cisza...
W lutym cisza...
W marcu cisza... Choć znów ciekawostka. Jak podaje BI pod datą 18 III, Warszawa przeżywała niespokojny tydzień". Niemal każdej nocy ogłaszano alarm lotniczy ( a siedem ostatnich nocy pięciokrotnie"). Niemniej ombardowań nie było".
W kwietniu cisza...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem nastała wiosna 1943 roku. Nawet Pan Owsiak i jego oj, działo się" bledną przy tamtej wiośnie (a wiosna była piękna tego roku...).

Niemcy spacyfikowali właśnie powstanie w gettcie i zaczynają rozwalać je na kawałki. Miasto (getto, ale dym jest wolny, granic nie zna) płonie. Dodatkowo szkopy serwują nam newsa - Katyń. Mamy już świadomość, że jedni i drudzy kochają nas inaczej", a że poprawność polityczna nie jest w modzie, prasa konspiaracyjna wali w Ruskich jak w bęben. I właśnie w takim momencie nadchodzi NAJWIĘKSZY nalot radziecki.

Nocą z 12 na 13 maja 1943 roku trwa on dwie godziny. Zasady te co zawsze - cele: węzeł kolejowy, mosty, Okęcie, Towarowa; celność - zero, rozrzut - 100%, dodatek - race oświetlające na spadochronach.
Opisujący nalot BI daje tytuł: Nieudolność czy Zbrodnia". Ponoć skutki nalotu były straszne". Zrzucono 100 ton bomb, najcięższe o wagomiarze 500 kg. Zniszczeniu ulega kilkadziesiąt" domów, ginie 300 Polaków, 1000 zostaje rannych, 1000 rodzin traci dach nad głową. Kilka godzin nie chodzą w mieście tramwaje. Niemcy mają ponoć minimalne straty - ot, spaliło im się 10 samochodów w zniszczonym warsztacie". BI pisze z oburzeniem o totalnym braku celności nalotu i pyta, czy Rosjanie są tak beznadziejnymi lotnikami, czy też celowo walą w Polaków. Pytanie pozostaje bez odpowiedzi.

W legendarnym albumie Lata okupacji" jest nawet zdjęcie po tym nalocie - kamienica z cukiernią Gajewskiego przeorana jedną bombą. I co BARDZO ciekawe, obok reprodukcja radzieckiej ulotki, zrzuconej wtedy na miasto (tak, tak, obok bomb szły także ulotki, oczywiście w języku polskim ... i to dobrym!).

Podam kawałek, bo jest długa, choć nic w niej nie ma o przodującej roli mas robotniczych", napisana jest i treściowo i stylistycznie faktycznie doskonale.
Bracia Polacy! Już czwarty rok krwawi wasza Ojczyzna w jarzmie hitlerowskiej okupacji..." Potem jest o mordach Niemców w Warszawie, o froncie wschodnim, o Stalingradzie i 330 tys jeńców, o Armii Czerwonej, która odrzuciła Niemców o 600 km na zachód.

A potem następuje cisza... maj mija spokojnie
Do 22 VI 1943 cisza...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co zatem mamy?

Między 22 VI 1942 a 22 VI 1943 wedle BI miało miejsce 5 nalotów, w tym trzy ciężkie. W największym z nich zrzucono na miasto 100 ton bomb. Ogółem w tych pięciu nalotach zginęło 700 Polaków, blisko 3000 było rannych. Straty materialne - co najmniej 300 budynków.

Niemcy wprowadzili zaciemnienie, ALE i tak obrona opl pozosatwała szczątkowa a miasta nadal NIE PRZYGOTOWYWANO do wojny powietrznej (za wyjątkiem minimalnych zarządzeń wydanych po 21 VIII 1942). Pojawiły się jednak niemieckie plakaty zaciemnieniowe". Jeden z nich jest w Latach okupacji". Mamy tam okno ze światłem, czaszką ludzką z bombą na głowie mierzącą w okno, bombowce i napis: Verdunkelung - Wróg widzi każde światło!"

Na dziś tyle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie