Skocz do zawartości

 Vademecum - marudzenie i krytykanctwo


Grzesio

Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytałem ostatnio „Vademecum poszukiwacza skarbów” i muszę się przyznać do szeregu obiekcji :-(
Może ktoś z PT Forumowiczów, bieglejszy w fotografii niż ja, objaśni mi jak wybrnąć z zaleceń autora dotyczących wykonywania fotografii lotniczych:
1. czas 1/500-1/1000, a najlepiej jeszcze krótszy, aby uniknąć poruszenia.
2. niskoczuły film, aby ziarno było małe.
3. przysłona 16, aby klatka była naświetlona równomiernie.
Zapomniał chyba dodać o wybuchu jądrowym, którego błysk doświetliłby krajobraz umożliwiając wykonanie zdjęcia przy podanych parametrach.
Z czasu i przysłony, jakby nie liczyć, wychodzi mi film o czułości rzędu ASA 800-1600, przy założeniu słonecznego dnia. Trzeba też pamiętać, że zastosowanie przysłony 16 może mieć efekt odwrotny od zamierzonego, spadek ostrości wskutek ugięcia światła na krawędzi otworu przysłony może zniweczyć zalety równomiernego oświetlenia pola – obiektywy najczęściej najostrzej rysują w okolicy przysłony 8, która z reguły wystarcza też całkowicie do zlikwidowania „winietowania”(jak to zwą w krajowej prasie fachowej, zawsze mi się wydawało, że termin ten oznacza coś innego, ale...)
Natomiast jeżeli komuś uda się wypompować pompą ssącą wodę z głębokości powyżej 10 m (autor nie widzi tu przeciwwskazań, stwierdzając wręcz, że rury pompy można łączyć na dowolną długość), to Nobel z fizyki ma jak w banku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrego zdjęcia w tak określonych warunkach nie można zrobić. A na 3200 (o ile się w ogóle cóś uda)będzie widać ziarno, czyli do d***
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu mozna zauwazyc roznice miedzy teoretykami, a praktykami... Jedni pisza, a drudzy zastanawiaja sie jak cos takiego mozna wymyslac.
Zastanawiam sie tylko co ma przyslona do rownomiernosci naswietlenia i nic mi do glowy nie przychodzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom ma - widać to zwłaszcza w jasnych obiektywach szerokokątnych (zwłaszcza zoomach), choć nie tylko, które przy szeroko otwartej przysłonie ściemniają naroża kadru, z reguły do zlikwidowania (czy zminimalizowania) tego zjawiska wystarczy przymknąć przysłonę o 2-3 stopnie, choć w niektórych obiektywach nie da go się całkowicie wyeliminować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Ponieważ zostałem wywołany do tablicy, wypada mi się ustosunkować do wątpliwości postawionych przez uczestników forum.
Jeśli chodzi o wykonywaniw zdjęć lotniczych, to podane parametry są skrajne. Podkreśliłem w ksiązce, że ze zdjęciami z lotu ptaka trzeba eksperymentować. Skazani jesteśmy na wykonywanie ich metodą ,,chałupniczą''. Do profesjonalej fotografii używa się specjalnych aparatów i materiałów światłoczułych oraz oczywiście specjalnie skonstruowanych samolotów. Jest to sprzęt piekielnie drogi i całkowicie poza zasięgiem poszukiwacza, nawet takiego, który co roku wykopuje skrzynkę ze złotymi monetami. Wskazałem jako metodę wykonywania takich zdjęć konszachty z miejscowymi motolotniarzami. Przygotowując ten rozdział Vademecum korzystałem z materiałów rozsianych w różnych miejscach, a ponadto aby praktycznie je wypróbować, wyprosiłem właśnie u mieszkającego w pobliżu motolotniarza podróż podniebną. Wykonałem ich w sumie 3 i napstrykałem kilkanaście filmów. Kłopot największy to to, że w czasie takiej akcji nie ma za bardzo jak używać światłomierza lecz stosowac metodę prób i błędów. Tak naprawdę dopiero za 3. razem zdjęcia miały wartość - zależnie od wysokości (100-300 m) oraz warunków (dzień był ogólnie wyjątkowo słoneczny, ale chmurki czasem dawały o sobie znać) przesłona ustawiana była między f/5.6 a f/16, zaś migawka między 1/250 i 1/1000 s. Czasy otwarcia migawki mogą być dłuższe, jeśli fotografuje się po kątem 45 stopni, wtedy jednak perspektywa zakłóca odległości między obiektami i trudno wyliczyć dokładną skalę fotografii (choć w znanym sobie terenie można się bez tego obejść) . Pod kątem 90 stopni skala fotografii jest w miarę jednolita, jednak czas otwarcia migawki musi być krótszy (kwestia prędkości). Używałem filmów Kodka o czułości ISO 200 i ISO 400. Te ISO 400 to nie jest może taka mała czułość, ale w porównianiu z jedną próbą z ISO 1000 ziarno było zdecydowanie za duże.
Zaś jeśli chodzi o pompy, to nie wiem, skąd się wzięła głębokośc 10 metrów, z której można ssać wodę. Jeszcze, szczerze mówiąc, nie czytałem własnej ksiązki, gdyż Wydawca nie dostarczył mi egzemplarzy autorskich, ale w maszynopisie tej głęboości nie podaję. Być może w czasie korekty i prac redakcyjnych coś zostało dodane. Pisząc o łączeniu odcinków ssących na dowolną długość nie miałem oczywiście na myśli próby ssania ze 100 metrów. Napisane było to w kontekście ,,transportowym'' - rury ssące są sztywne i przewozić trzeba zwykle kilka sztuk, żeby je łaczyć na dowolną długość (dowolna znaczy w tym wypadku odpowiednia), bo jeden odcinek, to chyba jednak z reguły za mało. Sama wydajność motopomp ssących konsultowałem ze Strażą Pożarną, bo tam są w tych sprawach najwięksi fachowcy. Standadowa motopompa przenośna używana w jednostkach Straży Pożarnej oznaczona symbolem M8/8 może według tabliczki znamionowej ssać wodę z głebokości 10,3 metra, przy wydajności 800 litrów na minutę. Praktycznie jednak ta wydajność osiągana jest do 8 metrów. Głębiej idzie gorzej lub nie idzie wcale. Zależy to od stopnia zużycia silnika (M8/8 pracuje na dwusuwie z Syrenki). Nowsze pompy Schmitza, w które wyposażana jest Straż Pożarna mają podobne parametry, lecz silniki są lepsze. Wodę z głębokości nawet 25 metrów można natomiast wypompować przy pomocy motopompy sprzężonej z inżektorem (wysysaczem głębinowym), nie jest to jednak ssanie, lecz tworzenie obiegu zamkniętego za pomocą dwóch węży ,,miękkich''. Mogę dodać do tego wszystkiego, że na koplniach żwiru, gdzie wydobywa się kruszywo ze zbiorników wodnych pracują refulery, które potrafią wypompowywać wodę z głębokości do 21 metrów wężami o śr. ponad 1 metra i to wodę razem ze żwirem, kamieniami i szczątkami kopalnymi. Piszę o tym, bo w drugiej części Vademecum będzie rozdział o poszukiwaniu skamieniałości oraz bursztynu, a refulery wyposażone są w filtry, na których np. bursztyn się zatrzymuje i można go zbierac całymi garściami (o ile zalega na danym terenie) - w pobliżu mojego mijsca zamieszkania, 200 km od morza, przy filtrze od refulera uzbierałem już kilka wiaderek bursztynu.
Na koniec chciałbym podkreślić, iż Vademecum siłą rzeczy nie wgryza się w każdy temat dogłębnie, gdyż wtedy każdy rozdział musiałby zamienić się w osobne grubachne tomiszcze. W zamierzeniu moja książka ma zachęcać do zgłębiania fachowej literatury i praktycznych eksperymentów, wskazywać ogólny kierunek, ale nie prowadzić do końca za rączkę. Pisząc ją musiałem sam co chwila przeprowadzać konsultacje z fachowcami z poszczególnych dziedzin i uczyć się od nich oraz, w miarę mozliwości, weryfikowac ich informacje. Dlatego proszę nie tratkować wszystkich wskazówek jako absolutne - one mają charkter szacunkowy, uśredniony (co starałem się zaznaczać), w praktyce, wiadomo, staje się przed przeróżnymi sytuacjami i nie ma innego wyjścia, jak znajdowanie dla nich szczegółowych rozwiązań. Chyba bez umiejętności improwizacji w branży ,,poszukiwanie skarbów'' nie można się objeść.
Pozdrawiam wszystkich
Artur Boratczuk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszło małe nieporozumienie, przepraszam! Nigdzie nie jest w Vademecum podana głębokość 10 m dla pompy ssącej, jednak jest to przybliżony parametr, którego nie da się przeskoczyć i jako taki, moim zdaniem, nie powinien być pominięty!
Już wyjaśniam: orientacyjna wysokość podnoszenia wody przez pompę ssącą (bez żadnych bajerów typu obieg zamknięty, inżektorów i refulerów - a przecież o takiej Pan pisze) bierze się ze zwykłych praw fizyki. Woda w pompie ssącej nie jest de facto wysysana przez pompę lecz WYPYCHANA do góry przez ciśnienie, jakiemu podlega, czyli ciśnienie atmosferyczne - rzędu 100 kPa, dążące do zrównania różnicy ciśnień pomiędzy zbiornikiem wody a rurą ssącą, więc od różnicy ciśnienia pomiędzy rurą a zewnętrzem zależy wysokość podnoszenia wody. Jak łatwo obliczyć słup wody o wysokości 1 m daje ciśnienie 9,81 kPa, czyli np. różnica ciśnienia (podciśnienie) wytworzone przez pompę 20 kPa pozwoli podnieść wodę na wysokość 2,04 m. Niestety, przy orientacyjnej wysokości wynikającej z proporcji 100 kPa : 9,81 kPa = 10,2 (m) następuje zrównanie ciśnienia atmosfercznego z ciśnieniem słupa wody i wyżej już niestety nie pójdzie choćby pompa miała silnik od ferrari, powyżej słupa wody utworzy się próżnia, ale poziom nie podniesie się ani o milimetr. Jest to oczywiście zależne od aktualnego ciśnienia bezwzględnego wody (czyli atmosferycznego, a więc też np. wysokości npm), stąd teoretycznie, w konkretnych warunkach, może być maksymalnie np. 10,3 m, ale może i mniej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Dziękuję bardzo za post od Grzesia - widać, że pompy nie mają przed nim tajemnic, a przy okazji wyszyscy użytkownicy forum zdobyli dodatkową wiedzę. Głębokość 10 m mogłem faktycznie podać w Vademecum, ale i ona nie jest z reguły osiągana przez zużyte motopompy ssące, dlatego wtedy Czytelnik, który nie wypomowałby wody z tej głębokości miałby do mnie pretensje:))) Omówienie zaś wszystkich urządzeń wspomagających pompowanie też pewnie dla wielu czytelników byłoby po prostu nudne. Analizy fizycznej, choć musiałem się z nią też zapoznać, nie przytoczyłem w ksiązce, gdyż w ogóle unikałem zbytniej szczegółowości, a ponadto, niestety, sam z fizyki byłem słaby :))) i pewnie by mi się pomieszały pascale z litrami:))) No, ale prawda jest taka, że im głębiej w las, tym więcej drzew - wychodziłem zaś z założenia, że lepiej jest powiedziec mniej, niż przeciążać książkę niuansami, bo Czytelnik naprowadzony na temat i zainteresowany konkretną sprawą poszperawszy w literaturze fachowej i zasięgnowszy języka u specjalistów i tak dowie się więcej. Przestrogą był dla mnie wywiad z pewnym amerykańskim autorem poradnika dla wędkarzy, który zaczynając pisanie zbytnio uwikłał się w kwestię subtelności zadziorów na haczykach i zamiast poradnika ogólnego wyszła mu właśnie książka o zadziorach, zdaje się, że w trzech tomach.
Pozdrawiam
Artur Boratczuk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga część będzie po wakacjach, mam nadzieję że ten termin pozwoli Czytelnikom lepiej i na spokojnie przygotować się do sezonu 2002/3 oraz wielu, wielu następnych:)))).......
Pozdrawiam wszystkich
Artur Boratczuk
PS. Dzięki za sprostwanie z Syrenką - strażacy wprowadzili mnie w błąd - widać żadnym fachowcom nie można ufać do końca.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,
No może to stwierdzenie będzie z poza tematu... Ale ta dyskusja wreszcie ma charakter merytoryczny a nie ordynarnej pyskówki. To mnie sie podoba... i ksiązka tyż oczywiście, nawet z tymi kilkoma niedopowiedzeniami o motopompie.
PSJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do pomp chciał bym powiedzieć jedną rzecz która znam z praktyki po co jest ssać wodę z głębokości tych 10m jeżeli pompę nożna ustawić na wysokości +1m nad poziom wody i ssać wodę z głębokości 1 metra na wyskokość nawet do 40mpamiętając o zróżnicowaniu średnic w węzu z tego co przynajmniej ja wiem to nawet zwykłe pompy lepiej im idzie pompowanie wody do góry niż zasysanie jej a po kilku prubach sami dojdziecie do takich samych wniosków:)
pozdrawiem michał BBasia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorrki że się wtrącam ale znajomość pracy pomp nie jest mi obca i z cała stanowczością moge stwierdzić że żaden \strażak\" nie będzie zasysał wody z wysokości wyższej niż 7,5m (praktyczna wysokośc ssania) a te 10,33 - to teoretyczna - wysokośc którą ładnia nam P. Grzesio wyliczał. Sprostuję też informacje odnośnie motopomp. Obecnie straż pracuje przeważnie na motopompach nowszych oznaczanych np. M8/8 PO7, M8/8 PO8 , M8/3 Leda itp. ,a te z silnikami syrenki (PO3 i PO5) mozna spotkac jedynie u ochotników lub w wojskowych strażach pozarnych. Jeżeli ktoś potrzebuje więcej informacji o pompach pożarniczych proszę o info na maila.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 years later...
Cz. 2 vademecum wyszła w Rosji parę lat temu, niedawno wydawnictwo przygotowało wznowienie obu części w kupie - jest to wydanie poszerzone i poprawione:
http://rodonit.com/product_detail.php?id=809

W Polsce 2. część nie wyszła i już nie wyjdzie. Nie mam już po prostu ochoty do tego wracać i znów siedzieć nad tym, bo tego typu prace bardzo szybko się dezaktualizują, wymagają poprawek dostrzeżonych błędów i pisania niektórych rozdziałów na nowo, a w każdym razie sporych zmian. A to było książka pisana 10 lat temu, a więc cała epoka w eksploracji... Na rynku pojawiło się zresztą od tamtego czasu parę pozycji, które lukę zapełniają.

Osobiście uważam, że w dziedzinie eksploracji i tak niezastąpione są fora, takie jak to i inne. Tutaj każdego dnia pisane jest takie Vademecum, wzbogacana na bieżąco przez userów. Każdy kto zada sobie trochę trudu i skorzysta z wyszukiwarki, w każdej dziedzinie otrzyma wyczerpującą i wieloaspektową odpowiedź, której żadna książka nie dorówna.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie