pomsee Napisano 15 Grudzień 2008 Autor Napisano 15 Grudzień 2008 Kaci z KatyniaWacław Radziwinowicz, Moskwa2008-12-15, ostatnia aktualizacja 2008-12-14 18:32Rozstrzelanie tysięcy Polaków w 1940 r. Stalin powierzył najlepszym fachowcom, którzy od lat rozstrzeliwali ofiary czystek. Tak uważa Nikita Pietrow, historyk sporządzający poczet katów z Katynia, których Generalna Prokuratura Wojskowa kryje, utajniwszy materiały śledztwa w sprawie zbrodni sprzed 68 lat O tym, kto brał udział w przygotowaniu i wykonaniu egzekucji w Smoleńsku, Kalininie (dziś Twer) i Charkowie wiosną 1940 r., wiadomo od dawna. Zachował się i został opublikowany wydany 26 października 1940 r. rozkaz ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR Ławrentija Berii o nagrodzeniu 125 osób za prawidłowe wykonanie zadań specjalnych". 43 oficerów i podoficerów bezpieczeństwa państwowego oraz jeden kombryg (odpowiednik generała brygady) dostali wtedy premię w wysokości miesięcznego wynagrodzenia. Pozostali otrzymali po 800 rubli.Lista nagrodzonych jest lakoniczna - stopień, nazwisko, inicjał imienia i imienia ojca. Żadnych funkcji, żadnych opisów, czym zasłużył się konkretny człowiek przy wykonaniu zadań specjalnych".To wszystko pewnie wiedzą prokuratorzy z Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej, która od roku 1990 (wtedy jeszcze jako GPW ZSRR) do 2005 prowadziła śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. Śledztwo zostało jednak zamknięte, a najważniejsze jego materiały zostały uznane za tajemnicę państwową.Nikita Pietrow, autor wielu znakomitych książek o zbrodniach bolszewickich, próbuje od lat na własną rękę dowiedzieć się więcej o nagrodzonych za egzekucję Polaków z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i w Starobielsku, a pogrzebanych w Katyniu, Miednoje pod Kalininem i w Charkowie.- Wszystko wskazuje na to, że Beria sprawiedliwie nagrodził wszystkich, którzy brali udział w tej krwawej robocie. Na liście jest kombryg Michaił Kriwienko, szef sztabu wojsk konwojowych NKWD, które przewoziły Polaków z obozów na miejsca egzekucji. Są też maszynistki NKWD, takie jak Tamara Babajan i Anna Razorenowa, które pewnie przepisywały listy wysyłanych na rozstrzelanie. Są też prości kierowcy, jak Władimir Kostiuczenko, który przewoził ciężarówką ZIS-5 ciała zastrzelonych do masowych grobów w lesie katyńskim. Słowem, nagrody dostali wszyscy - od generalskiej góry do najniższych funkcjonariuszy NKWD - zapewnia Pietrow.Do bezpośredniej rozprawy z Polakami Moskwa, jak podkreśla Pietrow, wysłała swych najlepszych, najbardziej doświadczonych oprawców z Łubianki.gzekucje organizowali i sami rozstrzeliwali przysłani z Moskwy do Smoleńska, Kalinina i Charkowa bracia kapitan Iwan i porucznik Wasilij Szigalewowie, kapitan Piotr Jakowlew, porucznik Iwan Antonow, porucznik Iwan Feldman, porucznik Demian Siemienichin, porucznik Aleksandr Dmitriew, porucznik Aleksandr Jemelianow, major Nikołaj Siniegubow.Żaden z nich nie był zawodowym katem. W NKWD rozkaz rozstrzeliwania wydawano ludziom, którzy byli akurat pod ręką i mieli przy sobie broń, czyli wartownikom strzegącym gmachów służb specjalnych. Ci, którzy najlepiej sobie z tym radzili, byli potem stale wyznaczani do wykonywania wyroków, zdobywali doświadczenie przy warsztacie", awansowali.Ale gwiazdą" katowskiego komanda wyznaczonego do likwidacji Polaków był bezspornie przysłany wiosną 1940 r. do Kalinina 45-letni świeżo upieczony major bezpieczeństwa państwowego Wasilij Błochin.To on miał największe doświadczenie. Pierwszego człowieka rozstrzelał na Łubiance w sierpniu 1924. Potem zabijał w zasadzie codziennie przez prawie 29 lat. Ostatniego swojego skazańca zlikwidował 2 marca 1953 r. na trzy dni przed śmiercią Stalina.Jemu powierzano likwidowanie największych wrogów Ojca Narodów. To on zastrzelił marszałka Michaiła Tuchaczewskiego, pisarza Izaaka Babla, swego byłego szefa, ludowego komisarza bezpieczeństwa państwowego Mikołaja Jeżowa. Przez całe swoje życie własnoręcznie zabił, jak twierdzą historycy, około 50 tys. ludzi.Za katowskie zasługi dorobił się stopnia generała, najwyższych orderów.Był nie tylko wykonawcą, lecz także wybitnym technologiem zbrodni. To on zrezygnował z rewolwerów Nagan, które jego zdaniem zbyt szybko się nagrzewały, na rzecz niemieckich policyjnych waltherów PP. Uczył kolegów, że nie należy strzelać ofierze w potylicę, lecz starać się trafić kulą między kręgi szczytowy i obrotowy kręgosłupa szyjnego. Dzięki temu, dowodził, śmierć jest błyskawiczna, krwi niewiele.Błochin przeraził pracowników NKWD w Kalininie, kiedy wiosną 1940 r. pierwszy raz szedł do piwnic ich gmachu przy ul. Sowieckiej rozstrzeliwać Polaków. Ubrał się wtedy w swój przywieziony z Łubianki skórzany strój roboczy: pilotkę, długi brązowy fartuch, długie rękawice, wysokie buty, szoferskie gogle. - Zobaczyłem kata! - z przerażeniem przypominał sobie po latach tę scenę Dmitrij Tokariew, były szef NKWD w Kalininie.W archiwach Pietrow szuka informacji o dalszych losach katów z Katynia. Niektórzy robili kariery tak jak Siniegubow, który został w 1942 zastępcą ludowego komisarza (ministra) kolei i Bohaterem Pracy Socjalistycznej.Większość jednak skończyła źle. Bracia Szigalewowie rozpili się i jeden po drugim zmarli kilka lat po egzekucji Polaków. Jemelianowa przełożeni wysłali na rentę, kiedy kilka lat po zbrodni zachorował na schizofrenię.O Błochinie mówi się w Moskwie, że też zwariował i popełnił samobójstwo. Ale - jak twierdzi m.in. Arsenij Rogiński, szef rosyjskiej organizacji Memoriał badającej zbrodnie stalinowskie - to nieprawda. Główny kat Stalina miał pewnie żelazny charakter. Po śmierci wodza odebrano mu ordery i stopień generalski i wysłano na emeryturę. Zmarł na wylew we własnym łóżku w 1955 r. i spoczął na honorowym miejscu Cmentarza Dońskiego w centrum Moskwy.Nikita Pietrow do tej pory rozszyfrował losy 30 ludzi z listy nagrodzonych przez Berię za Katyń. Obiecuje, że jeśli wystarczy czasu i pieniędzy, znajdzie jeszcze w archiwach informacje o prawie wszystkich pozostałych.Źródło: Gazeta Wyborczahttp://wyborcza.pl/1,75477,6061465,Kaci_z_Katynia.html
8total4 Napisano 15 Grudzień 2008 Napisano 15 Grudzień 2008 zastrzel tysiac Polskich Oficerów za 800 Rubli eh.. przecież to nawet nie jest zezwierzęcenie.. to jest choroba psychiczna ;/
Baldwin89 Napisano 15 Grudzień 2008 Napisano 15 Grudzień 2008 Przez 29 lat zabijał niemal codziennie. Masakra. Za to taki skur...l dorobił się generała. Tchórz i nic więcej. Do bezbronnego to i małpa strzelić umie. Na polu walki pewnie robił w gacie kat wielki. Ale dziad doczekał zapewne spokojnej starości. Mam nadzieję, że nikt nie był przy jego nędznej śmierci.
Swiety82 Napisano 15 Grudzień 2008 Napisano 15 Grudzień 2008 No cóż, chyba jeszcze nie wymyślili wystarczającej kary dla takich... zwierząt??? Choć nawet zwierzęta nie zabijają z samej chęci. To nie ludzie. Jak powiedział poprzednik-Do bezbronnego to i małpa strzelić umie" chyba wystarczająco obrazuje, jakimi walecznymi ohaterami" byli; bohaterami z małej litery....
pomsee Napisano 17 Grudzień 2008 Autor Napisano 17 Grudzień 2008 Oni zabijali Polaków. Nieznani kaci z NKWDWacław Radziwinowicz, Moskwa 2008-12-17, ostatnia aktualizacja 2008-12-16 19:40Komanda śmierci Berii. W marcu 1940 r. NKWD wysłało na zajęte przez ZSRR kresy Rzeczypospolitej 11 grup, których członkowie dokonali selekcji wśród aresztowanych tam polskich oficerów, urzędników, inteligentów. A potem zabili co najmniej 7315 PolakówZbrodnia katyńska to nie tylko egzekucje 14 736 jeńców obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, ciała których NKWD-ziści pogrzebali w dołach śmierci w Katyniu pod Smoleńskiem, Miednoje koło Kalinina (dziś Twer) i Piatichatkach w pobliżu Charkowa. Najbardziej tajemniczym rozdziałem tego mordu do dziś pozostaje śmierć co najmniej 7315 (według niektórych źródeł - ponad 8600) Polaków, których NKWD aresztowała po 17 września 1939 r. na zajętych przez Armię Czerwoną wschodnich kresach Rzeczpospolitej.Nie wiemy, gdzie zostali wymordowani. Możemy się tylko domyślać, gdzie są ich mogiły.- Wiem, kto odpowiada za śmierć tysięcy polskich oficerów, przemysłowców, urzędników, nauczycieli, artystów, którzy w 1940 r. znaleźli się w aresztach NKWD. Znam nazwiska ludzi, którzy wtedy decydowali, kto przeżyje, i wskazywali tych, którzy mają być rozstrzelani - mówi Gazecie" Nikita Pietrow, znany historyk rosyjski, który zbiera informacje o uczestnikach zbrodni katyńskiej.Pietrow znalazł i jako pierwszy opublikował dokument rzucający światło na krwawe wydarzenia sprzed 68 lat. Zdobył też fotografie kilku autorów krwawej operacji, które przekazał Gazecie".20 marca 1940 r., niecałe dwa tygodnie jak członkowie Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików) wydali decyzję o rozstrzelaniu Polaków z obozów jenieckich i aresztów, Ławrientij Beria, komisarz ludowy spraw wewnętrznych podpisał rozkaz natychmiastowego sformowania z oficerów NKWD 11 grup operacyjnych. Już następnego dnia wyjechały one do nowych obwodów ZSRR na zachodzie Ukrainy i Białorusi. Ich zadaniem było wytypowanie Polaków, których z siedzących już w więzieniach Polaków należy zlikwidować. Mieli też przeprowadzić nowe masowe aresztowania. W rozkazie znalazły się nazwiska wszystkich oficerów, którzy wchodzili w skład komand śmierci. Sześć grup Beria skierował na Ukrainę. Do obwodu lwowskiego wyruszyło 15 osób. Dowodził nimi zaledwie 30-letni major bezpieczeństwa państwowego Paweł Mieszik. W Tarnopolu pracowało" pięciu czekistów, którymi kierował lejtnant Aleksiej Szkurin. W obwodzie rowieńskim selekcją Polaków zajmowało się też pięciu wysłanników NKWD dowodzonych przez porucznika Pawła Żurawlewa. Za obwód stanisławski odpowiadał porucznik Anatolij Barminow i jego czterech podwładnych. W Łucku działał porucznik Samuil Kriwulin z czterema podwładnymi. A w Drohobyczu zjawiła się grupa czekistów kierowana przez porucznika Piotra Luferowa.Pięć grup Łubianka skierowała na Białoruś. Selekcji Polaków w Białymstoku dokonywał kapitan Izrail Pinzur z czterema pomocnikami. Krwawą misję w Baranowiczach powierzono porucznikowi Andriejowi Siniewowi i jego czterem ludziom. W Brześciu działał porucznik Grigorij Finkelberg i jego czterech podwładnych. Pińsk stał się rewirem pięciu czekistów dowodzonych przez porucznika Aleksandra Kuprijanowa. Do Wilejki NKWD wysłał porucznika Nikołaja Kożewnikowa z czterema pomocnikami.Pietrow: - Członkowie przysłanych z Moskwy grup operacyjnych przez dwa miesiące, bo pracowali w swoich obwodach dwa razy dłużej, niż planował Beria, byli panami życia i śmierci Polaków. Oni brutalnie przesłuchiwali aresztowanych. Oni samodzielnie zestawiali spisy ludzi, którzy mają być rozstrzelani. Listy wysyłali do Moskwy. Niby sami nie wydawali wyroków. Formalnie Polaków skazywały na śmierć działające w stolicy złożone z przedstawiciela prokuratury, partii i NKWD rojki". Ale ich członkowie tylko automatycznie składali podpisy pod listami sporządzonymi w regionach przez komanda śmierci.W aresztach na zachodzie Białorusi i Ukrainy, jak się okazało, było mniej Polaków niż Stalin i jego towarzysze z Biura Politycznego przewidzieli do likwidacji. Grupy NKWD musiały więc polować na kolejnych, byle tylko wykonać plan. Oficerowie z Moskwy torturami wyciągali z przesłuchiwanych zeznania obciążające ich sąsiadów, budowali siatki donosicieli. To właśnie dlatego czekiści z Moskwy byli w delegacji tak długo.Przy realizacji planu zabijania Polaków wyróżnił się były drobny złodziejaszek z Melitopola, w 1940 r. kapitan bezpieczeństwa państwowego Borys Rodos, który działał w obwodzie lwowskim. Po powrocie do Moskwy Beria wynagrodził go imiennym zegarkiem.Nie wiadomo, gdzie zginęły i gdzie są pochowane ofiary komand śmierci. Pietrow twierdzi, że ci Polacy, którzy siedzieli w dużych więzieniach, jak np. we Lwowie, zostali rozstrzelani na miejscu. Więźniów z mniejszych miast, jak Pińsk czy Łuck, NKWD przewiozło do stolic republik i tam zabiło. Ich ciała spoczęły najpewniej w Kuropatach pod Mińskiem i w podkijowskiej Bykowni.W ubiegłym roku polscy archeolodzy w zbiorowej mogile w Bykowni znaleźli nieśmiertelnik sierżanta Korpusu Ochrony Pogranicza Józefa Naglika, którego NKWD zabrało w październiku 1939 r. ze Skałaty pod Tarnopolem. Teraz wiemy, że o jego losie zdecydowało działające tam komando czekistów kierowane przez lejtnanta Aleksieja Szkurina.Wielu oprawców z kresów Rzeczypospolitej skończyło źle. Nagrodzony przez Berię imiennym zegarkiem za sukcesy w polowaniu na Polaków kapitan Rodos został po śmierci Stalina aresztowany i rozstrzelany za ciężkie przestępstwa". Ten sam los spotkał również jego szefa z lwowskiego komanda majora Mieszika.Źródło: Gazeta Wyborczahttp://wyborcza.pl/1,75477,6072352,Oni_zabijali_Polakow__Nieznani_kaci_z_NKWD.html
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.