Skocz do zawartości

Zachowane w Polsce T-34. Trochę historii


Stoner1972

Rekomendowane odpowiedzi

Korzystając z okazji,iż w tym miejscu znaleźli się pasjonaci tematu T-34 pragnę zapytać o kwestię, która mnie nurtuje: dlaczego Rosjanie dokonywali napraw ogniw gąsienic T-34/85 za pmocą spawania stalą nierdzewną?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 95
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Co do spawania trudno mi się wypowiedzieć [ i nie będę pytał u „źródła”, bo „źródło” akurat ma fuchę i znając życie i fakt, że jest sobota, wróci po kilku głębszych, które spowodują wielką niechęć „źródła” do wszelkiej dyskusji, a tylko pragnienie położenia się do łóżka :)) ] Mogę tylko dodać, z tego co mi wiadomo, że spawanie to metoda łączenia głównie metali (w tym stali) poprzez ich miejscowe stopienie, a w większości przypadków dodaje się tzw spoiwo czyli materiał dodatkowy (uzupełniający m.in. braki powstające w elementach łączonych przy spawaniu), który stapiając się z materiałem podstawowym tworzy tzw spoinę. Spoiwem mogą być rożne elementy, zwłaszcza w czasie wojny mógł być to zwykły kawałek drutu, jakiś metalowy pręt, czy kawałek stali chyba nie koniecznie ze stali nierdzewnej ale z wiadomych powodów taka stal mogła być chętniej stosowana. Nie wiem czy były jakieś wytyczne aby spoina łącząca miała być ze stali nierdzewnej, zapewne wykorzystywano to co aktualnie było pod ręką, elektrody radzieckie do spawania tzw stali jakościowej mogły być zbudowane ze stali nierdzewnej, trudno powiedzieć... według mnie spoiwem mogła być różna stal w zależności od tego czego użyto, w warunkach frontowych chyba nikt na siłę nie szukał stali nierdzewnej, tylko korzystano z tego co było pod ręką (ale może się mylę). A może kolega Wilcz sprecyzuje skąd ma takie wiadomości, bo mając nawet fragment gąsienicy T-34 z ogniwami pospawanymi taką stalą, trudno przekładać to na jakąś regułę czy pewnik, że taką stal wykorzystywano we wszystkich przypadkach.

Wracając jeszcze na moment do pytania kolegi Nebelwerfer o literaturę i odpowiedź kolegi JSJ z tym związanej muszę dodać, że przecież z jakiejś literatury należy korzystać, a wręcz trzeba !!!. Z całym szacunkiem dla wypowiedzi kolegi JSJ, odniosłem jednak wrażenie z tego co napisałeś, może mylne, że właściwie nie warto inwestować w to czy tamto bo wszędzie są błędy. Według mnie ok 90% informacji, które przeczytamy lub z którymi się zapoznamy, wnoszą coś pozytywnego do naszej wiedzy na interesujący nas temat... a z biegiem czasu chyba wszyscy pasjonaci i miłośnicy np. techniki wojskowej powoli uczą się przesiewać przysłowiowe ziarno od plew. Sam przerabiałem to nie raz, nie dwa ale wręcz setki razy i myślę, że zawsze znajdzie się coś co i tak wprawi nas w zakłopotanie lub podważy nasze dotychczasowe osądy. Doświadczyłem tego parę postów wyżej, kiedy kolega JSJ dobitnie mi uświadomił błądzenie w temacie roku budowy Gdańskiego T-34.

Tak to już jest, zwłaszcza z historią bo jak trafnie zauważył kolega JSJ każdy kolejny dzień, miesiąc, rok może przynieść jakieś „odkrycie”, mogą wypłynąć na światło dzienne jakieś nieznane fakty lub historyczne dokumenty, które zawsze w pewien sposób przekreślają (lub potwierdzają) wcześniejsze domysły i teorie na dany temat. Myślę, że tak naprawdę nie sposób uniknąć błędów lub pomyłek jakie pojawiają się w rożnych publikacjach. Niektóre są naprawdę nie do przełknięcia, w innych są one wynikiem często niefortunnego tłumaczenia na język polski - zwłaszcza gdy do zagadnień taktyczno - technicznych z dziedziny militariów podchodzą tłumacze bez choćby elementarnej wiedzy o tym, co biorą na warsztat. Są też oczywiście tytuły, które nie powinny w ogóle istnieć na rynku wydawniczym i nie warto nimi zawracać sobie głowy, myślę jednak, że w dobie internetu nawet początkujący miłośnik samolotów, czołgów czy okrętów potrafi dowiedzieć się o takich „kukułczych jajach”.

Wracając do tematu, myślę, że kolega JSJ przerabiał już to wszystko i dziś może śmiało zajmować się subtelnymi różnicami, drobnymi szczegółami budowy czy nie zawsze dostrzegalnymi dla przeciętnego „zjadacza chleba” niuansami w budowie czy wyglądzie zewnętrznym... nie zniechęcajmy jednak do czytania ludzi (a trochę taki wydźwięk bije JSJ z Twojego postu, myślę, że nie zamierzony), którzy stoją na początku tej drogi, pośrodku lub po prostu pragną zdobyć bardziej ogólną wiedzę na jakiś temat, nie wchodząc w szczegóły czy szczególiki, które mogą przerabiać na dalszym etapie swoich zainteresowań, jeżeli tylko będą czuli taką potrzebę...

Myślę również, że wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z tego, że nawet autorytety w jakiejś dziedzinie mogą mijać się z prawdą, dlatego cóż można zaproponować polskiemu czytelnikowi chcącemu np. wiedzieć coś więcej niż podstawowe tzw encyklopedyczne informacje o T-34. Według mnie Magnuski, czy takie wydawnictwa jak Militaria, Lampart czy Bellona (choć w przypadku tych dwóch ostatnich zwrócił bym szczególną uwagę na autorów publikacji, tych oryginalnych, którzy są tłumaczeni na język polski) to tak naprawdę jedyne dostępne pozycje w języku polskim i trudno nie móc nie skorzystać z nich gdy interesują nas rzekł bym tematy związane z wojskowością. Są jeszcze artykuły w prasie tematycznej (np. w Żołnierzu Polskim, Nowej Technice Wojskowej – w tym kilka artykułów Magnuskiego) czy strony internetowe – tu jednak zachowałbym o wiele większą ostrożność niż w przypadku wydawnictw książkowych. Ja zazwyczaj przyjmuję regułę, że najrzetelniej piszą (w sensie danych taktyczno – technicznych, historii powstania, wielkości produkcji czy historii zastosowania w jednostkach bojowych) o swoich konstrukcjach rodacy, czyli np. o T-34 Rosjanie, o M4 Sherman Amerykanie a o Tygrysie Niemcy, z tym, że od razu należy odrzucić tzw patriotyczne naloty w takich publikacjach, wtrącane dość często, bo zgodzę się w 100% z kolegą JSJ, że akademickie rozważania, który czołg był lepszy od drugiego, czy który „wygrał wojnę” a który „mógłby wygrać gdyby...” to również nie dla mnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym jeszcze wspomnieć historię z tzw pierwszych lat mojej fascynacji uzbrojeniem wojskowym. Kiedyś w Żołnierzu Polskim" gdzieś w latach 1983 – 1984 pojawiał się cykl o broni pancernej LWP. Każdy rysunek czołu, działa pancernego czy transportera opancerzonego (w dodatku w trzech rzutach i kolorze) był dla mnie jak powiew świeżości... choć szata graficzna, barwniki i jakość druku ówczesnego Żołnierza Polskiego" nie pozwalały na przyjrzenie się szczegółom budowy, a wręcz były bardzo kiepskie jak na dzisiejsze standardy... Był też taki tygodnik (chyba tygodnik, jak dobrze pamiętam) „Kraj Rad” (może ktoś pamięta takie czasopismo, o radzieckim „dobrobycie”, które wychodziło w naszym kraju w języku polskim, pismo ze wszech miar polityczne, prenumerowane zwłaszcza przez ówczesnych nauczycieli języka rosyjskiego – i właśnie na takowych lekcjach miałem z nim doczynienia) w którym z okazji 40-lecia zwycięstwa nad Niemcami w roku 1985 zaczął ukazywać się cykl „Broń zwycięstwa”. „Kraj Rad” miał kredowy papier, niezłą szatę graficzną i pięknie prezentowały się na nim duże, kolorowe plansze z opisami poszczególnych typów uzbrojenia Armii Zwycięskiej, zebrałem je wszystkie (chyba)... a owszem był tam i T-34 (dokładnie T-34-85), duży, kolorowy, pięknie lśniący na kredowym papierze i w trzech rzutach, a co z tego wynikało: zwykły PRZEROST FORMY NAD TREŚCIĄ. Bo w Żołnierzu Polskim, jaki by nie był, można było przeczytać o wiele więcej i o wiele ciekawsze informacje niż w tym „Kraju Rad”... a do czego zmierzam, ano do tego, że obecnie w wielu publikacjach też można zauważyć taki PRZEROST FORMY NAD TREŚCIĄ, co dobitnie świadczy, że często mało rzucające się w oczy publikacje, czy strony internetowe, nawet bez zdjęć i rysunków mogą wnieść o wiele więcej do tego czym się interesujemy niż niektóre pięknie ilustrowane i z daleka rzucające się w oczy... to taka moja skromna uwaga, poparta własnymi doświadczeniami, skierowana do osób zwłaszcza młodych, bo starsi zapewne wiedzą o czym piszę, które grzebią w sieci, w księgarniach czy antykwariatach w poszukiwaniu publikacji na interesujący ich temat. Choć nie twierdze, że ładnych kolorowych, dużych rysunków nie warto mieć, też warto, ale dla dociekliwych radził bym (jeżeli mogę udzielać jakichkolwiek rad szanownemu gronu forumowiczów) pogrzebać trochę głębiej w sieci, czy w wydawnictwach historycznych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do szanownego kolegi JSJ. Czy mógłbyś wypowiedzieć się na temat już poruszony na forum, a mianowicie na ile prawdopodobne jest to, że stojący w Kołobrzegu T-34 to ten sam czołg, który kiedyś stał na pomniku w Łodzi. Zdjęcie tego dawnego łódzkiego T-34 jest zamieszczone w jednym z pierwszych postów w niniejszym temacie. Czołg z Kołobrzegu można obejrzeć na stronie http://picasaweb.google.com/polar123tank/T3476KoObrzeg choć chyba się nie pomylę pisząc, że JSJ masz pewnie o wiele szczegółowsze zdjęcia tego czołgu. Myślę, że ze swoją olbrzymią wiedzą i „wampirycznym wysysaniem treści zdjęć” (bardzo fajnie to napisałeś :)), mógłbyś fachowiej ode mnie zweryfikować domysły, że to być może ten sam czołg.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

T-34 znad Narwy postaram się przeanalizować wieczorkiem, a tymczasem pragnę zwrócić się jeszcze do kolegi JSJ. Zdradziłeś nam (jeżeli mogę użyć takich słów), że sam rysuje plany czołgów czy rozrysowuje szczegóły budowy i dokładnie od wielu lat analizuje wszystko to co wiąże się z T-34 i jego wariantami produkcyjnymi. W związku tym moje dwa kolejne pytania:

Po pierwsze: Czy nie ma przypadkiem kolega w planach np. wydać jakiejś publikacji na owy temat - historia budowy i wersje produkcyjne T-34 ???, bo nie ukrywam, że pierwszy ustawiłbym się w kolejce, a i chętnych zapewne by nie zabrakło.

Po drugie: Na ile ocenia kolega np. rysunki, plany czy rzuty różnych wersji T-34 zamieszczone na stronach http://otvaga2004.narod.ru/publ_w4/050_t34.htm lub http://army.lv/ru/t-34/risunki/631/512#info Generalnie, pytam ogólnie bo trudno analizować pojedynczy plany czy rysunki, a zdaję sobie sprawę, że jedne są lepiej dopracowane, a inne gorzej, ale jakby kolega mógł naprowadzić mnie (czytelników forum) przynajmniej na te bardziej poprawne historycznie lub zgodne z tym co sam kolega analizuje od wielu lat, a umieszczone na w/w stronach www.

..a tak na marginesie na pierwszej z w/w stron, wszystko na to wskazuje, jest chyba zdjęcie Gdańskiego T-34 z bocznego ujęcia, a na drugiej http://army.lv/ru/t-34/631/512 w dziale Двигатель и трансмиссия jest napisane o kołach T-34 „с ре­зи­но­вы­ми бан­да­жа­ми или с внут­рен­ней амор­ти­за­ци­ей (ле­том 1942 го­да СТЗ вы­пус­кал кат­ки во­об­ще без амор­ти­за­ции)” (s riezinowymi bandażami ili s wnutriennej amortizaciej (lietom 1942 goda STZ wypuskał katki woobszczie biez amortizaciej) czyli generalnie że (koła) były produkowane z bandażami, z wewnętrzną amortyzacją, a latem 1942 w STZ nawet bez jakiejkolwiek amortyzacji. Nie wiem czy wracanie do tematu pełnych kół stalowych (a właściwie staliwnych jak słusznie zauważył kolega JSJ) w konteście jaki miałem na myśli, że nie miały one jakiejkolwiek amortyzacji ma sens, bo wiem, że kolega ma ugruntowaną opinię na ten temat. Być może takie informacje na rosyjskich stronach są powielaniem tekstu ze wspomnianej już przeze mnie strony rosyjskiej Wikipedii o T-34 http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A2-34 w której w dziale Ходовая часть (Część jezdna) pada stwierdzenie „катки, обрезиненные или с внутренней амортизацией, а выпущенные СТЗ летом 1942 года — и вовсе без амортизации” - czyli generalnie koła otoczone" amortyzacją, z wewnętrzną amortyzacją, a produkowane latem 1942 w STZ także bez amortyzacji.

Myślę jednak, że może JSJ nie trafiłeś w swoich długoletnich badaniach nad T-34 na tego typu informacje, a jakieś ziarno prawdy być może jest w tej historii. Wszak w połowie 1942, biorąc pod uwagę sytuację na froncie wschodnim i deficyt kauczuku, który zapewne powiększył się jeszcze bardziej (a był podstawową przyczyną opracowania już pod koniec 1941 kół z tzw wewnętrzną amortyzacją) wszystko to spowodowało, że być może czasowo podjęto decyzję o produkcji kół bez jakiejkolwiek amortyzacji??? No nie wiem... nie będę drążył jednak tematu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam serdecznie i bardzo dziękuję za odpowiedzi !!!
to najciekawszy wątek teraz dla mnie na tym forum !! moi mili ja mam takie pytanie o optykę , zawsze interesowała mnie optyka we wozach pancernych , namierzanie celu i oddawanie strzału
jaka optyka była w t-34 , czy ten czołg był celny , z czego się składał kalkulator strzału , jak to razem wszystko współgrało ? nie potrafię zadać technicznego pytania bo zupełnie się na tym nie znam , ale Panowie na pewno rozumieją o co pytam
dziękuję i pozdrawiam !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, dla tak szczegółowego zagadnienia, jak optyka, trzebaby chyba grona konsultantów, ale oni tu nie trafią, bo tytuł wątku ich nie nakieruje. Myślę np. o praktykach, ktorzy odbyli służbę w czołgach, a zupelnie nie interesują ich pomniki czy muzea :). Ja czytałem gdzieś, że ogólnie jakość tych elementów była u Rosjan niewysoka w porównaniu z Panzerami", toteż ich czołgistów bardzo cieszyły takie zdobycze, jak PzKpfw. III, których użytkowanie dawało w tym także zakresie zdecydowaną poprawę komfortu. Jako laik wiem z grubsza, że zupełnie czym innym jest optyka celownicza, a czym innym zwykłe" przyrządy obserwacyjne. To pierwsze to naprawdę jest specjalistyczny problem, a rozwiązania są niezbyt łatwe do zrozumienia na podstawie byle rysunku czy wzmianki. Wolę więc zmilczeć, bo nie dam rady szybko się douczyć. Optyka do obserwacji w T-34 była dość prymitywna, nawet pomijając zwykłe szczeliny w pancerzu, osłonięte wewnątrz pancernym szkłem. Chodzi mi o rozwiązania peryskopów, np. kierowcy czy dowódcy. Wczesne czołgi miały je wykonane jako pudełka z lusterkami, a bodajże pierwsze pryzmatyczne były tu związane z nowym rozwiązaniem włazu kierowcy na przełomie 41/42. Począwszy od wież sześciokątnych (mutra") z kopułkami, następuje okres peryskopu obserwacyjnego MK-4, przyrządu wzorowanego na patencie naszego konstruktora Gundlacha, z tym, że w odróżnieniu od pierwowzoru czy wcześniejszych ich" była to już wersja z wkładkami pryzmatycznymi. Główna wyższość pryzmatu nad lustrem polega bodaj na większej jasności obrazu (mniejsze pochłanianie i rozproszenie światła przez materiał). To, co jest na zdjęciach, to prawdopodobnie jedna z powojennych, ulepszanych wersji Mk-4, o której trudno coś powiedzieć, jeśli się tym okresem w ogóle nie zajmuje. Pierwsze foto pokazuje obudowę otwartą jak do wymiany wkładki - górne wkłady pryzmatyczne, z racji narażenia na ostrzał, były przewidziane do dość częstych zmian.
Na trzecim zdjęciu widzimy rzecz rzadko spotykaną, ale raczej nie niezwykłą, bo jest to chyba para wizjerów powiększających obraz.

Skoro już jestem przy zdecydowanym off-topie", to nawiążę do paru kwestii z postu Stonera1972 dotyczących źródeł. Będę się streszczał, bo jakaś gorączka mnie rozkłada.
Otóż, na świecie, jak wiadomo, sprawiedliwości nie ma, toteż i moje oceny nie są do końca obiektywne. Ale, nawiązując do zainteresowań, zaznaczyłem, że chodzi mi o określony profil, pewien ułamek ogólnego zagadnienia. Aby to dla czytelności strywializować, mógłbym rzec, że moja idea fix to wygląd niezliczonych odmian pojazdu. Wychodząc od tego, dowiedziałem się wielu rzeczy poniekąd z tym związanych, już to z lektury, już to z porównań sprowokowanych wątpliwościami. Możnaby się zdziwić tym, jak skromna jest moja iblioteka". Gdy zaczynałem się w to wgryzać, byłem cielęciem i też bazowałem na aszych" pisemkach, polując na każde wyrażniejsze zdjęcie. Zaś jako stary maruda, nie nadrobię wielu braków - wystarczy rzut oka na bibliografie towarzyszące różnym opracowaniom, aby się zorientować, że to materiał nie do przerobienia (chodzi mi tu o głównie o opracowania w języku rosyjskim). Właściwie mam to, co zakładałem, tzn. w miarę konkretne swoje wizje na (oby) czas powrotu do modelarstwa kiedyś tam, ale też możliwe do wykorzystania w jakichś publikacjach. Coś takiego w skromnej cząstce mam za sobą, jakieś luźne plany też, ale uważam, że bardzo potrzebny byłby do tego współautor naprawdę głęboko tkwiący w zagadnieniu. I tu jest szkopuł, bo daje się wyczuć wyczekiwanie na jakieś rewelacyjne nowości z rosyjskich archiwów, które przecież będą zawsze najpierw poddane pewnej filtracji przez tam tworzone opracowania, tak więc zawsze grozi nam wtórność. Mnie by sie marzył ktoś mający odwagę na nowo przeanalizować liczne aspekty sprawy na podstawie nawet tego, co jest.
Jest chyba możliwe dokonanie czegoś będącego postępem wobec dziś reprezentatywnych pozycji, nad którymi można powybrzydzać. O jednej trochę w tym duchu pisałem, ale nie rozszerzam niezamierzonej akcji antyreklamowej i powoli będę kończył swoje dywagacje o literaturze i źródłach w ogóle. Masz, kolego Stoner, rację w paru istotnych sprawach patrząc na to z innej strony. A ja nie chciałbym pisać po próżnicy" rzeczy interesujących może rzadko kogo. Nie mogę się jakoś zmusić do omawiania zawartości wskazanych stron internetowych, bo uważam np. wyławianie lepszych ilustracji z ogólnej słabizny (najkrótsza recenzja) za mało przydatne, na koniec więc zaproponuję rozwiązanie może optymalne.
Kolega załączył tu skan okładki Nieizwiestnego T-34", która to książka, mająca niedoskonałości w mojej, skrzywionej osobistą optyką ocenie, niewątpliwie warta jest jednak zainteresowania, tyle, że może być niezbyt dostępna (wydana w 2001.). Dużo wiadomości o bazowej konstrukcji na początku i w pewnych kluczowych momentach (np. model 42/43., powstanie T-34-85), trochę o specjalnych wariantach, zestawienia danych w tabelach, co nieco o bojowym użyciu i przy tym kilka przykładów malowania. Fotografie z różnych etapów kariery pojazdu. Czyli - wszystkiego po trochu. Wielki plus to pierwszy chyba zestaw przyzwoitych rysunków opartych na fabrycznej dokumentacji; kto jest w stanie wyłapać uproszczenia lub niezręczności rysunkowe, ma przed sobą rzecz niezwykle przydatną. Ale z tym materiałem wiąże się rzecz dość symptomatyczna. Do momentu, gdy owa pre-dokumentacja (wg mnie prototypowa, w nikłej części dotycząca zaś modelu 42/43.) zazębia się dość ściśle z produkcyjnymi modelami, jest fajnie. Gdy autor rysunków wywodzi z tej pierwszej dalsze wersje, już widać rozmijanie się z faktami, o których świadczy bogate dziedzictwo fotograficzne i nieogarniony zbiór reliktów w metalu. Trochę dziwnie, od modeli z r. 41. następuje tu przejście do jednej z wersji z 42., pokazanej w pewnym uproszczeniu, a potem już skok do nieokreślonego wariantu 85" - obie te wersje pokazane dwoma rzutami, ubogo przy rozbudowanych ujęciach poprzednich, są jakby na siłę. Na T-34-85 jest pokazana wieża, której nie potrafię zaszeregować, bo ma mieszankę cech niespotykaną i wygląda na niezrozumiałe uśrednienie" na poziomie publikacji z dawnych lat. W ogóle, książka w klarownym opowiadaniu zmian utyka gdzieś w tematyce roku 42., który ze w względu na rozmaite konsekwencje w formach wykonania, ze względu na poszerzenie i rozczłonkowanie produkcji, jest może najciekawszy i pozostaje z wieloma białymi plamami. Są więc plusy i minusy, ale dość dokładne pokazanie pierwocin i to z kilkoma bazowymi wymiarami, jest w niej cenne jako punkt odniesienia do tego, co się rysunkowo pokazuje. Oparcie się na konkretnych podstawach daje ilustracjom - tym kreskowym i tym barwnym - na tyle dużą spójność, że i wybredny nie ma ochoty rzucać pod ich adresem brzydkich słów, bo nie rażą tak powszechnymi gdzie indziej groteskowymi wariacjami. Polskiego wydania chyba nie było, rosyjski dla niejednego będzie problemem, ale coś mi się zdaje, że to jest jakaś godna docenienia próba spojrzenia na temat narawdę rzetelnego i po nowemu, nie przez powielanie radzieckich klasyków" - bibliografii brak, natomiast jako źródła podaje się materiały z kilku archiwów.

Wracając do aszych" czołgów, pytanie o eksponat z Kołobrzegu jest dla mnie trudne, bo o ile z kołobrzeskiego muzeum zdjęcia takie czy inne mogę analizować, to z domniemanego łódzkiego jego okresu takich nie znam. To, co mogłem zobaczyć, pozwala na najróżniejsze spekulacje. Swoją drogą, kołobrzeski czołg ma arcyciekawe miejsce, którego zrozumieć nie jestem w stanie; może byłbym, gdybym znalazł się w środku. Może.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwoliłem sobie zamieścić okładkę tej ksiąki ze względu nie na zdjęcia czy rysunki są one znane z serii Armada ale texst.Ponieważ zawiera on informacje o tzw wariantach t-34 podając ze żródłami różnice a było ich znacznie więcej niż tylko kształt wieży.Główną różnicą była technologia produkcji,kadłuba i wieży.W wyniku skrócenia lub pominięcia niektórych procesów technologicznych skr prawie 6 krotnie czas produkcji zwiększając ją obniżono oczywiście jakość.Zmiany te nie były ujęte żadną oficjalną nomenklaturą.To był dalej t-34 a dla armii czołg średni bez t-34.Uważam Panów posty za bardzo ciekawe i zachęcam do dalszego kontynuowania .Ten czołg a szczególniejego wersje wczesne powinny doczekać się kiedyś obiektywnego przedstawienia.Do tej pory to jest albo najlepszy albo najgorszy czołg świata.Jego mityczne wielkie straty nijak się mają do rzeczywistości.Chciałem wkleić skany nie da rady za duży plik lub nieczytelny szkoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nebelwerfer czy pisząc T-34 znad Narwy miałeś na myśli czołg stojący w Nowogrodzie, bo szukając na stronie http://militarnepodroze.net/t34.html oraz w temacie http://odkrywca.pl/gdzie-w-polsce-sa-jako-pomniki-t-34-,37612.html#37612 niestety nie znalazłem określenia T-34 znad Narwy. Natomiast T-34 stojący w Nowogrodzie nad Narwią [ta odpowiedź może zainteresuje też Gronowianina, choć z pytania jakie kolega zadał wnioskuję, że nie za bardzo kolega orientuje się w uzbrojeniu, bo T-34-85 stojący w Nowogrodzie k/Łomży czy też Nowogrodzie nad Narwią jak piszą inni, ma faktycznie większy kaliber armaty, dokładnie 85 mm (stąd oznaczenie typu czołgu T-34-85) od Gdańskiego T-34, który ma armatę kalibru 76,2mm], wracając do czołgu to co mogę o nim powiedzieć to to, że bez wątpienia ma pochodzenie radzieckie, co do szczegółów budowy nie będę wypowiadał się na 100% ale przynajmniej dla mnie kadłub jest z 1944. Na wieży ma numer taktyczny 1472, nie figurujący w czasach wojennych w spisie numerów taktycznych czołgów T-34-85 LWP, sugerujący np. jakąś hipotetyczną 4 kompanię 1 batalionu (14...), nie wnikam już jakiej brygady, bo w czasie wojny w poszczególnych batalionach były tylko 2 kompanie czołgów, tak więc czwórka nie figurowała na drugim miejscu w żadnym numerze taktycznym czołgów wchodzących w skład 1 batalionu obojętnie jakiej brygady. Reasumując w czasie wojny czołgi 1 kompanii 1 batalionu miały numery taktyczne rozpoczynające się na 11..., a 2 kompanii 1 batalionu na 12..., nie zależnie od tego do jakiej brygady pancernej ten batalion należał: 2,3,4 czy 16 (jedynie w 1 brygadzie do końca wojny numery taktyczne T-34 były 3-cyfrowe).

Natomiast taki numer taktyczny na wieży czołgu mógł pojawić się w latach 1950-tych. Czołg ma pochodzenie radzieckie, (przynajmniej to jest pewne) z dużą dozą prawdopodobieństwa wojenne, ale czy był na wyposażeniu LWP w czasie wojny? Tu byłbym bardzo ostrożny (może należało by sprawdzić, czy ma zachowany numer fabryczny), gdyż w przeciwieństwie do wielu osób, które bezwzględnie kwalifikują jako wojenne (w dodatku LWP) czołgi T-34-85 z tzw belką na łączeniu przednich płyt pancernych kadłuba, uważam, że takie czołgi (w tym wojennej budowy) trafiały na wyposażenie LWP aż do początku lat 1950-tych i trudno jednoznacznie stwierdzić czy obecnie zachowane T-34-85 z tzw stalową belką, a o których historia milczy, to czołgi LWP z lat wojennych.

Wystarczy spojrzeć na liczby:
Według stanu na 16 lipiec 1945 mieliśmy 132 szt T-34-85 (źródło: J.Magnuski „Wozy bojowe LWP 1943 – 1983”)
W dniu 1 stycznia 1949 mieliśmy 189 szt T-34-85 (źródło „Wojsko Polskie w czasie wojny koreańskiej”, Nowa Technika Wojskowa Nr 1/1998), w tej liczbie było kilkanaście T-34-85 odzyskanych w akcji uprzątania pobojowisk po wojnie, w której wozy o najlepszym stanie technicznym naprawiono i wcielono do służby.
Według w/w źródła, a artykuł o LWP w czasie wojny koreańskiej został opracowany przez Pawła Piotrowskiego na podstawie materiałów archiwalnych zgromadzonych w Centralnym Archiwum Wojskowym, objętych cenzurą do początku lat 1990-tych, w 1949 i w 1950 ZSRR przekazał (sprzedał) LWP jeszcze 148 szt T-34-85, z czego wynika, że 1 stycznia 1951 Wojsko Polskie dysponowało 337 T-34-85 produkcji radzieckiej. Dodam tylko, dla porządku, że pierwsze krajowe licencyjne T-34-85 przekazano właśnie w trakcie 1951 roku (dokładnie było to zaledwie 5 szt), a do końca 1955 polski przemysł przekazał LWP łącznie 1115 szt T-34-85.

Tak więc czy czołg służył w LWP czy jakiejś jednostce radzieckiej trudno powiedzieć. Nebelwerfer może wiesz, w jakim okresie T-34-85 stanął na pomniku nad Narwią? Wówczas to moglibyśmy odrzucić pewne hipotezy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do pytania kolegi Mareckiego. Przyrządy celownicze i obserwacyjne T-34 i jego wersji to bardzo rozległy temat i spróbuję omówić go w największym skrócie, nie wdając się w jakiekolwiek oceny co było lepsze, a co gorsze bo i w różnych publikacjach rożnie się na ten temat pisze (zwłaszcza porównując je do tego typu przyrządów używanych w czołgach niemieckich). Zgodzę się jednak z kolegą JSJ, że ZSRR nie przodował w tej dziedzinie techniki przynajmniej w czasie II w.św. Na wstępie muszę również napisać, że trudno jest jednoznacznie ocenić przyrząd jaki zaprezentowałeś na zdjęciu, choćby z tego względu, że według mnie jest niekompletny i widać, że brakuje w nim kilku elementów. Uwidocznię to w dalszych postach, omawiając pokrótce zagadnienie, wówczas sam będziesz mógł wyciągnąć wnioski. Mogę tylko stwierdzić, że na pewno nie jest to przyrząd celowniczy, one miały bardziej skomplikowaną budowę, a najprawdopodobniej jest to peryskopowy przyrząd obserwacyjny stosowany w wozach bojowych, nie koniecznie T-34 bo jakoś trudno znaleźć wśród przyrządów obserwacyjnych montowanych na tym typie czołgu tak wyglądający element.

Zamieszczam wstępnie rysunek anatomiczny T-34 produkcji II połowy 1941 autorstwa Krzysztofa Cieślaka, zamieszczony w Nowej Technice Wojskowej Nr 5/2000 z dodatkowymi oznaczeniami i opisami dla ogólnego pojęcie o rozmieszczeniu przyrządów celowniczych i obserwacyjnych w T-34. Należy również dodać, że we wszystkich T-34 występowały również szczeliny obserwacyjne, w tym na dodatkowych wieżyczkach obserwacyjnych dowódcy czołgu, montowanych na tzw wieżach sześciograniastych (zmodernizowanych). Początkowo tego typu wieżyczki dowódcy czołgu zabudowywano na wieżach czołgów przeznaczonych dla dowódców poszczególnych związków taktycznych, później również na pozostałych czołgach T-34 zmodernizowanych, oraz standardowo we wszystkich T-34-85.

W następnych postach pokrótce zobrazuję temat przyrządów optycznych stosowanych w T-34 i T-34-85, muszę również dodać, że zagadnienie zapewne jest dobrze znany dla osób interesujących się uzbrojeniem wojskowym, stąd z góry przepraszam, jeżeli komuś wyda się, że piszę o rzeczach oczywistych. Swoją odpowiedź adresuję głównie do osób „nie będących w temacie”, zwłaszcza do kolegi Mareckiego, który przedstawił ciekawy optyczny przyrząd obserwacyjny z prośbą o identyfikację, oraz ogólnie zadał pytanie o tego typu przyrządy stosowane w T-34.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CELOWNIK PERYSKOPOWY (W PUŁAPIE WIEŻY). Tego typu peryskopowe, panoramiczne celowniki były umieszczone w stropie wieży. Pomimo że były sprzężone z armatą mniej dokładniej (od celownika teleskopowego) naprowadzały broń na cel. Miały jednak dużą zaletę, zapewniały prowadzenie obserwacji okrężnej. Ich układ optyczny i mechaniczny był dość skomplikowany. Wystające ponad strop wieży elementy przyrządu, wprawdzie umieszczone w obudowie i osłonie pancernej, były jednak bardziej narażone na uszkodzenia niż celowniki teleskopowe montowane we wnętrzu czołgu. W T-34-85 zrezygnowano z tego typu celowników na rzecz prostszych przyrządów optycznych do obserwacji okrężnej. W T-34 stosowano kilka typów panoramicznych celowników peryskopowych, a mianowicie:

PT-6 montowany w 1940 w czołgach T-34 pierwszych serii wyposażonych w armatę L-11, stosowany także w I połowie 1941
PT-7 montowany standardowo w czołgach T-34 z armatą F-34 produkcji 1941 i początku 1942.
PT -4-7 wyparł w 1942 wcześniejsze PT-7, montowany aż do 1943 we wszystkich czołgach T-34 z armatą kal 76,2 mm
ŁTK-5 stosowany w niektórych T-34-85 pierwszych serii (z armatą D-5T), zastąpiony w modelu z armatą ZiS-S-53 przez peryskopowy przyrząd obserwacji okrężnej MK-4.

Pewną odmianą celownika peryskopowego były peryskopowe, panoramiczne celowniki/przyrządy obserwacyjne znane jako PT-K (K od командира - komandira, dowódcy - dowódcy czołgu). W budowie były one prawie identyczne z celownikami standardowymi, różniły się od nich m.in. możliwością podświetlania skali i krzyżyka celowniczego. Montowano je początkowo tylko na niektórych czołgach T-34 z armatą 76,2 mm, później w II połowie 1942 i 1943 stały się popularniejsze. Wersja znana jako PT-K-4 stosowana była standardowo w czołgach zmodernizowanych (z wieżą sześciograniastą).

Wszystkie tego typu celowniki montowane były z lewej strony wieży. W przypadku stosowania dwóch przyrządów – zazwyczaj zwykły celownik peryskopowy montowano po prawej stronie wieży, natomiast po lewej stronie montowano celownik w wersji dowódczej PT-K.

Zdjęcie obok przedstawia kompilację różnych obrazów związanych z tym zagadnieniem. Na fotografii nr 1 jest wieża czołgu T-34 z dwoma peryskopowymi celownikami panoramicznymi (najprawdopodobniej PT-7 i PT-K). Fotografia nr 2 przedstawia wnętrze wieży T-34 zmodernizowanego z celownikiem peryskopowym PT-K (być może wariant PT-K-4), widoczne są szczegóły budowy oraz pojedynczy okularowy wizjer celownika. Zdjęcie nr 3 przedstawia wspomnianą wyżej sześciograniastą wieżę T-34 zmodernizowanego z zaznaczonym czerwonym kołem, wystającym ponad strop wieży celownikiem peryskopowym PT-K. Na rysunkach przedstawione są, czołgowy celownik peryskopowy PT-2 (oznaczony literą A), jeden z pierwszych z długiej rodziny tego typu celowników, z której wywodziły się PT-6 i PT-7 stosowane w T-34. Kolejny rysunek przedstawia wnętrze wieży wprawdzie czołgu ciężkiego IS-2, ale widać tam sposób zamontowania celownika peryskopowego PT-4-17, blisko spokrewnionego ze stosowanym w T-34 celownikiem peryskopowym PT-4-7. Ostatni rysunek, oznaczony literą C przedstawia wieże czołgowe T-34 z zamontowanymi celownikami tego typu w dwóch stosowanych wariantach rozmieszczenia (pojedynczy celownik po lewej stronie wieży lub dwa celowniki po obu stronach) oraz z rożnymi typami celowników peryskopowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CELOWNIK TELESKOPOWY (Z LEWEJ STRONY ARMATY CZOŁGOWEJ). Jego ruchoma część z głowicą (obiektywem) ulokowana w płaszczyźnie lufy armaty montowana była bezpośrednio do kołyski działa, przez co umożliwiało to dokładniejsze naprowadzanie broni na cel. Miał również prostszy układ optyczny niż panoramiczne celowniki peryskopowe. Większa dokładność celowania okupiona była niestety mniejszym polem widzenia. Kąt pola widzenia w tego typu celownikach wahał się od 15 do 50 stopni w obu kierunkach. We wszystkich T-34 montowano jeden taki celownik. W toku produkcji używano następujących typów teleskopowych celowników optycznych:

TOD-6 montowany w 1940 w czołgach T-34 pierwszych serii wyposażonych w armatę L-11, stosowany także w I połowie 1941
TOD-7 montowany w czołgach T-34 produkcji 1941 i początku 1942, standardowo we wszystkich T-34 z armatą F-34
TMFD (TMFD-7) wyposażony w powiększenie 2,5 krotne, wyparł w 1942 wcześniejsze TOD-7, montowany aż do 1943 we wszystkich czołgach T-34 z armatą kal 76,2 mm
TSz-15 w pierwszych seriach T-34-85 z armatą D-5T
TSz-16 wprowadzony na masową skalę w 1944 w T-34-85 z armatą ZiS-S-53

Kompilacyjne zdjęcie obok przedstawia: Fotografia nr 1 armata F-34 z celownikiem teleskopowym TOD-7 obrysowanym czerwoną obwódką, na zdjęciu nr 2 jest widoczne czoło wieży T-34 z armatą kal 76,2 mm z zaznaczonym czerwonym kołem otworem teleskopowego celownika optycznego, podobnie zaznaczono na zdjęciu nr 3 otwór celowniczy w T-34-85. Należy zwrócić uwagę, że otwory te zawsze były po lewej stronie armaty (patrząc na czołg od czoła – po prawej stronie), zaś po przeciwnej znajdował się otwór strzelniczy czołgowego karabinu maszynowego montowanego w wieży. Zdjęcie nr 4 przedstawia celownik TMFD we wnętrzu wieży T-34 zmodernizowanego (z wieżą sześciograniastą). Na rysunkach oznaczonych literą A przedstawione są celowniki teleskopowe TMF (pierwotna wersja TMFD) oraz jeden z pierwszych modeli celownika z serii TSz, model TSz-2, modele te mające w nazwie literę Sz od
шарнирный – szarnirnyj, przegubowy, były ze względu na swoją budowę pewnym skokiem jakościowym w porównaniu do wcześniejszych modeli. Na schemacie B jest przekrój wnętrza wieży T-34-85 z zaznaczonym strzałką celownikiem TSz-16.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PRZYRZĄDY OBSERWACYJNE MECHANIKA-KIEROWCY. Optyczne. Miały prosty układ peryskopowy. Stosowane były w ilości 3 szt (wczesne modele T-34) lub 2 szt (od końca 1941, montowane we włazie mechanika kierowcy). Zamieszczam kompilacyjne zdjęcie na którym widać gdzie były umieszczone i jak wyglądały na zewnątrz pojazdu. Zdjęcia nr 1 i 2 przedstawiają przednią część płyty pancernej wczesnych odmian T-34 (1940, 1941) w których mechanik-kierowca miał do dyspozycji centralny przyrząd obserwacyjny (jego schemat przedstawia rysunek A) oraz dwa boczne przyrządy obserwacyjne. Schemat bocznego przyrządu obserwacyjnego mechanika-kierowcy przedstawia rysunek B. Na zdjęciach nr 3 i 4 widoczne są chyba wszystkim znane (choćby z serialu „Czterej pancerni i pies”) wizjery mechanika-kierowcy, bez większych istotnych zmian w przyrządzie optycznym, montowane w czołgach od końca 1941, aż do modelu T-34-85. Na zdjęciu nr 3 wizjery są przesłonięte osłoną pancerną, na zdjęciu nr 4 właz jest otwarty, można zobaczyć „od dołu” sposób zamontowania peryskopowych przyrządów obserwacyjnych. Na schemacie C widać przekrój czołowej płyty pancernej T-34-85 w miejscu włazu mechanika-kierowcy i przyrządu obserwacyjnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PRZYRZĄDY OBSERWACYJNE NA BOKACH WIEŻY CZOŁGOWEJ (PO OBU STRONACH). Optyczne. Montowane w ilości 2 szt na obu bocznych pancerzach wieży. W tego typu przyrządy wyposażone były wszystkie wcześniejsze typy wież, aż do ostatnich montowanych w czołgach, które zjeżdżały z taśm produkcyjnych Fabryki w Gorkim jeszcze w I połowie 1943 roku. Były to proste peryskopowe przyrządy obserwacyjne, wyparte przez szczeliny obserwacyjne w modelach z wieżą zmodernizowaną. Na zdjęciach nr 1 i 2 widać zbliżenia na otwór w bocznej płycie pancerza wieży w którym montowano takie przyrządy. Dodatkowo na zdjęciu nr 2 otwór ten pozbawiony jest górnej płytki metalowej, osłaniającej przyrząd obserwacyjny od góry, a przytwierdzanej do pancerza za pomocą zwykłych wkrętów. Rysunek oznaczony literą A przedstawia schemat bocznego przyrządu obserwacyjnego wieży. Na schemacie B widoczne są fragmenty rzutu przedniego i rzutu bocznego wieży z takim otworem, a na schemacie C uwidocznione jest ogólne położenie takiego otworu na wieży czołgowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OBROTOWE PERYSKOPOWE URZĄDZENIA OBSERWACYJNE. We wszystkich T-34-85 montowano obrotowe peryskopy obserwacyjne. W pierwszych T-34-85 z roku 1943 były to zmodyfikowane urządzenia PT-K oznaczone jako PT-K-5. W następnym wariancie tego czołgu standardowym obrotowym peryskopem obserwacyjnym był już znany chyba wszystkim z serialu „Czterej pancerni i pies” przyrząd obserwacyjny MK-4 (spotyka się również nazwę pisaną w formie Mk-4). Były one montowane w ilości 3 szt , a przeznaczone były do obserwacji okrężnej. Jeden taki przyrząd zamontowany był w wieżyczce obserwacyjnej dowódcy czołgu, pozostałe dwa z przodu wieży po obu jej stronach. Wyjątkiem były T-34-85 z armatą D-5T produkowane w styczniu – lutym 1944 w Fabryce Nr 112 w Gorkim. Posiadały one 2 szt obrotowych peryskopów MK-4 (jeden w wieżyczce obserwacyjnej dowódcy, drugi po prawej stronie wieży (przed włazem działonowego). W miejscu trzeciego MK-4, po lewej stronie przed wieżyczką dowódcy czołgu zamontowany był peryskopowy celownik ŁTK-5.

Gdy w większych ilościach pojawiły się sześciograniaste zmodernizowane wieże z dodatkową wieżyczką obserwacyjną dowódcy czołgu zaczęto również w owych wieżyczkach montować obrotowe peryskopy obserwacyjne MK-4. W czołgach dowódców poszczególnych związków taktycznych dodatkowo stosowano drugi tego typu przyrząd montowany po prawej stronie wieży (nie było to jednak regułą i zwykłe czołgi również posiadały takie dodatkowe przyrządy obserwacyjne). Jako ciekawostkę można dodać, że dowództwo radzieckie szybko zdało sobie sprawę z tego, że jest to doskonały znak rozpoznawczy dla wroga, dlatego w wielu czołgach montowano atrapy tych dodatkowych przyrządów obserwacyjnych, z podobnego względu montowano również atrapy wcześniej opisanych celowników PT-K, gdy w pierwszej kolejności trafiały one do czołgów przeznaczonych dla dowódców związków taktycznych.

Opis do kompilacyjnego zdjęcia zamieszczonego obok. Na fotografii nr 1 przedstawiony jest obrotowy, peryskopowy przyrząd obserwacyjny MK-4. Na schemacie oznaczonym literą A widać przekrój boczny wieży T-34-85 z umieszczonymi w pancerzu wyżej wspomnianymi urządzeniami. Obok na schemacie B widać wieżę masowo produkowanego T-34-85 z 1944 z zaznaczonymi czerwonymi kółkami trzema peryskopami MK-4. Schemat C przedstawia rysunek wnętrza wieży T-34-85 z widocznym umiejscowieniem urządzeń optycznych omawianych przeze mnie w kilku dzisiejszych postach.

Pomimo, że nie omawiałem w tym zagadnieniu różnych szczelin obserwacyjnych czołgu T-34 zamieszczam zdjęcie (nr 2) wnętrza wieżyczki obserwacyjnej dowódcy czołgu T-34-85. Z dobrze widocznym sposobem zamontowania bloków ze szkłem pancernym. Tzw stiekłobłoki (Стеклоблок – stiekłobłok, blok z szybą pancerną) pojawiły się na T-34 w wariancie zmodernizowanym (z wieżą sześciograniastą). Obok na schemacie D widać przekrój wieżyczki obserwacyjnej dowódcy czołgu T-34-85 z centralnie umieszczonym blokiem tego typu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec nie sposób przedstawić urządzenia obserwacyjnego montowanego na pierwszych T-34, z armatą L-11. Nie możemy go zobaczyć w pozostałych masowo produkowanych wariantach T-34 ale należy o nim wspomnieć ze względów historycznych. Był to bowiem pierwszy optyczny przyrząd obserwacyjny montowany na czołgach T-34. Należy również zaznaczyć, że nie był to celownik peryskopowy, a spotkałem się niekiedy z takimi informacjami. Służył dowódcy czołgu do obserwacji pola walki. Miał bardzo charakterystyczną budowę i generalnie montowany był na wieżach czołgowych T-34 pierwszych serii uzbrojonych w armatę L-11. Te proste peryskopowe urządzenie obserwacyjne montowane było w specjalnie skonstruowanym obrotowym elemencie umieszczonym we włazie, dzięki czemu można było prowadzić obserwację okrężną terenu.

Kompilacyjne zdjęcie przedstawia: Na fotografii nr 1 wieżę czołgu z armatą L-11 wyposażoną w omawiany przyrząd obserwacyjny, zdjęcie zostało zrobione w trakcie inwazji niemieckiej na ZSRR, latem 1941, jak widać urządzenia te pomimo swojej prymitywności były w użyciu w połowie 1941. Na fotografii nr 2 (również wojennej z 1941) wieża czołgu T-34 z armatą L-11 nie ma tego charakterystycznego urządzenia, nie wiadomo czy powoli je demontowano z czołgów, czy jego brak jest wynikiem jakiegoś uszkodzenia czołgu przedstawionego na zdjęciu, nie ma pod tym względem jednoznacznych informacji. Rysunek oznaczony literą A przedstawia schemat takiego przyrządu obserwacyjnego, na rysunku B przedstawiona jest wieża prototypu A-34 (pierwszy taki wzorcowy pojazd zbudowano w styczniu 1940), natomiast na rysunku C widnieje wieża czołgów T-34 pierwszych serii (dokładnie wariantu T-34 z armatą ZiS-4 kal. 57 mm). Na obu tych rysunkach dokładniej widać położenie na wieży omawianego przyrządu obserwacyjnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powracając do pytania kolegi Mareckiego, na pewno przyrząd optyczny który przedstawiają zamieszczone przez Ciebie zdjęcia nie jest celownikiem, a peryskopowym urządzeniem obserwacyjnym. Nie wiem czy ma konstrukcję obrotową, chyba nie, bo nic na to nie wskazuje. Trudno też stwierdzić czy to jakiś krewniak MK-4, choć na zamieszczonym obok zdjęciu na którym umieściłem trzy fotografie przedstawiające z różnych ujęć typowy przyrząd MK-4 widać kilka cech zbieżnych dla obu urządzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Stoner za odpowiedź.
Miałem na myśli opisany przez Ciebie czołg.
Nic bliżej o nim nie powiem bo widziałem go raz, a moją uwagę przykuła wieża dosyć chropowata i nieobrobiona" stąd moje pytanie czy to wojenne dzieło.

Pozdr!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stoner, brawo za kawał roboty, w dodatku dobrej, bo to sprawia wrażenie uporządkowania tematu. Wątpię, czy ja, z tego co mam, wyprowadziłbym taki wykład, a także nie obawiam się, że ktoś zarzuci temu traktowanie o rzeczach oczywistych. Osobiście mam pewien szum w głowie, bo szczegółowe zajęcie się taką specyfikacją odkładam ciągle na czas nieokreślony. A jak łatwo wpaść na miny", niech w tym kontekście zilustruje fragment z Nieizwiestnego..." w części będącej opisem czołgu wz. 40. r.: W pokrywie włazu (wieży) były dwa otwory: lewy - dla montażu przyrządu do obserwacji okrężnej (na czołgach ostatnich wykonań przyrząd (...) nie był stosowany, a w jego miejsce montowano czołgową panoramę dowódczą PTK)..."
Nie bardzo wiem, jak to rozumieć, wnioskując ze zdjęć, że na pokrywie włazu wieży montowano albo ów charakterystyczny przyrząd, albo nic (on się ponoć nie za bardzo sprawdzał, a potem, przy armacie F-34 wręcz bodajże kolidował z jej sekcją tylną przy wychyleniu lufy w dół)). Więc co to było, można zapytać złośliwie" autorów - przyrząd bez oznaczenia czy PTK? Np. twórcy późniejszej, czeskiej publikacji (MBI, Sovetsky stredni tank T-34/76, 1940 - 1943"), która jest czymś mocno wtórnym wobec poprzedniej, uznali bez zbędnych wątpliwości, że to PTK i takąż etykietką opatrzyli odpowiednią ilustrację.

Przyrząd na zdjęciach Mareckiego istotnie, nie musi być obrotowy. Na zdjęciach powojennych radzieckich T-34-85 spotkać się daje peryskop dowódcy (na kopułce), osłonięty nieruchomą, przyspawaną graniastą udką". Takie coś mogło powstać z prostego wnioskowania - jeśli cała pokrywa kopułki jest obrotowa, to obrotowy peryskop można sobie darować (?).

Czołg w Nowogrodzie jest typowy dla produkcji Zakładu 112. z końca 44. i 1. poł. 45. roku. Na składaka nic nie wskazuje, za to wieża, co by nie mówić, w przypadku 85" z Sormowa, jest najlepszym, z braku danych fabrycznych, elementem rozpoznawczym. Między innymi przez tę wybitnie chropawą fakturę, ale głównie przez formę dolnej tylnej części. Szkoda, że nie dysponujemy szczegółowymi fotografiami. Muzeum w Poznaniu ma to szczęście, że posiada egzemplarz podobny, z ustalonym numerem fabrycznym 4120559, który z jednego z transportów w I. 45. trafił do 2. brygady pancernej. Czołg z Nowogrodu może mieć nowszy numer fabr., bo (na mój węch) pochodzi już z serii, w trakcie których wyraźnie pogorszyła się wizualna jakość odlewów wież, co już do końca produkcji tego zakładu było ich cechą. Oczywiście, bez numeru czy innego konkretnego śladu nie określimy, czy pojazd ma jakikolwiek związek z polskimi jednostkami przed końcem wojny. Opcja pochodzenia z powojennych zasileń z ZSRR jest bowiem równie możliwa, gdyż remontowano tam i kompilowano wszystko, co się dało jakoś postawić a koła". Tak czy owak, jeśli sądzić według wersji wieży, to widoczny tu układ elementów na stropie wiosną 45. zaczynał być przez Zakład 112 zastępowany nowym i oba są nie do pomylenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie