Skocz do zawartości

Czas Honoru II


wolfik1

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 277
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Co nas kręci w honorze
...

Roman Daszczyński 2010-10-01, ostatnia aktualizacja 2010-10-01 12:34:39.0

Dla potrzeb trzeciej serii Czasu honoru" aktorzy honorowo zeszli ze swoich stawek. - Mają poczucie, że uczestniczą w czymś wyjątkowym, szlachetnym - mówi główny scenarzysta. Losy Cichociemnych już drugi rok śledzi trzy i pół miliona Polaków, w większości młodych.
Cztery główne role: Maciej Zakościelny, Antoni Pawlicki, Jan Wieczorkowski i Kuba Wesołowski. Młodzi, przystojni, popularni, chłopcy malowani.

Temat: losy polskich spadochroniarzy, którzy w czasie wojny godzą się na przerzut z Wielkiej Brytanii do okupowanej Polski.

To fabularna opowieść o krótkiej młodości, burzliwych namiętnościach, walce w imię wolności, przyjaźni i miłości. To historia ludzi, którym wojna zmieniła wszystko - zabrała im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa, wielokrotnie wystawiła na próbę ich charakter... ale nigdy nie odebrała nadziei" - zachęca widzów producent filmu.

Serial pokazywany jest od dwóch lat w telewizyjnej Dwójce". I wciąż trzyma widownię, nawet powiększa. 19 września br. rozpoczęcie trzeciego sezonu obejrzało 2,6 mln Polaków. To więcej niż na początku pierwszej (niecałe 2,4 mln) i drugiej (trochę poniżej 2 mln) serii. Pod koniec emisji obu dotychczasowych sezonów liczba widzów sięgała nawet 3,5 mln. Średnia z wszystkich odcinków - 2 mln 700 tys.

- To pierwszy polski serial, który przyciągnął masowo młodą widownię, i to od samego początku - mówi Małgorzata Górzańska, producentka ze strony Agencji Filmowej TVP.

Inny pracownik telewizji zaangażowany w tę produkcję dodaje: - Na polskich ekranach królują telenowele, czyli narracje dla starszych i słabiej wykształconych. Czas honoru" stwarza nową, wyższą jakość. Okazało się, że patriotyczne klimaty można podawać w sposób nowoczesny i ciekawy. I jeszcze da się na tym zarobić. Ten serial ma widownię, którą najbardziej lubią reklamodawcy.

Skaczą, walczą, likwidują zdrajców

Byli młodzi, pełni energii, zapału i wiary..." - czytamy opis serialu na stronie internetowej Filmpolski.pl. Telewidz spotyka się z nimi po raz pierwszy, gdy kończą przeszkolenie w Wielkiej Brytanii. Oto Władek Konarski (rola Jana Wieczorkowskiego) - sportowiec i porucznik Wojska Polskiego, który po klęsce Września przedostał się na Zachód, by dalej walczyć. Jest też jego brat Michał (Jakub Wesołowski) - student medycyny.

Obaj przechodzą szkolenie ramię w ramię ze swoim ojcem, majorem Czesławem Konarskim (Jan Englert). W okupowanej przez Niemców Warszawie czeka na nich żona i matka - lekarka Maria (Katarzyna Gniewkowska), która nie ma żadnych wieści o losie męża i synów, nie wie nawet, czy żyją.

Do trójki Konarskich dołączają dwaj inni uczestnicy szkolenia. Janek Markiewicz (Antoni Pawlicki) to absolwent architektury urodzony w rzemieślniczej rodzinie na warszawskiej Pradze. Bronek Woyciechowski (Maciej Zakościelny) też pochodzi w Warszawy, jest jedynym synem zamożnego przedwojennego fabrykanta. Narzeczona Bronka, aktorka Wanda (Maja Ostaszewska), przekonana, że jej ukochany zginął na wojnie, z rozpaczy próbuje odebrać sobie życie. Na szczęście okazuje się, że substancja, którą zażyła, to nie cyjanek. Dziewczyna trafia do szpitala, gdzie poznaje doktor Marię Konarską.

Tymczasem główni bohaterowie kończą przeszkolenie w Wielkiej Brytanii i rwą się do walki. Wiosną 1941 r. wsiadają do samolotu i na spadochronach skaczą do kraju. Wkrótce zaczynają działać w Warszawie.

Zadania całej piątki: dywersja przeciw Niemcom, likwidacja kolaborantów, tworzenie struktur Armii Krajowej. Choć wiedzą, że ryzykują życie (cały czas tropi ich gestapo), odnajdują swoich bliskich i przyjaciół, by bronić ich w opresji.

Razem z bohaterami telewidzowie trafiają do warszawskiego getta, gdzie Janek odnajduje swoją żydowską narzeczoną Lenę, oraz na Pawiak - do katowni gestapo. Pierwsza seria kończy się śmiercią majora Konarskiego, który zostaje postrzelony przy odbijaniu syna z rąk Niemców. Druga - brawurową akcją napadu na furgon Reichsbanku.

W trzeciej serii telewidzowie obejrzą m.in. atak dywersantów na pociąg, który wiezie więźniów do Auschwitz.

Papież - gestapowcem, dyrektor - gubernatorem

Jan Englert - aktor, reżyser, dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie - żałuje, że nie gra już roli Czesława Konarskiego.

- Major został uśmiercony przez scenarzystę z mojego powodu - przyznaje. - Przewidywałem, że serial odniesie sukces, więc z góry założyłem, że będzie to praca na całe lata. A ja mam dużo innych obowiązków, nająłem się na urzędnika państwowego. Powiedziałem producentowi: goda, wchodzę w serial, ale tylko na jeden sezon". Major Konarski musiał zginąć. A ja - niestety, zbyt późno - dowiedziałem się, że jednak dałbym radę zagrać w drugim sezonie. Szkoda, że tak wyszło... To bardzo dobry serial, zrobiony z dużą pieczołowitością. No i nieźle grany.

Zaangażowano blisko stu aktorów, w niektórych scenach plenerowych występują setki statystów. Uwagę zwraca dbałość o realia okupowanej Warszawy - na ulicach i we wnętrzach. Na potrzeby serialu wykonano liczne detale i kostiumy, setki ubrań cywilnych i wojskowych. Niemieckie mundury uszyła firma z poznańskiego Dębca - ta sama, która wcześniej pracowała na potrzeby Pianisty" Romana Polańskiego, Katynia" Andrzeja Wajdy i hollywoodzkiej superprodukcji Walkiria" z Tomem Cruise'em w roli Clausa von Stauffenberga, niedoszłego zabójcy Hitlera.

Role hitlerowców to specjalna atrakcja Czasu honoru". Piotr Adamczyk, znany z ról Jana Pawła II czy Chopina, tym razem wciela się w cynicznego i groźnego oficera gestapo Larsa Reinera. Robert Kozyra - celebryta, były dyrektor Radia ZET - gra epizodyczną, ale niezwykle sugestywną rolę gubernatora Warszawy, który wzywa Reinera na dywanik w związku z obrabowaniem Reichsbanku.

- Kozyra to niezawodowy aktor, a zagrał tak, że Adamczykowi chodziły ciarki po plecach - zachwycają się w telewizji. Były dyrektor - niegdyś słynący z apodyktyczności - nie ukrywał, że w tej scenie pomogło mu doświadczenie z pracy menedżera.

Sukces jest, ale pieniędzy coraz mniej

Czas honoru" jest laureatem srebrnego medalu na międzynarodowym festiwalu produkcji telewizyjnych w Nowym Jorku w kategorii akcja (równorzędnie z amerykańskim serialem Californication"). Nasz serial nagrodzono też na festiwalu w Houston. Niestety - mimo tych sukcesów - budżet trzeciego sezonu został obcięty w stosunku do dwóch poprzednich. To skutek problemów finansowych Telewizji Polskiej.

Dla ratowania sytuacji wprowadzono oszczędności. Aktorzy bez szemrania zeszli ze swoich normalnych stawek.

- Nie lubię mówić o pieniądzach. Cały zespół stanął na głowie, by serial nie obniżył lotów - kwituje Zakościelny. - Producent musiał zrezygnować z niektórych scen plenerowych, dzięki wysiłkowi scenografów nie zaszkodzi to całości.

- Ludzie mają poczucie, że uczestniczą w czymś wyjątkowym, opowiadają historię, która ma w sobie coś szlachetnego - dodaje Jarosław Sokół, główny scenarzysta.

Sokół miał dziesiątki pomysłów, które odpadły ze względów finansowych. - Czasem, cholera, ściska mnie zazdrość - mówi. - W serialu Polskie drogi" z końca lat 70. jest taka scena, jak Kazimierz Kaczor, czyli Kuraś, idzie wzdłuż torów kolejowych. Po tych torach sunie powoli niemiecki transport. Wagon za wagonem, a na nich czołgi, samochody, statyści w mundurach. Jadą i jadą przez naprawdę długie trzy minuty. I myślę tylko: ile to musiało kosztować?

Słowo, które nie pada

Cały serial jest zaplanowany na cztery sezony, w sumie 52 odcinki. Byłoby więcej, ale brak funduszy z góry skreślił opowieść o Powstaniu Warszawskim. Trzecia seria skończy się więc przed wybuchem walk o stolicę, czwarta ma mówić o powojennych losach bohaterów.

Rok temu aktorzy Czasu honoru" wystąpili w widowisku Gdzie są chłopcy gdzie dziewczęta z tamtych lat " z okazji 70-lecia utworzenia Państwa Podziemnego. Po występie do aktorów podchodzili weterani AK. Były gratulacje i podziękowania za serial.

- Jesteście bardzo wiarygodni, odnajdujemy w was siebie - wyznała Zakościelnemu sędziwa pani z biało-czerwoną opaską.

A jednak w całym Czasie honoru" nazwa cichociemni" ani razu nie pada. To z powodu 96-letniego Stefana Bałuka, ps. Starba". Mieszkaniec Żoliborza, sąsiad Andrzeja Wajdy. Jeden z 89 cichociemnych, którzy uczestniczyli w Powstaniu Warszawskim.

- Zanim rozpoczęliśmy realizację, rozmawiałem z generałem Bałukiem - zdradza producent Michał Kwieciński, szef firmy Akson Studio. - Zabronił używania słowa cichociemni", gdy tylko usłyszał, że w scenariuszu są sceny niezgodne z wojennym regulaminem.

Przykład: regulamin cichociemnych nie dopuszczał, by do kraju zrzucić dwóch członków jednej rodziny. Tym bardziej trzech. Trzej Konarscy to zapewne dobry pomysł pod względem dramaturgii, ale nierealny.

Zasady konspiracji zakazywały widywania się z pozostawionymi w Polsce bliskimi. Cichociemnym nie wolno było nawet zasygnalizować, że wrócili do kraju. Mogli jedynie przekazywać pieniądze za pośrednictwem struktur AK. Tymczasem serialowi bohaterowie nawiązują bliskie kontakty - to z żoną, to z matką, to z narzeczoną. Janek Markiewicz (Pawlicki) zamieszkuje nawet z przedwojenną ukochaną pod jednym dachem.

W prywatnych rozmowach z ostatnimi żyjącymi cichociemnymi filmowcy usłyszeli niejedną pikantną, nieregulaminową historię. Oficjalnie kombatanci czują się jednak strażnikami pamięci. Filmowcy z kolei nie chcieli sprowadzać psychologii bohaterów do jednego, kombatanckiego wymiaru.

- Próbowałem przekonać generała Bałuka, że serial fabularny rządzi się innymi prawami niż dokumentalny - opowiada Kwieciński. - Obstawał przy swoim: Nie możecie mieszać naszych losów z fikcją. Nawet jeśli ja bym się zgodził, to moi koledzy zaprotestują". Odpuściłem, nie chciałem dać pretekstu do niepotrzebnego procesu sądowego i skandalu. Nie byłoby to dobre ani dla pamięci cichociemnych, ani dla mnie, który szczególnie ceni sobie filmy o polskich doświadczeniach czasu wojny.

Kwieciński wyreżyserował Jutro idziemy do kina ", film o życiu i nadziejach młodych w ostatnich godzinach przed Wrześniem. Był też producentem Katynia" Andrzeja Wajdy. W tym filmie jest nawet wątek z rodzinnej historii producenta. Maja Ostaszewska gra postać inspirowaną losami matki Kwiecińskiego. Dotarła do sowieckiego obozu i próbowała namówić męża, aby uciekł z niewoli. Oficer odmówił, by nie splamić honoru. Trafił do dołu śmierci. Po wojnie wdowa ponownie wyszła za mąż.

W branży filmowej żartują, że Kwieciński po Czasie honoru" powinien zmienić nazwę firmy z Akson Studio na AK Son Studio.

Fakty, fikcje i fanklub serialu

Telewidzowie śledzą zatem dość swobodną opowieść, w której prócz bohaterstwa nie brakuje problemów sercowych, strachu czy alkoholu. A z drugiej strony - wszystko jakoś wiąże się z faktami. Przykładowo: filmowy rabunek pieniędzy Reichsbanku nawiązuje do prawdziwej akcji Góral" przeprowadzonej przez AK.

12 sierpnia 1943 r., w samym centrum Warszawy, uprowadzono ciężarowy furgon, który przewoził gotówkę z niemieckiego banku emisyjnego. Zginęło siedmiu Niemców i granatowy policjant, byli ranni. Łupem konspiratorów padło 106 mln zł, czarnorynkowa równowartość miliona dolarów. W osiemnastoosobowym oddziale, który tego dokonał, nie było ani jednego cichociemnego.

Miłośnicy historii II wojny światowej wychwytują takie nieścisłości i dyskutują o nich w internecie. Ich uwadze nie umyka nic. Z jakiego samolotu skakali Konarscy? Powinien być Whitley albo czterosilnikowy Halifax z klapą w podłodze, więc czemu filmowa maszyna miała dla spadochroniarzy boczne drzwi?

Albo takie zagadnienie: czy model broni, z którym chodzą Niemcy, mógł się pojawić na ulicach Warszawy już pod koniec 1941 r.? Czy hitlerowskiemu oficerowi określonej rangi odpowiadał właśnie taki typ munduru, jaki pojawia się w filmie?

- To są dyskusje miłośników historii, dla których serial jest tylko pretekstem, by popisywać się wiedzą - mówi Łukasz Sobiech, dwudziestoletni szef fanklubu Czasu honoru".

Sobiech mieszka w Stargardzie Szczecińskim, w październiku zacznie studiować energetykę na uczelni w Szczecinie. Za sprawą Czasu honoru" zaczął interesować się historią - czyta o cichociemnych, o życiu w Polsce pod okupacją. Fanklub stworzył, gdy w internecie skrzyknęło się kilkoro zapaleńców takich jak on, pojawili się następni, co tydzień przyłączają się kolejni - są warszawiacy, szczecinianie, ktoś z Lublina i ktoś z Paczkowa. Analizują zachowania postaci, zastanawiają się, czy któryś z bohaterów mógł postąpić mądrzej, lepiej. Członkowie fanklubu byli gośćmi konferencji prasowej na inaugurację trzeciej serii Czasu honoru".

- Czy mam ulubieńca? - zastanawia się Sobiech. - Bronek, którego gra Zakościelny. Ma fajny charakter. Odważny, nie jest przesadnie ufny, ale jednocześnie opiekuńczy, martwi się o życie swojej narzeczonej, teściowej, ojca. Jest przyjacielski, pożyczył pieniądze Jankowi, który musiał zapłacić szmalcownikowi, by ten odczepił się od jego narzeczonej. Poza tym Bronek wykonuje dobrą robotę - wyroki śmierci na kolaborantach.

Honor wymaga sytuacji czarno-białych

- Podoba mi się że Czas honoru" dość wiernie opowiada o okupacji- ocenia prof. Jacek Tebinka z Uniwersytetu Gdańskiego i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, specjalista od relacji polsko-brytyjskich w okresie II wojny światowej. - W pierwszych latach Niemcy nie mieli większych powodów, by bać się spaceru po warszawskiej ulicy. Podziemie było skupione na działalności wywiadowczej i budowaniu struktur. Hitlerowcy największe sukcesy w jego zwalczaniu rzeczywiście osiągali za sprawą rozbudowanej agentury, a nie przez terror i tortury. Stąd płynęło dla podziemia największe zagrożenie, tak aresztowano przecież generała Grota-Roweckiego. I te realia serial dobrze oddaje. Słabe punkty? Trochę mnie razi, że aktorzy i statyści ze scen w getcie wyglądają na zbyt dobrze odżywionych. To nie jest serial na poziomie kosztownych superprodukcji HBO, jak Rzym" czy nawet Tudorowie", ale oglądam go od początku.

- U mnie w domu Czas honoru" ogląda żona i dorosłe córki. Potem wszystkie trzy dyskutują przy stole o tym, co przyniosły kolejne odcinki i jak dalej potoczą się losy bohaterów. - opowiada prof. Krzysztof Koseła z Instytutu Socjologii UW - To dobrze, że film trafia do młodych. Młodzież zawsze była oskarżana o najgorsze skłonności. Już marszałek Piłsudski zarzucał młodym Polakom brak patriotyzmu, a to przecież oni wygrali starcie z bolszewikami w 1920 r. To oni byli bohaterami w czasie II wojny światowej. Z międzynarodowych badań prowadzonych na wszystkich kontynentach wynika, że polska młodzież należy do najbardziej patriotycznych. Bo i dlaczego miałaby się różnić od rodziców i dziadków?

- Zapewne większość ogląda, bo chodzi po prostu o przygodę z dreszczykiem. Jednak część widzów, szczególnie mężczyzn przed 29. rokiem życia, może pasjonować się tym serialem z tęsknoty za honorem, który jest kategorią nie pasującą do naszej rzeczywistości. - zastanawia się Tomasz Szlendak, profesor socjologii z UMK w Toruniu: - Honor wymaga sytuacji czarno-białych, takich jak wojna, gdy łatwiej o ostre podziały na my" i oni". Takich sytuacji strukturalnych zapewne wielu młodym brakuje. Na wojnie wszystko jest jasne. Nawet za komuny" było łatwiej o wyraziste różnice. Dziś polska rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana, a relacje między ludźmi przypominają coraz częściej to, co występuje w korporacjach: pod krawatem, w garniturze, wykonujesz zlecone przez kierownictwo zadania, bo chcesz dobrze żyć. I robisz to, nawet jeśli gdzieś w środku masz ochotę na bunt.


http://wyborcza.pl/1,87648,8451730,Co_nas_kreci_w_honorze.html?as=3&startsz=x

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie