Adam293 Napisano 26 Kwiecień 2011 Autor Share Napisano 26 Kwiecień 2011 Witam kolegów. Mam do zrobienia zadanie z języka polskiego. Wychodzi mi 2 na koniec i w tym miejscu prosiłbym o waszą pomoc. mam wyjaśnić jakie były typy katorgi na syberi od II połowy XIXw. warunki panujące na syberi . od kiedy zaczęto stosować karę katorki na syberi zrobiłbym to sam ogółem. tylko nie można posługiwać się internetem.a więc milewidziane byłoby jeśli podali byście jakieś źródła i może cytat. Chociaż jakaś fotka czy skan fragmentu ksiażki gdzie znalazła by się odpowiedź na powyzsze pytania. Z góry bardzo dziękuję. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mozets Napisano 27 Kwiecień 2011 Share Napisano 27 Kwiecień 2011 Mogę Ci sprezentować opowiadanie mojego autorstwa. Autentyczne. Znałem tego człowieka.( Stefana Derżko). To ylko" jeden z setek tysięcy osobników , który był na Syberii. Kompendium rodzajów katorgi jest chyba zbyt poważną dysertacją dla tak młodego człowieka jak Ty. I mogłoby naruszyć Twoją delikatną równowagę psychiczną. Opracowania ( gotowca) w formie o jakiej mówisz - chyba nie ma w ogóle. Przerasta ono ( skalą okrucieństwa i zbrodni) zdolności pojmowania nawet najtęższych psychiatrów i socjologów na świecie.Wzdragają się oni przed wzięciem na warsztat takich opracowań. Dotyczy to również zbrodni na Wołyniu i Podolu.Możesz użyć opowiadania jako ilustracji" swego wypracowania.*********************************** Si-bir ( Śpiąca –ziemia) /Opowieść autentyczna/W roku 1979 w Lądku Zdroju poznałem starszego mężczyznę w wieku ponad 70 lat. Wysoki, silny, postawny. Mogę zdradzić jego nazwisko. Nie żyje już od lat i nie miał żadnej rodziny. We wrześniu 1939 Rosjanie wkroczyli do Lwowa – gdy był świeżo po studiach prawniczych na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Zabrano go z ulicy w letnim prochowcu ( lato było gorące) – jego narzeczona została zastrzelona tego samego dnia . Broniła się na ulicy przed zalotami krasnoarmiejca i została zabita. Stefana Derżko dołączono do transportu i bydlęcym wagonem dotarł do miejscowości Matygino w głębi Rosji. Relacje jakie ten człowiek mi przekazał poprzedziły wielogodzinne rozmowy – jakie z racji pobytu w uzdrowisku – prowadziliśmy na spacerach po okolicy. Nabrał do mnie zaufania i opowiedział mi swoją historię. Historię Sybiraka, prawnika – drwala w tajdze. W Matygino osadzono go w więzieniu – starej twierdzy. Cela z betonową posadzką, okienko bez szyby, bez ogrzewania i bez jakiegokolwiek posłania i przykrycia. W letnim płaszczu przebywał tam do lutego – śpiąc na betonie. Dostał martwicy pośladków – od mroźnego betonu. W największe mrozy, ( w Matki Boskiej Gromnicznej) –załadowano go do dużego transportu kolejowego i wyruszyli na spotkanie Sybiru. Na Magadan. Podróż była straszna. Na 3 dzień wstawiono im do wagonów żelazne piecyki na drewno. Mężczyźni wyrwali w podłodze otwór. Nieduży - co wartownicy tolerowali. To była toaleta. Gdy załatwiały się kobiety – mężczyźni stawali tyłem. Zresztą w wagonach robiło się luźno. Codziennie wygarniano z nich trupy słabszych i wyrzucano po prostu w śnieg przy torach. „Zamarzajut polskije sabaki” – stwierdzali strażnicy , z obrzydzeniem wygrużając sztywne ciała z wagonów. Dzikie zwierzęta po odjeździe eszelonu czyściły teren do kosteczki. Ustalono, że płaszcze i kożuchy jakie mieli niektórzy zmarli – będą służyć żywym. I tak więzień Derżko wyfasował stary, ale ciepły kożuch po zmarłym koledze. 4 dnia dano im gorącej wody i solone śledzie. Całe szczęście, że do wagonu wpadały tumany śniegu i było czym ugasić pragnienie. Nie wie ile dni jechał. Ale nie krócej niż 3 tygodnie. W środku olbrzymiej tajgi transport zatrzymał się. Krasnoarmiejcy pomagając sobie karabinami i bagnetami – wygarniali wychudłych, sczerniałych – ledwie chodzących ludzi na nasyp kolejowy – skąd staczali się w dół , w głęboki śnieg przy sosnach. Z całego transportu przeżyła ponad połowa. Uformowani w długi wąż brnęli w tajgę – zatrzymując się – gdy strażnicy ( ośmiu na blisko 300 osób) pozwolili. Jedna z kobiet odeszła kilka kroków – by się załatwić. Krasnoarmiejec o twarzy Mongoła – zastrzelił ją – za próbę ucieczki. Należało więźniów maksymalnie upodlić – by załatwiali się jak zwierzęta – czyli tam gdzie stoją i w grupie. Tym Rosjanie różnili się od Niemców . Ci pierwsi zabijali równie bezwzględnie. Natomiast Rosjanie przed śmiercią musieli jeszcze ofiarę upodlić. I tym generalnie różniła się cywilizacja zachodnia od azjatyckiej.Pod wieczór żołnierze ni stąd ni zowąd zatrzymali pochód i stwierdzili: „Tut budietie żywiot”. Zresztą co za różnica - 5, 10, czy 50 kilometrów dalej, - było tak samo.I doradzili – że kto nie zrobi sobie jakiegoś ukrycia na noc - nie przeżyje. W nocy będzie kilkadziesiąt stopni mrozu. Jedynym pocieszeniem był zupełny brak wiatru. Przy dużych mrozach ślina po splunięciu – zamarzała w bryłkę lodu – tuż nad ziemią. Po strasznej nocy – nastał pierwszy poranek w tajdze. Znowu ubyło kilkanaście osób. Przyjechał duży ciągnik wlokący olbrzymie sanie. Były tam piły, siekiery, łomy , oskardy i masa pustych beczek po paliwie. W zamarzniętej ziemi drążyli ziemianki na 5-6 osób. Nakrywali to balami ściętych sosen, ziemią, igliwiem , mchem. W środku ustawiano beczkę po paliwie - w której palono drewnem. Tej jednej rzeczy – nie brakowało na tysiącach kilometrów tajgi. Nikt nie próbował uciekać. Bo nie przebyłby pieszo tysiąca kilometrów. I zwierzęta tajgi –same wymierzyłyby mu wyrok. Zresztą nie mieli nawet pojęcia gdzie są. I tak mijały lata. Od rana do zmroku ścinali drzewa. Czasem na wysokości piersi – gdy śnieg był tak wysoki. Kto wyrobił normę - dostawał przydział chleba. Normę zmniejszano stosownie do spadku wydajności. Często kończyło się to zagłodzeniem i śmiercią – bo coraz słabszy i niedożywiony drwal – po prostu umierał. Tak po prostu gasł w oczach. I cicho odchodził. Leczyli się sami - w zimie najczęściej herbatą z igliwia. Zima trwała 9 miesięcy. W krótkim okresie „wiosny i lata” –zbierali zioła i jagody. Stefan Derżko opowiadał mi, że przez wszystkie te lata spędzone w tajdze tj. przez 18 lat – nigdy nie przespał całej nocy w ziemiance. Kto tak robił i wychodził rano na mróz – nabawiał się choroby płuc zwanej suchotami. I szybko umierał. Dlatego trzeba było co parę godzin wyjść w noc na mróz i przynajmniej raz obejść ziemiankę dookoła. I tak przez kilkanaście lat katorgi. W miejsce zmarłych z chorób i wycieńczenia – przychodziły nowe transporty.Sowiety wchłaniały każdą ilość drewna jaką chodzące trupy były w stanie dostarczyć na bocznicę. „Nowi” dostarczali szczątkowych wiadomości ze świata. Na początku 1954 roku chodziły słuchy, że wojna się skończyła. Ale nikt w to nie wierzył. Co jakiś czas ktoś był wzywany do komendanta obozu i znikał. Wszyscy myśleli – że był likwidowany. Stefan Derżko został wezwany do Komendanta na wiosnę 1957r. oddał kolegom wszystko co miał – łącznie z kożuchem zmarłego kolegi. Nie sądził by na drugim świecie był mu on potrzebny. Komendant wypytywał go o wszystko – z lat przedwojennych. Następnie powiedział ,że Hiltler kaput, jest nowa Polsza. On ma jechać do Krakowa – do Nowej Huty. Tam dostanie mieszkanie, będzie przeszkolony na maszynach liczących i będzie pracował w Hucie. Podpisał zobowiązanie, że bez zgody władz sowieckich nie zmieni miejsca zamieszkania , ani nie powie o niczym co widział i słyszał od 1939 roku od aresztowania. Powiedzieli mu ,że jeśli nie dotrzyma słowa –znajdą go wszędzie. Nie ucieknie nawet za granicą. Że mają swoich ludzi na całym świecie. Dostał ciepłe ubranie, worek z jedzeniem , propusk – pismo od władz NKWD obozu – gdzie jedzie i po co. Pismo to było wówczas cenniejsze od najlepszego paszportu na świecie. Strażnik wyprowadził go w tajgę , odwiózł do torów kolejowych i przekazał na pierwszy pociąg jadący na zachód. Człowiek ten opowiadał mi wiele rzeczy strasznych i nieprawdopodobnych – których nawet nie jestem w stanie powtórzyć . Mówiły one o okropnym życiu w tajdze. Szykanach wartowników. Głodzie chorobach i mrozie. Mówił także , że widział tam niesamowite rzeczy – o których nie powie mi nigdy. Chyba ,że leżałby już w grobie i wiedział, że zaraz umrze. To mówił człowiek wykształcony, po wyższych studiach , dzielny i odważny, odporny na straszne trudy. I nigdy mi już nie powiedział o co chodziło. Być może Rosjanie robili z nimi jakieś nieludzkie doświadczenia. Medyczne i nie tylko. Z udziałem ludzi i zwierząt. By udowodnić teorię Darwina. Słyszałem to od jednego Sybiraka. Ale to są domysły. Nie podaję tego za fakty. Prawie na pewno karmiono świnie zwłokami więźniów. Być może jedli trupy. Nie wiem. Stefan Derżko do roku 1980 – dalej mieszkał jako emeryt w mieszkanku w Nowej Hucie , które przydzieliło mu NKWD. Odwiedziłem go tam. To było niedaleko placu na którym stał Lenin z oberwaną wybuchem piętą. Nie założył rodziny. Zmarł samotnie. Do ostatniego dnia życia wierzył we wszechmoc potężnego NKWD, GRU i KGB. Tekst autorski. © Marian Mozets Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
GeneralRemek Napisano 27 Kwiecień 2011 Share Napisano 27 Kwiecień 2011 Co ty kolego robiłeś że masz dopa z polskiego? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ktos451 Napisano 27 Kwiecień 2011 Share Napisano 27 Kwiecień 2011 Siedział z wykrywką w lesie, a potem na odkrywcy;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Adam293 Napisano 27 Kwiecień 2011 Autor Share Napisano 27 Kwiecień 2011 No można tak powiedzieć. Polonista to ze mnie nie będzie.Dziękuję bardzo koledze Mozets. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jeremiahjohnson Napisano 28 Kwiecień 2011 Share Napisano 28 Kwiecień 2011 Niestety kol. Mozets, im dalej na wschód, tym większa dzicz. Chociaż co do zabijania? Niektóre ówczesne potęgi cywilizacyjne opanowały to do perfekcji ( Niemcy ). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Czlowieksniegu Napisano 28 Kwiecień 2011 Share Napisano 28 Kwiecień 2011 im dalej na wschód, tym większa dzicz"Taaa... są rzeczy, które się fizjologom nie śniły. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jeremiahjohnson Napisano 28 Kwiecień 2011 Share Napisano 28 Kwiecień 2011 Tzn. że co? Pieprzę głupoty, czy jednak coś w tym jest? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Czlowieksniegu Napisano 28 Kwiecień 2011 Share Napisano 28 Kwiecień 2011 Ja tam nie wiem, czy i co pieprzysz lub solisz...Ale jak dla mnie określenie im dalej na wschód, tym większa dzicz" mocno ( i dla mnie negatywnie ) charakteryzuje Twoje podejście do świata.Pozdrawiam.Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 21:41 28-04-2011 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Eastlegion Napisano 28 Kwiecień 2011 Share Napisano 28 Kwiecień 2011 Kol. jeremiahjohnson.Miej świadomość tego, że myślenie stereo i monotypami, strasznie ogranicza. Wschód to nie tylko czerwona zaraza, Stalin i Katyń...Wielokrotnie przeżywałem ciężkie chwile przebywając na wysokorozwiniętym zachodzie, natomiast każda z moich podróży na wschód, to tylko dobre wspomnienia. Specyficzni ludzie, obyczaje i kultura, są bliższe nam bardziej niż nam się wydaje.Zdrów. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jeremiahjohnson Napisano 29 Kwiecień 2011 Share Napisano 29 Kwiecień 2011 Zgadza się, słowo dzicz " było zbytnim przejaskrawieniem, słyszałem o pięknym kraju, wielkiej gościnności tych prostych ludzi i temu nie zaprzeczam ( nie mam klapek na oczach ), sam zawsze marzyłem o podróży Koleją Transsyberyjską , ale wybaczcie - gdybym miał do wyboru albo żyć na zgniłym " zachodzie, albo na wschodzie, bez wahania ( jak miliony Polaków ) wybrałbym to pierwsze, dla nas obce kulturowo. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mozets Napisano 29 Kwiecień 2011 Share Napisano 29 Kwiecień 2011 Zachowując uczciwość w dyskusji - należy rozróżniać 2 sprawy. Jedna to sprawa nacji do jakich się odnosimy. Wiemy ,że Chińczycy np. nie żyją tylko w Chinach - ale duże ich skupiska są obecne na całym świecie. ( Powiedzmy w USA – to obywatele amerykańscy, Polacy w Chicago – także. Mafia rosyjska i włoska w NY – to także obywatele USA). I zależnie od intencji jakie sobie zakładamy- możemy anonimowo na portalach próbować „udowadniać” nasze sympatie lub antypatie. Możemy mówić że to „żółtki” – zapominając o wkładzie cywilizacyjnym tych małych ( wzrostem) rzeczywiście żółtawych osobników. Że różnią się oni od przedstawicieli cywilizacji zachodniej ( do której należą Polacy) – każdy wie. Czy Rosjanin, Japończyk, Chińczyk, Kazach, Mongoł - to ludzie gorsi od nas ??? Oczywiście nie! Moglibyśmy z niektórych ich cech narodowych – brać przykład. Jak chociażby z pracowitości. Są jednak powielane ( bezmyślnie, lub celowo) pewne stereotypy tak z jednej jak i z drugiej strony. Są one zwykłą manipulacją. Czy ćwierćinteligentny Polak uważa typowego Rosjanina ( np.) za dzicz ? Także nie. Jednak nawet ten ogłupiony manipulacją ćwierćinteligentny ( nawet) Polak – zna historię Polski. Kocha Rosjan – jak i wszystkie inne nacje świata. Pamięta jednak, że w Rosji nie rządzi „lud” ( miły o słowiańskiej duszy, szczypatielny i chętny do breżniewowskich pocałunków) a rządzi Kreml. Jak ideologie Kremla od czasów Piotra Wielkiego wychodziły Polakom na zdrowie – także wie ten wspomniany ¼ IQ. Bo ten prosty lud na polecenie Kremla zamienia się łatwo w walec toczący się na Zachód i nie liczący się z nikim i z niczym. Groźne są nie nacje - a zbrodnicze ideologie. Którym niektóre wielkie nacje – łatwo ulegają.I groźni są głupi ludzie. Polacy na swoje( szczęście? nieszczęście?) nigdy nie tworzyli nacjonalistycznych zbrodniczych ideologii – które topiły we krwi miliony sąsiadów.Łatwo przebaczali ( bez skruchy ze strony winowajców i zadośćuczynienia) i dlatego znajdujemy się dzisiaj w tym miejscu. ( W biedzie , kryzysie i braku poszanowania ze strony odwiecznych wrogów). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jeremiahjohnson Napisano 29 Kwiecień 2011 Share Napisano 29 Kwiecień 2011 Myślę, że jestem jednak chociaż trochę więcej niż ćwierć inteligentny, nie myślę żadnymi stereotypami i nie jestem ofiarą socjotechniki. Jak już wyżej wspomniałem, jest coś takiego na Wschodzie jak więzy rodzinne, gościnność, piękno przyrody, jest też wielka i stara kultura Chin, Japonii i ich wkład w rozwój cywilizacyjny świata, ale jest też i druga strona medalu: mianowicie suche fakty nie wyssane z palca, a bezpośrednie relacje ludzi którzy byli tam, ale nie w celach turystycznych, tylko tych którzy po prostu chcieli w normalny, cywilizowany sposób dostać się do bliższego czy dalszego miejsca. Nie będę się teraz rozwodził co ich po drodze spotkało, ale wierzcie mi, łagodnie mówiąc nie mieli tak miłych wspomnień jak kol. Eastlegion czy zadowoleni z wycieczki turyści. To nic osobistego, to fakty, suche fakty. Jako człowiek trochę więcej niż ćwierć inteligentny ( przynajmniej ja tak sądzę ) staram się spojrzeć na różne, czy to zwykłe, czy kontrowersyjne sprawy z każdej strony ( no, w tym to jestem lepszy od żony, bo ona ma zawsze rację )i nie można mi zarzucić jednokierunkowego spojrzenia na świat. Wracając do mojego pierwszego wpisu w tym wątku, zabrakło tego ( a powinienem o tym wspomnieć ) co kol.Mozets napisał o tej społeczności, która z jakiegoś powodu zamieniała się w miażdżący wszystko na swojej drodze walec. I takie właśnie jest moje spojrzenie na ową nieszczęśnie określoną dzicz " które to niesłusznie nazwane zostało jednokierunkowym i ograniczonym myśleniem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Czlowieksniegu Napisano 29 Kwiecień 2011 Share Napisano 29 Kwiecień 2011 Mozets- Polacy na swoje( szczęście? nieszczęście?) nigdy nie tworzyli nacjonalistycznych zbrodniczych ideologii – które topiły we krwi miliony sąsiadów.Łatwo przebaczali ( bez skruchy ze strony winowajców i zadośćuczynienia) i dlatego znajdujemy się dzisiaj w tym miejscu. ( W biedzie , kryzysie i braku poszanowania ze strony odwiecznych wrogów)."W jednym, tylko w jednym masz rację- milionów nie, ale setki tysięcy już i owszem... I nie tylko sąsiadów- współobywateli również.Jeremiahjohonson- ale jest też i druga strona medalu: mianowicie suche fakty nie wyssane z palca, a bezpośrednie relacje ludzi którzy byli tam, ale nie w celach turystycznych, tylko tych którzy po prostu chcieli w normalny, cywilizowany sposób dostać się do bliższego czy dalszego miejsca".To Ty nigdy po zapadłych miejscach w naszej socjalistycznej Ojczyźnie nie jeździłeś? Ewentualnie nie zapraszam do rewirów, które można znaleźć w każdym polskim mieście :-( Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jeremiahjohnson Napisano 29 Kwiecień 2011 Share Napisano 29 Kwiecień 2011 Drogi drogami, ale przy tamtej wszechobecnej korupcji, nasza, to jest mały pikuś. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.