Skocz do zawartości

Oficer niemiecki poszukiwany


Rumburak

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Hello!
Proszę was bardzo o pomoc! Poradźcie mi jak odnaleźć niemieckiego oficera, który zachował się ładnie wobec Polaków w czasie wojny i przeżył wojnę. Będę znał jego nazwisko. Czy są jakieś stowarzyszenia weteranów, albo strony internetowe, na których można o to spytać? Proszę o pomoc bo czas nagli!
Napisano
volks bund.........oni żywymi tez się chyba zajmują......
Napisano

Jeden napewno był - podpułkownik Heinz Dornemann ,dowódca 64 Pułku Grenadierów Pancernych z 16 Dywizji Pancernej.
Uratował przez spacyfikowaniem podkielecką wieś Zbrza ,którą chcieli spalić żandarmi (grudzień '44).
Fotka - z artykułu z kieleckiej gazety.
Poszukaj ,to może coś więcej się dowiesz.

pzdr

bjar_1

Napisano
Na dołączonej fotce widać, że poszukiwany oficer miał Ritterkreuza, więc wcale niegłupim pomysłem byłoby zwrócić się z pytaniem o niego do Ordensgemeinschaft der Ritterkreuzträger - Traditiongemeinschaft des Eisernen Kreuzes na adres: Jürgen Heinze, Ottokarstraße 15, 12105 Berlin. Postaram się później wygrzebać z moich zasobów wykaz niemieckich stowarzyszeń kombatanckich i jeśli mi się to uda, wrzucę wieczorem adres interesującego Cię stowarzyszenia na forum albo prześle na priv.

Pozdrowienia
Leuthen
Napisano
Chyba mam to, co może Ci się przydać, czyli adres stosownej organizacji kombatanckiej:
Kameradschaftsbund 16. Panzer- und Infanterie-Division, Kameradenhilfswerk e.V.
Gerd W. Doepner
Am Berler Kamp 15
48167 Münster


Pozdrowienia
Leuthen
Napisano
polecam stronę www.kameradenwerke.de jest to strona miesięcznika zrzeszającego byłych żołnierzy III rzeszy. Wydawana
Tübinger Straße 12 - 16 - 70178 Stuttgart
Tel: 0711 / 2260620 - Fax: 0711 / 2260794
są bardzo aktywni. oglądałem kilka numerów tej gazety. min. organizują spotkania (są podane adresy klubów) żołnierzy poszczególnych jednostek, prowadzą poszukiwania zaginionych, zamieszczają opowiadania frontowców zawsze poparte zdjęciami autora. pomogli mi już w kilku sprawach, choć o identyfikacje się do nich nie zwracałem. trzeba niestety pisać do nich po niemiecku. może coś zaradzą.
Napisano
Witam.Temat ciekawy, ale wydaje mi się ,że trzeba z tym dyplomatycznie.Bo gdy Rumburak zwróci się z prosbą do którejś z podanych organizacji, to Kameraden" mogą to odebrac w dwojaki sposób:
- poszukiwany niemiecki oficer coś nabroił, kogoś zabił, a teraz jakiś pałający checią zemsty wnuczek szuka sprawiedliwości
- ten oficer uchronił jakąś tam polską wioskę,działał nie zgodnie z panującymi wówczas trendami, więc my,Kameraden" go nie lubimy.
W obu przypadkach nie wskażą tej osoby.Proszę mnie źle nie zrozumieć,życzę Rumburakowi nawiązania kontaktu i odnalezienia tej osoby, ale korespondencja musi być napisana w taki sposób ,by nie wzbudzała najmniejszych wątpliwości.Powodzenia, Grzebiuszka
Napisano
W grudniu 44 to oni mieli już nieźle przegwizdane, więc takie akty mnie nie dziwią. Spróbowałby w 43 ;-)).
Napisano
No cóż wśród Niemców też byli ludzie :))

Niemcy to w ogóle zdyscyplinowany naród: Befehl ist Befehl! W armii niemieckiej nie kwestionowało się rozkazów (za co groził sąd polowy lub pogawędka z funkcjonariuszami Gestapo). Ze wspomnień rodziny też mam parę takich kwiatków". U dziadków stacjonowały różne jednostki : Niemcy, Rumuni, Ukraińcy i Rosjanie. Tak jak wśród nas niektórzy zachowywali się spokojnie inni wyniośle jak nadludzie itp.
Ruscy zachowywali się też bardzo różnie. Niektórzy jak dzika horda - grabiła, gwałciła i mordowała. A niektórzy wręcz przeciwnie, karali ostentacyjnie za te wybryki na oczach Polaków. U dziadka po przejściu frontu w 1945 zamieszkał ruski komisarz. Na drugi dzień przyszedł do dziadka jego brat i powiedział, że jakiś żolnierz ruski zabrał mu konia. Komisarz zapytał czy pozna konia, ten odpowiedział, że jest znakowany. Kazał wsiadać do jeepa i pojechali. Za dwa dni brat dziadka wrócił z koniem. Opowiadał, że jechali i komisarz tylko pytał czy to ten koń. W końcu znaleźli konia i jeźdźca. Komisarz zwołał idących żołnierzy, uformował krąg i powiedział: swoich sojuszników okradasz - tam masz wroga" i pokazał na Zachód na linie frontu. Po czym spokojnie wyciągnął naganta z kabury i zrobił z niego użytek. Bez wyroku itp.

Z innych relacji znam przypadki wręcz odmiennego zachowania Rosjan - głównie z rejonu Śląska.

Tak więc zachowanie żołnierzy wszystkich armii było bardzo różne i odmienne, a w wielu przypadkach w oczach dowództwa wręcz naganne - podlegające ostrym sankcjom. Bohaterowie pozytywni pozostali niejednokrotnie bezimienni, pozostały po nich jednak dobre wspomnienia z nieludzkich czasów.

pzdr woyta
Napisano
Trochę z innej paczki:

W czasie wojny moja babcia mieszkała w Ostrowcu Świętokrzyskim. W grudniu 1944 roku po mieście krążyły samochody ciężarowe i Niemcy wszystkich młodych spotkanych na ulicy łapali i wywozili do kopania okopów. Później jako ,że wszyscy chowali się po domach chodzili także po domach i wyciągali ludzi. No i pewnego razu wpadli do domu babci (miała 15 lat) i pytali jej matki gdzie ona jest ,po czym przeszukali teren podwórka i dom. Odeszli z niczym. Babcię ukryli niemieccy żołnierze ,którzy stali na podwórku (Ostrowiec pewnie był zapleczem dla jednostek na przyczółku w Baranowie). Na podwórku stała kuźnia polowa i kuchnie. Wiele razy słyszałem od babci opowiadania o tym ,że często dostawali od żołnierzy jedzenie ,cukierki itp. Na Święta Bożego Narodzenia A.D. 1944 Niemcy poprosili matkę babci o upieczenie im ciasta. Gdy piekła ona ciasto babcia i jej siostry wrzucały do ciasta śmieci ,pluły w nie. A na wigilię na której to ciasto było jedzone przez Niemców cała babci rodzina została zaproszona i musiała jeść to ciasto którym je Niemcy poczęstowali.


bjar_1
  • 3 years later...
Napisano
To był znany artykuł o tym Oberście. Fakt, zachował się jak człowiek wtedy.

Wtedy było kilka artykułów o Niemcach na Kielecczyźnie w 1944/45 r.

Moja ciotka do dziś pamięta żołnierzy ze stacjonujących w pobliżu Leśniczówki gdzie mieszkała żołnierzy i ich czołgi, takie szczegóły charakterystyczne czarne krótkie kurtki, bielenie wapnem czołgów w lesie...

Wtedy też był wywiad z dwoma Niemcami z jednego oddziału 16 lub 17 PzDiv, jeden dostał się do niewoli i wrócił po prawie 10 latach na Kołymie, innemu wraz z towarzyszami udało się uniknć niewoli i wycofywali się jako wędrujący kocioł" od połowy I 1945 r. Po trzech tygodniach pieszego odwrotu lasami, osiągnęli Odrę...
Napisano
Gerd W.Doepner
Am Steintor 17
D-48167 Munster
tel.02506/7110
Kameradschaftsbund 16.Pz.u.Inf-Division
W 2003r. jeszcze odpisywali na listy.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie