Myślę że się mylisz. Po prostu obie strony konfliktu uprawiają daleko posuniętą maskirowkę.
Ukraińcy udają słabszych niż są (aby nadal dostawać pomoc od Zachodu) Rosjanie zaś napinają wątłe już muskuły by zagarnąć jak najwięcej przed spodziewanymi rozmowami pokojowymi. Nie patrzą w tym momencie na żadne koszta, robią sprint przed spodziewaną metą.
Może im się to opłaci, moim zdaniem nie. Co do "twardości" rosyjskiego społeczeństwa, byłem, gadałem i to raczej z ludźmi z prowincji, i oni od zawsze żyli w prymitywnych warunkach i w biedzie, więc pewnie wytrzymają. Co innego ci z dużych miast - zawsze mieli lepiej, a przez ostatnie ćwierć wieku dużo lepiej niż reszta, i raczej nie zaakceptują nagłego pogorszenia warunków. I propaganda im już nie zasłoni pustawej lodówki. A zwłaszcza zamiany dżonyłokera na swojski samogon. Albo tego że zamiast naprawiać swoje Audi oryginalnymi częściami, muszą się zadowolić najtańszymi chińskimi zamiennikami. Lub płacić 10x więcej.
M81, akurat sprawa z flagami czy raczej proporcami w barwach UPA jest prosta. Dla Ukraińców to nie jest organizacja zbrodnicza tylko partyzantka walcząca z Sowietami, czytaj z Moskwą, i może marginalnie z Polakami. O zbrodni wołyńskiej nie słyszeli, albo słyszeli, ale że cięliśmy się tam równo i tak dalej, a jak coś będąc u nas przeczytają, to uznają to za moskiewską propagandę. Z drugiej strony, za mojej ostatniej bytności nad Dnieprem, znajomi mnie zaciągneli do jednej "klimatycznej" knajpy. Z początku aż się obruszyłem, jak zobaczyłem wystrój, ale tam obok Bandery na ścianie wisiał i portret Petlury, i Chmielnickiego, i Konaszewicza-Sahajdacznego. A jak z głupia frant spytałem czy te sowieckie szaszki na ścianie to trofiejne - to od razu dostałem gratisową kolejkę z dolewką;).