Skocz do zawartości

Strażnicy niemieckich tajemnic... prawda czy fikcja?


kudi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Jak widać niewiele jest relacji z pierwszej ręki. Większość to przekazy na zasadzie ktoś, gdzieś słyszał". I stąd właśnie biorą się legendy. Każdy coś doda...i temat przy piwku gotowy.
Póki co pragnę poinformować poszukiwaczy z Kalisza i okolic, że w ten piątek spotykamy się o 18.00 w Sphinx'ie w Kaliszu. Zapraszam zainteresowanych.

Pozdrawiam
Mariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 208
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Aby to stwierdzić, musiał byś poznać preferencje eksploratorów obecnych na forum. Zoriętował byś się, że wiekszość piszących to zbieracze złomu wojennego, więc trudno aby mieli bogate doświadczenia ze straznikami. Na tym forum praktycznie nie ma poszukiwaczy skarbów. Powtarzam za Pepe: Pragniesz kolego mocnych wrażeń jedź w Jeleniogórskie", (dodam od siebie i nie tylko tam).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mam być szczery, to będą w rejonach jeleniogórskiego spotkałem się tylko z wieloma opowieściami, ale w żaden sposób nie mogę potwierdzić informacji o strażnikach". No chyba, że normalne zainteresowanie Policji lu leśników, no i oczywiście ciekawskich mieszkańców.
Powtórzę jadnak, że na przestrzeni 19 lat zajmowania się tym hobby" nie spotkałem osobiści się z jakimkolwiek działaniem tzw. strażników".

Mariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem to konkurencja robi bardzo brzydkie numery, nawet udając funkcjonariuszy pewnych służb, za co, jak wiadomo może grozić kryminał.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak panie Mariuszu, Niemcy tak sobie zapomieli i odpuscili i ukryte w Polsce swoje dobra i skarby. Mają gdzieś te stare złoto i obrazy dziadków, po co im to ? Szczególnie teraz gdzy dotarcie do skrytek stanie się ułatwione po przyłaczeniu nas do UE. Oni po prostu zostawili dla takich poszukiwaczy jak Pan.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast poszukiwacze którzy to wykopali praktycznie nie byli znalazcami, tylko oficerowie Bundeswehry obecni przy kopaniu. Co prawda przy kopaniu Niemcy ci nie nosili mundurów, ale gdy wynikła potrzeba dostarczenia cichego agregatu prądotwórczego do skruszenia betonu. Pojechali z jednym, z poszukiwaczy na poligon Drawski do ćwiczącej tam niemieckiej armii i takowy załatwili. Mogę tu jedynie jeszcze dodać że puszka z kryształkami nie była tylko zakopana, ale znajdowała się wewnątrz betonowego sześciennego bloku..."

Powyżej - to z zamieszczonego na tym forum postu kolegi Underground.

Czy to już jest agentura, czy strażnicy" nawet nie muszą się kryć - posługując się polskimi władzami, polskimi eksploratorami ect... - gdzie przebiega granica działania agenturalnego - świadomego i nieświadomego?

Powiem krótko: jeśli ktoś twierdzi, że w Polsce nie działa agentura niemiecka - to jego sprawa (niedowidzi, lub ma interes w prezentowaniu takiej rzeczywistości), ale fakty mówią same za siebie. Wygląda na to, że rzeczywiste możliwości znalezienia" czegokolwiek systematycznie maleją - nie tylko na skutek planowej dezinformacji i blokowania dostępu do materiałów ale systematycznego odzyskiwania mienia" przez Niemców.

50 lat po wojnie temat mienia porzuconego przez Niemców jest bardzo aktualny (patrz 30 000 wniosków o zwrot mienia, autorstwa osób cywilnych) - tylko metody odzyskiwania trochę się zmieniły - wygląda na to, że przesunięcie granic" jakie nastąpi w maju br. sprawę zakończy ostatecznie...


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanówmy się jakie to dobar Niemcy mogli zostawić. Prawdopodobnie są to wielkogabarytowe przedmioty, które utrudniałby ucieczkę. W pierwszej kolejności zabierane były napewno rzeczy najbardziej wartościowe. To jeżeli chodzi o ludność cywilną.
Instytucje państwowe były ewakuowane na długo przed pojawieniem się zagrożenia ze strony sowietów. Traz mam pytanie: Krązy legenda o depozycie muzeów wrocławskich ukrytych w Sudetach. Dlaczego w czasie ewakuacji (czyli pod koniec 1944 r.) Niemcy nie wywieźli tego na tereny Rzeszy gwarantujące większe bezpieczeństwo? Osobiście uważam, że jakiekolwiek skarby" ukryte w Polsce wiąrzą się z sprawami związanymi z obronością. Była ona najważaniejsza. Mając to na względzie Niemcy do końca utrzymywali rejony, gdzie produkowana lub remontowana była broń i amunicja oraz prowadzone były prace badawcze. I z tym własnie wiąże się ewentualna działalność agenturalna: na odzyskaniu ewentualnych dokumentacji. Ogólnie znana jest sprawa wyścigu wywiadów zwycięskiej koalcji po wojnie mająca na celu zdobycie materiałów dotyczących budowy broni atomowej przez Niemców. Do dziś ich wyniki badań są bardzo cenne stając się (moim zdaniem) świętym Graalem" służb wywiadu. A oprócz tego ręce macza konkurencja i organizacje przestępcze i to one głównie odpowiedzialne są za ewentaulne tajemncze wizyty niezanych gości jeżdżących po ciemku po lesie.
W każdym razie wiązanie tego z wejściem do UE jest racze fobią związaną z Niemacami oraz narodową cechą prawdziwych Polaków" czyli populizmem.

Pozdrawiam
Mariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że nie jesteś za bardzo w temacie.
Odpowiedź na pierwsze pytanie jakie to dobar Niemcy mogli zostawić": co najmniej kilkanaście ton bankowego złota rozlokowanego w pięciu lub sześciu miejscach; nie określona ilość biżuterii pochodząca z przymusowych depozytów, dzieła sztuki, przeróżne dokumenty i archiwa, broń. Były też rzeczy chowane indywidualnie typu maszyne do pisanie, szycia, zestawy stołowe, itp, ale te nas nie interesują.
Na drugie pytanie Dlaczego w czasie ewakuacji (czyli pod koniec 1944 r.) Niemcy nie wywieźli tego na tereny Rzeszy gwarantujące większe bezpieczeństwo?" Ponieważ było dokładnie odwrotnie, ze względu na bombardowania zach. terenów rzeszy dobra kultury zostały zwożone. Zauważ że Dolny Śląsk nie uświadczył bombardowań. Pozatym były to tereny od lat niemieckie, i niemcy Niemcy nawet nie podejżewali że po konferencii jałtańskiej staną się polskie. Inną przyczyną było to że był to teren idealny do stwożenia setek skrytek, zamki, zameczki, sztolnie, podziemne fadryki zdrojeniowe itp.
Co do wielogabarytowości ukrywanych przedmiotów też jesteś w błędzie. Stosowano żelazną zasadę która polegała na rozczłonkowywaniu zbiorów np.Zbiory Muzeum Sztuk Pięknych ukryto w ośmiu miejscowościach, Archiwum Państwowego i Miejskiego we Wrocławiu w 15, kolekcję Schliemanna przechowywaną wcześniej w Berinie w Muzeum wczesnej Historii w czterech miejscach: w Berlinie, w Schonebeck, w Shloss Lebus oraz w okolicach Wrocławia. Te przeróżne dobra nie były jak twierdzisz ukrywane podczas ucieczki Niemców a już od 1942 r. aż do zamknięcia okrążenia Wrocławia. Listę skrytek tworzył nie byle kto a sam konserwator zabytków Dolnego Śląska prof. Grundnann znający te tereny jak nie byle kto. Tak więc nie jest to fobia związana z niemcami" czy inna legenda " a coś co istnieje, bo gdzież są te wszystkie zbiory ?? Zniknęły od tak ?? Legendą może być jedynie złoty pociąg " ponieważ tak jak wspomniałem wcześniej Niemcy nie złożyli by tego w jednym miejscu w całości. Dodam jeszcze tylko że brak sporej ilości papierów wartościowych znanych firm które również zaginęły, a teraz stanowiłyby ogromną wartość. Tak więc widać że gra idzie o zbyt dużą stawkę żeby nikt się tym nie zajmował.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy więc, iż Niemcy chowają depozyty na terenie Dolnego Śląska, ale nie były to tereny oddalnoe od forntu, a to raczej było najważniejsze. Biezpieczeństwo można było uzuyskać w głebi Rzeszy. Zresztą nasuwa się tu pytanie: Dlaczego większość dóbr zagrabionych przez Niemców znaleziono na terenie Rzeszy? Sądzę, że nikła część depozytów muzeów mogła zostać ukryta na terenie Polski. Tym bardziej mogło się to tyczyć depozytów bankowych.
Ale i tu nasuwa się pytanie: Po co Niemcy mieliby to chować w niezliczonych skrytkach? Mieli inne problemy na głowie. Przedewszystkim....PRZEŻYĆ! Jak człowiek nie będący pewny swojego jutra, wo obliczu zagrożenia myślałby o ukryciu kosztowności mając absurdalne plany na przyszłość. Te spostrzeżenia poparte są wywiadem z ludźmi, którzy uciekali lub byli ewakuowani pod koniec wojny z naszych terenów. Jedna z osób brała udział w ewakuacji władz miasta. Opowiadała mi, iż ewakuacja następowała etapami na długo przed zbliżeniem się linii frontu (vide Poznań - Frankfurt). Wszytskie dokumenty były wywożone w specjalnych skrzyniach, zaś ewentualne przedmioty stanowiące jakąś wartość materialną zostały wywiezione i zabezpieczone na terenie Rzeszy (vide Urząd Powierniczy). Zresztą duża część była rozkradana podczas tarnsportu (to jedyna możliwość, gdzie ewentualny łup mógłbyć chowany na terenie Polski). Sam miałem okazję eksplorować pewne pola na Dolnym Śląsku, gdzie w gnoju ukryto monety z rozkradzionego ternsportu z wrocławskiego muzeum. Była to zaledwie drobna część transportu, którą udało się rozkraść. Znani z pedantyczności Niemcy nie mogliby pozwolić sobie na ukrycie kosztowności w miejscach zagrożonych dotarciem tam wroga. Zresztą odcięcie się od źródeł kosztowności nie dawało im szans ewentualnego zabezpieczenia zakupu surowców, ewentualnie (w mniejszej ilości) zabezpieczenia szans ucieczki, lub ukrycia się na terenie okupaowanym przez wroga.

Pozdrawiam
Mariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z mac'em. Niemcy nie spodziewali się takiego obrotu sprawy, mam tu na myśli przesunięcie granicy polsko - niemieckiej. Warto przypomnieć sobie przeniesienie zasobów Biblioteki Drezdeńskiej do Wrocławia. Co do samych tzw. strażników, to wiem, że w latach 60-tych i 70-tych kręciło się ich trochę na Warmii i Mazurach, w okolicach Górowa Iławieckiego, Bartoszyc i Gołdapii, jednakże nie sprzyjały im zapewne czasy - jakby nie patrzeć było to stosunkowo krótko po wojnie.

Pozdrawiam
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie przeczytałeś dokładnie mojego postu. Napisałem wyraźnie że Grundmann zaczął wywóz dóbr kutury już w 1942 r. (von Paulus poddał się pod Stalingradem 31.01.43r.)
Z miejskich zbiorów muzealnych wywieziono i zabezpieczono w składnicach Dolnego Śląska do w latach 1942-1944 (bez zbiorów kościelnych i prywatnych) m.in.:
-34 ołtarze
-992 obiekty przedchistoryczne i antyczne
-25 tyś tomów cennych książek
-11 epitafiów
-1500 okazów starego szkła artystycznego
-775 zabytków złotnictwa
-7 tyś grafik
-195 miniatur malarskich
-1800 egz. zabytkowej ceramiki
-338 sztuk mebli
-3180 sztuk monet i medali
-746 sztuk broni i zbroi
-475 okazów starych wyrobów cynowych
-nie określoną liczbę medali
To tylko do 21.06.1944 (ofensywa styczniowa 1945 rozpoczęla się w połowie mieś) udało się Grundmannowi zorganizować 74 skrytki których tylko nazwy miejscowoci są znane. W póżniejszym zaś okresie zaś zorganizował około 100 następnych. A to są fakty o których wiemy. Część skrytek odnależiono np. w 1986 kolekcję Schiliemanna w Pietruszy koło Wrocławia. Poznań natomiast nie należy do Śląska i był tam inny konserwator zabytków. Grundmann działał tylko na terenie Dolnego Śląska. Co do transportów były one tworzone przez prywatne firmy m.in. Knauer" które były osłaniane przez SS. Tak że wtedy gdy front był jeszcze daleko wówczas już na całego teorzono skrytki. A potem były jeszcze depozyty ludnośi, złoto z banków i inne rzeczy o których pisałem powyżej.
Pozdrawiam
mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lista jak wiesz jest wielce kontrowersyjna. Prawdą jest, iż stanowi swoistą Biblię poszukiwaczy, ale nadal pozostaje pytanie. Kim są (jeżeli są) strażnicy"? Aha. Jak napisałem nie kwestionuję istnienia skrytek, jednakże jak napisałem uważam, że jest to znikoma część zagrabionego majątku. Naprawdę nie wiązałbym tego z mityczną Odessą" i innymi spiskowymi teoriami dziejów.
Do grupy osób zainteresowanych znalezieniem tego typu skarbów doliczyłbym osoby działające na zlecenie muzeów.

Pozdrawiam
Mariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to własnie dolny slask byl wybrany z racji niewystepowania nalotow i uksztalowania ternu, podobnie jak bawaria. to wlasnie karkonosze pozostawały realnie daleko od frontu (do wielu miejscowsci sowieci dotarli dopiero po smierci hitlera) to wlasnie na wschod wywozono z berlina najcenniejsze kolekcje vide - berlinka , czy kolekcja samolotow -obecnie w muzeum w krakowie. to tu budowano hq książ - czyli wg szkopow mi.in. karkonosze ( turyngia- olga, reduta alpejska ) byly najbezpieczniejszmi miejscmi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1942 rok???? Jezu--- o jakich skytkach mówicie---GRUNDMANN-w 1942/43 ROKU nie przygotowywał żadnych skrytek! Napływ dzieł sztuki z zachodu był związany z nalotami dywanowymi, podczas których znikały całe miasta! Zreszta co ciekawe Grundman jest jednym z WIELU tego typu urzedasow aparatu, którzy w całej Rzeszy zajmowali sie tym problemem- na terenie obecnej Polski w conajmniej 5 PLACÓWKACH..... Za duzo Włodka i Tanczacego na Wulkanie, za mało literatury dotyczacej losow dzieł sztuki podczas II wojny swiatowej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według W. Antkowiaka: Jak wynika z zachowanych dokumentów firm przewozowych zajmujących się transportem dzieł (...) pierwsze transporty trafiły do składnic już w maju i czerwcu 1942 roku. Urządzono je w dzisiejszym woj. wałbrzyskim". Nie odkryte skarby" Gdynia 1993
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieła sztuki wywożono faktycznie od 1942 roku na co jest wiele przykładów.Zazwyczaj lądowały w depozytoriach ale nie w skrytkach takich jak szukamy tylko w składnicach. Jak można zauważyć najcenniejsze zbiory wywożono w kierunkach składnic zbiorczych na terenach okręgów (gau) długo przed nadejściem frontu. Prawdopodobnie w każdym większym mieście w II połowie 1944 przygotowywana była akcja totalnej ewakuacji wszystkiego (przemysł, urzędy, surowce, archiwa, dzieła sztuki, tabor kolejowy, tramwajowy), określana kryptonimem.Nie wszystkie wywózki udało się wyekspediować do momentu nadejścia frontu.Dla przykładu w Toruniu akcja Roland im Erwartung" zaplanowana została we wrześniu 1944, plan przewidywał wywózkę wszystkiego bodajże do marca, 31stycznia do miasta wkroczyli Rosjanie.I tak od 1942 wywożono cenniejsze eksponaty muzealne do składnicy w Grębocinie (piwo temu co wie na jej temat cokolwiek więcej), skąd następnie lądowały w Gdańsku i dalej nie wiadomo zbytnio (statki?a może jednak drogą lądową?)
Akcja Roland nie pozwoliła wywieźć wszystkiego w odpowiednim czasie. Dobrym przykładem są losy archiwum miejskiego w Toruniu.Część jego zbiorów odnaleziono porozrzucane w nieładzie w Ratuszu.Na część natrafiono w stojącym bezpańsko transporcie kolejowym pod Wyrzyskiem. Część archiwaliów znajduje się do dziś w archiwum w Berlin-Dahlem, część w ZS Marserburg (więc jednak dotarły na miejsce przeznaczenia).
Dzieła sztuki z kolei składowane były w Toruniu już przez Polaków w 1939 roku (pytanie gdzie). Składnica obejmowała z tego co wiem dzieła kościelne o wysokiej wartości muzealnej. Niemcy ponoć przejęli tą składnicę.Podobnie Rosjanie urządzili sobie w 1945 wielką składnicę przedmiotów do wywózki na Lisim Ogonie.Czy to przypadek, czy nie, ale dokładnie w tym miejscu odnaleziono piękny dzwon kościelny (1736)z kościoła w Górsku.Serce miał zawieszone na niemieckim pasie oficerskim. Dlaczego o tym piszę?Ano dlatego, że na dzwonie widniał numer inwentarzowy ze składnicy polskiej (wrześniowej) a jednocześnie ołówkiem chemicznym wypisano adres docelowy i numer dzwonu w transporcie niemieckim (Berlin).Biorąc pod uwagę, żę teren tej składnicy (a w zasadzie być może trzech:pol.,niem. i ros.)opuścili w 1991 roku Rosjanie (jednostka magazynowa) i od tamtej pory jest on niemal rok w rok yty" przez setki osób-nigdy nikt nie słyszał o pojawieniu się tam żadnych strażników".A istnieje spore prawdopodobieństwo, iż są w okolicy pochowane także inne gadżety ze składnicy. To tyle wstępem odpowiedzi na pytanie czy dzieła sztuki zwożono już przed 1944 i czy tylko na Śląsku. Oczywiście nie tylko i przed tem też;)

Acha, nie zapominajcie Panowie, że większość skrytek w różnych urzędach administracji niemieckiej urządzano w obrębie budynków służbowych tych instytucji (piwnice, podłogi, ściany), na co także są liczne przykłady.Jakże więc teraz uznać za strażników" te kilka pokoleń urzędasów siedzących za biurkiem i nie zezwalających na jego przesunięcie (by sprawdzić podłogę) ;)
Ze strażnikami jest jak ze skrytkami:im dalej od wojny-tym mniej i do tego coraz więcej tych fałszywych :)
Pzdr
Słoma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego Torunia, to należy tu dodać, że na przełomie grudnia/stycznia 1944-45 prowadzone były intensywne przerzuty dzieł sztuki drogą lotniczą z Königsbergu (Królewiec). Pod koniec stycznia, kiedy rosjanie wkraczali doi Torunia, cały czas trwał jeszcze załadunek ciężkich skrzyń z różnymi dziełami sztuki. Słyszałem relację, żyjącego jeszcze dziś pilota Lufftwaffe, który to opowiadał, że w momencie szturmowania przez rosyjskie czołgi toruńskiego lotniska nie wszystkie samoloty zdołały odlecieć w kierunku zachodnim. To był ponoć pogrom. Nie wiem niestety, czy zdołali coś wcześniej ukryć, ale z pewnością dużo wartościowych dzieł wpadło w ręce rosjan. Pilot JU twierdził, że w skrzyniach mogła znajdować się Bursztynowa Komnata, ponieważ były niestandardowo duże. Czy to prawda?, nie wiem, ale po tej wypowiedzi zastanawiałem się często, czy czasem Komnata nie wpadła w ręce rosjan, a te poszukiwania latami, to był tylko pic na wodę. Teraz została niby od podstaw odtworzona, ale kto wie...
Co do tych tzw. strażników, to nie bagatelizowałbym sprawy sloma. Nidgy przecież nic nie wiadomo. A czego do końca nie sprawdzono i udowodniono, tego nie należy od razu krytykować lub skreślać.

Pozdrawiam
Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Aż mi ciary przechodzą czytając to. Archiwum X, to przy tym pikuś. Ludzie, weźcie się do jakiejś rozsądnej roboty zamiast snuć hipotezy trącające sensacją. Spójrzcie logicznie na temat i przestańcie szukać taniej sensacji. Sądzę, że ludzi piszący o strażnikach" raczej od niedawna są w tym hobby. Ja już z tego wyrosłem, czego i Wam życzę.

Pozdrawiam
Mariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowieku, przecież w tym nie ma żadnej sensacji, jakbyś zostawił tyle dobra w ziemi też byś tego doglądał. Kupujesz mieszkanie, wstawiasz zamek. Wyjeżdżasz, prosisz sąsiadów żeby doglądali. Jaka w tym sensacja. To co zostało, było przygotowane na góra dwa, trzy lata. Niestety granice się przesunęły. Dobra, depozyty, akcje były opisane do właścicieli, jak w niemieckim porządku, każdy pierścionek, każdy naszyjnik. A że nie wyszło, to inna sprawa. Są to żeczy nipoliczalne w samych akcjach. I myślisz że tak ot sobie zosawili, ee tam przepadło, że w Niemczech nie ma żadnych dokumentów. Samego złota dankowego ponad sesnaście ton. Naiwnie myślisz w ten sposób i ty z tego pierwej sensacje robisz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśle ze nie ma strażników skarbów może kiedyś byli,a teraz to mają skorumpowanych ludzi w rządzie i w urzędach wojewódzkich którzy skutecznie blokują wieksze poszukiwania,jak wejdziemy do UE to pewnie o po swoje fanty wrócą i po cichaczu je wyciągną.Wiadomo że pod Bolkowem jest fabryka dlaczego nikt do niej nie może wejść ?? absurdalne to ale widać skuteczną blokade naszej władzy.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z sponsorów poszukiwań w Bolkowie , już nie żyje. pocieszył się i pohandlował trochę monetami i ikonami. Czy to strażnicy, czy porachunki mafii ? Obstawiajcie sami, milicja nie ma wiele do powiedzenia w tej sprawie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A słyszeliście o jajach Faberge. trzy znaleziono w jednej ze skrytek. Jedno sprzedano, człowiek który miał kontakt z tym jajem został zamordowany. Ciekawostak nie ? Naprawde panowie mało wiecie o tej branży.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie