Skocz do zawartości

Czlowieksniegu

Moderator
  • Zawartość

    29 360
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Czlowieksniegu

  1. Noo.... pośmialiśmy się, pożartowaliśmy... z Rozenka także. A teraz proponuję lekturę wieści od podsekretarza w MON, niejakiego Tomasza Szatkowskiego.... Tak, żeby było do płaczu i zgrzytania zębów...
  2. Przecież takie windy z napędem rakietowym się w każdym dowolnym sklepie z windami kupuje...
  3. Saperzy interweniowali dziś przy ul. Jaworskiej na Szczepinie, gdzie na placu budowy odkopano niewybuch. Był to granat moździerzowy kalibru 82 mm. Granat został zabezpieczony i zdetonowany na poligonie saperskim. Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/centrum/a/niewybuch-przy-ul-jaworskiej-saperzy-w-akcji,10724192/
  4. balans (4329 / 62) 2016-09-15 18:40:16 An 178 - to była prywatna inicjatywa zakładów Antonowa." Ufffff... bałem się, że to może być inicjatywa pokemonów albo i hodowców buraka cukrowego... Kamień z serca mi spadł. Ciekawe, kogo, w takim razie w 188 wmanewrujesz"...
  5. Treść tej ekspozycji powinna wyrażać podstawowe założenia i kierunki polityki historycznej zgodnie z polską racją stanu." - zdaniem ministra kultury Piotra Glińskiego. Coś mi się widzi, że z historia to może mieć niewiele wspólnego...
  6. Liczę, liczę i się doliczyć nie mogę... kiedy się bałagan na Ukrainie zaczął. Ale tak na międzynarodową skalę. Bo chyba przed majem ub. roku, gdy AN-178 oderwał się od ziemi... I chyba też, już w trakcie Krymu i Donbasu, kilka (?) państw nawiązało mocne negocjacje na temat zakupu, w sumie, -dziesięciu maszyn.
  7. Saperzy interweniowali dziś przy ul. Hirszfelda 12, gdzie mieści się Dolnośląskie Centrum Onkologii. Saperzy zabezpieczyli pocisk artyleryjski o średnicy 75 mm. Pocisk został zabezpieczony i zdetonowany na poligonie saperskim. Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/pocisk-artylerysjki-przy-dolnoslaskim-centrum-onkologii,10622799/
  8. Wrocławscy saperzy interweniowali w piątek około godz. 13:15 przy skrzyżowaniu ulic Dyrekcyjnej i Borowskiej. W czasie przygotowanie prac pod układanie przewodów elektrycznych na przebudowie tego skrzyżowania robotnicy natrafili na granat moździerzowy (kaliber 120 mm) produkcji radzieckiej z II wojny światowej. Saperzy zabezpieczyli niewybuch i zdetonowali na poligonie. Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/wroclaw-niewybuch-na-skrzyzowaniu-dyrekcyjnej-i-borowskiej,10609786/
  9. Nie chce mi się szukać, ale padały nawet nazwy sprzętu. Dwa- zdjęcia wychodziły" od XYZ.... więc obojętnie, czy były wzdłuż czy w poprzek, to były identyfikowane przez znalazców.
  10. Fala- nie traktuj Młodego, jak kota... A fałszowanie? W sumie niedaleko od tego są zdjęcia platform ze sprzętem...
  11. Komunikat MKiDN ws. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku 06-09-2016 1 grudnia 2016 r. zostanie utworzona państwowa instytucja kultury - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, która powstanie w wyniku połączenia Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Celem tej zmiany jest optymalne wykorzystanie potencjału placówek o zbliżonym profilu działalności zlokalizowanych w Gdańsku, przy optymalizacji wydatkowania środków finansowych pochodzących z budżetu państwa. Informację o zamiarze i przyczynach połączenia wyżej wymienionych instytucji Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego podał do publicznej wiadomości w obwieszczeniu z dnia 6 maja 2016 r. (Dz. Urz. MKiDN poz. 25). Przedmiotem działania Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, tworzonego w wyniku połączenia dwóch placówek, będzie gromadzenie, ochrona oraz ekspozycja zabytków i zbiorów oraz materiałów dokumentacyjnych, dotyczących historii II wojny światowej, gromadzenie zbiorów i upowszechnianie wiedzy z zakresu dziejów Wojny Obronnej Polski w 1939 r. jako początku światowego konfliktu, ochrona, utrzymanie i rewitalizacja zespołu obiektów architektury militarnej na terenie placówki Westerplatte, prowadzenie działalności wystawienniczej, edukacyjnej, naukowej, wydawniczej oraz kulturalnej. Z dniem połączenia osoby zatrudnione w łączonych instytucjach kultury staną się pracownikami Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i zachowają uprawnienia wynikające ze stosunku pracy. Jednocześnie w celu realizacji czynności związanych z połączeniem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 oraz utworzeniem państwowej instytucji kultury - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku ustanawia się Pełnomocnika Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Funkcję Pełnomocnika Minister powierzył prof. nadz. dr. hab. Zbigniewowi Wawrowi. http://www.mkidn.gov.pl/pages/posts/komunikat-mkidn-ws.-muzeum-ii-wojny-swiatowej-w-gdansku-6553.php
  12. Poumierały... kwestia, jak... Dwa tygodnie temu- okolice Augustowa. Można było kosić... Dzień ulewnego deszczu i znakomita większość pokryta okrutną pleśnią. Na zDolnym Śląsku, wg sąsiada i przekupek dramat. Podobnie w lubuskim...
  13. To jeszcze nie koniec serialu pt. złoty pociąg w Wałbrzychu. Tzw. odkrywcy rzekomego złotego składu z czasów II wojny światowej nie składają broni i przygotowują się do przeprowadzenia dodatkowych odwiertów. - Na podstawie naszych doświadczeń potrafimy w tej chwili precyzyjnie określić miejsca odwiertów - twierdzą odkrywcy na czele których stoi Piotr Koper i Andreas Richter. - Nie składamy broni, bo nie widzimy do tego podstaw, przebadaliśmy 50 procent tego co zamierzaliśmy i potrzebna jest dogrywka innym sprzętem, na inną głębokość, i inną metodą. Są mocne dowody Złoty pociąg istnieje. Są mocne dowody Oto, ile kosztuje szukanie złotego pociągu. Kto za to płaci? Oto, ile kosztuje szukanie złotego pociągu. Kto za to płaci? Tą inną metodą mają być właśnie odwierty. Piotr Koper tłumaczy, że w tym momencie trwają spotkania z różnymi firmami proponującymi takie usługi. Uzgadniania jest metoda prowadzenia tych prac oraz oczywiście ich koszty. Na razie odkrywcy nie informują o ewentualnych terminach, bo nie są one na tym etapie uzgadniane. Wiadomo natomiast, że odwierty będą konieczne, dlatego że w wielu miejscach trafiono na litą skałę i dalsze kopanie przy użyciu koparek było niemożliwe. Odkrywcy podejrzewają, że tunel został wykuty w litej skale, która znajduje się pod warstwa rozkopanej przez nich ziemi. Dlatego bez zrobienia w niej otworów, dotarcie inną metodą będzie niemożliwe. Najbardziej obiecujący pozostaje zdaniem odkrywców przekop nr 1. Jego istnienie trzeba jednak potwierdzić wierceniem na większą głębokość przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Oczywiście ta metoda nie będzie też wymagała takich nakładów i takiej armii ludzi jak to miało miejsce w przypadku sierpniowych działań przy użyciu ciężkiego sprzętu. Do końca września powinna się rozstrzygnąć data rozpoczęcia prac przy odwiertach. Wstępnie wiadomo, że będą one wykonywane na głębokość nawet 30 metrów, a zatem znacznie poniżej obecnego poziomu torów kolejowych Wrocław - Wałbrzych. Jeśli rzeczywiście (istnieją takie przekazy) tunel biegł od obecnej linii kolejowej w dół, w skale, te odwierty powinny potwierdzić jego istnienie. Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/zloty-pociag/a/zloty-pociag-w-walbrzychu-to-jeszcze-nie-koniec,10596881/
  14. Ja wiem, że Ty wiesz, że my wiemy, że oni nie wiedzą...
  15. Kumasz kminę? PS Ja Cię nie straszę, ja informuję...
  16. Ty się martw, co będzie jak tam u Ciebie pod tym Bohaterów Lenino czy innych Obrońców Monte Cassino wyjdę z piekła :-)
  17. Czyli ja Bjara i Jacka niepotrzebnie...? PS Tylko nie kilometrowy, nie kilometrowy... Tym bardziej, im bardziej przymiar liniowy prosty się rozjeżdża...
  18. Panie i Panowie, bez Bjara i Jacka ale to przez przypadek (?)... Wam się aby Działy nie pogibały?
  19. les05 (363 / 44) 2016-08-27 21:46:12 Już o tych mitycznych setkach milionów pisałem... Pal licho, że raczej nie dowiemy się, jak było to liczone. To nadal gruszki na wierzbie- nie wiemy, ile tak naprawdę zysków Wałbrzychowi-regionowi-naszej socjalistycznej Ojczyźnie to przyniosło. Żeby się nie okazało, że XYZ dostanie na końcu Order Budowniczych Polski Ludowej :-)
  20. les05 (361 / 44) 2016-08-26 18:52:46 W śnurku przeze mnie podanym pada kwota- 500 mln złotych. Podobnież tyle kosztowała by reklama Wałbrzycha. Tyle, że ciekawe jak mityczny Złote cuś przełożyło się na finanse. W radiu słyszałem, że liczba turystów odwiedzających Książ wzrosła o 40 %. I po raz pierwszy ma osiągnąć pułap c.a. 100 tys zwiedzających. A od siebie- ale co takiego ciekawego jest/było w wykopach, że gawiedź hurtem tam gnała? Tego nie rozumiem... To, dla mnie, bardziej trąci deficytem u zwiedzających- miałem okazję zwiedzić na Suwalszczyźnie ciekawsze miejsca, gdzie nawet znaków informacyjnych nie ma i bez wbicia w nawigację dokładnych danych trafić trudno. Pytani tambylcy też ręce rozkładali :-(
  21. Jacuś się niczego (?) nie boi.... SOK'iści nie dostali nowych, poszerzonych uprawnień a do chałupy i tak Mu z drona zaglądają pod pierzynę :-)
  22. Piotr Koper i Andreas Richter oficjalnie zakończyli dzisiaj pierwszy etap badań na 65. kilometrze przy linii kolejowej Wrocław-Jelenia Góra. Wcześniej oczyszczono teren robót, zakopano dziury i przekazano go właścicielowi - PKP. Ale dla odkrywców praca się nie kończy. Dzisiaj przedstawili ogólny harmonogram działań na kolejne miesiące. - Chcemy się podeprzeć wiedzą ludzi, którzy się lepiej na tym znają od nas - mówi Piotr Koper. - We wrześniu będziemy prowadzili rozmowy ze specjalistycznymi firmami. Prace w terenie mają się zacząć jesienią tego roku. Odkrywcy liczą, że sprzęt ponownie na nasyp przy 65. kilometrze wjedzie w październiku lub listopadzie. - Musimy zabezpieczyć fundusze na kolejne badania. To są olbrzymie środki. Wykopanie jednego otworu do badań sejsmicznych będzie kosztowało do 9 do 15 tysięcy. Otworów powinno być co najmniej kilka. - Musimy pamiętać, że odkrywcy to osoby prywatne - mówi mecenas Jarosław Chmielewski. - Pieniądze, które wyłożyli, są ich prywatnymi środkami. Cały tekst: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,20604133,zloty-pociag-odkrywcy-dla-swojego-miasta-zarobili-pol-miliarda.html#ixzz4IS0iiBJm
  23. Były trzy: - telefon do przyjaciela - podpowiedź publiczności - 1/2 vs 1/2 Obawiam się, że ze wszystkich skorzystali...
  24. Po tym jak poszukiwacze złotego pociągu w Wałbrzychu ogłosili zakończenie wykopalisk, coraz więcej osób zaczyna wątpić w historię o tunelu i ukrytym w nim pociągu. Tyle że tunel istniał naprawdę. Są na to mocne dowody. Po tym jak po kilku dniach wykopalisk poszukiwacze nie zdobyli nawet poszlak potwierdzających jego istnienie, znacznie wzrosła liczba sceptyków tego przedsięwzięcia. O tym, że okolice 65 km linii kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha były w okresie II wojny światowej oraz po jej zakończeniu obiektem militarnym, świadczą dokumenty z archiwów Wojska Polskiego. Zostały sporządzone w połowie lat 40., krótko po zakończeniu wojny. Świadczy o tym m.in. pisownia Niemców, czy Niemiec małą literą. Było to w tamtym okresie powszechnie stosowaną praktyką. Z dokumentów wojskowych wynika, że na 64,938 km linii kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha miała swój początek wojskowa bocznica kolejowa. Była jednotorowa i miała długość 490 metrów. Jej część mogła zatem przebiegać w tunelu. Z dokumentu wynika, że bocznica została zbudowana przez Niemców na przełomie 1944 i 1945 r. W jej pobliżu były dwa drewniane baraki. Być może przeznaczone dla wartowników, ale o tym nie napisano w dokumencie. Po bocznicy mogły kursować również ciężkie parowozy. Z bocznicy tej korzystały kolejno wojska: niemieckie, radzieckie i polskie. Następnie została wysadzona w powietrze, o czym także napisano w dokumencie. Trudno zatem przypuszczać, by żołnierze trzech armii zostawili w tym miejscu coś cennego. Wojsko Polskie zresztą w przeszłości angażowano w sprawę rzekomo zasypanego tunelu kolejowego oraz ukrytego w nim prawdopodobnie składu kolejowego. Po tym jak w sierpniu 2015 r. sprawa „złotego pociągu” nabrała światowego rozgłosu, okolice 65 km linii kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha zostały sprawdzone pod kątem ewentualnych zagrożeń przez wojskowych saperów i specjalistów od zagrożeń chemicznych. Jedyne co znaleźli wówczas żołnierze, to łuski z pocisków karabinowych, które podczas II wojny światowej były na wyposażeniu armii niemieckiej. W 1989 r. Tadeusz Słowikowski, emerytowany górnik z Wałbrzycha, który wyjaśnianiem tajemnicy pociągu zajmuje się od ponad pół wieku, zainteresował sprawą Ministerstwo Obrony Narodowej. Generał Jerzy Skalski, ówczesny wiceminister obrony narodowej, przesłał pismo w tej sprawie do Władysława Piotrowskiego, ówczesnego wojewody wałbrzyskiego i zarazem szefa obrony cywilnej na tym terenie. Wiceminister informował wojewodę o prawdopodobieństwie znajdowania się w zasypanym tunelu pod zamkiem Książ w Wałbrzychu pociągu z okresu wojny z ładunkiem bojowych środków trujących. Ponadto w piśmie czytamy, że dotarcie do tego miejsca będzie wymagało wydrążenia tunelu. Prace miało wykonać przedsiębiorstwo robót górniczych, które świadczyło wówczas usługi dla wałbrzyskich i noworudzkich kopalń węgla kamiennego. Generał zadeklarował wojewodzie wsparcie ekspertów wojskowych, m.in. w zakresie rozminowania oraz neutralizacji zagrożenia, jeśli potwierdzi się informacja o składowaniu pod zamkiem pocisków z gazami bojowymi. Zakres prac pod zamkiem wykonanych na zlecenie wiceministra nie jest powszechnie znany. O tym, że zostały przeprowadzone, świadczy pismo, które Tadeusz Słowikowski otrzymał w 1991 r. od Jerzego Świteńkiego, ówczesnego wojewody wałbrzyskiego. - Wojewoda powiadomił mnie, że prace przeprowadzone pod zamkiem Książ nie doprowadziły do wykrycia zagrożeń, ale nie wykluczyły takiej ewentualności - mówi Tadeusz Słowikowski. - Podziękował mi również za zaangażowanie w wyjaśnienie tej sprawy. Wiele wskazuje więc na to, że jeśli nawet obecnie prowadzone prace poszukiwawcze w okolicach 65 km zakończą się fiaskiem, to po pewnym czasie z pewnością znajdą się kolejni chętni do zmierzenia się z tajemnicą „złotego pociągu”. Do wnikliwego zbadania pozostał bowiem odcinek od wiaduktu kolejowego na ul. Uczniowskiej, biegnący w kierunku stacji Wałbrzych Szczawienko i skręcający w stronę strefy ekonomicznej. Nie brakuje także zwolenników teorii o tunelu, który ma rzekom mieć wlot gdzieś w okolicach 61 km linii kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha i przebiegać w kierunku zamku Książ. Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/zloty-pociag/a/zloty-pociag-istnieje-sa-mocne-dowody,10557066/
  25. Cicho być.... _________________ - Jeśli polegniemy, to trudno. Myliliśmy się i tyle. Ale na razie jesteśmy w połowie drogi, musimy się przygotować do drugiej rundy badań. Porządnie i dokładnie - mówi Piotr Koper, który prowadzi poszukiwania złotego pociągu". Rozmowa z Piotrem Koperem Agnieszka Dobkiewicz: Ponad tydzień pracy na 65. kilometrze za nami, wychodzi na to, że złotego pociągu nie ma. Piotr Koper: Jest, jestem przekonany o naszej racji. Tylko jesteśmy za płytko, musimy dokopać się głębiej. Teraz będziemy robili odwierty rdzeniowe z próbkowaniem materiału co 50 cm i w tych otworach zastosujemy metodę sejsmiczną. To już jest kosmos po prostu jeżeli chodzi o badania geofizyczne. Można się zastanawiać, czy nie trzeba było od tego zacząć. Jednak nasze badania wskazywały całkiem inne głębokości. Te iły, które się nam pojawiły na tym terenie, po prostu całkowicie nam przekalibrowały tę głębokość i to jest główną przyczyną, że cały czas ślizgamy się" po górze. Nie lepiej dać sobie już spokój... Zrobimy badania geofizyczne. Jest możliwość, że jeśli pierwsze badania przekłamały nam głębokość miejsca, w którym jest tunel, to równie dobrze mogło się zdarzyć, że nieprecyzyjnie wskazały samo miejsce. On może być 2 - 3 metry w bok, w jedną albo drugą stronę. Nie umiemy tego wytłumaczyć, dlaczego głębokość określona w badaniach nie potwierdziła się w rzeczywistości. W każdym razie jeśli był tunel, to był robiony w skale, a nie w piasku. Myśmy na skałę trafili, ale na różnych głębokościach. Jednak jesteśmy przekonani do naszych badań, jesteśmy też przekonani do relacji świadków. Bo to nie jest jeden świadek. To nie jeden człowiek nam powiedział, że coś się tam jest. Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy zmyślali" Powie pan coś więcej o tych świadkach? To się zaczęło od tego, że układałem kafelki u pewnego człowieka i on opowiedział mi historię o pociągu. Wtedy zacząłem się tym zajmować. Zresztą on cały czas był z nami na miejscu podczas wykonywania wykopów. Próbowaliśmy odtworzyć to miejsce, gdzie on widział szyny. Zrobiliśmy tam przekop, ale bliskość linii kolejowej nie pozwoliła nam zrobić pełnej odkrywki. W każdym razie tam, gdzie mówił, szyn nie ma. On mówił o szynach, tunelu, czy ukrytym pociągu? W 2009 roku naprawiał z kolegami drenaż na linii Wałbrzych-Wrocław. W miejscu tej zatoczki, jak ją nazywamy, jeden tor był ściągnięty. Musieli gdzieś zaparkować koparkę, którą pracowali. Doszli do wniosku, że zaparkują właśnie w tej zatoczce. Ale by tam wjechać, musieli wyrównać teren. Podczas tej pracy wyłoniły się tam szyny kolejowe. On mi to opowiedział, pokazał miejsce. Wtedy zacząłem badać ten teren. Mówi pan, że świadków jest więcej. Najbardziej dziwnym świadkiem jest człowiek, który widział stojący w tym miejscu pociąg na bocznicy, ale widział dwa i pół wagonu. Jak to możliwe? Nikt nie produkuje pół wagonu. Więc musiał ten pociąg być schowany. On jeździł często do pracy tą linią podczas okupacji, bo to był Niemiec. Są następni ludzie, którzy też twierdzą, że tu coś ukryto. Na przykład pracujący w Tauronie Hanke też twierdził, że tu jest linia kolejowa. Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy zmyślali. A może to jest tylko legenda, do której kolejni ludzie dokładają jakieś nowe historie, a w rzeczywistości nie ma ani tunelu, ani pociągu. Ale trzeba to wszystko zweryfikować. Jeśli jakieś relacje powtarzają się w różnych źródłach, sprawdzamy je. Choćby opowieść o pani, która w 1981 roku miała oryginalne niemieckie butelki wódki z czasów wojny. Często nimi obdarowywała ludzi. Musiała mieć pod ręką dość duży magazyn. Jej mąż chodził do lasu i nagle ginął. Nikt nie wiedział gdzie. Po każdym takim wyjściu ona miała wódkę. A co to ma wspólnego z pociągiem? Mówię o tym, żeby pokazać, że każdą taką opowieść warto zweryfikować. Tę potwierdziliśmy u dwóch osób, które się nie znały. Georadar to zawsze jest trochę ruletka" Pana wspólnik Andreas Richter skąd się w tej historii wziął? Andreas jest właścicielem tego georadaru, którym sprawdzaliśmy miejsce ukrycia pociągu. Wcześniej różne rzeczy badaliśmy razem. W Nysie szukaliśmy krypty biskupów. Doktor Szynkiewicz prowadził tam swoje badania, a myśmy wchodzili ze swoim sprzętem i weryfikowaliśmy jego ustalenia, bo dopiero się uczyliśmy obsługi. Wszystko się potwierdziło. Dostaliśmy świetne referencje. Teraz mamy taki projekt badawczy, który będzie obejmował całą katedrę w Nysie. A kiedy z Richterem zaczęliście akcję złoty pociąg"? Opowiedziałem mu o tych torach i że mam takiego świadka. Andreas powiedział: chodźmy w teren i sprawdźmy. Chodziliśmy z tym georadarem, pokazywały się nam jakieś dziwne wyniki. Byliśmy tam z 15 razy. Przez trzy miesiące po pracy tam jeździliśmy. Z naszymi dziećmi. W sumie traktowaliśmy to jako zabawę. Zresztą dalej to tak traktujemy. Chociaż ta sprawa zrobiła się tak wielka, że momentami baliśmy się, że nas wywróci. Nie byliśmy przygotowani na to, że to tak wybuchnie. No bo jak? Przecież Tadeusz Słowikowski przed laty też zgłaszał odkrycie, ale nie było takiego odzewu. Jak pan myśli, dlaczego? Może dlatego, że zrobiliśmy to inaczej niż wszyscy wcześniej. Zamiast zorganizować dziesięciu ludzi z łopatami, wynajęliśmy kancelarię prawną. Ona zrobiła oficjalne zgłoszenie do odpowiednich instytucji. Teraz, jak obserwujemy inne zgłoszenia, to widzimy, że wszyscy idą naszą ścieżką. Te wasze wyniki z georadaru od początku kwestionowali naukowcy. Dlaczego ich nie posłuchaliście? Z tym samym georadarem w 2014 roku prowadziliśmy badania na Książu i on wykazał istnienie podziemnego tunelu. Niedawno w tym samym miejscu prowadzono roboty i podczas nich zawaliła się ziemia. Okazało się, że tunel istnieje. Przekazaliśmy dokumentację badań tego odcinka do Książa. W przypadku pociągu georadar zaprowadził was donikąd. Proszę zapytać Joannę Lamparską o jej ostatnie badania w Strzegomiu. Trzy albo cztery georadary wykazały jednoznacznie, że pod ziemią są krypty. Po wierceniach okazało się, że nic nie ma. To zawsze jest trochę ruletka. Jeśli ktoś chce coś zrobić, nie wybierając, jak mówi papież Franciszek ciepłej kanapy", decyduje się na życie aktywne i chce coś osiągnąć, to musi liczyć się także z porażkami. Złoty pociąg. Zdjęcia, mapy i pełna historia odkrycia Otwieramy szampana o działo przeciwpancerne" Wykopaliska niczego nie potwierdziły, a o waszym złotym pociągu" przez rok mówił cały świat. Zapowiada się wielka porażka. Sami nie wiemy, mówiąc szczerze, dlaczego to wszystko się tak ułożyło, wybuchło i trwa do dziś. Największym sukcesem jest to, że udało nam się tę akcje rozpocząć i doprowadzić do momentu, w którym jesteśmy. Sukces to też zgromadzenie wokół tego przedsięwzięcia rzeszy specjalistów i fachowców, ludzi dobrej woli, którzy dobrze życzą temu projektowi. Możemy stwierdzić jednoznacznie, że w tej chwili mamy najlepszą grupę poszukiwawczą w Polsce. Oni nie mają jeszcze wątpliwości, że warto prace kontynuować? Wszyscy chcą dalej pracować. Oczywiście, atmosfera byłaby całkiem inna, gdybyśmy mieli zdjęcie na lufie czołgu, jak sobie bujamy nogami i otwieramy szampana o działo przeciwpancerne. Ale jeszcze się nam to nie udało. Mogliśmy teraz zrobić coś na łapu capu. Szukać na siłę jakiejś sensacji, by pokazać, że jesteśmy wiarygodni. Ale nie tędy droga. Nie będziemy robić tego byle jak. Myśleliśmy, że zakończymy badania na pierwszym etapie, na wykopach. ...które odkryją sensacyjną zagadkę. Nic to, jesteśmy bogatsi o dodatkową wiedzę. Mamy dokładny przekrój geologiczny tego masywu. Tego nie ma nikt. Wiemy, jaki materiał tam występuje, jak się układa, na jakim terenie jest rozłożony. Mamy dużo przemyśleń i porządne badania geologiczne. Co z nich właściwie wynika? Gruba warstwa iłów, od 1,5 do 2 metrów, rozłożona idealnie na prostym terenie, daje wiele do myślenia. Przez te iły nie przejdzie żadna woda, doskonale izolują, uszczelniają, chronią skałę, która jest pod spodem. Bo pod iłami jest piaskowiec i potem skała kiepskiej jakości, zwietrzelina skalna. I? I nie wiemy, co jest głębiej, bo tylko do tego miejsca się dokopaliśmy. Będziemy wiedzieli, gdy zrobimy odwierty i sprawdzimy falami sejsmicznymi. Byliśmy pewni, że dojście na głębokość 6 - 7 metrów da nam odpowiedź na wszystkie pytania. Nie dało. Teraz wiemy, że trzeba iść głębiej. Zrobić drugą turę. Jeśli wtedy polegniemy, to polegniemy, trudno. Myliliśmy się i tyle. Ale na razie jesteśmy w połowie drogi, musimy się przygotować do drugiej rundy badań, porządnie i dokładnie. Obojętne, ile za to wszystko jeszcze zapłacimy" Któregoś dnia będzie pan musiał stanąć przed kamerami i powiedzieć, że całe badania się nie udały... W którym momencie się nie udały? Mamy weryfikację całego nasypu, w trzech miejscach przekopany ten nasyp, pobrane próbki terenu, zrobione przekroje terenu, wiemy, co jest, na jakiej głębokości. Mamy zrobiony jeden odwiert w wykopie na głębokość 6 metrów, wiemy, jaka tam jest skała. To jest wiedza, której nie mieliśmy przed wykopami. To jest wiedza, która pomoże nam przygotować drugą turę badań. Jesteśmy o to mądrzejsi. Bez przekopów byśmy jej nie mieli. Chcemy doprowadzić to znalezisko do końca. To nasz sztandarowy projekt. Tak głośny, że już głośniejszy być nie może. Musimy go skończyć. Obojętne, z jakim rezultatem. Napisać raport. Powiedzieć: na 65 kilometrze jest tunel, jest pociąg, albo nie ma nic, pomyliliśmy się całkowicie. Obojętne, ile za to wszystko jeszcze zapłacimy. Koszty są olbrzymie. Powie pan jakie? Mogę powiedzieć tylko, że jeden metr przewiertu rdzeniowego, który będzie nam potrzebny, kosztuje między 300 a 500 złotych. Razy 30 metrów, razy dwa otwory... A może razy cztery? To wszystko zależy od geologów. To jest tzw. geofizyka otworowa. Zajmuje się badaniem gruntów z innej strony, w otworach. Z wykorzystaniem fal sejsmicznych. Być może zbadamy cały nasyp, zrobimy otwory wszędzie, jeden obok drugiego i będziemy mieli pewność, czy jest tam coś, czy nie. Warto ryzykować takie wielkie pieniądze? A jak cokolwiek zrobić bez ryzyka? Można siedzieć przed komputerem i narzekać, że mi źle, albo komentować w niewybrednych słowach, że się komuś coś nie udało. A można coś zacząć robić, zaryzykować. Na pewno byłoby lepiej, gdyby pociąg był..." W sieci już z was kpią, są też grube wyzwiska. Spodziewaliście się tej fali hejtu? Trudny temat, bo te komentarze wychodzą głównie ze środowisk eksploratorskich. Zamiast pomocy, jest jad. Ja potrafię odróżnić krytykę od krytykanctwa i zwykłego chamstwa. Ale powiem pani, co mnie najbardziej boli. Czytam, że Szwaby przyjechały i będą nam zabierać nasze dobra", że to wszystko spisek szwabski", a tu jest Polska i oni sobie nie życzą. To jest obrzydliwe wobec mojego wspólnika Andreasa, z tego powodu jest mi przykro. Pan myśli, że dlaczego to robią? Jeśli ktoś cały swój świat zamknął w okolicach Wałbrzycha, a jak jedzie do Świdnicy, to już jest za granicą, to ma takie pojęcie. Mała głowa, ciasny mózg i w głowie się nie mieści, że można zrobić taki projekt za własne pieniądze i dobrze się tym bawić. Krąży taka informacja, że na badania dostaliście 600 tysięcy złotych od niemieckiej telewizji ZDF. Dla mnie jest jasne, że to branża eksploratorska serwuje tego typu farmazony. To jest głupie po prostu. Jeśli ktoś mówi takie rzeczy, które nie są prawdziwe, jest skończonym durniem. Śni się panu czasem, że tego pociągu tam nie ma, że go pan nigdy nie znajdzie? Pracuję od rana do nocy, śpię dobrze. A jeśli pociągu czy tunelu nie będzie, to też nie jest to jakiś koszmar. Choć na pewno byłoby lepiej, gdyby był... Mądry człowiek kiedyś powiedział: Jeśli chcesz dosięgnąć gwiazd, choćbyś nigdy nie sięgnął żadnej z nich, to i tak to, co pozostanie, nie będzie nigdy garścią błota. I to jest moja dewiza: To, co zrobiliśmy, nigdy nie będzie garścią błota. Cały tekst: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,20597284,zloty-pociag-piotr-koper-nie-zamierza-sie-poddac-rozmowa.html#ixzz4IMjKPsFf
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie