Skocz do zawartości

Ochrona zbiorów - to może pomóc


zancus

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Szanowni Koledzy. Chciałbym przedstawić problem utraty zbiorów w przypadku spraw sądowych. Jak wiemy zazwyczaj sądy orzekają przepadek rzeczy zarekwirowanych podczas przeszukania u „nieszczęśnika” w przypadku uznania nielegalności ich posiadania. Jak wiemy, te rzeczy przechodzą automatem na Skarb Państwa. Również wiadomym jest, iż Skarbowi Państwa nie zależy na zachowaniu tych przedmiotów dla potomności. I całość migiem jedzie do huty. I cóż z tym można poradzić? Teoretycznie wydawało by się, że nic. A jednak. Proponuję zastosować metodę, dzięki której udało mi się uratować kilka ciekawych egzemplarzy od „wizyty” w hucie. Nie jest to może metoda, w ocenie pewnych kręgów, moralnie kryształowa, ale jest skuteczna. Posiadaczom zbiorów przedmiotów różnych, całkowicie bezpiecznych i tych mniej bezpiecznych sen z powiek spędza widmo wizyty o 6-tej rano. Nie zabezpieczycie się przed wizytą ale przed nieodwracalną utratą swych, „wzbudzających” wątpliwości, zbiorów. Proponuję zawrzeć umowę darowizny z zaprzyjaźnionym muzeum (oczywiście muzeum o charakterze wojskowym). Umowa musi być spisana zgodnie z dostępnymi wzorami umów darowizny. Musi być opatrzona podpisami stron. Musi zawierać dokładne opisy darowanych rzeczy (najlepiej z dołączonymi zdjęciami). Jedyną niewypisaną rubryczką jest miejsce na datę. Z prostego względu. Darujący „waha” się, kiedy ma swoje zbiory oddać jako darowiznę. I właśnie teraz należy wykazać się jasnością i przytomnością umysłu. W przypadku niespodziewanej wizyty, prędziutko wpisujemy datę wczorajszą na umowie (2 egzemplarzach) i przedstawiamy panom odwiedzającym do wglądu z żądaniem natychmiastowego zawiadomienia muzeum i „legendą”, iż wczoraj podpisaliśmy umowę i dziś miał przyjechać ktoś z muzeum i odebrać przedmioty. Oczywiście muzeum musi o tym wszystkim (tej procedurze) wiedzieć. I w ten sposób nasze zbiory przejdą na własność muzeum, ale nie zostaną zniszczone. Chętnie odpowiem na pytania. zancus@poczta.onet.pl
Napisano
Dobre :)
Proponuję jeszcze tak: kupić czysty papier z roku ok. 1930 i napisać: ja dziadek (wpisać tu imię i nazwisko dziadka) oświadczam, iż jestem całkowitym posiadaczem niżej wymienionych załączonych rzeczy (tu zostawić miejsce lub wpisać wszystko) i biorę całkowitą odpowiedzialność za ich posiadanie, z karą więzienia włącznie (sprawdzić czy dziadek nie żyje bo nieboszczykowi nic nie zrobią) :)
Jeden warunek: eksponaty musza wyglądac na nie ruszane od 1930 roku, bo przecież nikt na tym znać się nie musi :)))
Napisano
Hehe, ja kiedyś wymyśliłem jak dzięki allegro stać się zabużaniem, kiedy znalazłem na allegro taśmę barwiącą do masyzny do pisania z lat 30-tych, pieczątkę notariusza, wzór aktu notarialnego i...przedwojenny lak :)

To co Panowie? Piszemy i odzyskujemy Lwów, czy wpierw Wilno? :)
Napisano
Numer z maszyną do pisania i papierem z lat 30. już znany, wdrożony oraz sprawdzony - na kamienicach w Krakowa, przy czynnym wsparciu i bratniej pomocy Ukraińców (a także obywateli z innych państw na wschód od nas) występujących jako krewni, darczyńcy i podobnej maści przypisujący mienie obywatelom obecnej RP:)

Sprawy w toku w prokuraturach lub na sądowych wokandach, częściowo zakończone:)
Napisano
No i dobrze, że nie próbowałe :) I tak samo radzę wszystkim co do metody proponowanej przez zancusa. To co napisałeś to naiwne i jako prawnik powiem Ci, że darowiznę składa się w momencie podpisania, a data nie jest essentialia negoti, czyli elementem niezbędnym. Poza tym taki dokument stanowi dowód nielegalnego posiadania broni przed złożeniem darowizny...
Napisano
Może i zbiory nie zostaną zniszczone, ale sam siebie jeszcze dociążcysz. A ja swoje zbiory z zakresu WPSAN oddałem wszystkie do kołobrzeskiego muzeum. Może to nie broń, ale...się czuje z tym dobrze :)
Napisano
Mozecie robic sobie przyslowiowe jaja i odzyskiwac co tam chcecie, na papierze czerpanym z przed ilus tam lat, ale ciekaw jestem Waszych min po ewentualnej wizycie 6-ta rano". Przygladania sie panom, wynoszacym to, co dla Was bylo bezcenne, a teraz bezpowrotnie stracone. Ewentualne paragrafy schodza wtedy na plan dalszy. Swiadomosc, ze nigdy juz nie zobaczycie tych fantow, a jeszcze bardziej, ze ulegna zniszczeniu, rozproszeniu, badz zwyklemu rozkradzeniu w ezpiecznych" magazynach moze zupelnie dobic.
Dlatego mysle, ze propozycja zancusa jest jak najbardziej zasadna i warta glebokiego przemyslenia. Niestety wypadki chodza po ludziach, a wyjscie awaryjne jest jak najbardziej wskazane.
ps. Nikomu z Was tego nie zycze.
pozdrawiam
stangret
Napisano
hmmm. Zastanawia mnie to dziwne nastawienie do życia Kolegów mianujących się prawnikami. Stwierdzenia typu: jestem prawnikiem", ja, jako prawnik", o ja prawnik" itp., co one wnoszą? Już kiedyś na forum wypowiadałem się na podobny temat. Ja nie jestem prawnikiem (no właśnie, Koledzy są prawnikami czy tylko kończyli prawo? Bo to dwie różne sprawy). I będę powtarzał do znudzenia: o swoje trzeba walczyć. Mnie kilka lat zajęło przekonywanie urzędników-prawników, że to ja mam rację. Ale opłaciło się. Jestem jedynym, jak na razie, posiadaczem kolekcji karabinów wpisanej do rejestru zabytków. W 40-to milionowym kraju jestem jedyny. I jestem jednym z nielicznych, którzy posiadają muzeum o charakterze wojskowym i zbieram to co lubię i zgodnie z prawem. Koledzy, możecie sobie żartować, ale to ja śpię spokojnie. Ja nie muszę ukrywać się z moim hobby. Wręcz przeciwnie. Pokazuję kiedy mogę i gdzie chcę. Ja decyduję co i komu zaprezentuję. A Wy Koledzy? Macie ten komfort? Czy na pierwszym roku studiów prawniczych nie uczą już, że stosowanie prawa to umiejętność przekonywania do swoich racji? Więcej wiary w siebie Koledzy.
Napisano
Po pierwsze, jestem praktykującym prawnikiem (aplikantem radcowskim), a nie studentem, lub jedynie absolwentem. Wbrew pozorom, to właśnie mnie zaskoczyłeś. TYle tu gadania pt. prawo jest do kitu w Polsce" itd. A tu proszę. Jednak zadałeś sobie trud zarejestrowania kolekcji. Gratuluje i to bez sakrazmu, wierz mi! Wpierw forumowicze gadają, że prawo jest głupie, a potem wpisują tekst o Polska właśnie". Wykazałeś się poszanowaniem prawa i zaskoczyłeś mnie. Większość posiadaczy kolekcji nie szanuje ich. Tak Panowie, nie szanujecie ich. Fakt, że zancus śpi spokojnie może przypisać tylko sobie. Jeśli masz broń w kolekcji, zarejestruj ją. Pokaż, że szanujesz prawo.
Napisano
Kol. Widd39. Obys swoim postem obudzil z blogostanu niedowiarkow i hipokrytow. Slowa krytyki powinny dzialac jak najbardziej pozytywnie, i czasami warto sie zastanowic, czy aby cos, co robimy nie jest przypadkiem naginaniem prawa. Rozumiem, ze droga do zalegalizowania nie jest uslana rozami, ale mozliwa. Zupelnie nie rozumiem dlaczego niejednokrotnie piekne kolekcje ukrywa sie bog wie gdzie przed wzrokiem ludzi. Czy taki jest sens kolekcjonowania? Bo jesli tak to przypomina mi to tylko psa ogrodnika lub chlopa mowiacego moja miedza".
Warto czasem chocby zapytac.
pozdrawiam
stangret
Napisano
Poza tym taki dokument stanowi dowód nielegalnego posiadania broni przed złożeniem darowizny..."

Wlasnie. Spora czesc prywatnych zbiorow w PL to bron nielegalnego pochodzenia - lepsze i gorsze znaleziska, strychy, od chlopa" ze stodoly itp. I 99% posiadaczy takich kolekcji nie ujawni sie z jednego powodu - chyba nietrudno zgadnac jakiegos - bo mu zabiora. Gdyby tylko byla jakas furtka legalizacji takich lewych" zbiorow (dekowanie, pozwolenie kolekcjonerskie - jak np w Niemczech) to jestem swiecie przekonany, ze ujrzalyby swiatlo dzienne.
Napisano
Mozna robic swoje, klapac lub nie, miec oczy dookola glowy, zyc w stresie i napieciu, bunkrowac zbiory, bac sie wlasnego cienia. Tylko co w sytuacji jak trafi sie zyczliwy"? Widzac w progu czlowieka z nakazem raczej trudno o zachowanie obojetnosci i zimnej krwi.
pozdrawiam
stangret
Napisano
Na zyczliwych nie ma mocnych, a juz szczegolnie u nas - taka juz mamy mentalnosc (vide: koncowa modlitwa z Dnia swira" Koterskiego - samo zycie).
Napisano
Nie macie pojecia jaka czlowiek ma radoche jak po 2-woch latach tymi samymi rekami, ktorymi sie to wszystko konserwowalo, czyscilo latami, wynosi sie fanty z policyjnego magazynu. Frajda jest tym wieksza, ze ma sie swiadomosc walki do konca, zwyciestwa i zrobienia czegos pozytecznego. To wspaniale uczucie!
pozdrawiam
stangret
Napisano
Dluga historia i moze ciekawa. Dla zainteresowanych.
Taki tam szablonowy wzor, czy przyklad. Dla mnie historia i mieszane wspomnienia. Z mojego punktu widzenia i tak skonczylo sie prawie" po mojej mysli. Dalej jestem szczesliwy (moze nie do konca zadowolony), ale jednak.
pozdrawiam
stangret
Napisano
druga strona medalu:
zeby smutni wlezli do chalupy to naprawde trzeba sie mocno wychylic.
A mnie kiedys miejscy w parku zagaili czego szukam, powiedzialem ze kluczykow od samochodu i odpuscili.
pozdrawiam

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie