Skocz do zawartości

Na melinę


coe

Rekomendowane odpowiedzi

„Na melinę” – to jeden z tych licznych... polskich... starych, zapomnianych filmów, które zalegają telewizyjne archiwa – wyemitowała go właśnie TVP Kultura.
Film zaledwie 30-to minutowy (niestety obejrzałem tylko 20 ostatnich).

Listopad 1944... okolice Włoszczowej (!!!)... Wiejski żebrak wskazuje niemieckiemu patrolowi miejsce pobytu partyzantów. Powód jest czysto materialny: ma on nadzieję zdobyć kożuch i buty jednego z partyzantów oraz liczy na jakąś gratyfikację pieniężną. Jednak niemieccy żołnierze okazują się przebranymi partyzantami – konfident zostaje rozstrzelany.

Film z roku 1965 zawiera pewien smaczek: oddział partyzancki nazywa się AKACJA, a partyzanci tytułują się per PAN (ani razu nie pada: obywatelu, czy towarzyszu).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze narodowe kino zrobiło klapę, a kiedyś mieliśmy takich majstrów…
Jan Józef Szczepański na podstawie swojego opowiadania „Wszarz” napisał scenariusz. Polecam, przeczytajcie jego książkę o wrześniu 1939 „Polska jesień”, książkę autentyczną, napisaną przez świadka i uczestnika.
Film reżyserował Stanisław Różewicz brat poety, partyzanta Tadeusza i zabitego przez Niemców Janusza (cała trójka w konspiracji), a wiec reżyser ma ogromną wiedzę na temat.
No i grający „wszarza” genialny Kazimierz Opaliński.
Oglądałem ten krótki film z moim dziadkiem, który fizycznie był bardzo podobny do Opalińskiego. Dziadek AK-owiec wyłuszczył mi istotę wojny partyzanckiej; powiedział mi, że jest to najgorszy sposób prowadzenia wojny, bo na swoim terytorium; że jest to ciężka próba dla charakteru żołnierza, bo od partyzanta do bandyty jest mały krok.
A film ocenił krótko „bez picu”.
Napisz czy dzieło pokazali odświeżone z poprawionym dźwiękiem, czy jak wiele starych filmów puścili zeszmaconą kopię.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak oglądałem ten film wiele lat temu. Wprawdzie powinno być Włoszczowa, ale....

Historycznie film trafiony, bo w pobliskich okolicach operowały stale w zasadzie trzy - cztery większe oddziały partyzanckie.

Konfidentów było wielu - wielu zastrzelono. Jednego nawet w linii prostej 1,5 km od mojego domu....

Taka scena tam jest jak konfident dziad chciał sobie przypalić papierosa i banknot mu dawali - wiedział że za chwilę do piachu a i tak dany banknot o większym nominale schował za pazuchę a zapalił z mniejszego nominału, potem liście sobie sypał dla dołu dla siebie....

Mundury niemieckie też zgadzają się - w 1944 r. jeden z oddziałów partyzanckich zarekwirował" cały magazyn mundurowy niemiecki. W samej Włoszczowie prawie.

Jest takie miejsce właśnie na terenie jednego leśnictwa za Włoszczową - ślad po jednym większym bunkrze, z dala od centralnego obozowiska - tam w tym większym bunkrze trzymano iepewnych" i tam w pobliżu rozstrzeliwano wziętych w czasie akcji jeńców niemieckich, schwytanych agentów, szpicli, kolaborantów, donosicieli........

Podobno wszystkich rozwalonych też zakopywano tam na miejscu.......

Nigdy tam nie byłem co prawda, ale kiedyś tam zajrzę obejrzeć miejsce...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie