Skocz do zawartości

krzysiek

Użytkownik forum
  • Zawartość

    1 565
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Zawartość dodana przez krzysiek

  1. To co mi przychodzi do głowy w tym kontekście: Po okrążeniu w 1915 roku rosyjskiego XX korpusu, wszystkie pułki zakopały swoje sztandary przed kapitulacją. Niemcom udało się odnaleźć (odkopać) jeden z nich. Po ponownym przesunięciu się frontu Rosjanie odkopali ukryte sztandary wszystkich pułków, oprócz oczywiście tego jednego. W związku z powyższym, podczas odtwarzania pułków, odtworzyli wszystkie, oprócz tego, którego sztandar znaleźli Niemcy. Czyli można wnioskować, że niehonorowe było jakiekolwiek dostanie się znaku pułkowego w ręce przeciwnika, nie ważne czy w boju czy po nim. Pozdrawiam Krzysiek
  2. Nie wiem do czego może się to przydać, ale przeczytałem ostatnio coś takiego: Tadeusz Rożniatowski Mój żywot lekarza wojskowego" wspomnienia z września 1939, z Brześcia: (...) lekarz dentysta Pawłowski z Gdyni. Okazało się ze dysponuje on samochodem, zupełnie nowym, tylko trochę niewygodnym chevroletem. Aut ma wspaniały, mocny silnik, ramę i 4 koła oraz jakieś prowizoryczne siedzenie dla kiekrowcy. Poza tym - dosłownie nic. Gdzieś pod Warszawą lotnicy niemieccy rozbili cały transport tych podwozi, ewakuowany na wschód. Nikogo przy tym nie było, część transportu pięknie się paliła, więc nasz porucznik, obdarzony szybkim refleksem, wybrał jedną sztukę, uruchomił ją i tak przyjechał na niej do Brześcia. Bhętnie nas ze sobąz abierze, jeśli pomożemy mu jakoś zabudować tę ramę. Nie darmo uczono nas zaradności i samodzielności. Rozbieglismy się w różnych kirunkach i po chwili Józio Walasek taszczył na plecach jakieś drzewi ze zbombardowanego domu, które jak ulał pasowały do podwozia, tworząc mocną podłogę. Coś tam jeszcze dostaliśmy od zarządzającego hotelem, ktoś cudem przyniósł dwie bańki pełne benzyny, i jeszcze nie zapadł całkowity zmrok, kiedy z fasnem opuszczaliśmy Brześć, udając się w kierunku na Kowel." Podobno nie było nawet błotników. Potem oczywiście dojechali tą ramą chevroleta na Węgry i przekroczyli z nią granicę. Jakoś nie natknąłem się wcześniej na informacje o ewakuacji chevroletów na wschód i o zniszczeniu kolumny. Pamiętam tylko o ewakuowaniu Pz.Inż. i o występujących w podobnym stanie ciężarówkach 713. Moze to pomyłka? W każdym razie wrzucam to co znalazłem, dla pożytku ogólnego. Pozdrawiam Krzysiek
  3. Temat jest jak najbardziej sprawiedliwy, tylko tak sobie myślę, że miesza się kilka wątków. To co mnie ciekawi (i co wydaje mi się pasowałoby do tematu wątku) to sprzęt który już skierowano do produkcji seryjnej, albo miano niebawem skierować do produkcji seryjnej, tylko nie zdążono przekazać do jednostek. Bo niektóre z prezentowanych projektów upadly i nie były dalej rozwijane, a niektóre (jak PzInż.703 o ile dobrze pamiętam) miały być w 1940 roku produktowane w tysiącach egzemplarzy. Moglibysmy pokusić się o takie określenie typów? Krzysiek
  4. Mam prośbę i będę bardzo wdzięczny - czy może ktoś ma zdjęcia wnętrza wz. 29? Chodzi o przedział bojowy, przedział silnikowy itp. Byłyby mi bardzo użyteczne. Z góry dziękuję Krzysiek
  5. Kilka drobnych spraw odnośnie URów: Po pierwsze odrzut - według relacji był podobno niewiele większy niż zwykłego karabinu Mauzera. Po drugie ilość - od metra. Biorąc pod uwagę ilość zachowanych egzemplarzy lub/oraz elementów musiało być tego mnóstwo. Po trzecie kwestie użycia - w relacjach powtarza się drobny problem - strzelec nie widział czy trafił czołg czy nie. I po pierwsze trudno było mu ocenić czy broń jest skuteczna, a po drugie walono w czołgi aż do momentu zatrzymania się maszyny. Mimo, że załoga najczęściej już dawno nie żyła. Są ładne zdjęcia czołgów i samochodów pancernych niemieckich z przestrzelinami od Ur, w jedym przypadku widziałem kilkanaście przestrzelin. W przypadku działa było lepiej, bo trafienie widać wyraźniej, czołg częściej się zapalał, no i było większe prawdopodobieństwo uszkodzenia ważnych elementów. Pozdrawiam Krzysiek
  6. Ja kiedyś przy drodze wykopałem owalną mosiężną blaszkę. Przecieram - pięknie wytłoczony niemiecki orzeł, hurra! Przecieram mocniej - pod spodem napis MONTANA :) Pozdrawiam Krzysiek
  7. Ja wykopałem wiadro które było zasypane gruzem z wysadzonego schronu. 0,8 metra głębokości. Nieźle się zasapałem :) A kiedyś puste wiadro, w środku lasu, przy całkowicie równej ziemi, żadnych wgłębień, pozycji, nic - 1,2 m. Ale oczywiście to nie przebija skrzyni z racicami. :) Pozdrawiam Krzysiek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie