Don Igłata Napisano 19 Styczeń 2009 Autor Napisano 19 Styczeń 2009 Wspomniałem już, iż mój Ojciec (rocznik 1932) spędził wojnę przemieszczając się w okolicach Sandomierza (też czasy przyczółka).Niektóre rzeczy (widziane) pozostają zagadkowe i niewyjaśnione. Oczekuję rozwiązań bądź sugestii. Najpierw o mydle. Wieś Samborzec.Już po przejściu frontu. Niemców nie ma. Rozchodzi sie po wsi wieść, że dają mydło, ale jest to mydło z Żydów (czego to ludzie nie gadają). Była to poniekąd sensacja , gdyż przez wojnę robiono mydło z sody kaustycznej i łoju wołowego (własnymi siłami).Babcia przynosi to coś" za darmo (z gminy , czy od sołtysa?) do domu. Są to małe, białe! (widziano dotychczas tylko szare)kostki. No; jest to mydło - pieni się i można prać.Oprócz koloru ma jeszcze jedną dziwną" cechę - nie tonie - wypływa na wierzch. Nie jest puste w środku.Po wojnie Ojciec kończy średnią szkołę o profilu chemicznym i w 1951 roku z nakazu podejmuje pracę w Zakładach Chemicznych Rokita" w Brzegu Dolnym . Pod koniec lat 60-tych ubiegłego wieku kończy studia na Wydziale Chemii na Politechnice Wrocławskiej.Pamięta dziw" z wojny.Nie natyka się na nic, co naprowadziłoby na wyjaśnienie. Raczej nie był to produkt rosyjski. Być może były to rozdawane pozostałości" po Niemcach. Hmmm... Druga rzecz będzie o psach. Wieś (przysiółek) Złota koło Sandomierza. Front przeszedł, panują" Rosjanie. Pozbierali po okolicy co większe psy i zaczyna się szkolenie.Psy są głodzone , a mięso podawane jest na rozbitych czołgach (pojazdach). Po spuszczeniu ze smyczy pies z całych sił biegnie do czołgu (rozbitych w tej okolicy nie brakowało) po kawał mięsa. Ludzie na żołnierzy zajmujących się psami mówili psiarczyki".Pewnego dnia znikają. Ojciec widział te reningi". Cel raczej jest jasny. Czy taki sposób walki" jest znany, czy opisany w literaturze? Trzecia rzecz o smaku". Wigilia 1944 roku - Sandomierz, raczej przedmieścia.Chleb własnego wypieku, trochę warzyw. Bieda. Nagle za oknem huk, szum -coś jedzie.Po chwili wchodzi do mieszkania Rosjanin i oznajmia -ja tu mam kwaterę, ja tu będę spał - ... ma być wódka!!!... -za jakiś czas wracam. Okazało się , że podjechał pod dom ciągnik gąsienicowy - ludzie na o" mówili Staliniec" - ciągnął cysternę (być może z paliwem?)obłożoną drewnianymi balami i obciągniętą plandeką. Dziadek zakręcił sie koło" bimbru (raczej nie brakowało) i Rodzina czeka. Za jakiś czas Rosjanin wraca ... bierze szklanę i butelkę bimbru i wychodzi przed próg. Woła po imieniu dwóch żołnierzy -nie puszcza za próg - nalewa każdemu po szklanie bimbru i odsyła do pojazdu". Pewnie trochę spania, trochę warty. Sam siada za stołem - rozgląda sie... i sięga po plecak wyciągając wielką puchę świńskiej tuszonki" i kładzie na stół.Tak to w Wigilię Dziadek z Rosjaninem ostro popijali, Rodzina ostro podjadała.Podobno ta tuszonka była bardzo smaczna!- rano śniadanko ... i pojechali.Chciałem rozwiązać tajemnicę smaku tuszonki. Była bardzo smaczna. Czy to do końca prawda? Nie wiem. Powiedzonko polskie mówi - jak się du.a wypości , to smakuje i chleb z ości". Wschodniamerykanie" (ci z okolic Syberii) mówią - na bezpticzu i żopa sołowiej" -dla angielskojęzycznych to po polsku mniej więcej - tam gdzie nie ma ptaków to i du.a słowik. Na koniec jeszcze ciekawostka z nazewnictwa. Znanymi postaciami w Armii Radzieckiej były panie z chorągiewkami kierujące ruchem. Przekazy mówią , że to egulowszczica" - Ojciec twierdzi, że ludność , pewnie za podsłuchanym rosyjskim nazewnictwem nazywała te panie - dorożnyj inżynier" - pewnie i i humor i sarkazm po trochę. Ufff! Dużo -proszę o wybaczenie jeżeli przynudzałem.
feeder Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Co do psów to Malaparte był podobno świadkiem takiego ataku i opisał to w książce Kaputt". Nie wiem ile w tym jest prawdy bo lubiał sobie podkoloryzować.
Dor Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Z tymi psami to prawda, gdzieś w muzeum był/jest wypchany pies z miną. Początkowo trenowano je na rosyjskich czołgach więc skutki były niezadowalające (delikatnie mówiąc).
Tradytor Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Co do tresury psów to prawdato byla tzw radziecka żywa mina przeciwpancerna"w praktyce spelnilo się to w bardzo ograniczonym zakresie
k0k0 Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Tu masz trochę opisu i zdjęcie żywej miny":http://www.owczarek.pl/teksty/tekst.asp?id=8&idd=10
pomsee Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Kup zwykłą konserwę z mięsem wieprzowym w tłuszczu a poznasz smak swinnoj tuszonki", która nawiasem mówiąc pochodziła z Kanady i USA (stąd też znana była wśród czerwonoarmijców jako wtoryj front") i dostarczana była w ramach land leasu" do ZSRR.A jej niepowtarzalny smak pochodził chyba z tego, że w latach okupacji frykasów nie jadali...
woytas Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 w temacie tuszonki - do sprobowania przepisik...http://www.wedlinydomowe.pl/forum/viewtopic.php?p=61979&sid=6d7654007c5af583ed1f41be0a47a33e#61979
Kuba_70 Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Tu kilka zdjec w interesujacym cie temacie.
Kuba_70 Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Psy sluzyly nie tylko sowietom. W WP rowniez sluzyly czworonogi i to nie byle jakie bo lacznosciowcy ;).
saku39 Napisano 19 Styczeń 2009 Napisano 19 Styczeń 2009 Dzięki za ciekawostki, nie przynudziłeś. Mam nadzieje że jeszcze ktoś napisze coś ciekawegopozdro
Parowóz Napisano 20 Styczeń 2009 Napisano 20 Styczeń 2009 Don Igłatatwój ojciec to niezły fantasta :):):):):)najlepszy jest ten numer ze szkoleniem wiejskich burków co do przytoczonego przez ciebie ruskiego przysłowia - to za tłumaczenia z rosyjskiego ty sie raczej nie bierz ten zwrot/przysłowie jest wieloznaczne i ma inny podtekst zrozumiały nie tylko dla ruskojęzycznych - bo fonetycznie brzmi tak samo jak a bezpi.dziu i d.pa słowik " doroznyj inzynier " to zwrot zaczerpnięty żywcem z ruskiego kawału o takich paniachPost został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 14:07 20-01-2009
Don Igłata Napisano 20 Styczeń 2009 Autor Napisano 20 Styczeń 2009 Forumowiczu Parowóz proszę nie obrażać mojego Ojca. Pomyłek w tym co piszę też nie ma. Przed postem ; mimo, że znam te opowieści od lat konsultuję jeszcze tekst telefonicznie! Poza tym, gdy jeszcze żyli moja Babcia i Dziadek też opowiadali lub potwierdzali te powiastki" wzajemnie. Te problemy" - mydło, psy - poruszyłem nawet na Ojca sugestie -sam jest ciekaw i czeka ozwiązań". Co do przysłowia (ze słowikiem) to ja mam tak przekazane (znam od lat) -nie zaprzeczam, że może być podobne. Co do dorożnyj inżynier" zaznaczyłem, że to pewnie dużo sarkazmu -a kawał może być - ale moje pisanie potwierdza, że bardzo stary. Tak mówiono. Twój wpis sprawił mi przykrość i zniechęca do dalszego pisania.Masz jakieś problemy osobiste i odreagowujesz to na innych - nawet obcych? Może to coś" z tym kochaniem inaczej" wtrąconym ni z gruszki ni z pietruszki??
KonVonWin Napisano 20 Styczeń 2009 Napisano 20 Styczeń 2009 Don Igłata nie przejmuj się pyskatymi odpowiedziami użytkownika z 3 żółtymi kartkami, zachęcam do dalszego udzielania się na forum!
Tradytor Napisano 20 Styczeń 2009 Napisano 20 Styczeń 2009 Don Igłata nie przejmuj sie Parowozem jeszcze jedna karteczka i go rozsadzi(wysadzi):) pozdrawiam
pomsee Napisano 20 Styczeń 2009 Napisano 20 Styczeń 2009 Don Igłata zobacz ile pozytywnych reakcji wywołały Twoje małe tajemnice" a Parowozem się nie przejmuj. Człowiek jest już wiekowy no i niestety zgryźliwy.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.