Skocz do zawartości

Odkrywca numer lipcowy


Czarek

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Z duzym wahaniem,ale...upiłem kolejny numer..czyżby coś drgnęło?Bardzo fajny artykuł o huzarach śmierci,fajnie się też czytało(choć temat odgrzewany)o manierkach rosyjskich i jeszcze kilka innych rzeczy które można było przejrzeć z zainteresowaniem np.karpackie wraki było...i w całym numerze żadnego artykułu pana Stojaka w stylu znanym z ostatnich miesięcy=:)))))!!!!!!...mam nadzieje że te zmiany oznaczają że idze ku lepszemu:)a co Wy koledzy sądzicie o nowym numerze?
Napisano
Ja kupiłem i myślę iż redakcja wzieła sobie do serca nasze krytyczne uwagi pisane na forum.Podniósł sie poziom artykuł o manierkach jak wspomniał prz\\edmóca był bardzo ciekawy.Równie przydatny i ciekawy był artykuł o rosyjckich znakach tożsamożści.Fajny był też artykulik o niemieckiej bombie atomowej.Ogólnie w porównaiu z dwoma poprzednimu numerami ten numer ma znaczeniw wyższy poziom.Droga redakcjo trzymajcie tak dalej podnoscie poziom a czytelników nie bedzie ubywać.

pzdr
Sanshin

p.s i bogu dzieki żadnych wspominek Stojaka w nim nie było.
Napisano
Nieeee, no odjazd. Takie ladne kolory, lakierowana okladka. Wproet fantastycznie. I ten artykul Proteusa. Nowatorstwo!!! Widac, ze chlopina sie przylozyl i zglebil temat. Oczywiscie rozkopiemy niesmiertelne RIESE i wszystko stanie sie jasne!!! Czas letni to i tematyka jak nalezy. Tylko po co ten Kammler na okladce. Jeden z wielu nadzorcow niemieckich badan (o tym oczywiscie ani slowa), a ODKRYWCA robi z niego No.1 w tym programie. Brak wiedzy czy niepohamowana potrzeba bycia odkrywczym"? Ja bardzo prosze o podawanie zrodel tych rewelacji. W przeciwnym wypadku pozostaje chyba zmienic tytul na GDYBACZ". Dziwi mnie tylko obecnosc p. Skowronskiego na tych lamach. Pewny jestem, ze tekst ten w oryginale jest znacznie dluzszy. Przy korekcie Redakcja usunela chyba to co najwazniejsze - losy Palacu. A przy okazji... Czy redakcja ma swiadomosc, ze osoba, ktora wpuscila jakies dwa lata temu ekipe eksploratorow" z szyldem Odkrywcy do odkopywania piwnic zostala za to dyscyplinarnie wyrzucona z pracy w tej szkole? Wy opublikowaliscie sensacyjny" tekst, a ktos wylecial na bruk. Co na to odpowiedzialnosc dziennikarska?
Napisano
Ja też. I mam nadzieję, że wyduma jakiś fajny tekst w stylu tych dawniejszych. Bo pióro ma moim zdaniem pierwszorzędne tylko ostatnio przesadził z opowieściami o nieudanych wyprawach. A może za dużo bym chciał - sam nie mam kiedy tyłka ruszyć i wyjaśnić paru ciekawych spraw.
Napisano
Szanowny Panie Robercie Sulik - Krecio"
Nie skomentuję zjadliwych uwag typu: Widac, ze chlopina sie przylozyl i zglebil temat" - one świadczą tylko i wyłącznie o poziomie dyskusji jaki Pan od dłuższego czasu uprawia, daleki od standardów jakimi kieruje się redakcja... nie odniosę się również do sugestii braku wiedzy Autora art. o Hansie Kammlerze, czy Pana mocnego przekonania o ścięciu" artykułu Pana Janusza Skowrońskiego (w tej sprawie proszę się skontaktować z Autorem, który skomentuje Pańskie rewelacyjne odkrycie...), chcę jedynie odnieść się do zarzutu jaki Pan postawił redakcji, jakoby z powodu rozpoczętej przez redakcję akcji poszkodowana została osoba(?),która umożliwiła przeprowadzenie tej akcji.Zarzut braku odpowiedzialności dziennikarskiej jest bardzo poważnym zarzutem... Ponieważ nic nam o tym nie wiadomo (kiedy? kto? gdzie?), proszę o szczegóły. Czekamy.Korespondencję prosimy kierować na adres redakcji: redakcja@odkrywca-online.com
z poważaniem
Izabela Kwiecińska
Napisano
Szanowna Pani Redaktor,
Będąc rok temu, na przelomie kwietnia/maja w Palacu w Biedrzychowicach chcialem wykonac zdjecia wnetrz (resztek) palacowych. W rozmowie z dyrektorka szkoly, poza stanowcza odmowa motywowana doswiadczeniami szkoly (podobno ktos wykonal zdjecia pomieszczen w ktorych zachowaly sie obrazy w plafonach sufitowych) w nozy do szkoly dokonano wlamania i czesc z nich zostala skradziona. Oczywiscie to nie ma absolutnie zadnego zwiazku Redakcja i Pismem Odkrywca". Natomiast otrzymujac odmowe - poza tym, ze poczulem sie jak zlodziej - przypomnialem, iz przeciez calkiem niedawno do szkoly zostala wpuszczona ekipa eksploratorow oraz dziennikarze z Odkrywcy. Na to uslyszalem, ze nie bylo na to zgody dyrekcji szkoly i pracownica, ktora wpuscila zespol poszukiwawczy zostala dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Oswiadczenie tego typu, zlozone przez kierownika placowki w obecnosci sekretarek, nauczycieli oraz innych osob uznaje za wiarygodne. Oczywiscie takie postepowanie dyrekcji oceniam jako kompletnie niesprawiedliwe, natomiast majac na codzien do czynienia ze srodowiskiem dziennikarskim wiem jak nalezy rozumiec odpowiedzialnosc za metody i czyny w zdobywaniu materialu. W tym przypadku nie obarczam calkowicie Odkrywcy za czyjas tragedie. Byc moze osoba ta nawet nie miala pojecia kim sa niektorzy czlonkowie ekipy eksploratorskiej. Byc moze tez nie wiedziala do kogo moze zwrocic sie o pomoc. O ile moze... Ja w kazdym razie z niesmakiem opuszczalem Palac.
Co do reszty Pani postu pozwole sobie pozostac przy swoim zdaniu. Moze Pani rowniez wydac polecenie zbanowania" mnie i wtedy klopot z glowy. Moja reakcja na obecny ksztalt pisma jest tylko pochodna tego co Pani stworzyla. Pani zezwala na publikowanie tresci, a ja jako czytelnik (tu akurat przypadkowy) mam prawo do wyrazenia swoich opinii. Tym bardziej, ze wydajac 11,50 PLN mam udzial rowniez w finansowaniu Pani zrodla utrzymania oraz istnienia tego portalu.
Dziwi mnie tylko zupelny brak reakcji z Pani strony gdy zarzucilem konkretnie Pani hipokryzje w sprawie Mein Kampf". Pani oburzenie na lamach pisma jakos kiepsko koreluje z mozliwoscia zakupu tej pozycji w Pani ksiegarni.
Serdecznie pozdrawiam,
Robert Sulik - krecio
Napisano
Drogi Kolego Krecio
Dzialalnoscia Hansa Kammlera zajmuje sie od kilku ladnych lat. Z prawdziwa uwaga i radoscia przeczytalem twoj post w kotrym podwazasz moj artykul na temat niemieckiej bomby atomowej. Oznacza to że twoja wiedza jest wieksza w tym temacie niz moja i mam nadzieje bedziesz chetny by podzielic sie swoimi informacjami.
Ja swoje badania opieralem na literaturze angielskiej, niemieckiej, polskiej i rosyjskiej a takze na rozmowach z niemieckimi i brytyjskimi historykami, i badaniu alianckich archiwow. Jestem niezmiernie ciekaw na jakich dokumentach i wydawnictwach bazuje Twoja wiedza o dzialalnosci Kammlera? Byc moze niektore pozycje szczegolnie mi umknely? bede wdzieczny za wszelka informacje. proteus@odkrywca.pl
Jesli chodzi o zrodla do tego artykulu to ponizej wymienie tylko kilka najwazniejszych:
Agoston Tom Teufel oder Technokrat SS-general Hans Kammler "
Rainer Karlsch Hitlers bombe"
Franciszek Stryj w cieniu krematorium"
General Patton : A Soldier's Life by Stanley Hirshson
orza podreczkiki do fizyki jadrowej i atomistyki

Z wyrazami szacunku
proteus
Napisano
Tytulem uzupelnienia,
nie stwierdzilem, ze Redakcja rospoczela poszukiwania w Biedrzychowicach. Tym zajmowala sie TALPA. Natomiast, jak rozumiem O sprawowal patronat medialny nad pracami. Mam swiadomosc takze, iz tego typu przedsiewziecia nie powinny odbywac sie bez wlasciwego nadzoru konserwatorskiego. Wiem takze, ze Biedrzychowice to niestety prowincja i moga tam rzadzic inne prawa niz chocby we Wroclawiu czy pobliskim Lubaniu. Widzi mi sie" kierownika, bo akurat miala zly humor skutkowalo (byc moze) czyims klopotem. Byc moze zle sformulowalem swoje mysli i wyszlo tak jakbym obarczal wina O za taki stan rzeczy. Jesli tak jest to kajam sie (w tej sprawie) i prosze przyjac moje przeprosiny. Natomiast moze warto byloby sprawdzic czy faktycznie zwykla urzednicza wladza jest w Palacu szkodliwa. Wy macie tam blisko. A moze po prostu dla wzmocnienia podstawy prawnej swojej decyzji pokazano mi kto tu rzadzi i co moze. Choc z drugiej strony duzo osob przy tym bylo...
I jeszcze jedno - niech Pani nie bierze tej sprawy do siebie. Naczelnym byl wtedy red. Antasik, a tekst wyszedl spod piora red. Orlowskiej (numer z listopada 2002). Wtedy jeszcze Pani pismo bylo dla mnie interesujace.
Pozdrawiam,
Robert Sulik - krecio
Napisano
Szanowny Kolego Proteus,
Zajmuja krytyczne stnowisko wobec Twojego artykulu mam nieodparte wrazenie, ze jest to zwykla publicystyka, a nie powazny choc syntetyczny wywod. Kolega podaje jakies fakty i nie zamieszcza przypisow (to podstawowa zasada kazdej powaznej publikacji), podaje Kolega rowniez swoje hipotezy (oczywiscie prawa do tego nie kwestionuje) lecz po ilus latach czytania tego typu tekstow moge byc chyba zdegustowany kolejnym - dla mnie lekko juz nieswierzym - wytworem. Tylko to mialem na mysli i mam nadzieje, ze nie czuje sie Kolega obrazonym. Moim zdaniem lepiej jest uslyszec cos niekorzystnego dla siebie niz otrzymywac wiadra wazeliny. Natomiast proponowalbym przeczytac artykul, ktory jest publikowany rownolegle. Nie powiem gdzie bo i tak wiadomo, a nie chce byc posadzony o jakies niecne zamiary. Ja po prostu skonfrontowalem oba i....
Pozdrawiam,
krecio
Napisano
Szanowny kolego Krecio.
Zgadzam sie ze lepsza jest krytyka niz wazelina. I jak napisalem powyzej jestem wdzieczny ze kolega zauwazyl, przeczytal i skrytykowal moj tekst. niestety nie moge zgodzic sie z kilkoma kwestiami:
- temat kammlera jest jak najbardziej swiezy i nieznany gdyz na swiecie nie istnieje zadne jego biografia czy praca naukowa na temat jego dzialalnosci
-temat niemieckiej bomby atomowej zostal wywolany przez ksiazke kolegi Rainera Karlscha i tez nie jest szeroko znany.
- jesli chodzi o przypisy to oczywiscie kazdy moze miec swoje zdanie . ja na przyklad nie lubie przypisow i mysle ze w artykulach prasowych nie powinno ich wogole byc. Natomist bibliografie mam zamiar umiescic po ostatnim odcinku cykle czyli za kilka miesiecy
- jesli chodzi o artykuly na temat hansa kammlera to nie wiadomo mi nic by ostatnio ktokolwiek pisal jakis rozlegly tekst na ten temat
- a co do teorii... oczywiscie mozna sie z moim teoriami nie zgadzac.. jednak chyba warto zastanowic sie nad kilkoma faktami i zbiegami okolicznosci o kotych pisze...

pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje ze przy innych artykulach bedziemy mogli sie rowniez spierac
Napisano
Szanowny Kolego Proteus,
Czytajac artykul odnioslem wrazenie, ze dotyczy on problemu niemieckich badan jadrowych a nie samej osoby H. Kammlera. Rozleglej bibliografii na jego temat ja tez nie znam lecz to akurat nie powinno stanowic argumentu bo mnie ta osoba specjanie nie interesuje. Ostatnio w Polsce pisal o nim bodajze, znany bajkopisarz i odkrywca" latajacych spodkow.
Co do przypisow i bibliografi to ja akurat lubie wiedziec z czego autor korzysta, co jest cytatem i co go inspiruje. Jesli natomiast ma to byc tekst popularny to zupelnie inna sprawa... Ale jaka jest wtedy jego wartosc oprocz tej wyrazonej w wierszowce"?
Jesli chodzi o teorie.. No, coz ich wartosc wzrasta wraz z ich podlozem... A jesli maja one tylko wywolac kolejna jalowa dyskusje o RIESE czy podobna problematyka to, Kolega wybaczy, ale ja juz bajki to bede czytac swoim ewentualnym wnukom.
Czy bedziemy mogli dyskutowac nad innymi artykulami? Mimo, iz podoba mi sie rozwoj tego watku (chyba Szanowna PANI REDAKTOR jest zadowolona z poziomu dyskusji?) to z przykroscia musze stwierdzic, ze moze to byc trudne. Ten numer nabylem przypadkowo. Mimo, iz czytalem O od pierwszego numeru (kserowki)to swiadomie od kilku miesiecy, bez zalu, juz tego nie robie. Nie ma sensu tego rozwijac kolejny raz. Redakcja ma swoja polityke i jesli wynik finansowy jest OK to ja tego nie jestem w stanie zmienic i nie mam zludzen co do mozliwosci wplywu na dalsze dzieje pisma... Moja zjadliwosc - jak to ladnie nazwala Szanowna Pani Redaktor - jest wyrazem zalu i zlosci po zniknieciu czegos co bylo fajne, zywe, wiele wnoszace...
Serdecznie pozdrawiam,
krecio
Napisano
Szanowny Panie Robercie.Widzę, że mimo mojej sugstii i prośby o przeniesieniu jednego z wątków tej dyskusji na edakcyjne podwórko" wybrał Pan forum, chociaż wydawało mi się (i nadal tak uważam),że nie tam powinniśmy o tym rozmawiać, tym bardziej, że wcześniej kontaktował się Pan z nami korzystając z redakcyjnych maili.No cóż sprawę Biedrzychowic uważam za zamkniętą, dziękuję Panu za podanie szczegółów.Bez wątpienia sprawdzimy dlaczego tak się stało. Natomiast sam Pan przyzna, że za dużo domniemań i gdybań" w Pana wypowiedzi. Dlatego ponawiam prośbę o kontakt ze mną na adres:kwiecinska@odkrywca-online.com.Mam parę pytań. Ponadto nie jest dla mnie istotne kto w opisywanym czasie pełnił funkcję szefa gazety i kto opisał to feralne wydarzenie, sprawa dotyka (nawet jeżeli nie dotyczy bezpośrednio) Odkrywcy" i to jest dla mnie najważniejsze, aby do końca sprawę wyjaśnić, tym bardziej, że jak Pan pisze, pracownica została dyscyplinarnie zwolniona.Natomiast jedno już dzisiaj mogę wyjaśnić. Odkrywca nie sprawował patronatu medialnego nad tą akcją. Panie Robercie co do pozostałych wątków, nie będę się powtarzać, tym bardziej, że kolega Proteus już Panu odpowiedział. Ja tylko dodam od siebie-oczywiście, że ma Pan prawo wyrażania swoich opinii! To stwierdzenie jest tak oczywiste, że szkoda za każdym razem je powoływać. To fakt, a o faktach się nie dyskutuje.Cieszę się również że znalazł Pan alternatywne pismo, które treściami bardzo Panu odpowiada. Ale pozwoli Pan że ani ja, ani zespół redakcyjny nie skomentujemy Pana sugestii o finansowaniu przez Pana naszego źródła utrzymania".I ostatnia uwaga. Księgarnia Odkrywcy nie należy do naszego wydawnictwa! Wspólnym elementem jest jedynie nazwa.Pytania o asortyment i politykę sprzedaży proszę kierować do właścicieli Księgarni. Jestem przekonana, że udzielą Panu wyczerpującej odpowiedzi,a moje zdanie na temat tej wątpliwej" pozycji było moim osobistym poglądem, który przedstawiłam w słowie wstępnym, ale cytując Pana mam prawo", a Pan ma prawo" się z tym nie zgodzić. pozdrawiam Pana serdecznie, dziekując za wszystkie życzliwe uwagi i mam nadzieję, że będziemy mieli okazję porozmawiać jeszcze nie raz.
Izabela Kwiecińska
Napisano
Pozwolę sobie nieco z boku tej napiętej dyskusji odnieść do tego co napisał proteus.

Przypisy są istotne, bo pozwalają oddzielić, to co oparcie ma w źródłach, od tego co jest wnioskiem autora. Czytelnik artykułu z założenia jest czytelnikiem krytycznym. Czyta i ocenia wagę argumentów. Nie podająć źródeł kolejnych informacji podważa się zaufanie do całości tekstu. Podając źródła czytelnik może ocenić, które są dla niego wiarygodne, które mnie, a które wcale. Pozwala to na wyciągnięcie własnych wniosków, dokonanie korekty, czy własnej interpretacji. Gdy brak jest przypisów nie wiemy które informacje są wiarygodne, a które nie. Dlatego uprawnione jest podważanie artykułu, bez bibliografii nawet wtedy gdy nie mamy większej znajomości w temacie, nie mówiąc już o jakiejś specjalizacji. (Co oczywiście nie uprawnia automatycznie do głoszenia swoich poglądów ze statusem jedynie wiarygodnych informacji)

Kolego proteus - piszesz, że opierałeś się na źródłach publikowanych i archiwaliach. W skrócie najważniejszych źródeł na jakich się opierałeś wymieniasz szereg publikacji, choć w zasadzie to archiwalia są od nich ważniejsze. Warto by podać o jakie zespoły akt i przedewszystkim których archiwów się opierałeś.

Osobiście uważam, że tekst bez przypisów, do tekstu z nimi ma się jak Shakespear do walk gladiatorów. Jedno i drugie cieszy, ale poziom diametralnie różny.
Napisano
drogi Kolekcj
zgadzam sie że przypisy sa bardzo ważne ale nadal uważam, że trzy stronicowy artykul ktorego zadaniem jest naswietlenie jakiegos problemu czy pokazanie roznych aspektow hsitori nie jest miejscem na wielka ilosc przypisow. Przypisy sa zasadne w pracach obejmujacych setki czy dziesiatki stron.
A zreszta jaka wartosc maja przypisy ktore bazuja na innych wydawnictwach.Przeciez te inne ksiazki tez ktos napisal i ktos w nich wyrazil swoje zdanie itd...
W zasadzie wartosc maja tylko przypisy oparte ma materialach zrodlowych na dokumentach, zeznanich, wywiadach.... ale przeciez je tez ktos napisal itd itd...
Wedlug mnie nie istnieje obiektywna metoda dokumentowania czy przedstawiania faktow historycznych..
Wez sprawe opisywanego przeze mnie Kammlera. Minister wojny Speer w swych zeznaniach okresla Kammlera jako czlowieka ograniczonego, wrecz glupiego technokrate ktory slepo wykonujac polecenia byl winny wielikich zbrodni popelnionych w przemysle Rzeszy. No i co mamy sie oprzec na tym obrazie Kammlera namalowanym reka innego zbrodniarza Speera? Chyba nie co najmniej z dwoch powodow. Po pierwsze Speer staral sie sam wybielic po drugie jak obecnie jest to ujawniane przez amerykanow duza czesc przesluchan norymberskich zostala celowo zafalszowana z powodu zblizajacego sie konfliktu z rosja.
Tak wiec nie ma jednej prawdy sa tylko punkty widzenia.
Jesli chodzi o archiwa to glownie bazowalem na archiwum IWM london i instytucie atomistyki moskwa..
pozdrawiam
Napisano
To nie tyle była uwaga do tego artykułu, ale generalnie zwyczaju umieszczania przypisów. I mimo wszystko nie umniejszał bym wagi przypisów nawet w niewielkich objętościowo tekstach.

Przypisy oczywiście nie świadczą o prawdziwości przytoczonych informacji. Jednak pozwalają czytelnikowi dokonać oceny wiarygodności tych informacji. Gdy brak jest przypisu zdani jesteśmy na ocenę autora, która nie zawsze musi się pokrywać z naszą.

Jeden da wiarę słowom Speera, jako osobie która bezpośrednio znała Kammera; inny nie da ze względu na okoliczności w jakich Speer się znajdował formułując swoją wypowiedź.

Moim zdaniem ważne jest, by czytelnikowi dać taką szansę. Szczególnie istotne jest to u nas.Przez długie lata pisało się to co miało być napisane i co zgadzało się z jedyną słuszną linią, a teraz pisze się cokolwiek co będzie chwytliwe i sensacyjne, choć niekoniecznie rzetelne.

Tak samo bronić będę tezy, że przypisy są ważne w przypadku czerpania ze źródeł-publikacji. Bowiem jednych autorów sobie cenimy, a inni są dla nas poprostu niewiarygodni. Inna sprawa to przepisywanie ze źródeł. Spotkałem się nawet z pracą doktorską w której spora część jednego z rozdziałów jest kalką przedwojennej publikacji niskonakładowej, której oczywiście w przypisach próźno szukać.
Napisano
Proteusie,
Po lekturze Pańskiego materiału i po wypowiedziach na forum mam wrażenie zaszło nieporozumienie. Badania historyczne są nieodzownym elementem dojścia do prawdy historycznej. Historyk na ogół nie ma możliwości bezpośredniego badania zjawisk przeszłości. Może je poznać i zrekonstruować przebieg wypadków oraz wykryć występujące w nich prawidłowości jedynie pośrednio – w wyniku badania źródeł historycznych, z których przy zastosowaniu różnych metod może wydobyć niezbędne do tego informacje. Ważna jest przy tym krytyka źródeł historycznych, zwłaszcza interpretacja źródła, krytyka wiarygodności źródła oraz kontrola.
Interpretowanie źródła to nic innego niż dokładne wczytanie się weń i wydobycie z niego wszystkich informacji, jakie jest ono w stanie nam przekazać. W trakcie interpretacji musimy dążyć do zauważenia w źródle i uwzględnienia wszystkiego, co dotyczy badanego faktu.
Kolejnym etapem jest krytyka wiarygodności źródła mająca na celu wykrycie pomyłek, czyli błędnych informacji posiadanych i przekazywanych przez autora źródła. Zbadanie, czy źródło jest ścisłe i pewne, powinno rozpoczynać się od stwierdzenia, czy jego autor dysponował obiektywnymi i subiektywnymi warunkami poznania i przekazania prawdziwych informacji o opisywanych faktach. Obiektywne warunki poznania prawdy przez autora źródła – to przede wszystkim stwierdzenie, czy był on sam uczestnikiem wydarzeń, które opisał, czy też otrzymał o nich informacje „z drugiej ręki”. Trzeba także zbadać, jakie autor zajmował stanowisko w opisywanych wydarzeniach. Ważne jest również stwierdzenie, jaki odstęp czasu dzieli moment spisania źródła od opisywanych w nim faktów. Warunki subiektywne poznania prawdy – to cechy osobiste autora badanego źródła. Dopiero całkowite uwzględnienie zarówno subiektywnych, jak i obiektywnych warunków poznania prawdy i przekazania prawdziwych informacji przez autora źródła, umożliwi przyjęcie lub odrzucenie różnych elementów badanego źródła, oddzielenie informacji ścisłych i dokładnych od mniej pewnych oraz wynikających z pomyłek i nieświadomości autora.
Po dokonanej ocenie wiarygodności źródła należy poddać ją kontroli przez porównanie informacji zawartych w badanym źródle z informacjami o tych samych faktach, pochodzącymi z innych źródeł, całkowicie niezależnych od źródła badanego.
Po zakończeniu wszystkich czynności krytycznych można przystąpić do ustalenia faktów, a następnie ich porządkowania. Przy czym obowiązuje generalna zasada: za pewne można przyjąć jedynie takie fakty, o których relacje znajdują się co najmniej w dwóch (lub więcej) niezależnych od siebie pod każdym względem źródłach.
Praca historyka nie jest więc prosta i łatwa.
Co do przypisów. Nie ma nic do rzeczy, czy artykuł jest trzy- czy więcej stronicowy. Liczba przypisów i ich rodzaj powinny być takie, aby rozpatrywane problemy czy głoszone tezy nie budziły wątpliwości. Artykuł bez przypisów nie ma w zasadzie żadnej wartości naukowej, poza informacyjną.
Napisano
...to mnie się podoba, w końcu Redakcja ruszyła d..., jest pytanie krecio (206) - jest odpowiedz redaktor (49) , i bardzo dobrze... wymiana myśli jak najbardziej... tak trzymać... to ma sens.
Pozdrawiam redakcje.
Napisano
Witam Wszystkich Poszukiwaczy...

Tak dla odprężenia proponuję przeczytać artykuł pod tytułem
Ostatni Szturm autor Pan Adam Fischer...gazeta --->Oblicza Historii....

HIHIHIHI....może po przeczytaniu szczególnie paru ostatnich zdań poczujecie się jak w okresie propagandy PRL.

Ktoś kiedyś na tym Forum napisał że to jest lepszy lek od Relanium....nie pamiętam tylko kto to był......

Zerknijmy czasami obiektywnie......na różne tematy.

Pozdrawiam
Napisano
Szanowny M-i
Z wielkim szacunkiem podchodze do Twojego ortodyksyjnego odnoszenia sie do zrodel historycznych. Poglad ktory prezentujesz jest na pewno godny polecenia dla wszystkich osob zajmujacych sie badaniem historii.
Jednak moj poglad na badanie historii jest odmienny. Uwazam że poznawanie historii to tak na prawde rodzaj pracy detektywistycznej majacej na celu ustalic jak bylo na prawde, jakie byly zaleznosci miedzy faktami, kto i kiedy bral udzial w wydarzeniach itd. Aby dojsc do owej prawdy potrzebne sa nie tylko zrodla pisane ktore w mojej ocenie moga stanowic jedynie dodatkowe zrodlo wiedzy ale przede wszystkim potrzebna jest sztuka interpretacji i tworzenia wlasnych teorii na podstawie czesto bardzo wycinkowej wiedzy. Nie ulega watpliwosci ze trzeba sprawdzac wiarygodnosc dokumentow i zrodel ale z drugiej strony nie wolno zbytnio im ufac... Tak wiec historyk jest tak na prawde poszukiwaczem ktory wsrod raf i wskazowek szuka tej jedynej drogi. Niestety w wielu przypadkach nie istnieje jedyna prawdziwa" prawda, istnieje tylko domysly spekulacje i domniemania i wszystkie one sa rownie uprawnione do tworzenia w naszej wyobraznie obrazu minionego zdarzenia...
W historii nie istnieja tzw fakty pewne! wszystko oparte jest na pewnego rodzaju domniemaniu. Dlatego mysle ze historycy powinni jak najwiecej tworzyc wlasnych teorii na temat danego wydarzenia tak by pokazac je z maksimalnej ilosci punktow widzenia. To jest tworcze i tylko dzieki takiemu wychodzeniu poza szereg znanych dokumentow i znanych interpretacji moze sie odbywac postep w badaniu historii.
A jesli chodzi o Odkrywce to jest to w swoich zalozeniach pismo popularnonaukowe czyli ma popularyzowac wiedze, inspirowac do poszukiwan i stawiania odpowiednich pytan. Odkrywca nie rosci sobie prawa do bycie wydawnictwem naukowym publikujacym prace naukowe.
z wyrazami szacunku
proteus
Napisano
Szanowny Kolego Proteus,
Po przeczytaniu ostatniego postu opadla mi szczeka. Nie potrafie pogodzic Twojego pogladu na metodologie badan naukowych z tym co sam glosisz. No, za nic mi to nie sklada sie w cos co mozna by uznac za powazne. Porownujesz historyka (rozumiem, ze masz na mysli naukowca czy kogos kto zajmuje sie tym profesjonalnie) z detektywem. Odrzucasz podstawe wszelkich badan i dociekan jaka jest weryfikacja dokumentow. Odrzucasz cos co jest konstytutywne dla calej nauki - mozliwosc weryfikacji wynikow swoich dociekan. Toz to jakis absurd!!! Nazwalbym to zwykla amatorszczyzna... (bez urazy). I na koniec oglaszasz, ze O jest pismem popularno-naukowym. Takie credo jakie wyglosiles powyzej pasuje niestety raczej dla branzy ktory zwyklem nazywac (......) (zainteresowani wiedza jak). We Wroclawiu jest dobry Uniwersytet. Moze czas nawiazac z nimi jakis kontakt. Tamtejsi pracownicy niewatpliwie dysponuja odpowiednim aparatem badawczym i mniemam, ze w przystepny sposob potrafia wyjasnic w ktorym momencie bladzisz Proteusie...
pozdrawiam,
krecio
Napisano
A ja osobiście szanuje Odkrywcę, bez względu na to, czy wszystko mi się w danym numerze podoba czy nie. Spróbujcie sami co miesiąc wydawac gazetę, to zrozumiecie jakie to jest karkołomne zadanie. Łatwo krytykować, trudniej samemu napisać coś dobrego i wydrukować:-) Gazeta jest na takim poziomie jak jej czytelnicy, a może dokłądnie, na takim poziomie jakim fundują jej jej czytelnicy. Zamisat psioczyć napiszcie dobre artykuły i módlcie się, żeby Odkrywca wychodził jak najdłużej, bo jak przestanie się ukazywać, to zostaną takie gazetki, jak ta gdzie Pan Sz. udowadnia, że kawaleria była wolniejsza niż piechota....
Napisano
Do tej pory nie wypowiadałem się na tematy treści odkrywcy, ale twierdzenia Proteusa, w szczególności to, że w historii nie istnieją Fakty pewne"... niestety położyło mnie na obie łopatki.

Wydaje mi się, że zakwestionowanie za jednym zamachem całego dorobku historii jako nauki jest stanowczo zbyt śmiałym posunięciem nawet jak na pismo popularno-naukowe".

Żeby troszkę mocniej podreślić absurdalność tego twierdzenia, pozwolę sobie zapytać, czy wg kolegi Proteusa II wojna światowa była naprawdę (jest faktem pewnym) czy tylko zależy od punktu widzenia?

Pozdrawiam
Krzysiek
Napisano
Kolego proteus, M-i nie prezentuje stanowiska ortodoksyjnego, ale stanowisko naturalne. To, że dla potrzeb sensacji pobudzającej rynek obniża się standardy, jest zjawiskiem negatywnym.

Jeśli dąży się do ustalenia tego jak było naprawdę", to można to zrobić tylko w oparciu o źródła a nie sztuka interpretacji i tworzenia wlasnych teorii na podstawie czesto bardzo wycinkowej wiedzy".

Zawsze bowiem trzeba coś interpretować. Jak można dokonać interpretacji bez źródła?

Ponadto źródła z jakich korzysta historyk to nie tylko źródła pisane. Bardzo ważny jest też np. materiał ikonograficzny.

Trudno się też zgodzić z tezą, że w historii nie istnią fakty pewne. Raczej należało by to sformułować inaczej - Często występują informacje niepewne. A to jest spora różnica.

Dlatego mysle ze historycy powinni jak najwiecej tworzyc wlasnych teorii na temat danego wydarzenia" - aż mnie ciarki przeszły po plecach. Przykłady tworzenia własnych teorii przez historyków są napewno koledze równie dobrze znane co mnie. Ich ocena często bywa jednoznaczna - i słusznie, że taka właśnie bywa.

Rozumiem, że Odkrywca jest pismem popularno-naukowym. To jednak nie zwalnia z obowiązku rzetelności. Zresztą czasopisma popularno-naukowe to nie pisma fantazyjne. Dlatego należy dbać o poziom artykułów w nich zamieszczanych, dla dobra czytelnika. Działo by się źle gdyby pod płaszczykiem popularno-naukowym drukowano bzdury czego przykładem mogą być Fakty i mity". Dlatego też zapewne nie wszyscy autorzy piszący do odkrywcy rezygnują z przypisów. (nie wiem, bo nie czytuję już od dawna)
Napisano
Nawiązałem tylko do kwestii przypisów, ale widzę że problem dotknął całego magazynu. Chodzi mi tylko o pewne zasady rzetelności autora jako takiego. To, że Odkrywca czasem takich drukuje to inna sprawa. Nie wszystkie teksty bez przypisów są z gruntu nieprawdziwe, a wpadki trafiają się każdemu.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie